Dni mijają, a wraz nimi narasta moje poczucie winy. Muszę porozmawiać szczerze z Minhyukiem i zakończyć ten związek. Znam Jooheona dobre pare lat i wiem, że tak łatwo nie odpuści. Prochy są jego najlepszym... i w zasadzie jedynym źródłem zbijania ogromnych pieniędzy. Skoro teraz stracił najlepszego dilera w postaci Wonho będzie starał się zemścić na mnie i Minhyuku. Głównie skupi się na moim chłopaku, by mnie upokorzyć i z uśmiechem na twarzy patrzeć na moje cierpienie.
- Cześć skarbie!- spojrzałem w stronę głosu dobiegającego z ogródka. Był piękny, letni wieczór więc siedziałem przy otwartych na oścież drzwiach. Pomachałem blondynowi schodząc z kanapy. Minhyuk podbiegł do mnie wieszając mi się na szyi.
- Jak było w pracy?- zapytałem całując go.
- Nawet dobrze... a u Ciebie?- westchnąłem kiwając głową.
- Okej.
- Na pewno?
- Tak... jestem po prostu zmęczony.- cmoknąłem go w nos idąc do kuchni - Idziesz pod prysznic czy najpierw zjesz?
- Najpierw to my chyba musimy pogadać.- spojrzałem na chłopaka z pytającym wyrazem twarzy.
- O czym?
- Hyungwon, przecież widzę, że coś się dzieje. Odkąd ostatnio był tu Jooheon zachowujesz się jakoś inaczej.
- Wydaje ci się.
- Znam cię na wylot... niczego przede mną nie ukryjesz.- Minhyuk usiadł przy stole patrząc mi głęboko w oczy - Co się stało?
- Muszę z tobą szczerze porozmawiać, ale to nie jest najlepszy moment.- widziałem jak jego twarz automatycznie pobladła. Czyżby spodziewał się tego, co chcę mu powiedzieć?
- O co chodzi...
- Minhyuk...
- Nie odkładaj tego... chcę wiedzieć co się dzieje.- wziąłem głęboki oddech siadając naprzeciwko partnera.
- Tylko... proszę cię, nie przerywaj... najpierw ja... później ty, zgoda?- gdy chłopak skinął głową zacząłem mówić - Skarbie... tak naprawdę nie wiem od czego mam zacząć, bo... nie planowałem tego... nie sądziłem, że tak potoczą się sprawy.- złapałem go niepewnie za rękę myśląc, że ten automatycznie ją odrzuci. Chłopak natomiast zacisnął uścisk przełykając z trudem ślinę - Ja... nie wiesz jak bardzo cię kocham... Minhyuk... moim zadaniem jest ochrona ciebie, a tak naprawdę odkąd ze mną jesteś spotykają cię same nieprzyjemności.
- Co...
- Minhyuk...
- Przepraszam...- widziałem jak do jego pięknych oczu napływają łzy, które ścisnęły moje serce.
- Minhyuk... z racji tego, że cię kocham nie chcę żeby coś ci się stało, zrozum. Pochodzę z takiego środowiska, że za najmniejsze przewinienie można dostać bilet na tamten świat. Jeśli coś by ci się stało...
- Nie Hyungwon, dość...- Minhyuk gwałtownie wstał opierając się o blat - Chcesz ze mną zerwać?
- Nie chcę... ale ta cała sytuacja nie pozostawia mi innego wyboru.- stanąłem za chłopakiem głaszcząc go delikatnie po plecach - To z troski o twoje bezpieczeństwo...
- Przestań chrzanić!- zaczął płakać... nigdy nie chciałem doprowadzić do sytuacji, w której by przeze mnie płakał - Kochamy się, tak?!
- Tak, ale...
- Więc dlaczego mamy się rozstać?! Nie rozumiem tego!
- Proszę cię, nie krzycz...
- Hyungwon...- blondyn stanął naprzeciwko mnie wycierając spływające po policzkach łzy - Ja bez ciebie zwariuję... błagam cię, nie rób mi tego...
- Wiesz jacy oni są...
- Wiesz, że mam to w dupie...- partner wtulił się we mnie płacząc - Chcę z tobą być choćby nie wiem co się działo... Jeśli mamy gorszy okres to tym bardziej powinniśmy się trzymać razem.
- Skarbie...
- Pamiętasz co ci kiedyś powiedziałem?- chłopak spojrzał na mnie głaszcząc mnie po twarzy - Poradzimy sobie ze wszystkim, tylko musimy się trzymać razem...
- Zrozum, że bardzo się o ciebie martwię...- szepnąłem dotykając ze sobą nasze czoła.
- Wiem... ale powinieneś mi też trochę zaufać. Uwierz mi, że umiem poradzić sobie ze wszystkim... nawet z takim Jooheonem.- uśmiechnąłem się lekko cmokając go w nos. Nasz związek jest dziwny... nawet nie potrafimy ze sobą zerwać.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że teraz czeka nas bardzo ciężki okres?
- Wiem to Hyungwon... ale wiem też, że jak będziemy działać razem to sobie poradzimy.- Minhyuk pogłaskał mnie po policzku, po czym połączył nasze usta pocałunkiem.
- Kocham cię.- szepnąłem prowadząc go w stronę łóżka. Blondyn nie odrywając ode mnie ust uśmiechnął się delikatnie siadając na kanapie. Gdy na nim usiadłem, zatopiłem palce w jego włosach pogłębiając tym samym pocałunek. Delikatne ręce chłopaka wsunęły się pod moją bluzkę głaszcząc mnie po rozgrzanych, nagich plecach.
- Jest wieczór.- szepnął dobierając się do moich spodni.
- Jaką masz dobrą pamięć.- zachichotałem gryząc go po szyi - Dzisiaj ja chcę dominować.
- Zapomnij.- zaśmiał się wkładając rękę w moje spodnie. Jęknąłem opierając głowę na jego klatce piersiowej. Blondyn z zadowoleniem majstrował przy mojej męskości całując mnie w międzyczasie po uchu. Włożyłem trzęsącą się rękę pod jego koszulkę bawiąc się twardym już sutkiem chłopaka.
- Czemu znowu masz być na górze?- wydyszałem zaciskając wolną dłoń na jego bluzce.
- Uwielbiam dominować nad swoim słabszym partnerem.
- Oho... wyczuwam wojnę.- uśmiechnąłem się czując jak kciuk chłopaka pieści mój żołądź. Jęknąłem wgryzając się w jego szyję.
- Doprowadzę cię do takiego stanu, że nie dasz rady ze mną walczyć.- uśmiechnął się łącząc nasze usta pocałunkiem. W pewnym momencie poczułem się obserwowany. Nie trwało to długo gdyż po chwili usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi, które notabene były otwarte. Minhyuk pospiesznie okrył nas kocem patrząc w stronę drzwi. Spojrzałem na stojącego w drzwiach, przestraszonego i niesamowicie wychudzonego Wonho. Mimo przeżywania orgazmu zacisnąłem kurczowo usta starając się nie wydobyć z siebie nawet najmniejszego dźwięku.
- Wonho...- szepnął Minhyuk sadzając mnie na kanapie. Świetnie... fakt, Wonho to mój przyjaciel, ale do cholery jasnej... czemu akurat w tym momencie? Czuję, że zaraz oszaleję. Na szczęście Minhyukkie zna dobrze Wonho z moich opowiadań więc będzie w stanie się nim chwilę zająć.
- Przepraszam... nie chcę wam przeszkadzać...- szepnął chłopak. Blondyn pospiesznie do niego podszedł wprowadzając go do środka.
- Jak ty wyglądasz... czemu nie jesteś w ośrodku?- wziąłem głęboki oddech zapinając spodnie, po czym podszedłem do chłopaków - W porządku?- zapytał partner zerkając na mnie. Skinąłem jedynie głową cmokając go w czoło.
- Naprawdę was przepraszam...
- Minhyuk, zamknij drzwi i zasuń rolety.- rozkazałem sadzając kolegę przy stole - Wonho... co się dzieje do cholery?
- Znaleźli mnie.
- Co... jak to możliwe?- Minhyuk zrobił herbatę wręczając ją Wonho.
- Dziękuję.... ja... nie wiem... przecież w ogóle się stamtąd nie ruszałem... Hyungwon, tak bardzo cię przepraszam.
- Zwariowałeś? Za co mnie przepraszasz?- wziąłem głęboki oddech starając się pozbierać myśli - Jooheon i I.M byli tutaj i o ciebie pytali...
- Wiem... kilka dni później odwiedzili mnie w ośrodku...
- Czego od ciebie chcieli?- zapytał blondyn siadając obok nas.
- Jooheon udając troskliwego, starszego brata próbował mnie stamtąd wyciągnąć. Na szczęście podpisałeś jakiś papierek, że jedynie ty możesz mnie stamtąd odebrać.- przytaknąłem zerkając na Minhyuka - Powiedział, że jak do nich nie wrócę to wszyscy go popamiętamy i...
- I co?
- I skończymy jak Shownu...- chłopak wziął głęboki oddech wbijając wzrok w stół - Przepraszam, nie powinienem był tego mówić.
- Nic się nie stało...- podniosłem się z krzesła chodząc nerwowo po pokoju.
- Co teraz zrobimy?- szepnął Minhyuk obejmując przestraszonego chłopaka - Prędzej czy później tu przyjdą...
- Wiem... ale nie wiem jeszcze co mamy teraz zrobić. Dajcie mi chwilę.
- Ja wiem co zrobię...- powiedział Wonho upijając łyk herbaty.
- Nie Wonho, nie pójdziesz do nich i nie będziesz dla nich pracował byleby tylko uratować nam dupy.
- Ta opcja byłaby najlepsza.- westchnąłem podchodząc do parapetu.
- Zapomnij... Minhyuk, zrobisz mu coś jeść?
- Jasne.- usiadłem obok przyjaciela biorąc głęboki oddech.
- Jak ty wyglądasz... Głodzili cię tam?
- Nie...
- Schudłeś z dobre 10 kilo.
- Nie chciałem nic tam jeść...- westchnąłem przecierając twarz.
- A ogólnie jak się czujesz?
- Źle...
- Nie powinieneś był przerywać leczenia.
- Wiem, ale musiałem z wami porozmawiać... teraz tylko pozostaje pytanie... wracać do ośrodka czy pogodzić się z losem i uciec do Jooheona...
- Póki co zostaniesz tutaj.
- Nie... macie swoje życie.
- Nie dyskutuj.- odpowiedział Minhyuk stawiając przed chłopakiem talerz z jedzeniem - Jedz.
- Dokładnie...- wstałem przygryzając wargę - Przyniosę ci materac... jeśli ci to nie przeszkadza zamieszkasz w kwiaciarni... zamknę ją na kilka dni.
- Nie, Hyungwon...
- Koniec dyskusji!- spojrzałem na zdziwionych chłopców, jednak przez gardło nie mogło mi przejść żadne słowo. Sięgnąłem po klucze, po czym zszedłem do piwnicy. Gorzej być nie mogło. Nie wiem już co mam robić. Ostatnio w moim... w zasadzie naszym życiu dzieje się tak wiele... mam już dość. Po przekopaniu szafek udało mi się znaleźć materac oraz pompkę. Gdy szedłem schodami do góry zobaczyłem stającego przede mną Minhyuka.
- Co się stało?- zapytał torując mi przejście. Czułem jak do oczu napływają mi łzy. Spuściłem głowę w dół ciągnąc nosem. Chłopak od razu do mnie zszedł wtulając mnie w siebie - Hyungwon, spokojnie... poradzimy sobie.
- Mam już dość.- szepnąłem obejmując go w pasie.
- To już nie potrwa długo... mam pewien pomysł.
- Jaki?
- Moi rodzice mają dom na Jeju, do którego jeździmy w każde wakacje...
- Nie zgadzam się.
- Proszę cię... zatrzymamy się tam na pewien czas dopóki policja nie zamknie tych zwyrodnialców.
- Mam zostawić pracę, mieszkanie? Minhyuk, to nie jest takie proste.
- Hyungwon, ale ja się boję...
- Słucham...
- Boję się tego wszystkiego... do tego jeszcze Wonho... wiesz jak on to musi przeżywać...
- Zgoda.- ruszyłem na górę. Zastałem siedzącego w kuchni, skulonego Wonho, który zajadał się w najlepsze przygotowanym przez mojego chłopaka jedzeniem. Poczułem jak robi mi się ciepło na sercu... zrobię wszystko żeby chronić mojego najlepszego przyjaciela i chłopaka, którego kocham ponad wszystko na świecie - Smakuje ci?- ten nie odrywając wzroku od talerza skinął jedynie głową - Przepraszam, że na ciebie naskoczyłem... wiesz, że nie chciałem.
- Wiem... nic się nie stało.- rozłożyłem na ziemi materac nadmuchując go - Co powiesz na wakacje na Jeju?
- Co takiego?
- Dobrze słyszałeś.- za moimi plecami, jakby spod ziemi wyłonił się Minhyuk - Ruszamy jutro z samego rana.
- Masz klucze?- zapytałem spoglądając na niego.
- Moi rodzice pojechali tam dwa dni temu.- wziąłem głęboki oddech.
- Czy twoi rodzice wiedzą, że masz chłopaka i że przez tego chłopaka grozi ci ogromne niebezpieczeństwo?
- Wiedzą, że jesteśmy razem... a niebezpieczeństwo jest chwilowe więc nie będę im nawet zawracał tym głowy.- uśmiechnął się siadając koło Wonho. Zabiję kiedyś tego dzieciaka...
- Czym zasłużyłem sobie na taki wyjazd?- zapytał zdezorientowany chłopak.
- Tym, że jesteś naszym przyjacielem, który jest teraz w potrzebie i potrzebuje odreagować.- sprostował sprawę Minhyuk.
- Dokładnie... mamy teraz tylko siebie i musimy sobie poradzić z tym sami.... trzymać się razem choćby nie wiem co...
~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie jestem w stanie Wam powiedzieć kiedy pojawi się 10... ostatnia już część gdyż zapowiada mi się dość towarzyski weekend. Mam jednak nadzieję, że znajdę chwilę by coś dla Was napisać :)
Nowym ludkom przypominam o moim fp na fb, na którym dodawane są wszelkie informacje [Yaoi by XiaoLu] oraz o snapie, na którym można śledzić moje nudne życie [xiaolu_95].
Buziaki~
Jakie to słodkie 😊 Widać, że Wonho i Hyungwon to BFF. Mam tylko nadzieję, że przypadkiem jeszcze rodzice Minhyuka nie zostaną wciągnięci w to całe bagno.
OdpowiedzUsuńOgółem opko super. Nie znalazłam żadnych błędów. A co do 10 części to ja poczekam. Na Twoje opka warto czekać 😄
Udanego weekendu 😃
Super <3
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdyby był kiedyś scenariusz o MarkJinie *-*