8 czerwca 2018

Wymiana~cz.7 [Taeyong&Jihoon]





- Nie jesteś na mnie zły? - szepnąłem, przyglądając się uważnie siedzącemu przy biurku Tae, który pisał na laptopie jakąś pracę na studia.
- Co? - chłopak odwrócił się, spoglądając na mnie - Czemu miałbym być na ciebie zły?
- Za Jiseoka... to moja wina. - westchnąłem, podnosząc się leniwie z jego łóżka. Dochodziła druga w nocy i wszyscy w domu już spali. Ja natomiast stwierdziłem, że chcę spędzić ten czas z Taeyongiem i jak tylko mój brat poszedł spać, przyszedłem do pokoju Hyunga.
- Mówiłem ci dzieciaku, że to nie jest twoja wina. Najlepiej w ogóle o tym nie myśl.
- Jak mam o tym nie myśleć? Ty wyjedziesz, a ja będę musiał siedzieć z tym imbecylem..
- Jihoon.. - chłopak kucnął obok łóżka, kładąc ręce na moich udach - To twój brat... ma ciężki charakter, momentami bywa potwornym, zapatrzonym w siebie dupkiem, ale wiem, że cię kocha... bardzo cię kocha i na pewno zaakceptuje twoją orientację. Daj mu trochę czasu, okej? 
- Zgoda. - skinąłem głową, łapiąc Tae za rękę - Hyung..
- No co tam?
- Przytulisz mnie? Czy coś..
- Czy coś? - uniósł brew, nachylając się do mnie - Co masz na myśli, mówiąc "czy coś"?
- No wiesz.
- No nie wiem. - 23-latek pocałował mnie w czoło, kładąc mnie na łóżku.
- Taeyong, no..
- No słucham cię cały czas. 
- Wiesz, o co mi chodzi.
- Y y... musisz mówić wprost o tym, czego chcesz. 
- Wprost?
- Mhm.
- A... mógłbym prosić o buziaka?
- Tylko jednego? 
- A masz więcej do zaoferowania, Hyung? - zarzuciłem ręce na jego szyję, czując jak się czerwienię.
- Myślę, że tak... jak ładnie poprosisz, to może znajdzie się ich trochę więcej.
- Proszę Tae.
- O co?
- Aishh. - zaśmiałem się, oblizując wargi - Proszę cię Hyung o kilka buziaków... tak ładnie cię proszę. 
- Bardzo ładnie. - uśmiechnął się, spełniając moją prośbę. Bawiłem się jego włosami, mrucząc przy tym z zadowolenia, jak kot. Każdy moment, kiedy zbliżam się do tego chłopaka sprawia, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, która nie potrzebuje już niczego innego do szczęścia.
- Skończ.. - zaśmiałem się, czując jak Tae nie daje mi dojść do słowa - Skończyłeś... skończyłeś pisać?
- Y y. 
- Nie musisz... dokończyć?
- Y y. - owinąłem nogi wokół jego bioder, zanurzając się w pościeli coraz bardziej, pod wpływem jego ciężaru - Nie szalej tak. 
- Czemu?
- Nie boisz się, że cię skrzywdzę?
- Niczego się nie boję, Hyung. - szepnąłem, pieszcząc opuszkami palców sprawnej ręki, jego idealną twarz - Ufam ci. 
- Ufasz mi mimo wszystko? - skinąłem głową, posyłając chłopakowi słodki uśmiech.
- Wiesz dlaczego? - Taeyong pocałował moją dłoń, uważnie mi się przyglądając - Bo mi cholernie na tobie zależy... i bardzo... bardzo cię lubię. - zaczerwieniłem się, uciekając wzrokiem - Cieszę się, że tutaj przyjechałeś, Hyung. - dodałem, czując jak ten wtula się we mnie. Objąłem go, drapiąc go delikatnie po głowie. Byłem w tej chwili niesamowicie szczęśliwy.
- Nikt nigdy nie powiedział mi czegoś takiego. - uśmiechnąłem się, całując go w głowę. Mimo że jest starszy ode mnie o sześć lat, to czuję ciągłą potrzebę opieki nad nim. Taeyong nie jest złym człowiekiem... Przez swojego byłego faceta, stał się oziębłym, lekko zamkniętym w sobie chłopakiem, ale w rzeczywistości potrzebuje tyle miłości, że mam nadzieję, że udźwignę tą ilość.
- A... ten dupek, który był dzisiaj pod domem... to twój jedyny facet? 
- Tak... zacząłem się z nim spotykać, jak byłem mniej więcej w twoim wieku.
- I rozstaliście się dopiero teraz? - chłopak skinął jedynie głową - Nie szkoda było kończyć związek po tylu latach?
- Nie... cieszę się, że mam to już za sobą.
- Rozumiem. - westchnąłem, mocniej go obejmując - Mogę wiedzieć, jak się poznaliście? 
- Aishh... przyjechałem do Chin.. zupełnie nikogo tam nie znałem. Zacząłem pisać z jakimiś ludźmi w necie, no i tak poznałem tego dupka. Mówił, że ma 16 lat.. okazało się, że ma 39. - chłopak westchnął, wtulając twarz w moją szyję - Na początku strasznie się mną opiekował... Mówił, że niczego ode mnie nie oczekuje, że chce być jedynie moim kumplem.. Z czasem jednak totalnie się od niego uzależniłem. Spędzałem z nim każdą chwilę, zamiast do szkoły, przyjeżdżałem do niego... no a potem się zaczęło.. 
- Nie mów dalej. - szepnąłem, całując go w czoło - Najważniejsze, że masz to już za sobą. 
- Wiesz co?
- Hm?
- Jesteś jedyną osobą, która o tym wie.
- Poważnie?
- Poważnie. - Taeyong uniósł głowę, obdarowując mnie buziakiem - Strasznie fajny z ciebie dzieciak. 



*

                       Wyszedłem ze szkoły, gdy na dworze było już ciemno. Senny, ruszyłem w kierunku przystanku, przeglądając coś w telefonie. Chciałbym być już w domu.. Zrobić zadania, wziąć prysznic i znów wskoczyć do łóżka Taeyonga. Dzisiaj byłem z nim całą noc. Chłopak leżał ze mną, dopóki nie zasnąłem. Dopiero gdy miał pewność, że śpię, wstał, by dokończyć zadanie na uczelnię. Chcę z nim być przez cały czas... nie wyobrażam sobie tego, jak będzie wyglądało moje życie, jak Tae wróci do Chin.
- Dzień dobry Jihoon. - podskoczyłem, czując, jak ktoś uważnie mnie obserwuje. Odwróciłem się niepewnie, widząc przed sobą wysokiego zakapiora, który wczoraj szarpał przed domem mojego Hyunga - Nie przywitasz się ze mną?
- A.. powinienem? - zrobiłem krok w tył, rozglądając się, czy w razie potrzeby będę mógł na kogoś liczyć. 
- Zobacz, co tutaj mam. - mówiąc to, wyjął z płaszcza moją legitymację. 
- Mógłby pan mi ją oddać? 
- Oczywiście... już mi nie jest do niczego potrzebna. - mężczyzna rzucił ją na wilgotną od deszczu ulicę. Gdy się po nią schyliłem, poczułem mocne kopnięcie, przez które przewróciłem się na beton. 
- Co pan...
- Słuchaj gnoju. - mężczyzna ułożył nogę na mojej klatce piersiowej, mierząc mnie wzrokiem - Nie masz prawa kręcić się koło Taeyonga. Dobrze ci radzę... odpieprz się od niego.
- Ale...
- Co "ale"? Nie ma żadnego "ale", gówniarzu. 
- On z panem zerwał.. - zostałem przyciśnięty do wilgotnego betonu. Chwyciłem ręką za nogawkę spodni tego dupka, chcąc go odepchnąć, ale nie miałem na to wystarczająco siły. 
- Nie jesteś dla mnie żadną konkurencją Jihoon. Jeśli chcesz mieć wszystkie ząbki, to dobrze ci radzę... wara od niego. 
- Nie dam się zastraszyć. - były facet Tae zaśmiał się, nachylając się do mnie. Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, cwaniacko się uśmiechając.
- Hm... Taeyong ci tak poharatał rękę?
- Nie.
- Stać go na wiele, wieeeele więcej. Poznałeś już jego humorzastą, zadziorną stronę? 
- Niech pan mnie puści! 
- Uczył się od najlepszych... mówił ci, czym zajmował się w Chinach?
- Puszczaj.. - warknąłem, czując, jak brakuje mi tchu - Pomocy! - mężczyzna zszedł ze mnie, kopiąc mnie z całej siły w twarz. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Skuliłem się, zasłaniając odruchowo buzię, słysząc nad sobą jego śmiech. 
- Pamiętaj, co ci mówiłem. - warknął, wsiadając do samochodu, którym po chwili odjechał z piskiem opon. Nie mogłem się ruszyć. Bałem się otworzyć oczy i zobaczyć, co się wokół mnie dzieje. Taeyong pomagał temu dupkowi w jego lewych interesach? Nie.. to niemożliwe. Przecież to w gruncie rzeczy dobry chłopak. Chyba że ten go zastraszał i kazał robić coś wbrew niemu. 
                           Nie wiem ile czasu spędziłem na lodowatym betonie. Sparaliżowany lekko strachem, usiadłem na ziemi, wyciągając telefon, który wraz z chwilą jego wyciągnięcia, zaczął dzwonić.
- Tak?
- No gdzie ty jesteś? Siadamy właśnie do kolacji.
- Powinien być dwie godziny temu.
- Mama mówi, że już dawno powinieneś być w domu.
- Tato.. mógłbyś po mnie przyjechać? - splunąłem krwią, czując jak robi mi się niedobrze.
- A gdzie jesteś? Nie masz już autobusów?
- Mam.
- No to szybciutko. 
- Proszę cię. - ojciec jedynie westchnął.
- W porządku. Gdzie jesteś?
- Pod szkołą. 
- Co ty tam jeszcze robisz?
- Po prostu przyjedź.. - rozłączyłem się, przecierając brudną, mokrą i pobrudzoną krwią twarz. Co ja powiem rodzicom? Może, że się z kimś pobiłem? Chociaż to może nie przejść. Wiedzą, że jestem bezkonfliktową osobą i jeśli powiem im, że się z kimś pobiłem, będą robić dochodzenie w całej szkole. A Taeyong? Jak powiem mu, że to jego były facet mnie tak urządził, to może się nieźle zdenerwować i narobić sobie problemów. Z drugiej strony muszę wyjaśnić z nim to, co powiedział mi ten zakapior. Chcę wiedzieć, czy Tae robił w Chinach coś złego. Co ja mam do cholery zrobić?
                   Po dość krótkim czasie na szkolny parking podjechał samochód mojego taty. Wstałem z zimnego betonu, idąc w kierunku auta, jednak wtedy na parking wybiegł mój ojciec, pospiesznie do mnie podchodząc.
- Jihoon, co się stało? - zapytał zdenerwowany, uważnie mnie oglądając.
- Au... nie szarp mną tak.
- Przepraszam... mów, o co chodzi. 
- O nic.
- Biłeś się z kimś. 
- Nie. 
- A to? - mówiąc to, chwycił za moją białą koszulę, na której odciśnięty był but mężczyzny - Co to ma być?
- No nic..
- Jak matka zobaczy twoją twarz, to zawału dostanie. 
- Możemy jechać do domu? Proszę. - tato przyglądał mi się dłuższą chwilę, głęboko oddychając.
- Chodź. - ojciec wsadził mnie do samochodu, gwałtownie odjeżdżając - Mów, kto ci to zrobił.
- No nikt... i tak nie znasz.
- W takim razie, o co wam poszło?
- Oj... pobiłem się z kolegą o dziewczynę.
- O dziewczynę? I tak ci zmasakrował twarz? Boże, co ty masz w głowie Jihoon? 
- Przepraszam. - westchnąłem, odwracając głowę. Ojciec wziął głęboki oddech, wręczając mi chusteczki.
- Powycieraj się trochę. 
- Dobrze.
- Przynajmniej mam pewność, że nie jesteś gejem. - przełknąłem z trudem ślinę, przytakując.
- Oczywiście, że nie jestem.. Mówiłem ci, że Jiseok coś źle zrozumiał. 
- Całe szczęście. - całe szczęście? Widzę, że nie miałbym poparcia, jakby wyszło na jaw, co czuję do Taeyonga.
- A co? Wyparłbyś się mnie, jakbym był gejem?
- Kocham cię Jihoon, ale nie zniósłbym czegoś takiego. 
- Rozumiem.. - szepnąłem, czując cholerną pustkę. Mój tato zawsze stoi po mojej stronie. Zawsze popiera moje zdanie i mnie broni... byłem święcie przekonany, że w tej kwestii też by mi pomógł. Cóż.. widzę, że pewne rzeczy są jednak nie do przejścia.


*

                       Wieczór, tego samego dnia. Siedziałem przy biurku, wpatrując się w okno wybiegające na ogród. Miałem się uczyć, ale zupełnie nie mogłem się nad niczym skupić. W głowie miałem jedynie tego zakapiora i Taeyonga. Jak on mógł być z kimś takim? Co do stanu mojej twarzy.. mama wpadła w taką histerię, że żadne argumenty nie potrafiły do niej trafić. Tae czuł, że ściemniam, mówiąc o bójce o dziewczynę. Nie odrywał ode mnie wzroku przez cały okres trwania kolacji. Widziałem, że jest zły i trochę się tego bałem, ale nie mogłem przecież przyznać się przy wszystkich do tego, co się stało. 
- Mamy do pogadania. - nawet nie drgnąłem. Skinąłem jedynie głową, słysząc dźwięk zamykanych drzwi - Popatrz na mnie. - odwróciłem się w kierunku chłopaka, unosząc niepewnie wzrok. Widziałem stojącego nad sobą Taeyonga, wpatrującego się we mnie ze złością. 
- Hyung, przepraszam..
- On ci to zrobił, prawda? - 23-latek kucnął, dotykając ostrożnie mojej rozbitej wargi.
- Nie..
- Nie kłam. Nie cierpię kłamstwa.
- Przepraszam. - westchnąłem, przytakując - Tak... twój były facet mnie pobił.
- Wiedziałem. - warknął, starając się unormować oddech. 
- Tae.. 
- Czego od ciebie chciał?
- Niczego.
- Jihoon mów.
- Mówił, że... że mam trzymać się od ciebie z daleka. - spojrzałem na niego, czując spływającą po policzku łzę - Nie możesz wrócić do Chin.
- Jihoon..
- To zły człowiek... proszę cię.
- Nie wyj. - westchnął, przytulając mnie - Nie wyj dzieciaku. 
- On cię skrzywdzi..
- Uspokój się no. - chłopak spojrzał na mnie, głaszcząc mnie po twarzy - Nikt mi nic nie zrobi... uspokój się, okej?
- Hyung... ja wiem, że ty nic do mnie nie czujesz...
- Co..
- Ale ja... mówiłem ci, że jesteś dla mnie ważny. Boję się o ciebie. - pociągnąłem nosem, czując na swoim czole czułego buziaka.
- Nigdy nie powiedziałem ci, że nie jesteś dla mnie ważny, Jihoon... Nie jestem po prostu zbyt wylewny jeśli chodzi o uczucia... Bardzo doceniam to, co dla mnie robisz i naprawdę bardzo cię lubię..
- Ale..
- Ale kiedyś wyjadę. Co wtedy by z nami było, hm?
- Możemy.. - przełknąłem zalegającą w gardle gulę, zerkając na chłopaka - Możemy robić.. robić wszystko bez zobowiązań. 
- Jihoonnie.. - Tae uśmiechnął się lekko, głaszcząc mnie po policzku - Jak ty to sobie wyobrażasz? - wzruszyłem jedynie ramionami - Nigdy się z nikim nie kochałeś, co?
- No nie..
- I co? Chciałbyś żebym zaciągnął cię do łóżka i wyjechał? Jak gdyby nigdy nic?
- Hyung... prawda jest taka, że gdybym nie usłyszał twojej rozmowy z tym dupkiem, to już dawno byś to zrobił. - chłopak zamilkł, wpatrując mi się w oczy - Poza tym powiedziałeś, że zdążymy jeszcze się sobą zaopiekować... po co to mówiłeś? - pociągnąłem nosem, czując, jak się rozklejam - Całowaliśmy się..
- Przestań.
- Przestań? Tylko to masz mi do powiedzenia? - odwróciłem się od chłopaka, wycierając niezdarnie zapłakaną twarz - Jesteś okropny... okropny, rozumiesz?
- Wiem..
- Zrobiłbym dla ciebie wszystko... a ty mnie tak podle traktujesz. Dlaczego?
- Jihoon, przestań. - Taeyong wtulił się w moje plecy, po czym pocałował mnie w ucho - Przestań.
- Wyjaśnij mi coś Hyung.
- Co takiego?
- Kim my dla siebie jesteśmy? Bo ja już nic nie rozumiem.. 
- Nie wiem Jihoon..
- Nie wiesz. - parsknąłem śmiechem, czując jak osuwa mi się grunt spod nóg - To może rzeczywiście powinniśmy dać sobie spokój.









~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Za wszelkie błędy i niedociągnięcia przepraszam, ale jestem tak zmęczona, że już momentami nie wiem co robię.
Buziaki :* 

1 komentarz: