6 kwietnia 2016

Jackson & Jungkook~cz.2 [Nowa rodzina]



                       Obudziło mnie donośne pukanie do drzwi pokoju. Mimo to nie miałem ochoty wskakiwać na wózek i ich otwierać. W pewnym momencie usłyszałem jednak szarpanie klamki.
- Jungkook?... czemu się zamknąłeś?... Otwórz te drzwi.- za drzwiami stała mama, która tradycyjnie była moim codziennym budzikiem. Nie odpowiedziałem, jednak poczułem sporą ulgę wiedząc, że ta jest w domu - Jungkook, spóźnisz się do szkoły.
- Nie idę do szkoły.- burknąłem zakrywając się po uszy kołdrą. W zasadzie dziś jest piątek więc jak zrobię sobie dłuższy weekend o ten jeden dzień to chyba nic się nie stanie. 
- Jak to nie idziesz? Coś się stało?
- Nie... wszystko jest w porządku. 
- To zbieraj się.
- Dzisiaj nie idę i koniec... nie mam ochoty. 
- Mogę z panią porozmawiać?- usłyszałem głos Jacksona, który właśnie łaskawie wywlekł się ze swojego pokoju. 
- Jasne... coś się stało?
- Może... może nie tutaj.- po tych słowach odeszli od drzwi, a ja wpół przytomny usiadłem na wózku podjeżdżając na tyle blisko ścian, by wszystko słyszeć.
- O co chodzi Jackson?
- Mam pytanie... czy... czy Jungkook ma jakąś... bolesną przeszłość? Nie licząc oczywiście wypadku.- co za dupek. Co mu do tego do cholery? Mam nadzieję, że mama mu o niczym nie powie. 
- No cóż... z czasem i tak byś się dowiedział.- kobieta westchnęła - Ojciec Jungkooka... był bardzo agresywny... dzień w dzień całą swoją złość przelewał na nas.- cisza... chyba nie chce przejść do najbardziej kluczowej i poniżającej dla mnie sprawy? - Mój były mąż molestował Kooka.... kiedy on mu się stawiał to ten tyran go bił.- znów cisza... co za wstyd. Dlaczego ona opowiada mu o takich rzeczach? Byłem pewien, że to zostanie między nami - Jungkook dostał się nawet do jednej z wytwórni... ten fakt tak rozwścieczył jego ojca, że ten wepchnął go pod pędzące auto... dlatego Jungkook jeździ teraz na wózku.... Po tym zdarzeniu w końcu podjęłam decyzję o rozwodzie, bo nie mogłam już patrzeć jak moje dziecko cierpi...- te ostatnie słowa... ból znów ściskał ją za gardło. Miałem ochotę wyjść z pokoju i w pierwszej kolejności wykrzyczeć z pretensjami dlaczego powiedziała o tym Jacksonowi, a później przytulić ją i powiedzieć, by niczym się nie martwiła... że to co złe już dawno jest za nami - Czemu w ogóle o to pytasz?
- Chcę... chcę wiedzieć o nim jak najwięcej...- ton jego głosu również się zmienił... cudnie... teraz będzie koło mnie skakał z litości - Przepraszam, że o to zapytałem...- ale ma tupet... Przekręciłem klucz otwierając powoli drzwi... całą noc nie chodziłem do toalety, a skoro nie mam czucia, ciężko mi powiedzieć czy właśnie nie wzywała mnie potrzeba. Udając, że ich nie widzę ruszyłem w stronę łazienki.
- Cześć skarbie.- westchnąłem spoglądając na mamę.
- Hej... jak było w kinie?
- Nie byliśmy w kinie... Jackson zadzwonił, że źle się czujesz i że mamy wracać.
- Że co?- rzuciłem chłopakowi mordercze spojrzenie. Robię wszystko, by nie martwić mamy, a ten debil wszystko niszczy. 
- Powiesz mi co się stało, że nie chcesz iść do szkoły?
- Nic się nie stało... chcę po prostu posiedzieć w domu.- po tych słowach zniknąłem za drzwiami łazienki usadzając się niezgrabnie na ubikacji. Nie potrafię patrzeć Jacksonowi w oczy... po pierwsze ze wstydu... po drugie przez to, co stało się wczoraj. Skoro się dowiedział, że byłem gwałcony i molestowany przez własnego ojca, będzie miał kolejne powody do wyśmiewania się ze mnie... dzięki Ci mamo. Gdy skończyłem umyłem zęby i ruszyłem do kuchni, by zrobić sobie jakieś śniadanie. Trochę musiałem siedzieć w tej łazience, bo mamy i Sungjuna nie było już w mieszkaniu. Mam nadzieję, że ten burak też się zaraz zbierze i pojedzie do szkoły... klasa maturalna, to jest i prawo jazdy. Cwaniak może teraz jeździć gdzie i kiedy zechce. 
- Jak się czujesz?- wywinąłem oczami odwracając wózek w stronę stojącego za mną bruneta.
- Dobrze...- burknąłem sięgając po mleko. Chciałem jak najszybciej zabrać miskę z płatkami i uciec do pokoju, jednak po chwili poczułem, że Jackson staje obok mnie.
- Możemy pogadać?
- A mamy o czym?
- Wydaje mi się, że tak.
- Ja jestem innego zdania.- zamknąłem lodówkę stawiając sobie na nogach tackę ze śniadaniem - Odsuniesz się? Chcę iść do pokoju.
- Chociaż mnie posłuchaj.- westchnąłem odstawiając posiłek na ladę.
- Okej... ale chodź, muszę się położyć.- po wejściu do pokoju przeskoczyłem na łóżko odwracając się tyłem w stronę mojego pseudo braciszka.
- Wszystko okej?
- Ta... mów co chcesz.
- Po pierwsze to... jest mi strasznie głupio, że tak cię wczoraj potraktowałem.- czułem jak chłopak siada na moim łóżku, co trochę mnie wystraszyło.
- Bo dowiedziałeś się o mojej przeszłości... spokojnie, to nic takiego.
- Nie... myślałem o tym całą noc... miałem wczoraj po prostu gorszy dzień.
- Często masz takie "gorsze dni"?
- Nie... wiesz... chciałem wypaść przed tobą jak najlepiej... być... być dla ciebie idealnym, starszym bratem, ale stres i fakt, że...- Jackson westchnął głaszcząc mnie po ramieniu - To, że jeździsz na wózku... przestraszyłem się...- to co powiedział bardzo we mnie trafiło. Miałem ochotę się rozpłakać, ale nie mogłem wyjść znów na frajera.
- Chcesz się położyć?
- Hm?
- Połóż się za mną.- po chwili leżeliśmy w pozycji "na łyżeczkę". Jackson złapał mnie niepewnie za rękę głaszcząc ją delikatnie kciukiem.
- Strasznie cię za to przepraszam.
- Rozumiem... nic się nie stało, nie zadręczaj się tym. 
- Źle przed tobą wypadłem...
- A tam... każdemuu się zdarza.- westchnąłem bawiąc się jego palcami. Ten nawyk nabyłem dzięki leżeniu tak z mamą. Często wieczorami zastygaliśmy w takiej pozycji rozmawiając o jej pracy, mojej szkole, wtedy jeszcze o jej randkach z Sungjunem, o tym co mnie martwi itp. - Czemu nie poszedłeś do szkoły?
- Wolałem zostać w domu i z tobą pogadać.
- Aish... mamy na to cały weekend... nie musiałeś przeze mnie opuszczać zajęć. 
- Nie bardzo... jutro jadę ze znajomymi na Jeju pod namioty. 
- Ah...- szkoda, bo w sumie fajnie się zapowiadało... mógłbym w sobotę poprosić Jacksona by zabrał mnie do zoo... ciągle chcę tam iść, ale mama przez nadmiar pracy nie ma na to czasu - A kiedy wracacie?
- Pewnie w niedzielę pod wieczór.- westchnąłem przystawiając jego dłoń do ust... kolejny nawyk nabyty dzięki spędzaniu z mamą ogromu czasu - Widzę, że straszna przytulanka z ciebie. 
- Ah... przepraszam.- opuściłem lekko jego dłoń, jednak Jackson z uśmiechem przywrócił ją na poprzednie miejsce. 
- Nie przeszkadza mi to.- uśmiechnąłem się lekko zamykając oczy. 
- Masz dziewczynę?
- Całe szczęście nie... a ty?- zachichotałem kręcąc głową.
- Też nie, ale u mnie działa to w dość dziwny sposób.
- To znaczy?
- Tylko się nie śmiej...- wziąłem głęboki oddech otwierając oczy. Dzięki temu, że okna w moim pokoju znajdują się nisko, przez co są one na równi z łóżkiem, śmiało mogłem obserwować to, co dzieje się na ulicy - Chciałbym z kimś być... i to bardzo... czuć się przez kogoś kochanym i w ogóle... 
- Ale?
- Ale nie chcę być dla nikogo ciężarem... w sumie... sam nie chciałbym być z kimś na wózku... to za duży problem... i odpowiedzialność.
- Źle do tego podchodzisz.
- To znaczy?
- Jestem pewien, że znajdziesz kogoś, kto pokocha cię takim jaki jesteś. Znam cię zaledwie jeden dzień, a już mogę stwierdzić, że jesteś cholernie inteligentnym i... dość fajnym chłopakiem.
- Dość fajnym?- uszczypnąłem chłopaka w rękę.
- Ałłł no co ty.
- Jestem fajny... ale zyskuję dopiero przy bliższym poznaniu.
- To się okażę.- Jackson zaśmiał się kładąc głowę na moim ramieniu - Fajny masz ten widok... widać cały Seoul.
- Mhm... ale dopiero robi się fajnie jak nadchodzi wieczór... Wiesz... zmęczeni dorośli wracają wtedy z pracy... młodzież udaje się do klubów. Hm... wydają się być wtedy tacy beztroscy... zwłaszcza w piątki jak cały ciężar związany z pracą spada z ich barków chociaż na te dwa dni.- cisza... musiałem nieźle go zanudzić.
- Na jakim jesteś profilu?
- Matematyczno-fizycznym, a co?
- A bo fajnie gadasz.- uśmiechnąłem się unosząc lekko na niego oczy. 
- Dużo piszę... strasznie to lubię.
- Oo... a co piszesz?
- Pisałem opowiadania, pamiętnik.... teraz skupiam się nad książką.
- Poważnie?
- Mhm... można powiedzieć, że powoli ją kończę.
- O czym jest?
- Zobaczysz w swoim czasie.
- Oj no powiedz, bo mnie ciekawość zeżre.- przekręciłem się na plecy spoglądając na leżącego na boku obok mnie chłopaka.
- Nie chcesz za dużo wiedzieć?
- Kookie noooo...- zaśmiałem się przedrzeźniając go. 
- W sumie opisuję w niej swoją historię, ale na przykładzie innych osób.
- Czyli?
- Główny bohater jest gejem... stwierdziłem... a raczej zauważyłem, że młodych ludzi bardziej kręcą historie opisywane oczami osób nieheteroseksualnych... Wiesz.. my jednak żyjemy w Korei gdzie mało kto o tym mówi i dzięki tej książcę chcę zmienić ich sposób patrzenia na te sprawy.
- Zapowiada się ciekawie... i widzę, że myślisz o tym bardzo poważnie. 
- Chcę spełnić chociaż jedno ze swoich marzeń.- spojrzeliśmy na siebie uśmiechając się - A ty?
- Co ja?
- Masz jakieś marzenia?
- Hm... chyba nie. 
- Na pewno jakieś masz... każdy chyba ma. 
- Moim marzeniem jeeest... napić się teraz kawy bo chce mi się spać.- uderzyłem go w ramię śmiejąc się.
- Wskakuj pod kołdrę i śpij.
- Tutaj?
- Mhm... bracia chyba robią takie rzeczy. 
- No chyba tak.- chłopak przykrył nas kładąc się na plecach - Jak ci będzie wygodniej leżeć?
- O tak się położę.- powiedziałem kładąc się na jego ramieniu. Jackson objął mnie wzdychając.
- W sumie dopiero dochodzi ósma... o której zwykle wstajesz?
- Jak mam wolne potrafię spać do 12-stej.
- No to postanowione.- znów wymieniliśmy się uśmiechami, po czym zamknąłem oczy. Jakby tak wyglądała nasza relacja, to może to całe mieszkanie z nim i jego ojcem nie będzie takie złe. W sumie cieszę się, że przyszedł ze mną pogadać. Cieszę się też, że mama mu o wszystkim powiedziała. Zdaje mi się, że póki co nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, ale to wszystko wyjdzie oczywiście w praniu. Nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca.

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 komentarze:

  1. O jejku jakie to wszystko słodkie ♡
    Chce więcej ;;

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem tej kobiety, wiedziała co robił jej były mąż z jej synem i rozwiodła się dopiero po tym jak wepchnął go pod samochód? WTF?!
    Lubię takiego Jackona! <3 Uwielbiam kiedy jest taki milusi :D
    Czekam na więcej!
    Pozdrawiam :) !

    OdpowiedzUsuń