28 maja 2018

Wymiana~cz.2 [Taeyong&Jihoon]




                        Od przyjazdu Taeyonga minął okrągły tydzień. Póki co spędzamy ze sobą sporą ilość czasu i naprawdę dobrze się dogadujemy. Jiseok i on chyba naprawdę się zaprzyjaźnili, mimo że znają się dopiero siedem dni, ale widzę jak ich do siebie ciągnie. W sensie oczywiście czysto przyjacielskim. Dzisiejszy, piątkowy wieczór spędzałem w towarzystwie Taeyonga. Rodzice siedzą do nocy w pracy, a mój brat zapisał się na jakiś dodatkowy kurs, który odbywa się w piątkowe wieczory.
- Co robisz? - odwróciłem się, widząc wchodzącego do kuchni chłopaka.
- Szykuję kolację.
- Pomogę ci. 
- Dzięki, poradzę sobie. - sięgnąłem po przyprawy, czując na sobie przeszywające spojrzenie Taeyonga - Powiedz mi tylko czy lubisz ostre czy łagodne.
- Zależy co. - gdy usłyszałem tuż przy uchu jego niski głos, wryło mnie w ziemię.
- Jedzenie.. - wymamrotałem, czując przebiegające po moim ciele, ciarki. Chłopak zaśmiał się, po czym oparł się o ladę, sięgając po kluska ryżowego.
- Ostre. - nie mogłem oderwać od niego wzroku. Nie wiem dlaczego, ale gdy poczułem jego szept, mało się nie rozpłynąłem... Co za beznadziejna, niezręczna sytuacja - Na co tak patrzysz?
- Przepraszam. - odwróciłem pospiesznie wzrok, szukając trzęsącymi się dłońmi, odpowiednio ostrej przyprawy.
- Hm... mam wrażenie, że nie czujesz się przy mnie komfortowo. 
- Czemu tak uważasz? 
- Popatrz na siebie. - mówiąc to, chwycił mnie za dłonie, zadziornie się uśmiechając - Trzęsiesz się jak osika. - wbiłem w niego wzrok, nerwowo się uśmiechając.
- Ah... dopiero się poznajemy.. wiesz.. 
- Jąkasz się, nie możesz dobrać słów. - zmarszczyłem brwi, czując się coraz dziwniej w zaistniałej sytuacji - Popatrz tylko. - mruknął, pieszcząc opuszkami palców moje nadgarstki, sprawiając, że przez moje ciało przebiegły ponownie ciarki.
- Przestań. - zabrałem ręce, czując jak zalewam się rumieńcem.
- O tym właśnie mówiłem.
- Każdy czułby się dziwnie, jakby był dotykany przez obcego faceta.
- Obcego? - Taeyong przycisnął mnie do blatu, uważnie mi się przyglądając - Przecież się znamy... Jihoonnie.
- Przestań no.. - odwróciłem wzrok, czując trzy razy mocniej bijące serce. 23-latek zaśmiał się, nachylając się do mojego ucha.
- Jesteś uroczy. - szepnął, idąc w kierunku swojego pokoju. Nabuzowany emocjami, wypuściłem powietrze z płuc, osuwając się na ziemię. Boże, co to za człowiek i co on sobie wyobraża, napastując mnie w ten sposób? Może w Chinach mają inne zwyczaje? Mimo wszystko nie powinien się tak zachowywać.
                           Przez cały dzisiejszy wieczór, podczas jedzenia kolacji, kiedy rodzice i Jiseok wrócili do domu, Taeyong nie odrywał ode mnie wzroku. Nie był jednak tak chłodny i nieprzyjemny jak wcześniej. Śmiał się, żartował, bardzo dużo rozmawiał z moją mamą... już od pierwszego dnia czułem, że coś jest z nim nie tak.
- A jakie macie na dzisiaj plany? - zapytał ojciec, spoglądając na naszych studentów.
- Myśleliśmy nad tym, żeby zrobić obchód po klubach. 
- No pewnie, niech Taeyong zobaczy, jak się bawią koreańscy studenci.
- Ale bierzemy ze sobą Jihoona. - spojrzałem na brata, pukając się w czoło - No co?
- Nie ma mowy. Jihoon jest za młody na bieganie po klubach. - wtrąciła mama, dokładając mi jedzenia.
- Mamo, daj spokój. On ma już 16 lat.
- Dopiero ma 16 lat... jeszcze zdąży imprezować.
- Chcę dzisiaj odrobić lekcje. - westchnąłem, ładując do buzi Jjajangmyeon.
- Wow. Odrabiasz lekcje w piątki? - zapytał Taeyong, uważnie mi się przyglądając.
- Tak. Chcę mieć później wolne weekendy. 
- Wooo... i co robisz podczas tych wolnych weekendów?
- Uczy się. - zaśmiał się mój brat.
- Jak to?
- Jihoon uważa, że jest za mądry na te licealne dyrdymały i uczy się w weekendy tych prawniczych kodeksów... wiesz... kodeks karny, cywilny i tak dalej.
- No to nieźle.
- Mhm... Jihoonnie chce być taki, jak ja. - powiedział z dumą ojciec, głaszcząc mnie po głowie.
- No, no... musi być pan z niego bardzo dumny.
- Oczywiście... jestem. - westchnąłem, zerkając na Taeyonga.
- Pójdę już. - wstałem od stołu, zbierając po sobie naczynia.
- Najadłeś się? - skinąłem jedynie głową, spoglądając na rodziców.
- Dziękuję. - mam dość tego chłopaka. Co mu do tego, co robię, a czego nie robię? Jest dorosły, niech się zajmie swoim życiem i swoimi sprawami.


*

                           Dochodziła czwarta rano. Przebudziłem się, po czym wpół przytomny ruszyłem do łazienki. Odrabiałem lekcje do pierwszej w nocy, pijąc przy tym bardzo dużo herbat, które jak na złość musiały mnie zerwać z łóżka. Wszedłem do łazienki z zamkniętymi oczami, szukając po omacku ubikacji, kiedy usłyszałem donośne chrząknięcie. Otworzyłem pospiesznie oczy, widząc przed sobą totalnie nagiego Taeyonga.
- O matko. - odbiłem się od ściany, zakrywając pospiesznie oczy.
- Uważaj. - zaśmiał się, sięgając po ręcznik - Już.
- Na pewno?
- Tak, wyluzuj. - odsłoniłem oczy, zerkając niepewnie na chłopaka - Czemu nie śpisz?
- Muszę siku. - odpowiedziałem lekko speszony, cofając się do drzwi - Wyjdę i... poczekam.
- Daj spokój. - chłopak przycisnął mnie do drzwi, blokując je tym samym ręką.
- A... a jak było na imprezie?
- Super. Żałuj, że z nami nie byłeś. - uniosłem wzrok, widząc piekielnie pewną siebie twarz Taeyonga.
- Chyba nie mam czego żałować. 
- Tak myślisz?
- Uważasz, że impreza w twoim towarzystwie jest czymś cennym? - chłopak uśmiechnął się zadziornie, nachylając się do mnie.
- Nie lubię takich pewnych siebie gnojków.
- Przecież ty taki jesteś Hyung. - nie mam pojęcia, w co ja z nim pogrywam, ale ta jego pewność siebie tak potwornie mnie irytuje, że nie mam zamiaru dalej tego kryć - Byłem pewien, że lubisz takich ludzi.
- Dobrze ci radzę Jihoonnie... uważaj co i do kogo mówisz. - wspiąłem się na palce, lekko się uśmiechając.
- Grozisz mi?
- Nie.. jedynie ostrzegam. - skinąłem głową, chcąc się wyplątać z ramion chłopaka, jednak ten skutecznie mi to uniemożliwiał - A Jiseok twierdził, że jesteś takim spokojnym, pokornym chłopczykiem.
- Bo jestem, ale do pewnego momentu. - Taeyong złapał mnie za ramię, uderzając mną o drzwi. Otworzyłem szerzej oczy, bojąc się jego następnego kroku. Może za dużo wypił i dlatego się tak zachowuje? - Hyung...
- Posłuchaj mnie uważnie... Jestem osobą, która nie toleruje takiego pyskowania ze strony takich gnojków jak ty. 
- Ale ja...
- Nie lubię też, jak mi się przerywa. - skinąłem głową, odwracając wzrok - Będziemy mieszkać razem przez rok, więc radzę ci uważać na to, co robisz i mówisz. 
- Ale Hyung.. - spojrzałem na niego, czując jak do oczu napływają mi łzy. Ten jedynie skinął głową, unosząc przy tym brew - Jestem w swoim domu... ja... dlaczego mam dostosowywać się do ciebie? - Taeyong zaśmiał się, nachylając się do mojego ucha. Gdy do niego mówił, pieścił je delikatnie wargami, sprawiając, że ugięły się pode mną nogi.
- Ponieważ każdy twój ruch może obrócić się przeciwko tobie. - zamknąłem oczy, głęboko oddychając - Strasznie uległy z ciebie dzieciak.... wystarczą jedynie takie drobne gesty żebyś sapał z zadowolenia. - odepchnąłem go, czując jak się rozklejam - Oj... nie chciałem żebyś płakał. 
- Jesteś podły.
- Tak myślisz? 
- Powiem Jiseokowi... - chłopak zatkał mi usta ręką, wbijając we mnie wzrok.
- Nic nikomu nie powiesz, czy to jest jasne? - skinąłem jedynie głową, wycierając niezdarnie policzki - No... a teraz rób siusiu i wracaj do łóżka. - warknął, wychodząc z łazienki. Co za wyrachowany dupek. Nie mam pojęcia czy to wina alkoholu, czy dopiero teraz Taeyong ukazuje przede mną swoje prawdziwe "ja", ale jestem przerażony. Najpierw ta chamska zagrywka w kuchni, teraz to.. Co ja mam do cholery teraz zrobić?


*

- Jihoonnie! - odkleiłem się od książki, słysząc głos mamy. Przez całą sobotę nie wychodziłem z pokoju, nawet na krok. Nie miałem ochoty na towarzystwo Taeyonga i na jego fałszywe zagrywki, które stosuje na pokaz przed moim bratem i rodzicami - Synku!
- Idę! - poderwałem się z krzesła, biegnąc w stronę przedpokoju. Gdy do niego wbiegłem, ujrzałem ubranych... wystrojonych wręcz rodziców, szykujących się do wyjścia - O... wychodzicie gdzieś?
- Tak kochanie, mamy dzisiaj bankiet. - skinąłem głową, opierając się o ścianę.
- A o której wrócicie?
- Kto wie? Może nawet nad ranem. - zaśmiał się ojciec, narzucając płaszcz na ramiona mojej mamy.
- Mhm... a chłopaki?
- Poszli do sklepu, zaraz pewnie wrócą. 
- Na stole macie kasę na pizzę, także bawcie się dobrze.
- Nie tato... nie chcę z nimi siedzieć.
- Masz spędzić sobotni wieczór jak nastolatek, a nie naukowiec, jasne?
- Ale tato...
- To jest rozkaz żołnierzu.
- Tak jest. - burknąłem, wywracając oczami. Zawsze tak żartujemy z ojcem, ale dzisiaj nieszczególnie mam ochotę na żarty. 
- Jutro zapytamy chłopaków, czy na pewno z nimi siedziałeś.
- A co, jak się okaże, że nie siedziałem?
- Będzie kara na książki i zabiorę ci mój kodeks karny.
- Ha ha ha. - westchnąłem, widząc wchodzącego do domu Jiseoka w towarzystwie tego dupka.
- Dobrze, że jesteście chłopcy.
- A co? Nie zostawilibyście kujonka samego?
- Przestań dokuczać bratu. - mama sięgnęła po torebkę, spoglądając na ojca - Chodź, bo się spóźnimy. 
- Jiseok..
- Tak wiem... Jihoon ma siedzieć z nami.
- No... to bawcie się dobrze panowie. 
- Wy też. 
- Do zobaczenia. - uśmiechnął się Taeyong, machając moim rodzicom. Jaki on jest fałszywy... Gdy tylko drzwi do domu zamknęły się, ruszyłem do swojego pokoju, siadając znów przy biurku. Po wzięciu głębokiego oddechu, otworzyłem książkę na kolejnej stronie, wczytując się w jej treść.
- Młody, co z tobą?
- Jestem zajęty.
- Zostaw te bzdury i chodź obejrzeć z nami film. 
- Nie mam ochoty.
- Hej.. - Jiseok usiadł obok mnie, głaszcząc mnie po plecach - Co jest?
- Nic, serio. Chciałbym się pouczyć. 
- Jest sobotni wieczór, a ty masz 16 lat... Jihoon, odpuść, błagam cię. 
- Nie chcę przeb...
- Idziecie? - odwróciłem głowę, słysząc wchodzącego do mojego pokoju Taeyonga. 
- Młody się buntuje. 
- Tak? To może trzeba go zaciągnąć siłą? - otworzyłem szerzej oczy, spoglądając na brata. Ten jedynie wymienił spojrzenie ze swoim kolegą, po czym chwycili mnie za nogi i ręce, unosząc mnie do góry.
- Powariowaliście?! 
- Nie krzycz głupku.
- To nie jest śmieszne! Puśćcie mnie! - chłopcy rzucili mnie na kanapę, przybijając sobie piątkę - Bardzo dojrzałe, naprawdę. - burknąłem wstając z kanapy, by poprawić sobie koszulkę.
- No już nie bądź taki zły. W ramach rekompensaty zamówimy ci, twoją ulubioną pizzę. - zamyśliłem się, wbijając wzrok w Jiseoka.
- Największą z podwójnym serem... nie! Z potrójnym. - Hyung zaśmiał się, wyjmując z kieszeni telefon.
- A dupa rośnie.
- Zajmij się swoją, co? - usiadłem na kanapie, włączając telewizor. Po chwili zobaczyłem siadającego obok mnie Taeyonga. Udając, że go nie widzę, skakałem po kanałach, czując mocno bijące serce.
- Idę zadzwonić po pizzę. - westchnąłem, skacząc po kanałach coraz szybciej.
- Zdecyduj się na coś. - burknął Tae, uważnie mnie obserwując.
- Bo co? - chłopak złapał mnie za nadgarstek, dość mocno go ściskając - Auć. 
- Mówiłem ci coś o pyskowaniu?
- Widocznie lubię prowokować. - 23-latek uśmiechnął się pod nosem, po czym nachylił się do mnie, oblizując wargi.
- Teraz tak pogrywasz?
- A co? To też ci się nie podoba?
- Tego nie powiedziałem. - zabrałem dość gwałtownie rękę, dając chłopakowi pilot od telewizora.
- Włącz, co chcesz. 
- Jest mi wszystko jedno.
- To dlaczego czepiałeś się mnie?
- Bo lubię gnębić takie dzieciaki. - zagryzłem jedynie wargę, postanawiając to przemilczeć. Coś czuję, że to będzie baaardzo ciężki rok. Skoro on po tygodniu wystawia rogi, to wolę nawet nie myśleć o tym, co będzie za miesiąc, trzy miesiące czy dziewięć. Przede mną stoją najdłuższe i najcięższe 12 miesięcy w moim życiu..






~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 komentarze:

  1. No nie wiem. Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że będzie to na pewno super ciekawa seria. Czekam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo kocham gdy sie tak ze sobą gryzą
    Z tego będzie coś baardzo dobrego
    I za krótkie te rozdziały!

    OdpowiedzUsuń