- I jak tam? Widzisz się z nim dzisiaj? - zapytał Seungmin, gdy wyszliśmy z klasy.
- Z kim?
- No z Hyunjinem.
- Mhm... wczoraj zgadaliśmy się na facebook'u.
- Wooo... trzymaj się z nim, a dobrze na tym wyjdziesz.
- Daj spokój Hyung. To normalny chłopak... naprawdę nie rozumiem tego szumu wokół niego.
- To kapitan drużyny głupku.
- No i co w związku z tym? Ja jestem kapitanem drużyny głupków matematycznych i jakoś nikt na mnie większej uwagi nie zwraca. - przyjaciel zaśmiał się, czochrając mi włosy.
- Przestań tak o sobie mówić.
- Sam nazwałeś mnie wczoraj tumanem.
- Tak po przyjacielsku.
- Yang Jeongin. - zatrzymałem się, słysząc za plecami głos jakiejś nauczycielki. Gdy się odwróciłem, ujrzałem matematyczkę, mierzącą mnie wzrokiem od stóp do głów. Gdyby ta kobieta miała jakieś nadprzyrodzone moce, jestem pewien, że zamroziłaby mnie swoim spojrzeniem albo zamieniła w kamień, niczym bazyliszek - Proszę za mną.
- Ale... coś się stało?
- Twoje wczorajsze zachowanie na lekcji się stało... zapraszam. - westchnąłem, zerkając na Seungmina, który poklepał mnie jedynie po plecach. Ruszyłem za kobietą, idąc w stronę gabinetu dyrektora. Mam tylko nadzieję, że ta czarownica nie zadzwoni do mojego ojca... jestem pewien, że zabiłby mnie za coś takiego - Proszę. - wszedłem do pomieszczenia, w którym siedział zamyślony dyrektor szkoły.
- Dzień dobry. - ukłoniłem się pospiesznie, czując jak moje serce przyspiesza. Dawno nie byłem tak zestresowany.
- Dzień dobry Jeongin. Usiądź, proszę.
- Postoi panie dyrektorze. - powiedziała nauczycielka, zajmując jedno z miejsc - To młody chłopak. - skinąłem jedynie głową, bawiąc się nerwowo palcami.
- Hm, no dobrze. Wiesz dlaczego tutaj jesteś, prawda?
- Tak.
- Możesz nam wytłumaczyć swoje wczorajsze zachowanie? Dlaczego wyszedłeś z lekcji?
- Ja... przepraszam..
- Jeongin... odpowiedz na pytanie dyrektora. - zacisnąłem dłonie w pięści, czując napływające do oczu łzy. Nie cierpię tej wstrętnej baby i zrobiłbym wszystko, żeby wyleciała z tej szkoły.
- Ja.. po prostu się zdenerwowałem kolejną jedynką.
- Masz same jedynki z matematyki, prawda? - zapytał dyrektor, starając się przejąć tą rozmowę. Dobrze, że chociaż ten człowiek jest w miarę wyrozumiały i potrafi rozmawiać ze swoimi uczniami.
- Tak. - ukłoniłem się przed mężczyzną, unosząc niepewnie na niego wzrok - Przepraszam... obiecuję, że się poprawię.
- Posłuchaj... tu nie chodzi o mnie, o panią Kang, o dobre imię szkoły, tylko o ciebie... Wiem, że nie każdy musi być geniuszem z matematyki, sam nie jestem. - zaśmiał się, sprawiając, że moje nerwy odrobinę puściły - Ale musisz uczyć się nieco więcej jak twoi starsi koledzy. Nie wiem... może powinieneś poprosić kogoś o pomoc?
- Hwang Hyunjin zaproponował mi pomoc, panie dyrektorze.
- No to świetnie.
- Panie dyrektorze. - wtrąciła nauczycielka - Z całym szacunkiem, ale przyprowadziłam tu Jeongina, żeby porozmawiać o jego zachowaniu... Przecież to było skandaliczne.
- Dzień dobry. - odwróciłem się gwałtownie, widząc wychylającego się zza drzwi Hyunjina. Co on tutaj robi?! I dlaczego akurat teraz musiał tutaj przyjść?! Aishh... co za wstyd! - Przepraszam, że przeszkadzam..
- Nie, nie, wejdź. - dyrektor wstał, podając chłopakowi rękę... ten to ma przywileje.
- Pan Lee prosił żebym przyniósł panu te dokumenty.
- Dziękuję. - Hyung spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając.
- To ja już będę uciekał. - mówiąc to zatrzymał się obok mnie, klepiąc mnie po ramieniu - Jak skończysz to przyjdź do biblioteki.
- Dobrze.
- Do widzenia.
- Do widzenia! - odpowiedzieli chórem, wbijając znów we mnie wzrok.
- Tak, to o czym my..
- Zachowanie tego ucznia. - warknęła niemalże pani Kang, rażąc mnie spojrzeniem. Za co ona mnie tak nienawidzi?
- A tak... co proponujesz Jeongin?
- Proszę tylko nie dzwonić do moich rodziców..
- Wydaje mi się, że twoi rodzice powinni wiedzieć, co wyprawiasz w szkole.
- Nie, proszę... Poprawię się, obiecuję. To był jednorazowy wybryk..
- Nie zgadzam się. - matematyczka wstała, po czym zaczęła krążyć wokół mnie - Przeszkadzasz mi na każdych zajęciach, dostajesz same jedynki, w ogóle się nie uczysz i do tego ciągle mi pyskujesz..
- Przecież to nieprawda. - otworzyłem szerzej oczy, spoglądając na dyrektora - Przysięgam, że to nieprawda.
- Mhm, a więc sugerujesz, że kłamię, tak? - przełknąłem z trudem ślinę, wbijając wzrok w ziemię - No właśnie.. proszę go ukarać.
- Ale ja nigdy nie sprawiałem żadnych problemów...
- Nie mogę ukarać ucznia, nie mając żadnych dowodów na jego winę. Porozmawiam z innymi nauczycielami, z jego kolegami i wtedy pomyślimy, co dalej. - uniosłem wzrok na dyrektora, widząc delikatny uśmiech na jego twarzy - Idź się uczyć, Jeongin.
- Dobrze. - ukłoniłem się, nie odrywając wzroku od mężczyzny - Do widzenia.
- Do widzenia. - wyszedłem z gabinetu, czując jak schodzi ze mnie cały stres. Boże, było tak blisko. Przecież jakby ta wiedźma zadzwoniła do moich rodziców, ci urządziliby mi piekło po powrocie do domu. I jeszcze Hyunjin Hyung... jest mi przed nim tak potwornie wstyd. Nie dość, że jest moim Hyungiem, to jeszcze uchodzi za najlepszego ucznia w szkole, a ja? Dzieciak, który ma problemy w nauce i ląduje na dywaniku u dyrektora. Mimo to ruszyłem w kierunku biblioteki, by spotkać się z chłopakiem i pouczyć się matmy. Nie chce mi się, jak nie wiem co, ale bardzo doceniam to, że Hyung chce poświęcić mi swój czas i że chce pomóc mi poprawić oceny. Będę musiał dać z siebie wszystko żeby go nie zawieść i żeby nie narobić sobie większego wstydu. Gdy wszedłem do biblioteki, ujrzałem siedzącego przy stole Hyunjina, zajadającego się jabłkiem. Wziąłem głęboki oddech, podchodząc niepewnie bliżej niego.
- Cześć.
- O, jesteś... siadaj. - usiadłem obok niego, wyciągając swoje książki i zeszyty - Czym podpadłeś?
- Niczym, naprawdę... pani Kang mnie po prostu nie lubi.
- Twierdziła, że skandalicznie się zachowujesz.
- Podsłuchiwałeś?
- Tylko trochę. - uśmiechnął się, przeglądając mój zeszyt - Jeśli jej czymś podpadłeś, to nie wiem jakbyś się nie starał, ale ocen nie poprawisz.
- Jak to?
- Znam ją trochę dłużej jak ty. - Hyung dokończył jabłko, rzucając nim do kosza - To jak?
- Oj... wyszedłem wczoraj z zajęć, mimo że kazała mi zostać w klasie. I właśnie dlatego zaciągnęła mnie dzisiaj do dyrektora.
- Taki z ciebie buntownik?
- Nie.. po prostu po raz kolejny upokorzyła mnie przy całej klasie. Ile można słuchać tego samego? - westchnąłem, odwracając wzrok.
- Pastwi się nad tobą? - skinąłem jedynie głową - Mówiłeś o tym dyrektorowi?
- Wydaje mi się, że sam to widzi.
- Hm... w takim razie musimy teraz coś zrobić żebyś poprawił oceny. Nie będzie miała powodów do czepiania się.
- Hyung, to jest nierealne... naprawdę nic nie rozumiem.
- Nie wierzę... nie może być z tobą aż tak źle. - mówiąc to napisał jakiś przykład, zerkając na mnie - Rozwiąż to. - spojrzałem na ciąg cyfr i dziwnych, finezyjnych szlaczków, głęboko wzdychając - Nic nie świta?
- Nic.
- No dobrze, to może coś łatwiejszego. - chłopak spojrzał w książkę, przenosząc na kartki zeszytu jeden z przykładów. Nie odrywałem od niego wzroku. Jaki on ma cel w tym, żeby mi pomagać? Na pewno ma dużo nauki, przecież ma w tym roku egzaminy. Do tego ciągłe treningi piłki nożnej i uciążliwa dziewczyna na karku...o co mu chodzi? - Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytał, zerkając na mnie.
- Co.. - zaczerwieniłem się, odwracając wzrok - Przepraszam, zamyśliłem się.
- Może właśnie na tym polega twój problem?
- Hm?
- Może nie potrafisz się skupić na nauce? Nie masz problemów z koncentracją?
- Nie, no co ty Hyung.
- W porządku. - westchnął, podsuwając mi zeszyt - Z tym przykładem powinieneś sobie poradzić. Rozwiąż go tak, jak uważasz, a ja ci to sprawdzę i powiem, gdzie zrobiłeś błędy... no i potem będę wiedział, co powinienem ci tłumaczyć.
- Dobrze. - może on ma rację? Może rzeczywiście siadając do nauki, uciekam myślami gdzie indziej? Chociaż z drugiej strony potrafię się uczyć innych przedmiotów... aishh, sam już nie wiem. Po upływie kilku minut, Hyunjin usiadł bliżej mnie, zaglądając przez moje ramię do zeszytu - I jak Hyung?
- Oj dzieciaku... widzę, że mamy co robić.
- Hyung... a ty nie masz swoich zajęć? - brunet zmarszczył jedynie czoło - Chodzi mi o to, że nie chcę zabierać ci czasu.
- Sam zaproponowałem ci pomoc, tak?
- No tak.
- To wyluzuj odrobinę i skup się na nauce. Dwie godziny dziennie i niedługo wszystko poprawisz.
*
Uczyłem się z Hyunjinem bardzo długo. Znacznie dłużej niż planowaliśmy. Muszę powiedzieć, że bardzo fajnie spędziłem czas z Hyungiem... fajny z niego facet. Normalny, zabawny chłopak, który nie rozumie tego całego szumu wokół niego. Ale muszę przyznać, że łeb to on ma. Każde zadanie to dla niego pestka... jestem pewien, że rozwiązałby to wszystko z zamkniętymi oczami.
Szedłem właśnie do szkoły, starając się przemielić w głowie wszystko, czego nauczył mnie wczoraj starszy kolega. Kazał mi się zgłosić dzisiaj do odpowiedzi, bo twierdzi, że to rozumiem i mam szansę dostać dobrą ocenę. Boję się jak diabli, ale muszę to zrobić choćby nie wiem co.
- Cześć młody. - mrugnąłem kilkakrotnie, widząc stojących przede mną trzech starszych chłopaków.
- Cześć.. - skinąłem głową, chcąc iść dalej, jednak ci zatrzymali mnie, cwaniacko się uśmiechając - Ja.. przepraszam, ale mam lekcje.
- Lekcje poczekają.
- Wyskakuj z kasy.
- Nie mam przy sobie pieniędzy. - jeden z chłopaków chwycił mnie za mundurek. Czułem na twarzy jego ohydny oddech, podlatujący jakimś alkoholem - Puść mnie.
- Trzymaj go.. trzeba go przeszukać.
- Ale ja nic nie mam! - na pewno nie są to uczniowie naszej szkoły. Mają na sobie normalne ubrania, w sumie to wyglądają na studentów. Czego oni tutaj szukają?
- Nie drzyj się, bo oberwiesz. - warknął jeden z nich, przeszukując mój mundurek, podczas gdy drugi wyrzucił wszystkie moje rzeczy z plecaka, pospiesznie je przeglądając.
- Nie dotykaj mnie! Nic nie mam!
- Ooo a to? - chłopak wyjął z moich spodni najnowszego iphone'a, którego dostałem zaledwie miesiąc temu od rodziców.
- Nie, proszę.. dopiero go dostałem.
- A co mnie to obchodzi? - zaśmiał się, chowając go do swoich spodni.
- Co wy robicie? - zostałem pchnięty na ziemię. Uniosłem głowę, widząc Hyunjina w towarzystwie swojej dziewczyny i kolegów z klasy - Oddaj mu ten telefon. - starszy chłopak parsknął śmiechem, mierząc wzrokiem Hyunjina.
- Dlaczego niby mam to zrobić?
- Jesteś na terenie szkoły i bezprawnie okradasz ucznia.. wiesz, że to się może dla was źle skończyć?
- A co ty gnojku? Straszysz mnie?
- Nie. Mówię tylko żebyście oddali mu telefon i stąd poszli.
- Jak będziesz dalej fikać, to też za moment oberwiesz i zostaniesz oskubany z kasy. - mówiąc to, plunął pod nogi 3-klasistów, odchodząc w towarzystwie swoich kolegów. Westchnąłem jedynie, wbijając wzrok w chodnik... przecież rodzice mnie zabiją.
- Wstawaj. - Hyung pomógł mi wstać, po czym zaczął mi się uważnie przyglądać - W porządku? - skinąłem jedynie głową, zerkając na niego.
- Dziękuję.
- Nie uderzyli cię?
- Nie, ale mój telefon..
- To tylko telefon, nie przejmuj się.
- Najważniejsze, że tobie się nic nie stało. - hmm, to chyba Changbin. Kojarzę go, bo gra razem z Hyunjinem w piłkę nożną.
- No dokładnie.
- Hyunjinie, chodźmy już. - jego dziewczyna złapała go za rękę, mierząc mnie wzrokiem - Muszę jeszcze zajść po coś do picia.
- Moment.
- Nie, w porządku, ja... też już muszę iść. - ukłoniłem się, wymuszając uśmiech, po czym ruszyłem w stronę szkoły. Jak ta dziewczyna mnie denerwuje. Może jest córką naszej matematyczki? Obie mają super charakterek.
- Co wy robicie? - zostałem pchnięty na ziemię. Uniosłem głowę, widząc Hyunjina w towarzystwie swojej dziewczyny i kolegów z klasy - Oddaj mu ten telefon. - starszy chłopak parsknął śmiechem, mierząc wzrokiem Hyunjina.
- Dlaczego niby mam to zrobić?
- Jesteś na terenie szkoły i bezprawnie okradasz ucznia.. wiesz, że to się może dla was źle skończyć?
- A co ty gnojku? Straszysz mnie?
- Nie. Mówię tylko żebyście oddali mu telefon i stąd poszli.
- Jak będziesz dalej fikać, to też za moment oberwiesz i zostaniesz oskubany z kasy. - mówiąc to, plunął pod nogi 3-klasistów, odchodząc w towarzystwie swoich kolegów. Westchnąłem jedynie, wbijając wzrok w chodnik... przecież rodzice mnie zabiją.
- Wstawaj. - Hyung pomógł mi wstać, po czym zaczął mi się uważnie przyglądać - W porządku? - skinąłem jedynie głową, zerkając na niego.
- Dziękuję.
- Nie uderzyli cię?
- Nie, ale mój telefon..
- To tylko telefon, nie przejmuj się.
- Najważniejsze, że tobie się nic nie stało. - hmm, to chyba Changbin. Kojarzę go, bo gra razem z Hyunjinem w piłkę nożną.
- No dokładnie.
- Hyunjinie, chodźmy już. - jego dziewczyna złapała go za rękę, mierząc mnie wzrokiem - Muszę jeszcze zajść po coś do picia.
- Moment.
- Nie, w porządku, ja... też już muszę iść. - ukłoniłem się, wymuszając uśmiech, po czym ruszyłem w stronę szkoły. Jak ta dziewczyna mnie denerwuje. Może jest córką naszej matematyczki? Obie mają super charakterek.
*
Wróciłem do domu, słysząc krzątającą się po kuchni mamę. Udało mi się dzisiaj poprawić ostatnią kartkówkę z matematyki... wprawdzie na 3, ale przynajmniej z taką oceną zdam do następnej klasy.
- To ty Jeongin?
- Tak. - wszedłem do kuchni, po czym usiadłem przy stole, zerkając na pracującego ojca.
- Jak było w szkole?
- Poprawiałem ostatnią kartkówkę z matmy..
- Tak? I co dostałeś?
- Tróję. - tato westchnął, zdejmując okulary.
- A dlaczego nie czwórkę? - norma... co bym nie dostał, to zawsze słyszę "a dlaczego nie dostałeś oceny wyżej".
- Kochanie, trója póki co też jest dobra... grunt, że ruszył jakoś do przodu.
- Tato.. - zacisnąłem dłonie na spodniach mundurka, wbijając wzrok w stół - Masz może na zbyciu jakiś telefon?
- No nie mów, że już popsułeś swój... dopiero go dostałeś.
- Ukradli mi go..
- Jak to ukradli?! - ojciec uderzył ręką o stół, po czym poderwał się z krzesła - To gdzieś ty go zostawił?!
- Nigdzie go nie zostawiłem.. Jak szedłem do szkoły to trzech chłopaków mi go zabrało.
- I oczywiście nie mogłeś im się postawić! Nie mogłeś poprosić kogoś żeby ci pomógł!
- Yongsang, co ty wygadujesz? Przecież ktoś go napadł.. - moja mama podeszła do mnie, oglądając uważnie moją twarz.
- Tato, przepraszam... obiecuję, że zarobię sam na nowy telefon, tylko... tylko chcę mieć teraz coś do dzwonienia..
- To na coś do dzwonienia też sobie zarobisz sam gówniarzu.
- Dlaczego ty mnie tak traktujesz? - wstałem od stołu, czując na sobie spojrzenia braci, którzy stanęli w drzwiach wezwani krzykami ojca.
- Dlaczego? Bo non stop przynosisz nam wstyd i ciągle mamy z tobą jakieś problemy... dlatego!
- Yongsang, nie mów takich rzeczy..
- Jak mam nie mówić takich rzeczy? Nie jest ci wstyd, jak twoje koleżanki opowiadają ci o swoich zdolnych, poukładanych dzieciach? Bo mi jest.. Na Jongsoo i Jejoona nie mogę złego słowa powiedzieć, ale Jeongin...
- Wiesz co? - pociągnąłem nosem, zbierając swoje rzeczy - Nie kończ. - ruszyłem w stronę drzwi, chcąc jak najszybciej wyjść z domu. Byłem zmęczony po całym dniu w szkole, ale nie mam ochoty siedzieć teraz w mieszkaniu. Mój ojciec jest podły. Nigdy nie przyniosłem mu żadnych problemów, poza tymi nieszczęsnymi jedynkami z matematyki, ale tak nie może o mnie złego słowa powiedzieć. Nie chodzę na imprezy, nie palę, nie piję, nie wagaruję, staram się być zawsze grzeczny i poukładany. To, że ktoś ukradł mi telefon, to też nie jest moja wina. Miałem się z nimi bić? Ja?
- Młody zaczekaj. - Jongsoo złapał mnie za ramię - Dokąd ty idziesz?
- Nie wiem.
- Nie idź nigdzie.. jest późno i pada. - dodał Jejoon, stając przy drzwiach.
- Mam go dość. - szepnąłem, rozklejając się.
- Chodź. - starszy brat ubrał się, po czym otworzył drzwi - Wyłaź... a ty młody zmykaj do siebie, okej?
- A gdzie idziecie?
- Pogadamy na werandzie.
- No dobrze. - usiadłem na bujanej, drewnianej huśtawce, wbijając wzrok w deszcz uderzający o ogrodowe rośliny. Jongsoo usiadł obok mnie odpalając papierosa, po czym zaciągnął się, zerkając na mnie.
- Jeongin... wiesz, że ojciec ma chore ambicje wobec nas wszystkich.
- Wiem, ale zobacz Hyung, jak on mnie traktuje... jak psa. - wytarłem policzki rękawem od mundurkowej marynarki, opierając głowę na ramieniu brata - On nie widzi, że mnie to boli? Wy macie z nim jak w raju, a ja? Co z tego, że kupi mi nowy telefon albo da duże kieszonkowe, jak traktuje mnie, jak największe zło?
- Młody..
- Jestem pewien, że on mnie nie kocha.
- Co ty wygadujesz? - chłopak objął mnie, zaciągając się ponownie tym śmierdzącym dymem - Kocha cię, tylko może nie potrafi tego okazać.. Poza tym chce dla ciebie jak najlepiej i pewnie boi się o te twoje jedynki.. ciężko mi powiedzieć.
- Jongsoo, on wyraźnie powiedział, że się mnie wstydzi. Czekam tylko aż wyśle mnie do szkoły z internatem na drugim końcu Korei.
- Nie zrobi tego. Mama by mu na to nie pozwoliła.
- Za co on mnie tak nienawidzi? - zacisnąłem dłonie na spodniach, czując jak po moich policzkach spływają łzy.
- Jeonginie, to nie tak..
- Serio jestem takim beznadziejnym dzieckiem?
- Absolutnie nie i nie pozwalam ci tak myśleć.
- No to powiedz mi, co mam w takim razie o tym myśleć? Bo ja już naprawdę nie wiem.. Powiedz mi, jeśli wam przeszkadzam...
- Czekaj, hamuj, bo za bardzo się rozpędziłeś. - Jongsoo zgasił papierosa, wrzucając go do stojącej na parapecie popielniczki - Jesteś świetnym chłopakiem i ja z Jejoonem uwielbiamy cię ponad wszystko. Ojciec musi mieć teraz gorszy okres w pracy... widzisz, że przychodzi do domu i dalej pracuje. Pewnie jest przemęczony.
- A mimo to, dla was jest miły.. - westchnąłem, wstając z ławki - Nie dość, że on jest dla mnie gburowaty, to jeszcze pani od matmy gnębi mnie na każdym kroku.
- Co ty mówisz?
- Serio... ośmiesza mnie przy całej klasie i... niech to zostanie między nami.
- No spoko, mów o co chodzi.
- Wczoraj byłem przez nią na dywaniku u dyrektora.
- Ty? - chłopak zaśmiał się, patrząc na mnie z niedowierzaniem - To coś ty zrobił?
- Wyszedłem z klasy po tym, jak mnie obraziła.
- No i dobrze, też bym tak zrobił. - uśmiechnąłem się, przybijając bratu "piątkę" - Słuchaj.. może powinieneś powiedzieć o tym mamie? Niech idzie do szkoły, pogadać z tą babą.
- Nie, lepiej nie. Jakby ojciec się dowiedział, to byłoby po mnie.
- Przecież nie musi o niczym wiedzieć.
- Y y, lepiej nie. - chłopak westchnął, odpalając kolejnego papierosa - Miałeś ograniczać.
- Zdenerwowałem się tą matematyczką... nikt nie będzie poniżał mojego brata. - usiadłem obok niego, bujając lekko huśtawką - W ogóle jak to się stało, że dostałeś tą tróję z matmy?
- Wczoraj długo uczyłem się z takim chłopakiem z trzeciej klasy.
- Serio? Fajny jakiś?
- Bardzo miły... dzisiaj też stanął w mojej obronie, jak ci chłopcy zaczepili mnie przed szkołą. Jest kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej, także byście się dogadali. - Jongsoo kocha piłkę nożną i wszelkie inne sporty. Kiedyś bardzo dużo grał, ale odkąd nabawił się kontuzji kolana, musiał niestety przerwać.
- Chcę go w takim razie poznać.
- Hyung, my się tylko razem uczymy... nie jesteśmy jakimiś przyjaciółmi.
- Jeszcze... kto wie, może złapiecie wspólny język.
- Może... ale powiem ci, że będzie to strasznie trudne.
- Dlaczego?
- Dlatego, że jest starszy ode mnie i dlatego, że jego dziewczyna mnie nie cierpi.
- Skoro się z tobą uczy i zadaje, znaczy, że twój wiek mu nie przeszkadza... a laską się nie przejmuj. Serio, kij z nią. - zaśmiałem się, wtulając się w chłopaka - Oo... jeszcze tylko Jejoona nam tu brakuje.
- Dzięki Hyung... na ciebie to zawsze można liczyć.
- W końcu noszę miano starszego brata, nie?
- To zgaś starszy bracie tego papierosa, bo zwymiotuję za moment.
- No już, ostatni buszek.
- Gaś powiedziałem. - wyjąłem papierosa z jego dłoni, gasząc go o huśtawkę - Koniec z truciem się Hyung.
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- A mimo to, dla was jest miły.. - westchnąłem, wstając z ławki - Nie dość, że on jest dla mnie gburowaty, to jeszcze pani od matmy gnębi mnie na każdym kroku.
- Co ty mówisz?
- Serio... ośmiesza mnie przy całej klasie i... niech to zostanie między nami.
- No spoko, mów o co chodzi.
- Wczoraj byłem przez nią na dywaniku u dyrektora.
- Ty? - chłopak zaśmiał się, patrząc na mnie z niedowierzaniem - To coś ty zrobił?
- Wyszedłem z klasy po tym, jak mnie obraziła.
- No i dobrze, też bym tak zrobił. - uśmiechnąłem się, przybijając bratu "piątkę" - Słuchaj.. może powinieneś powiedzieć o tym mamie? Niech idzie do szkoły, pogadać z tą babą.
- Nie, lepiej nie. Jakby ojciec się dowiedział, to byłoby po mnie.
- Przecież nie musi o niczym wiedzieć.
- Y y, lepiej nie. - chłopak westchnął, odpalając kolejnego papierosa - Miałeś ograniczać.
- Zdenerwowałem się tą matematyczką... nikt nie będzie poniżał mojego brata. - usiadłem obok niego, bujając lekko huśtawką - W ogóle jak to się stało, że dostałeś tą tróję z matmy?
- Wczoraj długo uczyłem się z takim chłopakiem z trzeciej klasy.
- Serio? Fajny jakiś?
- Bardzo miły... dzisiaj też stanął w mojej obronie, jak ci chłopcy zaczepili mnie przed szkołą. Jest kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej, także byście się dogadali. - Jongsoo kocha piłkę nożną i wszelkie inne sporty. Kiedyś bardzo dużo grał, ale odkąd nabawił się kontuzji kolana, musiał niestety przerwać.
- Chcę go w takim razie poznać.
- Hyung, my się tylko razem uczymy... nie jesteśmy jakimiś przyjaciółmi.
- Jeszcze... kto wie, może złapiecie wspólny język.
- Może... ale powiem ci, że będzie to strasznie trudne.
- Dlaczego?
- Dlatego, że jest starszy ode mnie i dlatego, że jego dziewczyna mnie nie cierpi.
- Skoro się z tobą uczy i zadaje, znaczy, że twój wiek mu nie przeszkadza... a laską się nie przejmuj. Serio, kij z nią. - zaśmiałem się, wtulając się w chłopaka - Oo... jeszcze tylko Jejoona nam tu brakuje.
- Dzięki Hyung... na ciebie to zawsze można liczyć.
- W końcu noszę miano starszego brata, nie?
- To zgaś starszy bracie tego papierosa, bo zwymiotuję za moment.
- No już, ostatni buszek.
- Gaś powiedziałem. - wyjąłem papierosa z jego dłoni, gasząc go o huśtawkę - Koniec z truciem się Hyung.
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeszcze tylko 2 egzaminy i koniec męki <3
A Wam skarby życzę udanych, wesołych, ciepłych i bezpiecznych wakacji!!!
Trzymam kciuki za egzaminy!
OdpowiedzUsuńhahahaha jak ja to kocham hahaha <3
OdpowiedzUsuń