Jechaliśmy w absolutnej ciszy. Cała droga dłużyła mi się w nieskończoność, a zdenerwowany i zestresowany Wonho przyprawiał mnie o dreszcze. Gdy zostawiłem przyjaciela w ośrodku, ruszyłem do domu gdzie chciałem pozbierać myśli. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu furtka oraz drzwi wejściowe były otwarte. Pospiesznie wysiadłem z samochodu kierując się do środka. Przez głowę przebiegały mi najgorsze myśli. Byłem pewien, że po mieszkaniu oraz kwiaciarni grasuje Jooheon wraz z I.M'em w poszukiwaniu mojego chłopaka.
- Minhyukkie!- cisza. Łóżko było przekopane do cna - Minhyuk!
- Mmm nie krzycz...- z łazienki wyszedł zaspany blondyn drapiąc się po rozczochranej głowie - Co się stało?
- Boże, nic ci nie jest.- rzuciłem się na partnera uważnie go oglądając.
- Hm?- ucałowałem chłopaka w czoło uśmiechając się przez łzy.
- Co ty tu robisz? Nie powinieneś być w pracy?
- Czuję, że coś mnie bierze... rodzice kazali mi uciekać do domu.- odpowiedział rzucając się na łóżko.
- Świetnie...- westchnąłem przykrywając go, po czym zajrzałem do szafki z lekami - Czemu nie zamknąłeś futki i drzwi? Prosiłem cię przecież o to setki razy.
- Tak wiem... znaczy, normalnie to wiem... ale tak się potwornie czuję, że teraz o tym nie myślałem.- usiadłem obok chłopaka przykładając rękę do jego czoła - Nie mam gorączki.
- I tak muszę iść do apteki, bo praktycznie nic nie mam.
- Y yyy... nie idź.
- Nie będzie mi ciebie tu nic rozkładać... apteka jest przecież za rogiem.
- Wiem, ale ty jesteś dla mnie najlepszym lekarstwem.- zaśmiałem się cmokając jego delikatne wargi - Pocałuj mnie Hyungwon.
- A co właśnie robię żabko?
- Ale tak porządnie.
- Mówisz, masz.- zbliżyłem się do partnera wymieniając z nim ciężkie oddechy. Minhyuk uśmiechnął się lekko kładąc dłoń na mojej twarzy. Jego cudne, przeszklone oczy bez przerwy wbite były we mnie - Kocham cię.- szepnąłem smakując jego ust. Blondyn pogłębił pocałunek cichutko wzdychając, czym przyprawiał mnie o dreszcze. Jego zwinny język badał uważnie wnętrze moich ust, a dłonie błądziły po mojej twarzy oraz karku. W pewnym momencie przyciągnął mnie do siebie całując mnie po uchu.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy Hyungwonnie, jak bardzo cię kocham.
- Wiem to klucho... też cię kocham.
- Nie Hyungwon, to coś innego... silniejszego.- uniosłem się do góry patrząc ze zdziwieniem na partnera.
- O czym ty mówisz?
- Czuję jakbym był od ciebie uzależniony... nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Pocałowałem go jedynie po czym zacząłem się podnosić, jednak wtedy zostałem skutecznie zatrzymany przez chłopaka - Położysz się koło mnie?
- A leki?
- To później... widzę... i czuję, że coś cię gryzie.- westchnąłem siadając na łóżku.
- Jest coś takiego... ale nie wiem czy to jest odpowiedni moment żeby o tym rozmawiać.
- Czym szybciej tym lepiej.- w sumie racja. Muszę ostrzec Minhyuka przed tymi dwoma zwyrodnialcami.
- Widzisz... chodzi... chodzi o to...- czułem jak do oczu napływają mi łzy, jednak wiedziałem, że muszę być teraz twardy - Jooheon i jego... wspólnik... nowy kolega... zwał jak zwał... oni... zabili Shownu... zmusili go do samobójstwa. Gdy się o tym dowiedziałem, chciałem jechać jak najszybciej na policję, ale wtedy Jooheon zagroził, że ci coś zrobi jeśli prawda wyjdzie na jaw...
- Co takiego?- chłopak usiadł wtulając mnie w siebie - Boże, Hyungwon... ja... tak mi przykro...- pokręciłem przecząco głową cąłując go w policzek.
- Bardziej martwię się teraz o ciebie...
- Oszalałeś? To musi trafić na policję. Ci zwyrodnialce nie mogą czuć się bezkarni.
- Nie... jeśli coś ci zrobią...
- Hyungwon.- blondyn chwycił moją twarz w dłonie biorąc głęboki oddech - Nic mi nie grozi... jeśli zawiadomisz o tym policję, zostaną zgarnięci do aresztu już dzisiaj. Nie ma szans żeby w tym czasie mi coś zrobili.
- Nie... to moje ostatnie słowo.
- Hyungwon.... twój chłopak nie żyje. Zabiło go dwóch kumpli... chcesz żeby czuli się bezkarni i zabijali dalej? Nie daj im się zastraszyć.
- Ty jesteś moim chłopakiem do cholery... i nie pozwolę żeby coś ci się stało przez moją przeszłość i głupotę.
- Wiem, że się boisz...
- Skończ już, proszę cię.- westchnąłem podnosząc się gwałtownie z łóżka. W pośpiechu zacząłem szukać portfela.
- Czego szukasz?
- Portfela.
- Po co?
- Idę do apteki.
- Skarbie, nic mi nie jest.- spojrzałem na chłopaka biorąc głęboki oddech.
- Racja... pójdziesz ze mną.
- Że co?
- Nie zostawię cię samego.
- Hyungwon, nie przesadzasz?
- Ubieraj się.
- Hyungwon...- podałem partnerowi bluzę oraz spodnie.
- Szybko, bo zostanie zamknięta.
- Hyungwon do cholery, posłuchaj mnie!- westchnąłem stając na przeciwko łóżka - Skarbie... wiem, że ta sprawa cię przerasta...
- Minhyuk...
- Proszę cię, daj mi powiedzieć.- chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie głaszcząc mnie po dłoniach, podczas gdy jego delikatne wargi muskały przez materiał koszulki mój wrażliwy brzuch - Wiem, że to wszystko spadło na ciebie tak nagle... wiem, że przez głupotę swoich kolegów straciłeś osobę, której... której zawdzięczasz tak naprawdę wszystko... mam świadomość tego, że bardzo przejmujesz się groźbami Jooheona... aż za bardzo...- blondyn westchnął sadzając mnie na sobie okrakiem. Jego ręka objęła mnie w pasie, a druga delikatnie głaskała po twarzy - Wiem też... i mam nadzieję, że ty też wiesz to, że... masz przy sobie osobę, która bardzo... bardzo cię kocha i jest w stanie zrobić dla ciebie wszystko.
- Minhyukkie...- czułem jak rosnąca gula w gardle uniemożliwia mi swobodne wysławianie się.
- Ciii... damy radę, jasne? Nie ma rzeczy, z którą byśmy sobie nie poradzili... Musimy tylko działać razem.- skinąłem jedynie głową powstrzymując się od łez. Minhyuk uśmiechnął się delikatnie całując mnie w kącik ust - Płacz skarbie... czasami to bardzo pomaga.
- Nie... nie mogę...- uśmiechnąłem się wtulając w siebie partera. Głaskałem go po plecach całując go co chwilę w czubek głowy - Bardzo cię kocham Minhyuk.... nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
- Chodź tu do mnie.- chłopak położył się na plecach ciągnąc mnie na siebie. Trzymając jego szczupłe ciało między nogami wpatrywałem się w jego piękne, błyszczące oczy - Pocałujesz mnie?
- Z przyjemnością.- nachyliłem się nad jego porcelanową buźką, łącząc nasze usta w niesamowicie namiętnym pocałunku. Minhyuk co chwilę unosił biodra pocierając o siebie naszymi członkami - Minhyukkie.
- Proszę, zróbmy to.
- Nie teraz dobrze?
- Wieczorem?- skinąłem twierdząco głową przenosząc pocałunki na jego szyję.
- Naprawdę...- chłopak jęknął zatapiając palce w moich włosach - Naprawdę ma to dla ciebie znaczenie?
- Ale co takiego?- zapytałem gryząc go w delikatną szyję. Blondyn westchnął szarpiąc mnie za włosy.
- W jakiej porze dnia się kochasz.
- Mhm... wieczorami smakuje to znacznie lepiej.
- Nie wytrzymam do wieczora.
- Nie masz wyjścia mychu.- znów połączyłem nasze usta pocałunkiem. Minhyuk objął mnie odwzajemniając czule pocałunki.
- No proszę proszę, co ja widzę?- przerażony odskoczyłem od blondyna wpatrując się w stojącego w drzwiach Jooheona.
- Czego chcesz...- zapytałem chowając za sobą Minhyuka.
- Przyszliśmy pogadać.
- Przyszliśmy?
- Mhm... I.M, wejdź.- po chwili za Jooheonem stanął wspomniany wcześniej chłopak - Jak już mówiłem, przyszliśmy porozmawiać.
- Mów...
- Nie zaproponujesz nam kawki?
- Mów czego chcesz!
- Dobrze, wyluzuj już.- chłopak odpalił papierosa zerkając co chwilę na stojącego za mną Minhyuka - Powiedz mi do cholery jasnej, gdzie jest Wonho...
- Nie powiem ci tego...
- Zabrałeś go... gadaj gdzie on jest.- warknął.
- Wybacz, ale ci nie pomogę... nie mam pojęcia gdzie jest.- chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za koszulkę.
- To mój najlepszy diler,nie rozumiesz tego?!
- W takim razie musisz poszukać sobie nowego.
- Jeszcze moment i twój chłopczyk będzie patrzył jak zdychasz.
- Puść go do cholery...- z przerażeniem spojrzałem na stającego w mojej obronie Minhyuka.
- Minhyuk nie wtrącaj się...
- Mm jaki niepozorny ten twój chłopak.- Jooheon pchnął mnie w ręce I.M'a, po czym złapał za tył koszulki mojego partnera - Patrz teraz uważnie Hyungwon na to, co stanie się z tym blondynkiem jeśli mi nie pomożesz.
- Nie dotykaj go!
- Daje ci ostatnią szansę.
- Nie daj mu się zastraszyć Hyungwon!
- Weźcie do cholery mnie! Przecież ta cała sprawa go nie dotyczy!
- Mów gdzie jest Wonho!- krzyknął Jooheon krzyżując na plecach ręce Minhyuka. Chłopak syknął spoglądając na mnie znaczącym spojrzeniem, mówiącym "nic im nie mów".
- Nie wiem!
- Sam tego chciałeś.- na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech, z którym z zimną krwią uderzył z całej siły w brzuch blondyna. Minhyuk otworzył szeroko oczy starając się złapać z trudem powietrze. Po chwili jednak osunął się na podłogę.
- Minhyuk!- nie mogłem tego dłużej znieść. Zacząłem się szarpać, by za wszelką cenę uwolnić się z rąk I.M'a.
- Dobra, puść go.- wyrwałem w stronę Minhyuka starając się go ocucić.
- Jak mogłeś?! Czym on ci zawinił ty pieprzony dupku?!
- Posłuchaj mnie uważnie.- Jooheon kucnął obok mnie łapiąc mnie za twarz - Zamykasz japę na kłódkę i nikomu nie wspominasz o śmierci Shownu... plus, wyjawiasz mi gdzie się ukrył Wonho i wtedy dopiero damy wam spokój.... wrócę tu za kilka dni.- mówiąc to poklepał mnie po twarzy, po czym wyszedł z mieszkania wraz z zadowolonym, młodszym kolegą. Zacisnąłem powieki starając się powstrzymać od płaczu, po czym nachyliłem się nad Minhyukiem głaszcząc go delikatnie po twarzy.
- Minhyuk...- na szczęście normalnie oddychał. Nasze czoła dotykały się. Czułem jak po twarzy spływają mi łzy, które po chwili uciekały na twarz partnera - Minhyuk, przepraszam, słyszysz?.... Minhyukkie... błagam, powiedz coś.
- Musimy ich zamknąć.- szepnął otwierając delikatnie oczy.
- Boże, Minhyuk... dzwonię po karetkę.- wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon, jednak gdy już wybierałem numer, chłopak złapał mnie za rękę.
- Nie... już jest dobrze.
- Możesz normalnie oddychać?
- Tak.
- Nie wiem jak mam cię przepraszać.- pisnąłem niemalże głaszcząc go po twarzy.
- Uspokój się... niczemu nie zawiniłeś.- gówno prawda. Wszystkie nieprzyjemne rzeczy, które go spotykają, to tylko i wyłącznie moja wina. Nie spotkałoby go to gdyby miał normalnego chłopaka... gdyby był z Kihyunem. Muszę przemyśleć nasz związek. Skoro go kocham i bardzo mi na nim zależy, powinienem od niego odejść... dla jego własnego dobra. Nie może mu się stać żadna krzywda i nie powinienem narażać go na niebezpieczeństwo. Póki co jest jednak inczej... odkąd ze mną jest, jego życie to ciągła walka i czyhające zagrożenia.
~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie mogłam się doczekać, nie miałam już czego czytać :D dziękuję za ten rozdział, poprawił mi humor, tylko nie rozdzielaj Hyungwona i Minhyuka :c
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział. Błagam nie rodzielaj ich są tacy słodcy i kochani, nie rób on tego!!!
OdpowiedzUsuńDruga sprawa jest taka że chodzi o to czy byś mogła napisać coś z kimś z NU'EST lub SHINee albo z GOT7???? Z pierwszego zespołu lubie wszystkich z drugiego lubie Taemin'a, Key'a i Jonghyun'a ,a z GOT7 najbardziej lubie Mark'a, Jacksona'a i BamBam'a. To są moje ulubione zespoły i członkowie w nich więc bardzo Cię proszę żeby o którymś z nich napisała.
Jak coś to rozdział super i jestem bardzo ciekawa co będzie dalej...
~Daga
Nieee ;;; Oni nie mogą się rozstać
OdpowiedzUsuńOni MUSZĄ być razem. Na pewno coś wymyślą. Przecież, gdy oni się rozstaną będzie im jeszcze trudniej. A tak przynamniej mogą się wzajemnie wspierać.
OdpowiedzUsuń