10 października 2015

Sunggyu & Sungjong~cz.3 [Pragnę jedynie akceptacji]



                         Nie chciałem uczestniczyć w dzisiejszym koncercie. Siedziałem w łazience już dobre dwie godziny i wcale nie paliło mi się do wyjścia. 
- Nie wiem co się z nim dzieje, ale ja tak tego nie zostawię...- Sunggyu? Zaciekawiony usiadłem bliżej drzwi. Słyszałem mojego cudownego lidera, ale nie wiedziałem kim jest osoba, z którą rozmawia.
- Nie oszukujmy się, ale ja mam z nim najlepszy kontakt... ja z nim pogadam.- ah tak... manager. Po tych słowach usłyszałem pukanie do drzwi - Sungjong, wszystko okej?
- Daj mi spokój...
- Dam jak ze mną porozmawiasz. 
- Odwal się...
- Wyrażaj się Sungjong!- a więc pod drzwiami stał również Gyu. Nienawidzę jak podnosi na mnie głos. Nie sądziłem, że kłótnie z osobami, na których nam zależy tak bardzo bolą. 
- Nie krzycz na niego... idź lepiej zobacz co z chłopakami.- po chwili mężczyzna usiadł pod drzwiami i głośno westchnął - No młody.... jesteśmy sami... teraz ze mną porozmawiasz?
- Niby o czym?
- Nie wiem... może o tym co cię tak bardzo gnębi i boli... i o tym co tu się dzisiaj stało.
- A co się miało stać?- mężczyzna westchnął ponownie i lekko zapukał do drzwi.
- Otwórz... proszę cię.- prędzej czy później musiałbym to zrobić... niech mu będzie. Wstałem dość powoli i otworzyłem. Pan Kim wszedł do środka i ponownie je zamknął, po czym usiadł obok wanny - Co to był za chłopak, hm?
- Niech pan da sobie spokój... nie mam ochoty o tym rozmawiać...- osunąłem się na ziemię, po czym schowałem twarz w nogach.
- Widzę, że ktoś tu płakał... czyli masz jakieś tam uczucia, mam rację?
- Nie...
- Ojjj dzieciaku.- manager przysunął się bliżej mnie i objął mnie ramieniem - Hm... bycie gejem naprawdę cię tak męczy?- poczułem dziwny ucisk w gardle. Miałem ochotę wybuchnąć płaczem, ale coś w środku mówiło mi, że nie mogę pęknąć i pokazać tego jaki rzeczywiście jestem. Nie mogąc nic powiedzieć, pokręciłem jedynie przecząco głową - Wiem, że nie jest ci łatwo... Sungjong...- mężczyzna skierował moją głowę w swoją stronę - Wiem o tym co stało się jak byłeś trainee... to właśnie wpłynęło na to jaki teraz jesteś?
- Nie rozumiem o co panu chodzi...
- Nie chcę prawić ci kazań... powiem ci tylko tyle, że wiem jak musiałeś się wtedy czuć. To co dzisiaj zrobiłeś temu chłopakowi w niczym nie odbiega od tego co stało się siedem lat temu... w tym momencie zachowałeś się tak samo bestialsko...- nie wytrzymałem. Wstałem pospiesznie i ruszyłem w stronę drzwi - Sungjong, nie skończyłem jeszcze.- mam to w dupie. Wychodząc trzasnąłem drzwiami i poszedłem do pokoju, by się przebrać. Jakby nie patrzeć musiałem znów przykleić sobie uśmiech na twarz i udawać, że wszystko jest w porządku. Takiego właśnie chcą mnie widzieć fani. To jest właśnie kolejna, myślę że ciekawa rzecz. W tym jednym, drobnym ciele znajdują się trzy różne osoby. Osoba numer jeden... bożyszcze nastolatek...i nastolatków, mniejsza z tym. Osoba publiczna, która musi całe życie udawać, że jest szczęśliwa, że podróżowanie po całym świecie, dawanie koncertów i brak snu to właśnie to co kocha i co sprawia jej przyjemność. Osoba numer dwa... czyli chłopak jakim jestem przy zespole. Oschły dupek niedopuszczający do siebie nikogo...bo po co? No i osoba z numerem trzecim... czyli prawdziwy ja. Zakompleksiony do granic możliwości chłopak, niemogący pogodzić się z tym, że jest gejem. Tak, jest to ciężkie. Jeszcze rok temu myślałem, że to nic takiego... że jak powiem o tym chłopakom to mi pomogą... mhm. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Jedynie manager próbuje jakoś ze mną rozmawiać, ale niezbyt mu to wychodzi. Hm... jakby nie patrzeć przywykłem już do tego i nie... nie użalam się nad sobą. Na upartego mógłbym na stałe przywdziać maskę twardziela i niczym się nie przejmować. 

*

               Znów błysk świateł... piski fanek... ten sam wstęp... rutyna, z którą za cholerę nie mogę się pogodzić. Nudzi mnie już to. Z początku to było niesamowite. Jesteś na scenie, ludzie krzyczą na twój widok, za tobą rozchodzą się basy rozsadzające ci klatkę piersiową... coś niesamowitego, hm? A teraz? Myśl "oby odbębnić swoje i wrócić do hotelu". Przyszła pora na "Together". W pewnym momencie dziewczyna stojąca w pierwszym rzędzie rzuciła baner pod nogi Sunggyu. Ten schylił się po niego i lekko się uśmiechnął. Zalana łzami fanka krzyknęła, że ma nam coś do powiedzenia. Zwykle nie robimy takich rzeczy podczas koncertów, jednak Gyu zrobił wyjątek i podał jej mikrofon. 
- Dzisiaj w nocy... pod klubem... poznałam chłopaka. Wiem, że bardzo się cieszył, że usłyszy Infinite na żywo...- widać było, że strumień łez nie pozwala jej dokończyć myśli. Wtedy też dziewczyna stojąca obok niej wzięła mikrofon i spojrzała na fanów.
- Dzisiaj po południu popełnił samobójstwo...- po tych słowach przeniosła oczy na nas - Możemy zaśpiewać "Together" właśnie dla niego?- czułem jak grunt osuwa mi się pod nogami. Widziałem jedynie chłodne spojrzenie Gyu i ogromne zdziwienie reszty zespołu. Sunggyu jednak jako lider starał się zachować zimną krew... przekazał wyrazy współczucia i zadedykował tą piosenkę właśnie dla niego. Gdy nadeszła moja partia nie byłem w stanie wydusić z siebie nawet słowa. Wpatrywałem się ślepo w jeden punkt znajdujący się przede mną. Znów czułem ogromną gulę uciskającą moje gardło. Woohyun nie chcąc zaprzepaścić występu zaśpiewał moją partię. Ja natomiast bez słowa wyjaśnienia opuściłem scenę rzucając się prosto w ramiona managera. [włączamy]
- Sungjongie, uspokój się...- nie mogłem nic powiedzieć. Trząsłem się jak przestraszone zwierze. Po piosence chłopcy zeszli ze sceny... czułem co się teraz stanie...
- Jesteś z siebie zadowolony?!- Sunggyu wyrwał mnie z ramion managera i pchnął mnie na ścianę - To wszystko twoja wina! Widzisz do czego doprowadziło to twoje pedalstwo?! 
- Sunggyu opanuj się.- Hoya chcąc uspokoić lidera, podszedł do niego i złapał go za rękę, jednak ten wyrwał się i wymierzył ją w moją stronę. Przestraszony osunąłem się po ścianie i skuliłem się chcąc uniknąć uderzenia - Sunggyu!- chłopak wziął kilka głębokich wdechów, po czym nade mną stanął.
- Masz na sumieniu 15-latka... nie żyje przez ciebie. Przez to, że nie mogłeś pohamować swojego zboczenia dupku...
- Gyu wystarczy...- pierwszy raz w mojej obronie stanął sam Dongwoo... jednak nie chciałem tego. Sunggyu ma racje. To ja powinienem zdechnąć, a nie Hyunsang. Nie patrząc na chłopaków podniosłem się i chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę wyjścia. Kim ja do cholery jestem? Dlaczego udaję kogoś, kim tak naprawdę nie jestem? Czy maska skończonego gnoja ma być czymś w rodzaju ochrony przed światem i docinkami ze strony reszty normalnych ludzi? 
     Po powrocie do hotelu, narzuciłem na siebie koc i usiadłem na tarasie. Musiałem pomyśleć nad sobą, Hyunsangiem i tym co będzie dalej ze mną i moją pozycją w zespole. 
- Mogę..?- przestraszony odwróciłem się w stronę dobiegającego głosu. W drzwiach balkonowych stał Gyu, z parującym kubkiem w rękach. Ponownie wbiłem wzrok w Paryż. Chłopak usiadł obok mnie i postawił na stoliku przede mną gorącą herbatę - Sungjong...
- Przepraszam...- szept... to wszystko co byłem w stanie z siebie wydusić. Gyu spojrzał na mnie zdziwiony, po czym okrył mnie dodatkowo swoją bluzą.
- Sungjong, posłuchaj mnie... ja...- nie wiedział jak ma się zabrać do tej rozmowy...to było widoczne i to bardzo wyraźnie - Nie chciałem cię urazić... Nie wiem co mi się stało po koncercie. Po prostu... jestem w szoku... ta dziewczyna wyskoczyła z tym tak nagle... 
- Wystarczy...- sięgnąłem po herbatę... sam nie wiem po co, gdyż nie upiłem z niej nawet najmniejszego łyka. 
- Wiem, że czujesz się z tym na pewno okropnie...
- Wystarczy już...- spojrzałem na chłopaka i chwilowo zmrużyłem powieki, spod których wypłynęły łzy... pierwszy raz na oczach Gyu - Hyung... co ja zrobiłem...- byłem naprawdę przerażony. Skuliłem się i zacząłem płakać. 
- Sungjong...- lider usiadł bliżej mnie i mocno mnie przytulił.
- Masz racje... jestem bezdusznym chujem... to ja powinienem za to zdechnąć!... Co ja zrobiłem?! 
- Ciii, uspokój się.... to nie jest twoja wina...
- Kilka godzin temu mówiłeś coś innego! 
- Sungjongie...
- Nienawidzę się za to!- chłopak złapał moją twarz w ręce i delikatnie mnie pocałował. Nie wiem skąd wie, że to zawsze na mnie działa uspokajająco. Po tym geście ja się zamknąłem, a Gyu pojąc mnie herbatą starał się coś ze mnie wyciągnąć. W tym momencie nawet nie dotarło do mnie, że pocałowała mnie osoba, którą kocham od dobrych czterech lat.
- Możemy spokojnie porozmawiać? 
- Tak...
- Mam zacząć?- pokręciłem przecząco głową i ponownie spojrzałem na cudownie oświetlony Paryż.
- Pamiętasz ten dzień, w którym przyznałem się wam, że jestem gejem?... Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego ile kosztowało mnie to nerwów i stresu... hm... a wiesz co mnie w tym wszystkim najbardziej boli? Byłem pewien, że mnie zaakceptujecie... że nic się między nami nie zmieni, a wy? Wyśmialiście mnie i zostawiliście samemu sobie. Nie zauważyłeś, że to właśnie od tamtego czasu jestem bezdusznym dupkiem? Przybrałem... coś w rodzaju maski... chciałem żeby chroniła mnie przed takimi ludźmi jak wy...  Ta sytuacja z Hyunsangiem...- tu poczułem jak łamie mi się głos, jednak mimo to starałem się dokończyć wypowiedź - Nie wiem czemu to zrobiłem... nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Zabiłem człowieka z własnej głupoty... i przez to, że jestem tym pieprzonym pedałem...- wziąłem głębszy oddech i wytarłem oczy, które po chwili przeniosłem na lidera - Nie zmienię już tego Hyung... przepraszam...- zatkało go... może to i lepiej. Powiedziałem to, co pragnąłem wygarnąć mu od dawna...i czuję się z tym troszkę lepiej. Nie potrzebuję jego współczucia i tłumaczeń. Niech zostanie to, co jest teraz... cisza... cudowna, błoga cisza, wśród której nadal mogłem myśleć nad swoim życiem i dennym zachowaniem...

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------



8 komentarzy:

  1. O mój Boże~! Tej chłopak popełnił samobójstwo?! Biedny~ Jednak cieszę się, że Sungjong powiedział wszystko liderowi, w końcu wywalił z siebie ten ciężar~!
    Mam nadzieję, że Sungjong się nie załamie... -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. okay
    w sumie bardzo dobrze, że ten chłopiec popełnił samobójstwo, bo to dało w końcu do myślenia Sungjongowi! jeny, ale naprawdę byłam w szoku, że to zrobił ;w; nio ale dobrze, i dobrze, że Sungjong w końcu wygadał co mu leży na tym serduchu! czekam na ciąg dalszy~~! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest takie dobre, tak bardzo

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde zaczyna się rozkręcać... nie powiem zdziwiłam się tym samobójstwem. Ale przynajmniej Sungjong się ogarnął XD Czekam na następne ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następną część ? Nie mogę się już doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie że czytam tego bloga od samego początku, ale to mój pierwszy komentarz ^^
    Bardzo mi się podoba jak piszesz to 'opowiadanie' bo jest naprawdę dobre i już drugi rozdzialik po kolei łza zakręciła mi się w oku :) Rób dalej to co robisz bo wychodzi ci bardzo dobrze ^*^

    OdpowiedzUsuń