5 czerwca 2018

Wymiana~cz.6 [Taeyong&Jihoon]




- Dobra z niej dupeczka.
- No jest niczego sobie, to fakt.
- No to umów się z nią... laska ewidentnie na ciebie leci. - uniosłem głowę, widząc wchodzących do kuchni Taeyonga i Jiseoka - Ustawię was na piątek, co? 
- Jeszcze pomyślę. - Tae zerknął na mnie, po czym podszedł do lodówki, wyciągając z niej colę.
- Nad czym ty chcesz myśleć? Taka okazja, stary. 
- Jiseok...
- Musi być dobra w te klocki... nie szkoda ci przepuścić taką okazję? 
- Nie przepuszczam... powiedziałem, że pomyślę. - Taeyong nalał sobie coli, siadając obok mnie - Co tam?
- Nic. - westchnąłem, czując narastającą w gardle gulę. Byłem wściekły na mojego brata. Wiem, że on posuwa wszystko, co się rusza, ale czemu musi zachęcać do tego Tae? - Jiseok..
- Co jest?
- Może ty powinieneś umówić się z tą dziewczyną, co? Ewidentnie swędzi cię między nogami. - burknąłem, spoglądając ponownie w książki.
- A tobie co młody? 
- Nic... wkurza mnie twoje podejście do kobiet. Pieprzyłbyś wszystko, co się rusza. - wstałem od stołu, zbierając niezdarnie swoje rzeczy.
- Czekaj, pomogę ci. - Tae wstał, pomagając mi z książkami.
- Jihoon... nie pozwalasz sobie na zbyt wiele?
- Jak Taeyong Hyung zechce sobie kogoś znaleźć, to znajdzie... nie pchaj go do łóżka pierwszej, lepszej laski...
- A co ty, zazdrosny jesteś?
- Ta... jak cholera..
- Jak chcesz, tobie też kogoś znajdę.
- Wiesz co? - wziąłem głęboki oddech, łapiąc kontakt wzrokowy z Jiseokiem - Jesteś beznadziejny, naprawdę. - burknąłem, idąc do swojego pokoju. Rewelacja... znam mojego brata i wiem, że prędzej czy później pozna Tae z jakąś dziewczyną. Facet to facet... w większości przypadków myśli tylko tym, co ma między nogami. Nawet Taeyong, jako... chyba gej... w końcu by uległ jakiejś studentce.
- Hej, zaczekaj. - słyszałem za sobą głos chłopaka, jednak mimo to nie zatrzymywałem się i szedłem szybko do swojego pokoju - Jihoon..
- Co? - wszedłem do sypialni, rzucając rzeczy na łóżko. Hyung wszedł za mną, po czym zamknął drzwi. Bez słowa położył moje książki na biurku, uważnie mi się przyglądając - Jiseok na ciebie czeka, Hyung... pewnie ma ci jeszcze mnóstwo lasek do pokazania. 
- One mnie naprawdę nie interesują. - skinąłem głową, siadając na łóżku, po czym otworzyłem pierwszą lepszą książkę, udając, że się uczę - Jihoon..
- No słucham.
- Nie jestem taki, jak Jiseok... Owszem, chodzę z nim na imprezy i tak dalej, ale nie oglądam się za laskami..
- Mhm... w porządku, tylko nie rozumiem, dlaczego mi się tłumaczysz. - spojrzałem na niego, widząc jak Tae kuca obok łóżka.
- Nie wiem... tak się zagotowałeś w tej kuchni, że wolałem ci wszystko wyjaśnić. 
- Pamiętaj, że Jiseok ma też wielu kolegów.
- Nie bądź złośliwy.
- Nie jestem... mówię tylko, że jak chciałbyś tu kogoś poznać, to Jiseok powinien znać prawdę o tobie i twojej orientacji... Wtedy będzie ci łatwiej kogoś znaleźć.
- A kto do cholery powiedział, że ja chcę sobie kogoś znaleźć? - zamilkłem, odwracając wzrok - Nie bądź o mnie zazdrosny. 
- O ciebie? - parsknąłem nerwowo śmiechem, kartkując książkę - Nie jestem zazdrosny.
- Nie? Szkoda. - zerknąłem na niego, czując jak się czerwienię.
- Znowu robisz ze mnie idiotę?
- Nie... mówię tylko, że szkoda, że już nie jesteś o mnie zazdrosny. - chłopak wstał, jednak pospiesznie złapałem go za nadgarstek.
- Hyung..
- Ucz się dzieciaku. - szepnął, całując mnie w czoło, po czym powolnym krokiem opuścił mój pokój. Nic już nie rozumiem, ale podoba mi się jego zmiana nastawienia w stosunku do mnie. I do tego ten buziak w czoło... na samą myśl, na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.


*

                Wracałem do domu późnym wieczorem. Na dworze było już ciemno, dość mgliście i do tego padał lekki deszcz. Siedziałem do 21 u Jinyounga, robiąc projekt z chemii i dopiero teraz wysiadłem z autobusu, idąc wąską uliczką w kierunku domu. Miałem jeszcze dziś tyle do zrobienia, a chęci do tego - zero. Gdy skręciłem w uliczkę, prowadzącą wprost pod mój dom, zauważyłem stojącego przed furtką Taeyonga w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. 23-latek bardzo żywo gestykulował, pukał się co chwilę w czoło, krzyczał... o co do cholery chodzi? Gdy podszedłem bliżej nich, schowałem się za ogrodzeniem jednego z domów, uważnie się im przyglądając.
- Jesteś nienormalny, rozumiesz?
- Masz wrócić ze mną do Chin.
- Chyba cię pogięło. Nie ma takiej opcji, wbij to sobie do łba!
- Prędzej czy później ta śmieszna wymiana się skończy i wrócisz... a wtedy ci nie odpuszczę.
- Zerwałem z tobą... - mężczyzna chwycił Tae za nadgarstki, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch.
- A ja ci wyraźnie powiedziałem, że nigdy się ode mnie nie uwolnisz gnoju. 
- Chcesz żebym poszedł z tym na policję? 
- A co ty kurwa... grozisz mi?
- Ostrzegam.. a teraz puszczaj. - mężczyzna szarpnął Tae, uderzając nim o mur, otaczający nasz dom. Byłem przerażony. Wybiegłem zza ogrodzenia, biegnąc w ich kierunku.
- Proszę go zostawić! - podbiegłem do nich, widząc przerażoną twarz 23-latka, który ewidentnie zaskoczony był tym, że przyłapałem go w tak niezręcznej dla niego sytuacji - Niech pan go puści do cholery. 
- Nie wtrącaj się bachorze. 
- Szarpie pan mojego gościa, pod moim domem... pójdę za moment po ojca i skończą się żarty. - mężczyzna puścił Taeyonga, chichocząc.
- Co ty gnojku? Tatusiem mnie straszysz?
- Tak... Jest prawnikiem. - mój głos dawno nie trząsł się tak, jak w tamtej chwili. Ten człowiek jest okropny... to musi być jego były facet. Wygląda jakby był członkiem mafii. Naprawdę, wstrętny typ. 
- Gówno mnie to obchodzi... wypad stąd dzieciaku. 
- Nie mów tak do niego. - Tae schował mnie za swoimi plecami, stając twarzą w twarz z tym potworem - Jihoon, idź do domu.
- Nie.
- No już.
- Nie, Hyung.
- Hyung? - mężczyzna zaśmiał się, zerkając na mnie - To ile ty masz chłopczyku lat?
- Co cię to w ogóle interesuje? - oburzył się Tae - Wypad stąd, ale już. - widziałem po twarzy tego gnoja, że potwornie się wściekł. Po chwili zrobił zamach, chcąc ewidentnie uderzyć Taeyonga, ale nie mogłem na to pozwolić, choćby nie wiem co. Wyskoczyłem zza jego pleców, czując uderzenie w twarz, po którym upadłem pod nogi Tae - Pogięło cię dzieciaku? - chłopak kucnął uważnie mi się przyglądając. 
- W porządku. - szepnąłem, ciesząc się, że wziąłem to na siebie. Jestem święcie przekonany, że mój Hyung nie raz od niego dostał. 
- Ty chory dupku! - 23-latek poderwał się na równe nogi, pchając mężczyznę na ulicę - Spieprzaj stąd, ale już! Nie chcę cię nigdy więcej widzieć, rozumiesz?! No wypad!
- Pożałujesz tego Taeyong..
- Pieprz się. - chłopak pomógł mi wstać, prowadząc mnie do domu - Jihoon, w porządku?
- Tak... to nic takiego. 
- Żartujesz? - zatrzymaliśmy się przed wejściem do domu. Uniosłem wzrok na Taeyonga, widząc jak ten uważnie mi się przygląda - Masz zaczerwieniony policzek.
- To nic. - westchnąłem, kładąc dłoń na klamce - Hyung... co on tutaj robi?
- Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie to. - Tae chwycił moją twarz w obie dłonie, po czym pocałował mnie w czoło - Dzięki młody. 
- Uważaj na siebie... proszę cię. - wszedłem do domu, idąc bez słowa do swojego pokoju. Chyba za dużo emocji jak na jeden dzień... Po wejściu do pokoju, chwyciłem odruchowo za ramię, chcąc zdjąć plecak i dopiero wtedy zorientowałem się, że go nie mam. W napływie emocji musiałem go zgubić na ulicy - Cholera.. - syknąłem, biegnąc na dwór.
- Synku...
- Zaraz wrócę mamo. - wybiegłem na podwórko, na którym minąłem palącego Taeyonga.
- Jihoon..
- Zostawiłem plecak na ulicy. - wybiegłem przed dom, widząc leżący na jezdni, rozwalony plecak. Ewidentnie ktoś w nim grzebał. Sięgnąłem w pierwszej kolejności po portfel, w którym było wszystko z wyjątkiem legitymacji - Zabrał mi legitymację. - uniosłem wzrok na stojącego nade mną Tae.
- Żartujesz..
- No nie, nie mam legitymacji. - bałem się. Przecież ten człowiek jest nieobliczalny. Przyjechał tu za swoim byłym chłopakiem aż z Chin, chciał go pobić... po jaką cholerę wdawałem się z nim w dyskusję?
- Uspokój się, to tylko legitka. - chłopak pozbierał moje rzeczy, zarzucając mój plecak na ramię - Wstawaj.
- Po co mu to?
- Nie wiem, nie przejmuj się tym.
- Hyung, jak mam się tym nie przejmować? - wstałem, wpatrując mu się w oczy - Może będzie mnie teraz prześladować? 
- Nie popadaj w paranoję. - 23-latek objął mnie, prowadząc mnie w kierunku domu - Rozchmurz się. - westchnąłem, idąc w kompletnej ciszy - Słyszysz mały?
- Tak, słyszę. 
- No to wyluzuj troszkę. - zatrzymałem się, wpatrując się w chłopaka - Co jest?
- On.. wiem, że nie powinienem pytać, ale... często cię bił? - Taeyong odwrócił wzrok, przygryzając przy tym wargę.
- Mówiłem ci, że nie lubię, jak ktoś wpycha mi się z buciorami w życie. 
- Przepraszam... po prostu jestem ciekawy. Ten potwór jest chyba zdolny do wszystkiego..
- Tak, jest zdolny do wszystkiego... i tak, często dostawałem od niego po gębie. - chłopak zacisnął dłonie w pięści, robiąc krok w kierunku tarasu.
- Tae. - zatrzymałem go, po czym wspiąłem się na palce, wbijając się w jego usta. Zależy mi na nim jak jasna cholera i nie potrafię z tym walczyć... Nie chcę z tym walczyć. Taeyong za jakiś czas wyjedzie do Chin i prawdopodobnie nigdy już go nie zobaczę. Albo teraz wykorzystam tą sytuację, albo będę żałował niezrobienia czegoś w tym kierunku, do końca życia.
- Jihoon.. - spojrzałem na niego, głaszcząc go po twarzy. Moje serce biło tak potwornie szybko... dawno nie czułem się tak dobrze.
- Myśl o mnie co chcesz Hyung... ale nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził. - Tae przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, po czym ułożył niepewnie dłonie na moich biodrach, ponownie mnie całując. Jego pocałunki były czułe, delikatne, bardzo powolne i przemyślane. Zarzuciłem ręce na jego kark, oddając mu się w stu procentach. Mimo tego, że było cholernie zimno, mgliście i padało, to ta chwila była dla mnie naprawdę magiczna... tak, śmiało mogę użyć tego słowa.
- Co wy do cholery jasnej robicie? - oderwałem się od Taeyonga, słysząc za plecami głos Jiseoka.
- A.. ty nie miałeś być do późna u kumpla? - zapytał zdenerwowany Hyung, odwracając przy tym wzrok.
- Nie pieprz... co wy kurwa wyprawiacie?
- Nie denerwuj się. - szepnąłem niemalże, łapiąc mojego brata za nadgarstek. Chłopak jednak zabrał rękę, wpatrując się we mnie z obrzydzeniem.
- Nie dotykaj mnie. 
- Ale..
- Brzydzę się tobą, rozumiesz? - zagryzłem wargę, czując napływające do oczu łzy.
- Jiseok, to twój brat, opanuj się.
- Mam to w dupie, rozumiesz?! Wykorzystujesz go, tak? To ty mu namieszałeś w głowie?
- Nie..
- Nie Hyung, ja sam tego chciałem. - Jiseok odepchnął mnie, wpatrując się z nienawiścią w swojego gościa.
- Nie wtrącaj się gnojku... A ty masz się trzymać od niego z daleka, rozumiesz?
- Jiseok... z całym szacunkiem, ale jesteśmy dorośli. Zarówno ja, jak i Jihoon, mamy prawo robić, co chcemy i z kim chcemy.
- Nie.. ty się pieprz z kim chcesz.. serio, nie interesuje mnie to. Ale wara od Jihoona. Nie pozwolę żeby mój brat był pedałem.
- Nie jest pedałem człowieku... jest gejem.
- Kurwa. - chłopak zacisnął dłonie w pięści, zbliżając się bardziej do Taeyonga - To gówniarz, nie wie, czego chce. 
- Jihoon ma w głowie więcej niż ty i doskonale wie, czego chce od życia. 
- I uważasz, że chce ciebie, tak? Że chce być rypany w dupę przez pedała z wymiany. 
- Przestań go obrażać! - oburzyłem się, widząc jak Jiseok powala na ziemię chłopaka, uderzając go w twarz - Przestań! Przestań go bić! - rzuciłem się na brata, chcąc go odciągnąć, ale ten kretyn ma dużo więcej siły, jak ja - Tato! - szarpnąłem Jiseoka za bluzę, zrzucając go z Taeyonga - Przestańcie!
- Co to za krzyki? - mój ojciec wybiegł przed dom, zbiegając pospiesznie po schodach - Co wy wyprawiacie?! Hej! Uspokój się chłopie... co z tobą? - tato szarpnął Jiseoka, podnosząc go do pionu. Kucnąłem obok Tae, pomagając mu wstać. Z jego nosa leciała spora ilość krwi więc bez chwili namysłu zdjąłem czapkę, przykładając ją do jego twarzy - Zachowujecie się jak gnoje... o co wam poszło? No słucham.
- Twój młodszy syn jest pedałem i pieprzy się z Taeyongiem. - przełknąłem z trudem ślinę, unosząc niepewnie wzrok na ojca.
- Po pierwsze, uważaj na słowa Jiseok. 
- Proszę pana, zapewniam, że to nie jest prawda. - syknął Tae, starając się zatamować krew. Chwyciłem go w talii, starając się mu pomóc, ale było to niesamowicie trudne.
- Jihoon...
- Taeyong mówi prawdę... Po prostu rozmawialiśmy, ale Jiseok to źle odebrał i rzucił się na Tae.. 
- Do domu, ale już... a z tobą sobie teraz porozmawiam. - wprowadziłem Taeyonga do domu, idąc z nim w kierunku łazienki. Było mi tak cholernie wstyd za mojego brata. Jak on może się tak podle zachowywać?! Po prostu jak skończony prymityw...
- Przepraszam za tą czapkę..
- Daj spokój. - rzuciłem ją do wanny, po czym przygotowałem zimny okład, przykładając go ostrożnie do buzi chłopaka - Przepraszam Hyung.
- Przecież to nie jest twoja wina głupku.
- Moja... i tego, że mam takiego debilnego, zacofanego brata.
- Myślisz, że będziemy mieć przez to jakieś problemy?
- Nie... rodzice uwierzą mi. 
- Cholera jasna... miał siedzieć do późna u kolegi.
- Nie przejmuj się tym. - kucnąłem, wycierając resztki krwi z jego twarzy - Boli cię Hyung?
- Nie.. jest okej. 
- Powiedziałem, że nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził. - westchnąłem, po czym klęknąłem między jego nogami, wtulając się w jego brzuch - Przepraszam. - chłopak uśmiechnął się, drapiąc mnie po głowie.
- W porządku dzieciaku. Jeszcze zdążymy o siebie zadbać. 








~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Przepraszam, że tak krótko, ale powoli zaczynają mi się egzaminy i zaliczenia i mam coraz mniej czasu na pisanie :( byle do lipca.

3 komentarze:

  1. Jeju! Jakie to urocze❤️❤️❤️ Chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. ❤️oo, a wiec jednak się ułoży,

    OdpowiedzUsuń
  3. Byle do lipca
    To i tak jeden z najszybciej pisanych przez ciebie ff więc jeden krótki rozdział to nie grzech

    OdpowiedzUsuń