24 września 2015

Junghan & Jisoo ~cz.2 [Nowa płeć]



                        Długo zastanawiałem się czy opowiadać Wam szczegółowo każdy dzień, ale stwierdziłem, że będzie to nudne, powtarzające się i w końcu stracicie ochotę na czytanie moich wypocin. Postanowiłem, że w tej części opowiem Wam o moim przymusowym powrocie do szkoły i "niespodziance", która tam na mnie czekała. To co? Zaczynam.
                        Do szkoły wróciłem kilka dni po kłótni z mamą, którą zapewne pamiętacie. Czułem, że ciągłe siedzenie w domu i zastanawianie się nad sobą tylko pogarsza mój stan psychiczny. Dokładnie we czwartek wstałem wcześnie rano i poszedłem do szkoły. Ku mojemu zdziwieniu zostałem przywitany bardzo ciepło zarówno przez rówieśników jak i nauczycieli. Ławka, w której usiadłem pierwszego dnia stała pusta... wyglądała zupełnie tak jakby czekała specjalnie na mnie. Podczas lekcji angielskiego do sali wszedł nasz wychowawca. Oznajmił, że mamy możliwość pojechania na wycieczkę klasową na wyspę Jeju. Będziemy tam mieszkać u przypadkowych, starszych ludzi, którym w zamian za gościnę będziemy pomagać w domu, gotować czy robić zakupy. Oczywiście wszyscy byli zachwyceni tym pomysłem z wyjątkiem mnie. Po lekcjach poszedłem do profesora i zapytałem czy wyjazd jest konieczny. Ten jednak z uśmiechem na twarzy oznajmił, że jest to idealny czas by zintegrować się z klasą i na wycieczkę ma pojechać każdy. W tamtym momencie zwątpiłem. Wtedy jeszcze brałem masę leków... każde opakowanie było podpisane bym się nie pogubił. Nie mogłem pozwolić sobie na taki wyjazd i tak ogromne ryzyko. Skoro mieliśmy mieszkać po kilka osób w jednym domu, możliwość zobaczenia tych leków czy mojego nagiego ciała była ogromna. Po powrocie do domu starałem się symulować ogromny ból... fakt jest taki, że ciało rzeczywiście mnie bolało, ale to ponoć normalne... nie bolało mnie do tego stopnia, że musiałem sobie odmawiać wyjazdu. Rodzice oczywiście byli wniebowzięci gdy dowiedzieli się o pomyśle wychowawcy. Ponoć już nawet do nich dzwonił i mówił, że koniecznie mam jechać... że taka odskocznia dobrze mi zrobi. Strasznie mnie to denerwowało... Każdy wiedział co jest dla mnie najlepsze, a prawda jest taka, że nikt... absolutnie nikt nie wiedział co siedzi w mojej głowie i co czuję, a mimo to starali się na siłę mnie uszczęśliwiać. No cóż... z dorosłymi się nie wygra.
Po kilku dniach błagań o to bym został w domu, rodzice w końcu stracili cierpliwość... tym razem ojciec. Rozmowę z nim, jaką odbyliśmy tamtego dnia pamiętam bardzo dokładnie.
- Junghan.... to tylko tydzień... naprawdę nic ci się nie stanie jeśli tam pojedziesz.
- Zrozum, że nie mam na to ochoty...
- Ja również nie mam ochoty na wiele rzeczy, a jednak muszę to robić.
- To zupełnie co innego...- mamrotałem i pakowałem torbę... niemalże ze łzami w oczach.
- Takie jest dorosłe życie... robisz rzeczy, na które nie masz ochoty, a mimo to po pewnym czasie dociera do ciebie, że to co zrobiłeś jest dobre i podziałało tylko i wyłącznie na twoją korzyść... tak jest na przykład z pracą...
- Tato... to o czym mówisz to zupełnie inna sprawa... Zobacz.- wstałem i podszedłem do szafki, z której wyciągnąłem pełne pudło leków. Wysypałem je przed nogami ojca i spojrzałem mu w oczy - To wszystko musi jechać ze mną... ktoś na pewno to odkopie i rozpowie wszystkim, że... - tu po policzku popłynęła mi pierwsza tamtego dnia łza.
- Junghan do cholery.... powiedz mi, czy to ja czy matka zmuszaliśmy cię do zmiany płci? Nie... więc dlaczego zachowujesz się tak, jakby to była nasza wina?! Sam się o to prosiłeś! Chyba nie jesteś głupi i wiesz jakie to niosło za sobą konsekwencje!- nieźle,co? Nie sądziłem, że po tym wszystkim moi rodzice stracą do mnie cierpliwość i będą mnie traktować w ten sposób. Skończyło się oczywiście na tym, że się popłakałem. Jak widać pozostały jeszcze we mnie kobiece odruchy i ogromna wrażliwość. Ojca jednak złapały wyrzuty sumienia i wieczorem zaczął mnie za wszystko przepraszać. Sam wtedy nie wiedziałem, czy wolę zostać z rodzicami i ich kłótniami w domu, czy jechać na Jeju i udawać, że się dobrze bawię. Jak się zapewne domyślacie bądź też nie, pojechałem. Całą drogę na wyspę przesiedziałem sam ze słuchawkami w uszach. Na miejscu gdy dokonywaliśmy podziału grup, w jakich mamy mieszkać nie rwałem się jakoś specjalnie do przodu. Stałem ze spuszczoną głową i w duszy modliłem się, by nikt mnie nie wybrał. Na moje jednak nieszczęście wybrała mnie grupka Jisoo i jego przyjaciół: Hoshi, Wonwoo, Seunggwan, Hansol i Doyoon. Każda grupa dostawała wielki pokój gościnny, w którym w rzędzie spaliśmy w śpiworach. Pamiętam, że już pierwszego dnia zaczęły się problemy. Starsza kobieta, u której mieszkałem, pani Choi, poprosiła nas o pójście na zakupy. Zmyśliłem bajeczkę, że źle się czuję i chcę zostać. Chłopaki przytaknęli i poszli do sklepu... przynajmniej tak myślałem. Wykorzystując ich nieobecność zacząłem nerwowo brać leki. Wtedy też do pokoju wszedł zdyszany Jisoo.
- Zapomniałem zabrać por.... jesteś chory?- gorzej być wtedy nie mogło. Byłem spanikowany do tego stopnia, że nie wiedziałem jaką historię mam mu sprzedać, by mi uwierzył. Chłopak podszedł do mnie i zaglądnął mi przez ramię. Nerwowo zasunąłem torbę i niepewnie spojrzałem na kolegę.
- Tak... 
- Na co?
- To nic takiego.... nie musisz się martwić.- pamiętam to, jak bardzo trzęsły mi się wtedy ręce. Nie byłem w stanie niczego zrobić. W sumie od zawsze stresowałem się mnóstwem rzeczy jednak po operacji stałem się na wszystko wyczulony jeszcze bardziej.
- Junghan.... kiedy w końcu powiesz mi o co chodzi? Przecież ja od początku czuję, że jest coś nie tak...
- Nigdy nie powiem ci o co chodzi i daj mi w końcu spokój...- po tych słowach wyszedłem...a raczej uciekłem na plaże, która była nieopodal domu. Bałem się... bardzo bałem się przyznać Jisoo do tego kim tak naprawdę jestem i co wydarzyło się w moim życiu. Z drugiej jednak strony chciałem by wiedział... głupie,hm? Pragnąłem wręcz mieć w kimś oparcie... wygadać się... opowiedzieć o tym co mnie martwi i boli, ale nie mogłem... nie mogłem się przełamać i przyznać się komukolwiek do tego, że jestem po operacji zmiany płci. Pomyślcie jakbyście się zachowali gdyby Wam ktoś powiedział coś takiego. Pewnie teraz myślicie: "spoko, przecież to nic takiego", "jestem tolerancyjny i zaakceptowałbym coś takiego"...mhm... Gdybyście rzeczywiście spotkali się z czymś takim Wasza reakcja byłaby zupełnie inna. Z początku pewnie wmurowałoby Was w ziemię, a później... w zależności oczywiście od tego kim byłaby osoba mówiąca... z trudem zaakceptowalibyście to lub druga, gorsza i bardziej realna opcja... zwyczajnie odrzucilibyście tą osobę i ucięli z nią całkowicie kontakt, mam racje?
Siedząc wtedy na plaży zastanawiałem się, którą z tych opcji wybrałby w ostateczności Jisoo. Coś mi jednak cały czas wmawiało, że chłopak jest moim wrogiem i w życiu nie dochowa tajemnicy jeśli bym mu się do tego przyznał... poza tym... czułem, że siedząc wtedy w domu z pewnością przekopywał mi torbę i pudło z lekami. No cóż... nie ma co snuć donosów... lecimy dalej.
Pamiętam, że jakoś koło godziny 19-20-stej wróciłem do domu, bo na plaży zrobiło się potwornie zimno. W naszej sypialni poza chłopakami siedziała 5-osobowa grupka dziewczyn. Gdy mnie zobaczyły zaczerwieniły się i chowając twarze w rękach szeptały coś między sobą. Ja jednak starając się to zignorować wyciągnąłem ostrożnie z torby piżamę i ruszyłem w stronę łazienki. Wtedy też zostałem zaproszony do "kółeczka", w celu pogadania, pośmiania się i lepszego poznania. Czy miałem coś do powiedzenia? Oczywiście nie. Usiadłem obok Hansola i spuściłem głowę w dół. Wtedy też obok mnie usiadła jedna z dziewczyn o imieniu Jikyo. Przez większość wieczoru zagadywała mnie, zaczepiała... byłoby to do zaakceptowania, jednak ona posunęła się za daleko. Położyła mi rękę na udzie i bardzo szybko zjechała nią do... nazwijmy to mojej "męskości". Syknąłem z bólu i spojrzałem na nią bardzo zdziwiony. Nie byłem w stanie nic powiedzieć... Ona jednak przybliżyła się do mnie i szepnęła byśmy poszli do domu, w którym mieszka ze swoją grupą, bo teraz nikogo tam nie ma.
- Od...odwal się...- czułem, że lada moment wszystko wyjdzie na jaw. Jikyo spojrzała na mnie oburzona, po czym wstała i z całej siły kopnęła mnie w plecy... Była szkolną pięknością i nie potrafiła pogodzić się z faktem, że ktoś dał jej kosza. Wtedy też do akcji wkroczył Wonwoo wraz z Doyoonem. Pierwszy z nich odepchnął ode mnie dziewczynę, a drugi pytał czy wszystko ze mną w porządku.
- Mówię wam, to gej! Musi być pedałem skoro dał mi kosza!- nie wytrzymałem. Mimo bólu zerwałem się na równe nogi i wybiegłem z domu,hm... i teraz nie odchodźcie od komputerów, bo zacznie się, jak myślę najciekawsza dla Was część. Siedząc przed domem i wyjąc jak małe, bezbronne i zostawione samemu sobie dziecko, zastanawiałem się ile jeszcze mam wycierpieć, by w końcu przez moment chociaż poczuć się szczęśliwym człowiekiem... poczuć, że zmiana płci, której tak bardzo pragnąłem była rzeczywiście dobrą decyzją, która faktycznie odmieniła na lepsze moje życie.
- Junghan...- gdy się odwróciłem, ujrzałem za sobą przerażonego wręcz Jisoo, który momentalnie usiadł obok mnie - To... to co ona powiedziała... hm... nie wiem czy to prawda, ale... jeśli rzeczywiście jesteś gejem... to...to nie jest chłopie problem... bynajmniej ja to akceptuję.- po tym zdaniu dostałem impulsu, by o wszystkim mu opowiedzieć. Te wyznania wychodziły ze mnie jedno po drugim i za żadną cenę nie mogły się zatrzymać.
- Jisoo, muszę ci o czymś powiedzieć.... to mnie już tak cholernie męczy, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować! - chłopak kazał mi się uspokoić i zaprowadził mnie na kamienistą ścieżkę biegnącą wzdłuż Morza Żółtego. Gdy znaleźliśmy ławkę stojącą na tyle daleko, by nikt nas nie usłyszał zacząłem swój wywód. Przyznałem się chłopakowi do operacji.... gwałtu... depresji... moich wszystkich lęków i obaw. Pamiętam każdy jego gest czy ruch. Gdy skończyłem mówić odwróciłem głowę w przeciwną stronę... czułem ulgę. W duszy poczułem jakby zrobiło mi się troszkę lżej, jednak nie potrafiłem tego pokazać. Wbiłem wzrok w latarnię znajdującą się na brzegu i czekałem na jego reakcję. Byłem pewien, że zostanę wyśmiany, a sprawa rozejdzie się po szkole bardzo szybko. Wtedy jednak Jisoo złapał mnie delikatnie za rękę i przysunął się bliżej mnie. Spojrzałem na niego bardzo niepewnie i zobaczyłem coś co zbiło mnie z nóg. Oczy chłopaka wypełnione były łzami, które po chwili spłynęły po jego policzkach.
- Wyjdziesz z tego...- powiedział cicho, po czym zacisnął mocniej rękę - Razem z tego wyjdziemy... pomogę ci.- i co? Nie sądziłem, że na świecie są jeszcze tacy ludzie jak Jisoo.
Żeby rozwiać wszelkie Wasze wątpliwości. Nie... nie zaczęliśmy się wtedy całować i nie było happy endu. Pamiętam, że mimo mojego zawstydzenia wycieczka minęła całkiem przyjemnie. Jisoo nie odstępował mnie na krok... zachowywał się tak, jakby czuł się w pełni za mnie odpowiedzialny. Po powrocie do Ulsan znów jednak zamknąłem się w czterech ścianach swojego pokoju i za żadne skarby świata nie chciałem z niego wychodzić. Nie wpuszczałem do niego nawet rodziców... wychodziłem z niego jedynie w środku nocy gdy rodzice spali, by się wykąpać. Nawet nie odczuwałem głodu... mimo że siedziałem w takim zamknięciu, hm... coś około tygodnia. Po tym okresie czasu przyszedł do mnie Jisoo. Przyszedł w godzinach porannych, kiedy to moi rodzice szykowali się do wyjścia. Po zapewnieniu ich, że o wszystkim wie i stoi jak najbardziej po mojej stronie został zaprowadzony pod drzwi mojego pokoju... ten moment i rozmowę również przytoczę Wam w całości.
- Junghannie... jak się czujesz?- leżałem pod kołdrą i kocem i nie uśmiechało mi się wstawanie, by otworzyć drzwi - Otworzysz?.... Chcę pogadać.
- Nie...
- Nie wygłupiaj się... otwórz.- chcąc nie chcąc spełniłem jego prośbę i po otwarciu drzwi z powrotem położyłem się do łóżka - Czemu nie chodzisz do szkoły?... Coś się stało?- chłopak usiadł na ziemi i oparł podbródek na łóżku tuż obok mojej twarzy - Strasznie zmizerniałeś... kiedy ostatnio coś jadłeś?
- Nie wiem...
- Hm... to nie ma na co czekać.- Jisoo podszedł do szafy i zaczął wybierać mi ubrania.
- Co ty robisz?
- Wykąpiesz się, ubierzesz i pójdziemy coś zjeść... nie możesz ciągle siedzieć w pokoju.
- Jisoo...- usiadłem i przeczesując włosy spojrzałem na kolegę - Powiedziałem ci o tym wszystkim pod wpływem impulsu.... nie musisz się nade mną litować i tak się o mnie troszczyć...- wyszedłem na dupka... tak wiem. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i jednocześnie nieco smutny.
- Przykro mi, że tak na to patrzysz... myślałem... myślałem, że masz do mnie zaufanie, skoro mówisz mi o takich rzeczach... A ja...ja jestem taki, że nie zostawię cię z tym samego choćby nie wiem co.- po tych słowach położył obok mnie wybrane przez siebie ubrania - Jeśli nie chcesz bym ci się narzucał to powiedz.- hm... długo go po tym przepraszałem i tłumaczyłem skąd u mnie takie zachowanie. Jisoo jednak jest takim człowiekiem, który wszystko rozumie i z ogromną cierpliwością daje mi czas.
Jakoś w porze obiadowej wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy "na miasto" żeby coś zjeść. Chłopak zaproponował swoją ulubioną knajpkę, do której poszliśmy bez mojego najmniejszego sprzeciwu. Znajdowała się ona w ogrodzie, który jesienną porą wyglądał niesamowicie. Całość oczywiście chroniona była przez szklane zabudowanie dzięki czemu mimo panującego na dworze chłodu nie zmarzliśmy, a i tak nadal mogliśmy cieszyć się widokiem złotej jesieni. Pozwoliłem nawet wybrać mu dla mnie danie... tego dnia nie miałem ochoty kompletnie na nic. Ani na spacer, ani na obecność Jisoo, ani na jedzenie... totalne zero. Gdy dostałem pięknie przygotowane japchae wyciągnąłem z kieszeni płaszcza leki i spojrzałem na chłopaka. Ten jedynie uśmiechnął się i zachęcił mnie do wzięcia ich. Po wyciśnięciu na stół około 10 tabletek, połknąłem je za jednym razem i zacząłem grzebać w talerzu. Wtedy do akcji wkroczył Jisoo. Wziął ode mnie pałeczki i usiadł bliżej mnie.
- Otwieraj buzię.
- Zwariowałeś...
- No już.- to było strasznie miłe z jego strony. Karmił mnie jak swojego młodszego braciszka w międzyczasie opowiadając mi śmieszne historie. Tym oto sposobem na moim talerzu nie zostało kompletnie nic. Miałem ogromne wyrzuty sumienia, że przeze mnie Jisoo musi jeść zimne danie, jednak ten uparcie twierdził, że w niczym mu to nie przeszkadza. Po obiedzie ruszyliśmy hm... ah tak... jak mógłbym zapomnieć. Poszliśmy na spacer do bambusowego parku. Chodziliśmy w kompletnej ciszy, która niesamowicie mnie krępowała. W końcu Jisoo złapał mnie delikatnie za rękę.
- Uśmiechnij się... jak się czujesz?
- Lepiej...
- Udowodnij.- spojrzałem na kolegę i posłałem mu delikatny uśmiech. Ten zatrzymał się i postawił mnie na przeciwko siebie - Powinieneś się częściej uśmiechać, wiesz?
- Dlaczego?
- Bo masz śliczny uśmiech... i pamiętaj... każdy z uśmiechem wygląda o niebo lepiej. 
- Mhm... póki co mój uśmiech zatrzymam tylko dla ciebie. 
- Super... na początek dobre i to.- jak się okazało najlepsze miało dopiero nadejść. Może inaczej... najlepsze, ale jak dla mnie wtedy najgorsze i niewyobrażalnie bolesne - Junghan? Mogę coś zrobić?
- Hm... zależy co.
- Zamknij oczy.
- Wolę nie...
- Nie bój się...- no cóż... zamknąłem oczy i po chwili poczułem na ustach delikatne i ciepłe wargi. Otworzyłem szeroko oczy i odsunąłem się od chłopaka - P...przepraszam...- nie byłem w stanie nic powiedzieć... momentalnie przypomniał mi się gwałt i kilka par ust przywierających do mojej twarzy - Junghannie...
- Jesteś taki sam jak reszta!- rzuciłem, jednak twardo stałem w miejscu. Wydaje mi się, że spowodowane to było strachem i ogromnym zaskoczeniem. Podświadomie jednak nie chciałem jeszcze rozstawać się z Jisoo.
- Nie... Junghan, to nie tak... Jeśli to dla ciebie za szybko, to przepraszam...
- O czym ty mówisz...- spuściłem trochę z tonu... nie chciałem robić sobie wroga u kolejnej osoby.
- Ja... nie chcę cię do niczego zmuszać... jeśli będziesz gotowy by mi zaufać to...
- Nie żartuj sobie ze mnie...
- Nie rozumiem...
- Wierzyć mi się nie chce, że normalny chłopak chce być z... czymś takim jak ja... 
- Junghan...
- Narazie...- po raz kolejny wyszedłem na dupka... jednak... no proszę Was, spróbujcie mnie zrozumieć. Pamiętam, że po powrocie do domu długo myślałem o tym, co zrobił i powiedział Jisoo.
             Chcecie wiedzieć co będzie dalej? Śledźcie tę historię na bieżąco... wszystko Wam opowiem w swoim czasie.


~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------




3 komentarze:

  1. O rany rany... te opowiadanie jest tak świetnie napisane ;-; Junghan jak mogłeś odrzucić Jisoo? D: Mam nadzieje ze szybko zmieni zdanie i go przeprosi ;-; Czekam na kolejną część <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Momentami wydaje mi się, że ta 'zmiana płci' jest karą. Chodzi mi tutaj o wspominki o kobiecych nawykach. Jak gdyby ktoś narzucił mu zachowanie chłopaka. Nie znam osoby, która źle czuje się w swoim ciele, nie mam porównania, ale tutaj jest to troszkę mało przekonujące.
    Mimo wszystko Junghan i Jisoo to urocza parka, a my czytamy tekst podchodzący już pod pozorne hetero, bo płci nie da się zmienić. Jednak pomysł interesujący.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje opowiadania są świetne , zawsze czekam na nie niecierpliwie. ♡.♡

    OdpowiedzUsuń