22 września 2015

Junghan & Jisoo ~cz.1 [Nowa płeć]



                   Po wejściu do nowej szkoły udałem się prosto do sekretariatu. Tam miałem dostać plan zajęć i kluczyk do szafki... tak też się stało. Pamiętam, że gdy szedłem korytarzami większość ludzi witała mnie bardzo życzliwie z uśmiechami na twarzach. Wtedy jednak byłem bardzo zamknięty w sobie i wystraszony więc każdy taki gest odbierałem jako pewnego rodzaju podstęp. Nadal tak jest, ale już nie w tak zaawansowanym stopniu jak dwa lata temu. 
Po odnalezieniu sali wszedłem do niej i usiadłem w pustej ławce, która akurat jako pierwsza wpadła mi w oko. Kilka z nich było już zajętych głównie przez dziewczyny, które pożerały mnie dosłownie wzrokiem. Moja pierwsza myśl? Na pewno czują, że jest ze mną coś nie tak... że jestem inny. Pamiętam, że tzw. płeć piękna ma taki zmysł. Jeśli coś im nie podpasuje od razu potrafią wyczuć co to takiego. Gdy usłyszałem szepty na swój temat odwróciłem się w ich stronę, jednak te zaczerwieniły się i zasłaniając twarze odwróciły się w przeciwnym kierunku. Powiem szczerze, że wtedy ta sytuacja również mnie skrępowała... Owszem, ciałem byłem już chłopakiem, jednak w mojej głowie zostało jeszcze kilka dziewczęcych nawyków. Od zawsze należałem do grona nieśmiałych, zakompleksionych osób i wtedy gdy usłyszałem szepty i wzdychania dziewczyn byłem bardzo zawstydzony. 
Równo o godzinie 08:00 zadzwonił dzwonek oznajmiający lekcje...a konkretnie godzinę wychowawczą. Pamiętam to tak dokładnie, jakby to było wczoraj. Nauczyciel, Pan Kang, stanął na środku klasy i z szerokim uśmiechem poprosił mnie o wystąpienie na środek. Czułem jak serce podchodzi mi do gardła, a ciało zalewa fala zimnego z nerwów potu. Nie miałem jednak wyjścia... chcąc nie chcąc wyszedłem na środek i lekko się ukłoniłem uciekając wzrokiem po kątach sali. Do moich uszu docierały szepty dziewczyn, mówiące, że jestem niesamowicie przystojny... zamurowało mnie. Czułem jak cały się czerwienie. 
- To co Junghan? Może opowiesz klasie kilka słów o sobie?- przełknąłem głośno ślinę i zacząłem "opowieść".
- Na.... nazywam się Junghan... przeprowadziłem się tu z Gumi...- pamiętam, że w tamtym momencie totalnie mnie zamroczyło. Poczułem dreszcze rozchodzące się po całym moim ciele. Oczy widziały jedynie ciemność.
- Panie Profesorze, chyba mu słabo.- usłyszałem bardzo delikatny, męski głos dobiegający z końca sali. Pan Kang posadził mnie z powrotem w ławce i po upewnieniu się, że nic mi nie jest wrócił do prowadzenia zajęć. Było mi wtedy okropnie głupio. Całą tamtą lekcję przesiedziałem z głową w oknie... robiłem wszystko by unikać kontaktu wzrokowego z resztą klasy. Podczas przerwy podszedł do mnie wysoki szatyn o bardzo szczupłej i smukłej sylwetce. Usiadł na parapecie i lekko się uśmiechnął.
- Jak się czujesz?- podniosłem na niego niepewnie oczy i się ukłoniłem.
- Lepiej... dziękuję.- chłopak podał mi butelkę wody i znów posłał w moim kierunku ciepły uśmiech. Po wypiciu kilku łyków spojrzałem na miejsce, w którym siedział z nadzieją, że już sobie poszedł, jednak ten twardo siedział w miejscu. 
- Wiem jak to jest być nowym, ale spokojnie... ta klasa jest naprawdę spoko.- przytaknąłem jedynie na jego słowa i zacząłem wyciągać z plecaka książki i zeszyty na następny przedmiot - Ah, nie przedstawiłem się... Jestem Jisoo.
- Miło mi.
- Rok temu przyjechałem do Korei. Wcześniej mieszkałem w Los Angeles, no ale cóż... życie nam płata nieraz takie niespodzianki, że ciężko się w nich połapać.
- Żebyś wiedział...- chłopak uśmiechnął się i zeskoczył z parapetu.
- Nie będę Ci już przeszkadzał. - po tych słowach podszedł do grupki chłopców, którzy zadając pytania ciągle patrzyli się w moją stronę. Tak w sumie minęła reszta tamtego dnia. Cały dzień w jednej ławce, z nosem w oknie, błądząc myślami zupełnie gdzie indziej. Przełomowy moment tamtego dnia nastąpił dopiero gdy się przebierałem chcąc iść do domu. Poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Wtedy też wróciły do mnie najgorsze wspomnienia. Odruchowo kucnąłem zwijając się w kulkę. Niekontrolowanie też z moich oczu popłynęły łzy. 
- Jung... Junghan, coś się stało?- był to wspomniany wcześniej przeze mnie Jisoo. Podniosłem się niepewnie i nie patrząc na chłopaka kontynuowałem ubieranie się. Ręce trzęsły mi się tak bardzo, że nie byłem w stanie pocelować suwakiem w zamek - Junghan...
- Tak?
- Co się stało?
- Nic.- spojrzałem na chłopaka i lekko się uśmiechnąłem. Następnie pospiesznie narzuciłem na ramię plecak i zrobiłem krok w stronę wyjścia, jednak zostałem przytrzymany przez kolegę - Cz... czego chcesz?- hm... może to śmieszne, ale wtedy naprawdę się bałem. Po Dongseoku również nie spodziewałem się, że potrafi zrobić człowiekowi coś tak okropnego, a jednak... pozory czasem potrafią nas bardzo zmylić. 
- Em... w zasadzie to... chciałem się tylko zapytać co dzisiaj robisz.
- Mam już na dzisiaj plany.- rzuciłem oschle i wyrywając rękę z dłoni chłopaka wybiegłem ze szkoły. Teraz jak o tym pomyślę, robi mi się okropnie głupio, ale zastanówcie się... czy Wy bylibyście w stanie normalnie funkcjonować po czymś takim? Nie użalam się nad sobą... nic z tych rzeczy. Wyobraźcie sobie jednak sytuację podobną do mojej... to jak? Wyłączamy się i przerzucamy się myślami w Waszym przypadku w zupełnie inny świat. Jesteś dziewczyną czy chłopakiem i cholernie źle czujesz się we własnej skórze... gdy po długich latach w końcu spełnia się twoje marzenie i zostajesz kimś, kim od zawsze pragnąłeś być na twojej drodze stają twoi koledzy. Gdy po długim dniu cieszysz się, że w końcu idziesz do domu odpocząć, zaczepiają Cię i wyzywają od najgorszych. Gdy myślisz, że to koniec i w końcu Ci odpuszczą, zostajesz zaciągnięty w najciemniejszy kąt szatni i tam w brutalny sposób się do Ciebie dobierają. Jak? Rozbierając Cię obnażają twoje roztrzęsione, poranione i w tym momencie zakrwawione już ciało. Następnie mocno Cię trzymając i kneblując usta mszczą się na tobie za to, że chcesz być prawdziwym sobą... Czujesz jedynie okropny ból zarówno fizyczny jak i psychiczny, strach, upokorzenie i wstyd. Po wszystkim wmawiasz sobie, że sam się o to prosiłeś... że ta zmiana ich sprowokowała... że to tylko i wyłącznie twoja wina... Widzisz? Coś takiego pozostaje w psychice do końca życia...
Po powrocie do domu zamknąłem się w czterech ścianach swojego pokoju i otworzyłem na oścież okno. Mimo chłodu i wiatru przelatującego przez cały mój pokój stanąłem na nim i ze łzami w oczach wpatrywałem się w dół. Mhm... zgadliście. Wtedy pierwszy raz chciałem ze sobą skończyć. To wszystko mnie zwyczajnie przerosło. Miałem tylko 18 lat i nie umiałem udźwignąć tak wielkiego ciężaru. Całe szczęście... tak... teraz mówię, że dzięki Bogu moja mama weszła wtedy do pokoju i siłą ściągnęła mnie z tego okna. Tamtego dnia nie potrafiłem tego docenić i byłem na nią wściekły, ale to właśnie dzięki niej dalej żyję i jestem....ha.... to w swoim czasie. 
Po tym zajściu rodzice zaprowadzili mnie do psychologa, a następnie do psychiatry, który chciał zamknąć mnie w ośrodku. Ojciec jednak stwierdził, że to mi jedynie jeszcze bardziej zaszkodzi. Powiedział, że najlepszym lekarstwem będzie dla mnie kontakt z rówieśnikami, którzy stopniowo przywrócą mnie do normalnego funkcjonowania. Czy się z tym zgadzam? Wtedy go wręcz nienawidziłem za to co powiedział. Chciał, bym za wszelką cenę opcował z ludźmi... rozmawiał z nimi, wychodził gdzieś. Ja jednak nie byłem w stanie tego robić. Każde wyjście z domu było dla mnie ogromną walką samego ze sobą i swoimi fobiami. Znów zacząłem opuszczać zajęcia. Nie było jednak tak, że bez przerwy siedziałem w swoim pokoju. Codziennie wychodziłem z domu, mówiąc rodzicom, że idę do szkoły. Za każdym razem jednak przez około miesiąc czasu chodziłem na plażę i tam siedząc na zimnym piasku myślałem nad tym co dalej... co będzie ze mną i z moim życiem. W sumie bardziej zastanawiałem się nad tym, czy warto nadal tak wegetować i oszukiwać rodziców i samego siebie. Wtedy nie bardzo zaprzątałem sobie głowę tym, czy zdam w końcu tą maturę, pójdę na studia, dostanę jakąś pracę, wyprowadzę się z rodzinnego domu... nie.. to były dla mnie sprawy drugiego rzędu. Bardziej zastanawiało mnie to kim teraz tak naprawdę jestem? Kim się czuję? Czy w końcu komuś zaufam i kogoś do siebie dopuszczę? I przede wszystkim... czy bardziej pociągają mnie chłopcy czy dziewczyny. Naprawdę sam już nie wiedziałem kim jestem... czułem się... nikim. Wegetującą roślinką czekającą na swój koniec. 
Dokładnie 24 października 2013 roku siedząc na plaży dostałem sms'a od nieznanego mi numeru. Jego treść? "Hej Junghan, co się z tobą dzieje? Martwimy się.". Po długim namyśle w stronę obcego numeru poszedł sms z podstawowym pytaniem: czyj to numer? Od razu otrzymałem odpowiedź: "Jisoo... wziąłem twój numer od wychowawcy.". Byłem wściekły, że chłopak tak się do mnie przyczepił. Chciałem spokoju i samotności... czy naprawdę wymagałem od życia tak wiele? Nie odpisywałem... warknąłem jedynie i już chciałem schować telefon, gdy znów usłyszałem jego dźwięk: "Jesteś może w domu?". Pamiętam, że przeklinałem go w myślach w najgorszy możliwy sposób. Odpisałem mu, że nie, bo rodzice myślą, że jestem w szkole. Jisoo długo mnie męczył... gdy zapytał o to, gdzie obecnie przebywam serce podeszło mi do gardła. Dla świętego spokoju jednak podałem mu dokładną lokalizacje i z wściekłością przenikającą ze strachem czekałem na jego przyjście. Hm... nie przytoczę Wam dokładnie naszych dialogów, ale postaram się zrobić to jak najlepiej.
Po przyjściu chłopak w ciszy usiadł obok mnie i lekko się uśmiechnął.
- Co się z tobą dzieje?- takim pytaniem rozpoczął rozmowę ze mną. Jego głos był cichy i bardzo spokojny.
- Nic się nie dzieje...
- Junghan...- Jisoo chciał położyć mi rękę na nodze, jednak ja skutecznie ją odrzuciłem.
- Nie dotykaj mnie, dobra?
- Wiem... a raczej czuję, że coś się stało... chciałbym wiedzieć co żeby ewentualnie ci jakoś pomóc.- bardzo mnie tym zaskoczył... oczywiście pozytywnie. Jednak wtedy nie byłem w stanie tego docenić.
- A kim ty niby jesteś, że mam ci opowiadać o swoich problemach?
- Chciałbym być twoim... przyjacielem, hm?
- Ja nie potrzebuję przyjaciół...- wstałem z piachu i ruszyłem w stronę chodnika. Słyszałem za sobą jedynie słowa chłopaka, że nie mogę uciekać całe życie i że samotność prędzej czy później mnie wykończy. W pewnym sensie miał rację, ale za cholerę nie chciałem mu jej wtedy przyznać. 
Po powrocie do domu chciałem jedynie zamknąć się w swoim pokoju i położyć się do łóżka. Od kilku dni czułem jak wszystko w okolicach dolnych części ciała mnie boli, jednak nie mówiłem o niczym rodzicom, by ich nie martwić. Gdy zamknąłem za sobą drzwi wejściowe usłyszałem głos mamy wzywający mnie do kuchni. 
- Jak było w szkole?
- Dobrze...
- Mhm... dostałeś jakąś ocenę?
- Tak... ale to nic specjalnego...
- Junghan.... dzwonił do mnie twój wychowawca i powiedział, że od miesiąca znów opuszczasz zajęcia.... dlaczego nas okłamujesz? Ja rozumiem, że jest ci ciężko, ale nie możesz ciągle uciekać... tak nie rozwiążesz swoich problemów.- wtedy miałem jedynie ochotę wykrzyczeć jej w twarz, że jej nienawidzę za to co powiedziała i uciec. 
- Wy niczego nie rozumiecie!
- Junghan... minęło już od tego zdarzenia dobre pół roku.... skarbie... ile chcesz to jeszcze rozpamiętywać?
- Nie wierzę, że mówisz coś takiego! Jak możesz?! 
Targało mną mnóstwo negatywnych emocji. Złość... żal... nienawiść... rozczarowanie... Nie jestem w stanie określić jak źle się wtedy czułem. Pamiętam, że gdy zamknąłem się w pokoju nabrałem ochoty na rozmowę z Jisoo... tak po prostu. Czułem się tak, jakby rodzice stanęli po stronie oprawcy. Ten dzień na pewno pozostanie długo w mojej pamięci. Ogólnie ostatnie dwa lata pamiętam bardzo dokładnie. Jestem w stanie opowiedzieć praktycznie każdy dzień z precyzyjnymi szczegółami... dlaczego? Sam nie wiem. Może dlatego, że były one wyjątkowe pod każdym względem. W sumie całe moje życie nadawało się na fabułę jakiegoś filmu, ale wydarzenia sprzed ostatnich 24 miesięcy diametralnie zmieniły mój pogląd na świat i ludzkie życie. 


~c.d.n
-----------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze:

  1. Chcę mi się płakać ja to czytam. Dlaczego mu to robisz? W każdym razie fajne Opko, czekam na kontynuacje. Hwaiting

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze w moich opowiadaniach staram się przedstawić życie i sytuacje w jakich się znajdujemy w jak najbardziej realny sposób. Za każdym razem jak coś piszę staram się wcielać w postać osoby opowiadającej swoją historię, tak samo jest też w tym przypadku.
      Wydaje mi się, że osobom po zmianie płci czy gwałcie musi być niesamowicie ciężko i tak też staram się to przedstawić, a wiadomo... życie do lekkich niestety nie należy i nie zawsze musi być w nim kolorowo;;
      Trzymaj się!

      Usuń