1 października 2015

Junghan & Jisoo~cz.3 [Nowa płeć- Koniec]



                  Jak już mówiłem po tym wszystkim długo zastanawiałem się czy dawać Jisoo szansę, póki co zostania moim przyjacielem, czy zwyczajnie sobie to wszystko odpuścić. Pamiętam, że kilka dni po tym zdarzeniu zaczepiłem mamę i postanowiłem z nią porozmawiać. Macie ochotę na dialog między nią a mną? Prosze bardzo.
- Możemy porozmawiać?- zapytałem siadając w salonie na kanapie.
- Oczywiście.... tylko najpierw mi powiedz dlaczego znów nie chodzisz do szkoły.
- Właśnie... ta sprawa się z tym wiąże. - mama usiadła obok mnie i ciężko westchnęła - Pamiętasz Jisoo?
- Mhm... co się stało?
- Ostatnio jak poszliśmy na obiad... on... po tym poszliśmy do parku... aish...- mhm... rozmowa z mamą nie należała do najłatwiejszych, zwłaszcza, że poza pocałunkiem przyznałem się jej do jeszcze jednej rzeczy - On w tym parku... pocałował mnie.... boże, jaki wstyd...- jak się domyślacie mama była niesamowicie zaskoczona, jednak starała się trzymać fason i zachowywać jak osoba dorosła. 
- Rozumiem, że on... podobasz mu się, tak?
- Nie wiem... może...
- Junghan... a co ty do niego czujesz?- właśnie tym pytaniem zagięła mnie tak bardzo, że nie wiedziałem gdzie mam chować oczy.
- Mamo... czy... czy można powiedzieć, że jestem no... gejem? Myślisz, że on traktuje mnie jak chłopaka czy dziewczynę?- mama usiadła bliżej mnie i mocno mnie przytuliła. Czułem jej mocno bijące serce oraz zdenerwowany oddech. 
- Porozmawiaj z nim o tym skarbie... jednak... kim byś nie był... nie ważne czy będziesz w związku z chłopakiem czy dziewczyną... zawsze będę cię kochać... ojciec z resztą też. Chcemy po prostu żebyś był szczęśliwy... a o swoim szczęściu zadecydujesz sam... sam powinieneś wiedzieć co jest dla ciebie najlepsze.- dawno nie rozmawiałem z nią tak otwarcie i szczerze. Dlatego też jak się domyślacie ta rozmowa niesamowicie mnie wzruszyła. Jednak od tamtej pory dzięki temu, że szczerze z nią porozmawiałem, nasze relacje bardzo się polepszyły i teraz wiem, że nie ważne co się stanie, zawsze mogę na nią liczyć. 
- Pewnie ci za mnie wstyd, co? Wszyscy twoi znajomi mają normalne dzieciaki, a ty.... nie dość, że masz... niewiadomo co, to jeszcze to coś okazało się być chyba pedałem...
- Nie mów tak Junghan... 
- A nie jest tak?
- Nie... powiem ci, że z ojcem jesteśmy dumni z tego, że mamy takie dziecko. Ilu znasz ludzi, którzy odważyliby się na tak odważny krok, hm?... wiesz czego chcesz od życia skarbie i to nas niesamowicie cieszy.... Mamy jednak wrażenie, że po operacji jedynie cierpisz, a przecież w końcu miałeś poczuć sie szczęśliwym, prawdziwym sobą, mam rację? I to nas trochę martwi... Jeśli nie zaakceptujesz sam siebie, ludzie również tego nie zrobią... wszystko zależy od ciebie.- pamiętam te słowa bardzo dokładnie i często lubię do nich wracać. Traktuję je i powtarzam sobie w myślach jak mantrę. Do tej pory mnie motywują i dają siłę do dalszego działania. 
Na drugi dzień poszedłem do szkoły... głównie po to, by porozmawiać z Jisoo, jednak tego nie było. Poprosiłem wychowawcę o adres i wymykając się ze szkolnych murów ruszyłem do jego mieszkania, które znajdowało się lekko na obrzeżach Ulsan. Nie wiem czemu, ale idąc tam byłem bardzo zestresowany. Otworzyła mi jego mama... gdy mnie zobaczyła, przywitała mnie bardzo ciepło i od razu zaprosiła mnie do środka. Od razu powiedziała, że Jisoo jest chory i dlatego nie chodzi na zajęcia. Gdy wszedłem do jego pokoju, biedak leżał w łóżku. Gdy mnie zobaczył zerwał się na równe nogi i przetarł oczy.
- Co tu robisz?
- Przyszedłem zobaczyć co się z tobą dzieje...połóż się.
- Nie no... spokojnie.- chłopak nałożył na usta maseczkę i zaprowadził mnie na łóżko - Siadaj.
- Jak się czujesz?
- Bywało lepiej.- znad maseczki widziałem jedynie uśmiechnięte oczy kolegi - Czemu nie jesteś w szkole?
- Martwiłem się... wolałem przyjść do ciebie... poza tym chcę wyjaśnić z tobą pewną sprawę.
- No tak...- chłopak usiadł obok mnie i okrył się kocem - Junghan... przepraszam... wiem, że nie powinienem był wtedy tego robić. 
- Nie powinieneś, a mimo to to zrobiłeś... w jakiej sytuacji nas to teraz stawia?
- Może... po prostu o tym zapomnijmy, hm?
- Pewnie... tak najprościej...
- Junghan... o co ci chodzi?- chciałem mu wtedy powiedzieć co leży mi na sercu, ale nie potrafiłem. Byłem tak zestresowany i speszony jak nigdy. Mimo to, słownie i dość dyskretnie starałem się dać mu do zrozumienia, że chciałbym jednak spróbować i dać mu szansę.
- O nic... kiedy wrócisz do szkoły?
- N... nie wiem...- patrzyłem na chłopaka przez dłuższą chwilę, jednak nie potrafiłem wykonać żadnego ruchu... Wtedy jednak Jisoo przysunął się bliżej mnie i ściągnął maseczkę.
- Jisoo...
- Hm?
- Pogadajmy... tylko tak... szczerze.
- Dobrze... a o czym?- aishh... pamiętam bardzo dokładnie ten niezręczny moment. Jisoo złapał mnie delikatnie za rękę i lekko się uśmiechnął, co zestresowało mnie jeszcze bardziej.
- Ty.... ty traktujesz mnie jako... jako chłopaka czy dziewczynę?- nie jestem w stanie opisać zaskoczenia jakie wyskoczyło wtedy na jego twarzy.
- Dlaczego o to pytasz?
- Proszę cię, odpowiedz mi... chcę żebyśmy sobie wszystko wyjaśnili. 
- Powiem tak.... dla mnie nie jest ważne to jakiej płci jesteś... to nie ma dla mnie żadnego znaczenia.... dla mnie najważniejsze jest to, że się dobrze przy tobie czuję, że mam z tobą o czym pogadać... no wiesz...- jak teraz o tym myślę, to to co powiedział jest niesamowicie mądre i prawdziwe... jednak wtedy to mi nie wystarczyło.
- Jisoo.... zadałem konkretne pytanie. 
- Czy to co powiedziałem naprawdę ci nie wystarczy?
- Nie...
Widziałem, że wtedy zwątpił. Wyglądał zupełnie tak, jakby chciał się wycofać z tej rozmowy i ogólnie ze znajomości.
- A chcesz... żebym cię traktował jako kogo?
- Jisoo do cholery.... konkretna odpowiedź.
- Kocham cię bez względu na to jakiej płci jesteś...- fakt... ta odpowiedź była bardzo konkretna... powiedziałbym, że aż za bardzo. Pamiętam każdą sekundę z tamtego dnia. Jisoo pogłaskał mnie po policzku, po czym przejechał delikatnie kciukiem po moich wargach - Spróbuj mi zaufać...- przytaknąłem jedynie i speszony wbiłem wzrok w ziemię. Wtedy też poczułem na czole delikatne usta chłopaka. Wzdrygnąłem się lekko, jednak i na to Jisoo miał sposób. Otulił mnie kocem i powoli wtulił w swoją klatkę piersiową. Powinienem poczuć się bezpiecznie, hm? Powiem szczerze, że chyba wtedy po raz pierwszy od bardzo dawna poczułem przyjemne ciepło rozchodzące się po całym moim ciele. Chciałem mieć kogoś komu mógłbym się wygadać, dzielić z nim zarówno te radosne jak i smutne chwile... no to mam.

*

              Teraz to na co wszyscy czekali. Od tamtego wydarzenia minął rok. Przez pierwsze...hm... chyba trzy miesiące było wszystko dobrze... powiedziałbym, że jak w bajce. Później jednak gdy rodzice Jisoo wyszli na wieczorny bankiet i zostaliśmy sami w domu, chłopak chciał czegoś więcej. W sumie ufam mu i nawet byłem na to gotowy, jednak gdy miało dojść do zdejmowania dolnych partii mojej garderoby poczułem nagłe hamulce... po prostu się wycofałem. Jisoo mimo że czuł się nieco zawiedziony, powiedział, że nic się nie stało i że mnie rozumie. Po tym zajściu nasze relacje trochę się pogorszyły... jak zwykle zresztą z mojej winy. Jisoo jednak chodził z uśmiechem na twarzy i mówił, że jest wszystko w porządku... nie wierzę mu. Wiadomo, że każdy chce iść ze swoim partnerem do łóżka... pokazać mu jak bardzo go kocha, móc czuć jego bliskość... szkoda, że takie czynności szybko u mnie nie przejdą. Chciałbym, by Jisoo poczuł się ze mną szczęśliwy... ale z drugiej strony... czy szczęście daje tylko i wyłącznie pójście ze sobą do łóżka? Owszem... jest to pewien element związku i etap wprowadzający ludzi do dalszego życia, ale co jeśli jedna strona nie jest gotowa na ten krok? Czy wtedy oznacza to koniec? A może początek czegoś nowego?... tylko pytanie czego. 
Jest październik... tak kochani, w końcu dotarliśmy do teraźniejszości. Siedzę w pokoju okryty kocem, piję kawę i czytam o kierunkach jakie oferują Seoulskie uczelnie. Tak wiem... jestem strasznie do tyłu z nauką, ale lepiej się za nią zabrać późno niż wcale, mam rację? 
- Skarbie?
- Hm?- spojrzałem na mamę stojącą w drzwiach.
- Jisoo do ciebie przyszedł.- uśmiechnąłem się szeroko i ściągając laptopa z kolan wstałem, żeby się z nim przywitać. Gdy wszedł do pokoju, pocałował mnie delikatnie, na co speszona, ale jednocześnie szczęśliwa mama wyszła z pokoju.
- Co robisz?- zapytał chłopak i ponownie mnie pocałował, jednak tym razem w nos.
- Przeglądam kierunki jakie mają na uczelniach w Seoulu... ale jakoś nic do mnie nie przemawia.
- Właśnie... przyszedłem porozmawiać w tej sprawie.- usiedliśmy na łóżku. Serce waliło mi jak szalone. Umawialiśmy się, że oboje wyjeżdżamy do Seoulu... że tam razem zamieszkamy i będziemy się uczyć... co jeśli chce ze mną zerwać? Tak wiem... gadam jak baba...
- Z...zmieniasz plany?... mam racje?
- Poczekaj skarbie, powoli...
- Tak czy nie?
- Junghan no.... teraz ja... spokojnie.- chłopak złapał mnie za ręce i lekko się uśmiechnął - Nie bój się... masz minę jakbym miał ci właśnie powiedzieć, że z tobą zrywam i uciekam z jakąś dupą jak najdalej stąd.
- Aishhh głupek... to nie jest śmieszne.
- Posłuchaj mnie...- Jisoo zachichotał i spojrzał w stronę drzwi... widocznie musiała stać za nimi mama - Wyjeżdzam na studia ekonomiczne do Tokio...
- Co?....jak to?! A nasze plany?! Jisoo ty mnie zwyczajnie opuszczasz!- chłopak przewrócił oczami i delikatnie mnie pocałował... był to jego stały sposób na to, by mnie zamknąć.
- Eh... czy tego chcesz czy nie, jedziesz ze mną i koniec... mamy już załatwione mieszkanie, uczelnie... no... u ciebie została jedynie kwestia wyboru kierunku, ale masz tak dobrze zdane egzaminy, że przyjmą cię wszędzie, hm....ah tak... twoi rodzice się na to zgodzili, także no.... wiesz, że od zawsze chciałem mieszkać w Tokio, a teraz jest ku temu świetna okazja, a że nie wyobrażam sobie już teraz życia bez ciebie, to jedziesz ze mną.- zamurowało mnie... otworzyłem jedynie szeroko usta i wpatrywałem się zdziwiony w chłopaka - A, jeszcze jedno.... będziesz tam pod stałą opieką lekarza i psychologa... wszystko już jest załatwione.- nie wierzyłem w to co mówi. To brzmiało jak totalna abstrakcja, z której jednak w głębi duszy cieszyłem się jak dziecko - Powiedz coś matołku.- przytuliłem mocno Jisoo, powstrzymując się od płaczu.
- Kocham cię.- to jedyne, co przyszło mi na myśl. Chłopak odwzajemnił moje słowa i lekko się uśmiechnął. Więc miałem rację... nasz związek rozpoczyna nowy etap. Widzicie... hm... jakby to odpowiednio spuentować... już wiem. 
Jeśli zaakceptujecie sami siebie takimi jakimi jesteście, w końcu w waszym życiu pojawi się ktoś, to również w całości was zaakceptuje. Zapamiętajcie... samoakceptacja jest najważniejsza. Nie ważne czy jesteś chłopakiem, dziewczyną, jesteś homo czy heteroseksualny, nie ważne jakiej rasy jesteś... jeśli pomyślisz "tak... jestem kimś wartościowym", "nie ma drugiej takiej osoby jak ja", "jestem jedyny w swoim rodzaju" czy "akceptuję siebie takim jaki jestem", wtedy w waszym otoczeniu napatoczy się osoba, która zauważy waszą cudowną osobowść unikatowość i stwierdzi, że poświęci Wam więcej uwagi, a później być może resztę swojego życia. Teraz wyciągnijcie z tego lekcję. Akceptujcie siebie, zauważcie w sobie piękno i je pielęgnujcie, by później móc pokazać je światu. Nie ukrywajcie się i nie wprowadzajcie się w niepotrzebne kompleksy. Starajcie się być rozważnie otwarci na ludzi, którzy Was otaczają. Może i do Was uśmiechnie się los i podaruje Wam osobę, z którą będziecie niesamowicie szczęśliwi. Tego Wam życzę. 
Dziękuję, że przeczytaliście moją historię. Trzymajcie się! 


~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------



5 komentarzy:

  1. chyba się wzruszyłam, szczególnie podsumowaniem, tak bardzo dziękuje za to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku aż mam ochotę płakać ;-; To zakończenie jest cudowne ;-; I całe opowiadanie również tak bardzo świetne <3

    OdpowiedzUsuń