13 czerwca 2018

Wymiana~cz.9 [Taeyong&Jihoon]




                   
                 Od ostatnich wydarzeń minęło sporo czasu. Między mną a Taeyongiem układa się naprawdę świetnie. Codziennie bardzo szczerze i długo ze sobą rozmawiamy i coraz lepiej się rozumiemy. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy.. z drugiej jednak non stop myślę o tym, co z nami będzie, jak Tae wyjedzie. Jinyoung nadal się do mnie nie odzywa. Traktuje mnie jak powietrze. Przepraszałem go, zagadywałem, prosiłem żebyśmy się przyjaźnili... zero.
               Piątkowy wieczór. Wróciłem do domu z zamiarem spędzenia czasu z Tae. Miałem ochotę na jakiś głupi film i na leżenie brzuchem do góry. Gdy wszedłem do środka, zastała mnie panująca w całym domu ciemność i głucha cisza.
- Nikogo jeszcze nie ma? - wzruszyłem ramionami, idąc do kuchni. Pomyślałem, że przygotowanie dla wszystkich kolacji będzie dobrą opcją, by zająć czymś myśli i zabić czas. Rzuciłem plecak na ziemię, zapalając światło.
- Niespodzianka! - otworzyłem szeroko oczy, widząc uśmiechniętych rodziców, Tae i Jiseoka. Niespodzianka? Jaka niespodzianka do cholery? Czyżbym o czymś zapomniał?
- Zaniemówiłeś synku?
- Pewnie się tego nie spodziewałeś, co? - mrugnąłem kilkakrotnie, starając się unormować oddech.
- A ja jestem pewien, że zapomniał. - Jiseok podszedł do mnie, uśmiechając się - Dzisiaj są twoje urodziny durniu. 
- Masz już osiemnaście lat staruszku. - Taeyong zaśmiał się, po czym podszedł do mnie, nakładając mi na głowę stożkową czapeczkę.
- Synku, powiedz coś. 
- Wow... - uśmiechnąłem się, czując jak robi mi się ciepło na sercu - Dziękuję. Naprawdę, bardzo wam dziękuję. - mój brat przyłożył dłoń do mojej klatki piersiowej, otwierając szeroko usta.
- Prawie go zabiliśmy. 
- No w sumie było ryzyko. - ojciec odsunął moje krzesło, na którym zawsze siedzę przy stole, uśmiechając się - Chodź synek. - usiadłem, mając przed sobą niesamowicie pysznie zastawiony stół. Nie mogłem się doczekać aż spróbuję... wszystkiego.
- Chłopcy zrobili ci tort. - spojrzałem na Tae i Jiseoka, czując jak z moich barków spada ogromny ciężar. Cieszę się, że się między sobą dogadali.
- Poważnie? I ten dom nie poszedł z dymem? - zażartowałem, czując na sobie zabójczy wzrok brata.
- Z tego co widziałam, baaardzo się starali.
- Nie mówcie o torcie, tylko zabierajcie się za kolację. Na tort trzeba sobie zasłużyć. 



*

- Jihoonnie. - poczułem jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Wyszedłem właśnie z łazienki, wbity w biały, puchaty szlafrok. Zatrzymałem się, widząc uśmiechniętego Taeyonga.
- Tak?
- Jak tam?
- W porządku.
- Masz osiemnaście lat. - skinąłem głową, lądując w jego ramionach - Mam teraz mówić do ciebie "stary"?
- Y y... absolutnie nic się nie zmieniło. - uśmiechnąłem się, zerkając na niego.
- Mam cię nazywać "dzieciakiem"? 
- Tak. 
- Tak. - zaśmiał się, całując mnie w czoło - Mam dla ciebie specjalny prezent.
- Naprawdę? A co to?
- Chcesz zobaczyć teraz? Czy wolisz poczekać?
- Teraz. - podskoczyłem z podekscytowania, wywołując śmiech ze strony chłopaka.
- Faktycznie nic się nie zmieniło. 
- Mój Hyung ma dla mnie prezent z okazji urodzin, o których sam zapomniałem... cieszę się no.
- Hmm... mam nadzieję, że sam prezent też ci się spodoba.
- Na pewno.
- No dobrze. - chłopak stanął za mną, zakrywając mi oczy - Idź przed siebie... tylko powoli. 
- A jak w coś uderzę?
- Będę cię pilnować. - uśmiechnąłem się, idąc powoli przed siebie. 23-latek prowadził mnie korytarzem, co chwilę chichocząc.
- Zaczynam się bać. 
- Chyba nie masz czego.
- Chyba?
- No w moim mniemaniu, nie masz się czego bać.
- Ufam ci. - Taeyong otworzył jakieś drzwi, po czym wziął głęboki oddech, całując mnie przy tym w tył głowy.
- Gotowy?
- Jak nigdy. - moim oczom ukazał się pokój Taeyonga. Absolutna cisza i masa świeczek, oświetlających każdy kąt sypialni. Otworzyłem usta, czując mocniejsze bicie serca. W końcu doczekałem się swojego pierwszego razu... wow - Jak ty to wszystko przygotowałeś?
- Trochę ciężko było skitrać przed tobą tyle świeczek, ale jakoś się udało. - uśmiechnął się, zamykając drzwi na klucz - Zaskoczony?
- I to jak. - Taeyong podszedł do mnie, po czym ułożył dłonie na mojej twarzy, uważnie mi się przyglądając - Troszkę się zestresowałem. 
- Widzę... Nie denerwuj się. - mruknął, całując mnie w czoło. Jego dłonie zjechały po moim szlafroku, odwiązując pasek owinięty wokół mojej talii - Wszystkiego najlepszego dzieciaku. - szepnął, zdejmując ze mnie puchaty materiał. Stałem przed nim całkowicie nagi i rozgrzany pozytywnymi emocjami. Uniosłem jedynie niepewnie wzrok, widząc uśmiech na twarzy Tae.
- Dziękuję Hyung. - owinąłem ręce wokół jego szyi, ostrożnie go całując - Na pewno zamknąłeś drzwi?
- Tak, nie bój się. - chłopak chwycił mnie w talii, po czym wbił się w moje wargi, prowadząc mnie w stronę łóżka. Byłem taki podekscytowany i jednocześnie tak speszony całą tą sytuacją, że nie wiedziałem, co mam robić i jak powinienem się zachować. Taeyong położył mnie na łóżku, nachylając się nade mną - Śliczny jesteś. 
- Już nie jestem spasioną świnią? - uśmiechnąłem się lekko, pieszcząc palcami jego twarz.
- Nie jesteś i nigdy nie byłeś... przepraszam. - mówiąc to, nachylił się do mnie, całując mnie po szyi i klatce piersiowej. Jęknąłem, bawiąc się włosami chłopaka. Powinienem coś zrobić? Przecież nie mogę leżeć pod nim jak ta kłoda. Boże, co robić.. - Jihoonnie.
- Tak? - Taeyong spojrzał na mnie, odgarniając mi grzywkę z czoła.
- Mam do ciebie jedną, malusieńką prośbę.
- Jaką?
- Rozluźnij się... jesteś tak spięty, że boję się cokolwiek robić.
- Okej. - zachichotałem, przyciągając go do siebie.
- Chcesz buziaka? - skinąłem jedynie głową, czując słodkie wargi Hyunga. Odwzajemniałem jego pocałunki, głaszcząc go po nagim ramieniu. Naprawdę nie miałem pojęcia, co robić. 23-latek pieścił moją talię i brzuch, wywołując z mojej strony jakieś dziwne miauki, niczym u ciężko chorego kota - Jesteś uroczy. - zaśmiał się, po czym oderwał się od moich warg.
- Hyung.
- Hm? - chłopak usiadł za mną, nachylając się do mojego brzucha, który po chwili był obdarowywany czułymi buziakami z jego strony.
- Ja.. ahh.. - Tae uśmiechnął się, zasysając się na mojej skórze - Tae!
- Ciii. - Hyung zerknął na mnie, głaszcząc mnie po udach - Co tam chciałeś?
- Ja... powinienem coś robić?
- W jakim sensie?
- No.. też chciałbym ci... oj Hyung.
- Pamiętasz, co ci kiedyś powiedziałem? Powinieneś mówić wprost o tym, czego chcesz... zwłaszcza przy mnie. 
- Nie wiem po prostu co mam robić. 
- Hmm... mówi się, że pierwszy raz nigdy nie jest taki, jakbyśmy to sobie wyobrażali... gówno prawda. 
- Jak to?
- Jak sobie wyobrażałeś to wszystko?
- Myślałem, że podejdę do tego dużo śmielej i będę wiedział, co robić. 
- Wiesz, co robić Jihoon... tylko się tego wstydzisz.
- Właśnie.. - westchnąłem, odwracając wzrok.
- Niepotrzebnie. Daj się ponieść emocjom, młody.
- Ale..
- Spróbuj. - uniosłem wzrok na chłopaka, czując mocniejsze bicie serca. Pamiętacie moje fantazje o Taeyongu? Chciałem się na niego rzucić, gryźć go, całować, wić się pod jego ciałem do rana... Chciałem słyszeć jego ciężki oddech i czuć zapach jego ciała. Czemu to wszystko nie może wyglądać tak, jak w mojej głowie? Z drugiej strony raz się żyje... jak Tae wyjedzie, to zapomni o tym, że zbłaźnił się przed nim jakiś nastolatek - Mały.. - usiadłem, nie odrywając wzroku od Taeyonga. Widząc lekki, zachęcający mnie do działania uśmiech na jego twarzy, usiadłem na nim okrakiem, po czym przywarłem wargami do jego szyi. Pieściłem ją najlepiej jak umiałem, słysząc ciche jęki chłopaka. Strasznie mi się to podobało. Tae chwycił mnie za pośladki, ugniatając je, jakby były czymś w rodzaju zabawki, w jego rękach. Przywarłem do jego warg, głęboko oddychając.
- Hyung..
- Hm?
- Kocham cię. - szepnąłem, całując go.
- Co?
- Kocham cię Taeyong. - powiedziałem nieco głośniej, czując jak jestem rzucany niemalże na łóżko. Chłopak wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, jednak po upływie kilkudziesięciu sekund, zdjął bokserki, przywierając do mnie nagim ciałem - Hyung.. - uśmiechnąłem się, zamykając przy tym oczy. Ale przyjemne uczucie.. wiecie, jestem prawiczkiem. Dla mnie równało się to z najlepszym seksem.
- Powiedz to jeszcze raz.. proszę. - spojrzałem na niego, wsuwając się bardziej pod jego ciało.
- Kocham cię. Kocham cię najbardziej na świecie. - szepnąłem, całując go po twarzy - Kocham cię. - uśmiechnąłem się, łącząc nasze wargi pocałunkiem - Kochajmy się, bo nie wytrzymam. - Taeyong pocałował mnie, po czym sięgnął po gumkę i wspomniany kiedyś lubrykant... przynajmniej już wiem, o co chodzi. 23-latek nałożył prezerwatywę, po czym wylał na dłoń sporą ilość żelu, wbijając we mnie wzrok.
- Przepraszam... zapomniałem, że trzeba cię trochę porozciągać.
- Co? 
- No wiesz... żeby cię nie bolało. 
- Ale... ale jak? - oparłem się na łokciach, otwierając szerzej oczy.
- No wiesz. - mówiąc to uniósł do góry rękę, wskazując na swoje palce.
- Nie Hyung, nie zgadzam się.
- Jihoonnie... przepraszam, że to mówię, ale to trochę boli..
- Wiem, domyślam się... ale mimo wszystko..
- Wstydzisz się?
- Tak... proszę cię, nie rób tego. 
- Mnie się wstydzisz? - Tae nachylił się do mnie, całując mnie w czoło - Nie wstydź się. 
- Tae, nie.. 
- Dobrze no... przecież nie mogę cię do niczego zmusić.
- Najwyżej mnie trochę poboli.
- A moglibyśmy tego całkowicie uniknąć.
- Oj Hyung.. 
- Dobrze... nie denerwuj się. - chłopak spojrzał na mnie, unosząc brew - Nóżki. - wziąłem głębszy oddech, rozchylając niepewnie nogi. Po chwili poczułem na swoim wejściu zimne, lepkie palce Taeyonga. Skrzywiłem się jedynie, czując lekki strach, pomieszany z niesamowitym podekscytowaniem - Jak tam nastrój? - zapytał, siadając bliżej mnie.
- Zajmujesz mnie rozmową, żebym się nie zorientował, że za moment umrę z bólu?
- Musisz być taki bystry?
- Przepraszam skarbie. - zaśmiałem się, przytulając ponownie chłopaka.
- Skarbie?
- Przepraszam... mogę tak nie mówić. 
- Mów tak do mnie cały czas... strasznie mi się to podoba.
- Poważnie? - wtedy też poczułem napierającego na moje wejście, członka chłopaka... koszmarne uczucie.
- Poważnie. - Tae spojrzał na mnie, oblizując wargi - Oddychaj głęboko i postaraj się rozluźnić, okej?
- Chwilka. 
- Za chwilkę to mi opadnie.
- Nie bądź wulgarny. 
- Jihoon... zamknij oczka.
- A to ju... - wgryzłem się w ramię chłopaka, czując przeszywający mnie, paraliżujący ból, przyprawiający mnie o mdłości. Zamroczyło mnie... czułem się tak samo paskudnie, jak wtedy, kiedy Taeyong uszkodził mi dłoń. Zaczęło mną trząść... wtuliłem się w chłopaka, starając się złapać oddech.
- Już... - Hyung spojrzał na mnie, głaszcząc mnie po policzku - Hej, popatrz na mnie... Jihoonnie.. - uchyliłem lekko powieki, widząc nad sobą zmartwionego chłopaka. Czuję, że nie siądę na tyłku przez tydzień - Spokojnie... W porządku? - skinąłem jedynie głową, łapiąc w miarę normalny rytm oddechu - Nie płacz, błagam cię. 
- Boli.
- Boli? - przytaknąłem, chowając się w jego ramionach - Boże, przepraszam... Jihoonnie, słyszysz?
- Hyung.. jest... jest okej. 
- Nie, przełóżmy to.
- Nie. - uniosłem głowę, całując go - Nie Tae. 
- A puszcza cię choć trochę?
- Tak.. spokojnie. - wziąłem kilka głębokich wdechów, uspokajając się - Wziąłeś mnie z zaskoczenia.
- Myślałem, że tak będzie lepiej... przepraszam. - uśmiechnąłem się, głaszcząc go po policzku.
- W porządku Hyung... miałeś jednak rację. Mogłem cię posłuchać.
- Mówiłem... ja mam zawsze rację. 
- Wieeeem. - owinąłem ręce wokół jego szyi, wpatrując mu się w oczy. Kocham go... kocham go najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie naszego rozstania. Nie mam pojęcia dlaczego myślałem o tym w tej chwili, ale boję się go stracić. Naprawdę potwornie boję się zostać sam...


*

                    Sobotni ranek. Na zegarze dochodziła dopiero dziewiąta, a ja już, o dziwo w pełni sił, biegałem po kuchni, przygotowując śniadanie dla Tae. Przez całą noc nie zmrużyłem oka nawet na sekundę. Byłem tak obolały i podekscytowany tym, co się stało, że przez całą noc leżałem obok Hyunga, wpatrując się w jego spokojną, śpiącą twarz. Kiedy tylko skończyliśmy się kochać, ten pajac padł jak przecinek... zasnął dosłownie po kilku sekundach. Starczy wiek jednak robi swoje.
- Cześć dzióbku. - podskoczyłem, czując jak Taeyong zachodzi mnie od tyłu.
- Hyung, nie strasz mnie. - chłopak pocałował mnie w policzek, chichocząc.
- Jak się czujesz?
- Świetnie. - uśmiechnąłem się, nalewając mu świeżo zaparzonej kawy - Tylko popsułeś mi niespodziankę.
- Jak to?
- Chciałem ci przynieść śniadanie do łóżka.
- Aaa okej... to już mnie nie ma. - mówiąc to, zrobił krok w kierunku pokoju, wpadając na mojego brata - O dzień dobry. - w pół przytomny Jiseok stanął na środku kuchni, mierząc nas wzrokiem.
- Kawki? - uśmiechnąłem się, wręczając bratu kubek.
- Darłeś się wczoraj jak głupi. - burknął, upijając łyk kawy - Dobrze, że rodziców nie było w domu.
- Aa... wydurnialiśmy się z Tae.. 
- Mhm... "nie Hyung! Aishh nie tak mocno!", "Mm teraz dobrze"... Jihoon, nie mam pięciu lat. - zalałem się rumieńcem, wracając do szykowania śniadania.
- Przestań go zawstydzać. - Taeyong podszedł do mnie, obejmując mnie.
- Hyung, rodzice..
- O nich się nie martwcie. Wrócili nad ranem z jakiegoś bankietu... pewnie wstaną dopiero na obiad.
- Sam widzisz.
- Ale na moich oczach też nie musicie się obściskiwać. - westchnąłem, nakładając Jiseokowi śniadanie, po czym "rzuciłem" mu je na stół.
- Jedz i najlepiej nic już nie mów. 
- Co ty taki zły jesteś? Dupsko boli? 
- Uważaj żeby zaraz ciebie nie zabolało. - zaśmiał się Tae, jednak gdy dostał ode mnie z łokcia w brzuch, od razu się zamknął.
- Zazdrosny Jihoon... jak żyję, nie widziałem czegoś takiego.
- Jiseok, proszę cię.. - wtedy też po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Westchnąłem, zerkając na mojego chłopaka - Chyba nic nam nie wyjdzie z dzisiejszego śniadania. - ruszyłem w stronę drzwi, gwałtownie je otwierając - Jinyoung..
- Hej.
- Cześć... wejdź. - otworzyłem szerzej drzwi, wpuszczając chłopaka do środka - Em.. nie wiem, przyszedłeś do Jiseoka czy Tae..
- Do ciebie. - otworzyłem szerzej oczy, przytakując skinieniem głowy.
- Okej.. a o co chodzi?
- A jak myślisz?
- Nie wiem, nie każ mi się domyślać.. 
- No tak.. miałeś wczoraj urodziny. - wziąłem głębszy oddech, przyglądając się uważnie chłopakowi - Czułem, że wczoraj świętowałeś z Taeyongiem, dlatego wolałem wpaść dzisiaj..
- Mhm.
- Jihoon, ja sobie to wszystko przemyślałem.. jest mi tak potwornie głupio za swoje zachowanie. 
- Mówisz o tym, jak wypiąłeś się na mnie po tym, jak powiedziałem ci, że jestem gejem? 
- Jihoonnie, kto to?! - słysząc głos Tae, uśmiechnąłem się pod nosem, zerkając w stronę kuchni.
- Jinyoung! Zaraz do was przyjdę! 
- Jihoonnie? Jesteście razem?
- Tak... ohyda, co? - uniosłem brew, wpatrując się w kolegę.
- Nie... przepraszam. Naprawdę, szczerze cię przepraszam. 
- Jinyoung... pisałem do ciebie dziesiątki razy. Jak kretyn, przepraszałem cię za to kim jestem... Chciałem odzyskać najlepszego przyjaciela, a ty mnie zlewałeś jak największe gówno... Wydaje mi się, że nie zasłużyłem na takie traktowanie, po tym, co przeszliśmy, wiesz? Wiesz, jak ja się beznadziejnie czułem przez to wszystko?
- Domyślam się... Jihoon, ja po prostu musiałem sobie to wszystko przemyśleć. Zaskoczyłeś mnie..
- Mówisz o tym tak, jakbym powiedział ci, że zamordowałem człowieka albo nie wiem... wywaliłem jakąś szkołę w powietrze... A ja tylko powiedziałem ci, że jestem gejem... Tobie.. mojemu rzekomo najlepszemu przyjacielowi.. - Jinyoung podszedł do mnie, przytulając mnie. Nie umiem się na niego gniewać... Powiedziałem mu, co miałem do powiedzenia, ale to nie zmienia faktu, że go uwielbiam i cholernie potrzebuję.
- Przepraszam. 
- Ekhem. - spojrzeliśmy w kierunku kuchni, widząc uśmiechniętego Taeyonga - Pogodzeni?
- Hej.. - powiedział speszony Jinyoung, robiąc krok w tył. 23-latek podszedł do mnie, obejmując mnie.
- Cześć.. jak już jesteś, to chodź na śniadanie. 
- Nie, dzięki. Nie chcę wam przeszkadzać.
- Chodź kretynie.. - westchnąłem, opierając głowę na ramieniu mojego chłopaka. Mojego chłopaka... podoba mi się to stwierdzenie - Hyung... dosypiesz mu czegoś na przeczyszczenie?
- O jaki ty wredny jesteś. - zaśmiał się, całując mnie w głowę - Dla ciebie wszystko.... a ty rozbieraj się i chodź. 







~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------





Obiecuję, że jakość ficzków poprawi się, jak tylko skończę tą nieszczęsną sesję:(

2 komentarze:

  1. Ficzki są świetne! Nic nie trzeba poprawiać. Dobrze że Jihoon i Jinyoung się pogodzili. Nie mogę się doczekać kolejnej części ❤️ ❤️ ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ nareszcie

    OdpowiedzUsuń