26 kwietnia 2018

Stypendium~cz.6 [Felix&Hyunjin]




- Wstawaj. - odwróciłem się plecami do pokoju, głęboko wzdychając - Hyunjiiiiin... musisz iść do szkoły. 
- A ty idziesz do pracy? - mruknąłem zaspanym głosem, otulając się bardziej kołdrą.
- Tak, ale dopiero wieczorem. Wstałem żeby cię obudzić. - szepnął Hyunsoo, głaszcząc mnie po głowie.
- Przytul mnie. 
- Hm? 
- Przytul. - powtórzyłem czując jak Hyung kładzie się za mną.
- Coś się stało?
- Nie. - otworzyłem zaspane powieki, odwracając się twarzą do Hyunsoo - Czemu bierzesz nocne zmiany? 
- Jest większy ruch i mogę dostać większe napiwki. - chłopak zmarszczył brwi, uważnie mi się przyglądając - Masz rozbity nos. 
- Nie bierz nocnych zmian... 
- Nie zmieniaj tematu.
- Nie zmieniam... mam rozbity nos... i proszę cię żebyś nie brał nocnych zmian, tylko zostawał w domu. 
- Ojciec... - uniosłem jedynie wzrok na Hyunga, czując jak ten całuje mnie w czoło - Nigdy więcej nie podniesie na ciebie ręki... obiecuję ci to. 
- Hyunsoo... - ziewnąłem, chcąc zapytać go o to, czy ojciec też przychodził do niego w nocy, gdy ten był młodszy, ale nie potrafiłem. Rozmawiam z moim bratem o wszystkim, ale tej kwestii nie potrafię poruszyć za nic w świecie...
- Hm?
- Ah... chciałem ci tylko powiedzieć, że się cieszę, że cię mam... mimo, że jesteś upierdliwym idiotą.
- Mimo tej obelgi jest mi cholernie miło, naprawdę... gnoju. - uśmiechnął się, przykrywając mnie kołdrą - Rozumiem, że nie idziesz do szkoły.
- Mogę nie iść? Zobacz jak ja wyglądam.
- No tak, racja... Dobra młody, to śpij. Odpocznij w końcu porządnie. 
- A będziesz ciągle tutaj?
- Będę, nie bój się. 
- A mogę mieć jeszcze prośbę?
- Nie, nie wymasuję ci pleców.
- Nie tym razem. - uśmiechnąłem się, zaciskając dłoń na koszulce Hyunsoo - Mógłbyś mi założyć jakiś zamek w drzwiach?
- Hyunjin...
- Po prostu to zrób... proszę. 
- Nie chciałbyś mi czegoś powiedzieć?
- Y y. 
- Dobra, nie naciskam... Śpij dzieciaku... później coś pokombinuję z tymi drzwiami.


*

                         Obudziłem się dość późno. Po zerknięciu na telefon, oprzytomniałem, że dochodzi już 17-sta. Miałem kilka nieodebranych połączeń od Minho i Felixa, ale póki co nie miałem ochoty się z nimi kontaktować. 
- Wyspałeś się? - poderwałem się, widząc siedzącego przy biurku Hyunsoo - Coś się tak zerwał?
- Przestraszyłem się.
- Hyunjiiiin. - Hyung usiadł obok mnie, czochrając moje włosy - Założyłem ci zamek w drzwiach jak spałeś. 
- Serio? - klęknąłem pospiesznie, zerkając na drzwi.
- Mhm... zamykaj się od razu po powrocie do domu.
- Jesteś najlepszy. - uśmiechnąłem się, czując jak schodzi ze mnie stres. W końcu będę mógł spokojnie spać, bez żadnych obaw, że ten potwór wejdzie do mojego pokoju.
- To już wiem.
- Nie psuj chwili. - Hyunsoo zaśmiał się, spoglądając na mój telefon.
- Felix do ciebie dzwonił. - odwróciłem głowę, czując na sobie wzrok brata - Przyjaźnicie się?
- To chyba za dużo powiedziane. 
- Nie było cię w szkole, a on wydzwaniał do ciebie jak szalony...
- Może coś się stało w szkole.
- A może się martwił? - parsknąłem śmiechem, przenosząc wzrok na Hyunsoo.
- Nie gadaj głupot. 
- Ojjj.... też kiedyś byłem w twoim wieku więc doskonale wiem, o co chodzi.
- Co? Niby o co? 
- Idę się zbierać do pracy. - zaśmiał się, idąc do drzwi.
- Ejj... Hyunsoo. 
- Pamiętaj o drzwiach. 
- Hyunsoo! - westchnąłem, zostając sam w pokoju. Nie mam pojęcia, o co może mu chodzić i chyba nie chcę wiedzieć. Sięgnąłem po telefon, wybierając numer Felixa.
- W końcu oddzwaniasz. - położyłem się z powrotem do łóżka, uśmiechając się pod nosem.
- A co? Tęskniłeś?
- Za tobą? - zaśmiał się, odpalając chyba przy tym papierosa - Nie żartuj.
- To po co wydzwaniałeś do mnie aż 14 razy?
- No wiesz... pierwszy raz nie było cię w szkole i... myślałem, że może coś się stało.
- Czyli się martwiłeś. 
- Nie pieprz głupot. - zaśmiałem się, czując przechodzące przez moje ciało przyjemne ciepło - A tak serio, to czemu cię nie było?
- Musiałem trochę odpocząć. 
- Weekend to za mało?
- Powiedzmy. 
- Słuchaj... a co robisz w piątek?
- Jeszcze nie wiem, ale skoro pytasz, to pewnie masz dla mnie jakąś propozycję. - Felix zaśmiał się, po czym zaciągnął się dymem.
- Mój kumpel robi domówkę... Chodź ze mną. 
- Sam nie wiem..
- Musisz ze mną iść. Pamiętasz co ci mówiłem? Musisz czasami odreagować. - w sumie ma rację. Zwariuję jeśli cały czas będę siedział w domu i w szkole.
- A Chan i Woojin?
- No będą... ale nie rozumiem, dlaczego o nich pytasz.
- Wiedzą, że... w zasadzie nie wiem, jak nazwać tą naszą relację.
- Że się kumplujemy? Nie, ale się dowiedzą.
- Mhm. - westchnąłem, przekręcając się na brzuch.
- Nie jęcz już... będziesz jutro w szkole?
- Nie wiem. 
- Dobra... to umówmy się tak, że przyjadę po ciebie w piątek. - chłopak westchnął, odpalając kolejnego papierosa.
- Kopcisz jak smok.
- Kij z tym... Mów, co się tam u ciebie dzieje.
- Co?
- Nie rób ze mnie idioty. Nigdy nie opuściłeś żadnej lekcji... Co to bydle ci zrobiło? - zamilkłem, lądując twarzą w poduszce. Nagle wszystkie przyjemne endorfiny ze mnie wyparowały, a ich miejsce zajął znów smutek i cholerne przygnębienie - Przepraszam, że zapytałem tak wprost..
- Nic mi nie zrobił.
- Mam to sprawdzić? 
- Ale po co?
- Hyunjin... co on ci zrobił? - westchnąłem, narzucając na siebie kołdrę.
- Dostałem w nos.
- Dlatego nie przyszedłeś do szkoły, tak? Aż tak źle wygląda? 
- Proszę cię, nie przepytuj mnie tak... nienawidzę tego. 
- No tak, przepraszam. - Felix wziął głęboki oddech, rzucając się na łóżko - Sorry, po prostu... aishh... polubiłem cię dupku i... martwi mnie to, co się u ciebie dzieje. 
- Jeśli to cię uspokoi, to Hyunsoo założył mi dzisiaj zamek w drzwiach i być może zrezygnuje z wieczornych zmian. 
- Muszę z nim pogadać, bo inaczej nic z tego nie będzie.
- Nie. Błagam cię, nie wtrącaj się... To moja rodzina i moje sprawy... Ja się do twojego życia nie mieszam. 
- Zrozum pieprzony egoisto, że przez kilka lat żyłem tak samo jak ty i wiem, co musisz teraz czuć. 
- Bez urazy... ale nikt nie wie, co ja czuję. 
- To może zdecydujesz się w końcu na szczerą rozmowę ze mną?
- Nie... nie potrafię o tym rozmawiać. - westchnąłem, zamykając przy tym oczy - Muszę kończyć. Mama potrzebuje pomocy w barze. 
- Hyunjin..
- Na razie. - rozłączyłem się, po czym poderwałem się z łóżka, zamykając drzwi do pokoju. Felix chce ze mną szczerze porozmawiać? Martwi się o mnie? Czemu w tym całym moim popieprzonym życiu, te błahe rzeczy tak cholernie mnie cieszą?

*

- Hyunjin. - oderwałem się od biurka, spoglądając na stojącego w drzwiach brata - Koniec tej nauki... Felix przyjechał. - nie byłem w szkole przez cały tydzień. Na szczęście Minho przyniósł mi dziś po szkole notatki, dzięki czemu mogłem wszystko spokojnie nadrobić. 
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Nie denerwuj mnie. Spadaj na imprezę.
- Nie umiem się bawić...
- Wiem, że najlepiej bawisz się z książką od matmy, ale taka odskocznia naprawdę ci nie zaszkodzi. - westchnąłem wstając dość niechętnie, po czym zacząłem ładować do kieszeni telefon, pieniądze i klucze - Kluczy nie musisz brać... i tak będę na ciebie czekać.
- Pf... może tak zabaluję, że będę spał nad Hanem albo na jakimś dworcu.
- Oby to tylko było w Seoulu. Gorzej jak impreza poniesie cię do innego miasta. - Hyunsoo zaśmiał się, poprawiając mi włosy - Przystojny z ciebie chłopak... może w końcu dzisiaj kogoś poznasz. 
- Nie chcę. 
- Dziewczyny nie gryzą. 
- I tak podziękuję. - uśmiechnąłem się, narzucając na siebie skórzaną kurtkę - I jak?
- Super... a teraz won. - przedrzeźniłem go, po czym ruszyłem do wyjścia.
- Cześć mamo! 
- Pa! Baw się dobrze! - wyszedłem przed bar widząc pokryte mrokiem niewielkie podwórko, otoczone wąskimi uliczkami i drzewami. Na środku niego stał sporych rozmiarów motor, a na nim siedział Felix, uważnie mi się przyglądając.
- Byłem pewien, że zrezygnujesz. - powiedział niskim głosem, wyciągając kask w moim kierunku.
- Czyżbym cię rozczarował?
- Wręcz przeciwnie. - uśmiechnąłem się, nakładając kask - Wskakuj... potem pogadamy, bo już jesteśmy spóźnieni.
- Będziemy mieć spektakularne wejście. - wszedłem na motor, owijając ręce wokół talii chłopaka. Chwilę po tym byliśmy w drodze na domówkę. Cieszyłem się, że wyrwałem się z domu, ale z drugiej strony bałem się, jak zareagują na mnie jego znajomi. 
Dość szybko dojechaliśmy na miejsce. Kolega Felixa mieszkał w ogromnym domu, z jeszcze większym podwórkiem, na którym przebywali goście. Zakładam jednak, że znaczna ich większość była w środku domu, z którego dobiegała mnie potwornie głośna muzyka. 
- To tutaj. - chłopak zeskoczył z motoru, zdejmując kask. Westchnąłem, idąc dość niechętnie w jego ślady - Uśmiechnij się, bo ludzi odstraszysz. 
- Felix!
- Felix przyjechał! - wow.. nie sądziłem, że mój nowy kolega jest aż tak popularny - Siema.
- Cześć.
- W końcu przyjechałeś.
- Już myśleliśmy, że odpuścisz. 
- Ja? - zaśmiał się, poprawiając włosy - Nie żartujcie. Poza tym nie jestem sam. - otworzyłem szerzej oczy, czując na sobie spojrzenie kilku jego znajomych.
- Uuu przystojniak. - jedna z dziewczyn podeszła do mnie, podając mi rękę - Jestem Chaeyeon.
- Hyunjin, miło mi. 
- Ta już wyrywa. Daj chłopakowi spokój. - jakiś chłopak podszedł do mnie, obejmując mnie ramieniem - Ona tak do każdego.
- Ej, wcale nie!
- W środku jest duuużo więcej fajnych laseczek.
- Em... dzięki, ale nie jestem zainteresowany. - speszyłem się lekko, widząc kątem oka delikatny uśmiech na twarzy Felixa.
- Jeszcze zmienisz zdanie... Tak w ogóle, to ty jesteś tym kujonem z naszej szkoły, nie?
- Tak się jakoś złożyło. 
- Kujon na imprezie? - chłopak niesamowicie drobnych rozmiarów, z aparatem na zębach, zaśmiał się, upijając łyk piwa - No nie wierzę.
- Taa... stwierdziłem, że będę miał tu dobre warunki do nauki o procentach.
- Uuuu dobre. 
- Pójdziemy w końcu do środka? Chcę się napić. - Felix wbiegł po kilku schodach, uśmiechając się. 
- A właśnie! Chan i Woojin już są. 
- Pytali o ciebie. 
- Nie wytrzymają beze mnie nawet kilku minut. - westchnął, zerkając na mnie - Chodź Hyunjin. - skinąłem jedynie głową, idąc w stronę chłopaka - Wy też jak skończycie kopcić, chodźcie do środka.
- Spoko! - gdy weszliśmy do środka, uderzyła we mnie fala muzyki i masa kolorowych świateł. Mimo to trzymałem się Felixa jak ten pies. Wprawdzie była tu masa ludzi z mojej szkoły, ale mimo wszystko wolałem trzymać się blisko Felixa. 
- Tam są. - blondyn złapał mnie za rękę, ciągnąc mnie w stronę jego przyjaciół.
- No nareszcie! 
- Ty... kogo ty przyprowadziłeś? - Chan podszedł do mnie, po czym odepchnął mnie z całej siły.
- Hej, wyluzuj! - Felix zatrzymał go, stając w mojej obronie - Hyunjin przyjechał tutaj ze mną.
- Zwariowałeś? Trzymasz się z tym psem?
- Nie mów tak o nim. - Chan zmarszczył brwi, po czym parsknął śmiechem.
- Jak mogłeś upaść tak nisko?
- Słuchaj... od kilku tygodni kumpluję się z Hyunjinem. Jeśli ty, jako rzekomo mój przyjaciel, nie jesteś w stanie tego zaakceptować, to nie mamy o czym gadać...
- Dobra, wyluzujcie. - Woojin wszedł między chłopaków, wystawiając rękę w moją stronę - No to tak oficjalnie... Woojin jestem.
- Hyunjin... - szepnąłem niemalże, ściskając jego dłoń.
- Chan, daj spokój... nie dzisiaj. - chłopak poklepał go po ramieniu, wzdychając - Czego się napijecie?
- Daj mi jakieś piwo. - burknął Felix, nie odrywając wzroku od Chana. 
- Trzymaj... a ty Hyunjin?
- Ja nie piję. - Chan parsknął śmiechem, przecierając twarz.
- Ciota. - Felix jedynie objął mnie, po czym odeszliśmy na bok. 
- Przepraszam za niego.
- Daj spokój... niepotrzebnie tutaj przychodziłem. Będziesz miał teraz problemy.
- Tylko Chan źle na ciebie zareagował. Jak widzisz, reszta ludzi patrzy na ciebie bardzo przychylnie.
- Ale Chan to twój przyjaciel...
- No właśnie... i skoro nie potrafi zaakceptować tego, że mam nowego kumpla, to niech spieprza. - mówiąc to uniósł lekko butelkę, upijając kilka łyków. 
- Jesteś motorem... nie powinieneś pić. 
- Może i nie... ale za to tobie by się przydało trochę alkoholu.
- Nie... brzydzę się alkoholem. 
- Rozumiem... i szanuję... ale może dzisiaj zrobisz wyjątek, hm? Zabaw się porządnie, proszę cię. - westchnąłem, sięgając po jedno z piw, stojących na potwornie długim blacie.
- Tylko jedno. - pokręciłem zrezygnowany głową, otwierając alkohol - Zero asertywności, ja nie wiem. 
                Impreza trwała już bardzo długo, a ja z godziny na godzinę bawiłem się coraz lepiej. Niestety, mimo postanowień, na jednym piwie nie poprzestałem. Ogólnie jestem osobą niepijącą, dlatego też wystarczyła mi niewielka ilość alkoholu, by nie wiedzieć już na jakim świecie żyję. 
- Hejka! - uniosłem wzrok, widząc siadającą obok mnie Chaeyeon.
- No hej!
- Jak się bawisz?!
- Rewelacyjnie! A ty?!
- Też! Ale może być jeszcze lepiej! - mówiąc to, złapała mnie za rękę, ciągnąc mnie na górę.
- Dokąd mnie prowadzisz?
- Gdzieś, gdzie będziemy w końcu sami. - uśmiechnąłem się, znikając z nią za drzwiami jednego z pokoi. Drobna brunetka podeszła bliżej mnie, układając dłonie na moich biodrach - Od razu wpadłeś mi w oko, wiesz? 
- Ale jesteś otwarta. 
- Nie panuję nad sobą przy takich chłopakach. - Chaeyeon wspięła się na palce, po czym przywarła do moich warg. Gdybym był trzeźwy, w życiu bym tego nie zrobił, ale alkohol sprawił, że zacząłem odwzajemniać jej pocałunki - Mmm... ale całujesz. - uśmiechnąłem się pod nosem, w pełni oddając się dziewczynie. Gdy ta zaprowadziła mnie w stronę łóżka, usiadłem na nim, czekając na kolejny jej ruch - Mam dla ciebie małą niespodziankę. 
- Ta? A jaką?
- Za moment zobaczysz. - szepnęła mi do ucha, przejeżdżając po nim językiem - Albo raczej poczujesz. - po tych słowach kucnęła między moimi nogami, zaczynając rozpinać moje spodnie.
- Oszalałaś? - zaśmiałem się, lekko się czerwieniąc. 
- Tak... na twoim punkcie. 
- Denny tekst. - zmarszczyłem brwi, będąc pewnym, że słyszę niski głos Felixa. 
- Co ty tu robisz?! - Chaeyeon poderwała się na równe nogi, zasłaniając twarz rękoma.
- Imprezuję i szukam kumpla... Teraz się mnie wstydzisz? Przed chwilą chciałaś mu obciągnąć. 
- Jesteś okropny! 
- Ja? Naprawdę? - zaśmiałem się, łapiąc Felixa za rękę - Wyjdź stąd, ale już. 
- A ty z czego się śmiejesz?! 
- A ja wiem. - Felix uśmiechnął się jedynie, po czym chwycił moją dłoń.
- No idź stąd... muszę się zająć nawalonym kolegą. 
- Dupki. - warknęła opuszczając pokój. Blondyn westchnął, kucając przede mną, po czym przyłożył dłoń do mojej twarzy.
- Ale się porobiłeś. 
- Ale chyba nie przynoszę ci problemów, co? - czknąłem, chichocząc. 
- Nie, nie przynosisz. - zaśmiał się, siadając obok mnie - Dobrze się czujesz?
- Świetnie! Dawno się tak dobrze nie czułem. 
- No i to jest najważniejsze. - nachyliłem się do Felixa, pokazując mu, że chcę powiedzieć mu coś na ucho - No co tam?
- Ona.. ona chciała mi zrobić loda?
- Ta... - westchnął, klepiąc mnie lekko po policzku.
- Ooo... a czemu ją powstrzymałeś?
- Co? Powinieneś być mi wdzięczny... Nie mów, że tego chciałeś.
- Mmm... nie. - zaprzeczyłem pospiesznie, wywołując uśmiech na twarzy kolegi - Ale wiesz co?
- No słucham.
- Pierwszy raz się całowałem. - szepnąłem, chichocząc jak głupi. Felix jedynie uśmiechnął się, poprawiając mi włosy.
- I jak wrażenia?
- Bez szału... aleeee.... powiedziała, że dobrze całuję.
- Ooo naprawdę?
- Mhm... chcesz się przekonać? - szturchnąłem go, wykonując przy tym szybkie ruchy brwiami. 
- Wariat... jesteś pijany jak świniak. 
- No i fajnie.
- Bardzo fajnie. Połóż się na chwilę i dojdź do siebie. 
- No dobrze. - uśmiechnąłem się, po czym zarzuciłem jedną rękę na jego kark, ciągnąc go za sobą na łóżko.
- Hyunjin, co ty... - oblizałem wargi, przywierając do pełnych ust chłopaka. Całując Chaeyeon nie czułem absolutnie nic... dopiero czując bliskość Felixa, czułem przyjemne mrowienie w dole brzucha - Hej... co z tobą? - szepnął, unosząc lekko głowę.
- Chciałem ci tylko pokazać, że świetnie całuję. - uśmiechnąłem się szeroko, widząc jak ten się rumieni.
- Zaprzyjaźniłem się z kretynem.
- Swój do swego ciągnie. Pamiętaj. - Felix zaśmiał się, po czym nachylił się do mnie, muskając delikatnie moje wargi.
- Świetnie całujesz dupku... a teraz oprzytomnij. 

*

                       Poczułem na twarzy chłodne, orzeźwiające powietrze. Przeciągnąłem się, czując pod dłońmi szorstką trawę, co automatycznie mnie pobudziło.
- Hm? - otworzyłem oczy, widząc przed sobą Han. Obok mnie leżał uśmiechnięty Felix, który przeciągnął się, wydając z siebie dość zabawne dźwięki - Ty... co jest?
- Jak się spało?
- A ja wiem. - usiadłem, czując potworny ból głowy - Auaaa..
- Nieźle wczoraj zabalowałeś. - wziąłem głęboki oddech, wpatrując się we wschodzące słońce. Wow... codziennie mógłbym się budzić, mając przed sobą taki widok. 
- Chyba tak... niczego nie pamiętam.
- Niczego? - Felix usiadł, wbijając we mnie wzrok.
- No nie... Aishh głowa mi pęka. 
- Mhm... siedź tutaj. Pójdę po jakąś wodę. 
- Ale co my tutaj w ogóle robimy?
- Zaraz ci wszystko opowiem. - blondyn wstał, po czym ruszył pospiesznie do najbliższego sklepu. Co ja tu do cholery jasnej robię? Spaliśmy nad rzeką? Paranoja. Sięgnąłem do kieszeni spodni, wyciągając telefon, w którym widniała wiadomość od Hyunsoo: "Wiem, że się dobrze bawisz, ale do cholery jasnej, daj znać czy żyjesz". Przysłał mi to o 03:42... matko, ale dałem czadu. Po odpisaniu mu na wiadomość, westchnąłem, przenosząc wzrok na słońce. Piękny widok. Okolica była całkowicie opustoszała... zero ludzi, zero hałasu... tylko wschodzące słońce i lekki, chłodny, poranny wiatr - Trzymaj... musisz dużo pić. - chłopak wręczył mi wodę, po czym usiadł obok mnie.
- Dzięki.
- I śniadanko... znalazłem tylko kimbap. 
- Idealnie. - odpakowałem rolkę, zajadając nią potwornie ssący mnie głód - Mm... dlaczego tu spaliśmy?
- Źle ci? Miałeś do wyboru to albo noc spędzona w szponach Chaeyeon. 
- To ta dziewczyna, którą poznałem na samym początku?
- Mhm.
- Hmm... no to spanie nad rzeką to rzeczywiście lepsza opcja. - Felix zaśmiał się, odpakowując swój kimbap - Daj gryzka... umieram z głodu.
- Masz. - wziąłem gryza, uśmiechając się. 
- Opowiadaj jak było. 
- Cóż... wypiłeś pięć piw i odleciałeś.
- Aishh... nie piję więc mam słabą głowę.
- Nie musisz się tłumaczyć łajzo. 
- Sam jesteś łajzą.
- Ta? Na twoim miejscu bym tak dzisiaj nie szczekał. - pokazałem mu język, po czym dokończyłem swoje śniadanie.
- Czemu po prostu nie odwiozłeś mnie do domu?
- Sam piłem... a ty i tak byś się nie utrzymał na tym motorze. - westchnąłem, otwierając wodę.
- To że się upiłem, nie uczyni mnie takim samym człowiekiem jak mój ojciec, co? - Felix usiadł bliżej mnie, obejmując mnie ramieniem.
- Absolutnie nie. To był jednorazowy wybryk. Na drugi raz będę cię lepiej pilnował. - skinąłem głową, zerkając na kolegę. 
- Zrobiłem coś głupiego?
- Nie. - chłopak uśmiechnął się nerwowo, głaszcząc mnie po ramieniu - Wszystko było w porządku. 



~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




5 komentarzy:

  1. nie...a co było pomiędzy... :O
    no...ale skoro wszystko było w porządku.... xD mam nadzieję, że mamy tę samą definicję tego słowa z Felixem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Bardzo dobre. Czekam na więcej! ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. CHCĘ WIĘCEJ. Kocham to jak ich relacja się rozwija. A Felix tak
    uroczo opiekuje się Hyunjinem. Czekam na następny rozdział, bo akcja toczy się super <3

    OdpowiedzUsuń