6 lipca 2018

Korepetycje~cz.8 [Hyunjin&Jeongin]





- Jeongin! Twój chłopak przyjechał! - wywinąłem oczami, narzucając na siebie grubą bluzę.
- To nie jest mój chłopak baranie! 
- Zbieraj się szybko i chodź! - przyjrzałem się jeszcze w lustrze, po czym nałożyłem czapkę z daszkiem, biegnąc do przedpokoju. Nie chciałem żeby Hyunjin rozmawiał z Jongsoo... ten głupek powiedziałby mu o mnie tak ciekawe rzeczy, że Hyung na bank nie chciałby mieć już ze mną nic wspólnego - Cześć.. jestem Jongsoo. 
- Hyunjin, miło mi. 
- No tak... młody dużo mi o tobie opowiadał. 
- Hyung, przestań. - burknąłem, podchodząc bliżej nich - Hej.
- No hej. Jak tam?
- W porządku. - widząc uśmiech na jego twarzy, uśmiechnąłem się szeroko, sięgając po kurtkę przeciwdeszczową.
- O wow... nie widziałem tego uśmiechu ze sto lat. - podsumował Jongsoo, uważnie nam się przyglądając - Masz chyba dobry wpływ na mojego brata.
- Mam taką nadzieję. 
- A czekaj.. ty grasz w nogę, tak?
- Zgadza się.
- Też kiedyś grałem.
- Poważnie? W takim razie musimy kiedyś razem zagrać. - o matko... wiem, że nic dobrego z tego nie będzie. Jongsoo prędzej czy później palnie jakąś durnotę, przez którą zapadnę się pod ziemię.
- To może jutro, co? Wpadnij do nas na obiad, a potem pogramy.
- Serio? Wow, dzięki. 
- Hyung... przypominam ci, że masz kontuzję kolana i nie możesz grać. - wtrąciłem, ubierając buty.
- A tam.. jak trochę się powydurniamy, to nic mi nie będzie. 
- Widzę, że Jeongin martwi się tak absolutnie o każdego. - Hyunjin uśmiechnął się, zapinając mi kurtkę.
- Tak, już taki jest... a w rzeczywistości sam potrzebuje opieki jak dziecko. 
- Jongsoo..
- Trochę w tym prawdy jest.. ale mimo wszystko to bardzo zaradny chłopak. - uśmiechnął się Hyung, podszczypując mój policzek.
- To my już pójdziemy. - złapałem za klamkę, widząc kątem oka cwaniacki uśmieszek na twarzy brata.
- Uważaj na siebie.
- Dobrze, nie musisz się martwić. 
- Będę miał na niego oko. 
- O to to ja wiem. - chłopcy uścisnęli sobie ręce, przyprawiając mnie o kolejną falę potwornego wstydu. Jak Jongsoo coś czasem palnie, to normalnie aż niedobrze mi się robi.
- Sympatyczny ten twój brat.
- To tylko pierwsze wrażenie. - westchnąłem, wsiadając na rower.
- No coś ty.
- Poważnie. - spojrzałem w niebo, krzywiąc się - Może nas nie złapie deszcz, jak myślisz?
- Ciężko powiedzieć. Najwyżej się gdzieś schowamy.
- A gdzie jedziemy?
- Han?
- Oo super. 
- A ubrałeś się ciepło? 
- Tak, spokojnie. - uśmiechnąłem się, podjeżdżając pod furtkę - Chodź. - widząc jak Hyunjin mierzy mnie bardzo dokładnie wzrokiem, zalałem się rumieńcem, odwracając pospiesznie wzrok - Hyung..
- Tak?
- Chodź już. 
- A tak... sorki, zamyśliłem się.
- Hm.. nad czym? - uśmiechnąłem się pod nosem, wyjeżdżając na ulicę.
- Zastanawiałem się, czy aby na pewno dobrze się ubrałeś.
- Sprawdź. - spojrzałem na niego, widząc szeroki uśmiech na jego buzi.
- Nie no, zaufam ci. 
- Jednak? - chłopak skinął jedynie głową, podjeżdżając bliżej mnie.
- Ja prowadzę.
- Tak jest Hyung!
- Jedź za mną i uważaj. 
- Dobrze. - chyba Jongsoo miał wczoraj rację... Hyunjin non stop dziwnie mi się przygląda i odpływa gdzieś myślami.. Co jeśli on jest gejem? Chociaż miał dziewczynę, a nawet i kilka. To może jest biseksualny? Ale numer... - Hyunjin... halooo. 
- Hm?
- Jedź. - zaśmiałem się, czując mocniejsze bicie serca.
- Przepraszam. - chłopak zaśmiał się nerwowo, łapiąc za kierownicę - Nie wiem co mi dzisiaj jest. 
- Może się zakochałeś? - uniosłem brew starając się grać cwaniaka, ale w głębi duszy wariuję i płonę ze wstydu. Na samą myśl, że Hyunjin miałby mnie dotknąć w jakikolwiek, bliższy sposób, telepie mną z nerwów.
- Hm.. nie to nie to. - jak to nie to?! Otworzyłem odruchowo szerzej usta, nie odrywając wzroku od kolegi. Po tym jak mnie obejmował, opiekował się mną, całował w czoło, on mówi, że to nie to?!
- Ale jak to..
- Co? 
- Znaczy... jedźmy w końcu, bo może nas złapać deszcz. - burknąłem, jadąc wyznaczoną ścieżką rowerową. Chyba to, co mówiłem to prawda. Hyunjin traktuje mnie jak swojego młodszego brata... nic więcej. Ale ze mnie głupek! Jest mi tak wstyd, że nawet nie potrafię tego opisać. Na co ja liczyłem? Aishh, ale ze mnie kretyn. Jak mogłem pomyśleć, że on jest gejem albo że czuje do mnie coś więcej? Nie wiem tylko, czy chce mi się śmiać z samego siebie czy płakać, bo nie ukrywam, że jestem troszkę rozczarowany. Cóż... muszę wyprzeć te myśli i myśleć o nim, jak o swoim przyjacielu.


*

- Zaczekaj! - zatrzymałem się, widząc jak zdyszany Hyunjin wyciąga telefon, odbierając. Cały dzień jeździliśmy na rowerach. Teraz byliśmy w trakcie wyścigu, który wygrywałem, ale widocznie to coś poważnego, skoro Hyung postanowił go przerwać - Co tam? - podjechałem bliżej niego, uważnie przysłuchując się jego rozmowie - Że co?!.. Tylko błagam, nie mów mi, że mu pomogłeś... Kiedy ty w końcu zmądrzejesz, co? - ciekawe o co chodzi. Nie chcę pytać wprost, bo wyjdę na wścibskiego, a nie chcę być tak postrzegany przez Hyunjina - Minho... nie, zawsze możesz na mnie liczyć i zawsze ci pomogę, ale jak widzę, co ty ostatnio wyprawiasz, to mi się niedobrze robi, rozumiesz?... Nie idioto, bo się o ciebie martwię. - odsunąłem się od kolegi, siadając na jednej z ławek, po czym wyjąłem telefon, udając, że jestem nim całkowicie pochłonięty. Sam nie lubię, jak ktoś nade mną stoi gdy rozmawiam przez telefon - I co? On teraz u ciebie jest? Taki spity i zarzygany? - Hyunjin westchnął siadając obok mnie... cóż.. widocznie nie ma przede mną tajemnic w kwestii swojego najlepszego przyjaciela - Mam do was przyjechać? Trzeba ci jakoś pomóc?... Nie, jestem z Jeonginem na rowerach... Dobra, jakby co to masz do mnie dzwonić, to przyjadę... No, pa. - uniosłem niepewnie wzrok, spoglądając na wyraźnie zmartwionego Hyunjina. W jednej chwili z roześmianego od ucha do ucha chłopaka, zmienił się w smutnego gbura. 
- Hyung.. - brunet uśmiechnął się lekko, zerkając na mnie.
- Co tam?
- Coś się stało? 
- Minho i Jisung się stali... znowu. - usiadłem bliżej niego, łapiąc go za zmarzniętą dłoń - Jisung zadzwonił do Minho, że musi się z nim zobaczyć... okazało się, że jest nawalony jak świnia i znowu go uderzył. - spiąłem się lekko, odwracając wzrok. Ich związek, który tak bardzo popierałem i starałem się ratować, ewidentnie rozpada się na naszych oczach... - A Minho jak to Minho... wziął go znowu do siebie, wykąpał go, bo ponoć ten burak zrzygał się pod siebie... Boże, ja nie wiem, co się z nimi dzieje..
- Chcesz do nich pojechać?
- Nie, spokojnie. Minho mówi, że Jisung śpi, to pewnie do rana będzie miał z nim spokój.. Rano wytrzeźwieje, to powinno być w porządku. 
- Powinniście się wszyscy spotkać i o tym porozmawiać.. tak dalej nie może być. 
- Powinniśmy Jeongin.. ty też. - na moje usta cisnął się uśmiech, ale wiedziałem, że nie jest to odpowiedni moment, by promieniować teraz radością - Dasz radę jutro wieczorem? Pogadam z chłopakami.
- Tak, pewnie. 
- To co? - Hyunjin wstał, wyciągając się - Chyba coś przer... o cholercia. - uniosłem głowę, czując na twarzy kilka lodowatych kropel deszczu - Wskakuj na rower. 
- Ścigamy się do mnie. 
- Nie, teraz nie wariuj.
- Hyung, to tylko deszcz.
- Zaraz będzie ślisko, nie ma opcji. - wystawiłem mu język, wskakując na rower - Chowaj go, dobrze ci radzę. - zaśmiałem się, narzucając kaptur na głowę - Jedziemy coś zjeść? 
- W sumie dochodzi 21.
- A ty nic dzisiaj jeszcze nie jadłeś... jesteś chudy jak patyk. - zaśmiałem się, przytakując. 
- Okej, namówiłeś mnie... prowadź Hyung. - zajechaliśmy do pobliskiej knajpy, po czym zamówiliśmy solidne miski ramenu z dużą ilością mięsa, warzyw i jajek.. pycha! Z resztą, w towarzystwie Hyunjina, wszystko mi bardziej smakuje. 
- Jedz i zamówię ci drugi.
- No co ty... nie wcisnę w siebie tyle.
- Wyciągnąłem cię z domu na cały dzień i zapomniałem cię zabrać na obiad... musisz to teraz nadrobić.
- Hyunjin no..
- Co byś zjadł? Może galbi?
- Nie.. to strasznie drogie. 
- Przestań... przepraszam! - chłopak uniósł rękę, zerkając na kelnera - Poproszę jeszcze galbi! 
- Oddam ci pieniądze..
- Nie wygłupiaj się. Ja stawiam. 
- Hyung.. non stop mi coś fundujesz. 
- Taka rola starszego kolegi. - westchnąłem, ładując do buzi kawałek mięsa.
- Jaka jest w takim razie moja rola?
- Hmm... po prostu bądź przy mnie. - na moje usta cisnęło się jedynie słowo "tylko"? Ale chyba dla Hyunjina bycie z kimś blisko znaczy bardzo dużo. Wyciągnąłem w jego kierunku mały palec, posyłając mu przy tym szeroki uśmiech - Obiecujesz?
- Obiecuję. 
- I to jest właśnie dla mnie najważniejsze.
                        Po solidnej kolacji, po której się niemalże toczyliśmy, pojechaliśmy do mnie. Hyunjin chciał mnie jedynie odwieźć do domu, ale tak bardzo padało, że kazałem mu zostać u mnie na noc. Poza tym było już późno, bo dochodziła 24 i bałbym się o niego, jakby miał wracać po nocy. 
- Ciemno.. chyba wszyscy śpią. - zerknąłem przez okno do wnętrza domu, po czym zająłem się otwieraniem drzwi.
- Na pewno nie będę wam przeszkadzać?
- Hyung... jakbym umiał i mógł, to bym na ciebie krzyknął. 
- Na mnie? Za co?
- Za to, że gadasz głupoty. - weszliśmy do środka. Faktycznie było strasznie cicho... w całym domu słychać było jedynie tykanie zegarów - Jesteś zmęczony?
- Nawet nie.
- To może zrobię nam coś ciepłego i pójdziemy na taras?
- Super.. skoczę tylko do łazienki, okej?
- Do końca korytarza i na lewo.
- Okej. - jakby Jongsoo to zobaczył, to do końca życia nie dałby mi spokoju z dogadywaniem mi. Dobrze, że ten głupek już śpi. Mimo że dzisiejszy dzień spędziłem naprawdę rewelacyjnie, to słowa Hyunga nie dają mi spokoju. Non stop myślę o tym, co mógł mieć na myśli dziś rano. Skoro się we mnie nie zakochał, to czemu robi to wszystko? Kurczę, a mi tak bardzo na nim zależy, mimo że za nic w świecie nie potrafię tego pokazać. Za bardzo się wstydzę kontaktu z drugim człowiekiem.. - Jestem. - skinąłem głową, zalewając nam herbaty - Wezmę to żebyś się nie poparzył. 
- Dasz radę wziąć dwie?
- Jasne. A ty się ubierz porządnie. 
- Może wezmę koc, co?
- Oo pewnie. - wyszliśmy na taras, po czym zajęliśmy miejsce na drewnianej huśtawce. Usiedliśmy blisko siebie, okryliśmy się kocem i wsłuchiwaliśmy się w dudniący wśród totalnej ciemności, deszcz - Nie jest ci zimno? - Hyunjin objął mnie, upijając łyk herbaty.
- Y y.
 - A o czym teraz myślisz?
- Sam nie wiem... o wszystkim i o niczym. - byłem już trochę zmęczony i zamyślony, przez co odruchowo oparłem głowę na ramieniu chłopaka. Czując bijące od niego ciepło, uśmiechnąłem się pod nosem, czując mocniejsze bicie serca. Hyung głaskał mnie po ramieniu, popijając co chwilę herbatę. Idealnie. To tak niepozorne gesty, a mimo to sprawiały, że byłem teraz bardzo szczęśliwy. 
- Pamiętasz naszą jedną z pierwszych rozmów?
- Hmm.. rozmawialiśmy o tym, że jestem beznadziejny z matematyki. 
- Nie to miałem na myśli. - chłopak zaśmiał się, odstawiając kubek na stolik.
- Nie? A co w takim razie?
- Jak odwoziłem cię po imprezie.. tej, co była u mnie... mówiłeś mi wtedy o tym, że chciałbyś pamiętać swój pierwszy pocałunek.
- A tak.. faktycznie.
- Jak sobie go wyobrażasz?
- Wo... w sumie nigdy o tym nie myślałem. - napiłem się, wbijając wzrok w ciemny ogród - A ty pamiętasz swój pierwszy pocałunek?
- Niestety. - zaśmiał się, przecierając twarz wolną dłonią.
- Opowiesz mi?
- Jeju, to było tak żenujące.. pierwszy raz całowałem się w pierwszej klasie liceum z taką Soojung. Ona była wtedy w trzeciej klasie i wydawała mi się taka dorosła, doświadczona i w ogóle.. I pamiętam, że zabrałem ją do kina i jak zaczęliśmy się całować, to ta skórka od popcornu poleciała mi nie tam, gdzie trzeba i tak zacząłem się dusić i kaszleć, że myślałem, że się zapadnę ze wstydu pod ziemię. - zaśmiałem się, unosząc wzrok na Hyunjina - Ej, nie śmiej się.
- Przepraszam, ale wyobraziłem to sobie. 
- Ty małpo. - odstawiłem herbatę, chichocząc - Dobrze, że dzisiaj nie zaserwowałeś popcornu.
- Hm? - w jednej sekundzie spoważniałem, otwierając szerzej oczy. Hyung przyłożył dłoń do mojego policzka, uważnie mi się przyglądając. Na jego twarzy gościł ciepły uśmiech, przyprawiający mnie o palpitacje serca.
- Starałem się z tym walczyć, ale nie umiem.. ja.. czuję się przy tobie tak dobrze i swobodnie, jak przy nikim innym. - zalałem się rumieńcem, odwracając pospiesznie wzrok - Przepraszam... wiem, że pewnie czujesz się teraz niekomfortowo.. - Hyunjin westchnął, zabierając powoli dłoń trzymaną na moim policzku.
- Hyung..
- Tak?
- Ja... ja już chyba wiem, jak powinien wyglądać mój pierwszy pocałunek.. - jak mam być szczery, to mdliło mnie z nerwów. Hyunjin się zadławił? Pikuś... ja za moment zwymiotuję. Moje serce biło tak mocno, że jestem pewien, że cała ulica je słyszała. Uniosłem niepewnie wzrok, spotykając się z ciepłym spojrzeniem kolegi. Nie wiedziałem, co robić... naprawdę. Totalnie mnie zamroczyło. Hyung pogłaskał mnie po policzku, składając delikatny pocałunek na moim czole, przy którym przeszedł mnie bardzo wyraźny dreszcz. 
- Denerwujesz się? - szepnął, łapiąc mnie drugą dłonią za rękę. Skinąłem jedynie głową, przełykając z wielkim trudem ślinę - Popatrz na mnie. - spojrzałem w oczy chłopaka, głęboko oddychając - Bardzo cię lubię, wiesz? I nie zrobię niczego, z czym czułbyś się źle.
- Wiem Hyung. - przysunąłem się bliżej niego, lekko się uśmiechając. Hyunjin głaskał mnie po policzku, pieszcząc nosem mój nos oraz usta. W pewnym momencie przechylił minimalnie głowę, dotykając moich warg. Z mocno bijącym sercem, odwzajemniłem jego pocałunek, czując przyjemne mrowienie w brzuchu. Mimo potwornego stresu, czułem się niesamowicie. W końcu poczułem się niezwykle bezpiecznie i dobrze... W sobotnią, deszczową noc, grubo po godzinie 24 przeżyłem swój pierwszy pocałunek i to na dodatek z Hyunjinem. Śmiało mogę powiedzieć, że była to najlepsza rzecz, jaka spotkała mnie w życiu. 


*


- Jeonginie.. - mruknąłem jedynie, wtulając się w Hyunjina. Chłopak objął mnie mocniej, całując mnie przy tym w głowę. Wczorajszej nocy siedzieliśmy na tarasie jakoś do godziny czwartej rano... dopiero jak zacząłem przysypiać na siedząco, Hyung zarządził, że idziemy spać. Położył się obok mnie i obiecał, że będzie mnie przytulać aż do rana... kurcze.. chyba naprawdę się w nim zakochałem - Ekhem.. panowie, mama woła na śniadanie. - otworzyłem pospiesznie oczy, podrywając się do siadu - Wstała śpiąca królewna. 
- Jongsoo.. 
- No ładnie, ładnie... wiedziałem.
- My nic..
- O.. - Hyunjin przebudził się, siadając nieśmiało obok mnie. Gdy zobaczył mojego starszego brata, skinął jedynie głową, zalewając się rumieńcem - Cześć..
- No dzień dobry. Jak się spało? 
- My.. my tylko spaliśmy.. - wymamrotałem, pesząc się.
- Czy nie o to właśnie zapytałem? - Jongsoo zaśmiał się, wstając z łóżka - Mogę was o coś zapytać? - skinąłem jedynie głową, nie wiedząc do końca czy jestem bardziej senny czy zażenowany.. - Długo już jesteście razem?
- Nie!
- Od wczoraj. - odpowiedzieliśmy z Hyunjinem w tym samym momencie, wywołując śmiech ze strony brata. Po chwili jednak sami zaczęliśmy chichotać, chowając ze wstydu twarze w dłoniach.
- Jaki wstyd.
- Nie no wiecie.. jakby co jestem po waszej stronie, tylko ani słowa przy mamie i Jejoonie.
- Ale mama..
- Póki co spokojnie młody... kiedyś jej o tym powiesz. - Jongsoo westchnął, rzucając nam jakieś bluzy - Chodźcie jeść.
- Może ja już pójdę.. - Hyunjin wstał z łóżka, ubierając się.
- Wprawdzie zapraszałem cię na obiad, ale będzie mi też miło, jak zjesz z nami śniadanie... chętnie poznam chłopaka mojego braciszka. 
- Aishh... to takie krępujące..
- Posłuchaj... wydajesz się naprawdę fajnym i poukładanym chłopakiem, ale jeśli kiedykolwiek skrzywdzisz Jeongina..
- Jongsoo, przestań..
- Czekaj no.. przemawiam jako starszy brat. - mój chłopak zaśmiał się, przytakując - No.. jeśli kiedykolwiek go skrzywdzisz, to przysięgam, że cię zabiję. O tymi rękoma. - mówiąc to, uniósł ręce do góry, uśmiechając się - Czy to jasne?
- Tak jest... przyjąłem.
- Boże Hyung.. przynosisz mi wstyd. 
- Nie... wypełniam obowiązki starszego brata. A teraz won do kuchni. 


*

                       Moje życie od kilku dni to jedna, wielka bajka. Mimo panującego na dworze ciągłego mroku i chłodu, przeplatanego deszczem, ja czuję się szczęśliwy i naładowany pozytywną energią, jakby nadchodziła wiosna. Hyunjin daje mi tyle radości, że nie jestem w stanie tego opisać. Codziennie zaskakuje mnie czymś nowym. Robi mi niespodzianki, zabiera na obiady i kolacje.. ostatnio nawet przyjechał po mnie przed lekcjami i zabrał mnie na śniadanie. Ciągle się przy nim uśmiecham i w końcu czuję, że żyję. Nie wiedziałem, że jak człowiek się zakocha, to jego nastawienie do życia tak diametralnie się zmienia. 
- Mysza.. - oderwałem wzrok od tacy z jedzeniem, zerkając na Hyunjina. Tradycyjnie siedziałem z jego przyjaciółmi podczas przerwy i jedliśmy razem obiad.
- Hm?
- Widziałeś? - Hyung wskazał na pusty stolik w rogu stołówki, przy którym siedział Seungmin... sam.
- Dziwne.. nie siedzi z Yeri? - rozejrzałem się po stołówce, widząc jego dziewczynę w towarzystwie swoich koleżanek. Śmiały się w najlepsze, podczas gdy ten wpatrywał się w swoją tacę z jedzeniem, nie sięgając nawet po jeden kawałek czegokolwiek.
- Może się pokłócili? 
- Nie mam pojęcia... ale chyba powinienem z nim pogadać.
- Po tym, jak cię potraktował? - wtrącił Felix, sięgając po picie - Odpuść młody.
- Ale to mój przyjaciel.. mimo wszystko. 
- Leć do niego. - spojrzałem na Hyunjina, czując jak ten daje mi buziaka w głowę.
- Tak myślisz?
- Mhm.. w końcu to twój przyjaciel.
- Okej.. za moment wrócę. - sięgnąłem po swoją puszkę z napojem mlecznym, idąc do stolika Seungmina - Hej. - chłopak spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając - Mogę?
- No pewnie. - usiadłem naprzeciwko niego, uważnie mu się przyglądając. Znam go jak własną kieszeń i wiem, że coś nieźle go gryzie.
- Wszystko w porządku?
- Tak... dzięki, że pytasz.
- Hyung.. - westchnąłem, podsuwając mu obiad - Zjedz coś. 
- Nie jestem głodny. - Seungmin sięgnął po colę, upijając kilka łyków - Jeongin... jest mi tak głupio, za to jak cię potraktowałem..
- Nie ma o czym mówić.
- Jest... miałeś rację, co do Yeri, a ja zachowałem się jak skończony dupek. 
- Nie rozumiem..
- Zerwała ze mną.
- Co? Dlaczego?
- Nie mów, że cię to dziwi..
- Hyung..
- Przepraszam.. ona.. poznała kogoś z trzeciej klasy i ze mną zerwała. Ale wiesz.. tak chamsko, totalnie równając mnie z ziemią. - westchnąłem, przesiadając się bliżej przyjaciela - Ośmieszyła mnie.. Rozgadała dziewczynom, że jestem beznadziejny w łóżku i takie tam... tak mi wstyd.
- Hyung, daj spokój... jesteś świetnym chłopakiem, naprawdę. Inteligentnym, zabawnym, opiekuńczym, a ona? Zwykła pusta panna, która nie potrafiła cię docenić..
- Dzięki Jeongin. - chłopak uśmiechnął się, wzdychając - I strasznie cię przepraszam.. Zbierałem się do tych przeprosin tyle czasu, ale jakoś nie potrafiłem się przełamać..
- Jeongin-ah! - spojrzałem w stronę stolika, widząc wołającego mnie Chana - Chodź!
- Chodź do nas. 
- Ah... nieee, nie chcę wam przeszkadzać.
- Proszę cię, chodź.. 
- Oni chyba za mną nie przepadają.
- Nie znają cię.
- Ale..
- Chodź... poza tym będę musiał ci o czymś powiedzieć. - stęskniłem się za nim. Mimo że miałem przy sobie Hyunjina, non stop myślałem o Seungminie i tym, jak się czuje.
- A o czym?
- Musisz być cierpliwy. - wstałem gwałtownie, czując jak ktoś wpada we mnie z impetem. Syknąłem jedynie odwracając się pospiesznie w kierunku tej osoby - Przepraszam, ja.. - zauważyłem przed sobą trzecioklasistę, który jest kapitanem szkolnej drużyny zapaśniczej... rewelacja - Nie zauważyłem..
- Ty szczylu.. - warknął, otrzepując mundurek - W czym ja mam teraz chodzić, co?! - na stołówce zapanowała absolutna cisza. Seungmin wstał z ławki, stając w mojej obronie.
- Nie zrobił tego specjalnie, daj spokój.
- Nie gadam z tobą. - chłopak odepchnął mojego przyjaciela, tak że ten z powrotem usiadł przy stoliku - Dawaj swój mundurek.
- Co?.. Ale... ale jak? Mam się tutaj rozebrać?
- Jednak nie jesteś taki głupi... no dawaj! 
- Nie pomyliło ci się coś? - uniosłem wzrok, widząc stojącego przede mną Hyunjina, w towarzystwie Felixa i Changbina.
- Nie wtrącaj się. Załatwiam sprawy z tym gnojem.
- Nie nazywaj go tak. 
- Bo co?
- Po prostu go przeproś... on potrafił to zrobić. 
- Jaja se robisz? Widzisz jak ja wyglądam?
- Przepraszam. - ukłoniłem się, wychodząc zza kolegów - Naprawdę zrobiłem to niechcący.
- Zdejmuj te rzeczy gnoju, ale już! - w ułamku sekundy zauważyłem jedynie, jak ten unosi rękę, by mnie uderzyć. Skuliłem się odruchowo, słysząc jak ręka trzecioklasisty jest zatrzymywana - Hyunjin, nie wtrącaj się!
- Podniosłeś właśnie rękę na kogoś, kto jest dla mnie cholernie ważny, a ja nie toleruję czegoś takiego.. - zapaśnik warknął jedynie, zabierając pospiesznie rękę.
- Jeszcze się z tobą policzę szczylu. - mówiąc to trącił mnie w bark, idąc w stronę drzwi.
- Szukacie taniej sensacji?! - krzyknął Changbin - Zajmijcie się swoimi sprawami! 
- Hyunjin, ja naprawdę zrobiłem to przypadkowo..
- Wiem, spokojnie. - Hyung objął mnie, uśmiechając się - W porządku?
- Tak... dziękuję. 
- Nie przejmuj się, jakoś to z nim załatwię. 
- Chyba w końcu sam powinienem załatwiać takie rzeczy. - westchnąłem kucając, po czym zająłem się zbieraniem bałaganu, jaki narobiłem. Muszę w końcu nauczyć się stawiać ludziom. Nie mogę być całe życie kozłem ofiarnym, prawda? A co jak ktoś zechce zrobić coś Hyunjinowi, a jego przyjaciół nie będzie w pobliżu? Będzie zdany na mnie, a ja? Boję się nawet podnieść głos, a co dopiero mówić o pyskowaniu czy stanięciu w czyjejś obronie..







~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1 komentarz:

  1. TAK! Chłopaki nareszcie razem! Kocham to ff, modlę się by mimo wszystko było to jedno z twoich spokojniejszych- nie chcę by ktoś mi tu umierał, gdy na razie jest tak słodko :(( Oby im się dalej tak układało~ Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń