1 czerwca 2018

Wymiana~cz.4 [Taeyong&Jihoon]




                       Piątkowy wieczór. Moi rodzice wyjechali na weekend na Jeju. Niby sprawy służbowe, ale wiadomo o co chodzi. Zostawili mnie pod opieką Jiseoka i Taeyonga, którzy zmusili mnie wręcz do tego, bym zaprosił na nasz wieczór filmowy, Jinyounga. Siedzieliśmy we czwórkę w salonie, żywo dyskutując o tym, kto powinien przygotować nam kolację.
- Papier, kamień, nożyce. - powiedział mój przyjaciel, uśmiechając się.
- Okej, wchodzę w to. - Tae spojrzał na Jinyounga, przygryzając wargę, po czym zerknął na mnie, uśmiechając się pod nosem. Pf... pieprzony kretyn, myśli, że jestem zazdrosny.
- No to na trzy... jeden... dwa... trzy. - aishh, jako jedyny pokazałem nożyce, przegrywając z trzema kamieniami.
- Super. - burknąłem, wstając z kanapy.
- Nie martw się braciszku... zaraz wylosujemy ci pomocnika.
- Nie mogę się doczekać. - westchnąłem, po czym zniknąłem za drzwiami kuchni, krojąc przygotowane wcześniej warzywa. Czułem, że przegram i szczerze mówiąc w ogóle mnie to nie dziwi. Poza tym jestem wściekły. Odkąd Jinyoung do nas przyszedł, Taeyong non stop koło niego skacze, jest potwornie miły, zaczepia go, żartuje z nim... zaraz mnie normalnie krew zaleje.
- Nie, to nie fair! Jeszcze raz! - pokręciłem zrezygnowany głową, zabierając się za krojenie papryki. Wsłuchując się w odgłos noża, myślałem o tym, jak powinienem zwrócić na siebie uwagę Tae. Dlaczego on jest taki miły dla mojego przyjaciela? Może chce mi zrobić na złość? Może chce zobaczyć, jaki jestem o niego zazdrosny?
- Dzień dobry. - usłyszałem przy uchu niski pomruk, wywołujący u mnie palpitacje serca.
- O Boże. - złapałem się za klatkę piersiową, głęboko oddychając - Przestraszyłeś mnie. 
- Przepraszam. - Taeyong objął mnie, podgryzając mój kark.
- Puszczaj. - odtrąciłem go, kontynuując krojenie warzyw.
- Co cię ugryzło w dupę?
- Ty..
- Tak łatwo cię rozgryźć dzieciaku... Zazdrość bije od ciebie na kilometr. 
- Gówno prawda. - warknąłem, czując jak chłopak staje za mną, łapiąc mnie za nadgarstki.
- Mówiłem, że nie lubię pyskatych gnojków. - mówiąc to uniósł moją dłoń, w której trzymałem nóż, po czym z pełną premedytacją "wkroił" się w moje palce.
- Aua!! - wrzasnąłem ile miałem sił w płucach, osuwając się na ziemię. Zamroczyło mnie... Taeyong uśmiechnął się, kucając obok mnie - Boli.. - pisnąłem, telepiąc się z bólu.
- A mówiłem, "uważaj na słowa".
- Co się stało? - do kuchni wbiegł mój brat, w towarzystwie Jinyounga - Jihoon..
- Głupek tak szybko kroił, że aż pokroił palce. - Tae przybrał pospiesznie maskę zaniepokojonego i opiekuńczego, starszego "kolegi" - Daj apteczkę. 
- Zwym... - zachłysnąłem się powietrzem, czując jak Jiseok unosi moją rękę do góry - Niedobrze..
- Będziesz wymiotować? - skinąłem jedynie głową, czując jak mój przyjaciel podkłada mi pod usta jakąś miskę - Dawaj. - zamknąłem oczy, wymiotując. Ból był tak ogromny, że nie wiedziałem, co się dzieje - Coś ty zrobił z tą ręką?
- Ściśnij jego nadgarstek, bo się wykrwawi. - polecił mu Taeyong, przemywając czymś moje palce.
- Nie wytrzymam. - jęknąłem, spoglądając na 23-latka. Ten jedynie odwrócił wzrok, owijając czymś moją dłoń.
- Pojadę z nim na szycie. - Jiseok podniósł mnie ostrożnie, podtrzymując mnie w talii - Dasz radę iść do samochodu? - skinąłem jedynie głową - Tae, zostaniecie chwilę w domu, nie? Zaraz wrócimy.
- Co? - spojrzałem na Taeyonga, który wpatrywał się we mnie z lekkim uśmieszkiem.
- Jasne... zrobimy za ten czas kolację.
- Nie. - chwyciłem się za rękę, krzywiąc się przy tym.
- Nie wiesz, co mówisz młody... chodź już.
- Niech jadą z nami..
- Po co Jihoonnie? Chodź już. - brat chwycił mnie w talii, prowadząc mnie do auta. Bałem się. Byłem gotów wykrwawić się w domu, byleby tylko nie zostawiać Tae z Jinyoungiem sam na sam. Mimo tego "wypadku" w mojej głowie kotłowało się tysiące myśli związanych z tym, że ci dwaj zostają sami w domu. Już wyobrażałem sobie, jak Taeyong dobiera się do mojego przyjaciela, a ten oddaje mu się bez najmniejszego zająknięcia. Na samą myśl, skręcało mnie od środka. Tae mimo tego, że jest wcielonym szatanem, jest tylko i wyłącznie mój... i nie pozwolę żeby ktoś mi go zabrał.


*

                        Wróciliśmy do domu po około dwóch godzinach. Lekarz, który szył moją rękę, dał mi tak dużo leków przeciwbólowych, że czułem się jak potocznie mówiąc, naćpany. 
- Podnieś nogę. - skinąłem głową, czując jak potykam się o próg - Jihoon, noga.
- Wrócili. - uniosłem głowę, widząc stojących w przedpokoju Jinyounga i Taeyonga - I jak?
- Tae, pomóż mi. - jęknął Jiseok, ewidentnie nie dając sobie ze mną rady.
- Co z nim? - 23-latek chwycił mnie w talii, wprowadzając mnie do środka.
- Dostał garść leków przeciwbólowych... widzisz, jak się zachowuje. 
- A jak ręka?
- Nawet nie pytaj..
- Jiseok.
- Ponad 30 szwów... cholera wie, co z tego będzie.
- Aż 30? - mój brat skinął głową, siadając na pufie - Dobra... w kuchni masz kolację... Jinyounggie, odgrzejesz mu?
- Jasne.
- No to super... a ja zaprowadzę Jihoona do pokoju. - uśmiechnąłem się pod nosem, będąc prowadzonym do swojej sypialni. Gdy weszliśmy do pokoju, chłopak zamknął po cichu drzwi, po czym zaprowadził mnie do łóżka, o dziwo ostrożnie mnie na nim kładąc - Kontaktujesz coś? - skinąłem jedynie głową, przyglądając się wpół przytomnym wzrokiem w Hyunga - Nie powiedziałeś, że to ja, prawda?
- Nie... nie powiedziałem. - szepnąłem, łapiąc sprawną ręką za nadgarstek chłopaka. 
- Czego chcesz?
- Przepraszam.
- Co takiego? - parsknął śmiechem, nachylając się do mnie.
- Przepraszam Hyung. 
- Wiesz chociaż za co? - skinąłem głową, zamykając przy tym oczy - No to mów.
- Za to, że byłem... byłem zazdrosny i... że ci pyskowałem. 
- Mmm... mówisz, że jesteś o mnie zazdrosny?
- Ty i Jinyoung...
- Co ja i Jinyoung, gnojku?
- Nie zbliżaj się do niego.
- Bo co?
- Bo jesteś mój. - chłopak przywarł do mnie wargami, wpychając się dość chamsko językiem w moje usta. Nie umiem się całować... nigdy tego nie robiłem. Do tego jeszcze te leki, które sprawiały, że nie miałem pojęcia, co robię. Zarzuciłem rękę na kark Taeyonga, starając się odwzajemniać jego agresywne pocałunki, ale chyba nie bardzo mi to wychodziło...
- Nie umiesz się całować. - zaśmiał się, podgryzając moją wargę.
- Naucz mnie Hyung.
- Nie mam czasu na takie bzdety. - usiadłem dość leniwie, czując jak kręci mi się w głowie - Kładź się Jihoon.
- Hyung..
- Kładź się. - przyłożyłem dłoń do jego szyi, ostrożnie się do niego zbliżając - Nie bądź śmieszny.
- Pocałuj mnie.
- Musisz sobie zasłużyć. 
- Jak?
- Powiedziałem, że masz się położyć... nie posłuchałeś mnie. - skinąłem głową, kładąc się ponownie na łóżku - Posłuszny z ciebie chłopiec. - mruknął zbliżając się do mnie. Jego wargi pocierały ostrożnie o moje, sprawiając, że odpływałem - Zamknij oczy i postaraj się rozluźnić... dobrze... A teraz skup się tylko i wyłącznie na mnie. Nie na tym, że będziesz się całować. Nie myśl o tym, jak to robić i jak to powinno wyglądać... myśl tylko i wyłącznie o mnie. - skinąłem głową, czując ponownie jego pocałunki - Myśl o mnie Jihoon.
- Myślę cały czas. - szepnąłem, czując jak ten się uśmiecha. Całowałem go dość niezdarnie, co wprawiało mnie w lekkie zakłopotanie, ale mimo to czułem się przy tym tak cholernie dobrze, że za nic w świecie nie chciałem tego kończyć. 
- Nie podoba mi się to. - spojrzałem na Hyunga, oblizując wargi - Widzę, że nie jestem dla ciebie wystarczająco ważny.
- Nie prawda... ja po prostu nie umiem..
- Najwyższa pora się nauczyć gnojku. - warknął, wstając z łóżka.
- Tae... - chłopak wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Westchnąłem jedynie, spoglądając na zabandażowaną dłoń. Zasłużyłem w końcu na to, by Taeyong mnie pocałował. Pytanie tylko, co z tego, skoro i tak mi to nie wychodzi i znów jedynie tylko go rozzłościłem? 


*

                       Nie mam kontaktu z Tae od trzech dni. Chyba rzeczywiście się na mnie wściekł, a brak jego dotyku, doprowadza mnie do szału. Dzisiejszej nocy postanowiłem to zmienić. Nawet jeśli nie będzie chciał mnie w żaden sposób dotknąć, to może chociaż nakrzyczy na mnie, znowu mnie poniży... wystarczy chociaż, że spojrzy na mnie tym chłodnym, pozbawionym emocji spojrzeniem. Jestem chory, ale mając go na pierwszym planie, nie jestem w stanie myśleć racjonalnie. 
Mimo że dochodziła druga w nocy, zakradłem się po cichu do pokoju Taeyonga, czując mocno bijące serce. Zapukałem niepewnie, czekając na odzew z jego strony. Ten jednak nie odezwał się ani słowem... na pewno śpi. Mimo to wszedłem do jego sypialni, chcąc położyć się obok niego i się do niego przytulić, choć na chwilę. Gdy zamknąłem za sobą drzwi, wziąłem głęboki oddech, skradając się w kierunku jego łóżka.
- Czego tu chcesz? - podskoczyłem, łapiąc się za klatkę piersiową.
- Nie śpisz Hyung?
- Próbuję, ale jakiś gnojek mi to uniemożliwia. - ukłoniłem się, wbijając wzrok w podłogę - Pytałem, czego chcesz.
- Chciałem... chciałem zapytać czy... 
- Streszczaj się.
- Mogę z tobą posiedzieć? - chłopak parsknął śmiechem, uważnie mi się przyglądając.
- Zasłużyłeś na to?
- Nie wiem Hyung. - szepnąłem, widząc jak ten siada.
- Chodź tu. - podszedłem bliżej łóżka, unikając wzroku chłopaka - Siadaj. - zrobiłem tak, jak mi nakazał. Przełknąłem z trudem narastającą w gardle gulę, zaciskając sprawną dłoń na jego kołdrze - Wiesz, dlaczego cię unikam? - zaprzeczyłem jedynie skinieniem głowy - Zastanów się dobrze.
- Bo...
- No.
- Bo nie umiem... nie umiem się całować. - Taeyong parsknął śmiechem, nachylając się do mnie.
- Nie lubię, jak ktoś tak jawnie pokazuje mi, że ma mnie w dupie, wiesz?
- Hyung, to nieprawda. - spojrzałem na niego przeszklonymi oczyma, łapiąc go za rękę - Nie mów tak. 
- Udowodnij mi, że jest inaczej. - skinąłem jedynie głową, po czym zacząłem ściągać z siebie niepewnie koszulkę - Ale z ciebie grubas. - czując, jak po moim policzku spływa łza, skinąłem ponownie głową, zaciskając dłoń na spodenkach, w których śpię.
- Przepraszam. 
- Nie przepraszaj, tylko żryj mniej. 
- Dobrze. - szepnąłem, totalnie się rozklejając.
- Czemu wyjesz? - wytarłem pospiesznie policzki, robiąc ponowne podejście do zrzucenia z siebie spodenek - Głuchy jesteś?
- Przepraszam, już nie będę. - wstałem z łóżka, zdejmując dolną część garderoby. Moja twarz płonęła ze wstydu, a ciało co chwilę drżało na samą myśl, że patrzy na nie osoba, która tak bardzo mnie pociąga. Tae spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając.
- Co ty masz w głowie dzieciaku? - zaśmiał się, po czym chwycił mnie za biodra, przyciągając mnie do siebie. Gdy poczułem na brzuchu jego zimne wargi, jęknąłem cofając biodra do tyłu - Chcesz się wycofać?
- Nie. 
- To zachowuj się jak człowiek. 
- Dobrze Hyung. - stanąłem bliżej 23-latka, układając ostrożnie dłonie na jego ramionach. Taeyong uśmiechnął się, przywierając ponownie do mojego brzucha. Nie potrafiłem pohamować emocji. Pojękiwałem co chwilę, czując jak robi mi się gorąco. Chłopak drażnił się ze mną, wystawiając co chwilę język, zerkając przy tym na mnie. Gdy widział moją płonącą ze wstydu i jednoczesnego podniecenia, twarz, zacisnął mocniej dłonie na moim ciele, po czym zaczął dość agresywnie lizać mój brzuch - Tae.. - pisnąłem, zaciskając sprawną dłoń na jego włosach. Nogi się pode mną ugięły. Nigdy nie czułem się tak dobrze, jak teraz i nie miałem już siły tego ukrywać. Wtedy też poczułem, jak Taeyong zasysa się na moim brzuchu. Nie wytrzymałem... upadłem na kolana, lądując twarzą między nogami 23-latka.
- Spójrz na mnie. - łapiąc łapczywie powietrze, zacisnąłem dłoń na jego spodniach, czując jak ten ją pospiesznie odrzuca - Popatrz na mnie. - uniosłem wzrok, wbijając go w drwiący wyraz twarzy Hyunga - To tylko malinka dzieciaku... nie zachowuj się tak, jakbyś przechodził orgazm stulecia.
- Ja... przepraszam Tae. - chłopak oblizał wargi, podtrzymując mnie za podbródek.
- Jihoonnie?
- Tak?
- Powiedz mi... w zasadzie to znam odpowiedź, ale chcę to usłyszeć od ciebie... robiłeś kiedyś komuś loda?
- Co?
- Tak, jak myślałem. - westchnął, po czym pchnął mnie na ziemię - Zero z ciebie pożytku.
- Spróbuję Hyung. - podsunąłem się bliżej niego, unosząc na niego wzrok - Chcę spróbować. 
- Nie posikasz się z emocji? - zaprzeczyłem skinieniem głowy, oblizując przy tym wargi - Od razu ci mówię, że masz to zrobić porządnie.
- Postaram się Hyung. 
- Nie "postaram się", tylko masz to zrobić dobrze. 
- W porządku. - wziąłem głęboki oddech, zsuwając z niego spodnie dresowe wraz z bokserkami. Widząc jego członka, zadrżałem, czując mocniejsze bicie serca. Chłopak usadził mnie między swoimi nogami, po czym zaczął mnie głaskać po głowie. Czułem się jak jakaś dziwka, ale z drugiej strony, bardzo mi się to podobało - Hyung... 
- Hm?
- Jak... jak mam zacząć?
- Improwizuj gnojku. - odetchnąłem, łapiąc niepewnie jego członka, którego owinąłem po chwili drżącymi wargami - Nie denerwuj się tak. - szepnął, drapiąc mnie delikatnie po głowie. Zamknąłem oczy, starając się skupić wszystkie myśli na tej jednej czynności. Przecież to nie może być takie trudne, prawda? Poruszałem powoli głową, czując, jak rozpływam się pod wpływem tak intymnej bliskości z nim. Nie mam pojęcia czy robiłem to dobrze, ale chyba nie, bo z ust chłopaka nie wydobyło się nawet najmniejsze jęknięcie - Śmielej. - zassałem się na jego członku, czując jak robi mi się potwornie przykro. Nie chciałem go znowu rozczarować i za to oberwać - Nie umiesz zrobić porządnie nawet jednej rzeczy. - Taeyong wyjął członka z moich ust, uważnie mi się przyglądając - Co ja mam z tobą zrobić, hm?
- Naucz mnie Hyung... proszę.
- Sam nie wiem.
- Proszę. - ułożyłem dłonie na jego kolanach, po czym uniosłem na niego wzrok, otwierając przy tym usta. Taeyong zaśmiał się, głaszcząc mnie po policzku.
- Sam nie wiem czy jesteś uroczy, czy najzwyczajniej w świecie puszczalski. 
- A jaki mam być?
- Uroczy... a puszczalski tylko przy mnie.
- Tak właśnie jest, Hyung.
- Czyżby? - skinąłem pospiesznie głową, drażniąc bandażem jego nogę - Powiedzmy, że ci ufam. - klęknąłem, będąc tym samym bliżej jego twarzy - Co robisz?
- Mogę cię pocałować?
- Mógłbyś, gdybyś umiał... nie znoszę takich podchodów.
- Nigdy się nie nauczę całować, jak nie będę ćwiczył, prawda? Nie chcę tego robić z nikim innym Hyung. - gdy przyłożyłem dłoń do jego policzka, 23-latek uśmiechnął się, przygryzając przy tym dolną wargę - Obiecuję, że dam z siebie wszystko. 
- W porządku.
- Hm?
- Pocałuj mnie. - przełknąłem z trudem ślinę, po czym zaczerpnąłem sporą ilość powietrza. Zbliżyłem się do Taeyonga, ostrożnie go całując... znów się rozpłynąłem. Zarzuciłem ręce na jego kark, dając z siebie absolutne maksimum. To, co mnie bardzo zaskoczyło, to fakt, że Tae objął mnie w talii, oddając moje pocałunki. Całował mnie o dziwo delikatnie i czule. Badał ostrożnie wnętrze moich ust, zaczepiając o mój język. Na każde cięższe westchnięcie z mojej strony, reagował lekkim uśmiechem... co się dzieje?
- I jak Hyung? - szepnąłem, czując jak ten zasysa się na moich wargach.
- Jeszcze Jihoon. - poczułem przyjemne mrowienie w brzuchu. Podjudzony całą tą sytuacją do granic możliwości, wymieniłem z nim kilka pocałunków, po czym przeniosłem usta na jego szyję. Mój oddech był bardzo ciężki, a sprawna dłoń błądziła po jego klatce piersiowej, brzuchu i członku - Nie rozkręcaj się tak. - pocałowałem go w ucho, zerkając niepewnie na chłopaka - Dobrze się spisałeś. 
- Dziękuję. - szepnąłem, wpatrując mu się w oczy.
- Siadaj. - mówiąc to, chwycił mnie za ramiona, sadzając mnie ponownie na chłodnym parkiecie - Dzisiaj ci już odpuszczę. - mówiąc to, sięgnął po bokserki, nakładając je.
- Ale...
- Co to za "ale"? - zamilkłem, spuszczając jedynie wzrok - Jak coś do ciebie mówię, to jest dla ciebie święte słowo, jasne?
- Jasne.
- No... a teraz się ubierz i spadaj. - skinąłem głową, niezdanie się ubierając. Gdy wstałem, spojrzałem na Taeyonga, bawiąc się nerwowo bandażem - Coś jeszcze?
- Hyung... mógłbym z tobą spać?
- Że co? - parsknął śmiechem, podchodząc do mnie - I co? Mam cię przytulić? Pocałować w czółko na dobranoc? - potwierdziłem jego słowa skinieniem głowy, wywołując u chłopaka śmiech - Zapomnij Jihoon.
- Nie zasłużyłem? 
- Na takie rzeczy nie można u mnie zasłużyć. Jak oczekujesz od drugiej osoby takich czułości, to poszukaj sobie kogoś innego.
- Nie, nie chcę.
- Przemyśl to Jihoon... widocznie mamy inne wymagania.
- Nie... mam takie same wymagania jak ty. 
- Przed chwilą jeszcze chciałeś się przytulać i spać ze mną.
- Ale już nie chcę. Nie chcę Hyung, przepraszam. - Taeyong uśmiechnął się cwaniacko, całując mnie w kącik ust.
- Wypad młody.


*

- To mówisz, że uczelnia ci się podoba? - zapytała mama, spoglądając na Tae. Poniedziałkowy wieczór... siedzieliśmy przy stole, jedząc kolację. Znaczy... kto jadł, to jadł. Ja jakoś nieszczególnie miałem na to ochotę.
- Tak. Jest naprawdę świetna. I do tego mamy bardzo fajnych ludzi na roku.
- To świetnie... a kiedy jakaś grupowa integracja?
- Już była mamo. - zaśmiał się Jiseok.
- Ah, to przepraszam. Ostatnio jestem strasznie roztargniona.
- Za dużo pracujesz kochanie. - powiedział ojciec, całując ją w rękę. Mama uśmiechnęła się, przenosząc na mnie wzrok.
- Dlaczego nic nie jesz? - zerknąłem jedynie na Tae, widząc lekki uśmiech na jego twarzy.
- Nie jestem głodny. 
- Jak to, nie jesteś głodny? 
- Przez cały weekend nic nie jadł. - wtrącił mój brat - Odchudzasz się?
- Nie... po prostu nie chce mi się jeść. - ojciec przyłożył dłoń do mojego czoła, zamyślając się.
- Nie masz gorączki.
- Ty, młody... może ty się zakochałeś? 
- Jiseok, to jest jego sprawa, daj spokój. 
- Nie, nie zakochałem się. 
- W sumie przydałoby ci się zrzucić ten bojler.
- Jiseok, nie dokuczaj mu. - wstałem od stołu, biorąc głęboki oddech - Skarbie, usiądź.
- Nie i tak nie będę jadł. 
- Nie jadłeś nic od trzech dni...
- Bo nie jestem głodny... Dajcie mi już wszyscy święty spokój! - warknąłem, idąc do swojego pokoju. Chcę się zmienić dla Taeyonga. Skoro nie podoba mu się mój obecny wygląd, to muszę coś z tym zrobić. Jiseok też co chwilę śmieje się ze mnie, że mam duży brzuch... najwyższa pora coś z tym zrobić.. 






~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



4 komentarze:

  1. Nie wiem czemu, ale pierwszy raz bardzo irytuje mnie opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu sie postarałaś i stworzyłaś coś co ilością tekstu mnie baaardzo zadowala
    A do tego fajnie sie rozkręca akcja a zachowanie Tae jest takie jak u bad boya xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, kocham twoje opowiadania. Ale jestem w połowie i muszę przyznać, że to co zrobił Tae było po prostu okrutne. Wiem, że to zwykłe ff, ale postawa Jihoona jest troszkę nagieta. Nie wiem jak to sie potoczy, ale narazie jestem sceptyczna... chodz znając twój styl jeszcze nas czymś zaskoczysz!

    OdpowiedzUsuń