30 lipca 2018

Korepetycje~cz.16 [Hyunjin&Jeongin]



           
- Hyunjin.. - zerknąłem na zamyślonego chłopaka, który dłubał beznamiętnie patykiem w ognisku. Pojechaliśmy na weekend za miasto. Znów wynajęliśmy domek w środku absolutnego pustkowia. Tym razem jednak mniejszy.. w końcu przyjechaliśmy tutaj sami - Hyung..
- Tak?
- Słyszałeś, co mówiłem?
- Mm... opowiadałeś o swoim ojcu.
- Tak... jakąś godzinę temu.. - westchnąłem, odsuwając się od niego. Strasznie mnie ostatnio denerwuje. Ciągle błądzi gdzieś myślami, totalnie o mnie zapominając.
- Jeongin..
- Dobra, daj spokój. - okryłem się kocem, wpatrując się w tańczące płomienie. Myślałem, że ten wyjazd coś zmieni.. że będę miał Hyunjina w pełni dla siebie, że będę jego oczkiem w głowie... ta.. bardzo się na nim zawiodłem. Chłopak przysunął się do mnie, łapiąc mnie nieśmiało za rękę... nawet nie drgnąłem. Wpatrywałem się w ognisko, zastanawiając się, co zjem na kolację po powrocie do domu..
- Skarbie, posłuchaj..
- Czy ty mnie w ogóle kochasz?
- Słucham? Co to w ogóle za pytanie?
- Podstawowe, normalne pytanie.. 
- Oczywiście, że cię kocham.
- Ostatnio chyba mniej.. - odwróciłem głowę, czując cisnące się do moich oczu łzy. Hyunjin objął mnie w pasie, podczas gdy jego druga ręka spoczęła na moim policzku, przekierowując moją twarz w swoim kierunku.
- Jeonginie, o czym ty mówisz?
- O tym, że ostatnio zupełnie o mnie zapomniałeś. - po moim policzku spłynęła łza, która została pospiesznie wytarta przez Hyunga - Co z tego, że spędzamy ze sobą masę czasu, jak w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi? Albo siedzisz w telefonie albo mówisz o Minho..
- Poczekaj..
- Wiem, że to twój przyjaciel, ale ile można. - zacisnąłem powieki, rozklejając się na oczach Hyunjina. Było mi potwornie wstyd, ale już nie miałem siły tego w sobie dusić.
- Nie płacz, słyszysz? - brunet zaczął pospiesznie wycierać moje policzki. Kocham go najbardziej na świecie i chyba właśnie dlatego jego obojętność tak bardzo mnie boli - Proszę cię, nie płacz już. 
- Ile można.. 
- Błagam, nie płacz. - wylądowałem w jego ramionach. Hyunjin głaskał mnie po głowie, głęboko przy tym oddychając. Wiem, że nie znosi tego, jak płaczę i wiem, że bardzo to wtedy przeżywa, ale nagromadzone we mnie emocje postanowiły zrobić mi w tym momencie nieprzyjemny żart i wybuchnąć przy Hyungu - Uspokój się... proszę. - pociągnąłem nosem, zaciskając dłoń na jego kurtce - Ciii. - chłopak nucił mi do ucha naszą ulubioną piosenkę.. nigdy o tym nie mówiłem, ale zawsze to robi, kiedy się denerwuję albo jestem smutny - Cichutko. - uniosłem powoli głowę, zerkając nieśmiało na przejętego całą tą sytuacją Hyunjina.
- Hyung..
- Nie płacz. - szepnął, wycierając moją buzię.
- Coś cię łączy z Minho, prawda? - chłopak o mały włos nie spadł z pieńka na którym siedział - Dlatego taki jesteś, tak?
- Co ty bredzisz.. 
- Bądź ze mną szczery.. naprawdę nie mam już na to siły. 
- Nic poza przyjaźnią mnie z nim nie łączy.. przysięgam.
- O czym ciągle myślisz, co? Jestem pewien, że o nim.
- O nim, ale..
- Wiedziałem.
- Posłuchaj do cholery... Myślę o nim, bo to mój najlepszy kumpel, który chciał się zabić kilka dni temu. Czy to takie dziwne, że się o niego martwię?
- Nie. Mówiłem ci, że to rozumiem, ale ty mnie całkowicie ignorujesz Hyung... Rozumiem, że zadzwonisz do niego te dwa czy trzy razy dziennie, ale chciałbym żebyś potem zajął się mną... opowiadam ci o sobie i o swoich problemach, a ty mnie w ogóle nie słuchasz. Wiesz jak ja się podle wtedy czuję?
- Kotku..
- Nie kotkuj teraz Hyunjinie, tylko mnie posłuchaj..
- Kocham cię, ale moja uwaga nie może być skupiona w stu procentach na tobie, tak, jakbyś tego chciał..
- Co?
- Może nie dojrzałeś do związku, skoro tego nie rozumiesz? - zatkało mnie. Chłopak przetarł pospiesznie twarz, po czym złapał mnie za ręce - Przepraszam.. - poderwałem się z miejsca, zbierając swoje rzeczy - Jeongin, przepraszam.. nie chciałem tego powiedzieć.
- Ale powiedziałeś. - burknąłem, idąc w stronę domku.
- Jeongin..
- Jesteś tak inteligentnym chłopakiem, a nie można z tobą nawet szczerze porozmawiać, bo zaczynasz mnie obrażać.
- Nie obrażam cię. Przepraszam jeśli tak to zabrzmiało.
- Dobra, daj mi spokój. - po wejściu do domku, ruszyłem do naszej sypialni, zamykając za sobą drzwi na klucz.
- Hej... Jeongin, nie wygłupiaj się. Otwórz. 
- Nie.
- Chcesz być sam?
- Tak.
- Okej... a gdzie mam spać żabko?
- Na kanapie.
- Oj no proszę cię... chcę spać z tobą. 
- Ale ja nie mam ochoty spać dzisiaj z tobą... daj mi już spokój.
- A buzi na dobranoc? - uśmiechnąłem się pod nosem, wycierając pospiesznie spływającą po policzku łzę. Obraził mnie, co mnie potwornie zabolało, ale moja miłość do niego jest w stanie przebić absolutnie wszystko.
- Dzisiaj nie zasłużyłeś na buzi. 
- No tak... śpij dobrze skarbie. 



*


                 Wstałem dopiero blisko 11-stej. Nie mogłem zasnąć przez całą noc, mając ogromne wyrzuty sumienia, że wysłałem mojego chłopaka na kanapę. Zasnąłem dopiero gdy zaczęło świtać, czego skutkiem jest tak późna pobudka. Swoje pierwsze kroki skierowałem tradycyjnie do kuchni. Byłem głodny jak diabli. Chciałem przygotować nam dobre śniadanie i ponownie podjąć się rozmowy z Hyunjinem. Jeszcze troszkę senny podszedłem do lady, nastawiając wodę w czajniku, kiedy poczułem jak mój skarb obejmuje mnie z całej siły, całując mnie przy tym w głowę.
- Tęskniłem. - skinąłem jedynie głową, sięgając po kubek - Zostaw to... wszystko czeka na ciebie na tarasie. 
- Zrobiłeś śniadanie?
- Mhm.. nie mogłem bez ciebie spać i się zerwałem z samego rana. - odwróciłem się do niego przodem, wpatrując się w jego łagodne oczy - Przepraszam skarbie. - westchnął, głaszcząc mnie przy tym po policzku - Zachowałem się wczoraj jak skończony cham, ale naprawdę bardzo mocno cię kocham i przysięgam, że nie chciałem cię obrazić.. wybacz mi.
- Hyung, ja się dopiero uczę bycia w związku..
- Wiem... i wiem, że nie powinienem na ciebie naskakiwać, ale wiesz, że twój Hyung czasami nie myśli.
- Wiem.. - uśmiechnąłem się lekko, całując go w kącik ust - Tylko.. tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju..
- Jaka?
- Naprawdę uważasz mnie za dzieciaka? - westchnąłem, wskakując przy tym na ladę. Chłopak stanął między moimi nogami, pieszcząc dłońmi moją talię - Co powinienem w sobie zmienić? Chciałbym żebyś był ze mną tak bardzo szczęśliwy, jak ja z tobą.. 
- Nie chcę żebyś się zmieniał skarbie. Kocham cię takim, jaki jesteś i nie chcę nawet żebyś zmieniał w sobie tak błahej rzeczy, jaką jest zdjęcie aparatu. - zaśmiał się, całując mnie w czoło - Nie wiem, co mi wczoraj walnęło do głowy.. przepraszam. 
- W porządku. - oparłem się o jego klatkę piersiową, czując, jak jego smukłe palce przeczesują moje włosy - Bardzo cię kocham, wiesz?
- Też cię kocham maluszku. - uniosłem głowę, uśmiechając się - Głodny? - chuchnąłem, wąchając swój oddech.
- Uh.. aż tak to czuć? 
- Mmm tylko troszkę. 
- Mogłeś powiedzieć, że nic nie czuć. - zeskoczyłem z blatu, idąc w stronę tarasu.
- Weź kurtkę! 
- Nie wezmę!
- Nie denerwuj mnie! - Hyunjin podbiegł do mnie, zasypując mnie falą buziaków - Bierz kurtkę uparta mendo.
- A jeśli nie wezmę? - chichotałem, będąc znów w jednej chwili najszczęśliwszą osobą na świecie.
- To będę musiał znieść wszystko do domu... nie będziesz marzł.
- Dobrze no.. wezmę kurtkę. 
- I spodnie narzuć na ten wyschnięty tyłek.
- Hm? - zerknąłem w dół, lekko się pesząc. Zapomniałem, że spałem w samych bokserkach - Matko.. 
- Śmiesznie byś wyglądał w kurtce i samych majtach. 
- I tak bym ci się podobał.
- Oczywiście, że tak... ale po co ma ci tyłek marznąć? - przedrzeźniłem go, idąc w stronę pokoju.
- Idź jeść.. za moment przyjdę. 



*


                      Siedziałem przed telewizorem, czekając na powrót Hyunga. Jakiś czas temu pojechał do sklepu, bo troszkę źle przekalkulowaliśmy nasze zakupy i najzwyczajniej w świecie zabrakło nam jedzenia. Co chwilę zerkałem na telefon, czekając na jakąkolwiek wiadomość. Wprawdzie najbliższy sklep jest kawałek stąd, ale nie było już go około godziny.. bez przesady. Poza tym nie ukrywam, że potwornie się bałem, gdyż byliśmy w samym środku lasu. Z racji tego, że mamy późną jesień, teren ten jest całkowicie opustoszały, a co za tym idzie... byłem tu teraz sam. Chciałem jechać z Hyunjinem, ale on akurat zbierał się do sklepu, jak wychodziłem spod prysznica i co? Znów gadanie: "chory będziesz", "przecież za moment wrócę", "nie, bo masz mokre włosy". Gorzej z nim, jak z rodzicami. Wybrałem numer chłopaka, jednak jego telefon milczał.. cholera jasna. Przysięgam, że jeszcze chwila i tu oszaleję. 
- Odbierz pajacu.. - poderwałem się z kanapy, słysząc po chwili pukanie do drzwi. Wryło mnie w podłogę. Moje serce automatycznie zaczęło pracować na szybszych obrotach, będąc bliskie doprowadzenia mnie do zawału - Bez jaj. - znacie "Nieznajomych"? W tym momencie poczułem się jak główny bohater trzeciej części - Odbierz. - pisnąłem, słysząc głośniejsze uderzenia w drzwi - Błagam, odbie..
- No co tam?
- Hyung..
- To ja kotek.. już wracam. 
- Ktoś.. - byłem tak przerażony, że nie byłem w stanie wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku - Ktoś.. - powtórzyłem, łapiąc się za klatkę piersiową.
- Jeongin, co się dzieje?
- Ktoś puka. - zachłysnąłem się powietrzem, czując jak mimowolnie, najzwyczajniej ze strachu, spływają mi po twarzy łzy - Hyung, boję się.
- Jak to "ktoś puka"? Przecież jesteśmy tam sami.
- Błagam, przyjedź.
- Już jadę, nie bój się.
- Słabo mi..
- Co?
- Słabo mi Hyung. - osunąłem się na ziemię, będąc w coraz większym szoku, przez który mój oddech również był ograniczony.
- Jeongin.. hej, słyszysz mnie?! 
- Boże, jak ja się boję. - pisnąłem, zanosząc się łzami. Wtedy też usłyszałem, jak ktoś dobiera się do zamka. Skuliłem się jedynie, starając się uspokoić oddech, ale było to całkowicie niemożliwe - Nie, błagam nie..
- Jeongin.. - zacisnąłem dłonie na mokrych jeszcze włosach, modląc się o to, by nie stała nam się żadna krzywda - Skarbie.. - uniosłem pospiesznie głowę, widząc przed sobą przestraszonego Hyunjina... zwariowałem?
- Drzwi..
- Hm?
- Zamknij drzwi. - poderwałem się na równe nogi, zamykając drzwi na wszelkie możliwe zamki - Widziałeś kogoś? - oparłem się o ścianę, łapiąc w płuca jak najwięcej powietrza.
- Przepraszam..
- Co?
- To ja.. nie wiedziałem, że aż tak się przestraszysz.. - wbiłem wzrok w Hyunjina, czując jak mnie mdli. Dawno już nie byłem tak przerażony, jak dosłownie kilka sekund temu - Wszystko w porządku?
- Ty mnie tak przestraszyłeś? Czy ty jesteś nienormalny?! - Hyung podszedł do mnie, mocno mnie przytulając - Ty idioto! 
- Spokojnie.. przepraszam. 
- Ty kretynie! Myślałem, że zejdę na zawał, rozumiesz?! - spojrzałem na niego, wycierając niezdarnie policzki - Jak mogłeś zrobić coś takiego?! 
- Przepraszam.. 
- Ja... aishh! - odepchnąłem go, idąc do sypialni. Rzuciłem się na łóżko, okładając je pięściami. Hyung znów mnie upokorzył, a ja zrobiłem z siebie debila... powinienem się chyba przyzwyczajać.
- Jeongin, przepraszam. - Hyunjin usiadł na łóżku, głaszcząc mnie po plecach - Powiedz mi tylko, jak się czujesz... już w porządku?
- Nie, nie jest w porządku.
- A co się dzieje? - spojrzałem na niego, starając się zabić go wzrokiem.
- Mam chłopaka debila... to się dzieje.. Ciśnienie to mi chyba do 200-stu podniosłeś.
- Nie miałem pojęcia, że tak się przestraszysz.. przepraszam skarbuś. 
- Zobacz. - przekręciłem się na plecy, po czym złapałem mojego chłopaka za rękę, przykładając ją do swojego serca - Czujesz?
- Ej, uspokój się... wszystko już w porządku. - Hyung nachylił się do mojej klatki piersiowej, całując kilkakrotnie jej lewą stronę - Spokojnie. - dodał szeptem, głaszcząc mnie po dłoni - Lepiej się czujesz?
- Jeszcze nie.
- A jak dostaniesz buzi?
- Zobaczymy. - Hyunjin zaśmiał się, przywierając delikatnie do moich warg. Zarzuciłem od razu ręce na jego kark, odwzajemniając jego pocałunek.
- Mhmm.. widzę, że już jest lepiej.
- Znacznie lepiej. - kiedyś już wam mówiłem, jak bardzo uwielbiam go całować. Czuję się wtedy niewyobrażalnie dobrze - Hyung?
- Tak?
- Wprawdzie nie zasłużyłeś, ale... wiesz.. może dzisiaj spróbujemy? - oczy mojego chłopaka automatycznie się zaświeciły. Zaśmiałem się, trącając palcem jego nos - Oczy ci się świecą zboku. 
- Zaskoczyłeś mnie.
- Nie mów, że nie jesteś przygotowany.
- Em.. jestem, ale..
- Wiedziałem. - uśmiechnąłem się, głaszcząc go po twarzy.
- Na pewno jesteś gotowy?
- Na sto procent.. ale musisz mi coś obiecać.
- Słucham.
- Wyłączysz telefon, okej?
- Obiecuję. - mruknął całując mnie w czoło - Masz jeszcze jakieś życzenia?
- Troszkę mam.
- Mów. - zaśmiał się, całując moją całą twarz.
- Nie będziesz się gapił na moje nagie ciało, bo to mnie potwornie krępuje. - uśmiechnąłem się, słysząc jego chichot - Musisz być delikatny, bo strasznie się boję. 
- Bólu?
- Tak. - Hyunjin spojrzał na mnie, pieszcząc opuszkami palców mój policzek - To boli Hyung?
- Każdy odczuwa to w inny sposób, wiesz? Postaram się żeby nic cię nie bolało. - skinąłem głową, głęboko wzdychając.
- I.. jak nie wytrzymam to przerwiemy... Przepraszam, ale nie wiem jak zarea..
- Jasne, rozumiem. - chodzące złoto, nie facet... ubóstwiam go - Jak będziesz czuć się źle, to mów. Nie chcę żebyś robił coś wbrew sobie. - posłałem Hyungowi ciepły uśmiech, wpatrując się w jego przeszklone, wielkie oczyska.
- Jesteś najlepszy Hyunjin. 
- Cieszę się, że tak mówisz. - dostałem ponownie buziaka w czoło, po którym chłopak wstał z łóżka - Idę pod prysznic. 
- O wiem! - poderwałem się na równe nogi, wypychając go z pokoju - Nie spiesz się. 
- A co? Szykujesz coś specjalnego?
- Oj idź... potem zobaczysz. 
- Buzi. - cmoknąłem go kilka razy, zamykając za nim drzwi. Więc to dziś.. póki co nawet się tak bardzo nie stresuję. Zobaczymy co będzie się ze mną działo, jak zaczniemy. Swoją drogą też przyjechałem tu przygotowany na wypadek naszego pierwszego razu. Wyjąłem ze swojej walizki, ukryte na jej dnie świeczki, które pospiesznie porozstawiałem po całym pokoju. Słyszałem, że to jest romantyczne, a chcę żeby ten dzień był naprawdę wyjątkowy dla nas obu. Po rozpaleniu ich, zaścieliłem ładnie łóżko, po czym wylałem na siebie pół butelki perfum.
- O matko.. ale dusi. - szepnąłem, odgarniając bardzo silny zapach sprzed twarzy. Zaraz po tym usiadłem na łóżku, czekając na powrót mojego chłopaka. Mój brat twierdzi, że aby wszystko się udało, trzeba się wyluzować. Dobra.. póki co byłem wyluzowany jak nigdy dotąd. Mam tylko nadzieję, że taki stan utrzyma mi się do samego końca.
- Wooow. - uśmiechnąłem się, widząc stojącego w drzwiach, zadowolonego Hyunjina - Ale ślicznie.
- Podoba ci się? - zapytałem, czując jak moja twarz się czerwieni.
- Bardzo mi się podoba. - chłopak pocałował mnie w czoło, sięgając po leżący na stoliku telefon - Już go wyłączam. 
- Nie chcesz jeszcze zadzwonić do Minho?
- Jest z nim Jisung... a ja chcę spędzić wieczór z moim skarbem. - szepnął, przywierając do mnie wargami. Pociągnąłem go za sobą na łóżko, odwzajemniając jego czułe pocałunki. Byłem tak niesamowicie szczęśliwy i podekscytowany.. - Super to zorganizowałeś. - zachichotałem czując jeszcze większe szczęście, będąc pochwalonym przez Hyunga.
- Cieszę się, że ci się podoba. - chłopak ułożył mnie wygodnie na poduszkach, po czym głaszcząc mnie po dłoni, kontynuował pocałunek. Po jakimś czasie wsunął dłoń pod znajdującą się na moim ciele bluzę, pieszcząc moją klatkę piersiową i brzuch. Jego wargi natomiast wylądowały na mojej szyi, muskając ją w niewyczuwalny niemalże sposób. Odpływałem coraz bardziej z każdą, kolejną sekundą. Jeśli uzyskam tak błogi stan podczas tego właściwego zbliżenia, to naprawdę wszystko powinno nam się dzisiaj udać.
- W porządku?
- Bardzo w porządku. - Hyunjin zaśmiał się, zerkając na mnie.
- Mogę zdjąć ci bluzę i koszulkę? Troszkę mi przeszkadzają.
- Możesz. - usiadłem, wbijając się w wargi chłopaka, podczas gdy ten ostrożnie zdejmował ze mnie ubrania. Gdy zostałem w samych bokserkach, Hyunjin rozwiązał pasek spoczywającego na jego ciele szlafroka, ukazując mi tym samym swoje nagie ciało w pełnej okazałości - Hyung.. - zaczerwieniłem się, odwracając wzrok. Ten jednak w milczeniu chwycił za jedną z moich dłoni, przykładając ją do swojej klatki piersiowej.
- Też się denerwuję. - zaśmiał się, przyciągając mnie bliżej siebie - Nie stresuj się kituś. 
- Przecież kochałeś się wiele razy, Hyung. - usiadłem na nim okrakiem, czując jak moja twarz płonie. Co chwilę korciło mnie, by spojrzeć na jego członka, ale nie mogłem wyjść na zwyrola..
- Ale nie z taką wspaniałą osobą, jak ty. - mówiąc to musnął moje wargi, uśmiechając się - Ale ci oczka latają. 
- Ah.. przepraszam.
- Jesteśmy razem Jeongin.. nie krępuje mnie twoja obecność. - skinąłem jedynie głową, spoglądając nieśmiało na jego męskość.
- Rozerwiesz mnie.. - szepnąłem, słysząc śmiech chłopaka.
- Nie przesadzaj... nie skrzywdzę cię, obiecuję. 
- Wiem Hyung. - zrzuciłem z jego ramion puchaty szlafrok, wtulając się w jego nagie ciało - Bardzo cię kocham. - objąłem go, całując jego ramiona oraz szyję. Hyunjin ułożył dłonie na moich plecach, pieszcząc je niesamowicie delikatnie, przez co, co chwilę po moim ciele przebiegał przyjemny dreszcz.
- Jesteś największym szczęściem, jakie mnie spotkało w życiu. - szepnął, całując mnie w głowę - Dziękuję, że jesteś Jeonginie. - oderwałem się od ciała chłopaka, wbijając wzrok w jego oczy, w których odbijało się światło dobiegające ze świeczek. Nie wiedziałem, co powiedzieć.. Hyunjin zawsze potrafi tak mnie podejść, że automatycznie przy nim głupieję - Jak się czujesz?
- Dobrze Hyung. 
- Na pewno? Może powinienem zwolnić?
- Nie... naprawdę jest super. - uśmiechnąłem się, całując go w czoło. Brunet podtrzymując moje plecy, położył mnie ponownie w poduszkach, po czym zaczął pieścić wargami całe moje ciało. Z początku dopieszczał moje ręce, jednak potem zszedł na obojczyki, klatkę piersiową, talię i brzuch, podczas gdy moje oczy coraz bardziej zachodziły mgłą. Po jakimś czasie Hyunjin usiadł znacznie niżej, całując moje stopy, łydki i uda. Zacisnąłem dłonie na pościeli, czując co jakiś czas moje kurczące się nogi. Mimo towarzyszącego mi wstydu, było mi tak dobrze, że za nic w świecie nie chciałem tego przerywać.
- Jeongin-ah..
- Jest okej. - szepnąłem, zamykając oczy - Idealnie. - dodałem, czując po chwili jak jego usta przywierają do mojego członka - Hyung. - zadrżałem, zaciskając nogi.
- Nie masz ochoty?
- Nie, proszę.. 
- Może chociaż spróbujesz? 
- Y y... nie jestem na to gotowy. 
- W porządku skarbie. - mówiąc to usiadł za mną, łapiąc za moje bokserki - Nie będę patrzeć, obiecuję.
- Jesteśmy razem... nie krępuje mnie twoja obecność. - Hyunjin zaśmiał się, pozbawiając mnie ostatniej części garderoby. Zaraz po tym chwycił moje biodra, po czym nachylił się do mojego brzucha, delikatnie go całując.
- Jesteś taką kruszynką. 
- Musisz zabierać mnie częściej na obiady i kolacje.
- A śniadania?
- Też.
- Załatwione. - uśmiechnąłem się, czując na pośladku palce bruneta - Rozluźnij się. - mówiąc to sięgnął po leżący na szafce lubrykant. Przełknąłem z trudem ślinę, śledząc uważnie każdy ruch Hyunga.
- Już?
- Jeszcze moment. Chcę cię trochę porozciągać. 
- Jak?
- Palcami. - uśmiechnął się, nalewając na jednego z nich żel.
- Ale..
- To nie boli, nie bój się. 
- Na pewno chcesz to robić?
- Oczywiście... potem będziesz czuć się lepiej. - skinąłem głową, czując wsuwającego się we mnie palca Hyunjina. Zadrżałem czując nieprzyjemny dyskomfort, ale w jednym miał rację.. póki co nic nie boli - W porządku?
- Mhm. - szarpnąłem za kołdrę, zaciskając przy tym powieki. Hyung złapał mnie za rękę, kontynuując zaczętą wcześniej czynność - Jeju..
- Co jest?
- Dziwne uczucie. - mój oddech stawał się coraz szybszy i płytszy. Poza przytłaczającym mnie dyskomfortem, odczuwałem coraz większe podniecenie. Byłem niesamowicie szczęśliwy będąc tak blisko mojego chłopaka.
- Za moment się przyzwyczaisz. - szepnął, całując mnie po brzuchu. Pojękiwałem jedynie głaszcząc go przy tym po głowie - I jak?
- W porządku.
- Teraz może cię troszkę poboleć. - mówiąc to wsunął we mnie kolejnego palca. Oparłem się gwałtownie na łokciach, wydając z siebie donośne syknięcie - Uważaj. - Hyung nie wyciągając ze mnie palców, położył mnie na łóżku, uważnie mi się przyglądając - Boli? - skinąłem jedynie głową, lekko się przy tym krzywiąc - Ciii... zaraz będzie dobrze. - Hyunjin głaskał mnie po twarzy, poruszając powoli ręką - Moment skarbie. 
- Boli. - chwyciłem go odruchowo za rękę, zaciskając kurczowo powieki.
- To normalne... proszę cię, wytrzymaj chwilę. - chłopak nachylił się do mnie, całując mnie w czoło - Przytul się Jeonginie. - zarzuciłem ręce na jego kark, wtulając się w jego rozgrzane ciało. Momentalnie poczułem ulgę. Za każdym razem, niezależnie od sytuacji, czuję się niesamowicie dobrze, kiedy się do niego przytulam - Już dobrze. - cała ta nieprzyjemna czynność trwała dobre 20 minut, ale z racji tego, że nie działo się nic specjalnego, to oszczędzę wam szczegółów - Jak tam?
- Już jest dobrze. - spojrzałem na mojego chłopaka, całując go w kącik ust.
- Na pewno chcesz to dzisiaj zrobić?
- Tak Hyung... spróbujmy.
- Pamiętaj.. jakby coś było nie tak, to mów.
- Dobrze. - brunet wyjął ze mnie ostrożnie palce, po czym sięgnął po chusteczkę, wycierając je. Denerwowałem się.. I tak jestem dumny z siebie, o ile w ogóle mogę to tak nazwać, że się przełamałem i zdecydowałem na seks z nim. Po chwili chłopak usiadł za mną, rozsmarowując lubrykant na swoim członku. Przełknąłem jedynie zalegającą w gardle gulę, czując coraz większy ścisk w klatce piersiowej.
- Gotowy? - skinąłem głową, czując wchodzącego we mnie Hyunga. Uchyliłem jedynie usta, zaciskając ponownie dłonie na pościeli. Koszmarne uczucie... - Jak się czujesz?
- B.. boli.. - chłopak zatrzymał się, głaszcząc mnie po udach.
- Oddychaj głęboko. - po wzięciu kilku głębokich wdechów, Hyunjin zapytał czy może kontynuować. Gdy otrzymał moje pozwolenie, wykonał kolejny ruch, jednak po moim krzyku, znów się zatrzymał, wbijając we mnie zatroskany wzrok - Myszko..
- To boli.
- Wiem.. - westchnął, całując mnie w zarzuconą na jego ramię, nogę - Wytrzymasz? Czy wolisz na dzisiaj skończyć?
- Wytrzymam Hyung.
- Jesteś pewien?
- Tak.. dam radę.
- Niech ci będzie. - brunet chwycił mnie w pasie, przekręcając mnie ostrożnie na brzuch - Spróbujemy inaczej, okej? - skinąłem głową, czując przylegające do moich nagich pleców, ciało Hyunjina - Boli?
- Troszkę. - chłopak pocałował mnie w policzek, lekko się uśmiechając.
- Wszedłem do końca, wiesz?
- Naprawdę?
- Mhm.. ale jeszcze chwilę poczekam. - uśmiechnąłem się, ściskając wplątujące się w moje dłonie palce chłopaka - Jak będziesz gotowy, to mi powiedz.
- Spróbuj. - nie sądziłem, że tak zwany "pierwszy raz", może być tak niesamowity. Na pewno w głównej mierze zależy to od atmosfery i partnera. Ja w swojego trafiłem wręcz idealnie. Hyunjin był niesamowicie czuły, delikatny, baaardzo ostrożny. Momentami obchodził się ze mną delikatniej niż z jajkiem. Co jakiś czas robił przerwy, pytał, jak się czuję, czy nic mnie nie boli, czy nie chcę zmienić pozycji czy już skończyć.. Ta noc utwierdziła mnie jedynie w przekonaniu, że jest to osoba, na którą czekałem całe życie i z którą chcę być już do końca swoich dni. Po wszystkim, Hyung mocno mnie przytulił i zapewnił, że kocha mnie najbardziej na świecie... Przysięgam, że gdybym miał taką możliwość, bardzo chętnie powtórzyłbym to jeszcze raz..


*


- Czas się pożegnać skarbie. - westchnąłem jedynie, zerkając na mojego chłopaka, który po udanym weekendzie odwiózł mnie właśnie do domu. 
- Nie chcę. 
- Rano po ciebie przyjadę, okej? - skinąłem głową, szeroko się uśmiechając. Kątem oka widziałem, że na podwórku stoi samochód mojego ojca, ale nieszczególnie chciałem sobie zawracać tym głowę - Daj mi buzi. - przysunąłem się bliżej Hyunga, obdarowując go czułym, bardzo długim pocałunkiem.
- Kocham cię. 
- Ja ciebie też myszko. - szepnął, całując mnie w nos - Zdzwonimy się jeszcze dzisiaj.
- Koniecznie. - sięgnąłem po swoje rzeczy, wysiadając z samochodu - Paa.
- Pa, kocham cię! - ależ jestem szczęśliwy. Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu porozmawiam o wszystkim z Jongsoo. Oczywiście bez szczegółów... ale zdradzenie mu kilku rzeczy nie zaszkodzi, prawda? 
- Wróciłem! - rzuciłem torbę, idąc do salonu - Cześć. - widząc grobowe miny mojej rodziny, cały mój entuzjazm ze mnie wyparował - Coś się stało?
- Dobrze, że już jesteś. - ojciec wstał z fotela, po czym podszedł bliżej mnie, wręczając mi jakiś plik papierów - Zapoznaj się z tym.
- Ale.. co to jest?
- Ojciec chce wysłać ciebie i Jejoona do szkoły z internatem... do Busan. - burknął Jongsoo, chodząc nerwowo po pokoju.
- Bo tutaj ewidentnie nie mogą skupić się na nauce. Zwłaszcza Jeongin.
- Nie, ja się nie zgadzam. - zrobiłem krok w tył, wpatrując się w ojca wielkimi oczami - To na drugim końcu Korei..
- O to właśnie chodzi. Odetniesz się od ludzi, obecnej szkoły i może w końcu zaczniesz myśleć o nauce.
- Nie, nigdzie nie jadę! - rzuciłem dokumenty na podłogę, czując jak się we mnie gotuje - Mało mi namieszałeś w życiu? Daj mi w końcu święty spokój!
- Nie tym tonem gnoju!
- Po rozwodzie będę pod opieką mamy, a ona nigdy nie pozwoli na coś takiego.
- Pojedziesz do Busan, czy ci się to podoba czy nie, rozumiesz?
- Nigdzie nie jadę! Mam tutaj chłopaka! - ugryzłem się w język, jednak na to było już stanowczo za późno. 
- Coś ty powiedział? - ojciec chwycił mnie za włosy, przyciągając mnie bliżej siebie - Co ty masz?! Chłopaka?!
- To boli!
- Puść go do cholery! - warknął mój starszy brat, jednak został odepchnięty przez tatę.
- Nie wtrącaj się! - ten tyran traktował mnie jak rzecz... Szarpiąc mnie za włosy, zaciągnął mnie do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi - Masz chłopaka, tak? - chwyciłem go za rękę, chcąc się uwolnić, ale on jest dużo silniejszy niż ja - Odpowiadaj!
- Mam chłopaka.. - wtedy też poczułem mocne uderzenie w twarz.
- Przez 15 lat wychowywałem pedała?! - wrzasnął, ponownie mnie uderzając. Słyszałem jedynie dobijających się za drzwiami Jongsoo i mamę... mam go dość. Nienawidzę go z całego serca.. - Mało mi wstydu przyniosłeś?! - uchyliłem niepewnie powieki, dotykając pękniętej, okropnie bolącej wargi - To z nim pojechałeś na weekend, tak?! 
- Nie..
- Nie kłam gnoju!
- Nie z nim... z kolegami.. - pociągnąłem nosem, czując spływające po policzkach łzy. Uderzył mnie pierwszy raz w życiu... byłem przerażony tym wszystkim.
- Nie wyj! - znów oberwałem, przez co zacząłem płakać jeszcze bardziej - Nie wyj, mówię! Wychowałem mężczyznę, a nie ciotę! - czułem jak moja twarz puchnie, ale bałem się cokolwiek zrobić - Nie wyj! - po kolejnym uderzeniu, splunąłem krwią, czując uginające się pode mną nogi.
- Zostaw go! - do pokoju wparował mój starszy brat wraz z mamą. Jongsoo odciągnął ode mnie ojca, wypychając go z mojej sypialni - Wypad, ale już! 
- Jestem twoim ojcem gówniarzu!
- Jesteś potworem, a nie ojcem! Wypieprzaj stąd, bo zadzwonię na policję! - uniosłem ostrożnie głowę, wbijając wzrok w przerażoną mamę.
- Jeonginie.. przepraszam za niego, słyszysz? - mama przytuliła mnie, zanosząc się łzami - Przepraszam kochanie. - skinąłem jedynie głową, idąc powolnym krokiem w stronę drzwi - Synku..
- A ty dokąd? - Jongsoo chwycił moją twarz, uważnie mi się przyglądając - Trzeba z tobą jechać do szpitala.
- Puść mnie..
- On bredzi... jest w szoku. - wydusiła mama, podchodząc do nas - Skarbie..
- Dajcie mi spokój. - wyminąłem brata, idąc do przedpokoju.
- Jeongin, stój... co ty wyprawiasz? - zacisnąłem dłonie w pięści, płacząc ponownie jak dziecko - Nie płacz.. on za to odpowie, obiecuję ci to.
- Zawieź mnie do Hyunjina. 
- Braciszku..
- Błagam cię. - chłopak skinął jedynie głową, sięgając po kurtkę.
- Dokąd wy idziecie?
- Zawiozę go do Hyunjina.
- Musi go zobaczyć lekarz... Jongsoo, zawieź go do szpitala.
- Mamuś, poradzimy sobie.. nie martw się. - po kilku minutach byłem już w drodze do Hyunjina. Był teraz jedyną osobą, której potrzebowałem i przy której chciałem być. Tak bardzo się boję... Nigdy już nie wrócę do domu. Nie chcę mieć nic wspólnego z moim ojcem. Nie dość, że zdradził mamę i nas zostawił, to jeszcze bezczelnie ingeruje w moje życie i znęca się nade mną... nie cierpię go - Jeongin, słyszysz mnie? - spojrzałem na chłopaka, pociągając nosem - Daj mi swój telefon.. zadzwonię do Hyunjina, żeby po ciebie wyszedł. - bez chwili namysłu wręczyłem bratu telefon, nie odrywając od niego wzroku - Cześć, z tej strony brat Jeongina... Niestety i Jeongin uparł się, że chce do ciebie jechać.. Tak, właśnie go wiozę. Mógłby dzisiaj u ciebie zostać? .. Dzięki, naprawdę... Tak, będziemy za sekundę. Jak możesz to wyjdź po niego... no, cześć. 
- Będzie na mnie zły.. - szepnąłem, chowając telefon.
- Kto? Hyunjin? - skinąłem jedynie głową - Dlaczego ma być zły?
- Że zawracam mu głowę..
- Przestań, błagam cię. Na pewno dobrze się tobą zajmie. - podjeżdżając pod dom mojego chłopaka, widziałem jak ten już na nas czeka. Wysiadłem pospiesznie z auta, lądując bardzo szybko w jego ramionach.
- Boże, co się stało? - szepnął, wzmacniając uścisk - Skarbie.. 
- Ojciec go pobił.. - wtrącił Jongsoo.
- Co? Dzwoniłeś na policję? 
- Nie, ale to zrobię. 
- Jeongin. - Hyung uniósł moją twarz, uważnie mi się przyglądając - Jak ty wyglądasz.. - nic nie mówiąc, wtuliłem się w niego, czując ogarniający mnie spokój - Już dobrze, nie bój się... nie bój się skarbie..






~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1 komentarz:

  1. Mam już dosyć tego durnego "ojca". No przeż on jest gorszy od tej wiedźmowatej matematyczki! Biedny Jeongin. Najpierw przeżywa swój wspaniały pierwszy raz, a chwilę później obrywa od ojca za bycie homo. To takie smutne. Naprawdę Mu współczuję. Ten pseudo ojciec nie może mieć żadnego kontaktu z dziećmi, a zwłaszcza z Jeonginem.

    OdpowiedzUsuń