Obudziłem się po południu. Gdy zerknąłem na zegarek dostrzegłem godzinę 16-stą. Zdezorientowany i lekko zdenerwowany poszedłem do salonu, po czym z pogardą spojrzałem na swojego partnera i jego brata, którzy w najlepsze spali na dywanie.
- Wstawać lenie!- Dongwoo zerwał się na równe nogi przyjmując bojową pozę... zawsze tak robi gdy wyrwie się go niespodziewanie ze snu.
- Co?... Jezu, jak mnie boli głowa.
- Do której siedzieliście?
- Ja wiem... jak zasypiałem to na dworze było już jasno.
- Pięknie.- westchnąłem kucając przy Sungjongu - Skarbie, wstawaj.
- Mmmm...- chłopak jęknął odtrącając mnie ręką.
- Jest 16-sta... musimy się zbierać.- wtedy też przekręcił się na plecy, po czym lekko otworzył zaspane oczka.
- Nie chcę.
- Umawialiśmy się...
- Hyung...
- Obiecuję, że to tylko jeden raz.- chłopak westchnął wstając, po czym półprzytomny ruszył do łazienki.
- O czym wy mówicie?- Dongwoo usiadł na oparciu kanapy pijąc litrową wodę.
- Sungjong mówił ci o tym wczoraj.
- A bo myślisz, że ja pamiętam o czym wczoraj gadaliśmy.
- No tak... Zamieniamy się na jedną noc partnerami.- przyjaciel wypluł przed siebie wodę patrząc na mnie wielkimi oczyma.
- Że co?!... I Sungjong się na to zgodził?
- Mhm... bez problemu.
- Znudził ci się?
- Co?... Nie, po prostu...
- W końcu siedem lat to kupa czasu.
- Dongwoo do cholery... oboje chcemy spróbować czegoś nowego i tyle... jedna noc nie popsuje tego co jest między nami.
- Hyuuuung!- usłyszałem zachrypnięty głos myszałka dobiegający z łazienki.
- Co jest?!
- Umyjesz mi plecy?!
- Już idę!- uśmiechnąłem się lekko spoglądając na zdziwionego Dongwoo - Idę się z nim wykąpać, a ty... weź sobie coś z lodówki i wyluzuj.- po tych słowach zniknąłem za drzwiami łazienki wpatrując się w stojącego w kabinie chłopca - Nie lepiej było wejść do wanny?
- Tu szybciej wytrzeźwieję.- rozebrałem się wchodząc pod ciepłe strużki prysznica. Gdy stanąłem za chłopakiem zacząłem delikatnie całować go po plecach, na co ten lekko się spiął.
- Co jest?
- Wciąż nie mogę cię zrozumieć.
- Boże, Sungjong...
- Boję się, że mnie po tym zostawisz.
- Nie gadaj głupot.
- To darujmy to sobie.
- Jesteśmy już umówieni... nie mogę tego odwołać.- chłopak westchnął odwracając się przodem do mnie.
- Buzi.- pogłaskałem go po twarzy delikatnie go całując. Sungjong odwzajemniał pocałunek jakby miał być naszym ostatnim.
- Co tak łapczywie?
- Mówiłem ci już... chcę cię dobrze zapamiętać.- przez myśl przeszło mi odwołanie spotkania, jednak głos Marka był tak zachęcający, że wiem iż bardzo długo żałowałbym odwołania tej "randki".
- A ja ci już mówiłem, że jesteś głupi.- pospiesznie się umyłem wychodząc z kabiny - Myj się i wyłaź... mamy mało czasu.- chłopak przytaknął myjąc się niezwykle topornie. Gdy się ubrałem usiadłem w salonie obok Dongwoo, który znudzony oglądał telewizję.
- To zły pomysł.- powiedział w końcu zerkając na mnie.
- Niby dlaczego?
- Bo po tym wasz związek się posypie.
- Szczerze mówiąc w to wątpię.
- A ja jestem tego niemal pewien.- przyjaciel westchnął wstając z kanapy - Dobra, spadam... bawcie się dobrze.- nie odpowiedziałem. Nie ma sensu żeby w ogóle rozmawiać na ten temat. Gdy opuścił nasze mieszkanie zrezygnowany spojrzałem na telefon, w którym czekał na mnie sms od Marka z dokładnym adresem. Jak się okazało mieszkają niedaleko nas więc spokojnie możemy przejść się do nich na piechotkę.
- Sungjong!
- Już idę!- widzę, że może być nieciekawie gdy już do nich przyjdziemy. Sungjong pewnie będzie miał obawy, będzie się bał... nie zdziwię się jak się wycofa - Chodź.- jęknął stając obok kanapy. Wstałem łapiąc go za rękę.
- Będzie dobrze.
- No wiem.- wymusił uśmiech cmokając mnie w dłoń. Kilka minut później byliśmy już w drodze. Szczerze? Czułem się coraz bardziej zestresowany, a serce rozsadzało mi klatkę piersiową - Poci ci się dłoń.
- Bo jest ciepło.
- Nie... bo się stresujesz.
- Może trochę.
- Wracajmy do domu.
- Y y... idziemy do nich.
- A jak się czymś zarazimy?
- Nie zarazimy, bo mamy kochać się w gumce.
- Nie lubię tak...- jęknął chłopak wtulając się we mnie.
- Ja też... ale to dla naszego bezpieczeństwa....o... jesteśmy na miejscu.- przed nami ukazał się niewielki, 3-piętrowy blok znajdujący się na urokliwym, pełnym zieleni osiedlu - Chodź, żeby nie przedłużać.
- Hyung...
- No już.- jestem potwornie ciekawy Marka i jego partnera... w sumie to bardziej Marka. Przeszliśmy kilka schodów wchodząc na pierwsze piętro. Od razu zapukałem do drzwi ściskając mocniej dłoń przestraszonego Sungjonga. W pewnym momencie drzwi otworzyły się, a w progu stanął uśmiechnięty, czerwonowłosy chłopak.
- Hej... Sunggyu, tak?
- Zgadza się.
- Zapraszam.- puściłem partnera przodem, który wszedł do środka ze spuszczoną głową.
- To mój chłopak Sungjong... tylko trochę się stresuje.
- Hej.- Mark z uśmiechem podał mu rękę - W sumie to go rozumiem. Za pierwszym razem też się potwornie stresowałem.
- Widzisz... będzie dobrze.
- Pewnie, że tak.
- A twój partner...
- Jest na spacerze z psem... zaraz pewnie wróci.- ten cały Mark jest tak przystojny, że od razu bym się chętnie do niego dobrał - Wejdźcie do kuchni... kończę robić kolację.- ich mieszkanko jest strasznie przytulne i urokliwe. Z kuchni unosiły się niesamowite zapachy, przez które zrobiłem się potwornie głodny - Chcesz coś na uspokojenie Sungjong?
- Nie... nie, dziękuję.
- W sumie mamy dobre wina, to będzie wystarczające znieczulenie.- chłopak uśmiechnął się mieszając coś na patelni - Chociaż z drugiej strony chyba sporo wczoraj wypiliście.- mówiąc to spojrzał na mnie na co zareagowałem lekkim rumieńcem.
- Przestań.
- Oj no śmieję się... jest kacyk?
- I to jaki.
- Spoko... w nocy się go pozbędziemy.- puścił mi oczko, przez które ugięły się pode mną nogi. Wtedy też usłyszeliśmy szczeknięcie psa - Jackson wrócił.... kto to leci... chodź Bada!- do kuchni wbiegł ogromny psiak, który od razu zaczął się do nas łasić.
- Widzę, że mamy gości.- zamurowało mnie... para idealna. Jackson jest równie przystojny jak jego chłopak - Hej... jestem Jackson.
- Sunggyu.
- Sungjong...- burknął młodszy chowając się za moimi plecami.
- Ustaliliście kto z kim?
- Skarbie spokojnie.- Mark postawił na stole miski oraz talerze z przepysznym jedzeniem - Siadajcie.
- Muszę to wiedzieć żeby obmyślić strategię.
- Ty i te twoje strategie.- zaśmiał się rudzielec - Ja biorę Sunggyu.- właśnie to chciałem usłyszeć. Gdy usiedliśmy i nałożyliśmy sobie jeść Jackson spojrzał na Sungjonga upijając łyk wina.
- To wasz pierwszy raz?
- Tak.
- Co was skłoniło do czegoś takiego?
- Rutyna... jesteśmy ze sobą od siedmiu lat.
- Uuu, to faktycznie sporo.- odpowiedział Mark napychając usta jedzeniem.
- Mhm... a wy?
- Znamy się od czterech lat, a mieszkamy razem od dwóch.
- Uprzedzając wasze pytania... poznaliśmy się na jednej z takich zamiennych randek.- oho... spojrzałem na Sungjonga, który automatycznie odłożył pałeczki.
- Sugerujecie coś?- zapytał przysuwając się bliżej mnie.
- Nie... tylko was o tym informuję.- odpowiedział z uśmiechem brunet.
- A tak swoją drogą... jaki seks preferujecie?- Mark nie odrywał ode mnie wzroku jakby czuł, że w głowie kotłuje mi się idealny obraz naszego stosunku.
- Zawsze jestem na górze... tak tylko mówię.- uśmiechnąłem się cwaniacko spoglądając w oczy chłopaka.
- W takim razie może być ci ze mną ciężko.
- Co masz na myśli?
- Mark uwielbia dominować.- odpowiedział Jackson głaszcząc go pod stołem po udzie.
- To... to może ja wezmę Marka?- zasugerował nieśmiało Sungjong, na co oboje z rudzielcem powiedzieliśmy stanowcze "nie".
- Nie bój się Sungjong... ja się tobą zajmę.- Jackson spojrzał na niego posyłając mu uśmiech. Po kolacji i dwóch butelkach wina brunet pocałował Marka w czoło, po czym złapał w talii mojego chłopaka - My spadamy.- nie protestowaliśmy. Gdy zniknęli za drzwiami pokoju Mark przygryzł wargi głaszcząc mnie po udzie.
- Gotowy?
- Myślę, że tak.
- Jeśli chcesz, dam ci jeszcze trochę czasu.
- Po co z tym zwlekać?- ahh jak on mnie kręci. Mark złapał mnie za rękę, po czym zaciągnął mnie do sypialni zamykając drzwi na klucz.
- Wiesz.... podobasz mi się.- mimo ogromnego podniecenia starałem się zachować twarz i jeszcze trochę z nim poflirtować.
- A co z Jacksonem?
- To, że ze sobą mieszkamy o niczym przecież nie świadczy, prawda?- mówiąc to podszedł do mnie kładąc ręce na moich biodrach - Poza tym i tak rzadko kiedy ze sobą śpimy... głównie kochamy się z innymi osobami.
- W takim razie... ten wasz pseudo związek nie ma żadnego sensu.- chwyciłem rudzielca za podbródek patrząc mu prosto w oczy.
- No właśnie... po co go dalej ciągnąć?- szepnął cmokając mnie w kącik ust. Po tym geście przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
- Każdemu zamiennemu partnerowi tak mówisz?- Mark pokręcił jedynie przecząco głową.
- Sunggyu.... jesteś szczęśliwy z Sungjongiem?
- Tak... i go kocham, ale...- westchnąłem czując jego wargi przesuwające się delikatnie po mojej szyi - Czasami czuję się źle w jego towarzystwie.... nudzi mnie...
- Dlatego masz teraz mnie.- chłopak pchnął mnie na łóżko, po czym usiadł na mnie okrakiem namiętnie mnie całując. W życiu nie poznałem nikogo, kto całowałby tak dobrze. Nie oszukujmy się, ale Sungjongie nie dorasta mu do pięt. Moje dłonie spoczęły na jego udach lekko je pieszcząc. Rudzielec westchnął mi w usta delikatnie się uśmiechając, po czym jednym, zwinnym ruchem zdjął ze mnie koszulkę rzucając ją w kąt pokoju. Jego wargi przeniosły się na moje obojczyki, klatkę piersiową oraz brzuch. Czułem, że coraz ciężej mi się oddycha. Zatopiłem palce w jego włosach odchylając głowę do tyłu - Aż tak ci dobrze?
- Jest mi cholernie dobrze.- Mark usiadł kładąc dłoń na moim członku.
- Widać, że to ty zawsze dogadzałeś Sungjongowi.- jego palce poszły w ruch, czym wywołał u mnie dość donośny jęk - Wchodził w ciebie chociaż raz?- mówiąc to rozpiął moje spodnie zdejmując je.
- Nie... to ja zawsze dominuję.
- No właśnie...- chłopak westchnął ponownie się nade mną nachylając - Szkoda mi ciebie Sunggyu.- zarzuciłem dłonie na jego kark delikatnie się uśmiechając.
- W takim razie zrób coś z tym.
- Mówiłeś, że lubisz dominować.
- Dzisiaj pozwalam ci zrobić ze mną co chcesz.- Mark uśmiechnął się ponownie mnie całując, podczas gdy jego dłoń dość intensywnie masowała mojego członka. Odwzajemniając pocałunek wsunąłem rękę pod bluzkę chłopaka bawiąc się jego sutkiem. Na ten gest rudzielec jęknął odrywając się ode mnie.
- Nie wytrzymam.
- Nie rozumiem...- mój zamienny partner usiadł pospiesznie się rozbierając.
- Przepraszam... zwykle się tak nie zachowuję.- jakie... on... ma... ciało.
- Zrobiłem coś nie tak?
- Cholernie mnie podniecasz.- Mark cmoknął mnie, po czym nakazał bym usiadł przy oparciu łóżka. Gdy to zrobiłem usiadł między moimi nogami całując mnie po brzuchu. Czułem jak robi mi się gorąco. Moje dłonie zacisnęły się na pościeli, a usta przybrały wyraz lekkiego grymasu. Gdy rudzielec przeszedł do pieszczenia mojego członka zacisnąłem powieki cicho jęcząc - Rozluźnij się.- szepnął ściągając ze mnie bokserki za pomocą zębów, po czym bez żadnej delikatności zanurkował między moimi nogami. Wiłem się po łóżku utrudniając tym samym kochankowi zadanie - Mam cię przywiązać do łóżka?- mruknął całując mnie po udach.
- Jeśli tego chcesz.
- Mmm...- Mark usiadł nachylając się do mojego ucha - Jesteś potwornie uległy.
- Zdarza mi się to pierwszy raz.
- Czuję się wyróżniony.- jego język przejechał po moim płatku, co wywołało u mnie przyjemny dreszcz - Jesteś potwornie niedopieszczony.
- Przestań to powtarzać, bo mnie zawstydzasz.
- Okej... w takim razie...- chłopak uśmiechnął się przygryzając wargę - Przejdźmy w końcu do rzeczy, bo znając Jacksona, on i Sungjong już kończą.
- Twój facet masz aż takie tempo?
- Mhm... ale spokojnie... ja nie wypuszczę cię z łóżka do rana.- mówiąc to pociągnął mnie za nogi przez co moje ciało znalazło się w pozycji leżącej. Następnie Mark usiadł za mną zdejmując z siebie bieliznę... nie wiem czy byłem na to gotowy. W końcu jakby nie patrzeć to ja zawsze jestem górą i to ja wchodzę w Sungjonga... nigdy nie było odwrotnie - Stresujesz się?
- Troszkę.
- Mam być delikatny?- zapytał nakładając gumkę.
- Nie.... nie wiem... nie, leć na całość.
- Możesz tego żałować.
- Ufam ci...- rudzielec spojrzał na mnie zdziwiony. W sumie się nie znamy, a ja twierdzę, że mu ufam... no cóż. Chłopak sprawia wrażenie osoby, do której można mieć zaufanie.
- No dobrze... pierwsza i najważniejsza zasada... rozluźnij się.
- Okej.- wziąłem głęboki oddech nie mogąc uwierzyć w to, że dam w siebie wejść obcemu mi chłopakowi. Gdy poczułem ogarniającą mnie błogość chłopak zaczął we mnie wchodzić. Widać było, że potwornie mu się to podobało.
- Jaki ty jesteś ciasny.- jęknąłem jedynie zaciskając kurczowo powieki, po czym zarzuciłem dłonie na kark chłopaka przyciągając go do siebie - Boli?
- Nie... ale to trochę niekomfortowe.
- Zaraz się przyzwyczaisz... wejdę w ciebie do końca i dam ci trochę czasu.- mówiąc to zaczął całować mnie po twarzy i spełniać swoją wcześniejszą obietnicę. Gdy czułem jego ciepłe wargi na swojej owianej strachem i niepewnością buzi poczułem spokój. W pewnym momencie Mark położył się na mnie głęboko oddychając.
- Wszystko okej?
- To ja powinienem zadać to pytanie tobie.
- Zacznij już.
- Jesteś pewien?- skinąłem głową łącząc nasze usta pocałunkiem. Rudzielec zaczął się we mnie poruszać wydając przy tym niezwykle urocze jęki i stęknięcia. Powiem szczerze, że wyobrażałem to sobie zupełnie inaczej. Byłem pewien, że parka, z którą się wymieniamy pospiesznie załatwi swoje i nas pogoni, a tu? Kolacja, wino, rozmowa i o dziwo czuły, niezwykle przyjemny seks. Nie wierzę, że to mówię, ale mam nadzieję, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie...
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że nic tyle nie dodawałam, ale miałam pewne problemy osobiste, jednak mimo to nie chcę Was zaniedbywać i będę się starała dodawać posty na bieżąco.
I... z racji tego, że jest Was na moim blogu coraz więcej przypominam o trwającym do końca miesiąca konkursie, w którym wygrać można moją książkę i koreańskie przysmaki. Co należy zrobić? Wysłać mi na maila (xiaoluyaoi@gmail.com) recenzję Waszego ulubionego opowiadania znajdującego się na moim blogu.
+przypominam również o moim snapie: xiaolu_95 :)
Buziaki~
Hahahah ja też coś czuje, że nie będzie to ich ostatnie spotkanie, jednak muszę się przyznać, że strasznie mi szkoda Sungjonga... Mam nadzieję, że nie pozostawisz go ze złamanym sercem...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Serdecznie pozdrawiam! ^^
Jakie to słodkie, ciekawe jak poszło Jacksonowi i Sungjongowi. PS.czy wszystko juz dobrze u cb?pozdrawiam fighting!!
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że powolutku wszystko się normuje. Dziękuję za zainteresowanie <3
UsuńNie masz za co dziękować <3 :-* <3
UsuńNie masz za co dziękować <3 :-* <3 I oczywiście mam nadzieję że wszystko się unormuje :-*
UsuńPrzeczuwam, że Sunggyu jeszcze nie raz spotka się z Markiem. Mam nadejdzie, iż Sungjong na tym aż tak nie ucierpi. Nie zasługuje na to, a Sunggyu, choć bardzo go lubię, zaczyna mnie irytować. Kocha Sungjonga,lecz rozgląda się za innymi. To nie miłość. Uważam, że to nie Sungjong jest dziecinny, a Sunggyu. Zachowuje się tak jakby mu w ogóle nie zależało.
OdpowiedzUsuńOpko super jak zawsze. Powodzenia w dalszym pisaniu.