31 lipca 2018

Korepetycje~cz.17 [Hyunjin&Jeongin] KONIEC






- Auć.. - syknąłem gdy Hyung przyłożył do mojej twarzy chłodny okład.
- Przepraszam. - szepnął, całując mnie przy tym w czoło - Busan, tak?
- Proszę cię, zrób coś.. 
- Zaraz zacznę studia.. jeśli ojciec wywiezie cię do Busan, zdecyduję się tam studiować.
- Chciałeś zostać z chłopakami w Seoulu..
- Chciałem.. ale nie pozwolę żeby twój ojciec wywiózł cię na drugi koniec Korei. Nie możesz być tam sam. 
- Hyunjinie.. nie możesz podporządkowywać swojego życia pode mnie..
- Jesteś ogromną częścią mojego życia. - chłopak spojrzał na mnie, przykładając ostrożnie okład do mojego drugiego policzka - Nie wytrzymałbym bez ciebie. 
- Ale..
- Coś wymyślę, nie bój się. - wylądowałem w jego ramionach. W jednej chwili poczułem ogarniający mnie spokój. Hyunjin za każdym razem zapewnia mi ogromne poczucie bezpieczeństwa - Przysięgam, że nie pozwolę cię skrzywdzić... nigdy więcej. 
- Hyung..
- Słucham.
- Przepraszam, że tak zwalam ci się na głowę. 
- Boże, o czym ty znowu mówisz?
- O tym, że cały czas jestem zdany na ciebie, a ty masz swoje życie, swoich znajomych, swoje sprawy i problemy..
- Hej, posłuchaj mnie.. - wbiłem wzrok w mojego chłopaka, widząc stojące w jego oczach łzy - Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie, rozumiesz? Jesteśmy razem Jeongin... mamy wspólnych znajomych, wspólne sprawy, wspólne życie i pieprzone problemy, z którymi będziemy walczyć razem.. Nigdy nie zostawię cię z żadnym problemem i nie pozwolę żebyś czuł się źle. Przysięgam, że od tego momentu będę non stop przy tobie... nie pozwolę twojemu ojcu cię krzywdzić.. - dodał szeptem, rozklejając się.
- Hyung.. - nie chciałem doprowadzać go do płaczu. Było mi tak potwornie wstyd - Proszę cię, nie płacz.. - wytarłem jego policzki, całując jego wilgotne powieki - Jestem ci taki wdzięczny za wszystko, co dla mnie robisz.. 
- Przepraszam, ja.. czasami mam wrażenie, że nie daję z siebie wszystkiego.. że mógłbyś uniknąć tych wszystkich nieprzyjemności gdybym tylko częściej przy tobie był..
- Nie, nie obwiniaj się o to..
- Jeongin.. nie ważne co zrobi twój ojciec.. pojadę z tobą wszędzie, gdziekolwiek cię nie wyśle, rozumiesz?
- Ale..
- Nie zostawię cię..
- Synek, wołam... o matko kochana.. - poderwałem się na równe nogi, kłaniając się przed mamą Hyunjina - Boże, co się stało? - kobieta podeszła do mnie, uważnie oglądając moją twarz.
- Mamo..
- A ty dlaczego płaczesz? Co wy wyprawiacie?
- Jeongin zostanie u nas jakiś czas, dobrze? 
- Ale co się stało? Dlaczego masz taką poobijaną twarz?
- Ja..
- Ktoś cię pobił?
- Tak, jego ojciec... za to, że jest gejem. - wtrącił Hyunjin, wręczając swojej mamie okład - Pomożesz? - kobieta sięgnęła po lodowaty okład, przykładając go ponownie do mojej buzi.
- Boże, ale jak to? A twoja mama?
- Proszę cię, nie zarzucaj go teraz pytaniami... ja ci wszystko wytłumaczę.
- Ale to trzeba gdzieś zgłosić..
- Mamuś, chodź. - chłopak chwycił kobietę pod ramię, ciągnąc ją w stronę drzwi - Jeonginie..
- Poczekam. - usiadłem na łóżku, biorąc głęboki oddech. Ale wstyd.. byłem pewien, że jego rodzice wrócą z pracy w środku nocy. Nie chciałem żeby mnie widzieli w takim stanie. Do tego Hyunjin... boję się, że nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć mu się za wszystko, co dla mnie robi. Jest dla mnie za dobry, a ja nie do końca jestem przekonany, czy na to zasługuję.. Jeśli mój ojciec nas rozdzieli, to nie poradzę sobie bez niego.. Poza tym tęsknota za nim by mnie w końcu wykończyła..


*


- Pamiętasz, co się tutaj stało rok temu? - uśmiechnąłem się szeroko, widząc miny zaciekawionych chłopaków.
- Ej! O czym wy mówicie?! - zainteresował się Felix.
- Przyjechali tutaj sobie rok temu na weekend. - powiedział uśmiechnięty Minho, wtulony w Jisunga niczym rzep - Resztę sobie dopowiedzcie.
- Siedź cicho! - zaśmiał się Hyunjin - Miałeś być cicho głąbie. - minął równy rok odkąd ojciec zagroził, że wywiezie mnie do szkoły do Busan. Równy rok odkąd mnie uderzył i równy rok od mojego pierwszego razu z Hyunjinem... dokładnie w tym samym ośrodku wypoczynkowym, w którym jesteśmy teraz z chłopakami. Baaardzo dużo pozmieniało się od tamtego czasu. Mój skarb wraz z resztą chłopaków studiują na Seoul National University. Wprawdzie każdy z nich jest na innym kierunku, jedynie Jisung i Minho trzymają się razem, ale najważniejsze jest to, że wszyscy są blisko siebie. Ja i Seungmin natomiast wciąż uczymy się w liceum... już w drugiej klasie. Rodzina Hyunjina bardzo mi pomogła. Tamtego wieczoru, kiedy byłem u Hyunga, jego rodzice byli tak wzburzeni, że zgłosili mojego ojca na policję. Moja mama oraz Jongsoo potwierdzili to, że się nade mną znęcał psychicznie i że mnie pobił.. póki co odsiaduje w więzieniu wyrok trzech lat. Na razie nie myślę o tym, co będzie jak wyjdzie. Cieszę się tym, co jest tu i teraz i staram się nie ładować w żadne problemy i nieprzyjemne sytuacje. Tak jak powiedziałem, moi przyjaciele studiują na jednej z lepszych uczelni w Seoulu. Minho i Jisung zdecydowali się na studia zaoczne, z wiadomych powodów i obaj mieszkają u rodziców Minho. Jisung podczas tygodnia pracuje i z tego co wiem, odkłada na ich wspólne mieszkanie. Muszę powiedzieć, że ten wypadek bardzo go zmienił. W końcu zaczął myśleć jak poważny facet, a nie jak dzieciak. Opiekuje się swoim chłopakiem, jak największym skarbem.. kąpie go, karmi, ubiera, zapewnia masę atrakcji, non stop przy nim jest i wspiera go jak nikt inny. Naprawdę bardzo przyjemnie mi się na nich patrzy. Chan i Changbin poznali na studiach całkiem sympatyczne bliźniaczki, z którymi spotykają się od miesiąca. Kiedy jesteśmy w męskim gronie śmieją się, że momentami ich nie rozróżniają, co bywa dość problematyczne i zabawne jednocześnie. Woojin poza studiami, postawił na zajęcia wokalne. Ponoć od zawsze chciał to robić, ale brak czasu w liceum mu to uniemożliwiał. Widzę, ile te lekcje dają mu radochy i jestem niesamowicie szczęśliwy, że mój przyjaciel się realizuje. Felix natomiast zapisał się do tej samej szkoły na lekcje tańca i muszę przyznać, że radzi sobie rewelacyjnie. Nie raz odbieramy go z Hyunjinem z zajęć i widzę, jak ciężko pracuje, by być jak najlepszym. Jeśli chodzi o mnie i Hyunjina... jeju.. nawet nie wiem od czego zacząć. Jego rodzice w końcu się do mnie przekonali i zaakceptowali to, że ich jedyny, ukochany syn jest gejem. Jego mama bardzo często do mnie dzwoni. Pyta czy czegoś potrzebuję, czy mam ochotę wpaść na obiad, czy nie skoczyłbym z nią na zakupy i takie tam. Moja mama nawet zaprosiła kilkakrotnie rodziców Hyunjina na obiad. Bardzo fajnie się ze sobą dogadują, co mi i Hyunjinowi sprawia ogromną przyjemność. Hmm... podczas związku z Hyunjinem, pokłóciliśmy się tylko raz.. ale tak dość porządnie, nie odzywając się do siebie przez trzy dni. Mój chłopak zabrał mnie ze sobą na studenckie spotkanie integracyjne, podczas którego przystawiała się do niego jedna z dziewczyn. Robiła to w tak chamski i namolny sposób, że normalnie krew mnie zalewała, kiedy na to patrzyłem. A on? Narąbany jak maserszmit, absolutnie nic sobie z tego nie robił. Potem mówił mi, że nic do niej nie ma, że w ogóle mu się nie podoba, że to tylko koleżanka i takie tam. Pewnego dnia jednak się z nią spotkał, o czym dowiedziałem się zupełnie przypadkowo, bawiąc się jego telefonem. Zrobiłem mu taką awanturę, że wszystkie przedmioty, jakie miałem pod ręką, fruwały po całym pokoju. Hyunjin wydzwaniał do mnie codziennie, ale nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Dopiero po trzech dniach napisał mi potwornie długą wiadomość, w której wyjaśnił, że spotkał się z tą laską tylko dlatego, że musieli przygotować wspólny projekt na zajęcia i że nic go z nią nie łączy... Kilka dni po tym, jak przyjechałem po niego na uczelnię, przestawił mnie przed nią jako swojego chłopaka. O dziwo była zachwycona i życzyła nam bardzo dużo szczęścia. Cóż... teraz się kolegujemy. Od tamtego momentu żyjemy sobie jak w bajce. Wszystko układa się naprawdę rewelacyjnie, a ja rozkwitam przy nim z każdym kolejnym dniem. Stałem się przy nim pewny siebie, częściej się uśmiecham, nie boję się podejmować nowych wyzwań... wiem po prostu, że zawsze mam przy sobie wsparcie i że Hyunjin nie pozwoli, by stała mi się jakakolwiek krzywda.... Moja matematyczka, z którą romansuje mój ojciec, straciła pracę. Dlaczego? Ponoć jest to niezgodne ze statutem szkoły, by nauczyciel spotykał się z rodzicem ucznia. Dyrektor szkoły się wściekł i najzwyczajniej w świecie ją zwolnił. Odetchnąłem... chodzę do szkoły z zupełnie innym nastawieniem i nie czuję się już jak dziwoląg.
- No przestań! Jesteśmy dorosłymi ludźmi głupku. - zaśmiał się Minho, będąc zarzuconym falą buziaków przez Jisunga. Zachichotałem jedynie wtulając twarz w szyję Hyunga.
- Ooo kochaliście się tutaj pierwszy raz? Serio? - Felix otworzył szerzej oczy, zerkając na nasz domek - W czyim łóżku?
- To nie był ten domek baranie. - Hyunjin wstał odchrząkując - Dobra.. chciałbym coś powiedzieć więc bądźcie cicho. - uśmiechnąłem się, wpatrując się z zaciekawieniem w chłopaka.
- Przemawiaj.
- No to... ojej.. - widziałem, że bardzo się denerwuje, przez co moje zaciekawienie rosło z sekundy na sekundę coraz bardziej - Dokładnie 16 miesięcy temu poznałem osobę, która wywróciła całe moje życie do góry nogami.. - otworzyłem lekko usta, będąc w ogromnym szoku, że Hyunjin całe to przemówienie kieruje do mnie. Czułem na sobie spojrzenie wszystkich przyjaciół, widząc chichoczących Minho i Jisunga - Muszę przyznać, że z początku było dość ciężko.. o czym myślę, doskonale wszyscy wiemy.. ale tylko ja wiedziałem, co Jeonginowi siedzi w głowie i dlaczego jest taką osobą, jaką jest.. Ja.. - Hyung spojrzał na mnie, zalewając się rumieńcem - Zakochałem się w tobie podczas pierwszych korepetycji, jakie ci dawałem. Byłeś niesamowicie uroczy.. zakłopotany tym, że jestem blisko ciebie i.. jesteś niesamowicie inteligentną osobą, co też bardzo mi się spodobało. - chłopak wziął głęboki oddech, bawiąc się nerwowo, trzęsącymi się rękoma - Rozumiesz mnie jak nikt inny, zawsze jesteś przy mnie, doradzasz mi najlepiej na świecie i... jestem dla ciebie kimś więcej niż chłopakiem latającym w gaciach po boisku.. - zaśmiałem się, czując jak po moich policzkach spływają łzy - Przez ten stosunkowo krótki okres, przeszedłem z tobą przez najfajniejsze chwile w moim życiu i wiem, że czeka nas całe mnóstwo dobrych rzeczy, bo.. bo wiem, że jak będziemy razem, to będziemy w stanie osiągnąć wszystko. - brunet klęknął przede mną, łapiąc mnie za rękę. Moje serce nigdy nie biło tak mocno, jak teraz. Słyszałem jedynie zachwyt przyjaciół, widząc kątem oka, jak przepychają się i podszczypują - Wybrałem to miejsce, bo wydaje mi się, że jest ono dla nas wyjątkowe, hm? - skinąłem jedynie głową, pociągając nosem. Hyunjin pocałował mnie w czoło, wyjmując z kieszeni bluzy ładne, granatowe pudełeczko - Jeonginie..
- Tak.. - wydusiłem, wpatrując się w niego jak zahipnotyzowany.
- Ale..
- Tak Hyung.
- No nareszcie! - krzyknął Chan, podrywając się z pieńka, na którym siedział.
- Ale numer!
- Wooo! Brawo panowie! 
- Mówisz poważnie? - zapytał Hyunjin, wkładając mi na palec jeden z pierścionków.
- Tak. - pisnąłem ze wzruszenia, lądując w jego ramionach. Byłem tak cholernie szczęśliwy i targały mną tak przeróżne emocje, że nie wiedziałem czy chcę się śmiać, czy płakać - Kocham cię Hyung.
- Ja chcę być świadkiem! - Seungmin rzucił się na mnie, mocno mnie przytulając - I nie słyszę odmowy, jasne?
- A ja będę świadkiem Hyunjina! - zaśmiał się Minho, wycierając mokre policzki - Moje kochane bubu się zaręczyło.
- Nie wyj durniu. - zaśmiał się mój.. narzeczony.. czochrając włosy swojego najlepszego przyjaciela.
- Felix, co z tobą? - Changbin spojrzał na blondyna, kucając przed nim - Jejuuu... nie płacz.
- Wzruszyłem się... Oni pasują do siebie jak nikt inny. 
- Słyszysz skarbie? - Hyunjin złapał mnie za ręce, delikatnie mnie całując - Nie pozwoliłbym ci być z nikim innym.
- Jaki.. jaki z ciebie egoista. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, wieszając mu się na szyi.
- Nie płacz. - szepnął, ściągając łzy z mojej twarzy przy pomocy czułych, delikatnych pocałunków - Teraz będzie tylko lepiej, obiecuję. 









~Koniec
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Przepraszam, że tak krótko :( w sumie mogłam nie rozbijać tego na dwie oddzielne części.

30 lipca 2018

Korepetycje~cz.16 [Hyunjin&Jeongin]



           
- Hyunjin.. - zerknąłem na zamyślonego chłopaka, który dłubał beznamiętnie patykiem w ognisku. Pojechaliśmy na weekend za miasto. Znów wynajęliśmy domek w środku absolutnego pustkowia. Tym razem jednak mniejszy.. w końcu przyjechaliśmy tutaj sami - Hyung..
- Tak?
- Słyszałeś, co mówiłem?
- Mm... opowiadałeś o swoim ojcu.
- Tak... jakąś godzinę temu.. - westchnąłem, odsuwając się od niego. Strasznie mnie ostatnio denerwuje. Ciągle błądzi gdzieś myślami, totalnie o mnie zapominając.
- Jeongin..
- Dobra, daj spokój. - okryłem się kocem, wpatrując się w tańczące płomienie. Myślałem, że ten wyjazd coś zmieni.. że będę miał Hyunjina w pełni dla siebie, że będę jego oczkiem w głowie... ta.. bardzo się na nim zawiodłem. Chłopak przysunął się do mnie, łapiąc mnie nieśmiało za rękę... nawet nie drgnąłem. Wpatrywałem się w ognisko, zastanawiając się, co zjem na kolację po powrocie do domu..
- Skarbie, posłuchaj..
- Czy ty mnie w ogóle kochasz?
- Słucham? Co to w ogóle za pytanie?
- Podstawowe, normalne pytanie.. 
- Oczywiście, że cię kocham.
- Ostatnio chyba mniej.. - odwróciłem głowę, czując cisnące się do moich oczu łzy. Hyunjin objął mnie w pasie, podczas gdy jego druga ręka spoczęła na moim policzku, przekierowując moją twarz w swoim kierunku.
- Jeonginie, o czym ty mówisz?
- O tym, że ostatnio zupełnie o mnie zapomniałeś. - po moim policzku spłynęła łza, która została pospiesznie wytarta przez Hyunga - Co z tego, że spędzamy ze sobą masę czasu, jak w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi? Albo siedzisz w telefonie albo mówisz o Minho..
- Poczekaj..
- Wiem, że to twój przyjaciel, ale ile można. - zacisnąłem powieki, rozklejając się na oczach Hyunjina. Było mi potwornie wstyd, ale już nie miałem siły tego w sobie dusić.
- Nie płacz, słyszysz? - brunet zaczął pospiesznie wycierać moje policzki. Kocham go najbardziej na świecie i chyba właśnie dlatego jego obojętność tak bardzo mnie boli - Proszę cię, nie płacz już. 
- Ile można.. 
- Błagam, nie płacz. - wylądowałem w jego ramionach. Hyunjin głaskał mnie po głowie, głęboko przy tym oddychając. Wiem, że nie znosi tego, jak płaczę i wiem, że bardzo to wtedy przeżywa, ale nagromadzone we mnie emocje postanowiły zrobić mi w tym momencie nieprzyjemny żart i wybuchnąć przy Hyungu - Uspokój się... proszę. - pociągnąłem nosem, zaciskając dłoń na jego kurtce - Ciii. - chłopak nucił mi do ucha naszą ulubioną piosenkę.. nigdy o tym nie mówiłem, ale zawsze to robi, kiedy się denerwuję albo jestem smutny - Cichutko. - uniosłem powoli głowę, zerkając nieśmiało na przejętego całą tą sytuacją Hyunjina.
- Hyung..
- Nie płacz. - szepnął, wycierając moją buzię.
- Coś cię łączy z Minho, prawda? - chłopak o mały włos nie spadł z pieńka na którym siedział - Dlatego taki jesteś, tak?
- Co ty bredzisz.. 
- Bądź ze mną szczery.. naprawdę nie mam już na to siły. 
- Nic poza przyjaźnią mnie z nim nie łączy.. przysięgam.
- O czym ciągle myślisz, co? Jestem pewien, że o nim.
- O nim, ale..
- Wiedziałem.
- Posłuchaj do cholery... Myślę o nim, bo to mój najlepszy kumpel, który chciał się zabić kilka dni temu. Czy to takie dziwne, że się o niego martwię?
- Nie. Mówiłem ci, że to rozumiem, ale ty mnie całkowicie ignorujesz Hyung... Rozumiem, że zadzwonisz do niego te dwa czy trzy razy dziennie, ale chciałbym żebyś potem zajął się mną... opowiadam ci o sobie i o swoich problemach, a ty mnie w ogóle nie słuchasz. Wiesz jak ja się podle wtedy czuję?
- Kotku..
- Nie kotkuj teraz Hyunjinie, tylko mnie posłuchaj..
- Kocham cię, ale moja uwaga nie może być skupiona w stu procentach na tobie, tak, jakbyś tego chciał..
- Co?
- Może nie dojrzałeś do związku, skoro tego nie rozumiesz? - zatkało mnie. Chłopak przetarł pospiesznie twarz, po czym złapał mnie za ręce - Przepraszam.. - poderwałem się z miejsca, zbierając swoje rzeczy - Jeongin, przepraszam.. nie chciałem tego powiedzieć.
- Ale powiedziałeś. - burknąłem, idąc w stronę domku.
- Jeongin..
- Jesteś tak inteligentnym chłopakiem, a nie można z tobą nawet szczerze porozmawiać, bo zaczynasz mnie obrażać.
- Nie obrażam cię. Przepraszam jeśli tak to zabrzmiało.
- Dobra, daj mi spokój. - po wejściu do domku, ruszyłem do naszej sypialni, zamykając za sobą drzwi na klucz.
- Hej... Jeongin, nie wygłupiaj się. Otwórz. 
- Nie.
- Chcesz być sam?
- Tak.
- Okej... a gdzie mam spać żabko?
- Na kanapie.
- Oj no proszę cię... chcę spać z tobą. 
- Ale ja nie mam ochoty spać dzisiaj z tobą... daj mi już spokój.
- A buzi na dobranoc? - uśmiechnąłem się pod nosem, wycierając pospiesznie spływającą po policzku łzę. Obraził mnie, co mnie potwornie zabolało, ale moja miłość do niego jest w stanie przebić absolutnie wszystko.
- Dzisiaj nie zasłużyłeś na buzi. 
- No tak... śpij dobrze skarbie. 



*


                 Wstałem dopiero blisko 11-stej. Nie mogłem zasnąć przez całą noc, mając ogromne wyrzuty sumienia, że wysłałem mojego chłopaka na kanapę. Zasnąłem dopiero gdy zaczęło świtać, czego skutkiem jest tak późna pobudka. Swoje pierwsze kroki skierowałem tradycyjnie do kuchni. Byłem głodny jak diabli. Chciałem przygotować nam dobre śniadanie i ponownie podjąć się rozmowy z Hyunjinem. Jeszcze troszkę senny podszedłem do lady, nastawiając wodę w czajniku, kiedy poczułem jak mój skarb obejmuje mnie z całej siły, całując mnie przy tym w głowę.
- Tęskniłem. - skinąłem jedynie głową, sięgając po kubek - Zostaw to... wszystko czeka na ciebie na tarasie. 
- Zrobiłeś śniadanie?
- Mhm.. nie mogłem bez ciebie spać i się zerwałem z samego rana. - odwróciłem się do niego przodem, wpatrując się w jego łagodne oczy - Przepraszam skarbie. - westchnął, głaszcząc mnie przy tym po policzku - Zachowałem się wczoraj jak skończony cham, ale naprawdę bardzo mocno cię kocham i przysięgam, że nie chciałem cię obrazić.. wybacz mi.
- Hyung, ja się dopiero uczę bycia w związku..
- Wiem... i wiem, że nie powinienem na ciebie naskakiwać, ale wiesz, że twój Hyung czasami nie myśli.
- Wiem.. - uśmiechnąłem się lekko, całując go w kącik ust - Tylko.. tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju..
- Jaka?
- Naprawdę uważasz mnie za dzieciaka? - westchnąłem, wskakując przy tym na ladę. Chłopak stanął między moimi nogami, pieszcząc dłońmi moją talię - Co powinienem w sobie zmienić? Chciałbym żebyś był ze mną tak bardzo szczęśliwy, jak ja z tobą.. 
- Nie chcę żebyś się zmieniał skarbie. Kocham cię takim, jaki jesteś i nie chcę nawet żebyś zmieniał w sobie tak błahej rzeczy, jaką jest zdjęcie aparatu. - zaśmiał się, całując mnie w czoło - Nie wiem, co mi wczoraj walnęło do głowy.. przepraszam. 
- W porządku. - oparłem się o jego klatkę piersiową, czując, jak jego smukłe palce przeczesują moje włosy - Bardzo cię kocham, wiesz?
- Też cię kocham maluszku. - uniosłem głowę, uśmiechając się - Głodny? - chuchnąłem, wąchając swój oddech.
- Uh.. aż tak to czuć? 
- Mmm tylko troszkę. 
- Mogłeś powiedzieć, że nic nie czuć. - zeskoczyłem z blatu, idąc w stronę tarasu.
- Weź kurtkę! 
- Nie wezmę!
- Nie denerwuj mnie! - Hyunjin podbiegł do mnie, zasypując mnie falą buziaków - Bierz kurtkę uparta mendo.
- A jeśli nie wezmę? - chichotałem, będąc znów w jednej chwili najszczęśliwszą osobą na świecie.
- To będę musiał znieść wszystko do domu... nie będziesz marzł.
- Dobrze no.. wezmę kurtkę. 
- I spodnie narzuć na ten wyschnięty tyłek.
- Hm? - zerknąłem w dół, lekko się pesząc. Zapomniałem, że spałem w samych bokserkach - Matko.. 
- Śmiesznie byś wyglądał w kurtce i samych majtach. 
- I tak bym ci się podobał.
- Oczywiście, że tak... ale po co ma ci tyłek marznąć? - przedrzeźniłem go, idąc w stronę pokoju.
- Idź jeść.. za moment przyjdę. 



*


                      Siedziałem przed telewizorem, czekając na powrót Hyunga. Jakiś czas temu pojechał do sklepu, bo troszkę źle przekalkulowaliśmy nasze zakupy i najzwyczajniej w świecie zabrakło nam jedzenia. Co chwilę zerkałem na telefon, czekając na jakąkolwiek wiadomość. Wprawdzie najbliższy sklep jest kawałek stąd, ale nie było już go około godziny.. bez przesady. Poza tym nie ukrywam, że potwornie się bałem, gdyż byliśmy w samym środku lasu. Z racji tego, że mamy późną jesień, teren ten jest całkowicie opustoszały, a co za tym idzie... byłem tu teraz sam. Chciałem jechać z Hyunjinem, ale on akurat zbierał się do sklepu, jak wychodziłem spod prysznica i co? Znów gadanie: "chory będziesz", "przecież za moment wrócę", "nie, bo masz mokre włosy". Gorzej z nim, jak z rodzicami. Wybrałem numer chłopaka, jednak jego telefon milczał.. cholera jasna. Przysięgam, że jeszcze chwila i tu oszaleję. 
- Odbierz pajacu.. - poderwałem się z kanapy, słysząc po chwili pukanie do drzwi. Wryło mnie w podłogę. Moje serce automatycznie zaczęło pracować na szybszych obrotach, będąc bliskie doprowadzenia mnie do zawału - Bez jaj. - znacie "Nieznajomych"? W tym momencie poczułem się jak główny bohater trzeciej części - Odbierz. - pisnąłem, słysząc głośniejsze uderzenia w drzwi - Błagam, odbie..
- No co tam?
- Hyung..
- To ja kotek.. już wracam. 
- Ktoś.. - byłem tak przerażony, że nie byłem w stanie wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku - Ktoś.. - powtórzyłem, łapiąc się za klatkę piersiową.
- Jeongin, co się dzieje?
- Ktoś puka. - zachłysnąłem się powietrzem, czując jak mimowolnie, najzwyczajniej ze strachu, spływają mi po twarzy łzy - Hyung, boję się.
- Jak to "ktoś puka"? Przecież jesteśmy tam sami.
- Błagam, przyjedź.
- Już jadę, nie bój się.
- Słabo mi..
- Co?
- Słabo mi Hyung. - osunąłem się na ziemię, będąc w coraz większym szoku, przez który mój oddech również był ograniczony.
- Jeongin.. hej, słyszysz mnie?! 
- Boże, jak ja się boję. - pisnąłem, zanosząc się łzami. Wtedy też usłyszałem, jak ktoś dobiera się do zamka. Skuliłem się jedynie, starając się uspokoić oddech, ale było to całkowicie niemożliwe - Nie, błagam nie..
- Jeongin.. - zacisnąłem dłonie na mokrych jeszcze włosach, modląc się o to, by nie stała nam się żadna krzywda - Skarbie.. - uniosłem pospiesznie głowę, widząc przed sobą przestraszonego Hyunjina... zwariowałem?
- Drzwi..
- Hm?
- Zamknij drzwi. - poderwałem się na równe nogi, zamykając drzwi na wszelkie możliwe zamki - Widziałeś kogoś? - oparłem się o ścianę, łapiąc w płuca jak najwięcej powietrza.
- Przepraszam..
- Co?
- To ja.. nie wiedziałem, że aż tak się przestraszysz.. - wbiłem wzrok w Hyunjina, czując jak mnie mdli. Dawno już nie byłem tak przerażony, jak dosłownie kilka sekund temu - Wszystko w porządku?
- Ty mnie tak przestraszyłeś? Czy ty jesteś nienormalny?! - Hyung podszedł do mnie, mocno mnie przytulając - Ty idioto! 
- Spokojnie.. przepraszam. 
- Ty kretynie! Myślałem, że zejdę na zawał, rozumiesz?! - spojrzałem na niego, wycierając niezdarnie policzki - Jak mogłeś zrobić coś takiego?! 
- Przepraszam.. 
- Ja... aishh! - odepchnąłem go, idąc do sypialni. Rzuciłem się na łóżko, okładając je pięściami. Hyung znów mnie upokorzył, a ja zrobiłem z siebie debila... powinienem się chyba przyzwyczajać.
- Jeongin, przepraszam. - Hyunjin usiadł na łóżku, głaszcząc mnie po plecach - Powiedz mi tylko, jak się czujesz... już w porządku?
- Nie, nie jest w porządku.
- A co się dzieje? - spojrzałem na niego, starając się zabić go wzrokiem.
- Mam chłopaka debila... to się dzieje.. Ciśnienie to mi chyba do 200-stu podniosłeś.
- Nie miałem pojęcia, że tak się przestraszysz.. przepraszam skarbuś. 
- Zobacz. - przekręciłem się na plecy, po czym złapałem mojego chłopaka za rękę, przykładając ją do swojego serca - Czujesz?
- Ej, uspokój się... wszystko już w porządku. - Hyung nachylił się do mojej klatki piersiowej, całując kilkakrotnie jej lewą stronę - Spokojnie. - dodał szeptem, głaszcząc mnie po dłoni - Lepiej się czujesz?
- Jeszcze nie.
- A jak dostaniesz buzi?
- Zobaczymy. - Hyunjin zaśmiał się, przywierając delikatnie do moich warg. Zarzuciłem od razu ręce na jego kark, odwzajemniając jego pocałunek.
- Mhmm.. widzę, że już jest lepiej.
- Znacznie lepiej. - kiedyś już wam mówiłem, jak bardzo uwielbiam go całować. Czuję się wtedy niewyobrażalnie dobrze - Hyung?
- Tak?
- Wprawdzie nie zasłużyłeś, ale... wiesz.. może dzisiaj spróbujemy? - oczy mojego chłopaka automatycznie się zaświeciły. Zaśmiałem się, trącając palcem jego nos - Oczy ci się świecą zboku. 
- Zaskoczyłeś mnie.
- Nie mów, że nie jesteś przygotowany.
- Em.. jestem, ale..
- Wiedziałem. - uśmiechnąłem się, głaszcząc go po twarzy.
- Na pewno jesteś gotowy?
- Na sto procent.. ale musisz mi coś obiecać.
- Słucham.
- Wyłączysz telefon, okej?
- Obiecuję. - mruknął całując mnie w czoło - Masz jeszcze jakieś życzenia?
- Troszkę mam.
- Mów. - zaśmiał się, całując moją całą twarz.
- Nie będziesz się gapił na moje nagie ciało, bo to mnie potwornie krępuje. - uśmiechnąłem się, słysząc jego chichot - Musisz być delikatny, bo strasznie się boję. 
- Bólu?
- Tak. - Hyunjin spojrzał na mnie, pieszcząc opuszkami palców mój policzek - To boli Hyung?
- Każdy odczuwa to w inny sposób, wiesz? Postaram się żeby nic cię nie bolało. - skinąłem głową, głęboko wzdychając.
- I.. jak nie wytrzymam to przerwiemy... Przepraszam, ale nie wiem jak zarea..
- Jasne, rozumiem. - chodzące złoto, nie facet... ubóstwiam go - Jak będziesz czuć się źle, to mów. Nie chcę żebyś robił coś wbrew sobie. - posłałem Hyungowi ciepły uśmiech, wpatrując się w jego przeszklone, wielkie oczyska.
- Jesteś najlepszy Hyunjin. 
- Cieszę się, że tak mówisz. - dostałem ponownie buziaka w czoło, po którym chłopak wstał z łóżka - Idę pod prysznic. 
- O wiem! - poderwałem się na równe nogi, wypychając go z pokoju - Nie spiesz się. 
- A co? Szykujesz coś specjalnego?
- Oj idź... potem zobaczysz. 
- Buzi. - cmoknąłem go kilka razy, zamykając za nim drzwi. Więc to dziś.. póki co nawet się tak bardzo nie stresuję. Zobaczymy co będzie się ze mną działo, jak zaczniemy. Swoją drogą też przyjechałem tu przygotowany na wypadek naszego pierwszego razu. Wyjąłem ze swojej walizki, ukryte na jej dnie świeczki, które pospiesznie porozstawiałem po całym pokoju. Słyszałem, że to jest romantyczne, a chcę żeby ten dzień był naprawdę wyjątkowy dla nas obu. Po rozpaleniu ich, zaścieliłem ładnie łóżko, po czym wylałem na siebie pół butelki perfum.
- O matko.. ale dusi. - szepnąłem, odgarniając bardzo silny zapach sprzed twarzy. Zaraz po tym usiadłem na łóżku, czekając na powrót mojego chłopaka. Mój brat twierdzi, że aby wszystko się udało, trzeba się wyluzować. Dobra.. póki co byłem wyluzowany jak nigdy dotąd. Mam tylko nadzieję, że taki stan utrzyma mi się do samego końca.
- Wooow. - uśmiechnąłem się, widząc stojącego w drzwiach, zadowolonego Hyunjina - Ale ślicznie.
- Podoba ci się? - zapytałem, czując jak moja twarz się czerwieni.
- Bardzo mi się podoba. - chłopak pocałował mnie w czoło, sięgając po leżący na stoliku telefon - Już go wyłączam. 
- Nie chcesz jeszcze zadzwonić do Minho?
- Jest z nim Jisung... a ja chcę spędzić wieczór z moim skarbem. - szepnął, przywierając do mnie wargami. Pociągnąłem go za sobą na łóżko, odwzajemniając jego czułe pocałunki. Byłem tak niesamowicie szczęśliwy i podekscytowany.. - Super to zorganizowałeś. - zachichotałem czując jeszcze większe szczęście, będąc pochwalonym przez Hyunga.
- Cieszę się, że ci się podoba. - chłopak ułożył mnie wygodnie na poduszkach, po czym głaszcząc mnie po dłoni, kontynuował pocałunek. Po jakimś czasie wsunął dłoń pod znajdującą się na moim ciele bluzę, pieszcząc moją klatkę piersiową i brzuch. Jego wargi natomiast wylądowały na mojej szyi, muskając ją w niewyczuwalny niemalże sposób. Odpływałem coraz bardziej z każdą, kolejną sekundą. Jeśli uzyskam tak błogi stan podczas tego właściwego zbliżenia, to naprawdę wszystko powinno nam się dzisiaj udać.
- W porządku?
- Bardzo w porządku. - Hyunjin zaśmiał się, zerkając na mnie.
- Mogę zdjąć ci bluzę i koszulkę? Troszkę mi przeszkadzają.
- Możesz. - usiadłem, wbijając się w wargi chłopaka, podczas gdy ten ostrożnie zdejmował ze mnie ubrania. Gdy zostałem w samych bokserkach, Hyunjin rozwiązał pasek spoczywającego na jego ciele szlafroka, ukazując mi tym samym swoje nagie ciało w pełnej okazałości - Hyung.. - zaczerwieniłem się, odwracając wzrok. Ten jednak w milczeniu chwycił za jedną z moich dłoni, przykładając ją do swojej klatki piersiowej.
- Też się denerwuję. - zaśmiał się, przyciągając mnie bliżej siebie - Nie stresuj się kituś. 
- Przecież kochałeś się wiele razy, Hyung. - usiadłem na nim okrakiem, czując jak moja twarz płonie. Co chwilę korciło mnie, by spojrzeć na jego członka, ale nie mogłem wyjść na zwyrola..
- Ale nie z taką wspaniałą osobą, jak ty. - mówiąc to musnął moje wargi, uśmiechając się - Ale ci oczka latają. 
- Ah.. przepraszam.
- Jesteśmy razem Jeongin.. nie krępuje mnie twoja obecność. - skinąłem jedynie głową, spoglądając nieśmiało na jego męskość.
- Rozerwiesz mnie.. - szepnąłem, słysząc śmiech chłopaka.
- Nie przesadzaj... nie skrzywdzę cię, obiecuję. 
- Wiem Hyung. - zrzuciłem z jego ramion puchaty szlafrok, wtulając się w jego nagie ciało - Bardzo cię kocham. - objąłem go, całując jego ramiona oraz szyję. Hyunjin ułożył dłonie na moich plecach, pieszcząc je niesamowicie delikatnie, przez co, co chwilę po moim ciele przebiegał przyjemny dreszcz.
- Jesteś największym szczęściem, jakie mnie spotkało w życiu. - szepnął, całując mnie w głowę - Dziękuję, że jesteś Jeonginie. - oderwałem się od ciała chłopaka, wbijając wzrok w jego oczy, w których odbijało się światło dobiegające ze świeczek. Nie wiedziałem, co powiedzieć.. Hyunjin zawsze potrafi tak mnie podejść, że automatycznie przy nim głupieję - Jak się czujesz?
- Dobrze Hyung. 
- Na pewno? Może powinienem zwolnić?
- Nie... naprawdę jest super. - uśmiechnąłem się, całując go w czoło. Brunet podtrzymując moje plecy, położył mnie ponownie w poduszkach, po czym zaczął pieścić wargami całe moje ciało. Z początku dopieszczał moje ręce, jednak potem zszedł na obojczyki, klatkę piersiową, talię i brzuch, podczas gdy moje oczy coraz bardziej zachodziły mgłą. Po jakimś czasie Hyunjin usiadł znacznie niżej, całując moje stopy, łydki i uda. Zacisnąłem dłonie na pościeli, czując co jakiś czas moje kurczące się nogi. Mimo towarzyszącego mi wstydu, było mi tak dobrze, że za nic w świecie nie chciałem tego przerywać.
- Jeongin-ah..
- Jest okej. - szepnąłem, zamykając oczy - Idealnie. - dodałem, czując po chwili jak jego usta przywierają do mojego członka - Hyung. - zadrżałem, zaciskając nogi.
- Nie masz ochoty?
- Nie, proszę.. 
- Może chociaż spróbujesz? 
- Y y... nie jestem na to gotowy. 
- W porządku skarbie. - mówiąc to usiadł za mną, łapiąc za moje bokserki - Nie będę patrzeć, obiecuję.
- Jesteśmy razem... nie krępuje mnie twoja obecność. - Hyunjin zaśmiał się, pozbawiając mnie ostatniej części garderoby. Zaraz po tym chwycił moje biodra, po czym nachylił się do mojego brzucha, delikatnie go całując.
- Jesteś taką kruszynką. 
- Musisz zabierać mnie częściej na obiady i kolacje.
- A śniadania?
- Też.
- Załatwione. - uśmiechnąłem się, czując na pośladku palce bruneta - Rozluźnij się. - mówiąc to sięgnął po leżący na szafce lubrykant. Przełknąłem z trudem ślinę, śledząc uważnie każdy ruch Hyunga.
- Już?
- Jeszcze moment. Chcę cię trochę porozciągać. 
- Jak?
- Palcami. - uśmiechnął się, nalewając na jednego z nich żel.
- Ale..
- To nie boli, nie bój się. 
- Na pewno chcesz to robić?
- Oczywiście... potem będziesz czuć się lepiej. - skinąłem głową, czując wsuwającego się we mnie palca Hyunjina. Zadrżałem czując nieprzyjemny dyskomfort, ale w jednym miał rację.. póki co nic nie boli - W porządku?
- Mhm. - szarpnąłem za kołdrę, zaciskając przy tym powieki. Hyung złapał mnie za rękę, kontynuując zaczętą wcześniej czynność - Jeju..
- Co jest?
- Dziwne uczucie. - mój oddech stawał się coraz szybszy i płytszy. Poza przytłaczającym mnie dyskomfortem, odczuwałem coraz większe podniecenie. Byłem niesamowicie szczęśliwy będąc tak blisko mojego chłopaka.
- Za moment się przyzwyczaisz. - szepnął, całując mnie po brzuchu. Pojękiwałem jedynie głaszcząc go przy tym po głowie - I jak?
- W porządku.
- Teraz może cię troszkę poboleć. - mówiąc to wsunął we mnie kolejnego palca. Oparłem się gwałtownie na łokciach, wydając z siebie donośne syknięcie - Uważaj. - Hyung nie wyciągając ze mnie palców, położył mnie na łóżku, uważnie mi się przyglądając - Boli? - skinąłem jedynie głową, lekko się przy tym krzywiąc - Ciii... zaraz będzie dobrze. - Hyunjin głaskał mnie po twarzy, poruszając powoli ręką - Moment skarbie. 
- Boli. - chwyciłem go odruchowo za rękę, zaciskając kurczowo powieki.
- To normalne... proszę cię, wytrzymaj chwilę. - chłopak nachylił się do mnie, całując mnie w czoło - Przytul się Jeonginie. - zarzuciłem ręce na jego kark, wtulając się w jego rozgrzane ciało. Momentalnie poczułem ulgę. Za każdym razem, niezależnie od sytuacji, czuję się niesamowicie dobrze, kiedy się do niego przytulam - Już dobrze. - cała ta nieprzyjemna czynność trwała dobre 20 minut, ale z racji tego, że nie działo się nic specjalnego, to oszczędzę wam szczegółów - Jak tam?
- Już jest dobrze. - spojrzałem na mojego chłopaka, całując go w kącik ust.
- Na pewno chcesz to dzisiaj zrobić?
- Tak Hyung... spróbujmy.
- Pamiętaj.. jakby coś było nie tak, to mów.
- Dobrze. - brunet wyjął ze mnie ostrożnie palce, po czym sięgnął po chusteczkę, wycierając je. Denerwowałem się.. I tak jestem dumny z siebie, o ile w ogóle mogę to tak nazwać, że się przełamałem i zdecydowałem na seks z nim. Po chwili chłopak usiadł za mną, rozsmarowując lubrykant na swoim członku. Przełknąłem jedynie zalegającą w gardle gulę, czując coraz większy ścisk w klatce piersiowej.
- Gotowy? - skinąłem głową, czując wchodzącego we mnie Hyunga. Uchyliłem jedynie usta, zaciskając ponownie dłonie na pościeli. Koszmarne uczucie... - Jak się czujesz?
- B.. boli.. - chłopak zatrzymał się, głaszcząc mnie po udach.
- Oddychaj głęboko. - po wzięciu kilku głębokich wdechów, Hyunjin zapytał czy może kontynuować. Gdy otrzymał moje pozwolenie, wykonał kolejny ruch, jednak po moim krzyku, znów się zatrzymał, wbijając we mnie zatroskany wzrok - Myszko..
- To boli.
- Wiem.. - westchnął, całując mnie w zarzuconą na jego ramię, nogę - Wytrzymasz? Czy wolisz na dzisiaj skończyć?
- Wytrzymam Hyung.
- Jesteś pewien?
- Tak.. dam radę.
- Niech ci będzie. - brunet chwycił mnie w pasie, przekręcając mnie ostrożnie na brzuch - Spróbujemy inaczej, okej? - skinąłem głową, czując przylegające do moich nagich pleców, ciało Hyunjina - Boli?
- Troszkę. - chłopak pocałował mnie w policzek, lekko się uśmiechając.
- Wszedłem do końca, wiesz?
- Naprawdę?
- Mhm.. ale jeszcze chwilę poczekam. - uśmiechnąłem się, ściskając wplątujące się w moje dłonie palce chłopaka - Jak będziesz gotowy, to mi powiedz.
- Spróbuj. - nie sądziłem, że tak zwany "pierwszy raz", może być tak niesamowity. Na pewno w głównej mierze zależy to od atmosfery i partnera. Ja w swojego trafiłem wręcz idealnie. Hyunjin był niesamowicie czuły, delikatny, baaardzo ostrożny. Momentami obchodził się ze mną delikatniej niż z jajkiem. Co jakiś czas robił przerwy, pytał, jak się czuję, czy nic mnie nie boli, czy nie chcę zmienić pozycji czy już skończyć.. Ta noc utwierdziła mnie jedynie w przekonaniu, że jest to osoba, na którą czekałem całe życie i z którą chcę być już do końca swoich dni. Po wszystkim, Hyung mocno mnie przytulił i zapewnił, że kocha mnie najbardziej na świecie... Przysięgam, że gdybym miał taką możliwość, bardzo chętnie powtórzyłbym to jeszcze raz..


*


- Czas się pożegnać skarbie. - westchnąłem jedynie, zerkając na mojego chłopaka, który po udanym weekendzie odwiózł mnie właśnie do domu. 
- Nie chcę. 
- Rano po ciebie przyjadę, okej? - skinąłem głową, szeroko się uśmiechając. Kątem oka widziałem, że na podwórku stoi samochód mojego ojca, ale nieszczególnie chciałem sobie zawracać tym głowę - Daj mi buzi. - przysunąłem się bliżej Hyunga, obdarowując go czułym, bardzo długim pocałunkiem.
- Kocham cię. 
- Ja ciebie też myszko. - szepnął, całując mnie w nos - Zdzwonimy się jeszcze dzisiaj.
- Koniecznie. - sięgnąłem po swoje rzeczy, wysiadając z samochodu - Paa.
- Pa, kocham cię! - ależ jestem szczęśliwy. Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu porozmawiam o wszystkim z Jongsoo. Oczywiście bez szczegółów... ale zdradzenie mu kilku rzeczy nie zaszkodzi, prawda? 
- Wróciłem! - rzuciłem torbę, idąc do salonu - Cześć. - widząc grobowe miny mojej rodziny, cały mój entuzjazm ze mnie wyparował - Coś się stało?
- Dobrze, że już jesteś. - ojciec wstał z fotela, po czym podszedł bliżej mnie, wręczając mi jakiś plik papierów - Zapoznaj się z tym.
- Ale.. co to jest?
- Ojciec chce wysłać ciebie i Jejoona do szkoły z internatem... do Busan. - burknął Jongsoo, chodząc nerwowo po pokoju.
- Bo tutaj ewidentnie nie mogą skupić się na nauce. Zwłaszcza Jeongin.
- Nie, ja się nie zgadzam. - zrobiłem krok w tył, wpatrując się w ojca wielkimi oczami - To na drugim końcu Korei..
- O to właśnie chodzi. Odetniesz się od ludzi, obecnej szkoły i może w końcu zaczniesz myśleć o nauce.
- Nie, nigdzie nie jadę! - rzuciłem dokumenty na podłogę, czując jak się we mnie gotuje - Mało mi namieszałeś w życiu? Daj mi w końcu święty spokój!
- Nie tym tonem gnoju!
- Po rozwodzie będę pod opieką mamy, a ona nigdy nie pozwoli na coś takiego.
- Pojedziesz do Busan, czy ci się to podoba czy nie, rozumiesz?
- Nigdzie nie jadę! Mam tutaj chłopaka! - ugryzłem się w język, jednak na to było już stanowczo za późno. 
- Coś ty powiedział? - ojciec chwycił mnie za włosy, przyciągając mnie bliżej siebie - Co ty masz?! Chłopaka?!
- To boli!
- Puść go do cholery! - warknął mój starszy brat, jednak został odepchnięty przez tatę.
- Nie wtrącaj się! - ten tyran traktował mnie jak rzecz... Szarpiąc mnie za włosy, zaciągnął mnie do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi - Masz chłopaka, tak? - chwyciłem go za rękę, chcąc się uwolnić, ale on jest dużo silniejszy niż ja - Odpowiadaj!
- Mam chłopaka.. - wtedy też poczułem mocne uderzenie w twarz.
- Przez 15 lat wychowywałem pedała?! - wrzasnął, ponownie mnie uderzając. Słyszałem jedynie dobijających się za drzwiami Jongsoo i mamę... mam go dość. Nienawidzę go z całego serca.. - Mało mi wstydu przyniosłeś?! - uchyliłem niepewnie powieki, dotykając pękniętej, okropnie bolącej wargi - To z nim pojechałeś na weekend, tak?! 
- Nie..
- Nie kłam gnoju!
- Nie z nim... z kolegami.. - pociągnąłem nosem, czując spływające po policzkach łzy. Uderzył mnie pierwszy raz w życiu... byłem przerażony tym wszystkim.
- Nie wyj! - znów oberwałem, przez co zacząłem płakać jeszcze bardziej - Nie wyj, mówię! Wychowałem mężczyznę, a nie ciotę! - czułem jak moja twarz puchnie, ale bałem się cokolwiek zrobić - Nie wyj! - po kolejnym uderzeniu, splunąłem krwią, czując uginające się pode mną nogi.
- Zostaw go! - do pokoju wparował mój starszy brat wraz z mamą. Jongsoo odciągnął ode mnie ojca, wypychając go z mojej sypialni - Wypad, ale już! 
- Jestem twoim ojcem gówniarzu!
- Jesteś potworem, a nie ojcem! Wypieprzaj stąd, bo zadzwonię na policję! - uniosłem ostrożnie głowę, wbijając wzrok w przerażoną mamę.
- Jeonginie.. przepraszam za niego, słyszysz? - mama przytuliła mnie, zanosząc się łzami - Przepraszam kochanie. - skinąłem jedynie głową, idąc powolnym krokiem w stronę drzwi - Synku..
- A ty dokąd? - Jongsoo chwycił moją twarz, uważnie mi się przyglądając - Trzeba z tobą jechać do szpitala.
- Puść mnie..
- On bredzi... jest w szoku. - wydusiła mama, podchodząc do nas - Skarbie..
- Dajcie mi spokój. - wyminąłem brata, idąc do przedpokoju.
- Jeongin, stój... co ty wyprawiasz? - zacisnąłem dłonie w pięści, płacząc ponownie jak dziecko - Nie płacz.. on za to odpowie, obiecuję ci to.
- Zawieź mnie do Hyunjina. 
- Braciszku..
- Błagam cię. - chłopak skinął jedynie głową, sięgając po kurtkę.
- Dokąd wy idziecie?
- Zawiozę go do Hyunjina.
- Musi go zobaczyć lekarz... Jongsoo, zawieź go do szpitala.
- Mamuś, poradzimy sobie.. nie martw się. - po kilku minutach byłem już w drodze do Hyunjina. Był teraz jedyną osobą, której potrzebowałem i przy której chciałem być. Tak bardzo się boję... Nigdy już nie wrócę do domu. Nie chcę mieć nic wspólnego z moim ojcem. Nie dość, że zdradził mamę i nas zostawił, to jeszcze bezczelnie ingeruje w moje życie i znęca się nade mną... nie cierpię go - Jeongin, słyszysz mnie? - spojrzałem na chłopaka, pociągając nosem - Daj mi swój telefon.. zadzwonię do Hyunjina, żeby po ciebie wyszedł. - bez chwili namysłu wręczyłem bratu telefon, nie odrywając od niego wzroku - Cześć, z tej strony brat Jeongina... Niestety i Jeongin uparł się, że chce do ciebie jechać.. Tak, właśnie go wiozę. Mógłby dzisiaj u ciebie zostać? .. Dzięki, naprawdę... Tak, będziemy za sekundę. Jak możesz to wyjdź po niego... no, cześć. 
- Będzie na mnie zły.. - szepnąłem, chowając telefon.
- Kto? Hyunjin? - skinąłem jedynie głową - Dlaczego ma być zły?
- Że zawracam mu głowę..
- Przestań, błagam cię. Na pewno dobrze się tobą zajmie. - podjeżdżając pod dom mojego chłopaka, widziałem jak ten już na nas czeka. Wysiadłem pospiesznie z auta, lądując bardzo szybko w jego ramionach.
- Boże, co się stało? - szepnął, wzmacniając uścisk - Skarbie.. 
- Ojciec go pobił.. - wtrącił Jongsoo.
- Co? Dzwoniłeś na policję? 
- Nie, ale to zrobię. 
- Jeongin. - Hyung uniósł moją twarz, uważnie mi się przyglądając - Jak ty wyglądasz.. - nic nie mówiąc, wtuliłem się w niego, czując ogarniający mnie spokój - Już dobrze, nie bój się... nie bój się skarbie..






~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

26 lipca 2018

Korepetycje~cz.15 [Hyunjin&Jeongin]





                    W końcu niedziela i wreszcie wracam do domu. Weekend u mojej matematyczki upłynął mi pod znakiem przeogromnej nudy. Non stop pisałem z Hyunjinem i przetrwałem te dwa dni tylko i wyłącznie dzięki niemu. Taehyung na szczęście w sobotę rano ulotnił się z domu i nie było go przez cały weekend, przez co ja miałem święty spokój, a Jongsoo nie szukał pretekstu do bójek.
<- Za moment będę w domu. Wpadniesz do mnie? Stęskniłem się
-> Nie dam rady żabko
<- A co robisz? :(
-> Mam masę nauki.. ostatnio to trochę zaniedbałem
<- Przeze mnie?
-> Nie durniu, nie przez ciebie. Przez to, że jestem leniwą kluchą
<- Jejuuu :( A mogę do ciebie wpaść chociaż na 5 min?
-> Wtedy się nie skupię na nauce, tylko w 100% na tobie
<- No tak, rozumiem... 
-> Nie bądź zły
<- Nie jestem. Pracuj ciężko, kocham cię Hyung!
-> Też cię kocham! Jutro rano po ciebie przyjadę i pojedziemy razem do szkoły
- Super.. - westchnąłem, czując na sobie spojrzenie starszego brata.
- Co tam? - wręczyłem mu swój telefon, spuszczając głowę. Było mi przykro.. rozumiem, że musi się uczyć. W końcu ma egzaminy i generalnie jest najlepszym uczniem w szkole, ale nie widzieliśmy się przez dwa dni. Może to nic, ale zdążyłem się za nim stęsknić i to bardzo. Nie mówię, że ma u mnie siedzieć do późnych godzin nocnych, ale mógłby wpaść do mnie chociaż na pół godzinki... przywitać się, dać buziaka i wracać do swoich zajęć... no cóż - Może faktycznie jest zajęty... nie przejmuj się. 
- Kto? - zaciekawił się ojciec.
- Nikt.. mój kolega. 
- Do nauki, a nie z kolegami będziesz łazić. Masz co robić. - wywinąłem jedynie oczami, dochodząc do wniosku, że to przemilczę. Nie ma sensu z nim dyskutować, zwłaszcza, że już dojechaliśmy pod dom. Po co się z nim kłócić na do widzenia? - Spadać panowie.. widzimy się za tydzień.
- Ze mną nie. - burknąłem, wysiadając.
- A tak.. no to z tobą za dwa tygodnie. 
- Ta... narazie. - narzuciłem torbę na ramię, idąc leniwie do domu. Chcę do Hyungaaaaa. Tak się cieszyłem, że po tej dwudniowej męce go zobaczę, a tu taki psikus - Cześć mamuś! 
- Cześć chłopcy! - mama weszła do przedpokoju, przytulając mnie i Jejoona - Jak weekend?
- Nudy jak zawsze.
- Przestań chrzanić. - oburzył się mój młodszy brat - Było super. 
- Przede wszystkim uważaj na słownictwo. - upomniała go mama, wzdychając - Idź myć ręce i do kolacji. 
- Zostawię rzeczy i zaraz przyjdę. - byłem głodny jak diabli. Byłem w stanie zjeść absolutnie wszystko. To, co serwowała nam ta wstrętna baba ma się nijak do kuchni mojej mamy. Wszedłem do swojego pokoju, zapalając światło. Gdy się odwróciłem, o mały włos nie dostałem zawału.. przysięgam.
- Niespodzianka. - przywitał mnie siedzący na łóżku, szeroko uśmiechnięty Hyunjin, z przeogromnym bukietem kwiatów. Wow! Swoją drogą jestem ciekaw miny mamy, gdy zobaczyła, że przyszedł do mnie w odwiedziny chłopak... z kwiatami!
- Hyung! - chłopak odłożył kwiaty na parapet, mocno mnie przytulając - Ale się cieszę. - zaśmiałem się, będąc obdarowywanym całusami po calusieńkiej twarzy - Hyunjin-ah!
- Osz ty.. ładnie to tak mówić do mnie nieformalnie? - zachichotał, rzucając mnie na łóżko - Ja ci dam!
- Oj no przecież mogę.
- Tak myślisz, że możesz?
- Mhm. - uśmiechnąłem się szeroko, czując po chwili słodkie wargi mojego chłopaka. Ależ ja za nimi tęskniłem. Zarzuciłem ręce na jego kark, pogłębiając pocałunek. Nie poznaję samego siebie, ale byłem w tym momencie tak bardzo szczęśliwy, że go widzę, że nie myślałem o tym, co robię.
- Tęskniłeś?
- Wiesz, że tak. 
- Bardzo?
- Oj no Hyung. - pocałowałem go w nos, chichocząc - A powiedz mi... co powiedziałeś mojej mamie, jak tu przyszedłeś?
- Nie zmieniaj tematu.
- Oj no powiedz mi... co jej powiedziałeś?
- Prawdę.
- Serio? 
- Mhm. - chłopak pogłaskał mnie po policzku, uśmiechając się - Była bardzo mile zaskoczona. 
- Czyli zawał jej nie grozi?
- No coś ty.. twierdzi, że coś podejrzewała. 
- Niby jak? - otworzyłem szerzej oczy, pieszcząc opuszkami palców twarz chłopaka.
- Oj wiesz.. mówi się, że kobiety mają ten dodatkowy zmysł. Czują takie rzeczy.
- Ale wstyd..
- Wstydzisz się mnie?
- Nie, nie to miałem na myśli. 
- No wieeeem... wiem kotuś. 
- Buzi.
- Chyba rzeczywiście za mną tęskniłeś.
- Jak diabli. - zachichotałem, całując ponownie mojego chłopaka. W pewnym momencie, zupełnie odruchowo, objąłem go nogami w pasie, czując jak ten przywiera do mnie ciałem.
- Co robisz? - szepnął, całując mnie w kącik ust.
- Ah.. - zaczerwieniłem się, kładąc nogi na łóżku - Przepraszam. 
- Nie powiedziałem, że mi to przeszkadza. - mruknął, całując mnie po szyi - Zapytałem tylko, co robisz. - zamknąłem oczy, czując jak moja twarz płonie. Znów padał deszcz... słyszałem go bardzo wyraźnie przez uchylone w pokoju okno. Moje zmysły w tym momencie buzowały, a każdy z nich czuł wszystko wyjątkowo wyraźnie. Znów zacisnąłem nogi na talii mojego chłopaka, który z uśmiechem na buzi przywarł wargami do mojego ucha.
- Hyung.. - Hyunjin spojrzał na mnie, lekko się przy tym uśmiechając. Coś we mnie pękło... Byłem gotów na wszystko i mimo stresu i lekkiego wstydu, chciałem wszystkiego doświadczyć.
- Co tam?
- Nie wiem, jak o to zapytać. - zaśmiałem się, wpatrując się w oczy bruneta, który patrzył na mnie z tak ogromną miłością, że aż przeszywała mnie ona na wylot.
- O co chciałbyś mnie zapytać? 
- Chciałbyś może.. em.. zostać u mnie na noc? - dopiero teraz widzę, że w tym momencie zrobiłem najgorszy wstęp do rozmowy, jaki kiedykolwiek miał miejsce.
- Mhmmm... i o to chciałeś mnie zapytać?
- To dopiero wstęp. - czemu cały czas się śmieję? Hyunjin musiał mnie wziąć za kompletnego durnia.
- Słucham rozwinięcia.
- Spróbujemy? No wiesz.. - mina mojego chłopaka.. bezcenna. Brunet nachylił się do mnie muskając niepewnie moje wargi. Odwzajemniłem pospiesznie tą pieszczotę, zarzucając ponownie ręce na jego kark.
- Na pewno jesteś gotowy? - wydyszał, wbijając się znów w moje usta. Skinąłem jedynie głową, bawiąc się jego włosami. Moje serce biło jak szalone, ale czułem, że jeśli dziś tego nie zrobię i nie zadziałam pod wpływem impulsu, to będę potem tego bardzo żałować - Nie jestem przygotowany.
- A co jest potrzebne?
- Lubrykant. - oderwałem się od ust Hyunjina, czując jak się czerwienię.
- Co to?
- Taki żel, który ma na...
- Dobra, weź. - zaśmiałem się, zatykając mu usta dłonią - Jongsoo na pewno to ma. Zapytać go?
- Mhm. - Hyunjin chwycił mnie za dłoń, łapiąc tym samym łapczywie powietrze - Chcesz mnie udusić?
- Przepraszam. - pocałowałem go w nos, wysuwając się spod jego ciała - Zaraz wracam. - co mi strzeliło go głowy? Jestem tak niesamowicie podekscytowany, że nie poznaję samego siebie - Jongsoo.. - w pokoju nikogo nie było... tym lepiej dla mnie. Zakradłem się po cichu do jego szafki nocnej, w której zwykle trzyma takie rzeczy, po czym kucnąłem, uważnie ją przeszukując. Hmm, nie wiem który wybrać. Dlaczego one są smakowe? I czy jest jakaś różnica w tym, który wybiorę?
- Witam pana. - wrzuciłem pospiesznie kolorowe buteleczki do szuflady, zrywając się na równe nogi.
- Jongsoo..
- Tak, to ja. - chłopak podszedł bliżej mnie, szeroko się uśmiechając - Weź zwykły... no chyba że macie w planach jakieś inne rzeczy.
- Hm?
- Szukasz w mojej szafce lubrykanta, mam rację?
- Ja..
- Zamknijcie sobie drzwi. - brat sięgnął do szuflady po jedną z buteleczek, po czym wręczył mi ją, szczerząc się, jak idiota - I wyluzuj się... luz to podstawa. 
- Teraz mnie zestresowałeś..
- Przestań do cholery. - Jongsoo objął mnie, prowadząc mnie w stronę drzwi - Uwierz mi, ze dzisiejszej nocy, spędzisz najlepsze chwile swojego życia. 
- Obiecujesz?
- Obiecuję młody... a teraz spadaj. - zostałem wypchnięty na korytarz. Ściskając w dłoni buteleczkę żelu, wpatrywałem się w drzwi mojego pokoju. Zestresowałem się... niech to szlak. Mimo ogromnego strachu, postanowiłem dokończyć to, co zacząłem. Wszedłem do sypialni, widząc Hyunjina, bawiącego się moim telefonem.
- Skąd go masz?
- Ah... okazało się, że chłopak, który ukradł mi telefon, to syn naszej matematyczki i..
- Chyba sobie żartujesz..
- Nie.
- Dlaczego nigdzie tego nie zgłosisz?
- A tam... grunt, że go odzyskałem.
- Nie uważasz, że jest to trochę podejrzane?
- Czemu? - usiadłem na łóżku, wbijając wzrok w Hyunga.
- Ona cię gnoi, jej syn cię okrada..
- Hyunjinie.. - pocałowałem go pospiesznie, wkładając mu do ręki lubrykant - Zacząłem się denerwować. - chłopak westchnął, odkładając mój telefon.
- Bardzo?
- Nie... bardzo nie..
- Ale?
- Ale mimo wszystko chcę.. no.. 
- Chodź no tu. - wylądowałem na łóżku, czując przywierające do mnie ciało chłopaka. Hyunjin wpatrywał się uważnie w moją twarz, podczas gdy jego dłoń pieściła ostrożnie moją talię. Uśmiechnąłem się, czując przyjemny dreszcz przebiegający przez całe moje ciało.
- Łaskoczesz.
- Tobie to nigdy nie dogodzi. - Hyung przywarł wargami do mojej szyi, ssąc ją delikatnie i podgryzając. Było mi dobrze.. bardzo dobrze, ale tak się wstydziłem, że totalnie nie wiedziałem co robić.
- Hyunjinie..
- Hm?
- Co mam robić? 
- To, co czujesz i na co masz ochotę. - mówiąc to musnął moje wargi, po czym zaczął całować moją klatkę piersiową oraz brzuch. Jęknąłem jedynie, zaciskając odruchowo dłonie na pościeli - W porządku?
- Tak. - gdy chłopak uniósł moją koszulkę, pieszcząc wargami moje nagie ciało, byłem pewien, że odpłynę na inny świat. Dlaczego ja tak długo z tym zwlekałem?! Zakryłem twarz dłońmi, starając się ukryć szeroki uśmiech, który non stop cisnął mi się na usta. Nie potrafiłem nad sobą zapanować. Czułem ogromne podekscytowanie i wzrastające z każdą chwilą podniecenie. W końcu zbliżę się do mojego chłopaka.. wreszcie nasz związek wejdzie na nowe tory i w końcu stanę się facetem... chyba.
- Rączki do góry.
- Y y.
- Chcę ci zdjąć koszulkę. - odsłoniłem twarz, widząc uśmiech malujący się na twarzy mojego skarba - Co to za rumieńce?
- Jakie rumieńce?
- Tu i tu. - mówiąc to, dotknął moich policzków, chichocząc - Nie wstydź się Jeonginie. 
- To dla mnie coś nowego..
- Wiem. Naprawdę nie musisz się tłumaczyć. - Hyunjin zdjął ze mnie koszulkę, uważnie mi się przyglądając.
- Hyung weź..
- Czy ty coś jesz, anorektyku?
- I to ile.
- Ta? Coś tego po tobie nie widać. 
- Pogadamy o tym jutro, hm? O wiem! -  Hyung uniósł brew, nie odrywając ode mnie wzroku - Możesz mnie jutro zabrać na dobry obiadek.
- Jak sobie pan życzy. - Hyunjin położył się na mnie, głaszcząc mnie po policzku - Wiesz, że zrobię dla ciebie absolutnie wszystko.
- Naprawdę?
- Oczywiście. 
- A buzi mi dasz?
- Ile tylko zechcesz. - szepnął, znów mnie całując. Uwielbiam to. Momentami mam wrażenie, że uzależniłem się od pocałunków mojego chłopaka. Naprawdę mimo dość często bolącej szczęki, nie mam ochoty się od niego odklejać - Kocham cię. 
- Też cię kocham Hyung. - wsunąłem się bardziej pod jego ciało, kładąc niepewnie dłonie na jego pasku od spodni. W momencie ułożenia ich na skórzanym materiale, poczułem potworną blokadę i ponownie ogarniający mnie wstyd.
- Śmiało... chociaż spróbuj. - skinąłem głową, zabierając się dość niezdanie za rozpinanie paska.
- Za bardzo mi się trzęsą ręce. - zaśmiałem się, unosząc wzrok na chłopaka.
- Nie denerwuj się tak. Naprawdę wszystko będzie dobrze, obiecuję. 
- Wiem, ufam ci. - westchnąłem, czując jak ten całuje mnie w czoło - Ale to mnie strasznie krępuje. 
- To normalne przy pierwszym razie... drugim i trzecim też. Potem jest tylko lepiej. 
- Drugim i trzecim?
- Kotku, tak już jest... na początku nigdy nie jest jak w bajce. - widząc przerażenie na mojej twarzy, uśmiechnął się, całując mnie po buzi - Ale ty masz ogromne szczęście, bo masz świetnego chłopaka, który sprawi, że będzie lepiej jak w bajce. 
- Jesteś niemożliwy. - zaśmiałem się, przeczesując jego włosy. Wtedy też po pokoju rozległ się dźwięk telefonu Hyunjina - Wycisz go.
- Zobaczę tylko kto to. - brunet sięgnął po telefon, przybierając dość zdziwioną minę - Minho.
- Ale Hyu..
- Co tam Minho? - westchnąłem, oblizując nerwowo wargi. W jednej sekundzie czar prysł.. - Co.. - Hyung poderwał się na równe nogi, zbierając się ewidentnie do wyjścia - A Jisung? Jest z tobą?
- Hyunjin, co ty..
- Nic nie rób, słyszysz?! - zawiodłem się... tego dnia potwornie się na nim zawiodłem. Swoją drogą, ciekawe o co chodzi i dlaczego mój chłopak tak się zdenerwował - Jadę!... Tak, jadę! Błagam cię, Minho! 
- Hyung.. - narzuciłem na siebie koszulkę, widząc jak ten idzie do drzwi - Hyunjin! 
- Nie Minho, masz ze mną rozmawiać dopóki do ciebie nie przyjadę, rozumiesz?!
- Hyung, nie zostawiaj mnie.. - wydusiłem ze łzami w oczach, widząc jak ten zawraca, całując mnie w czoło.
- Wszystko ci wytłumaczę, przepraszam.
- Ale.. - widziałem jak Hyunjin wybiega z domu. Zacisnąłem dłonie w pięści, wpatrując się w drzwi. Uwielbiam Minho, ale w tym momencie przeklinałem go, ile wlezie. Było mi bardzo przykro. Poczułem się w tym momencie jak skończony idiota i tak w sumie zostałem potraktowany.
- Już po wszystkim? - Jongsoo wyszedł z pokoju, uważnie mi się przyglądając - Hej..
- Nie chcę o tym gadać. - pociągnąłem nosem, idąc do siebie.
- Ej, zaczekaj..
- Mówię, że nie mam ochoty o tym gadać! - trzasnąłem drzwiami, pospiesznie je zamykając. W tym samym momencie w oczy rzucił mi się ogromny bukiet kwiatów, leżący na moim parapecie. Nie wiem czy miałem ochotę cisnąć nimi o ziemię czy się do nich przytulić... w sumie nigdy nie praktykowałem przytulania się do kwiatów, ale jak to mówią, we wszystkim musi być kiedyś pierwszy raz - Zrobisz dla mnie wszystko, tak? - wytarłem spływającą po policzku łzę, zrzucając tym samym nasze wspólne zdjęcie, stojące na parapecie - Bzdury.. - sięgnąłem po kwiaty, które od niego dostałem, rzucając je na podłogę. Byłem tak wściekły, że nie myślałem nad tym, co robię. Zacząłem po nich skakać i je kopać.. jak wariat. Najlepsze jest to, że nie szanując czegoś, co dostałem od Hyunjina, miałem potworne wyrzuty sumienia - Tylko Minho, Minho i Minho! 
- Otwórz drzwi! 
- Zostaw mnie w spokoju! 
- Jeongin, nie żartuję! Otwieraj! - wziąłem głęboki oddech, wycierając pospiesznie mokre policzki - Słyszysz?! - gdy tylko nacisnąłem na klamkę, zobaczyłem wparowującego do pokoju brata - Coś ty zrobił.. - zapytał ze zdziwieniem, wpatrując się w porozrzucane po podłodze kwiaty.
- Nic.
- O co wam poszło?
- Nie pokłóciliśmy się. - położyłem się do łóżka, starając się uspokoić.
- Jeongin, przecież widzę... o co chodzi? - Jongsoo usiadł na łóżku, głaszcząc mnie po plecach.
- O nic..
- Chodzi o to, że jesteś prawiczkiem? Wystraszył się?
- Przestań..
- Z tego co mówiłeś, to chyba o tym wiedział więc..
- Jongsoo... dość. Daj mi już spokój..
- Ale... jesteście nadal razem, prawda?
- Tak.
- Braciszku..
- Non stop tylko Minho i Minho... mam już tego dość.
- A więc o to chodzi. - chłopak położył się obok mnie, mocno mnie przytulając - Co z tym Minho?
- Wystarczy, że zadzwonił i Hyunjin od razu do niego poleciał. 
- A.. byliście już w trakcie..
- Byliśmy.
- Nie uważasz, że powinieneś szczerze pogadać o tym z Hyunjinem? Bo wiesz... ja rozumiem, przyjaźń i tak dalej, ale..
- Zostawił mnie półnagiego na łóżku i poleciał! Bo Minho zadzwonił! 
- Nie denerwuj się już. 
- A jak on mnie z nim zdradza? 
- No i zaczynasz gadać durnoty. Nie, nie zdradza cię durniu.. ale mimo wszystko musicie o tym porozmawiać. 



*

                      Przez cały ranek nie spotkałem w szkole mojego chłopaka. Nawet do mnie nie napisał, nie zadzwonił... zero jakiegokolwiek kontaktu. Sam z resztą nie miałem ochoty na rozmowę z nim, więc może to i lepiej, że obaj zdążyliśmy ochłonąć. 
Szedłem właśnie na stołówkę, by tradycyjnie zjeść obiad. Czułem, że wpadnę tam na Hyunjina. Z resztą... chcąc nie chcąc, zająłbym miejsce przy naszym stałym stoliku, a wiadomo, że Hyung siada tylko tam..
- Jeongin- ah.. - mhm... o wilku mowa. Sięgnąłem po tacę udając, że Hyunjin jest mi całkowicie obojętny - Słyszysz mnie?
- No..
- Kitku, posłuchaj mnie. - chłopak złapał mnie za rękę, odciągając mnie od kolejki.
- No Hyung.. 
- Przepraszam, słyszysz? - Hyunjin złapał mnie za ramiona, stawiając mnie pod ścianą - Bardzo cię przepraszam za wczoraj. Wynagrodzę ci to, obiecuję. 
- Dlaczego mnie zostawiłeś Hyung? 
- Jeongin..
- Chciałem się z tobą kochać. - zacisnąłem dłonie w pięści, czując na buzi lekkie rumieńce - To było dla mnie bardzo ważne.. 
- Wiem... i wiem, że dałem ciała i cię zawiodłem. Wiem skarbie.. Naprawdę czuję się z tym beznadziejnie..
- Mhm... a powiesz mi, co takiego się stało, że po prostu ode mnie uciekłeś? 
- Minho miał próbę samobójczą.. - zatkało mnie. Otworzyłem szerzej oczy, czując narastającą w gardle gulę. Wiedziałem o tym doskonale, że jego psychika mocno podupadła, ale nie sądziłem, że ten wiecznie uśmiechnięty chłopak będzie zdolny do czegoś takiego..
- Ale..
- Łyknął tabletki od psychiatry... wykorzystał dosłownie moment, kiedy Jisung pojechał do siebie po rzeczy... Zadzwonił do mnie żeby się pożegnać, ale... wydaje mi się, że był to apel o pomoc..
- Hyung przepraszam. - złapałem chłopaka za rękę, która w dotyku przypominała bryłę lodu - Bardzo cię przepraszam.. nie miałem pojęcia.
- Nie masz mnie za co przepraszać durniu.. - mówiąc to nachylił się do mnie, całując mnie w czoło - Wybaczysz mi? Naprawdę się przestraszyłem..
- Tak.. tak, to zrozumiałe. - przytuliłem go, głaszcząc go po głowie - Pojedziemy do niego po szkole, hm?
- Nie jesteś zły?
- Byłem... byłem i to bardzo, ale jak wiem jaka jest sytuacja, to... sam z resztą wiesz. 
- Jesteś najlepszy, wiesz? 
- I tak chcę z tobą szczerze porozmawiać.. 
- Jasne.. powiedz tylko kiedy. - westchnąłem, zerkając na niego.
- Kiedy znajdziesz czas..
- Po szkole pojedziemy do Minho, a potem do mnie... co ty na to?
- W porządku.
- Na pewno? - skinąłem jedynie głową - No to uśmiechnij się do mnie. To mi zawsze poprawia humor.







~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Kochajcie ich, proszę :") --> comeback SK- allkpop

22 lipca 2018

Korepetycje~cz.14 [Hyunjin&Jeongin]



 
                        Minęły trzy tygodnie. Po ostatniej rozmowie, mój związek z Hyunjinem wszedł na nieco inne tory. Częściej ze sobą rozmawiamy, spędzamy ze sobą jeszcze więcej czasu, coraz swobodniej się przy nim czuję i powoli tłumaczę sobie, że w niczym nie jestem od niego gorszy. Każdy z nas jest specjalny i wyjątkowy na swój sposób i póki co, tego właśnie się trzymam.
                    Siedziałem na szkolnym dziedzińcu, czekając na przyjazd mojego chłopaka. Było potwornie zimno i ponuro, jednak mimo to stwierdziłem, że poczekam na Hyunga i razem pójdziemy do szkoły. Siedziałem na ławce przeglądając książkę od matematyki. Ta jędza pyta mnie na absolutnie każdych zajęciach. Wprawdzie dostaję piątki i czwórki, ale co z tego? Dzień w dzień muszę zaglądać do tego cholerstwa, którego nigdy nie użyję w dorosłym życiu.
- Jeongin-ah! - uniosłem głowę, słysząc głos Jisunga. Nie widziałem go w szkole od ponad miesiąca więc byłem ogromnie zdziwiony faktem, że w końcu się pojawił. Moją uwagę przykuł jednak ktoś inny... Jisung prowadził przed sobą wózek z Minho.. zmizerniałym, bladym jak trup, okrytym od pasa w dół kocem, Minho.
- Hyung.. - poderwałem się na równe nogi, biegnąc w ich kierunku. Ostatni raz byłem u niego w szpitalu ponad tydzień temu. O jego stanie zdrowia dowiadywałem się jedynie od chłopaków, którzy przesiadywali u niego codziennie. Hyunjin mówił mi, że Minho przeszedł amputację obu nóg i mimo, że jest pełnym optymizmu chłopakiem, który zawsze starał się znaleźć we wszystkim pozytywną stronę, tego nie był w stanie przełknąć.. - Cześć.. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, wbijając wzrok w zbolałą twarz przyjaciela.
- Jak tam młody? - zapytał Jisung, głaszcząc swojego chłopaka po głowie.
- W porządku. - kucnąłem, łapiąc niepewnie Minho za rękę - Cześć Hyung.. - ten skinął jedynie głową, wbijając wzrok w kraciasty koc - Cieszę się, że wróciłeś do szkoły. 
- Tylko po papiery.. - szepnął unosząc wzrok na zmieszanego Jisunga.
- Jak.. jak to po papiery?
- Minho chce zrezygnować ze szkoły.
- Ale..
- Będzie się uczyć w domu.. tak będzie dla niego lepiej. 
- Rozumiem. - objąłem Minho, czując bijący od niego chłód i absolutną obojętność - Masz w nas wsparcie Hyung... pamiętaj. 
- Wiem Jeonginie..
- Jakbyś potrzebował czegokolwiek.. o każdej porze dnia czy nocy to dawaj znać, dobrze?
- Dziękuję. 
- Dzięki młody. - szepnął Jisung, uśmiechając się - Pójdziemy już.. nie chcemy wzbudzać niepotrzebnej sensacji. 
- Tak.. jasne, rozumiem. - byłem w totalnym szoku. Wiedziałem, że Minho źle to zniesie.. każdy by zareagował podobnie.. ale nie sądziłem, że zostanie z niego wrak człowieka, odporny na każdy miły gest czy dobre słowo. Może zwyczajnie potrzebuje czasu? Może za miesiąc, dwa czy pół roku, znów będzie się uśmiechać? Mam nadzieję, że ten wypadek zmienił coś w Jisungu i rzeczywiście weźmie za Minho pełną odpowiedzialność. Swoją drogą podziwiam go... decydowanie się na życie z kimś w stanie Minho to ogromna odpowiedzialność i podporządkowanie całego swojego życia pod chorą osobę. Chyba rzeczywiście Jisung bardzo mocno go kocha, skoro zdecydował się na taki krok..

*

                        Wszedłem na stołówkę w towarzystwie mojego chłopaka i Felixa. Pozostali chłopcy czekali już na nas przy naszym stałym miejscu. Idąc w stronę stolika z tacą pełną jedzenia, usłyszałem za plecami dziewczęcy, bardzo piskliwy głos. 
- Hyunjin! - o nie... jakaś panienka chce zbliżyć się od mojego Hyunga? Po moim trupie.. 
- Yunjin... co jest? - burknął od niechcenia mój chłopak, wpatrując się w swoją byłą dziewczynę. Jeszcze tylko jej mi do szczęścia brakowało. Czego ona jeszcze od niego chce? Przecież wyraźnie jej powiedział, że między nimi koniec. 
- Ahh.. chciałam zapytać, co u ciebie.
- Wszystko w porządku.. co z resztą widać. - mówiąc to zerknął na mnie, uśmiechając się. 
- No tak. Cała szkoła o was mówi... kapitan drużyny, chłopak z dobrego domu i najlepszy uczeń w szkole i... to coś, są razem. Kto by pomyślał, co?
- Widzę, że nic się nie zmieniłaś... pójdziemy już. 
- Słyszałam, że ten dzieciak stroni od seksu. - Hyunjin spojrzał na dziewczynę, marszcząc przy tym brwi.
- Coś ty powiedziała?
- Widzę jaki ostatnio jesteś spięty i zły. - Yunjin podeszła do chłopaka, kokietując go w tak obrzydliwy sposób, że miałem ochotę zwymiotować, a potem wydłubać jej te wysmarowane na grubo oczy - Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć w tych sprawach.
- Jesteś śmieszna. - Felix parsknął śmiechem, zerkając na mnie - Chodź młody, usiądziemy.
- Moment..
- Nie no, niech słucha.. nie wiesz, co tracisz.. śmieciu. - burknęła z pogardą, przenosząc ponownie wzrok na mojego chłopaka.
- Yunjin, nie poniżaj się jeszcze bardziej. - westchnął Hyunjin - Aha... i nie życzę sobie takich odzywek w stosunku do Jeongina, jasne?
- Jeongin, tak? - dziewczyna zaśmiała się, podchodząc bliżej mnie - Nie lubisz, jak ktoś cię ciągnie za włosy? Albo daje klapsy?
- Słucham.. - zalałem się rumieńcem, czując jednocześnie narastającą we mnie złość.
- Yunjin, dość... Jeongin nie słuchaj jej... gada głupoty.
- Głupoty, tak? Kiedyś nie mógł się ode mnie odkleić. - uśmiechnęła się w moim kierunku, sprawiając, że coś we mnie pękło. Czułem się tak poniżony, okłamany i wściekły, jak nigdy dotąd - Ale to dobrze, że taka z ciebie cnotka.. Hyunjin w końcu nie wytrzyma i wróci do mnie. Przy mnie miał wszystko, czego potrzebował.. - nie myślałem nad tym, co robię. Rzuciłem pod nogi tacę z jedzeniem, popychając z całej siły tą podłą pindę, tak że ta wylądowała na ziemi - Posrało cię?! 
- Co ty wyprawiasz.. - warknął Hyunjin, szarpiąc mnie za rękę.
- Ty... co to miało być? - uniosłem wzrok, widząc patrzącego na mnie z góry III-klasistę. 
- Daj spokój, zostaw go. - burknął mój chłopak.
- Ty się nie wtrącaj... to sprawa między mną o tym gnojem. - mówiąc to chwycił mnie za mundurek, odciągając mnie od Hyunjina i zdezorientowanego Felixa - Brzydzę się damskimi bokserami, rozumiesz? - nic nie mówiąc, spojrzałem na Yunjin i triumfujący na jej twarzy uśmiech - Pytam, czy zrozumiałeś?!
- Ja.. - w jednej chwili poczułem ogromny ból twarzy, przez który wylądowałem na ziemi, starając się poskładać jak najszybciej rozmazany przed oczami, obraz. 
- Jeongin! Coś ty zrobił idioto?! 
- Może to go oduczy takiego zachowania... pieprzony śmieć. 
- Jeongin.. - gdy poczułem chwytającą mnie za nadgarstek rękę Hyunjina, odtrąciłem ją, starając się jakoś wstać - Chodź.. trzeba cię stąd zabrać. - mówiąc to, narzucił moją rękę na swoje ramiona, jednak wyraźnie dałem mu do zrozumienia, że poradzę sobie sam - Jeongin, co jest? 
- Wygląda jeszcze bardziej żałośnie, niż zwykle. - uniosłem ostrożnie głowę, widząc śmiejącą się nade mną Yunjin.
- Zadowolona jesteś z siebie? 
- Nie powiem, że nie. - wstałem leniwie z ziemi, dotykając niepewnie twarzy. Tak, jak myślałem.. znowu moje usta i nos wyglądały, jakby ktoś rozkwasił na nich pomidora.. ohyda. 
- Nie dotykaj.. 
- Daj mi spokój. - burknąłem, idąc w kierunku drzwi. Strasznie kręciło mi się w głowie i do tego było mi potwornie niedobrze. Mimo to chciałem jak najszybciej zniknąć ze stołówki, z widoku wszystkich uczniów. Ta dziewczyna nigdy nie odpuści i nigdy już nie da mi spokoju.. mam już tego serdecznie dość. Gdy tylko wyszedłem z budynku, wszedłem w krzaki, by nikt mnie nie widział i zwymiotowałem.. tak po prostu. Czułem się strasznie skołowany... nie wiem czy przez to, że dostałem w nos, czy przez to, co usłyszałem od Yunjin..
- Jeongin-ah! - mój chłopak podbiegł do mnie, łapiąc mnie w pasie - Boże, co z tobą.. - pochyliłem się jedynie, po czym splunąłem, biorąc głęboki oddech - Chodź, musisz usiąść. - nie miałem siły się z nim kłócić. Usiadłem na wskazanej ławce, głęboko oddychając. Hyung wyjął ze swojego plecaka wodę i chusteczki, którymi zaczął obmywać ostrożnie moją twarz - Boli?
- Nie. - wyjąłem z jego dłoni namoczony materiał, wycierając zakrwawiony nos.
- Jesteś na mnie zły, prawda? - spojrzałem jedynie na niego, zostawiając to bez komentarza - Skarbie.. przysięgam ci, że to, co mówiła Yunjin, to nie jest prawda... to, co mówiła, było obrzydliwe.
- Dałeś się jej kokietować i stanąłeś w jej obronie.. - splunąłem krwią, wyciągając z jego dłoni kolejną chusteczkę. 
- Kituś, o czym ty mówisz?
- Nadal ci na niej zależy, prawda?
- Nie. Absolutnie nie, przecież wiesz..
- To dlaczego jej na to wszystko pozwoliłeś?! 
- O... my chyba nie w porę. - odwróciłem się, widząc stojącą za mną grupkę naszych znajomych.
- Chcieliśmy zobaczyć, co z tobą, ale..
- Jest okej, dziękuję. - wstałem z ławki, przechodząc na chodnik - Pójdę już.
- Dokąd?
- Do domu. 
- Ale lekcje..
- Odwiozę cię. - Hyunjin zarzucił plecak na ramię, wstając.
- Nie trzeba.
- Posłuchaj mnie uważnie. - chłopak złapał mnie za rękę, wpatrując się we mnie ze złością - Jesteś znowu na mnie zły... nie wiem z jakiego powodu, ale niech ci będzie. Jak chcesz się znowu boczyć, o Bóg wie co, to śmiało... ale jesteś moim chłopakiem, który kilka minut temu dostał po gębie i moim zasranym obowiązkiem jest zadbanie o ciebie, czy ci się to podoba, czy nie.. jasne? 
- Zasranym obowiązkiem, tak? 
- Wiesz co.. 
- Dobra, spokój panowie. - Chan wszedł między nas, izolując nas od siebie - Jeongin.. zapewniam cię, że to, co mówiła Yunjin to totalna ściema.
- Zaglądałeś im do łóżka? - spojrzałem na Hyunga, czując jak się we mnie gotuje.
- Byliśmy razem do cholery.. to logiczne, że ze sobą sypialiśmy! 
- Przestań się na mnie drzeć! - wrzasnąłem, czując ponowne zawroty głowy.
- Ej, ej, ej młody.. - Changbin chwycił mnie w pasie, podtrzymując mnie w pionie - Wszystko okej?
- Odwiozę go do domu. - Hyunjin wziął mnie na ręce bez najmniejszego problemu, po czym wbił we mnie wzrok. Widziałem, że mimo złości bardzo się o mnie martwi - Ani słowa, bo zaraz ja ci przyłożę.. - burknął, spoglądając na chłopaków - Odwiozę go i wrócę.
- Zostań z nim w domu.
- Jakoś cię usprawiedliwimy. 
- Jeongin nie ma ochoty na moje towarzystwo.. - rzucił beznamiętnie, niosąc mnie w kierunku samochodu. Czułem się jak skończony dupek... znowu. Ale to, co usłyszałem od Yunjin całkowicie wytrąciło mnie z równowagi. Co jeśli mój chłopak rzeczywiście zachowuje się w łóżku jak niewyżyte bydle? Nie wytrzymałbym z kimś takim..


*


- Kiedy Jongoo wraca z uczelni? 
- Niedługo powinien być. - Hyunjin skinął głową, składając mój mundurek - Hyung..
- Leż w łóżku i najlepiej z niego nie wychodź... wieczorem do ciebie zadzwonię.
- Ale..
- Jakbyś czegoś potrzebował, to oczywiście dzwoń..
- Ja nie..
- Pojadę teraz do Minho, ale będę pod telefonem..
- Przepraszam! - brunet powiesił mój mundurek, odwracając się powoli w moim kierunku.
- Słucham?
- Przepraszam Hyung. 
- Wiesz chociaż za co?
- Wiem.. za to, że na ciebie naskoczyłem, a... nie mnie to oceniać, co lubisz w łóżku..
- Że co? - Hyunjin zaśmiał się, siadając obok mnie - Czyli uwierzyłeś Yunjin? - zamilkłem jedynie, odwracając wzrok - Czy ty nie widzisz tego, że ona chce nas skłócić? Naiwna myśli, że do niej wrócę..
- Ale nie chcesz, prawda?
- Oczywiście, że nie chcę. - Hyunjin nachylił się do mnie, całując mnie ostrożnie w czoło - To z tobą chcę być do końca życia, czy ci się to podoba czy nie. - uniosłem wzrok na chłopaka, czując mocniej bijące serce.
- Brzmi jak oświadczyny. - zaczerwieniłem się, lekko się przy tym uśmiechając.
- Mmm nie... myślę, że w tej kwestii stać mnie na więcej. 
- Hyung, no co ty..
- Cierpliwości. - szepnął, po czym położył mnie do łóżka, nakrywając mnie przy tym kołdrą - Przeprosiny oczywiście przyjęte... nie umiem się na ciebie gniewać.
- Hyung?
- Hm?
- Nie zostaniesz ze mną? 
- Pojadę do Minho, okej? - westchnąłem, dość niechętnie przytakując. To nie tak, że jestem nieczułym dupkiem i chcę mieć Hyunjina tylko i wyłącznie dla siebie, ale po tej naszej drobnej kłótni wolałbym się teraz do niego poprzytulać, a nie siedzieć samemu w domu - Jak masz ochotę, to wyskoczymy gdzieś na weekend... tylko ty i ja, hm?
- Chętnie, ale mój ojciec..
- No tak. - chłopak zamyślił się, głaszcząc mnie po dłoni - A nie możesz raz odpuścić? Wynajmiemy sobie jakiś domek, będziemy siedzieć do późna przy ognisku, o ile pogoda pozwoli.. hmmm.. będę cię caaaaały czas przytulał i mówił, jak bardzo cię kocham. - zaśmiałem się, łapiąc Hyunga za rękę - Podoba się taka opcja?
- Bardzo. 
- Pogadaj z ojcem i daj mi znać.. czegoś dla nas poszukam.
- Dobrze.
- No.. a teraz odpoczywaj, a ja lecę do Minho. - Hyunjin obdarował mnie długim całusem w czoło, po czym posłał mi chyba najsłodszy na świecie uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem - Wieczorem zadzwonię. 
- Mhmm... kocham cię Hyung.
- Ja ciebie też. - szepnął, przywierając do mnie ponownie wargami.


*

- Taehyung jest w twoim wieku Jongsoo... na pewno się dogadacie. - siedziałem w samochodzie ojca, jadąc z nim na kolejny wspaniały weekend w domu mojej podłej matematyczki. Moje prośby o wolny weekend poszły na marne... wprawdzie ojciec zgodził się, ale dopiero w przyszłym tygodniu, bo chciał za wszelką cenę, bym poznał syna tej wstrętnej baby. Nie wiem po co mam go poznawać, ale niech mu będzie. Wolę już unikać z nim jakichkolwiek kłótni. 
- Mam się dogadywać z synem ździry, z którą zdradziłeś mamę? Żarty sobie stroisz?
- Nie tym tonem gówniarzu... Ma być miło i wszyscy mają być zadowoleni, jasne?
- O tak... ty i ta baba z pewnością będziecie zadowoleni. Trochę gorzej z nami, ale to cię już kompletnie nie interesuje. 
- Zamknij się, bo oberwiesz po pysku.
- Tato, przestań. - siedzący z przodu Jejoon poklepał ojca po ramieniu, uśmiechając się - Ja będę grzeczny, obiecuję.
- Skończ młody, bo mi się niedobrze robi. - burknął Jongsoo.
- Udam, że nie słyszałem. - ojciec spojrzał w lusterko, zerkając na mnie - A ty Jeongin nic nie powiesz?
- A co ma mówić? Zastanów się w jakiej ty go stawiasz sytuacji. Co tydzień wozisz go do baby, która uczy go matmy... jak on ma się czuć do cholery? 
- Przysięgam, że powiesz jeszcze słowo, to zatrzymam samochód i ci wpieprzę. - złapałem brata za rękę, posyłając mu dość znaczące spojrzenie. Boję się ojca... nigdy mnie wprawdzie nie uderzył, ale to, jak potrafi się na mnie wydrzeć i wyniszczyć psychicznie, w zupełności wystarczy. 
Po kilku minutach zajechaliśmy na miejsce. Byłem już tu trzy weekendy z rzędu więc mogę już co nie co powiedzieć o tym miejscu. Jest to niewielki, parterowy domek na obrzeżach Seoulu. Mały ogródek, huśtawka i miejsce na grilla... w okół cisza, zero sklepów, czy jakichkolwiek miejsc, do których można uciec, gdy atmosfera w domu robi się gorąca... tragedia - Spokój i uśmiech.. i tak przez cały weekend, zrozumiano?
- Ta.. - weszliśmy do środka. Po chwili do przedpokoju weszła moja matematyczka, szeroko się uśmiechając.
- Cześć chłopcy.
- Dzień dobry. - powiedzieliśmy zgodnie, kłaniając się.
- Tae skoczył do sklepu... zrobimy sobie dzisiaj grilla, hm?
- Pewnie kotku. - kotku? Ble.. - Trzeba korzystać, póki nie leje. - zarzuciłem torbę na ramię, zerkając na starszego brata.
- Idziemy do pokoju?
- Mhm.. też nie mogę tego słuchać. - burknął, prowadząc mnie do pokoju, który jest co tydzień przeznaczony dla naszej trójki. Stoją w nim trzy polowe łóżka, szafa i półka z książkami, gdyż ojciec odłącza nas całkowicie od internetu gdy spędzamy z nim weekend. Każe nam za to dużo czytać, a gdy odwozi nas w niedzielę do mamy, przepytuje nas z przeczytanych książek... paranoja, co? - Super weekend, nie? - Jongsoo rzucił torbę na łóżko, rozpakowując się.
- Mogłem teraz jechać z Hyunjinem za miasto.. - westchnąłem, kładąc się na swoim łóżku.
- Dokładnie... a ja w końcu wyszedłbym gdzieś z Markiem. Na tygodniu nie ma czasu na takie rzeczy..
- Nie no wiesz... przecież Taehyung jest w twoim wieku. Na pewno się dogadacie.
- Jaki ty jesteś złośliwy. - zaśmiałem się, pisząc do Hyunga, że dojechałem właśnie na miejsce.
- Ale kto go tam wie... może jest całkowitym przeciwieństwem swojej mamusi. 
- Szczerze na to liczę... czytanie tych książek mnie nie urządza. Tak bym może chociaż z kimś pogadał.
- Mam nadzieję, że jest fajny. 
- Przyjaciółmi i tak nie zostaniemy.
- Pf... wykluczone. - zerknąłem na telefon, słysząc dźwięk wiadomości. "Baw się dobrze i uważaj na siebie. Głowa do góry skarbie. Wpadnę do ciebie w niedzielę, hm? Kocham cię". Uśmiechnąłem się szeroko, czując, jak brat zagląda mi przez ramię - Jongsoo!
- Ooo jaki on jest kochany.
- Spadaj... jest mój. 
- Nie śmiałbym go tknąć. - zaśmiał się, czochrając mi włosy - Mówiłeś ojcu?
- O tym, że mam chłopaka? Oszalałeś?
- W sumie..
- Zabiłby mnie na miejscu. - odłożyłem telefon, zerkając na brata - Gdzie już lecisz?
- Na fajkę... zajaram i do ciebie wrócę.
- Okej. - wtuliłem twarz w poduszkę, głęboko wzdychając. Był dopiero piątek, godzina 18-sta. Do spotkania z Hyunjinem zostało równe 48 godzin... 48 godzin.. ludzie, co to robić bez niego? Widziałem się z nim zaledwie dwie godziny temu, a już potwornie za nim tęsknię i chcę się do niego przytulić. Sięgnąłem ponownie po telefon, chcąc napisać Hyunjinowi jeszcze jednego sms'a o tym, jak bardzo go kocham i tęsknię, jednak wtedy usłyszałem za sobą niski, męski głos.
- Cześć. - czyżby to był wspomniany wcześniej Tae? Poderwałem się na równe nogi, wbijając wzrok w chłopaka... W chłopaka, którego bardzo dobrze już znałem - Ooo... kogo ja tu widzę? - Taehyung zamknął za sobą drzwi, uśmiechając się - Kto by pomyślał, co? Ale spotkanie.. - pamiętacie, jak około trzech miesięcy temu zaczepiła mnie pod szkołą grupka studentów? Ukradli mi telefon, Hyunjin stanął w mojej obronie i takie tam... był to nie kto inny, jak syn mojej nauczycielki - Nie przywitasz się ze mną?
- Niechętnie. 
- Uuu. - Tae zaśmiał się, wyciągając z kieszeni bluzy mój telefon - Poznajesz?
- Oddaj mi go. 
- Żartujesz? Jest mój. 
- Jest mój, a ty go ukradłeś.. oddaj mi go, proszę. 
- Jaki ty jesteś uroczy. - chłopak podszedł do mnie, wpatrując się we mnie z góry. Około 190 cm wzrostu robiło swoje.. - Możesz mnie błagać na kolanach, a ja ci go i tak nie oddam.
- Ale..
- Chociaż. - podły drań zaśmiał się, łapiąc mnie za bluzę - Widzimy się co tydzień więc w sumie mogę zrobić z ciebie jakiś użytek. Będziesz robił to, co chcę i wtedy pomyślę nad oddaniem ci telefonu. 
- On mi się należy..
- Aha, no właśnie. - Taehyung nachylił się do mojej twarzy, cwaniacko się uśmiechając - Jeśli komukolwiek o tym powiesz, to przysięgam, że wyrządzę ci ogromną krzywdę. 
- Chyba nie wiesz z kim zadzierasz. - w jednej chwili zeszło ze mnie całe powietrze. Do pokoju wszedł Jongsoo, mierząc wzrokiem mojego oprawcę... który to już będzie?
- A ty to kto?
- Jongsoo... jego starszy brat.
- Puść mnie.
- Głuchy jesteś? Puść go w tej chwili. - syn mojej matematyczki uśmiechnął się zadziornie, puszczając moją bluzę - Super... a teraz oddaj mi jego telefon. 
- Samo słowo "nie" wystarczy? Czy mam ci to jakoś inaczej wytłumaczyć?
- A to przepraszam, za kogo ty się do cholery uważasz? - podszedłem bliżej brata, chowając się za jego plecami.
- Za posiadacza najnowszego iphone'a.
- Wyborny dowcip... dawno nikt nie podjął się tak żałosnej próby zgaszenia mnie. - Jongsoo podszedł bliżej chłopaka, wyciągając rękę w jego kierunku - Oddawaj telefon mojego brata.. już. 
- Dlaczego niby miałbym zrobić coś, czego żąda ode mnie jakiś śmierdzący kundel?
- Posłuchaj mnie dupku. - warknął chłopak, łapiąc Taehyunga za bluzę - Albo oddasz Jeonginowi ten zasrany telefon albo ci tak wpieprzę, że własna matka cię nie pozna, rozumiesz? Nie pozwolę ci gnębić mojego brata, śmieciu. - widać było po twarzy Tae, że się waha. Po chwili jednak wywinął oczami, wręczając mi mój telefon - Bardzo ładnie... i dobrze ci radzę. Trzymaj się z dala od Jeongina, jasne? Jeśli dowiem się, że próbowałeś go zaczepiać to ci jaja urwę. 
- Pieprz się. - warknął, odpychając Jongsoo - Z tego co słyszałem od waszego ojca, Jeongin się go chyba boi, co?
- O czym ty mówisz?
- O tym, że tak go urobię, że gnojek nie będzie miał życia. 
- Ty..
- Też nie wiesz z kim zadarłeś Jongsoo.. - zaśmiał się, opuszczając nasz pokój. Spojrzałem jedynie na brata, mieląc w dłoni odzyskany telefon.
- Nie bój się. Jakoś to załatwię. - uśmiechnąłem się, przytulając się do chłopaka - A tobie co?
- Dziękuję. 
- Ale..
- Pieprzyć go... dziękuję.
- Ej, ej, ej... słownictwo młody. - zaśmiałem się, unosząc wzrok.
- Serio urwałbyś mu jaja?
- No pewnie... dla ciebie wszystko. - Jongsoo zaśmiał się, kręcąc głową - Jaki ty się zrobiłeś wulgarny... gdzie mój słodki, niewinny brat?
- Będzie miał comeback jak tylko stąd wyjedziemy. Tu trzeba być twardym.
- O! I słusznie. Nie daj się mu młody.. jak dupek zobaczy, że się go boisz, to cię zgnoi. 
- Postaram się.
- Próbuj Jeongin... pamiętaj, że nie zawsze będę przy tobie żeby ci obronić tyłek.. naucz się chociaż asertywności. W twoim wypadku, to już będzie coś.










~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Kochani! Biorę udział w konkursie na ficzka. Wystawiłam opowiadanie pt."Stypendium" (Hyunjin&Felix). Byłabym niezwykle wdzięczna absolutnie każdemu z Was, kto zechciałby oddać na mnie swój głos. Z góry Wam bardzo dziękuję!!!! <3  --> [klik]