15 lipca 2018

Korepetycje~cz.11 [Hyunjin&Jeongin]




             
                    Siedziałem na kolanach mojego chłopaka, wpatrując się w co chwilę całujących się Minho i Jisunga. Cieszę się, że póki co wszystko między nimi w porządku i potwornie im zazdroszczę tego, że są ze sobą tak blisko. Z drugiej strony jak przypomnę sobie, co słyszałem zaledwie dwie godziny temu, to robi mi się niedobrze. Patrząc na nich mam wszystko przed oczami, a to jest tak potwornie niesmaczne i niewłaściwe.
- Mam na ciebie ochotę.
- Znowu? - zachichotał Minho, całując swojego chłopaka w szyję.
- Chodź do domku.
- Mieliśmy spędzić czas z chłopakami.
- No chodź... nie daj się prosić. - westchnąłem jedynie, wtulając się w Hyunjina. Ten jedynie objął mnie, kontynuując rozmowę z Chanem. Jakie to męczące... Chciałbym żeby mój związek z Hyunjinem wyglądał podobnie, ale tutaj tak naprawdę wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Jeśli się w końcu nie przełamię, to nasza znajomość będzie się kręcić tylko i wyłącznie wokół przytulania i ewentualnych buziaków.
- Hyung.. - mruknąłem, łapiąc go za bluzę.
- Moment skarbie. - chłopak pocałował mnie w głowę, przenosząc wzrok na Chana - I wiesz... wtedy obrałem zupełnie inną taktykę, którą pokażę wam na następnym treningu. 
- Ty.. zróbmy sobie trening tutaj. Mamy świetne warunki.
- W sumie... chłopaki, gramy jutro w nogę? - zapytał przenosząc wzrok na grupkę naszych znajomych.
- Ooo! No pewnie, że tak!
- Po coś w końcu brałem tą piłkę. - zaśmiał się Changbin.
- No to super. - wywinąłem oczami, zerkając ponownie na mojego chłopaka.
- Hyunjinie.. 
- O wiem! Zrobię wam jutro trening, a potem zagramy... dwie drużyny po cztery osoby.
- A Jeongin będzie sędzią. - dodał Chan, wyprowadzając mnie w tym momencie z równowagi. Zeskoczyłem z kolan Hyunga, sięgając po swoją kurtkę - Zimno ci młody?
- Nie.. chcę już po prostu iść do domku. - wymusiłem uśmiech, zerkając na całujących się Jisunga i Minho.
- Pójdę z tobą. - Hyunjin wstał, jednak pospiesznie go zatrzymałem.
- Nie Hyung... pogadajcie sobie o piłce i treningach... ja sobie poradzę. 
- Jeongin.. 
- Dobranoc. - uśmiechnąłem się w kierunku chłopaków, idąc powolnym krokiem w stronę naszego domku. Było już dość późno i bardzo zimno. Szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to i bardzo chętnie posiedziałbym przy ognisku z kolegami, ale w tym momencie potworzyły się jakieś dziwne grupki, totalnie pochłonięte sobą, a ja siedziałem jak to przysłowiowe piąte koło u wozu. Nie lubię się tak czuć..
- Hej, poczekaj. - Hyunjin złapał mnie za rękę, zatrzymując mnie - Coś się stało?
- Nie.. chcę już po prostu pójść spać. 
- Pójdę z tobą.
- Nie jestem dzieckiem.. poradzę sobie.
- Jeongin... co ja znowu zrobiłem? - westchnąłem, oblizując nerwowo wargi. Nie lubię się go czepiać i wiem, że nie powinienem tego robić, ale nie cierpię jak ktoś mnie tak podle zlewa. Ktoś... nie ktoś, a mój chłopak.
- Hyung... ile razy siedząc przy ognisku, starałem się zwrócić na siebie twoją uwagę? 
- Kilka razy..
- Właśnie.. a ty wolałeś rozmawiać o piłce, treningach, nowych taktykach gry i tym, jak pokonać skutecznie przeciwników... a ja chciałem dostać od ciebie jedynie głupiego buziaka i powiedzieć ci, że cię kocham... tylko tyle Hyung. 
- Kotuś, przepraszam.. - wziąłem głęboki oddech, po czym podszedłem bliżej chłopaka, całując go w policzek.
- Naprawdę chce mi się już spać.. dobranoc. - przesadzam? Jeśli tak, to proszę, powiedzcie mi o tym. Nigdy z nikim nie byłem, nie wiem co mam robić i jak się zachowywać. Wydaje mi się, że dobrze robię, mówiąc Hyunjinowi o tym, co czuję, a z drugiej strony mam dziwne poczucie winy. Mam wrażenie, że cały czas czepiam się go absolutnie o wszystko. Beznadziejny ze mnie chłopak...
                          Nie spałem całą noc. Hyunjin przyszedł do pokoju dopiero jak zaczęło świtać. Wiedziałem, że siedzi tuż pod domkiem, nawet go słyszałem, ale mimo to nie potrafiłem bez niego zasnąć, bo bałem się, że w każdej chwili coś może mu się stać. Wstałem dość wcześnie... o ósmej rano siedziałem już na tarasie, popijając gorące kakao. Wpatrując się w pokryte mgłą jezioro i polanę, na której stały domki, myślałem o Hyunjinie i tym, jak powinienem z nim rozmawiać. Jak przyszedł do pokoju, nie dał mi nawet buziaka, nie mówiąc już o przytuleniu mnie... musi być na mnie zły, a ja za nic w świecie nie wiem, jak to naprawić.
- Cześć młody. - uniosłem wzrok, widząc nad sobą zadowolonego, wyciągającego się Minho.
- Hej.
- Jak się spało?
- Nie spałem dzisiaj..
- Czemu? - chłopak usiadł obok mnie, wyciągając z moich rąk kakao.
- Tak jakoś..
- Może dlatego, że to pierwsza noc w nowym miejscu?
- Tak... może to to. - westchnąłem, zerkając na kolegę - A ty jak tam? Wszystko w porządku?
- Mmm... dawno już nie było tak dobrze, jak teraz. - uśmiechnąłem się, przytakując.
- Cieszę się. 
- To dzięki tobie, wiesz?
- Hm? - zmarszczyłem brwi, okrywając się dokładniej kocem.
- Rozmawiałeś z Jisungiem... dobrze to na niego wpłynęło. 
- Ahh... myślę, że sam w końcu zrozumiał..
- To nie ten typ człowieka Jeonginie. Jemu trzeba wszystko wytłumaczyć, naprowadzić go, czasem coś podpowiedzieć..
- Rozumiem. - westchnąłem wyciągając rękę po kakao - Mogę?
- A tak... proszę. - upiłem łyk gorącego napoju, wbijając ponownie wzrok w jezioro - Młody.. wszystko okej?
- Tak.
- Z Hyunjinem też?
- Mhm.
- Wczoraj dość szybko się zmyłeś... myślałem, że może się pokłóciliście.
- Szybko? Dochodziła druga..
- No właśnie. - no tak... zapomniałem, że wszyscy tutaj uważają mnie jeszcze za dziecko i dla mnie druga w nocy, to jak ichnia 19-sta.
- Byłem po prostu zmęczony... wolałem się wcześniej położyć.
- I że Hyunjin nie poszedł z tobą..
- Wolał omawiać z Chanem nowe taktyki na boisko. - westchnąłem zamykając usta napojem.
- Czułem, że coś jest nie tak. 
- Daj spokój Hyung.. nie ma o czym mówić.
- No właśnie jest... o to wam poszło?
- Ale my się nie pokłóciliśmy. - uniosłem wzrok, widząc wchodzącego na taras, uśmiechniętego Jisunga - Hej..
- Cześć mały. - chłopak podszedł do Minho, obdarowując go dość długim, cholernie namiętnym buziakiem - Mój skarb... jak się spało?
- Nie dałeś mi spać.
- Dzisiaj też ci nie dam. - wywinąłem oczami, wstając leniwie z krzesła. Nie chciało mi się w zasadzie nigdzie iść, ale siedzenie w ich towarzystwie przyprawiało mnie o mdłości.
- A ty dokąd? - zachichotał Minho, starając się odsunąć od siebie, całującego go Jisunga.
- Przejdę się. 
- Ale Jeongin.. - machnąłem jedynie ręką, idąc na pomost. Przez długi czas słyszałem jeszcze śmiech Minho, ale na szczęście wraz z dotarciem na most, jego śmiech ucichł. Usiadłem na spróchniałym lekko drewnie, zamykając przy tym oczy. Może powinienem pogadać o tym z chłopakami? Albo z Seungminem? Właśnie... może Seungmin mi coś doradzi. Chociaż z drugiej strony, tak trzyma teraz z Felixem i Changbinem, że nie mogę z nim nawet słowa zamienić. Nie cierpię siebie za to, że jestem taki nieśmiały. Hyunjin jest po prostu idealny. Wprawdzie mówi się, że nie ma ludzi idealnych, ale to nie jest prawda. Mój chłopak jest perfekcyjny pod każdym względem.. Jest przystojny, a jednocześnie niezwykle uroczy, czuły, wyrozumiały, piekielnie inteligentny, zdolny, z poczuciem humoru, żyje z pasją, ma masę zainteresowań.. i związał się ze mną. Osobą, która nie potrafi absolutnie nic i która nie wyróżnia się niczym szczególnym. Wstydzę się po prostu zrobić przy nim cokolwiek, by się nie ośmieszyć.
- Jeongin-ah! - z zamyśleń wyrwał mnie krzyk Woojina. Spojrzałem na zegarek, widząc dochodzącą 11-stą. Nie mam pojęcia o czym tak długo myślałem, że nie zauważyłem nawet tego, że minęły już trzy godziny - Chodź! Potrzebujemy sędziego! - nic nie odpowiadając, spojrzałem ponownie w wodę, okrywając się dokładniej kocem - Hej.. - poczułem jedynie lekko trzęsący się pomost. Woojin kucnął obok mnie, uważnie mi się przyglądając - Coś się stało?
- Hyunjin już wstał?
- Tak, chwilę temu... co jest?
- Nic. - wymusiłem uśmiech, nie odrywając oczu od spokojnego, zamglonego jeziora - Wydaje mi się, że będę słabym sędzią... nie znam się na piłce.
- Hyunjin twierdzi, że nieźle sobie radzisz.
- To nieprawda. 
- Może... może powinienem pójść po Hyunjina, co?
- Nie ma takiej potrzeby. - zacisnąłem powieki, słysząc za plecami głos mojego chłopaka - Mógłbyś nas na moment zostawić?
- No pewnie.
- Zacznijcie grać beze mnie... zaraz przyjdę.
- W porządku. - wziąłem głęboki oddech, zerkając niepewnie na siadającego obok mnie Hyunga.
- Jeongin... jesteś na mnie zły?
- Nie. 
- Przepraszam, że wczoraj ciągle gadałem o tej piłce..
- Rozumiem.. nic się przecież nie stało. - chłopak zagryzł wargę, niepewnie mnie obejmując.
- To czemu tak się zachowujesz?
- Jak?
- Odtrącasz mnie.. - parsknąłem śmiechem, czując napływające do oczu łzy. Powinienem chyba zaopatrzyć się w poradnik: "Jak wejść w pierwszy związek i nie pieprzyć go na każdym kroku".
- Jak? - powtórzyłem pytanie spoglądając na niego, po czym wytarłem mokry policzek - Cały wczorajszy wieczór starałem się zwrócić na siebie twoją uwagę.. Olałeś mnie na rzecz piłki, nie miej do mnie pretensji. 
- Nie płacz.
- Wiem, że zawsze wszystko było moją winą..
- Jeonginie..
- Dopiero się uczę być z tobą.. - wstałem gwałtownie, sięgając po koc i kubek - Przepraszam, postaram się poprawić. - dodałem, idąc do domku. Ten wyjazd to był zły pomysł. Liczyłem na naprawdę świetną zabawę, a odkąd tu przyjechaliśmy, nie spędziłem z Hyunjinem ani jednej miłej chwili. Nie liczę oczywiście tego, że w końcu powiedzieliśmy sobie, że się kochamy.. ale poza tym ciągle czuję się jak skończony debil i mam ochotę wracać już do domu. Seungmin miał rację... do takich rzeczy trzeba dojrzeć, a ja przy Hyunjinie zachowuję jak się jak 5-letnie dziecko.
- Jeongin, stój! - chłopak złapał mnie za rękę, odwracając mnie w swoją stronę - Przepraszam, masz rację... słyszysz? Nie płacz skarbuś.. 
- Hyung..
- Nie płacz. - szepnął wycierając moje policzki, po czym wtulił mnie w siebie z całej siły - Ja nie...
- Hyunjin! Chodźcie już!
- Zaraz do cholery! - westchnąłem, unosząc wzrok na bruneta - Jeongin..
- Idź Hyung, potem pogadamy. 
- Nie, posłuchaj mnie.
- Nie spałem dzisiaj całą noc.. pójdę się położyć. 
- Jeongin, co z tobą? Przepraszam, jest mi naprawdę głupio, że na ciebie naskoczyłem..
- Ale ja nie jestem na ciebie zły... nie jestem, rozumiesz? 
- Masz do mnie żal, tylko boisz się mi o tym powiedzieć.
- Nie prawda..
- Jeongin, rozmawiaj ze mną.. 
- Chcę pobyć sam... a ty zrób w tym czasie chłopakom trening. 
- Ale..
- Powodzenia. - dlaczego tak się zachowuję? Bo boję się robić cokolwiek nowego. Boję się, że zrobię coś nie tak.. że zostanę wyśmiany albo skrytykowany. Hyung chce żebym był przy nim sobą... jakbym był prawdziwym sobą, to nie wytrzymałby ze mną za długo.
            Po powrocie do pokoju przebrałem się w ciepłe rzeczy i położyłem się do łóżka, wtulając się w poduszkę Hyunjina. Chciałem z kimś o tym porozmawiać i jedyną osobą, która przyszła mi na myśl, był mój starszy brat. Chłopcy byli teraz pochłonięci grą więc miałem chwilę spokoju żeby móc z nim porozmawiać.
- Cześć braciszku. - narzuciłem na siebie kołdrę, głęboko wzdychając.
- Hej.. nie przeszkadzam?
- Żartujesz? Opowiadaj, jak się bawisz.
- Świetnie. 
- Okej... to jeszcze raz. Opowiadaj, jak się bawisz.
- Jongsoo... ja nie wiedziałem, że to jest takie trudne..
- Ale o czym mówisz?
- O byciu z kimś.. 
- Moment... pokłóciliście się o coś?
- Tak jakby... ale to wszystko, to moja wina. - westchnąłem kładąc głowę na poduszce Hyunjina.
- Twoja? A co ty takiego mogłeś zrobić?
- Odtrącam go i o wszystko się czepiam. 
- Ty? No nie wierzę..
- Ja go niedługo stracę. - pociągnąłem nosem, będąc po raz kolejny ofiarą losu - Nie umiem z nim być.
- Jeongin, skrzywdził cię? 
- Nie.
- Mów do cholery, przyjadę po ciebie.
- Nie Hyung, nic mi nie zrobił... on... ja mam za duże kompleksy i nie potrafię się do niego zbliżyć. Wstydzę się go, rozumiesz? Krępuje mnie to, kiedy mnie dotyka... nawet jak patrzy na mnie za długo, czuję się źle.. 
- Nie rozumiem tego Jeongin... dlaczego tak się czujesz?
- Bo Hyunjin jest idealny pod każdym względem.. a ja jestem przy nim nikim. - po drugiej stronie telefonu zapadła kompletna cisza. Wziąłem głęboki oddech, przekręcając się na drugi bok, słysząc ciche westchnięcie brata.
- Hyunjin nie powinien wpędzać cię w takie kompleksy... nie powinien sprawiać żebyś się tak czuł.
- Ale to we mnie tkwi problem, a nie w nim... Z resztą sam już nie wiem. 
- Rozmawiałeś z nim o tym?
- Nie potrafię.
- Jeongin, ja wiem, że ty się wszystkiego boisz, ale skoro chcesz być z Hyunjinem, a zakładam, że chcesz, to musisz z nim szczerze pogadać i spróbować się przed nim otworzyć.
- Nie dam rady.
- Chcesz budować z nim związek na kłamstwach i ciągle uciekać od trudnych dla ciebie tematów?
- Nie.
- No właśnie... przemyśl to, proszę cię. 
- Postaram się.
- Myślałem, że dobrze się bawisz..
- Bawię się dobrze Hyung... tylko mam trochę dystansu do pewnych rzeczy.
- Przełam się Jeongin.. obiecuję ci, że nie będziesz żałować. - westchnąłem, przytakując - Hyunjin cię nie skrzywdzi, nie bój się.
- A jak zrobię coś nie tak?
- To ci od razu powiem, że na pewno coś pójdzie nie po twojej myśli. Nie możesz być wprawiony w tych sprawach, bo nigdy z nikim nie byłeś... i nigdy też niczego się nie nauczysz i nie będziesz czuć się pewnie, jeśli będziesz taki zamknięty w sobie. 
- No tak, masz rację.
- Jeonginie... weź się w garść i spróbuj coś działać. Jeśli coś będzie nie tak, to dzwoń.
- Ale..
- Pierwszy raz wyjechałeś gdzieś bez staruszków.. zaszalej. Takie wyjazdy z chłopakiem czy laską to super sprawa. 
- Okej..
- No. Głowa do góry. 
- Dzięki, pa.


*


                          Przesiedziałem chyba godzinę w wannie. Chłopaki grali do wieczora w piłkę, potem mimo paskudnej pogody wykąpali się w jeziorze, zrobili ognisko... a ja po rozmowie z Jongsoo poszedłem spać, a potem się kąpać chcąc przemyśleć sobie parę spraw. Gdy wszedłem do pokoju, moim oczom ukazała się masa świeczek oświetlająca siedzącego na łóżku Hyunjina. Zamknąłem za sobą drzwi, zaciskając mocniej pasek podtrzymujący mój szlafrok. W głowie miałem w zasadzie tylko jedną rzecz... a przecież tyle razy mówiłem mu, że nie jestem gotowy..
- Co to jest.. - szepnąłem, robiąc odruchowo krok w tył. Chłopak podszedł do mnie jedynie, mocno mnie przytulając.
- Kocham cię. - mruknął, całując mnie przy tym w głowę. Zacisnąłem kurczowo powieki, czując jak mój oddech przyspiesza.
- Nie, Hyung..
- Spokojnie, chcę z tobą tylko porozmawiać... chciałem żeby było miło. - uniosłem na niego wzrok, widząc w jego oczach ciepło dobiegające z małych płomieni. 
- Przepraszam.. myślałem, że..
- Wiem, co myślałeś i myślałem, że wiesz, że nie chcę cię z niczym poganiać. - mówiąc to złapał mnie za rękę, ciągnąc mnie na łóżko. Gdy na nim usiadł, usiadłem na nim okrakiem, wpatrując mu się w oczy - To, co teraz powiem, pewnie ci się nie spodoba, ale musimy od tego zacząć.. - słysząc taki wstęp spodziewałem się najgorszego. Chociaż z drugiej strony, nie zrywałby chyba ze mną w takich okolicznościach - Felix słyszał twoją rozmowę... wszystko mi powiedział.
- Nie wiem o czym mówisz..
- Nie wiesz? - Hyunjin westchnął, głaszcząc mnie po policzku - Mówię o tym, że się mnie wstydzisz... o tym, że uważasz mnie za Bóg wie kogo i to właśnie hamuje cię przed zbliżeniem się do mnie. O tym, że masz chore, nieuzasadnione kompleksy... Jeongin..
- Przepraszam. - szepnąłem, spuszczając wzrok. Było mi tak potwornie wstyd, że nie wiedziałem, gdzie oczy chować. 
- Za co ty mnie przepraszasz dzieciaku? 
- Za to jaki jestem... za to, jak cię traktuję..
- Przecież mogłeś mi o tym powiedzieć.
- Nie... nie mogłem.
- Dlaczego?
- Bo się bałem, że cię stracę. - chłopak uniósł ostrożnie mój podbródek, posyłając mi przy tym ciepły uśmiech.
- Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, okej? - skinąłem jedynie głową, biorąc przy tym głęboki oddech - Nigdy nie kochałem nikogo tak mocno, jak ciebie, rozumiesz? Poznając cię czułem bijącą od ciebie nieśmiałość... ciągle trzymałeś mnie na dystans, jąkałeś się przy mnie, unikałeś często odpowiedzi, często zmieniałeś temat.. zauważyłem to już pierwszego dnia, jak tylko cię poznałem... Bardzo mi się to w tobie podoba, wiesz? - Hyunjin przywarł wargami do mojego czoła, wzdychając - Z drugiej strony nie chcę żebyś się źle przy mnie czuł. 
- Ale to nie tak..
- Poczekaj.. wiem, że nieśmiałość to spory problem, ale ja nie jestem dla ciebie obcy.. nie jestem twoim wrogiem Jeongin. Kocham cię do cholery i chciałbym żebyś czuł się przy mnie dobrze i swobodnie. Porozmawiaj ze mną szczerze... zrobiłem coś nie tak, że się tak źle czujesz?
- Właśnie w tym tkwi problem..
- Hm?
- Jesteś zbyt idealny Hyung... to mnie tak krępuje. - dodałem szeptem, niepewnie na niego zerkając.
- Skarbie, ty masz o mnie zbyt wygórowane mniemanie.
- Nie wydaje mi się... boję się cokolwiek przy tobie zrobić. Boję się, że zrobię coś źle, a... też chciałbym być dla ciebie idealny.. - chłopak westchnął, mocno mnie przytulając. Trwaliśmy w takiej pozycji przez dłuższą chwilę, nie odzywając się do siebie ani słowem. Słyszałem jedynie nasze ciężkie oddechy i mocno bijące serca. Trochę mi ulżyło.. cieszyłem się, że zebrałem się na odwagę, by powiedzieć mu chociaż to.
- Jeonginie, ty jesteś dla mnie idealny... Masz śliczną buźkę, jesteś dobrą, wrażliwą osobą, jesteś inteligentny, zabawny, cholernie uroczy... jesteś w tym wszystkim sobą, nikogo nie udajesz. To mi się właśnie w tobie podoba. Musisz tylko... znaczy.. nic nie musisz. - zaśmiał się, głaszcząc mnie po plecach - Ale byłoby mi bardzo miło, jakbyś częściej, szczerze ze mną rozmawiał. 
- Rozumiem. 
- Chciałbyś jeszcze mi coś powiedzieć? - skinąłem głową, pieszcząc opuszkami palców jego policzek - Słucham.
- Chciałbym ci powiedzieć, że cię bardzo kocham. Bardzo się cieszę, że cię poznałem i... obiecuję, że w końcu się przed tobą otworzę i będę dla ciebie najlepszym chłopakiem na świecie. - zerknąłem nieśmiało na Hyunjina, widząc szeroki uśmiech na jego buzi - Potrzebuję tylko trochę czasu. 
- Jasne kociu. - szepnął, całując mnie w kącik ust. Chwyciłem go pospiesznie za tył głowy, pogłębiając tym samym pocałunek. Czułem się w tym momencie wyjątkowo lekko. Chyba rzeczywiście szczerą rozmową można wiele zyskać - Mógłbym czegoś spróbować? - szepnął, głaszcząc mnie po ramionach.
- Czego? - Hyung ułożył dłonie na pasku od szlafroka, uważnie wpatrując się w moje oczy - Hyunjin.. nie mam nic pod spodem..
- Wiem.. jeśli poczujesz się źle, to mi powiedz. - skinąłem niepewnie głową, zamykając przy tym oczy. Mój chłopak odsłonił ostrożnie moje nagie ramiona oraz klatkę piersiową, po czym przywarł do niej ciepłymi wargami. Zadrżałem jedynie, czując mocniej bijące serce. Jego usta pieściły każdy centymetr mojego ciała.. począwszy od klatki piersiowej, poprzez obojczyki, szyję i ramiona. 
- Hyung.. - jęknąłem, bojąc się nawet na niego spojrzeć. Robił to niezwykle subtelnie, by nie wprawić mnie w niepowołany dyskomfort. Czułem się dziwnie, ale jednocześnie sprawiało mi to ogromną przyjemność. Dopiero gdy jego wargi zjechały nieco niżej, spiąłem się, czując jak przez mojego ciało przebiega dreszcz - Hyunjin, nie tutaj. 
- Przepraszam żabko. - szepnął, wbijając się w moje usta. Odwzajemniałem jego pocałunki, bawiąc się jego włosami. Hyung natomiast podtrzymywał moją talię, pieszcząc ja swoimi długimi, niezwykle zgrabnymi palcami. W pewnym momencie jednak podtrzymał moje plecy, przekręcając mnie na łóżko, po czym zawisł nade mną kontynuując pocałunek. Zarzuciłem nagie ręce na jego kark, mrucząc przy tym z zadowolenia niczym kot. Sprawiało mi to spory problem i z tyłu głowy cały czas miałem myśli, że na pewno coś robię nie tak, jak trzeba, ale cieszyłem się, że coś we mnie pękło i się przełamałem. 
- Wołamy was na kolację już chyba piąty raz. - Hyunjin poderwał się na równe nogi, wbijając wzrok w drzwi.
- Pogięło cię?! Wyjdź stąd! - zakryłem się pospiesznie szlafrokiem, czując jak płonę ze wstydu.
- Ładnie tu sobie urządziliście.
- Jisung, do cholery! Won! 
- No już, nie denerwuj się tak. - wyminąłem pospiesznie chłopaka, idąc do łazienki, w której zostawiłem piżamę. Chciałem się jak najszybciej ubrać i zapaść się pod ziemię.
- Jeongin!.. coś zrobił kretynie? 
- No nie wiedziałem.
- Myśl do cholery... tyle wystarczy. 
- Zaczniecie jeszcze raz.
- Ty.. zejdź mi po prostu z oczu, dobrze ci radzę. - po chwili usłyszałem pukanie do drzwi łazienki - Otworzysz?
- Chwila, ubieram się. 
- Okej. - narzuciłem na siebie ubrania otwierając Hyunjinowi drzwi - W porządku?
- Tak. 
- Przepraszam za niego..
- Hyung, to nie twoja wina. - uśmiechnąłem się lekko, łapiąc go za rękę - Wstyd mi, ale to, co robiłeś.. - zaczerwieniłem się, wbijając wzrok w podłogę - Moglibyśmy potem spróbować jeszcze raz?
- Naprawdę byś chciał?
- Mhm.. tylko zamknijmy drzwi. - zachichotałem, przytulając się do niego. Hyung objął mnie, głaszcząc mnie po głowie - I najlepiej zakneblujmy Jisunga i przywiążmy go do jakiegoś drzewa.
- Wiesz, że to wcale nie jest taki głupi pomysł? - zaśmiałem się, unosząc wzrok na Hyunjina - Albo zwiążmy go i wrzućmy do jeziora.
- Jesteś okrutny. 
- Ale i tak mnie kochasz.
- No pewnie. - uśmiechnąłem się, przywierając do jego warg. Wow... rzeczywiście chwila szczerej rozmowy i przełamanie swoich barier potrafi obrócić sprawę o 180 stopni... muszę się tego trzymać choćby nie wiem co..






~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze:

  1. ze zniecierpliwieniem czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. O rajuśku! Jestem tak podekscytowany, że aż nie wiem co napisać! Matko! To jest cudowne!❤️❤️❤️ CZEKAM NA WIĘCEJ!

    OdpowiedzUsuń