Od wyjazdu Felixa minął lekko ponad miesiąc. Czuję się koszmarnie, nie myślę nad tym, co robię, krzywdzę się mając nadzieję, że to mi w czymś pomoże. Pomaga? Nie... Nie dość, że wszystko mnie boli, to jeszcze co chwilę dostaję ochrzan od Hyunsoo, mamy i przyjaciół. Kilka dni temu odurzyłem się lekami na uspokojenie i pokaleczyłem rękę... Zachowałem się jak skończony, niestabilnie emocjonalny kretyn, ale wtedy moje myśli totalnie się wyłączyły i nie myślałem nad tym, co robię. Nie chodzę do szkoły, nie spotykam się ze znajomymi, nie pomagam mamie w barze... mam już zwyczajnie wszystkiego dość. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o tęsknotę za moim chłopakiem. Przeraża mnie to, co zrobiłem z Chanem, ciągle myślę o ojcu i o tym, że kiedyś przecież wyjdzie z więzienia... Nie mam pojęcia, co robić.
Leżałem w swoim łóżku, mieląc w obolałej dłoni pościel. Każdy mój dzień wygląda tak samo. Śpię, leżę, śpię, znowu leżę myśląc o Felixie, Chanie i ojcu, po czym znowu zasypiam... zwariować idzie.
- Hyunjinnie.. - zacisnąłem powieki, słysząc w głowie głos Felixa. Czasami, jak leżę sam w absolutnej ciszy, mam wrażenie, że go słyszę. Jest to tak głupie i chore, że staram się od razu to wyprzeć, za wszelką cenę - Skarbie.. - poczułem, jak ktoś dotyka mojego ramienia. Mając wrażenie, że całkowicie oszalałem, poderwałem się, skulając się w kącie łóżka - Hej..
- Felix. - otworzyłem szerzej oczy, widząc siedzącego na moim łóżku chłopaka. Nie wierzyłem w to, co widzę - Zwariowałem. - zacisnąłem dłonie na włosach, starając się unormować oddech.
- Hej, uspokój się. - blondyn usiadł bliżej mnie, głaszcząc mnie po rękach - Nie rób sobie krzywdy... słyszysz? - uniosłem wzrok, zerkając niepewnie na chłopaka - Przyleciałem na weekend do Seoulu... zobaczyć się z tobą. - gdy zobaczyłem lekki uśmiech na jego twarzy, wybuchnąłem płaczem, lądując w jego ramionach - Nie płacz... Hyunjinnie. - Felix pocałował mnie w głowę, mocniej mnie przytulając - Coś ty ze sobą zrobił..
- Przyleciałeś do mnie.
- No już, już. - chłopak westchnął, nie wypuszczając mnie z ramion. Nie wierzyłem w to, że właśnie przytulam Felixa i że znowu jest przy mnie - Chłopaki do mnie dzwonili... prosili żebym tu przyleciał. - spojrzałem na niego, czując jak ten wyciera moje policzki - Źle z tobą Hyunjin..
- Kto... kto cię poprosił?
- Chan, Minho, Woojin... nawet Hyunsoo do mnie pisał...
- A... to gdyby nie oni to... to byś nie przyjechał.
- Oczywiście, że bym przyjechał... kocham cię i strasznie za tobą tęskniłem, wiesz? - skinąłem głową, przytulając się do niego - Wierzysz mi?
- Tak.
Leżeliśmy w łóżku przez kilka godzin. Gdy Felix zaczął mnie całować, poczułem się tak dobrze, że nie byłem w stanie się od niego odkleić. Mimo bolącego już języka i lekko drętwiejącej twarzy, nie chciałem tego przerywać.
- Hyunjin.
- Mm chwilkę. - szepnąłem, głaszcząc go po policzku.
- Usta mnie bolą. - zaśmiał się, całując mnie w czoło. Spojrzałem na niego tak maślanymi oczyma, jakbym zakochał się w nim na nowo - Wierzysz już, że tutaj jestem? - skinąłem jedynie głową, pieszcząc opuszkami palców jego wargi. Chłopak pocałował moją dłoń, wzdychając - Jak się czujesz?
- Teraz?
- Ogólnie. - mówiąc to, chwycił ostrożnie moją zabandażowaną rękę - Co to ma być?
- Poparzyłem się.
- Nie Hyunjin... poharatałeś sobie rękę.
- Przepraszam.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Tak sobie.
- Tak sobie? Durniu, co się z tobą dzieje? - wziąłem głęboki oddech, chcąc powiedzieć Felixowi absolutnie o wszystkim. Dlaczego się okaleczyłem? Chciałem się ukarać za to, co zrobiłem.. za to, że przespałem się z Chanem. Nie potrafię dłużej tego ukrywać... nie daje mi to spokoju - Hej... powiedz mi, o co chodzi. - usiadłem dość leniwie, uciekając wzrokiem od chłopaka.
- Zrobiłem coś złego..
- O czym ty mówisz? - zapytał, siadając za mną - Hyunjinnie... jeśli coś cię gnębi czy boli, powiedz mi o tym. Jesteśmy razem..
- Felix. - czułem, jak robi mi się gorąco. Moje serce biło tak szybko, jak nigdy dotąd - Ja... - po moich policzkach spłynęły łzy. Ledwo go odzyskałem, a teraz znów się pożegnamy... tym razem jednak na dobre.
- Spokojnie.
- Nie... Felix, ja cię zdradziłem. - poderwałem się z łóżka, trzęsąc się jak osika.
- Co? - w moim gardle narosła ogromna gula. Strasznie bałem się jego reakcji i tego, że za chwilę się rozstaniemy.
- Felix, przepraszam... przepraszam, ja nie wiedziałem, co robię. - spojrzałem na niego, widząc na jego twarzy ogromne rozczarowanie i narastającą złość - Felix, to nic dla mnie nie znaczyło, przysięgam...
- Z kim się pieprzyłeś?
- Nie mów tak, błagam cię.
- Z kim mnie zdradziłeś?! - podszedłem do niego, łapiąc go niepewnie za ręce.
- Tak cholernie za tobą tęskniłem, przepraszam... Przepraszam, ja... ja tego potrzebowałem. Nie radzę sobie bez ciebie.
- Hyunjin..
- Ta ręka... to kara za to, co zrobiłem. - zacisnąłem powieki, mając wrażenie, że za moment zemdleję z nadmiaru emocji - Felix, błagam, wybacz mi.
- Jak mogłeś..
- Wiem, że źle zrobiłem. Felix, wybacz mi... wybacz mi.
- Nie.
- Felix! - spojrzałem na niego zamglonymi od łez oczyma, błądząc trzęsącymi się dłońmi po jego twarzy.
- Nie dotykaj mnie. - warknął, odtrącając moje ręce - Kto cię posuwał, jak mnie nie było?
- Nie mów tak!
- Z kim mnie zdradziłeś?!
- Felix, to był jeden raz! Jeden raz, wybacz mi!
- Kto to był, co? Minho?!
- Nie. - zacisnąłem dłonie w pięści, czując jak wali mi się cały świat.
- Mów, bo nie ręczę za siebie..
- Przespałem się z Chanem.. - poczułem mocne uderzenie w twarz. Zamurowało mnie... W życiu nie pomyślałbym, że Felix mnie uderzy.
- Ty puszczalski gnoju... - usiadłem na łóżku, czując jak urywa mi się film. Byłem w szoku... nie mam pojęcia, co się działo - Nic cię nie usprawiedliwia... nic, rozumiesz? Jesteś podłym dupkiem.. - Felix pociągnął nosem, wychodząc z mojego pokoju. To koniec... koniec mojego związku z Felixem. Nienawidzę siebie za to, co zrobiłem... Jak mogłem być takim egoistą?!
*
- Siedzi tak od godziny.
- Od godziny? Dlaczego nie zabrałeś go do domu?
- Sam nie wiem już, co robić Chan... Słuchaj... to sprawa między tobą i moim bratem. To przez wasz pieprzony, chwilowy popęd, Felix go zostawił.. To przez to wszystko zamknął się w sobie i zachowuje się jak bezmózgi kretyn...
- Męczy go depresja, to normalne, wiesz?
- Wiem... ale się cholernie o niego martwię. Jest z nim coraz gorzej.
- Dobra.. zostaw to mi. - wytarłem mokrą od deszczu twarz, czując jak ktoś dotyka mojego ramienia. Nawet nie drgnąłem. Siedziałem od dłuższego czasu przy stoliku należącym do baru mamy. Byłem cały przemoczony, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało - Chodź do domu. Hyunjin, słyszysz?
- Nie.
- Chodź, będziesz chory.
- Nie będę.
- Chodź, proszę cię. - chłopak pomógł mi wstać, prowadząc mnie do środka - Przebierzesz się, zjesz coś dobrego.. okej?
- Nie jestem głodny.
- Tylko trochę... masz ochotę na kurczaka?
- Nie. - Chan westchnął, prowadząc mnie do łazienki.
- Zaraz wam przyniosę jakieś ciepłe rzeczy. - powiedział Hyunsoo, idąc do mojego pokoju. Przyjaciel posadził mnie na wannie, rozbierając mnie z mokrych ubrań. Automatycznie przypomniało mi się, jak rozbierałem Felixa, gdy ten był w szpitalu... Za każdym razem prowadziłem go do łazienki, pomagając mu wziąć głupi prysznic.
- Po co wyszedłeś na dwór, co? - zagryzłem wargę, czując spływającą po policzku łzę - Hej... co się dzieje?
- Nic. - wytarłem policzek, czując jak Chan wyciera mnie ostrożnie ręcznikiem - Przepraszam.
- Za co mnie przepraszasz?
- Za wszystko. - szepnąłem, widząc stojącego w drzwiach Hyunsoo.
- Przyniosłem ci ubrania Hyunjin.
- Dobra, zostaw je. - Chan spojrzał na niego dość znacząco, gdyż po chwili Hyung wyszedł z łazienki, zamykając za sobą drzwi. Przyjaciel chwycił mnie za dłonie, uważnie mi się przyglądając - Hyunjin... co się dzieje, hm?
- Przepraszam.
- Nie musisz mnie za nic przepraszać.
- Gdyby nie ja... wszystko było by dobrze.
- Przestań.. o czym ty w ogóle mówisz?
- Felix nie chce cię znać... Jikyo też. - wbiłem paznokcie w przemarznięte, nagie uda, starając się uspokoić - Przepraszam.
- Nie myśl o tym. - Chan przytulił mnie, głaszcząc mnie po głowie - No śmiało.. przytul się, jak chcesz.
- Nie mogę.
- Możesz Hyunjin.
- Felix się wścieknie. - chłopak westchnął, zerkając na mnie - On kiedyś wróci... czuję to.
- Tak, na pewno wróci... ale nie będzie zły o to, że się do mnie przytulasz.
- Nie, wolę nie. - sięgnąłem po koszulkę przyniesioną przez brata, niezdarnie ją na siebie nakładając.
- W porządku, nie namawiam cię. Idź do pokoju, okej?
- Przyjdziesz do mnie?
- Pewnie, tylko trochę tutaj ogarnę.
Położyłem się do łóżka, wpatrując się w stojące na parapecie zdjęcie. Zdjęcie przedstawiające mnie i Felixa, gdy byliśmy w Incheon. Nie mam pojęcia, dlaczego nadal je trzymam. Za każdym razem, gdy na nie patrzę, czuję narastającą pustkę i tęsknotę za tym, co było.
- Jestem. - Chan wskoczył do łóżka, uważnie mi się przyglądając - Obejrzymy coś?
- Nie chcę.
- Hmm.. to może jednak coś zjesz?
- Nie. - chłopak przytulił mnie, głaszcząc mnie po głowie - Chan..
- No co tam?
- Boję się.
- Czego się boisz?
- Tego, co ze mną niedługo będzie. - skuliłem się, czując mocniejszy uścisk chłopaka.
- O czym teraz mówisz?
- O niczym.
- Hyunjin..
- Po prostu się boję.
- Niczego się nie bój. Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze... Masz Hyunsoo, mamę, mnie, Minho i Woojina..
- Nie zasłużyłem na to.
- Co ty znowu opowiadasz?
- Powinienem być sam.... I niedługo będę.
- Jestem. - Chan wskoczył do łóżka, uważnie mi się przyglądając - Obejrzymy coś?
- Nie chcę.
- Hmm.. to może jednak coś zjesz?
- Nie. - chłopak przytulił mnie, głaszcząc mnie po głowie - Chan..
- No co tam?
- Boję się.
- Czego się boisz?
- Tego, co ze mną niedługo będzie. - skuliłem się, czując mocniejszy uścisk chłopaka.
- O czym teraz mówisz?
- O niczym.
- Hyunjin..
- Po prostu się boję.
- Niczego się nie bój. Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze... Masz Hyunsoo, mamę, mnie, Minho i Woojina..
- Nie zasłużyłem na to.
- Co ty znowu opowiadasz?
- Powinienem być sam.... I niedługo będę.
*
Minęły cztery miesiące. Nadszedł marzec... okres powolnego rozkwitu wszystkich roślin po zimie, cieplejszych, słonecznych dni.. urodzin Hyunjina. 20 marzec - na ten dzień ze zniecierpliwieniem czekał Felix, który przez cały ten okres walczył sam ze sobą i swoimi uczuciami. Koniec końców postanowił wybaczyć Hyunjinowi i Chanowi i zacząć wszystko od początku...
(Perspektywa Felixa)
Przyjechałem pod dom Hyunjina z ogromną nadzieją na to, że dzisiejszego popołudnia do siebie wrócimy. Dużo myślałem o tym, co mi powiedział, o tym, w jakim koszmarnym był stanie i o tym, jak podle go potraktowałem, wbijając mu kolejny gwóźdź do trumny. Nie rozmawialiśmy ze sobą ani razu od tej kłótni. Wprawdzie Hyunjin próbował kilka razy się ze mną skontaktować, ale totalnie go ignorowałem.
Gdy wysiadłem z samochodu, ujrzałem siedzących pod domem chłopaków. Hyunsoo, Chan, Woojin i Minho - muszę przyznać, że potwornie się za nimi stęskniłem. Chłopaki siedzieli przy stoliku, pijąc soju i rozmawiając.
- Felix? - Minho poderwał się z krzesła, po czym podszedł do mnie, mocno mnie przytulając.
- Dobrze cię widzieć.
- Co ty tutaj robisz?
- Wróciliśmy do Seoulu.
- Na stałe? - zapytał Woojin, przytulając mnie.
- Tak... od września chcę zacząć tutaj studia... Z Jikyo jest już o niebo lepiej więc podjęliśmy decyzję o powrocie tutaj. - uśmiechnąłem się, zerkając na Chana i Hyunsoo. Brat Hyunjina wstał od stolika, po czym podszedł do mnie, mierząc mnie wzrokiem - Cześć.
- Czego tu chcesz?
- Ja... Hyunjin ma dzisiaj urodziny i... chciałem się z nim zobaczyć. - uniosłem do góry prezent, który długo dla niego przygotowywałem - Mógłbym się z nim zobaczyć? Jest w środku? - Minho i Woojin spuścili głowy, wbijając wzrok w beton - Słuchajcie... ja wiem, że między nami było naprawdę źle, ale przemyślałem to wszystko...
- Ta? Co niby przemyślałeś?
- Źle go potraktowałem... pozwól mi się z nim zobaczyć. - wtedy od stolika wstał Chan. Czułem jeszcze do niego lekki niesmak, ale zależy mi na przyjaźni z nim... Muszę z nim szczerze pogadać i zawalczyć o tą znajomość.
- Usiądź z nami. - burknął ochrypniętym głosem, zapraszając mnie do stolika. Gdy usiedliśmy, westchnąłem, uważnie przyglądając się kolegom.
- Zawołacie Hyunjina? Cholernie mi zależy żeby się z nim zob...
- Hyunjin nie żyje. - na podwórku zapadła głucha cisza. Otworzyłem szerzej oczy, uśmiechając się lekko pod nosem.
- To żart, tak?
- Posłuchaj...
- Nie, to wy mnie posłuchajcie. Wiem, że źle zrobiłem zostawiając go i... i nie powinienem był go uderzyć, ale odgrywanie się na mnie w taki sposób jest podłe i niesmaczne... Z takich rzeczy się nie żartuje.
- Hyunjin popełnił samobójstwo... dwa miesiące po waszym rozstaniu. - szepnął Minho, wycierając policzki.
- O czym wy do cholery mówicie?! - moje serce biło jak szalone. Nie chciałem wierzyć w to, co mi mówią. Nie dopuszczam nawet do siebie takiej myśli.
- Felix... byłem przy Hyunjinie codziennie. - spojrzałem na Chana, czując napływające do oczu łzy - Widziałem, jak z dnia na dzień jest z nim coraz gorzej... Mówił mi wielokrotnie, że źle się czuje, że nie da sobie rady... że chce być sam..
- No to teraz jest. - szepnął Woojin, głaszcząc po plecach Minho.
- Posłuchaj... to nie jest twoja wina Felix...
- Nie wierzę wam. - poderwałem się na równe nogi, idąc do środka. Miałem nadzieję, że zastanę w pokoju Hyunjina... uśmiechniętego, zaskoczonego moją wizytą Hyunjina. Nie chcę mi się wierzyć, że ten dupek posunąłby się do czegoś takiego. Gdy wszedłem do pokoju ujrzałem stojący na środku domowy ołtarzyk, upamiętniający zmarłego. Na środku niego stało zdjęcie uśmiechniętego Hyunjina... nie wierzę.
- Felix. - upadłem na kolana, nie odrywając wzroku od zdjęcia. Po moich policzkach popłynęły łzy, a żołądek zacisnął się tak bardzo, że nie byłem w stanie złapać oddechu.
- Nie...
- Tak mi przykro. - Chan kucnął obok mnie, kładąc mi rękę na ramieniu.
- Dlaczego... dlaczego mi... czemu nikt mi nie powiedział? - zacisnąłem dłoń na koszulce, czując jak się duszę.
- Felix, uspokój się. - chłopak przytulił mnie, głaszcząc mnie po głowie - Oddychaj. - wtuliłem się w Chana, wybuchając płaczem.
- Dlaczego?! Dlaczego to zrobił?! - biłem chłopaka po klatce piersiowej, czując tak potworny ból, jakiego chyba nigdy nie czułem - Co ja zrobiłem?!
- To nie jest twoja wina.
- Oddaj mi go! Boże, błagam, zrób coś! - Chan milczał. Jedynie mocno mnie przytulał, zapewniając mnie, że to nie przeze mnie Hyunjin odebrał sobie życie. Kochałem go przez te cztery miesiące, tak samo mocno, jak wcześniej. Ciągle o nim myślałem i odliczałem dni do przyjazdu tutaj. Tak bardzo się cieszyłem, że go zobaczę, porozmawiam z nim, że znów wszystko będzie, jak dawniej. Spóźniłem się... spóźniłem się o ponad 60 dni...
Po około dwóch godzinach płakania w pokoju mojego byłego chłopaka, Chan wyprowadził mnie na dwór, sadzając mnie przy stoliku.
- Felix..
- Daj mu spokój Minho. - Chan usiadł koło mnie, głaszcząc mnie po ramieniu - Może chcesz coś do picia?
- Nie. - wtedy też na dwór wyszedł Hyunsoo, kładąc przede mną fioletową kopertę. Uniosłem jedynie wzrok, pociągając nosem - Co to?
- Ostatnia wiadomość Hyunjina... do ciebie. - chłopak nachylił się do mnie, wpatrując się we mnie z nienawiścią - Zabiłeś mi brata sukinsynie..
- Hyung nie mów tak. - Woojin złapał go za nadgarstek, odciągając go od stolika.
- Nie waż się tu nigdy więcej pokazywać, rozumiesz? Zabiłeś Hyunjina! - wstałem gwałtownie od stolika, sięgając po kopertę.
- Felix, zaczekaj. - Chan pobiegł za mną, torując mi drogę - Dokąd idziesz?
- Na klif.
- Pójść z tobą?
- Nie... chcę... chcę przeczytać..
- Chcesz być sam? - skinąłem jedynie głową, zanosząc się łzami - Rozumiem. - chłopak westchnął, puszczając mnie - Uważaj na siebie. - wiem, że to moja wina. Nigdy nie wybaczę sobie tego, że zabiłem osobę, którą kochałem... kochałem... nadal kocham i będę kochać, dopóki sam ze sobą nie skończę. W życiu nie czułem tak ogromnego bólu. Jak mogłem być takim idiotą? Jak mogłem zostawić go w takim stanie? Jak śmiałem podnieść na niego rękę? Oddałbym wszystko, by móc cofnąć czas. By móc jeszcze raz zobaczyć uśmiechniętego Hyunjina.. złapać go za rękę, pocałować go.
Usiadłem na ławce, którą zawsze zajmowaliśmy, wpatrując się w fioletową kopertę. Bałem się ją otwierać i czytać jej zawartość. Z drugiej strony to ostatnie słowa mojego Hyunjina... na pewno tłumaczy tam, dlaczego to zrobił.
"Felix,
nie umiem zacząć tego listu, przepraszam. Chciałem powiedzieć Ci to wszystko osobiście, ale nie odbierałeś ode mnie telefonu. Dopiero potem dotarłem do wniosku, że załatwianie poważnych spraw za pomocą listów to nasza specjalność.
Nie wiem w zasadzie od czego zacząć... Może od momentu Twojego wyjazdu do Japonii. Nie potrafię dobrać słów, które opisałyby to, jak bardzo za tobą tęskniłem. Nie umiałem zająć się samym sobą, nie wiedziałem, co się wokół mnie dzieje, chciałem jedynie ciągle z Tobą rozmawiać, ale wiem, że nie zawsze miałeś na to czas - rozumiem to. Czasami miałem wrażenie, że zawracałem Ci głowę ciągłymi wiadomościami i telefonami, ale proszę, zrozum mnie... tęsknota za Tobą była dużo silniejsza niż logiczne myślenie. Skoro już mówię o myśleniu... to, co zrobiłem z Chanem było największym błędem w moim życiu. Felix.. bardzo mocno potrzebowałem bliskości z kimś. Targały mną tak paskudne emocje, że myślałem jedynie o tym, by się do kogoś przytulić i poczuć się dla kogoś ważnym. Wiem, to mnie nie tłumaczy i wcale nie chcę się usprawiedliwiać. Nie zasługuję na to, żebyś mi to wybaczył i wcale tego od Ciebie nie oczekuję. Chcę tylko Cię bardzo przeprosić za to wszystko... Wiem, że Cię potwornie skrzywdziłem i bardzo tego żałuję. Proszę Cię tylko o jedno - wybacz Chanowi. On też bardzo tego żałował i pewnie nadal żałuje. Proszę, nie bądź na niego zły.
Skoro to czytasz, na pewno już mnie nie ma. Chcę Ci wytłumaczyć, dlaczego. Wspomniałem już o tym, że bardzo za tobą tęskniłem. Nie było Cię przy mnie na co dzień, kiedy naprawdę bardzo mocno Cię potrzebowałem. Nie chcę żebyś to odebrał jako atak. Nie obwiniam Cię, naprawdę. Zrozumiałem, że ten wyjazd miał być dla dobra Jikyo. Mam nadzieję, że chociaż z nim jest już wszystko dobrze. Dodatkowo ogromne wyrzuty sumienia spowodowane Chanem nie dawały mi normalnie żyć. To gówniarskie okaleczanie się i odurzanie lekami, było tylko i wyłącznie dlatego, żeby choć na chwilę o tym zapomnieć. Dalej... szkoła. Spadłem na 93 miejsce. Wiesz, że w moim przypadku byłem już totalnie skreślony, bez jakichkolwiek perspektyw. Strasznie mnie to dobijało, bo nie tak wyobrażałem sobie swoją przyszłość. Nie wiem nawet czy miałbym jakiekolwiek szanse na zdanie egzaminów. Obawiam się, że nie. Ostatnią rzeczą, która pchnęła mnie do samobójstwa jest moja przeszłość związana z ojcem. Wiesz co się stało? Wyszedł z więzienia chwilę po naszym rozstaniu. Nie mam pojęcia, co takiego zrobił, że go wypuścili. W głowie mi się to nie mieściło. Jak tylko wrócił do domu, urządził mi piekło. Bił mnie, znęcał się psychicznie, ponownie mnie zgwałcił... nie miałem już na to siły Felix. Miałem już dość ciągłego strachu i upokorzenia. Bałem się go tak bardzo, że nie spałem przez kilka nocy, wpatrując się w drzwi i pilnując, by ten nie wszedł do mojego pokoju. Nie umiałem sobie z tym wszystkim poradzić.. przerosło mnie to.
Chcę żebyś wiedział, że związek z Tobą, to najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Każdy dzień spędzony z Tobą sprawiał, że zapominałem o wszystkim i stawałem się najszczęśliwszym dupkiem na świecie. Kocham Cię tak bardzo, że chyba żadne słowa nie są w stanie tego opisać. Nawet teraz, pisząc ten list, uśmiecham się na samą myśl o Tobie. Twój uśmiech podtrzymywał mnie na duchu do samego końca. Dziękuję Ci za wszystko skarbie! Za każdy uśmiech, dzień spędzony z Tobą, za każde miłe słowo. Za to, że dałeś mi szansę i byłeś przy mnie. Obiecuję, że będę nad Tobą czuwał, żebyś nigdy nie musiał się niczego bać i żeby nigdy nic Ci się nie stało. Na Jikyo i chłopaków też będę miał oko, nie bój się o to.
Proszę Cię, dbaj o siebie.
~Koniec.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
nie umiem zacząć tego listu, przepraszam. Chciałem powiedzieć Ci to wszystko osobiście, ale nie odbierałeś ode mnie telefonu. Dopiero potem dotarłem do wniosku, że załatwianie poważnych spraw za pomocą listów to nasza specjalność.
Nie wiem w zasadzie od czego zacząć... Może od momentu Twojego wyjazdu do Japonii. Nie potrafię dobrać słów, które opisałyby to, jak bardzo za tobą tęskniłem. Nie umiałem zająć się samym sobą, nie wiedziałem, co się wokół mnie dzieje, chciałem jedynie ciągle z Tobą rozmawiać, ale wiem, że nie zawsze miałeś na to czas - rozumiem to. Czasami miałem wrażenie, że zawracałem Ci głowę ciągłymi wiadomościami i telefonami, ale proszę, zrozum mnie... tęsknota za Tobą była dużo silniejsza niż logiczne myślenie. Skoro już mówię o myśleniu... to, co zrobiłem z Chanem było największym błędem w moim życiu. Felix.. bardzo mocno potrzebowałem bliskości z kimś. Targały mną tak paskudne emocje, że myślałem jedynie o tym, by się do kogoś przytulić i poczuć się dla kogoś ważnym. Wiem, to mnie nie tłumaczy i wcale nie chcę się usprawiedliwiać. Nie zasługuję na to, żebyś mi to wybaczył i wcale tego od Ciebie nie oczekuję. Chcę tylko Cię bardzo przeprosić za to wszystko... Wiem, że Cię potwornie skrzywdziłem i bardzo tego żałuję. Proszę Cię tylko o jedno - wybacz Chanowi. On też bardzo tego żałował i pewnie nadal żałuje. Proszę, nie bądź na niego zły.
Skoro to czytasz, na pewno już mnie nie ma. Chcę Ci wytłumaczyć, dlaczego. Wspomniałem już o tym, że bardzo za tobą tęskniłem. Nie było Cię przy mnie na co dzień, kiedy naprawdę bardzo mocno Cię potrzebowałem. Nie chcę żebyś to odebrał jako atak. Nie obwiniam Cię, naprawdę. Zrozumiałem, że ten wyjazd miał być dla dobra Jikyo. Mam nadzieję, że chociaż z nim jest już wszystko dobrze. Dodatkowo ogromne wyrzuty sumienia spowodowane Chanem nie dawały mi normalnie żyć. To gówniarskie okaleczanie się i odurzanie lekami, było tylko i wyłącznie dlatego, żeby choć na chwilę o tym zapomnieć. Dalej... szkoła. Spadłem na 93 miejsce. Wiesz, że w moim przypadku byłem już totalnie skreślony, bez jakichkolwiek perspektyw. Strasznie mnie to dobijało, bo nie tak wyobrażałem sobie swoją przyszłość. Nie wiem nawet czy miałbym jakiekolwiek szanse na zdanie egzaminów. Obawiam się, że nie. Ostatnią rzeczą, która pchnęła mnie do samobójstwa jest moja przeszłość związana z ojcem. Wiesz co się stało? Wyszedł z więzienia chwilę po naszym rozstaniu. Nie mam pojęcia, co takiego zrobił, że go wypuścili. W głowie mi się to nie mieściło. Jak tylko wrócił do domu, urządził mi piekło. Bił mnie, znęcał się psychicznie, ponownie mnie zgwałcił... nie miałem już na to siły Felix. Miałem już dość ciągłego strachu i upokorzenia. Bałem się go tak bardzo, że nie spałem przez kilka nocy, wpatrując się w drzwi i pilnując, by ten nie wszedł do mojego pokoju. Nie umiałem sobie z tym wszystkim poradzić.. przerosło mnie to.
Chcę żebyś wiedział, że związek z Tobą, to najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Każdy dzień spędzony z Tobą sprawiał, że zapominałem o wszystkim i stawałem się najszczęśliwszym dupkiem na świecie. Kocham Cię tak bardzo, że chyba żadne słowa nie są w stanie tego opisać. Nawet teraz, pisząc ten list, uśmiecham się na samą myśl o Tobie. Twój uśmiech podtrzymywał mnie na duchu do samego końca. Dziękuję Ci za wszystko skarbie! Za każdy uśmiech, dzień spędzony z Tobą, za każde miłe słowo. Za to, że dałeś mi szansę i byłeś przy mnie. Obiecuję, że będę nad Tobą czuwał, żebyś nigdy nie musiał się niczego bać i żeby nigdy nic Ci się nie stało. Na Jikyo i chłopaków też będę miał oko, nie bój się o to.
Proszę Cię, dbaj o siebie.
Kocham Cię Felix,
Hyunjin"
~Koniec.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam skarby na stronę redakcji, w której działam, do przeczytania mojego artykułu o obecnej sytuacji na Półwyspie Koreańskim --> Rozejm na Półwyspie Koreańskim?
Matko Boska!Tylko nie to!!! Jak ja teraz nie znoszę i Chana, i Felixa, i nawet Hyunsoo. Straszne... Potworne wręcz!
OdpowiedzUsuńSkoro tak już rozciągneliśmy tę serię, to czy mogłabyś napisać bonusowe zakończenie z happy endem? Proszę, proszę, proszę :-*❤️❤️❤️
Dodam jeszcze, że przeczytałem kilka Twoich artykułów - są super ❤️
OdpowiedzUsuńWow! Dziękuję bardzo! ❤️
UsuńNajgorsze jest to,że wiedziałam jak to się skończy, a i tak prawie się poplakalam.........
OdpowiedzUsuńI musiałam wziąć kilka głębszych wdechow jak zobaczyłam ten list, dzięki XDDD
Co za okropne zakończenie.. Brakuje mi dalszej reakcji Felixa :(
OdpowiedzUsuńI ogólnie to jedno z twoich najlepszych i najdłuższych ficzków (jak nie najdłuższy)
Po przeczytaniu człowiek wchodzi w takie głębokie zamyślenie (albo tylko ja tak mam przy twoich ficzkach??)
Te historie czasem wydają się strasznie realistyczne jakby naprawde istniała taka para z podobnymi przeżyciami może dlatego tak ,,wstrząsa" zakończenie
Ciesze sie że nadrobiłam wczoraj twoje 2 najnowsze opowiadania bo wcześniej nie miałam kiedy.. za dużo na głowie
Teraz znowu moge wrócić to w miare regularnego czytania twojego bloga
Bo szczerze mówiąc ze wszystkich jakie kiedykolwiek śledziłam to tylko twojego zostałam wierną fanką :D
DŁUŻSZY KOM BO SORY ALE NA TAKIE ZASŁUGUJESZ
Czemu samobójstwo. No czemu
OdpowiedzUsuńmam dosc
OdpowiedzUsuńWoah. Woah. To opowiadanie jest niesamowite. Naprawdę. W niektórych momentach płakałam jak poje... i to naprawdę piękne, jak wiele emocji potrafisz wzbudzić w czytelniku. Cała fabuła się ze sobą klei i no cholera no. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to moje ulubione opowiadanie ewentualnie jedno z nich, których jest niewiele i mogę policzyć na palcach jednej dłoni. Well done, napisałaś perełkę! Zabieram się ze resztę twoich prac^^
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, buziaki!~