3 lipca 2018

Korepetycje~cz.7 [Hyunjin&Jeongin]






                  Ostatnie dni musiałem przeleżeć w łóżku. Mój spacer po Seoulu, bez jakiejkolwiek kurtki i parasolki, skończył się solidnym przeziębieniem, które zatrzymało mnie w domu. Dzisiaj jednak w końcu mogłem iść do szkoły. Mówię "w końcu", bo nareszcie będę mógł zobaczyć się z Hyunjinem. Zabroniłem mu przyjeżdżania do siebie, bo nie chciałem go niczym zarazić, ale z drugiej strony on też wyczuł, że nie jest to najlepszy moment na odwiedziny i jedynie do mnie pisał i dzwonił, żeby dowiedzieć się, jak się czuję. Mój starszy brat powiedział mamie o tym, co zrobił ojciec i ta bez chwili zastanowienia wyrzuciła go z domu. Przepraszała mnie, mówiła, że nie miała o niczym pojęcia... pewnie chodziło jej o to, jak traktował mnie ojciec. Cieszę się jednak, że przysłowiowo "pokazała jaja" i nie dała się po raz kolejny zmanipulować ojcu. Nie sądziłem, że mama przyjmie zdradę tego dupka z takim spokojem. Bałem się, że się załamie, popadnie w depresję... nic. Całe szczęście, że jest taka silna.
- Ooo Jeongin! - odwróciłem się, widząc za sobą uśmiechniętego Felixa w towarzystwie Woojina i Changbina.
- Cześć. - uśmiechnąłem się, lekko się kłaniając.
- W końcu wróciłeś do szkoły.
- Jak się czujesz?
- Dobrze.. tylko katar mi został. - Felix objął mnie, prowadząc mnie w kierunku budynku - Aa... Hyunjin jest już może w szkole?
- Na parkingu stoi jego samochód więc pewnie jest. - zaśmiał się Changbin, odpalając przy tym papierosa.
- Zadzwonię do niego. - Woojin wyciągnął telefon, jednak pospiesznie złapałem go za rękę, uniemożliwiając mu wybranie numeru - Co ty..
- Niee, nie dzwoń. - uśmiechnąłem się nerwowo, widząc zdezorientowane miny kolegów - Nie zawracajmy mu głowy. 
- Jak uważasz.
- Właśnie.. idziemy po szkole na obiad. - powiedział Felix, któremu Changbin odpalał w międzyczasie papierosa - Chodź z nami.
- Ah.. dzięki Hyung, ale nie będę wam przeszkadzać. 
- Właśnie, nie będziesz nam przeszkadzać, także chodź. - zaśmiałem się, czując jak jestem mocno przez kogoś popychany.
- I co gnojku? - zrobiłem krok w tył, widząc wściekłą, byłą dziewczynę Hyunjina.
- A ta dalej swoje... odpuść Yunjin.
- Dokładnie, nie bądź śmieszna. - Felix parsknąłem śmiechem, obejmując mnie - Pogódź się z tym, że Hyunjin nie chce z tobą być. 
- Byłby, gdyby nie ten śmieć. 
- Nie mówię Hyunjinowi z kim ma się spotykać, a kogo ma unikać. - wydukałem, czując na sobie spojrzenia wszystkich - To mądry chłopak, ma swój rozum.. 
- Słyszałaś? - Changbin zaciągnął się dymem, unosząc przy tym brew - A teraz żegnamy panią. 
- Sukinsyny.. - warknęła, odchodząc od nas. Wypuściłem powietrze z płuc, śledząc ją wzrokiem.
- Przyczepiła się jak gówno do buta.. - westchnąłem, słysząc śmiech chłopaków - No co?
- Coraz bardziej cię lubię. - zachichotał Woojin, czochrając mi włosy. Jestem bardzo wdzięczny losowi za to, że postawił ich na mojej drodze, w momencie, w którym najbardziej kogoś potrzebuję. Dzieli nas kilka lat różnicy, ale mimo to wydaje mi się, że dobrze się dogadujemy, mimo że dopiero się poznajemy. Mam nadzieję, że jest to początek czegoś większego.


*

   
                          Zgodnie z wcześniejszym ustaleniem, zostałem wyciągnięty po lekcjach na obiad w towarzystwie Hyunjina, Changbina, Woojina, Felixa, Chana i niestety Minho i Jisunga. Nic do nich nie mam, ale czuję się dziwnie w ich obecności. Minho czuje się skrępowany tym, co zrobił, a Jisung nie odrywa ode mnie wzroku nawet na sekundę. Hyunjin miał rację.. ten chłopak jest tak potwornie zazdrosny o Minho, że byłby w stanie za niego zabić. Z drugiej strony, wyczułem dzisiaj między nimi dziwne napięcie. Minho jest dość struty, podczas gdy jego chłopak aż chodzi ze złości... ciekawe o co im poszło.
- Napij się młody. - Chan wyciągnął w moim kierunku kieliszek pełen soju. Chłopcy pili już trzecią butelkę, a ja, jak to ja... spędzałem to popołudnie w towarzystwie coli.
- Nie, dziękuję.
- Jeongin nie może pić. - podsumował Hyunjin, obejmując mnie w talii - Zjedz coś jeszcze. 
- Śmierdzi od ciebie alkoholem. - zaśmiałem się, sięgając po mięso.
- Wypiłem tylko dwa kieliszki.
- Widocznie to wystarczyło. - spojrzałem na niego, podsuwając pałeczki pod jego usta - Aaaa. - chłopak zjadł kawałek wołowiny, uśmiechając się - Hyung..
- Hm?
- Minho i Jisung się pokłócili? - szepnąłem, zerkając na nich. Chłopcy przez cały obiad rozmawiali tylko i wyłącznie między sobą. Jisung co chwilę się unosił, a jego chłopak starał się go uciszać, by nie robić niepotrzebnej sensacji.
- Niestety... ale nie wiem dokładnie, o co im poszło. 
- Może powinieneś z nimi pogadać?
- Nie chcę się wtrącać... to ich sprawy. - sięgnąłem po colę, zerkając na chłopaków. Pod względem wizualnym pasują do siebie idealnie i nie chciałbym, żeby się rozstali. Ciekawe co takiego się między nimi stało, że od dłuższego czasu się nie dogadują.
- Minho! Wyciągnijcie kije z dupy i się z nami napijcie! - zaśmiał się Changbin, podsuwając im soju.
- Minho musi na chwilę wyjść. - burknął Jisung wstając od stołu. Spojrzałem jedynie na zdezorientowanego Hyunjina, wpatrującego się w swoich kolegów.
- Panowie, co z wami?
- Musimy pogadać. - burknął chłopak, wyciągając Minho przed knajpę. 
- Co z nimi?
- Znowu pewnie mają jakąś spinkę. 
- Mam złe przeczucia Hyung. - szepnąłem niemalże, wstając od stołu.
- Jeongin, daj spokój... pogadają i wrócą. - mimo gadaniny Hyunga, wolałem sprawdzić o co chodzi. Nie znam Minho zbyt długo, ale wiem, że to potwornie delikatny, wrażliwy chłopak i nie chcę, by czuł się źle po kłótni z Jisungiem. 
- Wiesz co... jak mogłeś mi to zrobić? - schowałem się za ścianą, słysząc jak ci za rogiem restauracji "wymieniali" się uwagami na jakiś temat.
- Jisung.. przypominam ci, że to ty mnie pierwszy zdradziłeś.. - o wow, więc to o to chodzi. Jisung niby jest tak zapatrzony w swojego chłopaka, a mimo to z kimś go zdradził... no pięknie. 
- Aha, no tak, to zmienia postać rzeczy... to rzeczywiście mogłeś jak gdyby nigdy nic, całować się z Jeonginem.
- Nie... ja cię nie chciałem zdradzić. Po prostu potrzebowałem czyjejś bliskości..
- Nie chrzań, bo się zrzygam za moment... 
- Poza tym, ja nie wskoczyłem nikomu do łóżka... a ty owszem. - usłyszałem jedynie wyraźny dźwięk, charakterystyczny dla uderzenia. Zacisnąłem odruchowo dłonie w pięści, otwierając szerzej oczy - Ty dupku.. 
- Ile chcesz mi to jeszcze wypominać?! - wyszedłem zza rogu, widząc Minho, starającego się zatamować krew z rozbitej wargi.
- Hyung, zostaw go! 
- Jeongin wypad stąd.
- Zostaw go, oszalałeś?! - podszedłem do Minho, wręczając mu chusteczkę - To twój chłopak... jak mogłeś go uderzyć?
- Nie wtrącaj się do cholery. 
- Chodź do środka Minho. - blondyn skinął głową, idąc w kierunku knajpy.
- Minho... Hej, nie wygłupiaj się! Przepraszam!... Minho! 
- Nie słuchaj go. - szepnąłem, wprowadzając go do środka. 
- No jesteście! - Hyunjin uśmiechnął się, otwierając szerzej oczy - Co jest..
- Nic, przewróciłem się. - Minho usiadł przy stole, po czym nalał sobie soju, pospiesznie je wypijając. 
- Przewróciłeś się..
- Tak. Koniec tematu. - usiadłem obok mojego Hyunga, czując jak ten ponownie mnie obejmuje.
- Co się stało? - szepnął, zerkając na mnie.
- Jisung go uderzył. - westchnąłem, bawiąc się nerwowo palcami.
- Co.. - Hyunjin spojrzał na swojego przyjaciela, puszczając mnie - Minho, do cholery... uderzył cię? Twój facet?
- Głośniej idioto. - warknął, pijąc kolejny kieliszek. Przy stoliku zapanowała totalna cisza. Chan przysunął się bliżej blondyna, uważnie mu się przyglądając.
- Pokaż tą wargę. - westchnął, amatorsko ją opatrując.
- Dlaczego cię uderzył?
- Bo go zdradziłem. Zasłużyłem, koniec tematu... nie chcę o tym gadać. 
- To nie prawda. - wtrąciłem, nie odrywając wzroku od kolegi - Nie rozumiem dlaczego bierzesz całą winę na siebie.
- Odpuść, proszę cię.
- Nie... Hyung, to twoi przyjaciele. Powiedz im prawdę.
- Przestań młody. - szepnął Hyunjin, podszczypując mnie.
- Ale ja..
- Dobra, niech wam będzie. - Minho wypił trzeci kieliszek soju, unosząc wzrok na kolegów - Jisung mnie zdradził.. przespał się z jakimś pierwszakiem, a i tak o wszystko obwinia mnie. No... i dlatego się między nami wszystko spieprzyło.. - odruchowo przysunąłem się do chłopaka, łapiąc go za rękę - Właśnie.. przepraszam, że całą winę zwaliłem na ciebie, ale się bałem... Sam widzisz, jaki jest Jisung.
- W porządku. - uśmiechnąłem się, ściskając mocniej jego dłoń - Rozumiem to Hyung. 
- Minho... dlaczego Jisung cię zdradził? - zapytał zdezorientowany Felix - Przecież mu cholernie na tobie zależy..
- Ponoć był pijany... pamiętacie tą imprezę, którą robiła Dayoung? Zaraz na początku roku..
- No tak.
- Nie mogłem wtedy iść... miał wolną rękę i przeleciał jakiegoś pierwszaka. Nie wnikałem nawet kogo. Po prostu mu wybaczyłem.. - Chan westchnął, obejmując chłopaka.
- Niech ochłonie... spróbuj z nim szczerze o wszystkim pogadać.
- Dokładnie.. pewnie znowu się przy tym pokłócicie, ale przynajmniej wszystko sobie wygarniecie. 
- Będziecie wiedzieć na czym stoicie.
- Panowie, no bez jaj... Jisung go uderzył. - wtrącił Hyunjin. Widziałem, że jest naprawdę zły, a naprawdę rzadko kiedy mu się to zdarza - Przecież jak go spotkam, to go zatłukę.
- Nie, sam to załatwię. 
- Nie, nie załatwisz. Znowu podkulisz ogon i będziesz na każde jego zawołanie. - Hyung nalał sobie soju, pospiesznie je wypijając - Bądź w końcu asertywny, do cholery. 
- Ja... to samo powiedziałem kiedyś mojemu przyjacielowi. - westchnąłem, zerkając na Minho - W absolutnie każdej kwestii, musisz mieć swoje zdanie. Wiem, że go kochasz, ale nie możesz mu na wszystko przytakiwać i robić czegoś wbrew sobie..
- Młody dobrze gada. - Changbin odpalił papierosa, rozglądając się - Chyba można tu jarać, co?
- Można, pal. - Woojin westchnął, sięgając po wołowinę - Może powinniście też przemyśleć separację?
- Odkąd mnie zdradził, nasz związek to jedna wielka separacja.. - Minho dotknął wargi, lekko się przy tym krzywiąc - Auć.. przepraszam! - chłopak pomachał w kierunku kelnera, pokazując na nasz stolik - Poprosimy jeszcze trzy butelki soju! 
- Dzisiaj chyba będziemy się czołgać do domu.
- No i dobra... jest dzisiaj wyjątkowy dzień.
- Odprowadzisz mnie do domu, jakbym za dużo wypił? - szepnął mi do ucha Hyunjin, wywołując ciarki na moim ciele. Spojrzałem na niego, czując jak się czerwienię.
- Tak... tak, pewnie. - Hyunjin lekko się uśmiechnął, odgarniając mi grzywkę z czoła.
- Żartuję. Nie pozwoliłbym ci później wracać po nocy. - chłopak nachylił się do mojego ucha, ponownie się uśmiechając - Zaczerwieniłeś się.
- Ja? Wcale nie.
- Wcale tak.
- Hyung no.. - szczypnąłem go w brzuch, dotykając swoich policzków. Rzeczywiście były gorące - Może znowu mam gorączkę. 
- Mhm.. pokaż. - chłopak przyłożył dłoń do mojego czoła, unosząc przy tym brew - Zimne. 
- Ej właśnie. - Minho wlał w siebie pół butelki soju, zerkając na nas - Wy przy sobie ładnie wyglądacie... i tak uroczo się sobą zajmujecie. - tego już za wiele. Uderzyła we mnie taka fala gorąca, że mało nie eksplodowałem.
- Ty to już lepiej nie pij. - zaśmiał się Changbin - Zaczynasz gadać głupoty.
- Czy ja wiem, czy takie głupoty. - Felix zamyślił się, nie odrywając od nas wzroku.
- Co z wami? - wyjąkałem, wstając od stołu.
- No i co narobiliście?
- Jeongin, siadaj... oni żartują.
- I tak miałem już iść.. - sięgnąłem po kurtkę, czując jak Hyunjin łapie mnie za nadgarstek.
- Jeonginie... to tylko żarty. 
- Mnie takie żarty naprawdę nie bawią.
- No już. - chłopak pociągnął mnie za rękę tak mocno, że siadłem z powrotem obok niego - Posiedź z nami jeszcze chwilę.
- Zmienimy temat. - Woojin spojrzał na pustego grilla, zamyślając się - To co? Jemy coś jeszcze?
- Ooo jestem za.
- Ja też! - Hyunjin uśmiechnął się, głaszcząc mnie po dłoni.
- Wyluzuj troszkę... oni mają dość specyficzne żarty.


*


- Najadłeś się? - skinąłem jedynie głową, głęboko wzdychając - A jak się czujesz? Nie miałem dzisiaj nawet okazji żeby cię o to zapytać.
- Dobrze... mam tylko kata...
- Nie mówię o tym. - spojrzałem na Hyunjina, wysiadając z autobusu. Hyung zaproponował mi, że odprowadzi mnie pod sam dom, bo jak twierdzi, jest późno, a on "się o mnie martwi". 
- A o czym?
- Wiesz... o twoich rodzicach. - skinąłem głową, unosząc wzrok w stronę pochmurnego, ciemnego już nieba.
- Mówiłem ci, że ojciec się od nas wyprowadził... Mama nawet jakoś to znosi, nie wiem.. może wcześniej coś podejrzewała. - westchnąłem, chowając dłonie do kieszeni kurtki - Jejoon ma do mnie ciągłe pretensje, bo świata poza ojcem nie widział..
- Jejoon to twój młodszy brat, tak? - skinąłem jedynie głową - Ile ma lat?
- Dwanaście.
- To jeszcze jest głupiutki i niewiele pewnie z tego rozumie. Dobrze, że to w końcu wyszło na jaw... Teraz będziecie czuć do niego żal i nienawiść, ale z czasem to się jakoś rozejdzie, zobaczysz.
- Obyś miał rację, Hyung. 
- A ty?
- Ja?
- Jak się z tym wszystkim czujesz?
- Hm.. szczerze mówiąc, ulżyło mi. Nikt się na mnie nie wyżywa i nie boję się wracać do domu.. - parsknąłem śmiechem, czując jak Hyunjin mnie obejmuje - Jak to głupio brzmi.
- Wcale nie... czego się bałeś?
- Tego, że znowu nazwie mnie idiotą, debilem, że będzie krzyczał, walił rękoma o stół.. to było dość nieprzyjemne.
- Znęcał się nad tobą?
- Tylko psychicznie... nigdy nie podniósł na mnie ręki. - spojrzałem na kolegę, przygryzając wargę - Bardziej martwię się o Minho i Jisunga. 
- Nie myśl teraz o nich..
- Nie, naprawdę. Widziałem, że sam byłeś zły, jak Minho powiedział, że Jisung go uderzył. 
- Tak, bo to mój najlepszy przyjaciel i wiem, ile Jisung dla niego znaczy.. Bardzo dużo razem przeszli i... aishh... nie mogę patrzeć, jak to wszystko się teraz sypie. 
- A jak to się stało, że zaczęli się spotykać? 
- Hmm. - Hyunjin zamyślił się, spoglądając w niebo - To było podczas wakacji.. dosłownie jakoś na koniec, jak robiliśmy ognisko. I wtedy oznajmili nam, że są razem... spędzali ze sobą bardzo dużo czasu podczas wakacji, bo pracowali w tym samym miejscu. 
- Oo a gdzie?
- W jakiejś knajpce. Pakowali jedzenie, roznosili ulotki, przyjmowali zamówienia... widzisz, jak takie rzeczy łączą ludzi? - zaśmiałem się, przytakując - Nie sądziłem, że tak szybko to się schrzani... Od samego początku podchodzili do siebie bardzo poważnie..
- Ale to nie jest jeszcze przesądzone Hyung..
- Wiesz, to nawet nie chodzi o to. Znam Minho i wiem, że wybaczy Jisungowi wszystko, tylko pytanie "co z tego"? On go uderzył do cholery... dla mnie to wystarczająca odpowiedź.
- To znaczy?
- To znaczy, że jak raz podniósł na niego rękę, to znowu to zrobi... Jisung to bardzo fajny chłopak, ale nie potrafi panować nad emocjami. Nie ma w domu odpowiednich wzorców, totalna swawola..
- Nie rozumiem..
- Jeongin.. obiecaj mi, że to zostanie między nami.
- Oczywiście... wszystko o czym rozmawiamy, zostaje między nami. - chłopak przytaknął, wzdychając.
- Rodzina Jisunga to totalna patologia. Ojciec pije od rana do nocy, matka to samo... jego brat zapił się na śmierć jakiś niecały rok temu. Minho mu bardzo wtedy pomagał... nadal w sumie to robi, a w zamian za to dostaje po gębie.. - odchrząknąłem, spoglądając na kolegę.
- To przykre.. 
- Mm... Jisung nie chce być taki, jak rodzice. Pracuje w każdej wolnej chwili, bo od nich nie dostaje przecież żadnych pieniędzy, ale ostatnio coś słabo mu idzie... ajj, nie ma o czym mówić. 
- Widzę, że problem jest poważniejszy niż myślałem. 
- Życie to jeden wielki problem, Jeongin. - Hyunjin uśmiechnął się, podprowadzając mnie pod furtkę - My dopiero tkwimy na samym starcie. 
- Niezbyt optymistyczna puenta na koniec. - westchnąłem, wbijając wzrok w ziemię. 
- Nie przejmuj się, poradzimy sobie. 
- Obiecujesz? - wyciągnąłem w jego kierunku rękę z wysuniętym małym palcem. 
- Obiecuję. - zaśmiał się, splatając go ze swoim chudym palcem - A teraz zmykaj, bo zmarzniesz. Już ci kapie z nosa.
- Ej, nie prawda.
- Ej, nie prawda. - przedrzeźnił mnie, stając ze mną twarzą w twarz - Fajnie się dzisiaj z tobą bawiłem. - szepnął, po czym chwycił mnie ostrożnie za buzię, całując mnie w czoło. Uśmiechnąłem się jedynie, przytakując.
- Ja też Hyung.. dziękuję. 
- Hmm... masz jakieś plany na jutro? 
- Zaraz będę mieć. - zachichotałem, czując lekki rumieniec na twarzy.
- Rowery? 
- Pewnie, jestem za.
- Tylko ubierz się ciepło. - skinąłem głową, szeroko się uśmiechając - Przyjadę po ciebie koło 12-stej.. pasuje?
- Pasuje. - Hyunjin pocałował mnie ponownie, posyłając mi przy tym potwornie rozczulający uśmiech - To.. to pa.
- Cześć dzieciaku. - wszedłem do domu, z ogromnym uśmiechem na ustach, który za nic w świecie nie mógł zejść z mojej buzi. Jestem taki podekscytowany i szczęśliwy. Jak Hyung całuje mnie w czoło, czuję za każdym razem przyjemne mrowienie w brzuchu i rozchodzące się po moim ciele ciepło... wow.
- No ładnie. - złapałem się za klatkę piersiową, uderzając plecami o drzwi - Gdzie byłeś cały dzień? - zapytał Jongsoo, siadając na pufie. 
- Ja?
- Nie, pytam parasolki. 
- Ha ha ha... w szkole byłem.
- Mhm. - chłopak zerknął na zegarek, unosząc brew - Jest 21.
- Byłem na obiedzie z kolegami.
- Z kolegami, tak? A... długo już się spotykasz z tymi "kolegami"?
- W sensie, że...
- Ten Hyunjin, tak? Wy coś..
- Co? Nie! Nie, nie, nie, nic z tych rzeczy! 
- Widziałem, jak całuje cię w czoło.
- On mnie traktuje jak młodszego brata. - rozebrałem się, idąc do kuchni - Ja nie wiem o co wam wszystkim chodzi. - włączyłem czajnik, wywijając oczami.
- Wszystkim? Czyli jego znajomi też widzą to, że ewidentnie się do ciebie przystawia. 
- Czy was wszystkich pogrzało?
- Ty... nie tym tonem.
- Posłuchaj Hyung... ja i Hyunjin tylko się razem uczymy i... czasami gramy w piłkę i jemy obiady, ale nic więcej! 
- Co to za krzyki? - do kuchni weszła opatulona szlafrokiem mama.
- Chcesz mamuś herbatki?
- Chętnie. - zrobiłem trzy herbaty, po czym wziąłem jedną z nich, robiąc krok w stronę drzwi - Pójdę już.
- Czekaj no synek... gdzie ty dzisiaj byłeś? 
- Uwaga mamo... twój Jeongin był dzisiaj na randce.
- To nie była żadna randka!
- No to cudownie... co to za dziewczyna?
- Milcz.. - warknąłem, zerkając na zadowolonego brata - Byłem po prostu z kolegami na obiedzie, a ten baran źle to zinterpretował.
- Kotku, jeśli się z kimś spotykasz, to możesz mi śmiało o tym powiedzieć. 
- Nawet jeśli to jest chłopak? - zapytał Jongsoo, chichocząc.
- Nawet jeśli to jest ch... co? - postawiłem kubek na blacie, czując jak się czerwienię - Myszko... nigdy nie mówiłeś, że wolisz chłopców.
- Bo nie wolę i nikogo teraz nie szukam mamo... A Hyunjin, czyli chłopak, z którym rzekomo się umawiam, to mój przyjaciel, który daje mi korepetycje, ot cała filozofia. 
- Aishh, no to co ty Jongsoo za bzdury opowiadasz?
- Jongsoo lubi wszystko interpretować po swojemu. - dotknąłem policzków, czując jak te znowu płoną - Pójdę już do siebie. 
- Idź skarbie. - co za wstyd. Gdybym tak bardzo nie kochał Jongsoo, zabiłbym go gołymi rękoma. Hm.. przynajmniej dzięki temu wiem, że gdybym spotykał się z chłopakiem, to moja rodzina nie miałaby nic przeciwko. Nie, moment... co ja za bzdury opowiadam? Tylko się razem uczymy i kolegujemy... to wszystko. Jak Hyunjin będzie mi fundował więcej takich atrakcji, to przysięgam, że się przy nim wykończę. 






~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze:

  1. Już mogę stwierdzić, że następna część będzie równie wspaniała jak ta. Nie mogę się doczekać, aż Hyunjin i Jeongin będą razem. Coś czuję, że będzie to jedna z lepszych serii. Czekam na kolejną część ❤️ ❤️ ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział 😊

    OdpowiedzUsuń