10 kwietnia 2016

Jackson & Jungkook~cz.5 [Nowa rodzina]



               Zwlokłem się z łóżka siadając po cichu na wózku. Jackson spał cicho pomrukując... cudowny widok. Okryłem go kołdrą całując delikatnie w głowę, po czym ruszyłem do kuchni.
- Mamooo.- cisza... byliśmy więc sami. Westchnąłem podjeżdżając do lodówki. Chciałem zrobić chłopakowi niespodziankę w postaci czegoś dobrego, jednak wtedy poczułem ręce wijące się po mojej szyi.
- Ładnie to tak uciekać?- mruknął mi do ucha delikatnie je całując.
- Aishh... nie spałeś?
- Y y... czuwałem nad tobą, a ty mi tak po prostu zwiałeś.- nadymałem policzki patrząc na zawartość lodówki.
- W ramach przeprosin zrobię ci coś dobrego... na co masz ochotę?- po sekundzie poczułem jego ciepłe wargi na swoich... odpowiedź więc była oczywista - A to później. 
- Czemu nie teraz?
- Bo teraz czeka nas rozmowa.- odpowiedziałem nastawiając wodę na kawę. Jackson głęboko westchnął ściągając ze stojaka kubki, po czym wsypał do nich kawy.
- Jungkook, daj spokój.
- Musimy być ze sobą szczerzy.
- Moim zdaniem nie ma sensu do tego wracać.
- Nie wiem czego się tak boisz... musiało być to dość poważne, skoro nie chcesz o tym opowiadać.- zalałem kawę, po czym zawiozłem ją do salonu. Jackson usadził mnie na kanapie wręczając mi kubek. Po chwili usiadł obok mnie zagryzając nerwowo wargi - Słucham.
- Kookie...
- Cholera no...- czułem jak coś łapie mnie za gardło... znów ta pieprzona gula uniemożliwiająca mi swobodne wysławianie się - Ty wiesz o mnie... wszystkie szczegóły, które za wszelką cenę starałem się zataić... to co robił ze mną ojciec.... to że jestem totalnym kalectwem, które potrzebuje ciągle opieki...- wziąłem głęboki oddech odwracając wzrok od zmartwionego bruneta - Zabrałeś mnie na weekend ze swoim byłym... należą mi się chyba jakieś wyjaśnienia...- dodałem cicho upijając łyk kawy.
- Dobrze... tylko się tak nie denerwuj...- "brat" usiadł bliżej mnie łapiąc mnie za dłoń - Byłem z BamBamem ponad dwa lata...- zacisnąłem powieki czując ogromny ból w sercu - Często wyjeżdżałem na zawody, a on podle to wykorzystywał... wiesz... za każdym razem z kimś mnie zdradzał. O wszystkim dowiedziałem się dopiero miesiąc temu, kiedy byłem w Busan. Dupek pieprzył się ze swoim byłym, a że był pijany wysłał mi z tego filmik...- westchnął puszczając moją dłoń. Boli... to cholernie boli... dlaczego mnie puścił? Czyżby wspomnienia o BamBamie nadal go dręczyły? Może nadal go kocha i za nim tęskni?
- Wasza rozmowa...- szepnąłem nie mogąc nawet na niego spojrzeć.
- Kookie, mam to w dupie... nie chcę go znać po tym co zrobił.
- Ja.... rozmawiałem z nim...
- Co takiego?- Jackson chwycił mnie za twarz każąc mi tym samym patrzeć mu w oczy.
- Zdradzałeś go z kim popadnie, a ja jestem rzekomo kolejnym chłopakiem na jedną noc...- czułem jak do oczu napływają mi łzy - Nie chcę być na jeden raz...- dodałem wbijając wzrok w kanapę. Jackson milczał... czemu nic nie mówi? Błagam, wyjaśnijmy to sobie w końcu. Nie chcę żyć w przeświadczeniu, że jestem jego kolejną zabawką, którą za chwilę zostawi... nie mogę tak skończyć... za bardzo mi na nim zależy. Po chwili poczułem jak chłopak zabiera mi z rąk kubek stawiajac go na stole, po czym wtula mnie w swoje ciało. Odetchnąłem z ulgą zaciskając uścisk.
- Jak mam ci udowodnić, że nie jestem taki, jakim przedstawił mnie BamBam?
- Jackson...
- Kookie uwierz mi... jak kogoś kocham chcę dla tej osoby jak najlepiej. Nie potrafiłbym jej zdradzić... zrobić czegoś, co by ją zraniło... On to powiedział żeby nas skłócić, zrozum... 
- Wiem to...- szepnąłem wtulając twarz w zagłębienie jego szyi - Wierzę ci...- zależy mi na nim. Jestem w stanie uwierzyć we wszystko co mi powie.
- Nie chcę zniszczyć naszych relacji przez tego zazdrosnego dupka.- spojrzałem na chłopaka wycierając powolnymi ruchami łzy, które zdążyły uciec ze swojego miejsca. Jackson jednak złapał mnie za dłoń, po czym zaczął je ściągać z mojej buzi delikatnymi pocałunkami. Zamknąłem oczy kładąc dłonie na jego idealnej twarzy. Brunet ułożył mnie ostrożnie na kanapie całując mnie po policzkach, ustach oraz szyi. Gdy zjechał do tego ostatniego miejsca jęknąłem cicho zaciskając jednak po chwili wargi. Mogłem jedynie usłyszeć pomruk dobiegający z ust kochanka... o nie... nie jęknę kolejny raz. Chłopak usiadł kładąc na kanapie wiszące wcześniej poza nią moje nogi. Następnie nachylił się nade mną delikatnie mnie całując. Odwzajemniałem pieszczotę dotykając nieśmiało jego talii. Moje dłonie zawędrowały pod jego bluzkę drapiąc jego idealnie wyrzeźbione plecy. Jackson zdjął ją z siebie jednym ruchem, po czym usiadł między moimi nogami łapiąc mnie ostrożnie za miednicę. Pocałunkami przesuwał materiał mojej bluzy ku górze... czułem, że zaraz wybuchnę ze wstydu. Zacisnąłem zęby na swojej pięści uśmiechając się wstydliwie. Jackson po chwili wyjął dłoń z moich ust składając na niej pocałunek - Szkoda takiej ślicznej łapki.- posłałem mu swój najsłodszy uśmiech, po chwili jednak głęboko wzdychając gdyż usta bruneta przeniosły się na moje sutki - Ta bluza jest nam niepotrzebna.- mruknął zdejmując ją ze mnie. Leżałem pod nim jedynie w samej bieliźnie... co za wstyd. Jackson zbliżył się do mnie całując mnie w czoło - Kookie?
- Tak?- szepnąłem uciekając wzrokiem.
- Odpowiesz mi na moje pytanie szczerze?
- Tak.
- Jesteś na to gotowy?- sam nie wiem... wiem na pewno, że zrobię dla niego wszystko i jeśli on chce się ze mną kochać, to ja również tego chcę. Mimo to wolałem się wstrzymać z odpowiedzią. Spojrzałem na niego zalewając się rumieńcem.
- A jeśli bym powiedział, że chcę z tym poczekać?.... czekałbyś na mnie?- bałem się tego co mi powie. Tym pytaniem mogłem wszystko spieprzyć.
- Oczywiście, że tak.... nie chcę na ciebie naciskać.- pocałował mnie w kącik ust sięgając po moją bluzę.
- Nie...- chwyciłem za nią rzucając ją pod kanapę - Jestem gotowy... sam nie wiem po co o to pytam.
- Jungkook... jesteś pewien?
- Nigdy nie byłem niczego tak pewien.- Jackson uśmiechnął się lekko, po czym położył się na mnie obejmując mnie ramieniem.
- Jeśli będziesz miał dość to powiedz, okej? Od razu to przerwiemy.- skinąłem jedynie głową wbijając się w jego słodkie wargi, których smak ubóstwiam ponad wszystko inne. Drżącymi dłońmi starałem się zdjąć z niego bokserki. Czułem jak "braciszek" sie uśmiecha... ah ta moja niezaradność. Pomógł mi z nimi, po czym rzucił je na stolik stojący obok kanapy. Nie przerywając pocałunku, Jackson złapał mnie za dłoń kierując ją w stronę swojego członka. Gdy go dotknąłem poczułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. Mimo to starałem się dogodzić mu jak najlepiej nie mogąc przy tym kontrolować swoich jęków. Jackson był równie zadowolony jak ja gdyż z jego ust co chwilę wydobywały się westchnięcia i ciche jęki. Przyspieszyłem... mimo złych i bolesnych wspomnień starałem się skupić w stu procentach na swoim ukochanym. Chciałem, by poczuł się ze mną naprawdę dobrze... nie chciałem go zawieść - Wystarczy.- szepnął powoli się ode mnie odsuwając. Ułożyłem trzęsącą się dłoń na kanapie, starając się dopuścić do siebie myśl, że właśnie dogodziłem osobie, do której zaczynam czuć coś bardzo poważnego. Jackson usiadł za mną ściągając ze mnie bardzo powoli bokserki - Mogę?
- Tak.- zamknąłem oczy starając się przypomnieć sobie, jakie to jest uczucie gdy ktoś w ciebie wchodzi.
- Kookie, patrz na mnie.- spełniłem jego prośbę patrząc na niego zamglonymi oczyma - Postaram się żeby cię nie bolało.- nie wytrzymałem. Po policzkach znów popłynęły łzy, a na twarzy pojawił się grymas - Jun... Jungkook...
- Przecież i tak nic nie czuję.- szepnąłem łykając łzy. Chłopak spuścił głowę głęboko wzdychając.
- Ja... przepraszam... Przepraszam Kookie...- złapałem go za rękę lekko się uśmiechając.
- W porządku... zacznijmy już. 
- Nie chcę żebyś pomyślał, że cię wykorzystuję...
- Nawet nie przeszło mi to przez myśl.- aż do teraz... - Zacznij Jackson.- brunet wziął głęboki oddech, po czym zaczął wkładać we mnie swoją męskość. Leżałem nie pokazując żadnych emocji... kompletnie nic nie czułem. Chłopak natomiast zmrużył oczy cicho wzdychając... było mu dobrze. Gdy wszedł we mnie do końca położył się na mnie patrząc mi głęboko w oczy. Zacząłem głaskać go po twarzy nieśmiało się uśmiechając.
- Nie płacz, proszę cię...- skinąłem głową całując go w nos.
- Wyszalej się.- wtuliłem go w siebie całując go po uchu tak zachłannie jak jeszcze nigdy dotąd. Jackson zaczął się we mnie poruszać. Moje ciało w płynny sposób unosiło się w górę i w dół, w takim tempie, jakie nadawał mu mój kochanek. Chciałbym wiedzieć jakie uczucia towarzyszą przy stosunku z osobą, którą się... kocha. Kocham go... kocham jego zapach... dotyk... obecność... to jak do mnie mówi... kocham gdy przy mnie jest... hm... ale nigdy mu się do tego nie przyznam. Kto wie czy nie jestem chłopcem na jeden raz. Gdy mi po tym podziękuje nie chcę wyjść na zakochanego, naiwnego idiotę. Jackson spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, po czym połączył nasze usta pocałunkiem. Teraz było mi dobrze... uwielbiam gdy mnie całuje. Objąłem go rękoma czując jak jego ciało porusza się coraz szybciej. Z ust chłopaka mogłem usłyszeć stłumione moimi wargami krzyki oraz donośne jęki.
- Ko... Kookie...
- Śmiało.- szepnąłem drapiąc go po plecach. Jackson doszedł... i to we mnie. Czemu nie mogę tego czuć... Po chwili jego ciało opadło na moje... oddychał bardzo szybko. Uśmiechnąłem się wtulając go w siebie... trzymałem teraz w rękach swój największy skarb. Gdy jego oddech się unormował oparł się na przedramionach całując mnie w czoło i nos - Dobrze ci?- zapytałem z ogromnymi rumieńcami na twarzy.
- Za dobrze.- odpowiedział odgarniając z mojego czoła kosmyk włosów, po czym zaczął powoli ze mnie wychodzić. Pospiesznie przyciągnąłem go do siebie.
- To zostań jeszcze we mnie.- chłopak pokręcił przecząco głową całując mnie po klatce piersiowej - Aishhh... co robisz Hyung?
- Daj mi chwilkę.- opuszki jego palców pieściły moją wrażliwą talię, a usta nieprzerwanie muskały moją klatkę. Odchyliłem głowę do tyłu zatapiając palce w jego gęstych włosach. Po chwili poczułem jego ciepłe usta na mojej szyi. Jęknąłem przygryzając wargi - Moja słodka kruszynka.- szepnął czym wywołał na mojej twarzy ogromny uśmiech - Daj łapkę.- jak nakazał, tak też zrobiłem. Jackson trzymając mnie za dłoń całował ją najdelikatniej jak umiał... każdy jej milimetr obdarowany był jego ciepłem i czułością.
- Powiedz mi coś jeszcze.- zachichotałem czując jak przepełnia mnie ogromne szczęście.
- Jesteś dla mnie bardzo ważny.- powiedział całując mnie w brzuch - Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- jego usta sunęły po mojej klatce piersiowej - Chcę być przy tobie cały czas.- znów najechał na moją wrażliwą szyję - Zakochałem się w tobie Kookie.- ostatnie słowa przypieczętował namiętnym pocałunkiem, z którego w bestialski sposób wyrwał nas dźwięk wklepywanego w domofonie pinu.
- Rodzice.- przerwałem zdenerwowany pocałunek. Jackson zerwał się z kanapy narzucając na siebie bokserki i koszulkę - Pomóż mi!- tak bardzo się bałem, że nie byłem w stanie usiąść i się ubrać. Brunet ubrał mnie sadzając mnie na wózku.
- Uspokój się, dobrze?- pocałował mnie pospiesznie, na co zareagowałem jedynie skinieniem głowy. Gdy w pośpiechu ogarniał kanapę do mieszkania weszli rodzice wesoło o czymś rozmawiając. Nie potrafiłem unormować oddechu i pozbyć się tych przeklętych rumieńców. Do tego słowa Jacksona... zakochał się we mnie... naprawdę mnie kocha.
- Cześć dzieciaki.- do salonu wszedł Sungjun szeroko się uśmiechając.
- Hej... jak film?- zagadał go Jackson układając ze spokojem poduszki.
- Uśmialiśmy się jak nigdy, nie kotek?
- Oj tak.- zaraz u jego boku stanęła mama... jak dobrze widzieć ją tak szczęśliwą - A wy? Co porabialiście?
- Em... w zasadzie nic takiego... Piliśmy kawę... i gadaliśmy.
- No to super... i jak? Dogadujecie się powoli?
- Mhm... wszystko jest na dobrej drodze.- jak dobrze, że Jackson potrafi zachować spokój w każdej sytuacji.
- No to co? Może jakaś pizza na kolację?
- Oo super.- mama zachowywała się przy Sungjunie jak nastolatka, ale to dobrze... niech odreaguje te wszystkie lata poniżeń i bólu - Pamiętaj tylko skarbie żeby jedna była wegetariańska.- mówiąc to spojrzała na mnie, jednak moja twarz nie potrafiła wyrazić żadnych emocji - Kookie, wszystko dobrze?... Jungkook...
- Tak...- mrugnąłem kilkakrotnie uśmiechając się.
- Coś się tak zawiesił?- zapytał Jackson klepiąc mnie w ramię.
- Zamyśliłem się nad tą laską, o której mi opowiadałeś.
- No tak... tak to jest jak ma się dwóch synów.- westchnęła mama idąc do kuchni - Sungjun, zadzwoń po pizzę i obejrzymy coś wszyscy razem!- Jackson spojrzał na mnie puszczając mi oczko, na które zareagowałem słodkim uśmiechem. Ale chora sytuacja. Nigdy nie chciałem kryć się z uczuciami do drugiej osoby. O wszystkim też chciałem szczerze rozmawiać z mamą... Nie o takim związku myślałem, jednak jest on jeszcze lepszy niż w moich marzeniach. Pseudo bracia, którzy poznali się przez totalny przypadek... zakochali się w sobie i chcą dzielić ze sobą wspólne życie, jednak na drodze stoją im ich rodzice, którzy niczego się nie domyślają i żyją w błogim przeświadczeniu, że podczas ich nieobecności, ich synowie dyskutują o dziewczynach i innych pierdołach. Nic z tych rzeczy... lepiej jednak żeby nasi rodzice nie dowiadywali się każdego szczegółu z życia swojego dziecka.

~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Kraków! Ktoś chętny na spotkanie? :)

2 komentarze:

  1. Widzę, że nie tylko ja publikują w niedzielę testy! Ale to bardzo dobrze i bardo się z tego cieszę!
    Co do opowiadania to cud, miód i fistaszki! Jackson zakochał się w Kooke! Bosko! Mam nadzieję, że się nic nie spieprzy i jestem bardzo ciekawa jak na to wszytko zareagują ich rodzice, no i oczywiście czekam aż nasz słodziak wyzna miłość Jacksonowi ^^
    Co do spotkania to bardzo chętnie by się z tobą spotkała i poznała Cię bliżej, jednak niestety w Krakowie będę dopiero za tydzień ze znajomymi i to na bardzo krótko ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie TO zrobili. Szkoda tylko, iż Kook nic nie czuł. Z jednej strony to dobrze, bo oszczędził sobie bólu, ale z drugiej strony tylko Jackson miał "korzyści" ze stosunku. Kurde, Kooke nie ma łatwego życia.
    Przynajmniej dobrze, że ich rodzice nie nakryli. Zapewne gdyby tak się stało mama dostałaby palpitacji serca, a tata by zemdlał.
    Co do całego opka to znów wyszło Tobie fantastycznie.
    Jakoś tak w głowie ciągle mam BamBama. Nadal mi go szkoda. Mimo, iż okłamał Jungkooka w sprawie z Jacksonem.
    Czekam na kolejną część. Powodzenia~

    OdpowiedzUsuń