15 września 2015

Jeongmin & Minwoo ~cz.9 [Chłopak z kawiarni]



                      Po wszystkim się do ciebie odezwę?... co to ma do cholery znaczyć? Co jeśli chłopcy zrobią coś Jeongminowi? Nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie i zastanawiać się, co się teraz z nim dzieje. Jeśli stanie mu się jakaś krzywda będę czuł się w pełni winny. Z drugiej jednak strony Jeongmin wyraźnie powiedział, że mam się nie ruszać z domu. Hm... jeśli się go nie posłucham w tej kwestii mogę zaszkodzić i sobie i jemu. W sumie to o siebie się nie martwię, ale Jeongmin... jego zdrowie i życie są dla mnie sprawą priorytetową. 
Moją pierwszą myślą był telefon do Minah, ale nie mogę wplątać jej w tą brudną sprawę. Nie zniósłbym myśli, że coś może jej się przeze mnie stać. Jednak ona potrafi w pełni mnie zrozumieć i zawsze odpowiednio i niezawodnie doradzić. Nie... to zbyt ryzykowne. Już wystarczy, że jedna, bardzo ważna w moim życiu osoba jest prawdopodobnie w ogromnym niebezpieczeństwie... nie mogę dodatkowo ryzykować życia mojej kochanej siostry i być może w późniejszym czasie rodziny. 
- Co robić, co robić...?- zdenerwowany zacząłem kręcić się wokół pokoju. W niczym mi to jednak nie pomogło. Odczuwałem jedynie większy strach i niepokój. Pragnąłem jedynie zatopić się w ramionach całego i zdrowego chłopaka, do którego moja miłość zaczęła narastać z sekundy na sekundę coraz bardziej. Zastanawia mnie jedynie to, co tak idealna paczka przyjaciół ma sobie tak nagle coś do wyjaśnienia. Czym Jeongmin zaszedł im za skórę? A może to chodzi o mnie? Wydaje mi się, że te wszystkie nieprzyjemności które dotknęły Jeongmina to tylko i wyłącznie moja wina. Może Donghyunowi i reszcie nie podoba się to, że Jeongmin zawala pracę na rzecz spotkań ze mną? Jeśli to rzeczywiście moja wina to się wycofam. Kocham Jeongmina i nie chcę by stracił przeze mnie przyjaciół, którzy w dzisiejszych czasach są na wagę złota. 

*w tym samym czasie*

- W końcu przyszedłeś...- głos jako pierwszy zabrał Donghyun, wpatrujący się w Jeongmina z ogromną nienawiścią. 
- Mhm... załatwmy to szybko. 
- Minwoo poczeka...hm... chociaż jeśli mnie zdenerwujesz to w ogóle możesz do niego nie wrócić.
- O co ci do cholery chodzi?- zdezorientowany chłopak mierzył wzrokiem pozostałych członków paczki.
- Jeongmin... odkąd Minwoo się tutaj wprowadził zaniedbujesz nas i interesy...
- Nie rozumiem co w tym dziwnego... Chciałem zauważyć, że ty na początku związku z moim bratem również nas zlewałeś i cały swój czas poświęcałeś jemu.
- Nie przerywaj mi...- Jeongmin jedynie przytaknął - Albo wracasz do gry... zostawiając tym samym Minwoo... albo będziemy musieli się ze sobą pożegnać.
- Nie możesz stawiać mnie w takiej sytuacji... ja nie kazałem wybierać ci między moim bratem a mną. 
- Czasy i reguły trochę się pozmieniały.
- Hyung... was traktuję jako moich najbliższych przyjaciół... jak rodzinę, a Minwoo... Minwoo postrzegam już jako partnera na całe życie...
- Przestań chrzanić!- na dźwięk donośnego głosu Donghyuna wszyscy chłopcy potulnie spuścili głowy. Jedynie Jeongmin twardo starał się grać w grę swojego hyunga. 
- Nie wierzysz mi?- Donhyun podszedł do swojego kolegi i jednym sprawnym ruchem przycisnął go do drzewa. 
- Nic o nim nie wiesz... on... wszystko jedynie pieprzy, nie widzisz tego? Dopóki go nie było nasze interesy działały na najwyższych obrotach, a teraz? Muszę doprowadzać do takich sytuacji żeby zmusić cię do pójścia do roboty... wcześniej jakoś nie miałeś oporów przed wskoczeniem dorosłej rozwódce do łóżka...
- Skończ...
- A widzisz.... odkąd pojawił się Minwoo te tematy cię irytują... nie poznaję cię.
- Tylko tyle miałeś mi do powiedzenia? A wy?- Jeongmin spojrzał na pozostałych chłopców jednak ci twardo milczeli.
- Wszyscy są tego samego zdania co ja.
- Skąd ta pewność? Boją się ciebie, dlatego milczą... nie wiesz, co tak naprawdę myślą.- te słowa widocznie zdenerwowały chłopaka gdyż w kierunku Jeongmina został wymierzony porządny cios w twarz. Po chwilowym oszołomieniu i wytarciu cieknącej krwi z wargi, chłopak spojrzał na hyunga i lekko się uśmiechnął. 
- Nie sądziłem, że będziesz w stanie mnie uderzyć... mam nadzieję, że czujesz się teraz lepiej.- Jeongmin splunął krwią na białą koszulkę Donghyuna - Wracając do tematu Minwoo... nie zrezygnuję z niego. Jeśli wam się to nie podoba to trudno... dopiero teraz się na was poznałem panowie.
- A... ale Jeongmin...-  do rozmowy wkroczył Youngmin, jednak wystarczyło jedno spojrzenie Donghyuna, by się ostatecznie wycofał.
- Youngmin... jeśli będziesz chciał dalej utrzymywać ze mną kontakt, ja nie będę miał nic przeciwko... w końcu trochę razem przeszliśmy, a ty Donghyun...- chłopak westchnął i skrzywił się pod mocnym uściskiem hyunga - Brak mi słów... powiem ci tylko tyle, że masz zakaz zbliżania się do mojego brata.
- Nie będę się ciebie słuchał w tej kwestii...
- No właśnie... dlaczego więc sądzisz, że posłucham się ciebie w sprawie rozstania się z Minwoo?
- Jestem twoim hyungiem... starszym bratem...
- To nie znaczy, że mam być ci podporządkowany...- Donghyun nie wytrzymał. Pchnął Jeongmina na ziemię i z całej siły kopnął go w brzuch.
- Hyung przestań!- głos zabrał przerażony do granić możliwości Youngmin, jednak skutecznie został uciszony przez swojego bliźniaka. W tym samym czasie toczyła się walka Donghyuna z nieprzytomnym Jeongminem. Było to raczej coś w rodzaju wewnętrznej walki starszego chłopaka z jego własnymi, zranionymi uczuciami. Za żadną cenę nie mógł pogodzić się z tym, że jego oddany przyjaciel wybrał miłość na rzecz przyjaźni i pracy - Donghyun zabijesz go! Przestań!- zaślepiony nienawiścią chłopak nie słyszał nawoływań Youngmina. Kopał Jeongmina na oślep... sam nie wiedząc dlaczego - Hyung błagam cię!
- Śmieć...- wysapał Donghyun zostając tym samym odciąganym przez Hyunseonga - A wy...- tu spojrzał na przerażonych i sparaliżowanych strachem bliźniaków - Zostajecie z nim.... czy wolicie żyć dalej w luksusie ze mną i Hyunseongiem?- chłopcy nie musieli nic mówić. Donghyun doskonale wiedział, że wybiorą Jeongmina - Skończycie jak totalne zera... zobaczycie.- chłopak splunął na ciało Jeongmina i wraz z Hyunseongiem odeszli z miejsca tego nieprzyjemnego zdarzenia. Bliźniacy niewiele myśląc rzucili się na pomoc przyjacielowi. Kwangmin wyciągnął telefon by zadzwonić na pogotowie.
- Minwoo...
- Co... co Minwoo?- szepnął niemalże zapłakany chłopak przytulając się do klatki piersiowej swojego hyunga.
- Dzwonił do mnie 16 razy...
- Zadzwoń po niego... ja...ja zadzwonię po karetkę.- [włączamy] zrozpaczony Youngmin powiadomił pogotowie, które obiecało, że przyjedzie najszybciej jak jest to możliwe. W tym samym czasie drugi z bliźniaków starał się uspokoić Minwoo, który w akcie paniki i rozpaczy nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Dzięki radom Kwangmina udało mu się jednak dotrzeć na miejsce po około dwudziestu minutach. Jeongmin leżąc na noszach był badany przez dwójkę młodych lekarzy. Gdy wrażliwy i zakochany do granic możliwości chłopak zobaczył tak nieprzyjemną scenę upadł na kolana i zaczął płakać jak dziecko, któremu ktoś właśnie odebrał jego najcenniejszą rzecz.
- Minwoo!- w stronę chłopaka rzucił się jeszcze trzeźwo myślący Kwangmin, z pomocą którego udało się nastolatkowi dostać do swojego partnera.
- Co z nim?!- Minwoo nie potrafił opanować emocji. Głaszcząc trzęsącą się ręką twarz Jeongmina patrzył wielkimi oczyma na lekarzy, którzy nie wiedzieli jak mają rozmawiać z przerażonym chłopcem.
- Proszę nie krzyczeć... chłopak jest już przytomny, jednak musimy zabrać go do szpitala na badania... wszystko powinno być dobrze. 
- Minwoo...- uwagę chłopaka przykuł cichy szept dochodzący z noszy. Na jego zapłakaną twarz patrzyła para półprzytomnych, przekrwionych oczu. Minwoo nachylił się do Jeongmina i delikatnie pocałował go w czoło, na co ten uniósł powoli dłoń i przyłożył ją do mokrej od łez twarzy chłopaka - Nie płacz.
- Jeongmin...
- Proszę się odsunąć... musimy już jechać.- jeden z lekarzy odepchnął lekko Minwoo, po czy jednym, sprawnym ruchem wsunął nosze do karetki - Proszę być dobrej myśli.- po tych słowach mężczyźni odjechali.

*

       Bardzo przeżyłem pobicie Jeongmina, jednak całe szczęście to zdarzenie skończyło się pomyślnie. Mój chłopak spędził w szpitalu dwa tygodnie. Przez ten czas nie odstępowałem jego łóżka na krok. Całymi dniami i nocami czuwałem przy jego boku. Rzadko kiedy spałem, praktycznie nie jadłem, nie kąpałem się... liczyło się dla mnie jedynie zdrowie Jeongmina. Po dwóch tygodniach jednak to on znów sprawuje opiekę nade mną. Wyjechaliśmy na kilka dni do domku letniskowego jego rodziców, znajdującego się około 70km od Seoulu by trochę odpocząć od ostatnich, nieprzyjemnych wydarzeń. Jeongmin codziennie przygotowuje dla mnie posiłki i karmi mnie nimi, zupełnie jakbym był jego młodszym o dobre kilkanaście lat bratem. Jest mi głupio, bo to ja powinienem zajmować się nim... należy mu się porządny odpoczynek, a on i tak całą swoją siłę i energię poświęca mi. 
- Hyung... już nie mogę.- jęknąłem wmuszając w siebie kolejną łyżkę bibimbap.
- Jedz skarbie... nie jadłeś przez dwa tygodnie.
- Mhm... za to od jakiegoś tygodnia nadrabiam na kolejny miesiąc.- Jeongmin zachichotał na te słowa i delikatnie pocałował mnie w kark. Kocham jego uśmiech. U tak męskiego faceta jest rzeczą absolutnie uroczą i rozczulającą. 
- I bardzo dobrze... masz wyrosnąć na zdrowego, silnego mężczyznę.
- Sugerujesz, że jestem chucherkiem?- chłopak zrobił zamyśloną minę, jednak po chwili zamieniła się ona w szeroki uśmiech.
- Mhmmmm.... za to moim... i nikomu cię już nie oddam.
- Hyuuuuung!- Jeongmin odstawił miskę z jedzeniem, po czym chwycił mnie za rękę i zaciągnął przed kominek. Dochodził wieczór...a my tradycyjnie, od póki co siedmiu dni zasiadamy przed kominkiem, przytulamy się i rozmawiamy. Uwielbiam te chwile. Prawdę mówiąc za każdym razem gdy Jeongmin mnie przytula, mówi mi coś do ucha, czy tuli mnie podczas snu czuję strach.... sam nie wiem przed czym. Chyba tak naprawdę boję się siebie... nie potrafię inaczej wytłumaczyć tej fobii i lęku przed drugim człowiekiem. 
Jeongmin usiadł za mną i objął mnie w pasie. Podciągając flanelową, za dużą koszulę głaskał mnie opuszkami po brzuchu. Oparłem głowę o jego klatkę piersiową i zamykając oczy cicho westchnąłem. Chłopak uśmiechnął się i delikatnie pocałował mnie w ucho.
- Minwoo...
- Hm?- Jeongmin przechylił moją głowę w swoją stronę i zatopił się w moich ustach. Jego po raz pierwszy trzęsące się dłonie w tym samym czasie niepewnie rozpinały guziki w mojej koszuli...


~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------




3 komentarze:

  1. Wpadnie tam zaraz ten bandzior i ich pozabija, mówię wam...

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Czemu ty zawsze z moich biasów robisz, jak to ujął Piotr, "bandziorów"? XD. DongHyun ;___;
    2. W scenie jak JeongMin'a zabierała karetka było za dużo powtórzeń imion :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu musisz kończyć w takim momencie ;-;

    OdpowiedzUsuń