28 kwietnia 2016

Mark & Sunggyu~cz.3 [Zamiana]



                            Przez ostatnie dwa dni bardzo dużo myślałem o moim związku z Sungjongiem. Doszedłem do wniosku, że cholernie go kocham, ale czasami potrzebuję oderwania się od rutyny związanej właśnie z nim. Czy to normalne i poprawne? Pewnie nie, ale nie przekonam się dopóki nie doświadczę tego na własnej skórze.
- Wychodzisz gdzieś?- zapytał zdziwiony Sungjong wpatrując się we mnie wielkimi oczyma. Akurat wyszedłem spod prysznica i zacząłem się ubierać gdyż o 20-stej byłem umówiony z Markiem.
- Mhm... a co?
- Dokąd idziesz? Nic mi o tym nie powiedziałeś.
- Skarbie... nie muszę ci się ze wszystkiego spowiadać.
- Po siedmiu latach związku musisz... a raczej powinieneś.- westchnąłem podchodząc bliżej niego, po czym złapałem go delikatnie za twarz przybliżając się tym samym bliżej niej.
- Wrócę jutro.- szepnąłem muskając jego wargi.
- Że co? Sunggyu...
- Mam ważny projekt do zrobienia.
- Możesz go zrobić w domu.
- Właśnie nie mogę... wszyscy mamy być w nocy w pracy, także wrócę jutro koło 18-stej... jak zwykle.
- Wiesz, że nie lubię zostawać sam na noc.
- Myszko, jesteś dorosły. Jak będziesz iść spać to do mnie zadzwoń, okej?- chłopak posmutniał przytakując - Co to za mina?
- Będę tęsknił.- nie da się go nie kochać, co? Uśmiechnąłem się wtulając go w siebie.
- Rano wpadnę do domu ze śniadaniem.
- Obiecujesz?
- Wiesz, że z moją pracą nie jestem w stanie ci niczego obiecać, ale na pewno będę się starał.- Sungjong westchnął delikatnie mnie całując.
- Hyung?
- Tak?
- Ty... ty mnie jeszcze kochasz?- wbiło mnie w ziemię. Sungjong pytał całkiem serio, gdyż jego urocza buźka nie wyrażała żadnych emocji.
- Oczywiście, że cię kocham... czemu nagle o to pytasz?
- Po prostu się boję, że cię stracę.
- Idę tylko do pracy, a ty mi zadajesz takie pytania.- westchnąłem głaszcząc go po głowie - Ty głupi dzieciaku.- na ten gest chłopak lekko się uśmiechnął spoglądając na mnie.
- Dasz buzi?
- Mhmmm...- przycisnąłem go do ściany namiętnie go całując. Jonggie odwzajemniał niezwykle czule głaszcząc mnie po talii.
- Sunggyu?
- Hm?- moje usta zjechały na wrażliwe ucho partnera. Chłopak jęknął delikatnie drżąc.
- Znajdziesz dla mnie jeszcze pół godzinki?
- Niestety muszę już spadać.- szepnąłem cmokając go w policzek - Obiecuję, że jak wrócę to wszystko nadrobimy.- Sungjong uśmiechnął się cmokając mnie.
- Leć, żebyś nie miał problemów.- weszliśmy do przedpokoju gdzie pospiesznie ubrałem buty.
- Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej.- ostatni buziak i już po chwili  byłem w windzie. Tak wiem... kawał ze mnie ch... resztę sobie dopowiedzcie. Mam przy sobie ogromny skarb, którego nie potrafię docenić, ale jak przypomnę sobie noc z Markiem... Robiło mi się gorąco na samą myśl o dzisiejszym wieczorze spędzonym w jego towarzystwie.
Nie minęło nawet pięć minut, a ja już byłem pod jego blokiem... jak dobrze, że mieszka tak blisko. Z mocno bijącym sercem zapukałem do drzwi. Miałem pewne wątpliwości i obawy związane z tym spotkaniem, ale co mi tam... raz się żyje. Po kilku sekundach drzwi otworzyły się, a w nich stanął uśmiechnięty od ucha do ucha Mark. [włączamy]
- Jednak przyszedłeś.- mówiąc to wciągnął mnie do mieszkania zamykając za nami drzwi. Następnie oparł mnie o ścianę uważnie mi się przyglądając - Tęskniłem.
- Przestań.- szepnąłem czując na wargach jego ciepły oddech.
- Ty za mną nie tęskniłeś?
- Tęskniłem za tobą i za tym co potrafisz zdziałać w łóżku.- rudzielec uśmiechnął się przygryzając moją wargę.
- Nie widziałeś jeszcze wszystkiego.- szepnął wbijając się w moje usta. Stwierdziłem, że tym razem to ja przejmę inicjatywę. Jednym, zwinnym ruchem oparłem go o ścianę kontynuując pocałunek. Mark uśmiechnął się wieszając mi się na szyi - Chcesz przejść od razu do rzeczy?
- A przygotowałeś na dzisiaj coś innego?- uśmiechnąłem się pieszcząc nosem jego ucho.
- Na kolację przy świecach i dobre wino musisz sobie czymś zasłużyć.
- Hmm...- z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Mimo wyrzutów sumienia czułem się przy nim naprawdę szczęśliwy - Jakie więc miejsce proponujesz?
- Prysznic.- szepnął ciągnąc mnie do łazienki.
- A co z Jacksonem?
- Wraca dopiero w sobotę.- chłopak przygryzł wargę rozbierając mnie. Okej Sunggyu, nie stresuj się... przerabiałeś przecież taką historię setki razy. Rozbieranie Sungjonga jest jednak znacznie łatwiejsze... przy nim nie trzęsą mi się tak potwornie ręce - Denerwujesz się?
- Aż tak to widać?- zapytałem opuszczając jego spodnie.
- Mhmmm... co się dzieje?
- Chcę wypaść przed tobą jak najlepiej.- cmoknąłem go zaciągając go do ogromnej kabiny.
- Jakby nie było i tak będę zadowolony.- mówiąc to puścił ciepłą wodę odwracając mnie tyłem do siebie - Możemy dzisiaj bez gumki?- odwróciłem się gwałtownie przyciskając chłopaka do zimnej ściany kabiny.
- Dzisiaj to ja powinienem zadać ci to pytanie.
- Chcesz dominować?
- Mam to we krwi.- szepnąłem całując go po wyrzeźbionych plecach. Mark uśmiechnął się opierając się rękoma o szybę. Jego biodra automatycznie ruszyły do tyłu prosząc wręcz o pieszczoty - Otwórz buźkę.- rozkazałem wodząc dwoma palcami po jego plecach. Gdy to zrobił wsadziłem mu je do ust. Chłopak od razu zrozumiał o co chodzi, bo już po chwili zassał się na nich najmocniej jak tylko mógł wydając przy tym niezwykle zachęcające jęki - Jeszcze.- szepnąłem podgryzając jego spięte barki. Po chwili wyciągnąłem palce umieszczając je od razu w wejściu chłopaka. Mark krzyknął nabijając się bardziej na palce.
- Hyung.- jęknął poruszając biodrami. Ten dzieciak to maszynka do pieprzenia... Sungjong jest przy nim niczym... nasze gry wstępne nigdy tak nie wyglądały - Mocniej.
- Jaki ty jesteś niecierpliwy.- zaśmiałem się w międzyczasie sobie dogadzając.
- Wejdź już we mnie.
- Jak sobie życzysz.- po chwili zamieniłem palce na coś znacznie większego, czym sprawiłem kochankowi ogromną przyjemność. Rudzielec jęknął niesamowicie seksownie, po czym odwrócił głowę w moją stronę łącząc tym samym nasze usta w niezdarnym pocałunku. Chwyciłem go za drobne biodra wchodząc w niego z całej siły. Przy Sungjongu nie mogę sobie pozwolić na coś takiego. Ten od razu marudzi, że coś go boli.. że to za mocno... eh.. jak dobrze, że mam Marka.
- Aish... tylko na tyle cię stać?- jak ten gnojek lubi prowokować.
- Wolę cię oszczędzić.
- Też mi coś... ah.... pokaż co potrafisz.- uśmiechnąłem się cwaniacko zgarniając ręce chłopaka do tyłu, po czym przytrzymałem je z całej siły. W przypływie emocji zacząłem gryźć go po szyi i plecach robiąc przy tym sporej wielkości krwiaki. Temu jednak wciąż było mało. Moje biodra chyba nigdy nie chodziły tak szybko - Sun... Sunggyu...- widziałem jak po jego nogach spływa biała ciecz. Zadowolony ze swojej roboty skończyłem w nim opadając tym samym na jego zgrzane plecy.
- Nie podoba mi się to, że przy tobie dochodzę tak szybko.- szepnąłem powoli z niego wychodząc. Zmęczony i zaskoczony Mark osunął się po kabinie na ziemię głęboko oddychając.
- Wow.- uśmiechnąłem się jedynie sięgając po przygotowane wcześniej ręczniki - Chcę jeszcze.
- Mam swoje lata... zmęczyłem się.- zaśmiałem się narzucając na siebie jedynie długi t-shirt.
- Przed nami cała noc... wytrzymasz?
- Z tobą zawsze.- mruknąłem cmokając go. Zadowolony rudzielec wstał wskakując w bokserki, po czym złapał mnie za rękę prowadząc mnie do kuchni.
- Zjemy kolację w łóżku, co ty na to?- skinąłem jedynie głową opierając się o blat. Wpatrując się w zapracowanego Marka zacząłem się zastanawiać nad tym, co ja właściwie robię...
- Wiesz...
- Hm?
- Nie rozumiem naszej relacji.
- Co masz na myśli?- chłopak spojrzał na mnie oblizując palce z sosu.
- Nie znamy się... nic o sobie nie wiemy...- westchnąłem czując targające mną coraz większe wyrzuty sumienia - Oboje mamy partnerów, których kochamy...
- Mów za siebie.- parsknął nakładając nam przygotowane wcześniej jedzenie.
- Nie rozumiem...
- Nie kocham Jacksona... jesteśmy ze sobą tylko dla seksu.
- Wiesz.... wydaje mi się, że on postrzega cię jednak inaczej... przynajmniej tak to wyglądało.
- Wiem...- Mark podszedł do mnie zarzucając mi ręce na szyję - Ale ja do niego nic nie czuję.- szepnął chcąc mnie pocałować, jednak wtedy zadzwonił do mnie telefon. Sięgnąłem niechętnie po niego wzdychając.
- Sungjong.... słucham skarbie.
- Idę spać.
- Dobrze... na którą idziesz jutro na uczelnię?- Mark chcąc zwrócić na siebie moją uwagę zaczął całować mnie po szyi, jednak mimo podniecenia starałem się pozostać twardy.
- Dopiero na 12-stą... jak w pracy?
- Ciężko, ale mam nadzieję, że dzisiaj to skończymy. 
- Jesteście najlepsi... dacie sobie radę.- uśmiechnąłem się głaszcząc Marka po nagich plecach.
- Dziękuję... sprawdź czy zamknąłeś dobrze drzwi.
- Sprawdzałem...- chłopak westchnął - Hyung...
- Słucham.- rudzielec mruknął całując mnie po klatce piersiowej schodząc coraz niżej... czułem co za chwilę się stanie.
- Na pewno mnie kochasz?
- Skarbie, o co ci chodzi, hm?- Mark przejechał delikatnie językiem po moich udach. Oparłem się o blat starając się nie wydobyć z siebie nawet najmniejszego jęku.
- Tak nagle wyszedłeś...- Sungjong był bliski płaczu... co mu się do cholery stało?
- Nie płacz... mówiłem, że idę do pracy, tak? Nie masz powodów, by bać się o nasz związek.- Mark parsknął śmiechem, po czym zaczął ssać mój żołądź. Syknąłem biorąc głęboki oddech.
- Coś się stało Gyu?
- Potknąłem się o krzesło...
- Uważaj żeby nic ci się nie stało...- kurwa jaki jestem podły.
- Do... dobrze...- chwyciłem Marka za włosy chcąc go od siebie odsunąć, jednak ten szedł w zaparte zasysając się na moim członku jeszcze mocniej.
- Czuję, że coś jest nie tak...
- Myszko...- zacisnąłem powieki wzdychając - Postaram się wrócić dzisiaj do domu.
- Poczekam na ciebie.
- Nie... jak przyjdę masz spać...
- Ale...
- Dobranoc, kocham cię.- rozłączyłem się łapiąc rudzielca za głowę - Oszalałeś?
- Ale ryzyko, co?- zaśmiał się kontynuując. Przygryzłem wargi oddając się w pełni kochankowi, który swoim zwinnym językiem doprowadzał mnie do szału.
- Za... zaraz... będę musiał... iść...- moje dłonie zaczęły zaciskać się na krzesłach stojących przy wysokim blacie. Mark jedynie mruknął niezadowolony wyciągając członka z ust.
- Czemu?- jęknął dogadzając mi ręką.
- Sungjong...- syknąłem dochodząc na jego rękę oraz twarz. Rudzielec oblizał palce, po czym złapał mnie za biodra całując mnie delikatnie po brzuchu, idąc coraz to wyżej. Gdy stanął na nogach wtulił się we mnie zamykając oczy.
- Zazdroszczę mu...
- Czego?- byłem naprawdę zdziwiony. Objąłem chłopaka cmokając go w głowę.
- Ma przy sobie największy skarb... też chciałbym mieć takiego chłopaka.
- Daj szansę Jacksonowi...
- Zrozum, że chcę ciebie...- westchnąłem spoglądając na kochanka.
- Mówiłem ci coś...
- Tak wiem, ale... proszę cię przemyśl to...- skinąłem jedynie głową idąc do łazienki po resztę swoich reczy, po czym zacząłem się ubierać - Mogło być nam dzisiaj naprawdę dobrze.
- Jeszcze cię kiedyś odwiedzę.
- Może piątek?
- Jak widzisz, zostawianie Sungjonga nie jest takie proste.
- Bo to jeszcze dzieciak... potrzebujesz kogoś takiego jak ja.
- Sam zdecyduję kogo potrzebuję.- sprostowałem sprawę cmokając chłopaka, po czym pospiesznie opuściłem jego mieszkanie. To się w głowie nie mieści... co ja do cholery wyprawiam? W tym momencie ranię ich obu, jednak Sungjong... ta sirotka jest mi bardzo bliska... jak mogę go tak krzywdzić? Jestem dupkiem bez serca. Tak naprawdę nie zasługuję na nikogo.... Dongwoo miał rację... ta pieprzona, zamienna randka to zły pomysł. W tym momencie przyniosła ona więcej szkód niż korzyści. Jestem ciekaw jak to się dalej potoczy, a wiem, że niestety koniec tej historii zależy tylko i wyłącznie ode mnie...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 komentarze:

  1. Czemu Sunggyu jest takim chamem? Biedny Sungjong nawet nie zdaje sobie sprawy, że jego chłopak go zdradza. A o Marku to już nie wspomnę. Sam nie jest lepszy. Robi dokładnie to co Sunggyu, choć zdradzanie swojego partnera przychodzi mu łatwej.
    Opko cudne o wgl. Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa nienawidzę Sunggyu za to co zrobił Sungjongu! Przecież jak on się dowie to się załamie! To co powiedział Mark całkowicie mnie zaskoczyło! Jednak uważam, że powinien wyjaśnić Jacksonowi dlaczego z nim jest... Czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń