Byłem calusieńki mokry, a dosłownie za 10 minut mieli zjawić się goście. Co też nam strzeliło do głowy żeby to robić tuż przed imprezą?
- Szybciej.- jęknąłem szeroko się uśmiechając. Jackson wbił się w moje wargi głęboko oddychając.
- Zaraz skończę.- szepnął przyspieszając. Moje dłonie zacisnęły się na jego koszulce, a usta przerwały pocałunek pieszcząc jego wrażliwe ucho - Jezu, Jungkook.- zachichotałem gryząc płatek ucha. Brunet jęknął opadając na moje ciało. Wtuliłem go w siebie głaszcząc go po głowie.
- Zadowolony?
- Nie wiesz jak bardzo.- pewnie zadajecie sobie pytania: "Co jest do cholery?", "Czy Jackson nie miał iść do wojska?". Dzięki mojej mamie Sungjun zmienił zdanie. Zgodził się na studiowanie Jacksona w Seoulu, ja natomiast dzień w dzień muszę chodzić na rehabilitację, która jest potwornie bolesna i nieprzyjemna, ale ponoć ma dać po pewnym czasie jakieś efekty... zobaczymy. Pozostanie Jacksona w Seoulu nie było jednak tak proste jak myślicie. Z początku Sungjun dał mu dwa wyjścia: zostaje w Seoulu, ale ze mną zrywa albo wyjeżdża do Stanów do swojej matki i będzie żył ze mną w pseudo związku na odległość. Uprzedzając Wasze pytania. Rodzice mojego chłopaka są po rozwodzie, a jego matka nakazała synowi wyjazd do Azji gdyż ta jako menadżerka gwiazdek Hollywood nie może narażać się na skandal jakim jest posiadanie dorosłego syna. Sungjun i Jackson zgodnie przytaknęli na tą "propozycję" i zaczęli w Korei nowe życie. Wracając do naszego związku... gdyby nie upartość mojej kochanej mamy nie wiem jak teraz by to wyglądało. Jesteśmy wciąż razem tylko i wyłącznie dzięki niej.
Mamy lipiec. Mój chłopak dostał się na najlepszą uczelnię w Seoulu na prawo.. poszedł w ślady swojego ojca. Dodatkowo robi wakacyjny kurs na rehabilitanta i ćwiczy ze mną w domu... i jak tu go nie kochać? Nasi rodzice wyjechali trzy dni temu do Dubaju na dwutygodniowe wakacje, a my? My postanowiliśmy zrobić imprezę, by uczcić sukces Jacksona.
- Musimy się zbierać... patrz jak ja wyglądam.- chłopak uniósł głowę uważnie mi się przyglądając.
- Ślicznie jak zawsze.- odpowiedział całując mnie w czoło.
- Gadasz głupoty.
- Wiesz, że w takiej wersji lubię cię najbardziej.- no tak... nagi, spocony, półprzytomny...
- Ty cholerny fetyszysto.- zachichotałem całując go - Złaź... mamy 5 minut.- brunet niechętnie zszedł z łóżka ubierając się. Ja natomiast niezdarnie zacząłem nakładać bokserki i spodnie.
- Pomogę ci.- gdy mnie ubrał wziął mnie na ręce cmokając mnie - To co? Idziemy do salonu?- pospiesznie skinąłem głową uśmiechając się... uwielbiam gdy to robi. Coraz częściej chłopak stara się dawać mi namiastkę sprawności... jak? Stawia mnie tyłem do siebie mocno przytrzymując mnie w pasie, podczas gdy moje nogi stykają się lekko z jego stopami. Następnie zadowolony chodzi tak ze mną po całym mieszkaniu. Tak było też i tym razem. Gdy zawędrowaliśmy do salonu usłyszeliśmy dźwięk dzwonka - Eh... liczyłem już na to, że nie przyjdą.
- No wiesz ty co... posadź mnie i leć otworzyć.
- Pójdziesz ze mną.- mówiąc to wziął mnie tym razem na ręce kierując się ze mną do przedpokoju - Kookie?
- Hm?- poczułem jak jego słodkie wargi ponownie smakują moich. Odwzajemniałem jego pocałunki z uśmiechem na twarzy - Otwórz głupku.
- Głupku?- rozległo się ponowne pukanie do drzwi - Jak ty mówisz do swojego hyunga?
- Jacksooon.- zaśmiałem się naciskając klamkę. W progu stał Mark, Jaebum oraz Jinyoung z grupą kilku znajomych.
- Oho... co tu się dzieje?- zaśmiał się najmłodszy.
- Chodźcie.- uśmiechnąłem się cmokając chłopaka - Przyniesiesz mi wózek?
- Jasne.- brunet usadził mnie w salonie, by już po chwili stać przede mną z wózkiem. Wskoczyłem na niego podjeżdżając do gości.
- Jak tam Kookie?- zapytał Mark robiąc drinki... widzę, że panowie od samego początku idą na całość.
- Dobrze... nawet bardzo dobrze.- uśmiechnąłem się biorąc jeden z nich.
- Jak układa ci się z Jacksonem?- mój szeroki, ale zarazem nieśmiały uśmiech mówił wszystko - Aż tak?
- Mhm... jest idealnie.
- No to super.- rudzielec kucnął unosząc drinka do góry - Możesz pić?
- Jeden mi nie zaszkodzi.
- No to zdrówko.- zaczęliśmy pić... muszę powiedzieć, że Mark idealnie wymierzył proporcje. Drink był tak dobry, że miałem ochotę na następnego i jeszcze jednego.
- Kookie, co ty robisz?- poczułem na ramieniu rękę Jacksona.
- Rozmawiam z Markiem.
- Mówię o tym, co trzymasz w ręce.
- Tylko jeden, nooo.... Hyung.- brunet westchnął całując mnie w głowę.
- To był pierwszy i ostatni, jasne?- skinąłem twierdząco głową słysząc dzwonek do drzwi.
- Otworzę.- uśmiechnąłem się wręczając mojemu chłopakowi drinka, po czym ruszyłem do drzwi. Gdy je otworzyłem uśmiech na mojej twarzy automatycznie zniknął - Co... co ty tu robisz...
- Dostałem zaproszenie.- chłopak posłał mi szyderczy uśmiech wchodząc do środka.
- Od kogo?!
- Zapytaj Jacksona.- szepnął mi do ucha, po czym wszedł do salonu. Czułem jak się we mnie gotuje. Wjechałem do salonu posyłając Jacksonowi wściekłe spojrzenie. Gdy do mnie podszedł pociągnąłem go do kuchni, w której mogłem mu wszystko wygarnąć.
- Zaprosiłeś BamBama?! Jak mogłeś?!... Mówiłeś, że to temat zamknięty!
- Co?... Jungkook uspokój się.- brunet kucnął biorąc moją twarz w obie ręce - Nie zapraszałem go... nie wiem co on tutaj robi.
- Jackson, mam dość twoich kłamstw, rozumiesz?.... Mam... kurwa... dość...
- Jungkook...
- Sorry, że przeszkadzam.- do kuchni wszedł jeden z nieznanych mi jeszcze gości - Wziąłem ze sobą kumpla, ale mówił, że was zna więc uznałem, że nie będzie problemu.
- BamBam?- zapytał brunet.
- No tak.
- Dobra... spadaj stąd.- gdy chłopak wyszedł Jackson spojrzał na mnie z wyrzutem - Boli mnie to, że wciąż mi nie ufasz.
- Przepraszam...
- Później o tym pogadamy... póki co chcę się dobrze bawić...- rzucił zostawiając mnie samemu sobie. Jestem wściekły... sam nie wiem na kogo bardziej. Na BamBama, tego dupka, który go tu przyprowadził czy na siebie?
- Później o tym pogadamy...- powtórzyłem pod nosem podjeżdżając do lodówki, z której wyciągnąłem lodowatą wódkę - Brawo kaleko... możesz być z siebie dumny...- sięgnąłem po szklankę oraz sok, po czym zacząłem robić sobie drinka. Wtedy jednak poczułem się obserwowany. Gdy się odwróciłem ujrzałem uśmiechniętego BamBama z piwem w ręce - Czego chcesz...
- Źle odmierzasz proporcje.- podszedł do mnie wyciągając z mojej dłoni butelkę wódki.
- Poradzę sobie...- ten jednak z uśmiechem na twarzy dolał do szklanki dużo więcej alkoholu wręczając mi ją.
- Teraz będzie dobre.
- Ta? A możesz się odpieprzyć?
- Przyszedłem się tu z tobą zbratać i się dobrze bawić... przestań mi w końcu pyskować i się do mnie rzucać.
- Jakoś nie wierzę w twoje dobre intencje.
- Przepraszam za ten wypadek... byłem zazdrosny o Jacksona, ale... dopiero w sumie dotarło do mnie, że nie mam o co... że on nie jest wart mojej zazdrości.- tu mnie ma. Upiłem łyk drinka krzywiąc się... zdecydowanie za mocny.
- Nie rozumiem...
- Ahh co ja ci będę opowiadał... z czasem sam się przekonasz.
- Nie chciałbyś może się ze mną napić?- sądziłem, że tym sposobem czegoś się od niego dowiem.
- A Jackson? Nie bawisz się z nim?
- Pokłóciliśmy się.
- Ohh... no tak.- chłopak zrobił sobie drinka uśmiechając się - To co? Jakieś zaciszne miejsce żeby pogadać?
- Chodź do mojego pokoju.- wzięliśmy ze sobą alkohol, po czym ruszyliśmy we wskazane miejsce. Zamknąłem za nami drzwi przeskakując na łóżko - Siadaj.- siedzieliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę. W tym czasie jednak wypiłem swojego drugiego, o wiele mocniejszego drinka, przez co poczułem przyjemne mrowienie w ciele. Uśmiechnąłem się dając chłopakowi szklankę - Zrobisz mi jeszcze jednego?
- Z przyjemnością.- BamBam odwrócił się przygotowując mi napój. Wtedy jednak nie zastanawiałem się dlaczego w zasadzie robił to tyłem do mnie...
- Też sobie zrób...
- Oj oj komuś się tu plącze język.- zaśmiał się dając mi szklankę - Pij.- jak nakazał tak też zrobiłem. Moje oczy zaszły mgłą... czułem przyjemną błogość i lekkość. Nigdy jeszcze nie byłem pod wpływem alkoholu więc było to dla mnie nowe doświadczenie - I jak tam Kookie?
- Mmm.- mruknąłem śmiejąc się. Położyłem się na łóżku zamykając oczy. Po chwili poczułem jak chłopak głaszcze mnie po talii.
- Ale się spiłeś.
- Nooo.... jak mnie Jackson czy no... zobaczy to mnie zabije.- zaśmiałem się otwierając oczy - A co ty tak blisko mnie jesteś?
- A nie chcesz?
- A może chcę... nie wiem.- pocałowaliśmy się - Ej... ja nie mogę tyle pić.
- Czemu?
- Bo leki... biorę... i się wezmę jeszcze przekręcę.
- Aż tak?- skinąłem jedynie głową... czułem się coraz gorzej - To wiesz co? Zrobię ci coś takiego żeby ten alkohol z ciebie wyparował.
- Umiesz?
- Pewnie.- BamBam usiadł ponownie przygotowując mi coś do picia. W końcu posadził mnie pojąc mnie napojem... nie czułem, że wlewa we mnie ponownie alkohol - I jak?
- Źle... źle się czuję.
- A co się dzieje?- opadłem na łóżko. Zacząłem widzieć przed oczami różne rzeczy, które coraz bardziej mnie przerażały. Zacisnąłem powieki machając rękoma na wszystkie strony chcąc się obronić - Kookie... spokojnie.- czułem jak ktoś na mnie siada... byłem pewny, że to Jackson. Po chwili poczułem na wargach usta chłopaka.
- Boję się.- po policzkach spływały mi łzy - Boję się!
- Ciii... zamknij się.- poczułem jak chłopak przykłada dłoń do moich ust... nie mogłem złapać powietrza. Gdy otworzyłem oczy ujrzałem rozmazanego BamBama, który z uśmiechem na twarzy robił mi zdjęcia - Nie możesz tak krzyczeć... czego się boisz?- uspokoiłem się próbując mu zaufać. Chwyciłem go za rękę zdejmując ją z ust.
- Coś tu jest... co się dzieje...
- Zaraz ci przejdzie... też tak miałem jak piłem pierwszy raz.
- Gdzie Jackson?- krzknąłem zasłaniając się pospiesznie rękoma... uslyszałem jedynie śmiech BamBama.
- Co? Coś cię atakuje?... Ja pierdole jaka komedia.
- Złaź ze mnie!- robiłem się coraz bardziej senny... nie miałem nawet siły walczyć z dużo silniejszym ode mnie chłopakiem. W pewnym momencie moja głową opadła na bok, a oczy zamknęły się... nie wiem co było dalej.
*
- Nie wiesz gdzie jest Jungkook?- impreza trwała już dobre pięć godziń. Jackson podszedł do rozbawionego Jaebuma.
- Nie mam pojęcia.- chłopak spoważniał odstawiając na ladę butelkę soju - Wiem za to, że z dobre dwie godziny temu BamBam stąd wyszedł.
- Spoko... ale gdzie do cholery jest Jungkook...
- Może u siebie? Mówiłeś, że nie za bardzo przepada za imprezami.
- W sumie racja...- przyjaciele ruszyli we wskazane miejsce. Gdy otworzyli drzwi słychać było jedynie szklaną butelkę wypadającą z dłoni bruneta - Jungkook... Jungkook!- poczułem uderzenia w twarz... byłem już przytomny, ale totalnie nieświadomy tego co się stało - Słyszysz mnie?!
- Mm...- skinąłem głową wymiotując.
- Cholera jasna... Jaebum przynieś miskę i jakiś ręcznik.- chłopak pobiegł pospiesznie po wyznaczone rzeczy.
- Ile wypiłeś?- mruknąłem zamykając znów oczy - Patrz na mnie!... Mów ile wypiłeś!
- Du... dużo...
- Wiesz, że nie możesz... kurwa mać.
- Daj go.- JB postawił pod łóżkiem miskę, po czym zwlókł mnie na ziemię wywołując u mnie ponowne wymioty.
- Co ty wyprawiasz?
- Musi zwymiotować wszystko co wypił.... robię to z wami na każdej imprezie i jak widzisz to działa...- czułem się koszmarnie. Jaebum co chwilę prowokował u mnie kolejną falę wymiotów, co wykańczało mnie jeszcze bardziej.
- Zrobić imprezę... kurwa... aż tak bardzo poczułeś wolność, że musiałeś się schlać jak świnia?!- krzyki Jacksona w niczym nie pomagały. Zacisnąłem dłonie na dywanie starają się złapać powietrze.
- Nie drzyj się na niego idioto.- Jaebum złapał mnie w pasie naciskając na mój brzuch - To nie tylko wina alkoholu.
- To znaczy?- szarowłosy westchnął opierając o siebie moje bezwładne ciało, po czym zaczął wycierać mi usta - Jungkook... z kim piłeś?
- Z BamBamem...
- Tylko piliście?
- Nie wiem...
- Jak to nie wiesz?... Nie dawał ci niczego więcej?
- On... odwrac... odwracał się...
- Jak robił ci drinki?- skinąłem głową - Chuj... musiał mu czegoś dosypać i to w sporej ilości.
- Zatłukę go...
- Uspokój się... póki co ogarnij swojego chłopaka, a ja pogonię gości.- po chwili znajdowałem się w ramionach Jacksona. JB opuścił pokój zajmując się gośćmi.
- Prz... przepraszam...- spojrzałem na niego półprzytomnym wzrokiem. Brunet nie odpowiadał... wtulił mnie jedynie w siebie głaszcząc mnie po głowie.
- Co cię podkusiło żeby z nim pić...
- Ty...
- Co takiego?
- Nie mam... nie mam siły...- chłopak wytarł mi dokładnie twarz kładąc mnie do łóżka.
- Jutro o tym porozmawiamy, tak?- skinąłem głową automatycznie zasypiając.
*
Na drugi dzień obudziłem się z potwornym bólem głowy i ogromnymi wyrzutami sumienia. Usiadłem na łóżku rozglądając się dookoła.
- Moja głowa...- syknąłem szukając ręką wózka. Gdy przysunąłem go bliżej łóżka wskoczyłem na niego chcąc poszukać Jacksona. Wystarczyło, że otworzyłem drzwi... brunet wraz z Markiem, JB i Jinyoungiem drzemali na siedząco na kanapie. Zamiast obudzić chłopaka ruszyłem do kuchni sięgając w pierwszej kolejności po butelkę wody. Ale dałem ciała... jak mogłem się tak spić? - Ja pierdzielę...
- No... ładnie pobalowałeś...- jęknąłem odwracając się w stronę Jacksona.
- Hyung...
- Jak się czujesz?
- Bywało lepiej...- po chwili poczułem na czole czuły pocałunek - Przepraszam...
- Możesz mi coś wyjaśnić?
- Mhm.
- Mówiłeś wczoraj, że byłem powodem, przez który się tak spiłeś... mogę wiedzieć dlaczego?
- BamBam... powiedział, że pożałuję związku z tobą...
- Kurwa mać...
- Jackson... głupieję już w tym wszystkim.
- Cały BamBam.- do kuchni wszedł Junior - Jungkook... nie wierz w nic, co powie ci ten zazdrosny kretyn.- mówiąc to upił łyk wody - Zrobi wszystko żeby was skłócić i odzyskać Jacksona.
- Jungkook... ty mi po prostu nie ufasz...
- Ufam ci... Hyung, ja naprawdę...
- Powinieneś przemyśleć ten związek.- zamurowało mnie. Spojrzałem z przerażeniem na Jinyounga, który zdziwiony opuścił kuchnię.
- O czym ty mówisz?
- Jak można być z kim komu się nie ufa?
- Ale ja ci ufam! Ten dupek... BamBam potrafi tak namieszać, że człowiek głupieje!
- Jungkook...
- Jackson ja cię kocham!
- To zmień do mnie nastawienie i nie traktuj mnie jak wroga...- mówiąc to pogłaskał mnie po głowie wstając - Idź jeszcze spać... dobrze ci to zrobi.
- Hyung...- czułem jak coś ściska mnie za gardło.
- No leć do pokoju.
- Jackson wybacz mi... ja naprawdę...
- Idź odpocząć skarbie.
- Ty mnie już nie kochasz.- rzuciłem udając się do swojego pokoju.
- Boże, Jungkook, to nie tak...- trzasnąłem drzwiami, po czym pospiesznie położyłem się na łóżku.
- Brawo Jackson...- JB jako ojciec i lider ich paczki pokręcił zrezygnowany głową - O co wy znowu się kłócicie?
- Zejdź w końcu z niego i zajmijmy się lepiej BamBamem.- odpowiedział Mark przygryzając wargę - Musimy w końcu dać dupkowi nauczkę.
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przed nami ostatnia część, a co za tym idzie, zbieram powoli propozycje na kolejny paring :)
Buziaki~
Boże co z tym BamBamem... jak one mnie wkurza D: trochę dziwne ze nie był zaproszony ale i tak go Jackson nie wyrzucił z imprezy x3 eh
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Jackson i Kooki się ogarną a nie ;; I żeby wszystko dobrze się skończyło ♡
A skoro zbierasz pomysły na kolejny paring to ja ładnie znowu poproszę o JRen'a :3
Już myślałam że BamBam chce wykorzystać Jungkooka żeby zrobić na złość Jacksonowi. Czekam z niecierpliwością na ostatnią część :-D <3
OdpowiedzUsuńAjajajaja! Ale ten dzieciak namieszał!!!! Ale po kolej:
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy fakt, że wiem coś o mamie Jacksona! :D
Po drugie ogromnie mnie cieszy, że Jackson nie wyjeżdża, natomiast martwi mnie nagranie Bambam i co on chce z nim zrobić?!
Po trzecie Jackson ma racje Jungkooki powinien mu bardziej ufać!
Po czwarte podpisuje się obiema rękami pod propozycją Marka! Trzeba zrobić coś z tym Bambam, bo i mnie i czytelników i bohaterów weźmie szlak!
Co do kolejnych propozycji paring poczytałabym coś mieszanego tak jak to opowiadanie i jednego z głównych bohaterów chciałabym zobaczyć Marka, bo już się stęskniłam za twoimi opowiadaniami z tym słodziakiem ^^ a to opowiadanie podsyciło tylko mój wewnętrzny głód :D
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny :D
Nie moge sie doczekac koncowki.
OdpowiedzUsuńJa bym poprosila o cos z Astro.
jezeli chodzi o propozycje to moze cos z infinite albo bap??
OdpowiedzUsuńBamBam powoli mnie irytuje. Rozumiem, że jest zazdrosny, ale żeby tak od razu spić Jongkooka? Przecież on jest niepełnosprawny! Jeszcze by siebie jakąś krzywdę zrobił. Tak w ogóle to początkowo myślałam, że BamBam zgwałci Jungkooka. Na szczęście tego nie zrobił.
OdpowiedzUsuńPopieram Jacksona jeśli chodzi o zaufanie jego chłopaka do niego samego. Kookie powinien bardziej ufać Jacksonowi. Jest zbyt naiwny i wierzy w każdą bzdurę jaką powie mu BamBam.
Reasumując, genialnie opisałaś myśli Jungkooka. Są takie naturalne i po prostu ludzkie.
Również charakter Jacksona udało Ci się świetne przestawić.
Boskie opko, czekam na więcej.
A co do paringu to ja proponuję opko z liderem Infinite w roli dominującej. Jeśli chodzi o uke to mi wszystko jedno. Mogłyby być nawet Mark.
Powodzenia w pisaniu ☺