29 października 2015

Joshua & Vernon~cz.6 [Pomóż mi- Koniec]




                          Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do sypialni. Pospiesznie schowałem lubrykanty i zacząłem zmieniać pościel... tak na wszelki wypadek. Cały czas przez głowę przewijał mi się obraz zmęczonego i podnieconego Vernona. Czemu on musi być tak idealny? Aishh.. zachowuję się jak zakochana nastolatka, ale co ja na to poradzę? Naprawdę czuję się szczęśliwy u boku Hansola. Zaciągnąłem się zapachem jego koszuli i znów szeroko się uśmiechnąłem. Wtedy też usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Z uśmiechem na twarzy ruszyłem do przedpokoju.
- Zapomniałeś czegoś?- otworzyłem szeroko oczy. Momentalnie moja twarz pobladła, a ręce zaczęły się trząść jak nigdy dotąd. Mimo to starałem się zachować spokój - Hyung...- szepnąłem lekko się uśmiechając - Dobrze, że już wróciłeś...
- Co on tu robił...
- Kto?- Seok odstawił walizkę, po czym podszedł do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Byłem bliski płaczu... czułem co za chwilę się stanie. 
- Nie rób ze mnie idioty...
- Naprawdę nie wiem o czym mówisz...- po chwili już stałem pod ścianą przyciśnięty ciałem mężczyzny - Hyung...
- Pieprzyłeś się z nim?..... no mów!- mówiąc to uderzył moją głową o ścianę. Zamknąłem na chwilę oczy i głęboko odetchnąłem.
- Nie...
- Nie kłam do cholery!
- Proszę cię, puść mnie.- Dongseok złapał mnie za koszulę i zaciągnął do sypialni. Rzucając mną o łóżko nachylił się do szafki nocnej i wyciągnął z niej lubrykanty. Parsknął śmiechem po czym nimi we mnie rzucił.
- Ile razy cię pieprzył?!
- Przestań...- pisnąłem starając się wstać. Seok jednak mi to uniemożliwił. Usiadł na mnie i trzymając mnie za ręce patrzył mi w oczy.
- Zapytam jeszcze raz...
- Tak, kochałem się z nim!- nie wytrzymałem. Jeśli Seok już o wszystkim wiedział, to nie było sensu starać się tego ukrywać. Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy... poczułem się podle w stosunku do hyunga - A wiesz dlaczego?!... on traktuje mnie jak partnera, a nie zabawkę do bzykania!- znów uderzenie w twarz... zaczyna się.
- Ty niewdzięczna szmato.... jak mogłeś?!- zacząłem płakać jeszcze bardziej. Nawet gdy był pod wpływem alkoholu nigdy mnie tak nie nazwał.
- Mam już dość takiego traktowania!... ja potrzebuję miłości, a nie ciągłego bicia, rozumiesz?! 
- Widocznie na to zasługujesz! - mówiąc to naparł kolanem na mój brzuch. Czułem jak mnie mdli... coraz ciężej było mi złapać oddech. 
- To... po co ze mną jesteś...- Seok parsknął śmiechem i nachylił się do mojego ucha, po czym mocno mnie w nie ugryzł czym wywołał u mnie bardzo donośny wrzask.
- To proste... kocham cię dupku... a ty tak mi się za to wszystko odwdzięczasz.
- Kochasz mnie?... tak okazujesz mi miłość? Ciągłymi gwałtami i laniem mnie od rana do nocy?!- Seok warknął, po czym złapał mnie za włosy i uderzył moją głową o oparcie łóżka.- kaszlnąłem wraz z krwią... czułem jak robi mi się słabo. 
- Dostałeś ode mnie wszystko! Który z twoich kolegów żyje w takim luksusie?!- nie byłem w stanie podnieść głowy, by spojrzeć na Seoka.
- Nie potrzebuję tego...- szepnąłem... czułem jak moje powieki robią się coraz cięższe - Chcę tylko być kochany...- mężczyzna zszedł ze mnie. Osunąłem się po oparciu łóżka lądując w miękkiej pościeli. Ta przyjemna chwila jednak nie trwała długo. Po chwili zostałem przyciągnięty do jego ciała - Nie szarp mną...
- Nie użalaj się nad sobą... Hansol... jest lepszy ode mnie w łóżku?
- Przestań...
- Mów kurwa, bo stracę cierpliwość! 
- Jest lepszy... nie rżnie mnie jak zwierzę, tylko kocha się ze mną delikatnie...
- DOŚĆ! - zostałem pchnięty na ziemię. Po chwili czułem na sobie silne uderzenia mężczyzny. Kopał mnie na oślep... dostał napadu szału jak po alkoholu. Najczęściej dostawałem w brzuch i plecy... bałem się, że jak stracę przytomność to zakatuje mnie na śmierć, ale nie byłem w stanie już z nim walczyć... nie miałem na to siły. W pewnym jednak momencie poczułem ból przeszywający całe moje kolano. Ból był tak ogromny, że nie mogłem przestać wrzeszczeć. Po chwili moje usta zamknęła ręka Seoka - Przestań się drzeć do cholery...- syknął i zacisnął mocniej dłoń. Półprzytomny otworzyłem lekko oczy. Ujrzałem totalnie zmasakrowaną nogę, z której wystawała kość, a sącząca się krew nie wiedziała kiedy ma przestać. Chyba nigdy nie doznałem takiego bólu. Krzyczałem jakby to miało mi w czymś pomóc... może liczyłem na to, że jakiś sąsiad zlituje się i w końcu zainterweniuje - Zamknij ten ryj, bo cię uduszę!- zacisnąłem zęby i z całej siły chwyciłem za marynarkę mężczyzny. Czułem, że za chwilę zwymiotuję z bólu, po czym zemdleję. Gdy Dongseok zobaczył, że się uciszyłem puścił mnie i kopnął w stronę ściany.
- Boli...- pisnąłem wbijając paznokcie w panele.
- Bardzo dobrze, że cię boli gnoju... tak samo czuję się po twojej pieprzonej zdradzie...
- Przepraszam...- ostatkiem sił łapałem powietrze. Złapałem się za kolano, jednak jedynie pogorszyłem jego stan. Seok parsknął śmiechem i podszedł do mnie depcząc na mój brzuch.
- Co powiedziałeś?
- Hyung...- spojrzałem na niego zalewając się coraz bardziej łzami.
- Pytam co powiedziałeś?!- poczułem mocne kopnięcie w brzuch. Zwymiotowałem... słyszałem jedynie drwiący śmiech mężczyzny... czułem się tak, jakbym miał zaraz umrzeć... cholernie się tego bałem. Od tego momentu mało co pamiętam. Wiem jedynie, że jeszcze raz zawisłem w pionie i trzymany przez hyunga dostawałem silne uderzenia w twarz. Co było potem?... musiałem stracić przytomność...

*

- Tak... poszukam ich, tylko błagam zabierzcie go już.- hm? Czuję jak na czymś lewituję. 
- Potrzebujemy pełnej dokumentacji.
- Dobrze, dowiozę to do cholery.- Hansol? Otworzyłem lekko oczy. Zauważyłem Hansola stojącego obok... lekarza? Cały czas jestem w mieszkaniu... co tu się stało? 
- To pana oko też będziemy musieli przebadać.
- To jest akurat najmniej istotne... zabierzcie Jisoo do szpitala.
- Hansol...- szepnąłem starając się wyciągnąć do niego rękę.
- Joshua.- zamknąłem oczy. Po chwili czułem na twarzy delikatne opuszki palców chłopaka - Wszystko będzie dobrze, spokojnie. 
- Mmm...- ponownie otworzyłem oczy i ujrzałem coś co doprowadziło mnie do napadu histerii - Seok...- kilku policjantów siłą wyciągało Dongseoka z mieszkania. Ten szarpał się i starał się wyrwać. Mimo rozrywającego moje ciało bólu nie wytrzymałem...- Seokkie!
- Podajcie coś szybko na uspokojenie!
- Zostawcie go!- chciałem wstać z noszy, ale zostałem skutecznie powstrzymany przez lekarzy. Znów zacząłem płakać, a rwący ból kolana ponownie dał się we znaki. Po chwili poczułem igłę wchodzącą w moją rękę... chwilowe otumanienie i znów głęboki sen. 
               Obudziłem się w szpitalu. Rozglądając się po sali starałem się sobie przypomnieć co się właściwie stało i dlaczego tu jestem. Zauważyłem siedzącego obok łóżka Hansola. Jego głowa spoczywała na pościeli... musiał spać. Ruszyłem lekko palcami dotykając nimi włosów chłopaka. Ten zerwał się nerwowo, przeczesując włosy.
- Jo... Joshua..- dlaczego tak zareagował na mój widok? Widziałem jednocześnie na jego twarzy uśmiech mieszający się ze łzami - Wybudził się!- Hansol pocałowal moją rękę, po czym mocno za nią złapał, przykładając ją do ust. O czym on mówi do cholery? Spojrzałem na niego pytająco, jednak po chwili do sali wbiegło kilku lekarzy. Odsunęli ode mnie chłopaka i zaczęli odpinać mnie od masy sprzętów, świecić jakimiś latarkami po oczach i pytać o różne rzeczy, na które nie byłem jednak w stanie odpowiedzieć. 
- Tak jak myśleliśmy...
- Coś jest nie tak?- po chwili u boku lekarza stanął Hansol. 
- Zaburzenia mowy...
- A...ale to ponoć normalne... leżał przecież w śpiączce przez kilka miesięcy. Trochę czasu musi upłynąć zanim znów zacznie normalnie funkcjonować...
- Oby miał pan rację... póki co proszę na niego nie naciskać.- chłopak skinął głową po czym usiadł obok łóżka. Głaszcząc mnie po głowie, całował mnie co chwilę w czoło. Patrzyłem na niego z otwartymi ustami, jednak każda próba powiedzenia czegoś... zapytania o to, co się dokładnie stało, kończyła się niepowodzeniem. 
Myślałem, że nigdy więcej nie będę mógł porozumieć się z Hansolem. Po kilku jednak miesiącach, podczas których intensywnie ćwiczyłem mowę, wszystko wróciło do normy. No... powiedzmy... Do końca życia muszę chodzić o kulach przez to nieszczęsne kolano. Uraz jest na tyle silny, że nigdy więcej nie będę mógł stanąć na tej nodze, ale spokojnie... już się do tego przyzwyczaiłem. 
Zamieszkałem u Hansola. Skończyłem szkołę i zacząłem pracę w klinice mojego chłopaka. Poza nią zaocznie studiuję, także powoli pnę się do przodu. Jeśli chodzi o Dongseoka... hm... Z początku było mi bardzo ciężko o nim zapomnieć... o nim, o jego złym traktowaniu... czasem gdy przypominałem sobie momenty, w których nazywał mnie swoim szkrabem, potrafiłem wyjść z pracy czy mieszkania i popłakać się na środku ulicy. Od tego wszystkiego jednak minęło już 1,5 roku. Staram się teraz żyć pełnią życia i powoli układać je na nowo. 
- Joshua?- w drzwiach łazienki stanął Hansol z moim telefonem - Ktoś do ciebie dzwoni. - wytarłem rękę z piany i sięgnąłem po telefon.
- Słucham?
- Joshua..?- ten głos... przełknąłem głośno ślinę starając się powstrzymać od płaczu.
- Dongseok.... czego chcesz?
- Jak się czujesz?- spojrzałem na stojącego w drzwiach Hansola. 
- Dobrze... nie rozumiem dlaczego cię to nagle zainteresowało...- mężczyzna westchnął.
- Spotkajmy się.
- Co?... po co?
- Chcę porozmawiać... to wszystko.
- Ale...
- Tak wiem... jesteś teraz z Hansolem. Chcę się tylko spotkać żeby porozmawiać...
- Dobrze... gdzie i kiedy...- sam nie wierzę w to, że się na to zgodziłem. Gdy mówiłem o tym Hansolowi widziałem, że jest niezadowolony z tego spotkania. Odradzał mi go i przestrzegał przed Dongseokiem. Ja jednak postanowiłem mu zaufać i pojechałem w umówione miejsce. Umówiliśmy w naszej ulubionej kawiarni. Gdy wszedłem do środka zauważyłem mężczyznę w garniturze... jak zwykle zadbany i dopieszczony w każdym miejscu. Gdy mnie zobaczył pomachał mi i lekko się uśmiechnął. Czułem jak tracę grunt pod nogami... a w zasadzie pod nogą. Nagle wszystkie wspomnienia wróciły... najgorsze jest to, że przez głowę przewijały mi się jedynie te przyjemne obrazy...o tym, że mało mnie nie zabił całkowicie zapomniałem. Gdy zobaczył, że stoję o kulach podszedł do mnie i złapał mnie w talii.
- Jak fajnie cię znowu widzieć.- uśmiechnąłem się jedynie i po chwili zasiadłem do stolika. Dongseok pomachał w stronę kelnerki i zamówił tradycyjnie... dla siebie podwójne espresso, dla mnie karmelowe latte...wciąż pamięta - Opowiadaj co tam u ciebie słychać.- rozpiąłem płaszcz i spojrzałem na mężczyznę.
- Po co to spotkanie?
- Chciałem się dowiedzieć co się u ciebie pozmieniało... wiesz... trochę nas jednak łączyło.- uśmiechnąłem się lekko i zdjąłem szalik.
- No cóż... jak widzisz do końca życia będę chodził o kulach... zamieszkałem z Hansolem... jeśli chodzi o nasz związek... jest idealny pod każdym względem.- spojrzałem na kelnerkę i uśmiechnąłem się dziękując za kawę - Skończyłem liceum, pracuję i studiuję zaocznie... w sumie nic ciekawego...
- Co studiujesz?
- Psychologię... chcę wyciągać z nałogów takich jak ty...- Seok westchnął i upił łyk kawy.
- Wygrałem z tym gównem...
- O... gratuluję. Szkoda tylko, że tak późno. 
- Jakbym zrobił to wcześniej...
- Nie... nie byłbym z tobą...- mężczyzna uśmiechnął się lekko i zachęcił mnie do picia - Powiedz mi lepiej jak ty sobie radzisz.
- Hm... podczas leczenia poznałem Hyoki...
- Przecież... ona była tam pielęgniarką.
- Mhm... planujemy teraz ślub... trzy miesiące temu urodziła nam się córeczka.- zamurowało mnie... i jednocześnie trochę zabolalo.
- Co takiego? Przecież ty...
- Trochę czasu minęło Jisoo... mój pogląd na świat i przyszłościowe myślenie również. - jak sami widzicie... Dongseok wygrał z nałogiem, planuje ślub, ma córkę, planuje wyprowadzkę wraz ze swoją pieprzoną rodzinką do Incheon. Droga wolna... życzę im wszystkiego najlepszego...
       Po powrocie do domu rzuciłem się w ramiona przestraszonego Hansola. Stwierdziłem, że to co było między mną a Dongseokiem puszczę daleko w niepamięć. Było, minęło... pora rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu u boku Hansola, który rzeczywiście mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej... Myśląc o tym zaciągnąłem go do sypialni i rzuciłem na łóżko zatapiając się w jego słodkich wargach...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------



5 komentarzy:

  1. Dobra...czas się ujawnić...O EM GIE NO KURDE CHYBA NIE! to jest perfekcyjne pod każdym względem! Kurde kocham cię!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko fajnie tylko ... *chwila nie wszystko* ... Dlaczego on tak zrobił znalazł sobie zone i ma dziecko a był z chłopakiem , szkoda mi przez to Joshu teraz może się dziwnie czuć ze jest z chłopakiem i jeszcze jedno pytanie to co się stało z jego przyjacielem , dlaczego nie było o nim nic na końcu ? Why ? Mam teraz taki brak .

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie! Gdzie przyjaciel? Chcemy dopiske -w-
    TO JESZCZE NIE KONIEC

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie! Gdzie przyjaciel? Chcemy dopiske -w-
    TO JESZCZE NIE KONIEC

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę, że jest ktoś, kto zajął się polską strefą ff z Seventeen. Opowiadanie mi się bardzo spodobało, uwielbiam ten czworokąt, który pojawił się w pewnym momencie xd Bardzo szybko dodajesz nowe rozdziały, za co ogromny plus.

    OdpowiedzUsuń