19 czerwca 2016

Seungjun&Jungkook~cz.1 [Rejs donikąd]




- Seungjun... hej, słyszysz mnie?- czułem jak ktoś klepie mnie po policzku. Mrugnąłem więc kilkakrotnie spoglądając na stojącą nade mną nauczycielkę, kilku ochroniarzy i... Jungkooka, który patrzył na mnie z ogromnym przejęciem i troską - Szukaliśmy cię cały wczorajszy dzień i noc...
- Gdzieś ty się podziewał?- zapytał jeden z mężczyzn szykując koce i matę grzewczą.
- Cały czas byłem tutaj...- burknąłem wstając.
- Widzę, że poza tym, że jesteś wychłodzony to nadal jesteś nieprzyjemnym sobą.- skomentowała całą sprawę pani Choi - Można więc powiedzieć, że nic ci nie jest.
- Raczej... mogę już iść?
- Nie... daj się przebadać lekarzom... zaraz tu będą.- spojrzałem na Jungkooka, który po wypowiedzeniu tych słów schował się za jednym z ochroniarzy. Westchnąłem narzucając na siebie jeden z kocy.
- Jungkook... pójdziesz ze mną do pokoju?- posłałem brunetowi znaczące spojrzenie, na co ten od razu przytaknął.
- Tak.- chłopak podszedł do nauczycielki - Dopilnuję żeby położył się do łóżka i się zagrzał.
- Dobrze Kookie... później do was przyjdę. Musimy omówić tą sprawę.- Jungkook skinął głową, po czym złapał mnie w talii.
- Chodź.- gdy tylko zniknęliśmy z oczu nauczycielki i ochroniarzy odtrąciłem jego ręce - Co robisz?
- Nie pozwalaj sobie... nie życzę sobie żebyś mnie dotykał.- chłopak westchnął otulając mnie bardziej kocem.
- Dalej jesteś zły o ten album, prawda?
- Jeszcze pytasz?... Naprawdę jesteś tak głupi?- gdy zobaczyłem napływające do jego czarnych oczu łzy, westchnąłem głęboko starając się mu odpuścić- Sorry... ten album jest dla mnie bardzo ważny i nie chcę żeby ktoś go dotykał...
- Rozumiem... wybacz mi...- pamiętam jak Changwoo odbijał piłkę w moim pokoju i kopnął ją tak mocno, że stłukł wiszącą na suficie kulę. Jego wyraz twarzy, nerwowa zabawa palcami, sposób mówienia... wszystko było identyczne. Nie mogę... nie jestem w stanie się na niego gniewać... Czuję... czuję jakbym miał przed sobą Changwoo. Westchnąłem więc głaszcząc go po głowie.
- Spoko... zapomnijmy o tym.- jego twarz nabrała lekkich rumieńców, a kąciki ust uniosły się lekko ku górze. 
- Nigdy więcej go nie tknę... obiecuję.
- Dobra młody... prowadź do pokoju, bo za cholerę nie pamiętam gdzie jest.- Jungkook skinął głową prowadząc mnie do kabiny. W pewnym momencie na drodze stanęło nam dwóch osiłków, którzy z uśmiechami na twarzach wpatrywali się w mojego przestraszonego współlokatora. 
- Cześć Kookie.- chrypnął jeden z nich podchodząc bliżej bruneta. 
- Dajcie mi spokój...
- O nie pedałku... my dopiero zaczniemy.
- Nie będziesz miał tu życia.- odpowiedział drugi szturchając go. Stwierdziłem, że nie będę się w to mieszał i jeszcze chwilę popatrzę na to przedstawienie, by wiedzieć w czym te bezmózgi mają problem.
- Co ja wam zrobiłem?
- Nic... ale patrząc na ciebie śmiało mogę stwierdzić, że do normalnych nie należysz.
- Co?... jak to?
- Brzydzimy się takimi dopieszczonymi pedałami.
- Wczoraj już mnie zlaliście... dajcie mi spokój, proszę.- gdy to usłyszałem coś we mnie pękło. Odłożyłem album na ławkę stojącą na korytarzu, po czym podszedłem do Kooka.
- Pobili cię?- ten bojąc się odezwać skinął jedynie głową. Chwyciłem go w talii nie odrywając wzroku od jego prześladowców - Poczekaj na mnie na ławce, okej?- gdy brunet się oddalił strzeliłem palcami u rąk zadziornie się uśmiechając - No panowie... w czym macie problem?
- W tym, że brzydzimy się takimi lamusami.
- Uuu jakie uliczne słownictwo... moim zdaniem powinniście popracować nad lepszą wymową.- podwinąłem rękawy koszuli podchodząc bliżej nich.
- A ty co.... pewnie jesteście razem i dlatego go bronisz...
- Banda pedałów... takich to od razu trzeba kastrować.- gwałtownym ruchem przycisnąłem chłopaka do ściany patrząc mu głęboko w oczy.
- Jungkook... co oni ci wczoraj zrobili?
- Nie.... nic...
- Nie bój się i powiedz... śmiało.- widziałem to zakłopotanie w oczach oprawcy. Podobało mi się to.
- Zaczęli wyzywać, szturchać i... 
- I?
- Rozebrali mnie żeby sprawdzić czy mam coś w spodniach...- na twarzy osiłka pojawił się uśmiech. Co za podły dupek...
- Bawi cię to?- zapytałem miażdżąc kolanem jego męskość. Chłopak pisnął starając się na mnie spojrzeć.
- Tak... bo... bo nic tam prawie nie ma.- złapałem go za bluzę uderzając jego głową o ścianę.
- Chyba nie zdajesz sobie sprawy z kim właśnie zadarłeś.
- Ja.... ja pasuję.- odpowiedział drugi z oprawców robiąc krok w tył.
- O widzisz... pójdź śladami kolegi i odpieprz się od Jungkooka, hm?
- Nie ustąpię takiej szmacie.- uśmiechnąłem się lekko miażdżąc mu nos. Gdy upadł na ziemię drugi chłopak spojrzał na bruneta kłaniając się.
- Ja... ja przepraszam...
- Zabieraj go stąd... nie chcę was nigdy więcej widzieć.- odpowiedziałem łapiąc kolegę za rękę. Ten pospiesznie chwycił album po czym wstał z ławki - Chodź stąd.- milczeliśmy całą drogę do pokoju. Gdy do niego weszliśmy Jungkook położył ostrożnie album na moim łóżku, po czym podszedł do mnie niepewnie się we mnie wtulając.
- Dziękuję...- po tym geście spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. 
- To nic takiego...- Changwoo... dlaczego mam wrażenie, że ten dzieciak to mój chłopak? Są identyczni... czuję, że nadejdzie taki moment, że nie będę w stanie się kontrolować... - Zgłosiłeś to komuś?- zapytałem chowając album do szafki nocnej.
- Nie... nie chciałem robić sobie problemów.
- Sobie?... Jungkook, oni cię upokorzyli i gnębili... nie możesz im na to pozwolić.
- Mam nadzieję, że mój Hyung ostatecznie załatwił sprawę.- "mój Hyung"? Changwoo mówił do mnie w ten sam sposób... zaraz zwariuję. Oparłem się o szafę starając się pozbierać myśli - Seungjun... coś się stało?- jak tak dalej pójdzie wmówię sobie, że to jakieś pieprzone przeznaczenie i że ten dzieciak to mój kochany chłopak... nie wytrzymam tego psychicznie - Hyung...
- Nie, nie... przepraszam...- sięgnąłem do szafy po ubrania i ręcznik - Pójdę się wykąpać.
- Dobrze...- gdy zniknąłem za drzwiami łazienki, osunąłem się po ścianie czując jak po policzkach spływają mi łzy. Czemu musiałem tu trafić? Czemu ta pieprzona nauczycielka musiała przydzielić nas do tego samego pokoju? Od śmierci Changwoo minął rok... powinienem się już pozbierać, ale nie potrafię. Jungkook jeszcze tak bardzo we wszystkim mi go przypomina. Wygląd, sposób poruszania się, jego głos, charakter, niezaradność i opiekuńczość... co tu jest grane do cholery?! - Seungjun... wszystko okej?- Kook stanął pod drzwiami łazienki. Wytarłem policzki biorąc głęboki oddech.
- Tak... biorę prysznic.
- Nie odkręciłeś wody... na pewno nic się nie stało?
- Nie... wszystko okej.
- Wiesz... idę do baru... chcesz jakiś koktajl?
- Tak... weź jakikolwiek.
- Dobrze.- wziąłem głęboki oddech rozbierając się, po czym wskoczyłem pod ciepłe strużki wody. Może prysznic pomoże mi oczyścić umysł. Chcę... chciałbym móc przytulić Jungkooka... zaopiekować się nim... Czuję, że to znak od Changwoo. Nie wierzę, że to, że teraz na siebie wpadliśmy to czysty przypadek. 
- Daj mi jakiś znak, błagam cię...- szepnąłem sięgając po ręcznik. Gdy wytarłem włosy i twarz dotarło do mnie, że to co robię jest potwornie głupie... W jakim ja świecie żyję? Mój kochany aniołek nie żyje, a to że Jungkook jest identyczny jak on, to czysty przypadek i niezbyt śmieszny żart od losu. Gdy się ubrałem, wszedłem do pokoju jednak nikogo w nim nie zastałem. Wtedy przypomniałem sobie o tych osiłkach dręczących Jungkooka. Zdenerwowany wybiegłem z pokoju pytając przypadkowych ludzi o miejsce baru. No tak... z racji tego, że cały wczorajszy dzień przesiedziałem nad basenem, ominęła mnie wycieczka zapoznawcza. Wybiegłem na główny pokład, na którym znajdował się bar z koktajlami. Ujrzałem siedzącego przy nim bruneta znudzonego czekaniem na napoje. Gdy mnie zobaczył zeskoczył z krzesła podchodząc do mnie.
- Zamówiłem ci najlepszy koktajl... przepraszam, że to tyle trwa.- odetchnąłem z ulgą rozglądając się dookoła- Coś się stało?
- Nie, ja.... a nie ważne. 
- Hyung...
- O... to nasze koktajle?- zapytałem wskazując na barmana. Brunet skinął głową podbiegając do mężczyzny. Jest uroczy, ale nigdy w życiu mu tego nie powiem. Nie mogę... gdyby Changwoo się o tym dowiedział... 
- Proszę.- wziąłem od chłopaka szklankę upijając łyk napoju - Smakuje ci?
- Pycha... chcesz spróbować?- Jungkook zaczerwienił się mocząc usta w moim koktajlu.
- Rzeczywiście dobry.- odpowiedział speszony nie podnosząc nawet na mnie wzroku. Uśmiechnąłem się delikatnie głaszcząc go po głowie.
- Wracamy do pokoju?
- Mhm.- chłopak szedł przede mną. Nie potrafiłem oderwać od niego oczu. Miałem wrażenie, że to Changwoo idzie przede mną. Chciałem go zatrzymać, objąć w talii i pocałować. Za każdym razem gdy nachodziła mnie taka ochota, przypominałem sobie, że Changwoo przecież nie żyje... że już go nie ma... fakt, że widzę go w tym dzieciaku to jedynie moje urojenia - Czuję jak się na mnie patrzysz.- brunet zatrzymał się niepewnie na mnie spoglądając - Powiesz mi o co chodzi? Co jest ze mną nie tak?
- Nie ważne.
- Seungjun...
- Nie chcę o tym gadać.- wszedłem do pokoju kładąc się na łóżku. Chłopak westchnął zamykając za nami drzwi, po czym usiadł na swoim łóżku.
- Chodzi o ten album?... Ten chłopak ze zdjęć jest bardzo do mnie podobny...
- Jesteście identyczni pod każdym względem...- burknąłem odwracając się plecami w stronę kolegi. 
- Mogę wiedzieć kto to?- znów to podłe uczucie. Serce przyspieszyło, a w gardle narosła ta cholerna gula. 
- Changwoo... mój chłopak...- cisza. W sumie czego innego mogłem się spodziewać. 
- To... czemu nie pojechałeś na ten rejs z nim?- zacisnąłem dłoń na poduszce starając się powstrzymać od wybuchu płaczu - Hyung...
- Nie żyje... daj już spokój.
- Seungjun, nie chciałem... nie wiedziałem...- chłopak przeskoczył na moje łóżko głaszcząc mnie po ramieniu - Przykro mi... przepraszam.- zakryłem twarz poduszką starając się ukryć łzy - Wybacz mi...- szepnął kładąc się za mną. Następnie przykrył nas kocem i wtulił się w moje plecy - Jestem strasznie wścibski, wiem...- odwróciłem się w jego stronę chowając się w jego ramionach. Pierwszy raz od roku przytuliłem się do kogoś. Już zapomniałem jakie to uczucie. 
- Nie mów o tym nikomu...
- Jasne... nikt się o tym nie dowie.- jego zgrabna dłoń delikatnie głaskała mnie po głowie. Nagle przez bulaj wpadły do pokoju promienie słońca, mimo że na zewnątrz pogoda dziś niezbyt dopisywała. Czułem, że to znak od Changwoo. Musiał na nas patrzeć. Zacząłem się jedynie zastanawiać czy to, że leżę z Jungkookiem w jednym łóżku jest aby na pewno poprawne. Z drugiej strony jednak skoro Changwoo zesłał nam słońce, a nie przygrzmocił piorunem, to znak, że chyba nie ma nic przeciwko... że tak ma być - Widzę, że pod tą skorupą twardziela kryje się naprawdę wrażliwy, fajny chłopak.
- Nie przeginaj.- szepnąłem bardziej się w niego wtulając. 

*
                Leżeliśmy tak cały dzień... spaliśmy też razem. Żeby jednak rozwiać Wasze wszelkie wątpliwości... do niczego między nami nie doszło. 
Na drugi dzień wstałem dość wcześnie, po czym nałożyłem dres i adidasy. Już zmierzałem do wyjścia gdy nagle usłyszałem cichy, zaspany głos Jungkooka.
- Dokąd idziesz?- spojrzałem na chłopaka łapiąc za klamkę.
- Pobiegać.
- Chcę iść z tobą.- powiedział zrywając się z łóżka.
- Śpij jeszcze... jest dopiero 6 rano.
- No to co?... daj mi chwilę.- brunet podszedł do szafy wyciągając z niej strój sportowy, w który po chwili wskoczył - Jestem gotowy.- zaśmiałem się wychodząc z pokoju.
- Koło basenu jest stadion... zrobimy tam kilka kółek. 
- Zgoda.- gdy szliśmy na górny pokład ujrzałem grupkę dziewczyn szepczących coś na nasz temat. Wywinąłem oczami przechodząc obojętnie obok nich.
- Jaki przystojniak.
- Ile ja bym dała żeby się z nim umówić.
- Mmm fajny jest.
- Jest zajęty.- odpowiedział Jungkook uśmiechając się. Zamurowało mnie, ale w sumie dobrze to wykombinował... może laski dadzą mi spokój.
- A skąd ty to możesz wiedzieć gnojku?- oho... zaczyna się. Czemu ludzie pałają taką nienawiścią do tego dzieciaka? Pewnie jest tu najmłodszy i wszyscy z tego tytułu czują się lepsi od niego. Podszedłem do grupki zadziornie się uśmiechając.
- Stąd to wie, że jest moim chłopakiem.- ich miny? Bezcenne - Miłego dnia.- dokończyłem ciągnąc bruneta za sobą - Mam nadzieję, że ta laski dadzą mi spokój.
- Po tym co powiedziałeś... raczej na pewno...
- Ah... wybacz, że to powiedziałem.
- Nie, spoko... nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie... znaczy...- jego twarz znów zrobiła się czerwona - Ooo to ten stadion? Ale wielki.- nie chciałem ciągnąć dłużej tego tematu, by bardziej go nie zawstydzać. 
- Mhmm... kilka kółek i spadamy.- zawiesiłem się patrząc na bruneta - Albo wiesz co?
- Co takiego?
- Gonisz.- uśmiechnąłem się zaczynając biec.
- Ej, to nie fair!

~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------




6 komentarzy:

  1. Gratulacje nowego rozdziału. Zgadnij kim jestem ;-;
    Tym razem gratuluje o tu. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham już to opowiadanie :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja robi się coraz bardziej ciekawsza. Po zachowaniu Jungkooka podejrzewam, że spodobał mu się Seungjun. Ciekawe co z tego wszystkiego wyjdzie...
    Powodzenia w dalszym pisaniu 😏 Jak narazie idzie Ci świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo ten rozdział jest cudny aż mam ochotę go przeczytać jeszcze raz! Kooki jest taki słodki!!!!
    Czekam na kolejny rodziła!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ile jeszcze mam czekać na nowy rozdział??? Tak długo nie było nowego, nie wiem co się stało ale cały czas czekam na nowy i aż do dziś go nie ma :( Ale mam nadzieję że za niedługo się pojawi;-;
    ~Daga

    OdpowiedzUsuń