- Jeongin. - westchnąłem przekręcając się na plecy. Byłem tak potwornie zmęczony, że nie wiedziałem gdzie raz - Słyszysz? - usłyszałem koło ucha szept, a zaraz po nim poczułem falę buziaków na mojej twarzy - Skarbuś..
- Mmm.
- Popatrz na mnie. - otworzyłem dość niepewnie powieki, widząc wokół siebie przerażającą ciemność.
- Jest noc.
- Dochodzi dopiero trzecia.
- I już muszę wstawać? - jęknąłem, wtulając się w Hyunjina.
- Jeongin, posłuchaj. - skrzywiłem się, niechętnie siadając. Tak chciało mi się spać, że powieki same mi się zamykały, a głowa co chwilę leciała w bok.
- Hm?
- Wsłuchaj się. - przetarłem rękoma twarz, starając się maksymalnie skupić. Rzeczywiście z końca korytarza słychać było czyjeś krzyki - Słyszysz? - skinąłem głową, marszcząc brwi.
- Kto to?
- Jisung i Minho.
- Co? Ale oni się pogodzili..
- Znowu coś jest nie halo. - Hyung pocałował mnie w czoło, wstając niechętnie z łóżka - Pogadam z nimi.
- Może lepiej się nie wtrącać?
- Słyszysz wrzaski Minho? Cholera wie, o co im znowu poszło.
- No to pójdę z tobą. - Hyunjin skinął jedynie głową, narzucając na siebie bluzę. Poszedłem pospiesznie w jego ślady, idąc za nim do pokoju chłopaków. Przez cały korytarz rozchodziły się ich krzyki i wyzwiska.. słysząc je, przez moje ciało przebiegały ciarki.
- Nie śpicie? - wychyliłem się zza Hyunga, widząc opartych o framugę drzwi Felixa i Changbina.
- Żartujesz? Drą się tak od godziny.
- To czemu do nich nie poszliście?
- Strach do nich zaglądać.
- Minho już chyba z dziesięć razy powiedział, że między nimi koniec. - Hyunjin westchnął, wchodząc do ich sypialni. Cały pokój wyglądał jak jedno, wielkie pobojowisko. Jako pierwszy w oczy rzucił mi się Minho. Roztrzęsiony, zapuchnięty od płaczu, trzymający kurczowo torbę, z którą przyjechał..
- Co wy do cholery jasnej wyprawiacie? - burknął mój chłopak, spoglądając na swojego najlepszego przyjaciela - Minho, co jest? - ten jednak bez słowa zarzucił torbą na ramię, wychodząc z pokoju.
- Hyung.. - jak on wygląda.. jestem potwornie ciekawy o co im poszło, choć wiem, że nie powinienem się tym interesować.
- Minho, stój do cholery! - Jisung wybiegł za nim, łapiąc go za nadgarstek.
- Puszczaj.
- Jest środek nocy..
- W dupie mam to czy jest środek nocy czy nie, rozumiesz?! Ty pieprzony dupku! - mówiąc to uderzył go z otwartej dłoni w twarz. Zasłoniłem jedynie usta, wybałuszając przy tym oczy. W życiu nie widziałem, by Minho był tak wściekły.
- Spokój, co z wami?!
- Przyznaj się, co zrobiłeś! - blondyn zanosił się łzami, trzęsąc się przy tym z emocji. Przez ich krzyki z pokoi wyszła reszta chłopaków, uważnie się im przyglądając.
- Minho, proszę cię...
- Yeo Changgu.. mówi ci to coś Jeongin? - zapytał, spoglądając na mnie. Skinąłem jedynie głową, czując na sobie spojrzenia wszystkich kolegów.
- Chodzimy razem do klasy..
- I to właśnie z nim zdradza mnie od roku! Pieprzy go na boku, odkąd jest ze mną!
- Minho przestań!
- Nienawidzę cię, rozumiesz?! Koniec z nami!
- Przestań tak mówić!
- Nie Jisung! Mam dość tej chorej szopki! Dość! - wrzasnął, zbiegając pospiesznie na dół. Hyunjin bez chwili namysłu ruszył za nim, zostawiając nas w totalnym osłupieniu.
- Minho.. - chłopak podbiegł do barierki, zaciskając na niej dłoń. Widziałem napływające do jego oczu łzy, ale w tym momencie wyjątkowo nie miałem ochoty się nad nim litować - Minho!
- To prawda? - zapytał Chan, podchodząc bliżej Jisunga - Powiedz prawdę... robiłeś na boku Minho, a w rzeczywistości jesteś z tym gnojkiem, tak?
- Nie.. - szepnął, zbiegając dwa schodki w dół, jednak został zatrzymany przez Bangchana.
- Przyznaj się dupku.
- Mówię, że nie! Odpieprz się ode mnie!
- Jesteś najpodlejszą osobą, jaką znam! Pieprzony gnojek z patologicznej rodziny!
- Chan, hamuj się. - warknął Changbin, starając się odciągnąć przyjaciela, jednak ten zamachnął się, spychając ze schodów Jisunga.
- O matko.. - podbiegłem do barierki, wpatrując się w leżącego na dole kolegę. Zamurowało mnie. Jedyną osobą, która jeszcze rzeźwo myślała, był Woojin. Zbiegł po schodach, kucając przy ledwo żywym Jisungu... na szczęście był przytomny i zaraz po tym, jak wylądował na ziemi, próbował się podnosić - Hyung!
- Jest okej.. - odetchnął Woojin, pomagając mu wstać - Jest okej. - dodał, przecierając dłonią twarz. Byłem w totalnym szoku. Od razu zapomniałem o zmęczeniu i tym, że jest środek nocy. Buzowały we mnie tak niezrozumiałe dla mnie emocje, których nie potrafiłem opisać. Co tu się do cholery dzieje?
- Co się z wami dzieje? - pociągnąłem nosem, zbiegając na dół. Bałem się i chciałem wrócić jak najszybciej do Seoulu. Jeszcze Hyunjin i Minho.. dokąd oni poszli w środku nocy? Jesteśmy w ciemnym lesie.. nie wiadomo, co tu na nas czyha - Jisung..
- Zasłużyłem.. - burknął, opierając się o ścianę.
- Ale..
- Poszukaj Minho.. proszę cię.
- Nie wysyłaj dzieciaka do lasu..
- Nie, w porządku... posz.. - drzwi do domku otworzyły się gwałtownie i zaraz po tym do środka wparował wściekły Hyunjin. Ulżyło mi, że już wrócił, ale nigdy nie widziałem go w takim stanie - Hyung.. - ten nie zwracając na mnie uwagi, wyminął mnie, po czym chwycił Jisunga za koszulkę, uderzając go z całej siły w twarz - Przestań!
- Ty sukinsynie... jak mogłeś mu to zrobić?!
- Nie wtrącaj się..
- Hyunjin, puść go. - Woojin odtrącił mojego chłopaka, jednak ten ponownie zamachnął się, uderzając Jisunga w twarz. Przyległem jedynie do ściany, zasłaniając usta dłonią. Byłem w szoku.. wprawdzie nie znam Hyunjina zbyt długo, ale zawsze sprawiał wrażenie spokojnego, poukładanego chłopaka. Nie spodziewałbym się po nim, że rzuci się na kogoś z pięściami i to w dodatku na swojego przyjaciela - Hyunjin... spokój.
- Przez niego Minho wraca teraz do Seoulu... sam! Przez ciemny las! I do tego pojedzie z Bóg wie kim!
- Woojin, puść mnie. - Jisung wytarł zakrwawioną twarz, podtrzymując się ściany. Wyglądał strasznie i widać było, że ewidentnie coś jest z nim nie tak - Muszę po niego iść..
- Nie dupku. Ty zabierzesz teraz swoje rzeczy i grzecznie sobie stąd pójdziesz. - spojrzałem na Hyunjina, czując napływające do oczu łzy. Nie poznaję go... to nie jest chłopak, w którym się zakochałem.
- Hyunjin, co ty..
- Skrzywdziłeś mojego najlepszego przyjaciela... won.
- Nie, stop. - Changbin zbiegł na dół, przyglądając się rozbitej twarzy Jisunga - Wróci rano... ochłońmy.
- Nie będę z nim spał pod jednym dachem. - warknął Chan, zrzucając zapakowany plecak chłopaka - Wypad stąd.
- Głuchy jesteś? - mój chłopak złapał go za koszulkę, prowadząc go w kierunku drzwi - Spieprzaj.
- Uspokój się Hyung. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, łapiąc Hyunjina za ramię - Jak go stąd wyrzucisz, wyjdę razem z nim.. - w domku zapanowała kompletna cisza. Uwaga wszystkich została skierowana na mnie i mojego Hyunga. Hyunjin jedynie uśmiechnął się nerwowo, uważnie mi się przyglądając.
- Jeongin, o czym ty mówisz? - pociągnąłem nosem, wycierając niezdarnie mokre policzki - Skarbie, nie płacz..
- Jak ty go traktujesz? To twój przyjaciel... wasz przyjaciel. - dodałem, zerkając na chłopaków.
- Oszukiwał Minho i krzywdził go na każdym kroku.
- A wy jak się teraz zachowujecie? Nikogo nie zdradzacie i nie okłamujecie, ale jak możecie rzucać w jego kierunku wyzwiskami i uderzać w jego słabe punkty? - mówiąc to wpatrywałem się w Chana, który zaraz po tym odwrócił zmieszany wzrok - W życiu nie przyszłoby mi do głowy żeby podnieść rękę na Seungmina.. jesteście okropni.
- Jeongin, ty nie rozumiesz.. - zaczął Felix, jednak skutecznie wciąłem mu się w zdanie.
- Czego nie rozumiem? Wiem, że postąpił źle i w tej kwestii go nie bronię... ale naskoczyliście na niego, jak na największe zło, a sami w tej chwili zachowujecie się tak samo.. - Hyunjin skinął głową, zagryzając przy tym wargę. Po chwili puścił Jisunga, pchając go w kierunku schodów.
- Zejdź mi z oczu..
- Przepraszam... rano mnie tu nie będzie. - chłopak spojrzał na mnie, łapiąc mnie za rękę - Dziękuję. - skinąłem jedynie głową, zerkając na mojego chłopaka.
- Jeonginie..
- Nie poznaję cię Hyung. - szepnąłem, wychodząc przed domek. Czując uderzające we mnie zimno, zamknąłem oczy, biorąc przy tym głęboki oddech. Ten wyjazd to jedno, wielkie nieporozumienie. Mieliśmy spędzać ze sobą czas, świetnie się bawić i budować naszą przyjaźń... a skończyło się na kłótniach, płaczu i rozstaniu. Czułem, że nie stoję na tarasie sam. Hyunjin wyszedł za mną, stojąc dosłownie kilka centymetrów ode mnie. Nawet na karku czułem jego ciepły, niespokojny oddech.
- Jeongin.. daj mi wytłumaczyć.
- Słucham.
- Znam Minho od dzieciaka, jest dla mnie jak brat.. ja.. wiesz, że z reguły jestem spokojnym człowiekiem, ale nie zniosę tego, jak ktoś krzywdzi ważne dla mnie osoby..
- Jisung to też twój przyjaciel, a potraktowałeś go jak największe ścierwo.
- Chodzi ci o to, że go uderzyłem?
- Ty go pobiłeś, a Chan zwyzywał go od patologii i zepchnął go ze schodów.
- Że co?
- Tak.. wtedy, jak wybiegłeś za Minho. - odwróciłem się w kierunku Hyunjina, wycierając policzki - Przeraziło mnie to... jak można tak traktować drugiego człowieka?
- Skarbie..
- Tak, wiem.. Jisung go zdradził i wcale go nie bronię. Nie rozumiem tylko, dlaczego wszyscy się wcięliście w tą sprawę i naskoczyliście na Jisunga.. to nie są nasze sprawy Hyung.
- Proszę cię, nie broń tego dupka..
- Właśnie, że będę. Lubię Minho i jest mi go bardzo szkoda, ale nie pozwolę żebyście traktowali tak Jisunga... kogoś, z kim trzymacie od trzech lat.
- Jeongin, błagam cię, nie kłóćmy się przez nich... sam powiedziałeś, że to nie nasza sprawa.
- Podniosłeś rękę na Jisunga... widziałeś jego twarz? - odwróciłem się do niego plecami, ponownie się rozklejając.
- Przestraszyłem cię tym? - skinąłem jedynie głową, wpatrując się w ciemną przestrzeń - Przepraszam... przepraszam, nie panowałem nad sobą. - Hyung przytulił mnie, całując mnie przy tym w kark - Obiecuję ci, że nigdy więcej tego nie zrobię. - skinąłem głową, starając się unormować oddech. Hyunjin odwrócił mnie przodem do siebie, wciąż mnie przytulając.
- A Minho?
- Minho?
- Co z nim?
- Nie mam pojęcia... powiedział mi tylko, że brzydzi się Jisungiem i nie chce mieć z nim nic wspólnego.
- Gdzie on teraz jest? - chłopak spojrzał na mnie, wycierając ostrożnie moje policzki.
- Nie wiem... idiota pobiegł w ten las.. nie miałem nawet szans, żeby go zatrzymać.
- Beznadziejny wyjazd, prawda?
- Przepraszam.. chciałem żebyś się dobrze bawił, a.. wyszło jak wyszło.
- W porządku. - pocałowałem go w policzek, głęboko wzdychając - Kiedyś będzie lepiej. - usiadłem na ławce, bawiąc się nerwowo palcami - Boję się o Minho i... nie chcę żeby się rozstali. Przecież już wszystko im się układało..
- Oni też tego nie chcą..
- Ale Minho..
- Znam go jak własną kieszeń.. kocha tego palanta i na pewno mu wybaczy, tylko musi ochłonąć.
- Nie rozumiem trochę ich związku... ale mimo to im bardzo kibicuję..
- Mówiłem ci skarbie.. chłopaki są strasznie ze sobą zżyci. Mimo wszystko bardzo siebie potrzebują, tylko.. - Hyunjin westchnął, przecierając dłońmi zmęczoną twarz - Tylko Jisung wszystko chrzani.. Ratują sobie tyłki na każdym kroku, wspierają się i... mimo że nienawidzę w tym momencie Jisunga, to wiem, że kocha Minho, tylko za cholerę nie potrafię zrozumieć jego zachowania..
- Ja bym cię nigdy nie zdradził Hyung. - złapałem chłopaka za rękę, biorąc głęboki oddech.
- Wiem Jeonginie. - uśmiechnął się, całując mnie w głowę - Wiem to..
*
Weekend dobiegł końca. Z jednej strony cieszyłem się, że wracamy już do domu.. z drugiej natomiast było mi trochę szkoda opuszczać to miejsce. Jakby nie patrzeć przeżyłem tu też przyjemne chwile, których z pewnością nigdy nie zapomnę. Siedzieliśmy w samochodzie, jadąc w kierunku Seoulu.. ja, Hyunjin, Changbin i Jisung, nad którym chłopaki się zlitowali i pozwolili wracać razem z nami. Tuż za nami jechało auto Chana z Felixem, Seungminem i Woojinem.
- Dzwoniłeś do Minho? - burknął mój chłopak, zerkając w lusterku na siedzącego z tyłu Jisunga.
- Tak.. dzwonię cały czas.
- I?
- Ma od wczoraj wyłączony telefon.
- Super. - warknął, wzdychając. Spojrzałem na Hyunjina, kładąc mu rękę na udzie - Co tam?
- Nie denerwuj się.
- Nie denerwuję się kociu.
- Ej.. patrzcie. - Changbin otworzył okno, wskazując na leżący w rowie, totalnie zgnieciony samochód. Pokręciłem jedynie głową, czując jak ściska mnie w żołądku... przecież coś takiego mogło też stać się nam.
- Stój. - zmarszczyłem brwi, odwracając się w kierunku zdezorientowanego Jisunga - Stój! - Hyunjin zjechał na bok, włączając światła awaryjne. Widziałem jedynie w lusterku, że jadący za nami Chan zrobił dokładnie to samo.
- Samochodu nie widziałeś? - westchnął mój chłopak, włączając radio. Jisung wysiadł bez słowa z auta, zbiegając w dół rowu - Ej.. Jisung!
- Co ten oszołom wyprawia.. - gdy Changbin wybiegł z samochodu poczułem, że coś jest nie tak. Spojrzałem jedynie na mojego Hyunga, widząc lekkie zmieszanie na jego twarzy.
- Hyung..
- Chodź. Tylko uważaj. - bez jakiegokolwiek namysłu ruszyłem za nim.
- Co wy wyprawiacie?! - krzyknął Woojin - Zostawcie ten złom! - Hyunjin pomachał im jedynie ręką, by wszyscy wyszli z samochodu. Bałem się i miałem w tym momencie najczarniejsze myśli, jakie tylko można mieć.
- Minho.. - Jisung podniósł z trawy porwaną, zakrwawioną bluzę, na widok której automatycznie mnie zemdliło - To jest Minho..
- Czyś ty zwariował? - Changbin wyrwał ją z rąk chłopaka, rzucając ją z powrotem na ziemię - We łbie ci się poprzewracało?
- Changbin, to jego..
- Setki ludzi mają taką bluzę. - wtrącił Felix, przyglądając się uważnie resztkom samochodu - Nie panikuj, to nie jego.
- Inicjały. - uniosłem wzrok na zanoszącego się łzami Jisunga. Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego, co musiał wtedy czuć - Na metce powinny być jego inicjały..
- Posrało cię.. - warknął Chan, sprawdzając wspomnianą wcześniej metkę.
- I? - chłopak nic nie odpowiedział. Przyjrzał się jedynie ubraniu, ściskając je mocniej w dłoniach. W jednej chwili poczułem, jak tracę grunt pod nogami. Wśród nas zapadła totalna cisza, zakłócana przejeżdżającymi samochodami i płaczem Jisunga.
- Ty.. - Hyunjin zacisnął dłonie w pięści, głęboko oddychając. Po chwili po jego policzkach popłynęły wyraźne strużki łez, sprawiające, że moje serce z sekundy na sekundę pękało na tysiące kawałków - Zabiję cię, rozumiesz?
- Hyunjin, to nie jest dobry moment. - Woojin ruszył w kierunku mojego chłopaka, jednak ten był o wiele szybszy i w jednej chwili rzucił się na Jisunga.
- Nie daruję ci tego! - wrzasnął, powalając go na mokrą od deszczu ziemię - Ty pieprzony gnoju!.. Jeśli Minho przez ciebie nie żyje to cię zabiję! Zabiję cię jak psa! - wymawiając każde słowo, okładał chłopaka pięściami jak wariat. Osunąłem się jedynie na ziemię, nie mogąc oderwać od nich wzroku. Ten weekend całkowicie mnie przerósł.. Minho jechał jakimś przypadkowym samochodem.. miał wypadek.. nikt z nas nie wie, czy żyje i co się z nim dzieje. Z bezsilności i nadmiaru stresu, chciałem jedynie siedzieć w jednym miejscu i płakać... czułem się zagubiony, jak 3-letnie dziecko - Zabiłeś mojego najlepszego przyjaciela!
- Dość Hyunjin! - Changbin wraz z Seungminem rzucili się na mojego chłopaka, odciągając go od Jisunga - Dość.. opanuj się.
- Minho żyje... żyje, słyszycie? - Felix kucnął, zakrywając dłońmi zapłakaną twarz - Na pewno nic mu nie jest... żyje. - wytarłem pospiesznie spływającą po policzku łzę, zerkając na wpółprzytomnego Jisunga, który z pomocą Seungmina usiadł na trawie, wycierając obitą twarz.
- Wiadomości.. - wysapał chłopak, krzywiąc się ewidentnie z bólu - Sprawdźcie wiadomości. - chłopaki, którzy pozostali przy zdrowych zmysłach, wyciągnęli telefony, szukając w nich informacji o wypadku, który miał miejsce zeszłej nocy. Ja nie byłem w stanie nawet drgnąć. Wpatrywałem się w zrozpaczonego wręcz Hyunjina.. jeśli prawdą okaże się to, że Minho nie żyje, to w naszej paczce i związku rozpęta się piekło..
- Mam coś.. - Woojin wczytał się uważnie w tekst, głęboko przy tym wzdychając - Ponoć jedna osoba nie żyje.
- Wstawaj. - warknął Hyunjin, spoglądając na Jisunga - Głuchy jesteś?! - otworzyłem szerzej oczy, widząc jak ten zmierza do samochodu.
- Hyunjin.. - poderwałem się na równe nogi, czując jak mój oddech przyspiesza - Hyung!
- Odwiozę cię. - Chan podszedł do mnie, ostrożnie mnie obejmując - Niech działa z Jisungiem. - uniosłem niepewnie wzrok, zerkając na przyjaciela - Jak się czujesz?
- Ten weekend to jakiś koszmar..
- Minho żyje, jestem tego pewien.
- A ja nie.. - burknął Changbin, kopiąc we wrak samochodu.
- Przestań pieprzyć.
- Spójrzcie na ten samochód. To cud, że inne osoby przeżyły..
- Minho żyje, rozumiesz? Żyje, kretynie. - warknął Bangchan, prowadząc mnie do swojego auta. Po Jisungu i moim chłopaku nie było już ani śladu... mam tylko nadzieję, że im się nic nie stanie.
- Wstawaj. - warknął Hyunjin, spoglądając na Jisunga - Głuchy jesteś?! - otworzyłem szerzej oczy, widząc jak ten zmierza do samochodu.
- Hyunjin.. - poderwałem się na równe nogi, czując jak mój oddech przyspiesza - Hyung!
- Odwiozę cię. - Chan podszedł do mnie, ostrożnie mnie obejmując - Niech działa z Jisungiem. - uniosłem niepewnie wzrok, zerkając na przyjaciela - Jak się czujesz?
- Ten weekend to jakiś koszmar..
- Minho żyje, jestem tego pewien.
- A ja nie.. - burknął Changbin, kopiąc we wrak samochodu.
- Przestań pieprzyć.
- Spójrzcie na ten samochód. To cud, że inne osoby przeżyły..
- Minho żyje, rozumiesz? Żyje, kretynie. - warknął Bangchan, prowadząc mnie do swojego auta. Po Jisungu i moim chłopaku nie było już ani śladu... mam tylko nadzieję, że im się nic nie stanie.
*
- Jeonginie! - odkąd wróciłem do domu, próbowałem się skontaktować z Hyunjinem, ale każda próba szła na marne. Totalnie mnie olewał. Wiem, że boi się o swojego przyjaciela.. sam boję się jak diabli, ale chciałbym żebyśmy wspierali się w tej kwestii razem, a on zostawił mnie w szczerym polu bez słowa wyjaśnienia i odjechał... tak po prostu - Synku!
- Idę! - rzuciłem telefon na łóżko, idąc leniwym krokiem w kierunku mamy - Gdzie jesteś?!
- W przedpokoju! - skinąłem głową, idąc we wskazane miejsce. Gdy wszedłem do przedsionka, ujrzałem stojącego tam Hyunjina. Westchnąłem jedynie opierając się o ścianę - Kolega do ciebie przyszedł.
- Widzę.
- Możemy porozmawiać?
- Tak, wejdź.
- Herbatki ci zrobię kochanie.. pewnie zmarzłeś. - powiedziała mama, sprawdzając jego ewidentnie przemarznięte policzki.
- Ah.. dziękuję, ale nie chcę sprawiać kłopotu.
- Żaden kłopot... idźcie do pokoju.. za moment wam przyniosę.
- Dziękuję. - Hyung ukłonił się, idąc za mną w ciszy do mojej sypialni. Gdy tylko do niej wszedłem, usiadłem na łóżku, mierząc go uważnie wzrokiem - Mogę? - zapytał wskazując na krzesło stojące przy biurku.
- Tak, siadaj.. - wbiłem wzrok w podłogę, biorąc przy tym głęboki oddech - Wiesz coś w sprawie Minho?
- Żyje, jest w szpitalu. - uśmiechnąłem się lekko, czując spływającą po policzku łzę. Nie pamiętam kiedy ostatnio mi tak ulżyło - Lekarze nie chcieli mi nic powiedzieć, ale dzwoniłem do jego mamy i..
- I?
- Minho będzie jeździł na wózku. - uniosłem gwałtownie wzrok na Hyunjina, czując jak wbija mnie w łóżko - Całkowicie zmiażdżyło mu nogi..
- Hyung..
- A chciał zostać piłkarzem. - chłopak pociągnął nosem, wycierając pospiesznie mokre policzki - Najważniejsze, że żyje... Jego rodzice i Jisung są przy nim.. - kucnąłem między nogami Hyunga, wtulając się w jego brzuch, czując jak ten głaszcze mnie po głowie - Przepraszam, że cię zostawiłem i..
- Nie, w porządku... nic się nie stało.
- Przepraszam, że byłem taki agresywny.. nie panowałem nad sobą.
- Rozumiem, naprawdę. - pocałowałem go pospiesznie, słysząc jak do pokoju wchodzi mama.
- Przyniosłam wam herbatę. - mama spojrzała na Hyunjina, stawiając kubki na biurku - Co się stało?
- Mamuś, zostaw nas.
- Ale co się dzieje? Odkąd wróciłeś jesteś strasznie smutny..
- Mamo, nie teraz.
- To moja wina, przepraszam. - Hyung wstał ostrożnie, kłaniając się mojej mamie - Mieliśmy po drodze dość nieprzyjemną sytuację i musiałem zostawić Jeongina, ja... naprawdę przepraszam.
- Przestań. - przytuliłem się do bruneta, widząc na twarzy mojej mamy ogromne zdezorientowanie.
- Jaką nieprzyjemną sytuację?
- Mamuś no..
- Mój najlepszy przyjaciel będzie jeździł na wózku.
- Boże, tak mi przykro.. ale.. coś się stało na tym waszym wyjeździe?
- Mamo, chodź... Jejoon coś chce. - uniosłem głowę, widząc stojącego w drzwiach pokoju Jongsoo - Chodź.. daj im pogadać.
- Jakbyście czegoś potrzebowali..
- Dam ci znać. - pocałowałem mamę w policzek, czekając aż ta opuści mój pokój. Gdy drzwi za nią się zamknęły, spojrzałem na zapłakanego Hyunjina, głaszcząc go ostrożnie po policzku - Hyung..
- Przepraszam.
- Przestań.. za co ty mnie przepraszasz?
- Spieprzyłem ci weekend..
- Hyunjin, wystarczy. - zaprowadziłem chłopaka na łóżko, po czym okryłem go kołdrą, całując go nieśmiało w czoło - Zostaniesz u mnie na noc?
- Mogę? Nie chcę być dzisiaj sam.
- Jasne... a jutro rano pojedziemy razem do Minho, hm? - chłopak skinął głową, lekko się uśmiechając.
- Dzięki skarbie.
- Mogę się przytulić?
- Chodź. - szepnął, wyciągając ręce w moim kierunku. Usiadłem na łóżku, lądując w jego ramionach. Po chwili poczułem przyjemne ciepło, rozchodzące się po całym moim ciele - Daj buzi. - przywarłem do jego warg, starając się cieszyć jego bliskością, jednak z tyłu głowy cały czas miałem myśli związane z Minho i tym, że biedak wyląduje na wózku - Zwariowałbym bez ciebie. - szepnął, całując mnie w czoło. Wpatrywałem się przez dłuższą chwilę w zaczerwienione od płaczu oczy chłopaka. Widziałem w nich tak ogromne wyrzuty sumienia i tyle bólu, ile nie widziałem przez całe swoje życie. Zrobiłbym wszystko, żeby przejąć na siebie jego cierpienie - Myszko..
- Kocham cię.
- Czuję to. - szepnął pieszcząc wargami moją twarz - Bardzo mocno to czuję.
- Chodź. - położyłem się na łóżku, ciągnąc go z bluzę. Hyunjin przywarł do mnie ciałem, ponownie mnie całując. Nie był to najlepszy moment na takie czułości, ale skoro to sprawiło, że Hyung czuł się chwilowo lepiej, byłem gotów absolutnie na wszystko...
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
teraz? nadszedł ten moment teraz? ciekawe ;o
OdpowiedzUsuń