W końcu niedziela i wreszcie wracam do domu. Weekend u mojej matematyczki upłynął mi pod znakiem przeogromnej nudy. Non stop pisałem z Hyunjinem i przetrwałem te dwa dni tylko i wyłącznie dzięki niemu. Taehyung na szczęście w sobotę rano ulotnił się z domu i nie było go przez cały weekend, przez co ja miałem święty spokój, a Jongsoo nie szukał pretekstu do bójek.
<- Za moment będę w domu. Wpadniesz do mnie? Stęskniłem się
-> Nie dam rady żabko
<- A co robisz? :(
-> Mam masę nauki.. ostatnio to trochę zaniedbałem
<- Przeze mnie?
-> Nie durniu, nie przez ciebie. Przez to, że jestem leniwą kluchą
<- Jejuuu :( A mogę do ciebie wpaść chociaż na 5 min?
-> Wtedy się nie skupię na nauce, tylko w 100% na tobie
<- No tak, rozumiem...
-> Nie bądź zły
<- Nie jestem. Pracuj ciężko, kocham cię Hyung!
-> Też cię kocham! Jutro rano po ciebie przyjadę i pojedziemy razem do szkoły
- Super.. - westchnąłem, czując na sobie spojrzenie starszego brata.
- Co tam? - wręczyłem mu swój telefon, spuszczając głowę. Było mi przykro.. rozumiem, że musi się uczyć. W końcu ma egzaminy i generalnie jest najlepszym uczniem w szkole, ale nie widzieliśmy się przez dwa dni. Może to nic, ale zdążyłem się za nim stęsknić i to bardzo. Nie mówię, że ma u mnie siedzieć do późnych godzin nocnych, ale mógłby wpaść do mnie chociaż na pół godzinki... przywitać się, dać buziaka i wracać do swoich zajęć... no cóż - Może faktycznie jest zajęty... nie przejmuj się.
- Kto? - zaciekawił się ojciec.
- Nikt.. mój kolega.
- Do nauki, a nie z kolegami będziesz łazić. Masz co robić. - wywinąłem jedynie oczami, dochodząc do wniosku, że to przemilczę. Nie ma sensu z nim dyskutować, zwłaszcza, że już dojechaliśmy pod dom. Po co się z nim kłócić na do widzenia? - Spadać panowie.. widzimy się za tydzień.
- Ze mną nie. - burknąłem, wysiadając.
- A tak.. no to z tobą za dwa tygodnie.
- Ta... narazie. - narzuciłem torbę na ramię, idąc leniwie do domu. Chcę do Hyungaaaaa. Tak się cieszyłem, że po tej dwudniowej męce go zobaczę, a tu taki psikus - Cześć mamuś!
- Cześć chłopcy! - mama weszła do przedpokoju, przytulając mnie i Jejoona - Jak weekend?
- Nudy jak zawsze.
- Przestań chrzanić. - oburzył się mój młodszy brat - Było super.
- Przede wszystkim uważaj na słownictwo. - upomniała go mama, wzdychając - Idź myć ręce i do kolacji.
- Zostawię rzeczy i zaraz przyjdę. - byłem głodny jak diabli. Byłem w stanie zjeść absolutnie wszystko. To, co serwowała nam ta wstrętna baba ma się nijak do kuchni mojej mamy. Wszedłem do swojego pokoju, zapalając światło. Gdy się odwróciłem, o mały włos nie dostałem zawału.. przysięgam.
- Niespodzianka. - przywitał mnie siedzący na łóżku, szeroko uśmiechnięty Hyunjin, z przeogromnym bukietem kwiatów. Wow! Swoją drogą jestem ciekaw miny mamy, gdy zobaczyła, że przyszedł do mnie w odwiedziny chłopak... z kwiatami!
- Hyung! - chłopak odłożył kwiaty na parapet, mocno mnie przytulając - Ale się cieszę. - zaśmiałem się, będąc obdarowywanym całusami po calusieńkiej twarzy - Hyunjin-ah!
- Osz ty.. ładnie to tak mówić do mnie nieformalnie? - zachichotał, rzucając mnie na łóżko - Ja ci dam!
- Oj no przecież mogę.
- Tak myślisz, że możesz?
- Mhm. - uśmiechnąłem się szeroko, czując po chwili słodkie wargi mojego chłopaka. Ależ ja za nimi tęskniłem. Zarzuciłem ręce na jego kark, pogłębiając pocałunek. Nie poznaję samego siebie, ale byłem w tym momencie tak bardzo szczęśliwy, że go widzę, że nie myślałem o tym, co robię.
- Tęskniłeś?
- Wiesz, że tak.
- Bardzo?
- Oj no Hyung. - pocałowałem go w nos, chichocząc - A powiedz mi... co powiedziałeś mojej mamie, jak tu przyszedłeś?
- Nie zmieniaj tematu.
- Oj no powiedz mi... co jej powiedziałeś?
- Prawdę.
- Serio?
- Mhm. - chłopak pogłaskał mnie po policzku, uśmiechając się - Była bardzo mile zaskoczona.
- Czyli zawał jej nie grozi?
- No coś ty.. twierdzi, że coś podejrzewała.
- Niby jak? - otworzyłem szerzej oczy, pieszcząc opuszkami palców twarz chłopaka.
- Oj wiesz.. mówi się, że kobiety mają ten dodatkowy zmysł. Czują takie rzeczy.
- Ale wstyd..
- Wstydzisz się mnie?
- Nie, nie to miałem na myśli.
- No wieeeem... wiem kotuś.
- Buzi.
- Chyba rzeczywiście za mną tęskniłeś.
- Jak diabli. - zachichotałem, całując ponownie mojego chłopaka. W pewnym momencie, zupełnie odruchowo, objąłem go nogami w pasie, czując jak ten przywiera do mnie ciałem.
- Co robisz? - szepnął, całując mnie w kącik ust.
- Ah.. - zaczerwieniłem się, kładąc nogi na łóżku - Przepraszam.
- Nie powiedziałem, że mi to przeszkadza. - mruknął, całując mnie po szyi - Zapytałem tylko, co robisz. - zamknąłem oczy, czując jak moja twarz płonie. Znów padał deszcz... słyszałem go bardzo wyraźnie przez uchylone w pokoju okno. Moje zmysły w tym momencie buzowały, a każdy z nich czuł wszystko wyjątkowo wyraźnie. Znów zacisnąłem nogi na talii mojego chłopaka, który z uśmiechem na buzi przywarł wargami do mojego ucha.
- Hyung.. - Hyunjin spojrzał na mnie, lekko się przy tym uśmiechając. Coś we mnie pękło... Byłem gotów na wszystko i mimo stresu i lekkiego wstydu, chciałem wszystkiego doświadczyć.
- Co tam?
- Nie wiem, jak o to zapytać. - zaśmiałem się, wpatrując się w oczy bruneta, który patrzył na mnie z tak ogromną miłością, że aż przeszywała mnie ona na wylot.
- O co chciałbyś mnie zapytać?
- Chciałbyś może.. em.. zostać u mnie na noc? - dopiero teraz widzę, że w tym momencie zrobiłem najgorszy wstęp do rozmowy, jaki kiedykolwiek miał miejsce.
- Mhmmm... i o to chciałeś mnie zapytać?
- To dopiero wstęp. - czemu cały czas się śmieję? Hyunjin musiał mnie wziąć za kompletnego durnia.
- Słucham rozwinięcia.
- Spróbujemy? No wiesz.. - mina mojego chłopaka.. bezcenna. Brunet nachylił się do mnie muskając niepewnie moje wargi. Odwzajemniłem pospiesznie tą pieszczotę, zarzucając ponownie ręce na jego kark.
- Na pewno jesteś gotowy? - wydyszał, wbijając się znów w moje usta. Skinąłem jedynie głową, bawiąc się jego włosami. Moje serce biło jak szalone, ale czułem, że jeśli dziś tego nie zrobię i nie zadziałam pod wpływem impulsu, to będę potem tego bardzo żałować - Nie jestem przygotowany.
- A co jest potrzebne?
- Lubrykant. - oderwałem się od ust Hyunjina, czując jak się czerwienię.
- Co to?
- Taki żel, który ma na...
- Dobra, weź. - zaśmiałem się, zatykając mu usta dłonią - Jongsoo na pewno to ma. Zapytać go?
- Mhm. - Hyunjin chwycił mnie za dłoń, łapiąc tym samym łapczywie powietrze - Chcesz mnie udusić?
- Przepraszam. - pocałowałem go w nos, wysuwając się spod jego ciała - Zaraz wracam. - co mi strzeliło go głowy? Jestem tak niesamowicie podekscytowany, że nie poznaję samego siebie - Jongsoo.. - w pokoju nikogo nie było... tym lepiej dla mnie. Zakradłem się po cichu do jego szafki nocnej, w której zwykle trzyma takie rzeczy, po czym kucnąłem, uważnie ją przeszukując. Hmm, nie wiem który wybrać. Dlaczego one są smakowe? I czy jest jakaś różnica w tym, który wybiorę?
- Witam pana. - wrzuciłem pospiesznie kolorowe buteleczki do szuflady, zrywając się na równe nogi.
- Jongsoo..
- Tak, to ja. - chłopak podszedł bliżej mnie, szeroko się uśmiechając - Weź zwykły... no chyba że macie w planach jakieś inne rzeczy.
- Hm?
- Szukasz w mojej szafce lubrykanta, mam rację?
- Ja..
- Zamknijcie sobie drzwi. - brat sięgnął do szuflady po jedną z buteleczek, po czym wręczył mi ją, szczerząc się, jak idiota - I wyluzuj się... luz to podstawa.
- Teraz mnie zestresowałeś..
- Przestań do cholery. - Jongsoo objął mnie, prowadząc mnie w stronę drzwi - Uwierz mi, ze dzisiejszej nocy, spędzisz najlepsze chwile swojego życia.
- Obiecujesz?
- Obiecuję młody... a teraz spadaj. - zostałem wypchnięty na korytarz. Ściskając w dłoni buteleczkę żelu, wpatrywałem się w drzwi mojego pokoju. Zestresowałem się... niech to szlak. Mimo ogromnego strachu, postanowiłem dokończyć to, co zacząłem. Wszedłem do sypialni, widząc Hyunjina, bawiącego się moim telefonem.
- Skąd go masz?
- Ah... okazało się, że chłopak, który ukradł mi telefon, to syn naszej matematyczki i..
- Chyba sobie żartujesz..
- Nie.
- Dlaczego nigdzie tego nie zgłosisz?
- A tam... grunt, że go odzyskałem.
- Nie uważasz, że jest to trochę podejrzane?
- Czemu? - usiadłem na łóżku, wbijając wzrok w Hyunga.
- Ona cię gnoi, jej syn cię okrada..
- Hyunjinie.. - pocałowałem go pospiesznie, wkładając mu do ręki lubrykant - Zacząłem się denerwować. - chłopak westchnął, odkładając mój telefon.
- Bardzo?
- Nie... bardzo nie..
- Ale?
- Ale mimo wszystko chcę.. no..
- Chodź no tu. - wylądowałem na łóżku, czując przywierające do mnie ciało chłopaka. Hyunjin wpatrywał się uważnie w moją twarz, podczas gdy jego dłoń pieściła ostrożnie moją talię. Uśmiechnąłem się, czując przyjemny dreszcz przebiegający przez całe moje ciało.
- Łaskoczesz.
- Tobie to nigdy nie dogodzi. - Hyung przywarł wargami do mojej szyi, ssąc ją delikatnie i podgryzając. Było mi dobrze.. bardzo dobrze, ale tak się wstydziłem, że totalnie nie wiedziałem co robić.
- Hyunjinie..
- Hm?
- Co mam robić?
- To, co czujesz i na co masz ochotę. - mówiąc to musnął moje wargi, po czym zaczął całować moją klatkę piersiową oraz brzuch. Jęknąłem jedynie, zaciskając odruchowo dłonie na pościeli - W porządku?
- Tak. - gdy chłopak uniósł moją koszulkę, pieszcząc wargami moje nagie ciało, byłem pewien, że odpłynę na inny świat. Dlaczego ja tak długo z tym zwlekałem?! Zakryłem twarz dłońmi, starając się ukryć szeroki uśmiech, który non stop cisnął mi się na usta. Nie potrafiłem nad sobą zapanować. Czułem ogromne podekscytowanie i wzrastające z każdą chwilą podniecenie. W końcu zbliżę się do mojego chłopaka.. wreszcie nasz związek wejdzie na nowe tory i w końcu stanę się facetem... chyba.
- Rączki do góry.
- Y y.
- Chcę ci zdjąć koszulkę. - odsłoniłem twarz, widząc uśmiech malujący się na twarzy mojego skarba - Co to za rumieńce?
- Jakie rumieńce?
- Tu i tu. - mówiąc to, dotknął moich policzków, chichocząc - Nie wstydź się Jeonginie.
- To dla mnie coś nowego..
- Wiem. Naprawdę nie musisz się tłumaczyć. - Hyunjin zdjął ze mnie koszulkę, uważnie mi się przyglądając.
- Hyung weź..
- Czy ty coś jesz, anorektyku?
- I to ile.
- Ta? Coś tego po tobie nie widać.
- Pogadamy o tym jutro, hm? O wiem! - Hyung uniósł brew, nie odrywając ode mnie wzroku - Możesz mnie jutro zabrać na dobry obiadek.
- Jak sobie pan życzy. - Hyunjin położył się na mnie, głaszcząc mnie po policzku - Wiesz, że zrobię dla ciebie absolutnie wszystko.
- Naprawdę?
- Oczywiście.
- A buzi mi dasz?
- Ile tylko zechcesz. - szepnął, znów mnie całując. Uwielbiam to. Momentami mam wrażenie, że uzależniłem się od pocałunków mojego chłopaka. Naprawdę mimo dość często bolącej szczęki, nie mam ochoty się od niego odklejać - Kocham cię.
- Też cię kocham Hyung. - wsunąłem się bardziej pod jego ciało, kładąc niepewnie dłonie na jego pasku od spodni. W momencie ułożenia ich na skórzanym materiale, poczułem potworną blokadę i ponownie ogarniający mnie wstyd.
- Śmiało... chociaż spróbuj. - skinąłem głową, zabierając się dość niezdanie za rozpinanie paska.
- Za bardzo mi się trzęsą ręce. - zaśmiałem się, unosząc wzrok na chłopaka.
- Nie denerwuj się tak. Naprawdę wszystko będzie dobrze, obiecuję.
- Wiem, ufam ci. - westchnąłem, czując jak ten całuje mnie w czoło - Ale to mnie strasznie krępuje.
- To normalne przy pierwszym razie... drugim i trzecim też. Potem jest tylko lepiej.
- Drugim i trzecim?
- Kotku, tak już jest... na początku nigdy nie jest jak w bajce. - widząc przerażenie na mojej twarzy, uśmiechnął się, całując mnie po buzi - Ale ty masz ogromne szczęście, bo masz świetnego chłopaka, który sprawi, że będzie lepiej jak w bajce.
- Jesteś niemożliwy. - zaśmiałem się, przeczesując jego włosy. Wtedy też po pokoju rozległ się dźwięk telefonu Hyunjina - Wycisz go.
- Zobaczę tylko kto to. - brunet sięgnął po telefon, przybierając dość zdziwioną minę - Minho.
- Ale Hyu..
- Co tam Minho? - westchnąłem, oblizując nerwowo wargi. W jednej sekundzie czar prysł.. - Co.. - Hyung poderwał się na równe nogi, zbierając się ewidentnie do wyjścia - A Jisung? Jest z tobą?
- Hyunjin, co ty..
- Nic nie rób, słyszysz?! - zawiodłem się... tego dnia potwornie się na nim zawiodłem. Swoją drogą, ciekawe o co chodzi i dlaczego mój chłopak tak się zdenerwował - Jadę!... Tak, jadę! Błagam cię, Minho!
- Hyung.. - narzuciłem na siebie koszulkę, widząc jak ten idzie do drzwi - Hyunjin!
- Nie Minho, masz ze mną rozmawiać dopóki do ciebie nie przyjadę, rozumiesz?!
- Hyung, nie zostawiaj mnie.. - wydusiłem ze łzami w oczach, widząc jak ten zawraca, całując mnie w czoło.
- Wszystko ci wytłumaczę, przepraszam.
- Ale.. - widziałem jak Hyunjin wybiega z domu. Zacisnąłem dłonie w pięści, wpatrując się w drzwi. Uwielbiam Minho, ale w tym momencie przeklinałem go, ile wlezie. Było mi bardzo przykro. Poczułem się w tym momencie jak skończony idiota i tak w sumie zostałem potraktowany.
- Już po wszystkim? - Jongsoo wyszedł z pokoju, uważnie mi się przyglądając - Hej..
- Nie chcę o tym gadać. - pociągnąłem nosem, idąc do siebie.
- Ej, zaczekaj..
- Mówię, że nie mam ochoty o tym gadać! - trzasnąłem drzwiami, pospiesznie je zamykając. W tym samym momencie w oczy rzucił mi się ogromny bukiet kwiatów, leżący na moim parapecie. Nie wiem czy miałem ochotę cisnąć nimi o ziemię czy się do nich przytulić... w sumie nigdy nie praktykowałem przytulania się do kwiatów, ale jak to mówią, we wszystkim musi być kiedyś pierwszy raz - Zrobisz dla mnie wszystko, tak? - wytarłem spływającą po policzku łzę, zrzucając tym samym nasze wspólne zdjęcie, stojące na parapecie - Bzdury.. - sięgnąłem po kwiaty, które od niego dostałem, rzucając je na podłogę. Byłem tak wściekły, że nie myślałem nad tym, co robię. Zacząłem po nich skakać i je kopać.. jak wariat. Najlepsze jest to, że nie szanując czegoś, co dostałem od Hyunjina, miałem potworne wyrzuty sumienia - Tylko Minho, Minho i Minho!
- Otwórz drzwi!
- Zostaw mnie w spokoju!
- Jeongin, nie żartuję! Otwieraj! - wziąłem głęboki oddech, wycierając pospiesznie mokre policzki - Słyszysz?! - gdy tylko nacisnąłem na klamkę, zobaczyłem wparowującego do pokoju brata - Coś ty zrobił.. - zapytał ze zdziwieniem, wpatrując się w porozrzucane po podłodze kwiaty.
- Nic.
- O co wam poszło?
- Nie pokłóciliśmy się. - położyłem się do łóżka, starając się uspokoić.
- Jeongin, przecież widzę... o co chodzi? - Jongsoo usiadł na łóżku, głaszcząc mnie po plecach.
- O nic..
- Chodzi o to, że jesteś prawiczkiem? Wystraszył się?
- Przestań..
- Z tego co mówiłeś, to chyba o tym wiedział więc..
- Jongsoo... dość. Daj mi już spokój..
- Ale... jesteście nadal razem, prawda?
- Tak.
- Braciszku..
- Non stop tylko Minho i Minho... mam już tego dość.
- A więc o to chodzi. - chłopak położył się obok mnie, mocno mnie przytulając - Co z tym Minho?
- Wystarczy, że zadzwonił i Hyunjin od razu do niego poleciał.
- A.. byliście już w trakcie..
- Byliśmy.
- Nie uważasz, że powinieneś szczerze pogadać o tym z Hyunjinem? Bo wiesz... ja rozumiem, przyjaźń i tak dalej, ale..
- Zostawił mnie półnagiego na łóżku i poleciał! Bo Minho zadzwonił!
- Nie denerwuj się już.
- A jak on mnie z nim zdradza?
- No i zaczynasz gadać durnoty. Nie, nie zdradza cię durniu.. ale mimo wszystko musicie o tym porozmawiać.
*
Przez cały ranek nie spotkałem w szkole mojego chłopaka. Nawet do mnie nie napisał, nie zadzwonił... zero jakiegokolwiek kontaktu. Sam z resztą nie miałem ochoty na rozmowę z nim, więc może to i lepiej, że obaj zdążyliśmy ochłonąć.
Szedłem właśnie na stołówkę, by tradycyjnie zjeść obiad. Czułem, że wpadnę tam na Hyunjina. Z resztą... chcąc nie chcąc, zająłbym miejsce przy naszym stałym stoliku, a wiadomo, że Hyung siada tylko tam..
- Jeongin- ah.. - mhm... o wilku mowa. Sięgnąłem po tacę udając, że Hyunjin jest mi całkowicie obojętny - Słyszysz mnie?
- No..
- Kitku, posłuchaj mnie. - chłopak złapał mnie za rękę, odciągając mnie od kolejki.
- No Hyung..
- Przepraszam, słyszysz? - Hyunjin złapał mnie za ramiona, stawiając mnie pod ścianą - Bardzo cię przepraszam za wczoraj. Wynagrodzę ci to, obiecuję.
- Dlaczego mnie zostawiłeś Hyung?
- Jeongin..
- Chciałem się z tobą kochać. - zacisnąłem dłonie w pięści, czując na buzi lekkie rumieńce - To było dla mnie bardzo ważne..
- Wiem... i wiem, że dałem ciała i cię zawiodłem. Wiem skarbie.. Naprawdę czuję się z tym beznadziejnie..
- Mhm... a powiesz mi, co takiego się stało, że po prostu ode mnie uciekłeś?
- Minho miał próbę samobójczą.. - zatkało mnie. Otworzyłem szerzej oczy, czując narastającą w gardle gulę. Wiedziałem o tym doskonale, że jego psychika mocno podupadła, ale nie sądziłem, że ten wiecznie uśmiechnięty chłopak będzie zdolny do czegoś takiego..
- Ale..
- Łyknął tabletki od psychiatry... wykorzystał dosłownie moment, kiedy Jisung pojechał do siebie po rzeczy... Zadzwonił do mnie żeby się pożegnać, ale... wydaje mi się, że był to apel o pomoc..
- Hyung przepraszam. - złapałem chłopaka za rękę, która w dotyku przypominała bryłę lodu - Bardzo cię przepraszam.. nie miałem pojęcia.
- Nie masz mnie za co przepraszać durniu.. - mówiąc to nachylił się do mnie, całując mnie w czoło - Wybaczysz mi? Naprawdę się przestraszyłem..
- Tak.. tak, to zrozumiałe. - przytuliłem go, głaszcząc go po głowie - Pojedziemy do niego po szkole, hm?
- Nie jesteś zły?
- Byłem... byłem i to bardzo, ale jak wiem jaka jest sytuacja, to... sam z resztą wiesz.
- Jesteś najlepszy, wiesz?
- I tak chcę z tobą szczerze porozmawiać..
- Jasne.. powiedz tylko kiedy. - westchnąłem, zerkając na niego.
- Kiedy znajdziesz czas..
- Po szkole pojedziemy do Minho, a potem do mnie... co ty na to?
- W porządku.
- Na pewno? - skinąłem jedynie głową - No to uśmiechnij się do mnie. To mi zawsze poprawia humor.
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
nie mialam dostepu do laptopa i dopeiro teraz to czytam alE JAK PRZECZYTALAM ZE MINHO CHCIAL SIE ZABIC TO TAK PISNELAM
OdpowiedzUsuń