Wyszedłem do ogrodu, w którym czekali na nas rodzice Minhyuka oraz Wonho. Gdy mnie zobaczyli uśmiechnęli się szeroko zapraszając mnie do stołu.
- A gdzie Minhyuk?- zapytał ojciec chłopaka przekładając mięso na grillu.
- Skarbie, mówiłam ci... daj mu jeszcze chwilę.- odezwała się Soojin stawiając na stole miski z warzywami. "Mówiłam ci"? Czy ona powiedziała mu o tym, że kilka minut temu przyłapała nas na seksie? Boże, co za chora rodzinka. Westchnąłem siadając obok przyjaciela.
- Co tam?
- Nic.
- Wonho, o co ci chodzi?
- O nic... daj mi już spokój.- chłopak odłożył pałeczki zerkając na ojca Minhyuka - Hyung, pogramy jeszcze?
- Jasne, jeśli tylko chcesz.- że co? Otworzyłem szeroko oczy patrząc ponownie na chłopaka.
- Więc to o to chodzi...
- Czego znowu chcesz...
- Wiem, że on zastępuje ci ojca, ale to nie jest powód żeby mnie odtrą...
- Jeśli nie wiesz o co chodzi to się nie odzywaj.
- Wonho...
- Odwal się ode mnie!- po tych słowach zerwał się na równe nogi biegnąc w stronę domu.
- Wonho!
- Ja z nim pogadam.- odpowiedział ojciec Minhyuka idąc za kolegą. O co mu chodzi? Co zrobiłem źle? Czy to, że zabrałem go od ćpania i rodziców, którzy w ogóle się nim nie interesują to coś złego? Wydawało mi się, że robię dobrze, ale jak zwykle myliłem się.
- Nie przejmuj się nim... Yonghwa ma bardzo dobre podejście do takich dzieciaków.- przytaknąłem na słowa Soojin, po czym nalałem sobie soku z granatów - Hyungwon...
- Tak?
- Wiem, że jest ci ciężko...
- Nie, proszę... nie chcę litości... poradzę sobie.
- Całe życie radziłeś sobie sam... jeśli ktoś w końcu wyciągnie do ciebie rękę, nie odtrącaj jej.
- Pomagał mi przyjaciel... nie byłem sam.
- Minhyuk twierdzi coś innego. Wiem, że Shownu to był twój chłopak... wiem też co się stało i proszę cię, zrozum, że ja i Yonghwa jesteśmy tu dla was... żeby wam pomóc...
- Bardzo dziękuję, ale naprawdę dam radę.
- Jesteś strasznie uparty.
- Życie mnie takim stworzyło.- upiłem łyk soku spoglądając na taras, z którego schodził do nas Minhyuk.
- O... idzie moja perełka.- kobieta uśmiechnęła się wychodząc synowi naprzeciw - Chodź, coś zjesz.
- Nie jestem głodny.- blondyn usiadł obok mnie głęboko wzdychając. Odwróciłem głowę wbijając wzrok w znajdującą się nieopodal domu plażę.
- Mhmmm.... co się stało chłopcy?
- Mamo, zostawisz nas? Chyba musimy sobie coś wyjaśnić.
- Jasne...- Soojin wstała pospiesznie opuszczając ogród.
- Możesz mi powiedzieć co za cyrk tutaj odstawiasz?
- Nie wiem o czym mówisz...- spojrzałem na partnera obojętnym wzrokiem.
- Nie wiesz? Bez przerwy latasz za Wonho i poświęcasz mu więcej czasu niż mi... kto jest dla ciebie ważniejszy?
- Obaj jesteście dla mnie ważni.
- Hyungwon, zadałem konkretne pytanie i oczekuję konkretnej odpowiedzi.
- Ty jesteś dla mnie ważniejszy...
- Jesteś pewny? Bo ja jakoś tego nie czuję.
- Nie męcz mnie.
- Jeśli moja osoba cię męczy to może powinniśmy się rozstać.- zamurowało mnie. Nie mam już na to wszystko siły. Miałem ochotę wstać i uciec w głąb Jeju, tak by nikt mnie już nie znalazł - Hyungwon...
- Nie... przepraszam.- spuściłem głowę w dół, wbijając tym samym wzrok w nogi.
- Płaczesz?- zaprzeczyłem skinieniem głowy - Boże, Hyungwon...- chłopak przyciągnął mnie do siebie tak, że mogłem na nim usiąść. Następnie mnie objął cmokając mnie delikatnie w ramię - Wiesz, że nigdy bym cię nie zostawił... za bardzo cię kocham.- wtuliłem się w niego, głaszcząc go po tyle głowy - Co się dzieje?
- Przepraszam.
- Za co?
- Za wszystko.
- Ojjj dzieciaku.- blondyn westchnął spoglądając mi w oczy - Martwisz się o Wonho, co?
- To też.
- Daj mu teraz spokój... ojciec się nim zajmie.
- To też mnie martwi.
- Nie rozumiem.
- Wonho za bardzo się do niego przywiązuje... traktuje go jak ojca, którego nigdy tak naprawdę nie miał.
- Nie ma się co dziwić.
- Nie jesteś zazdrosny?
- Wyrosłem już z tego.
- Mhm.- westchnąłem wtulając się ponownie w partnera - Jak długo tu będziemy?
- Hm... wydaje mi się, że ten temat powinniśmy odłożyć na inny dzień.
- Jak to?
- Chodź.- chłopak złapał mnie za rękę ciągnąc mnie w stronę domu.
- Minhyuk, o co chodzi?
- Zaraz się wszystkiego dowiesz... Mamo! Tato!- o co tu do cholery jasnej chodzi? Zostałem posadzony na kanapie. Po chwili do salonu weszła Soojin.
- Co jest skarbie?
- Powiecie mu to? Mnie nie posłucha.
- O co chodzi?- zapytałem wpatrując się wielkimi oczyma w kobietę.
- Ah tak... ojciec jest teraz z Wonho, to ja z nim porozmawiam.- mama chłopaka usiadła koło mnie obejmując mnie ramieniem - Hyungwon, chodzi o to, że... sprawa z tymi chłopcami, którzy was prześladują jest teoretycznie zamknięta.
- Słucham...
- Jak tylko tu przyjechaliście, zgłosiliśmy ich na policję i z tego co wiem siedzą już w areszcie.
- Co...- z przerażeniem spojrzałem na blondyna stojącego na wprost mnie - Minhyuk, to żart?- czułem jak ze strachu do oczu napływają mi łzy.
- Czułem, że tak będzie... Hyungwon, już po wszystkim... spokojnie.
- Tak skarbie... nie masz się czego bać.- zerwałem się na równe nogi wybiegając na dwór. Jestem przerażony... bez świadków policja nie jest w stanie im niczego zrobić. To koniec... gdy wyjdą z aresztu na pewno mnie dopadną. Co ja mam teraz zrobić? Gdzie uciec? A Wonho? Z jego psychiką jest coraz gorzej... jeśli Jooheon go dopadnie... Boże, nawet nie chcę myśleć co by się wtedy działo.
- Hyungwon!!- nie zatrzymywałem się. Ślepo biegłem przed siebie. Chciałem jak najszybciej dotrzeć na plażę i na niej spokojnie pomyśleć. Dlaczego Minhyuk i jego rodzice działali za moimi plecami? Nie prosiłem ich o to... nie chciałem przecież pomocy. Nienawidzę jak ktoś włazi z butami w moje życie - Zatrzymaj się!- dobiegłem na plażę. Usiadłem na piasku zanosząc się łzami. Boję się... naprawdę boję się o swoje życie, o stan zdrowia Wonho... - Hyungwon...- blondyn kucnął wtulając mnie w siebie - Już po wszystkim... uspokój się.
- Żartujesz sobie? Teraz dopiero się zacznie... co ja mam teraz ze sobą zrobić?- szepnąłem obejmując chłopaka.
- Skarbie...
- Po co ingerujecie w moje życie? Poradziłbym sobie sam.
- Tak jak radziłeś sobie do tej pory?- zamilkłem - Sam widzisz... Hyungwon, my naprawdę chcemy dla ciebie dobrze... Ja... wybacz mi, że to powiem, ale...- Minhyuk wziął głęboki oddech - Ty... jesteś z domu dziecka... nigdy nie wiedziałeś czym jest rodzina i jakie są jej główne funkcje. Mamy sobie pomagać, rozumiesz?- chłopak pogłaskał mnie po twarzy całując mnie delikatnie w czoło - Jesteś moim chłopakiem więc w jakiś sposób przynależysz do mojej rodziny. Naszym zadaniem jest ochrona ciebie... rozumiesz?- skinąłem lekko głową wbijając wzrok w morze. Minhyuk usiadł za mną wtulając mnie w swoją klatkę piersiową - Nie bój się... teraz już wszystko będzie dobrze.- oparłem się na nim zamykając zmęczone powieki. Czułem jak jego dłonie głaszczą mnie po brzuchu, a usta co chwilę składają pocałunek na mojej skroni.
- Dziękuję.- szepnąłem czując jedynie jak chłopak się uśmiecha.
*
Dni mijały. Rodzice Minhyuka podarowali nam swoją willę na Jeju, a wraz z nią kwiaciarnię, w której obecnie pracujemy. Wraz z Minhyukiem i Wonho wróciliśmy jedynie na kilka dni do Seoulu po to, by zabrać resztę swoich rzeczy i zeznawać w sprawie Jooheona i jego spółki. Wystawiłem też na sprzedaż kwiaciarnię i póki co czekam na kupca. Mieszkamy we trójkę. Moi teściowie, jak to ich żartobliwie nazywam, wrócili do stolicy Korei, a my musimy radzić sobie sami. Póki co Wonho przebywa w ośrodku na Jeju, ale jak tylko wyjdzie zamieszka z nami i rozpocznie pracę w kwiaciarni. Jeśli chodzi o mnie i Minhyuka... żyje nam się cudownie. Odkąd na stałe zamieszkaliśmy na Jeju nie kłóciliśmy się ani razu. Każdego dnia razem pracujemy, popołudniami odwiedzamy Wonho, a wieczorami... cóż... wieczorami zajmujemy się sobą. Butelka wina, kolacja... W zależności od humoru spędzamy wieczory na spacerach nad morzem, w kinie, w gorącej kąpieli... lub po prostu na kanapie przed telewizorem. Każdy wieczór jednak kończymy namiętnym, długim stosunkiem, które z dnia na dzień są coraz lepsze.
Jak widzicie mimo przeciwności losu i życiu, które od najmłodszych lat stara się nam dopiec, musimy trzymać głowę bardzo wysoko i się nie dawać. Jeśli coś w życiu idzie nie tak, pomyślcie sobie, że jeszcze nadejdzie taki dzień, w którym całe wasze dotychczasowe życie przewróci się do góry nogami i wskoczy na zupełnie inny, lepszy tor. Cudownie jednak byłoby wejść na ten nowy etap z osobą, którą kochacie, hm? Nie ważne czy to chłopak czy dziewczyna... ważne jest to co gra Wam w serduchu i czy jesteście pewni, że kochacie tą osobę i czy to samo otrzymujecie od niej. Miejcie oczka szeroko otwarte, bo kto wie... może Wasze nowe, lepsze życie zacznie się właśnie za moment?
~Koniec.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Swoją drogą dziś mija 400 dni od debiutu Monsta X :) #400DaysWithMonstaX
Boże... Coś cudownego, płaczę �� Kocham cie ❤ jedno z najlepszych ff jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńMam teraz małą prośbę. Mogłabyś napisać coś z got7? Najlepiej MarkJina albo połączenie Got7 z BTS ��
Jesteś moją inspiracją, piękne opowiadanie ❤ masz talent!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że będzie happy end. Szkoda tylko, iż tak szybko Hyungwon uporał się z problemami, i to głównie za sprawą rodziców Minhyuka. Mogłaś odrobinę rozwinąć tamte wątki. No, ale mimo wszystko opko podobało mi się. Man nadzieję, że niedługo wstawisz jakieś nowe opko.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym pisaniu 😏