9 października 2015

Sunggyu & Sungjong~cz.2 [Pragnę jedynie akceptacji]



                      Dlaczego mu o tym powiedziałem? Sam nie wiem... może tak będzie lepiej. Spodobała mi się rola, w którą wszedłem... bezduszny, zapatrzony w siebie dupek. Teraz przynajmniej wiem, że nikt mi nie podskoczy. Może i będzie próbował, ale wiem, że zmiażdżę każdego, kto mnie zdenerwuje. 

*

           Na drugi dzień ruszyliśmy do Paryża. Tam postanowiłem odciąć się od reszty i samotnie zwiedzić tzw. miasto miłości. Pf.. żałosne. Nie ma czegoś takiego jak miłość. To jedynie wypowiadane puste słowa, nic więcej. Kiedyś... owszem... kiedyś może i było coś w rodzaju miłości, a teraz? Wszystko opiera się na chwilowym zauroczeniu i seksie. Hm... w sumie to właśnie mi się podoba. Pójść z kimś do łóżka, zaspokoić swoją potrzebę, a na drugi dzień o wszystkim zapomnieć. 
Właśnie przechadzałem się pod Łukiem Triumfalnym gdy nagle usłyszałem za sobą cichy, chłopięcy głos. 
- Dzi... dzień dobry Hyung. 
- Hm?- odwróciłem się za siebie i ujrzałem uroczego, młodego koreańczyka... na oko miał może około 15 lat - Hej... co tam?- widziałem jak oczy chłopaka momentalnie się zaświeciły, a twarz zalała się rumieńcem. Muszę przyznać, że było to niesamowicie słodkie. 
- Ch...chciałem... chciałem tylko zdjęcie... przepraszam, że przeszkadzam Hyung.
- Spoko.- wyjąłem telefon z drżącej ręki chłopaka i skierowałem go na nas - A tak w ogóle to jak masz na imię i co tutaj robisz?
- Hyunsang... mieszkam w Paryżu od dwóch lat...
- Hm..- uśmiechnąłem się lekko pod nosem, po czym narzuciłem na głowę kaptur - Wybierasz się na koncert Infinite?
- Tak... jestem waszym fanem od debiutu...
- Pięć lat? Wow... to ile ty masz lat?
- 15.
- Rozumiem, że zaraziła cię siostra.
- Brat... jest zakochany w Dongwoo odkąd zadebiutowaliście.- zachichotałem, po czym podszedłem bliżej chłopaka. Miałem na niego straszną ochotę. Pytanie tylko jak zaciągnąć go do hotelu. 
- Słuchaj... muszę iść do hotelu po coś cieplejszego... pójdziesz ze mną? Później pokażesz mi jakieś ciekawe miejsca w Paryżu, hm?- aishh... już jest mój. Jego oczy zrobiły się wielkie jak u wystraszonego zwierzaka. Poza tym o czym my mówimy. Wyobraźcie sobie, że spotykacie na ulicy biasa, chcecie tylko zdjęcie, a on prowadzi z wami rozmowę, proponuje pójście do hotelu, gdzie być może możesz spotkać innych członków zespołu, po czym chce byś oprowadzał go po mieście... brzmi świetnie,hm? Hyunsang skinął jedynie twierdząco głową i po chwili ruszyliśmy w stronę hotelu. Po drodze dowiedziałem się o nim wielu ciekawych rzeczy, między innymi tego, że pragnie wrócić do Seoulu... bo tam został jego chłopak. Hm... zastanawia mnie to, czemu tak wielu ludzi dziwi się, że koreańczycy to geje. Spójrzcie tylko na nasze dziewczyny to od razu sami sobie odpowiecie. 
Po wejściu do środka od razu skierowaliśmy się w stronę apartamentu. 15-latek szedł za mną przestraszony i co chwilę nerwowo się za siebie oglądał.
- Czegoś się boisz?
- N... nie... po prostu dziwnie się czuję.
- To znaczy?
- To wszystko jest zbyt piękne...- oj chłopczyku... pięknie to ja zaraz w ciebie wejdę, że zapomnisz jak się nazywasz. 
- Dobrze zapamiętaj ten dzień... mam nadzieję, że będzie to jeden z twoich najlepszych.
- Już jest Hyung.- aish... muszę grać miłego... nienawidzę tego. Chcę go tylko przelecieć, to wszystko... a tak trzeba się przy tym namęczyć, że szok. Uśmiechnąłem się do niego, po czym weszliśmy do pokoju. Hm.. dla mnie nic specjalnego, jednak Hyunsang czuł się w nim jak w raju. Jego oczy błądziły po każdym milimetrze pokoju. Ja jednak udałem się do sypialni i zacząłem się "przebierać". 
- H...hyung! Gdzie jesteś?
- Chodź do sypialni!- po chwili do pokoju wszedł speszony chłopak. Usiadł niepewnie na łóżku i wbił wzrok w ziemię. Widziałem, że czuł się cholernie skrępowany moją obecnością... i o to mi właśnie chodziło - Czemu na mnie nie popatrzysz?- Hyunsang zadrżał i lekko się zaczerwienił. Ah... wypełniało mnie takie szczęście i satysfakcja jak chyba jeszcze nigdy. Klęknąłem przed 15-latkiem i lekko przygryzłem wargi - Wstydzisz się mnie?
- Trochę...
- Aishh... niepotrzebnie.- moja ręka delikatnie głaskała udo zdezorientowanego, ale jednocześnie niesamowicie podnieconego nastolatka. 
- H...hyung...
- Hm?- czyż on nie jest słodki? Jąka się jak wystraszona cnotka. Jestem pewien, że nigdy nie kochał się ze swoim chłopakiem... jaka szkoda, że go wyprzedzę. 
- P...przestań.- nachyliłem się do chłopaka i delikatnie zacząłem całować go po twarzy. Ten po dosłownie kilku sekundach mi uległ i położył się mimowolnie na łóżku.
- Czemu mam przestać, hm?- nie odrywałem warg od delikatnej i rozpalonej skóry nastolatka. 
- Co robisz Hyung?- zawisłem nad twarzą Hyunsanga i lekko się uśmiechnąłem.
- Póki co nic... nigdy nie kochałeś się ze swoim chłopakiem?- no i mam go. Nie umiem wyrazić słowami tego, jak bardzo go zawstydziłem. Jego twarz dosłownie płonęła ze wstydu - Nie utrudniaj mi zadania, a obiecuję, że będzie ci dobrze jak jeszcze nigdy dotąd.- ah... ta wewnętrzna walka. Kochać się ze swoim biasem czy też nie? Ba... odpowiedź jest oczywista. Chłopak skinął głową, po czym zmrużył lekko oczy i po tym właśnie geście w końcu mogłem zacząć. 
Te delikatne wstępy i początki tak bardzo mnie nudzą. Wręcz ich nienawidzę. Hyunsang był jednak w takim błogim stanie, że chyba nie przeszkadzało mu to, że zajeżdżam go jak największe zwierze. Hm... może jednak trochę zwolnię. Objąłem chłopaka ramieniem i zacząłem wpatrywać się uważnie w mimikę jego twarzy. Jego twarz wyglądała na tak zbolałą, a jednocześnie spełnioną. Przypomina mi w tym momencie mnie sprzed 7 lat, kiedy to właśnie byłem w jego wieku. Wtedy też kochałem się po raz pierwszy. Hm.. nawet tak samo z przymusu jak on, z tym że ja robiłem to z trainee, na którego miejsce wskoczył Hoya. Pamiętam ten dzień jak dziś. Bajerował mnie, obiecywał niewiadomo co, a później? Podczas nocnych ćwiczeń przeleciał mnie na środku sali treningowej. Mogę jedynie domyślać się co czuje teraz ten dzieciak. Fascynacja połączona z ogromnym bólem i lekkim zdezorientowaniem. Ja natomiast jestem bliski spełnienia, którego nie czułem od bardzo dawna. Położyłem nastolatka z powrotem na łóżku, po czym usiadłem za nim i wyginając się w lekki łuk zacząłem dokańczać swoje dzieło. Do moich uszu docierały jedynie krzyki chłopaka połączone z gardłowymi jękami. Jego dłonie tak uroczo błądziły po łóżku, szukając czegoś, czego mogłyby się złapać choć na chwilę. Hm... nie skończę tak tego... to nie w moim stylu. Chwyciłem go z całej siły za włosy, po czym jednym, sprawym ruchem przyciągnąłem go do siebie. Jego wrzasku połączonego ze słowami "Hyung, przestań, to boli" nie da się opisać. Dlaczego wykorzystywanie drugiej osoby tak bardzo mnie kręci? Hm.. czyżby to był odzew za to, co kiedyś ludzie robili ze mną? 
Wreszcie koniec.... doszedłem w jego drobnym ciałku i rzuciłem nim o łóżko. Hyunsang zacisnął oczy, po czym skulił się w kłębek. Mógłbym powiedzieć, że jest mi go szkoda, ale nie... jednak nie... grunt, że mi jest dobrze, on w zasadzie mnie gówno obchodzi. 
- Hyung...- parsknąłem śmiechem i usiadłem obok chłopaka dmuchając rozgrzane powietrze na jego szyję.
- Posłuchaj co mam ci do powiedzenia.- szepnąłem, po czym przekręcając do siebie głowę nastolatka delikatnie pocałowałem jego pogryzione do krwi wargi - To był tylko seks, jasne? Teraz grzecznie się ubierzesz i stąd wyjdziesz, tak by nie wzbudzać podejrzeń. 
- C...co? Ale...
- Spierdalaj.- znów złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach, po czym oblizując krew lekko się uśmiechnąłem. Widziałem jak bardzo teraz cierpi, ale miałem to w dupie. Zrobiłem to co chciałem... teraz już go nie potrzebuję. Hyunsang pospiesznie się ubrał, po czym ze łzami w oczach opuścił apartament. Ja natomist narzuciłem na biodra ręcznik i podszedłem do okna by zapalić. 
- Kto to był?- mało co nie zachłysnąłem się dymem. Odwróciłem się gwałtownie w stronę głosu i ujrzałem stojącego w progu pokoju Sunggyu. 
- Nie wiem o kim mówisz. 
- Nie rób z siebie idioty... kto to był?- podszedłem powolnym krokiem w stronę chłopaka i z nienawiścią wypuściłem dym prosto w jego twarz. 
- Uważaj co i do kogo mówisz...
- Kochałeś się z nim?- parsknąłem śmiechem, po czym zarzuciłem dłoń na kark lidera.
- Zerżnąłem go jak największą szmatę.- Gyu otworzył szeroko oczy... tak wiem, pewnie nie umiecie sobie tego wyobrazić, ale gdy jest zdziwiony, naprawdę potrafi to zrobić.
- Co się z tobą do cholery dzieje?! 
- Ojjj nie krzycz tak... szkoda głosu przed koncertem. 
- Sungjong do cholery...
- Hm?- spojrzałem chłopakowi w oczy - Chcesz mnie może ukarać za to co zrobiłem?
- Życie samo się na tobie zemści dupku...- postanowiłem przemilczeć jego ostatnie słowo, mimo że cholernie mnie zabolało. Pociągnąłem go jedynie z bara, po czym zamknąłem się w łazience, w której postanowiłem uwolnić wszystkie negatywne emocje w postaci płaczu...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------




3 komentarze:

  1. łojezu, no nie :|
    chciałabym ominąć moment wykorzystania tego chłopaczka, ale no, nie dało się... wolałabym, żeby im przerwano D: nie no nie, jak tak można?! phi, co za dupek! i dobrze, rycz rycz, bardzo dobrze! no nie, ale jestem zła! ;--;
    ciekawe co dalej wymyśliłaś, czekam na ciąg dalszy, może wtedy Sungjong się ogarnie ;---;

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde co xD. Jakoś nie umiem sobie wyobrazić SungJong'a takiego... No po prostu nie. Mam nadzieję, że serduszko mu wkrótce zmięknie...

    OdpowiedzUsuń