20 czerwca 2016

Seungjun&Jungkook~cz.2 [Rejs donikąd]



                 Od rozpoczęcia tej pseudo "cudownej" przygody minął tydzień. Zaczęliśmy zajęcia, które nie trwają wprawdzie długo gdyż są to zaledwie dwie godziny dziennie, ale i tak mnie potwornie nudzą. Śpię na ławce, dostaję uwagę, mówię nauczycielom, że mam to gdzieś i idę spać dalej. Po zajęciach spędzam czas na siłowni bądź stadionie. Bardzo często dołącza do mnie Jungkook, mimo iż wyraźnie po nim widać, że wysiłek fizyczny to nie jego bajka. Zastanawiałem się po co to robi i w końcu doszedłem do wniosku, że musi bardzo chcieć mieć we mnie przyjaciela. Jest tu najmłodszy, z nikim się nie zadaje poza mną... no cóż, niech mu będzie. 
                  Siedziałem na łóżku przeglądając album. Lubię wracać do tego co pozostało na zdjęciach. W pewien sposób się tym katuje, ale nie wyobrażam sobie dnia bez spojrzenia na uroczą buźkę Changwoo. Na ostatniej stronie albumu przykleiłem przezroczysty woreczek z lekami nasennymi, które zażywałem dość regularnie po jego śmierci. Po co to zrobiłem? Przez kilka miesięcy po tym cholernym wypadku miałem myśli samobójcze. Chciałem dołączyć do mojego chłopaka, ale za każdym razem ktoś musiał mi pomóc... niestety. Moja pierwsza próba miała miejsce w dniu jego śmierci. Gdy lekarze potwierdzili zgon, zamknąłem się w pokoju i zacząłem się ciąć... Nie myślałem wtedy o niczym. Przed oczami miałem zamazany obraz spowodowany łzami, a w głowie przewijające się słowa lekarzy: "Changwoo nie żyje... przykro nam". Wtedy jednak pomogli mi rodzice i po kilkudniowej obserwacji lekarzy wróciłem do domu. Zacząłem miewać problemy ze snem. Gdy kładłem się do łóżka długo patrzyłem się w sufit rozmyślając o Changwoo i o tym co musiał czuć podczas wypadku. Gdy już udało mi się zasnąć, budziłem się z krzykiem. Za każdym razem śniło mi się, że to ja prowadziłem to pieprzone auto i że Changwoo nie żyje przeze mnie. Zaniepokojeni i totalnie zdezorientowani rodzice zaprowadzili mnie do psychologa, który nie pytając o powód mojego zachowania, przypisał mi tabletki nasenne. Rodzicom powiedział, że to normalne u ludzi w moim wieku i że spowodowane jest to stresem związanym z egzaminami na koniec szkoły... idiota. Tego samego dnia po powrocie do domu zażyłem garść leków czekając na śmierć, jednak wtedy pech chciał, że wpadł do mnie mój najlepszy przyjaciel, który w porę wezwał pogotowie. Dotarło do mnie, że za tym wszystkim stoi Changwoo, który za wszelkę cenę chce bym żył. Teraz jeszcze podsunął mi Jungkooka... co on kombinuje? Przecież doskonale wie, że nie byłbym w stanie związać się z kimś innym. Zrezygnowany odczepiłem woreczek od kartki uważnie mu się przyglądając. Teraz nikt nie powinien mi przeszkodzić. Kookie po zajęciach poszedł na zajęcia z malarstwa... no cóż.. wrażliwa dusza artysty. Niech się chłopak realizuje. Podszedłem do lodówki wyciągając z niej zimne soju. Wpatrując się w zieloną butelkę wszedłem do łazienki, po czym postawiłem ją na zlewie. Drżącą ręką wysypałem zawartość woreczka na dłoń, odkręcając następnie korek od butelki soju. 
- Musi mi się teraz udać...- szepnąłem zażywając jedną z nich - Jeśli teraz tu kogoś przyślesz...- westchnąłem patrząc na swoje lustrzane odbicie - Nie rób mi tego... wiesz, że chciałbym być teraz z tobą...- przygryzłem wargę zastanawiając się czy to co chcę zrobić jest aby na pewno słuszne - No cóż...- osunąłem się po ścianie zażywając pozostałe leki, które od razu popiłem butelką soju. Zrobiło mi się chwilowo niedobrze, ale to zapewne przez dużą ilość wypitego alkoholu. Siedziałem tak z 5 minut wpatrując się w drzwi łazienki... nie wierzyłem w to, że w końcu mi się uda. 
- Seungjun!- do pokoju wparował Jungkook... no tak... Changwoo ty draniu - Hyung, potrzebuję modela na zajęcia! Hyuuuung.... jesteś w łazience?- w drzwiach stanął brunet, którego twarz automatycznie pobladła, a do oczu napłynęły łzy - Coś ty zrobił...
- Proszę cię, wyjdź...- Jungkook kucnął obok mnie klepiąc mnie po twarzy.
- Wziąłeś wszystko co było w tym woreczku?- po jego porcelanowej twarzy zaczęły spływać łzy - Mów!
- Tak... daj mi spokój...- brunet nachylił mnie nad toaletą, po czym zaczął mi wsadzać palce do ust. Starałem się go odepchnąć, ale nie dawał za wygraną - Co ty...
- Zamknij się idioto!- wtedy też jego palce trafiły w odpowiedni punkt. Nachyliłem się nad muszlą wymiotując. Jungkook kucnął za mną uciskając mój brzuch. Odepchnąłem go zwracając absolutnie wszystko. Gdy poczułem, że to koniec oparłem się o ścianę zamykając oczy. Współlokator zmoczył ręcznik, po czym usiadł między moimi nogami wycierając mi ostrożnie usta.
- Idioto?- szepnąłem zerkając na niego. Ujrzałem przerażonego, roztrzęsionego i zapłakanego chłopaka- Jungkook...
- Dlaczego to zrobiłeś...- pisnął owijając mi się wokół szyi. Zdezorientowany objąłem go w pasie. Kookie wtulił twarz w moją szyję, po czym ponownie zaczął płakać.
- Hej...
- Prze... przepraszam, że... że cię tak nazwałem.- chłopak z trudem łapał powietrze... poczułem się okropnie - Przestraszyłem się...
- Kookie...
- Nie... nie chcę cię stracić.- zamurowało mnie. Brunet spojrzał na mnie wycierając niezdarnie łzy... wyglądał jak zagubione, bezbronne dziecko- Changwoo też by tego nie chciał...- zrobiło mi się strasznie głupio. Spuściłem wzrok wbijając go w podłogę- Przepraszam... nie mam prawa o nim mówić...- nie wiedziałem jak mam zareagować. Wstałem podtrzymując się ściany, po czym stanąłem przy zlewie myjąc zęby. Jungkook sięgnął po woreczek po lekach oraz butelkę pospiesznie wyrzucając je do śmieci. Trząsł się... co ja narobiłem... Gdy umyłem twarz spojrzałem ponownie w lustro. Kookie stał za mną ze spuszczoną głową - Przepraszam...- odwróciłem się w jego stronę podchodząc bliżej niego, po czym złapałem go za rękę wtulając go w siebie. 
- Dziękuję.
- Hm?- zdziwiony brunet podniósł lekko głowę niepewnie na mnie spoglądając... wyglądał tak uroczo. Moja dłoń zawędrowała na jego twarz... nie wiem czemu to zrobiłem. Za tym wszystkim na pewno stoi Changwoo - Hyung...- czułem jak mocno bije mu serce. 
- Przepraszam.- szepnąłem podtrzymując delikatnie go za brodę, po czym pocałowałem go najdelikatniej jak tylko mogłem. Chłopak wbił wzrok w moją klatkę piersiową, po czym delikatnie ułożył na niej ręce. Jego palce bawiły się materiałem mojej koszulki, a ja w napięciu czekałem na jakąś reakcję z jego strony. 
- Ja...- zaczął nieśmiało nie podnosząc na mnie wzroku - Nie powinniśmy...
- Dlaczego tak uważasz?- zapytałem spokojnie głaszcząc go po głowie.
- Changwoo by tego nie chciał...
- Mylisz się... on bardzo tego chce.- Jungkook zerknął na mnie, jednak po chwili znów wbił wzrok w moją koszulkę.
- A... a ty tego chcesz?
- Chcę tego Kookie... bardzo tego chcę, ale jestem idiotą, do którego wszystko dociera zbyt późno.- jego twarz zaczerwieniła się - Popatrz na mnie.- gdy to zrobił położył dłoń na moim karku, po czym wspiął się na palce delikatnie mnie całując. Nie chciałem naciskać i zmuszać go do prawdziwego, namiętnego pocałunku. Czułem, że to bardzo go krępuje i miałem świadomość tego, że na to będę musiał długo poczekać i... zasłużyć sobie. 
- Muszę wracać na zajęcia...- aishh jak on się cudownie czerwieni. Jest tak nieśmiały, a przy tym potwornie słodki. 
- Nie potrzebowałeś modela?
- Nie... ty... powinieneś zostać i odpo... nie, nie zostawię cię teraz samego.
- Jungkook...
- Powinien cię zobaczyć lekarz i...
- Kookie...
- Tak w ogóle to od pocałunku jest się parą?- uśmiechnąłem się ponownie go całując.
- Czy taka odpowiedź ci wystarczy?
- Em... nie wiem.- na jego twarzy zagościł lekki uśmiech - Chyba musisz mi to powiedzieć jesz...- cmokając go... bo niestety nie mogłem nazwać tego pocałunkiem, zaprowadziłem chłopaka w stronę łóżka. Kładąc go na nim ostrożnie zawisłem nad jego wątłym ciałkiem cmokając go po twarzy. Brunet chichotał chcąc to przerwać, jednak nie dawałem mu tej satysfakcji. Dziwne... jeszcze godzinę temu chciałem stąd zniknąć. Teraz dzięki temu dzieciakowi znów przez chwilę mogłem poczuć się szczęśliwy - Konieeec.
- Czemu?- uśmiechnąłem się całując go w czoło. Gdy spojrzałem w jego czarne oczy, mogłem dostrzec w nich ogromne szczęście. Jungkook uśmiechnął się pieszcząc opuszkami palców moją twarz.
- Hyung...
- Tak?
- Jestem teraz bardzo szczęśliwy... dziękuję.

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


6 komentarzy:

  1. OMG!!! JAKIE TO SUUUUPI! BŁAGAM NIECH BĘDZIE TAK SIELANKOWO NO :((

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś cudownego~~

    OdpowiedzUsuń
  3. No to cześć. MY FEELS;-;
    Dlaczego mi to robisz?
    Cudowne

    OdpowiedzUsuń
  4. Och... jest naprawdę słodko! Błagam Cię nie psuj tego! Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam ciepło! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczyna się słodko, uroczo i rozczulająco, ale zapewne stanie się coś nieoczekiwanego i bum❗ Cała słodycz pryśnie jak bańka mydlana.
    Opko naprawdę fajne, oby tak dalej. Powodzenia ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww słodziutko xD
    Nie mogę sie doczekać następnego, jak zawsze xDD

    OdpowiedzUsuń