25 sierpnia 2016

Mark&Hyungwon~cz.6[Odkryć siebie-Koniec]




                     Nie mogłem zasnąć. Wpatrując się w ciemny sufit pokoju zastanawiałem się nad tym, jak będzie wyglądać jutrzejsza konfrontacja ojca z Hyungwonem. Wiedziałem, że skończy się to awanturą, której skutki będę odczuwał na ciele przez bardzo długi czas i którą będę opłakiwał przez kilka kolejnych nocy. Mam dość... mam dość siebie, tego chorego pseudo domu... po prostu nie mam już na to wszystko siły. Zacisnąłem dłonie na kołdrze czując jak po policzkach spływają mi łzy... zaczyna się. Każdej nocy niemalże o tej samej porze opłakuję swoje nędzne, paskudne wręcz życie. Myślałem, że dzięki spotkaniu Hyungwona będzie ono lepsze, jednak jak zwykle myliłem się.

*

- Mark...- poczułem szarpnięcie za ramię. Otworzyłem lekko oczy spoglądając na stojącego nad sobą Davida - Mama mówi, że masz już wstawać do szkoły.
- Odpieprz się.- burknąłem zakrywając głowę kołdrą.
- Wstawaj, bo narobię ci problemów.
- Mhm.
- Mamo! Mark powiedział, że mam się odpieprzyć!
- Nienawidzę cię.- syknąłem czekając na wtargnięcie mamy. Do 5 rano nie mogłem zmrużyć oka. Do tego czasu płakałem i przeklinałem nadchodzący dzień... teraz mam tego skutki. Ogromne zmęczenie idące w parze z podkrążonymi oczami i zaczerwienionymi spojówkami. 
- Musicie się kłócić od samego rana?- no i proszę. Muszę teraz coś wykombinować żeby nie iść dzisiaj do szkoły.
- Ale to Mark zaczął!
- Mnie nie interesuje to kto zaczął... David leć już na autobus bo się spóźnisz.
- A ten pajac?
- Twój brat pojedzie później... miłego dnia.- 11-latek warknął wychodząc z pokoju - Mark, wstawaj.
- Nie idę dzisiaj do szkoły.
- Kilka dni temu zaczął się rok szkolny... nie rób sobie problemów od samego początku.- usiadłem pokazując się w pełni mamie.
- Problemów sobie narobię jak pójdę z tym podbitym okiem.
- Jakoś... jakoś ci to zamaluję...
- Powiedziałem, że nigdzie się dzisiaj nie wybieram.- położyłem się ponownie przykrywając się kołdrą. 
- Przecież jak ojciec się o tym dowie...
- Mam w dupie ojca i to co powie, rozumiesz? Po prostu mam już tego dość... Jak chce niech mnie zatłucze to będę miał w końcu święty spokój... wy zresztą też.
- Nie powinieneś tak mówić.
- Pewnie, broń go.
- Mark...
- Miłego dnia.- rzuciłem odwracając się tyłem do matki. Jak mnie to denerwuje, że co by się nie działo, ta zawsze musi go bronić. Gdy mama wyszła z pokoju sięgnąłem po telefon wybierając numer do Hyungwona.
- Hej... co się dzieje?- przywitał mnie przestraszony głos chłopaka.
- Nic... co robisz?
- Idę niestety do szkoły.
- To zmień kurs i przyjdź do mnie.
- Co takiego?
- Hyungwon, nie mam siły tłumaczyć ci wszystkiego przez telefon.
- No dobrze... daj mi kilka minut.- brunet rozłączył się. Nie ruszyłem się nawet z miejsca. Wiedziałem, że mama tradycyjnie nie zamknęła za sobą drzwi więc na szczęście nie będę musiał wstawać z łóżka, by otworzyć chłopakowi. Nie wiem w zasadzie po co kazałem mu do mnie przyjść. Chciałem go po prostu zobaczyć i pobyć z nim ten ostatni raz. Wiedziałem, że po dzisiejszym spotkaniu z moim ojcem nasze relacje całkowicie się zakończą. Niewyspany napisałem do Hyungwona, że gdy będzie pod domem żeby zwyczajnie wszedł gdyż drzwi są otwarte. Po około dziesięciu minutach drzwi do domu niepewnie się otworzyły.
- Hyungwon?!
- Tak!
- Śmiało! Nikogo nie ma!- po chwili brunet wszedł do mojego pokoju, jednak widok jaki zastał wrył go w ziemię.
- Co ci się stało?- mówiąc to rzucił torbę na podłogę, po czym podbiegł do łóżka.
- Ojciec się o nas dowiedział.
- O nas?
- W sensie, że... zostawiłem Dahyun dla ciebie i... trochę to go zdenerwowało.- Hyungwon usiadł na łóżku głaszcząc mnie niepewnie po policzku.
- Nie miał prawa cię uderzyć...
- Przywykłem.- uśmiechnąłem się lekko ciągnąc go w swoją stronę. Hyungwon zawisł nade mną uważnie mi się przyglądając - Pocałujesz mnie?
- A co z wieczorem?
- Zaraz o tym pomyślimy.- brunet nachylił się do mnie czule mnie całując. Było mi tak cholernie dobrze, że byłem gotów zapomnieć na tę chwilę o całym świecie. Gdy udało mi się wciągnąć kochanka do łóżka, ten położył się obok mnie na boku, po czym nie przerywając pocałunku pieścił moją nagą klatkę piersiową i brzuch. Miałem ochotę na więcej... tylko Hyungwon sprawia, że jestem szczęśliwy i zapominam o tym co złe. Chwyciłem go więc za rękę przeciągając ją na swojego członka. Brunet zadrżał, jednak twardo kontynuował zadanie. Wsunął niepewnie dłoń w bokserki masując moją męskość. Jęknąłem zaciskając dłoń na koszuli chłopaka. Miałem ochotę ją z niego zerwać i całować go po klatce piersiowej. W pewnym momencie z mojego członka wydzielił się płyn preejakulacyjny, który swoją drogą został sprytnie wykorzystany przez partnera. Uśmiechnął się napierając kciukiem na główkę członka, po czym zaczął kreślić nim kółka. Przerwałem pocałunek wpatrując się nieprzytomnym wzrokiem w bruneta - Hyungwon...
- Masz teraz śliczny wyraz twarzy.- zachichotał z lekkim rumieńcem. Jęknąłem całując niezdarnie chłopaka w szyję.
- Kochajmy się.
- Zapomnij.- w tym też momencie jego ręka przyspieszyła, co spowodowało ogromny orgazm połączony z krzykiem - No pięknie.- uśmiechnął się wyciągając z leżącej na szafce nocnej paczki chusteczkę, w którą po chwili wytarł rękę. Wpół przytomny zerknąłem na niego szukając ręką jego krocza. Chciałem w ten sposób zachęcić go do stosunku, ale Hyungwon to odpowiedzialny, uparty człowiek więc może być z tym ciężko.
- Hyungwonnie...
- Tak?
- Chcę się z tobą kochać.
- Powiedziałem "nie".- nie wytrzymałem. Nic nie jest teraz w stanie mnie powstrzymać. Usiadłem okrakiem na chłopaku całując go delikatnie po szyi. Brunet zadrżał chcąc mnie zrzucić, jednak uległ gdy mój nagi członek potarł o jego przyrodzenie. Moje biodra kręciły kółka, a język pieścił szyję, uszy i coraz to bardziej nagą klatkę piersiową chłopaka. Gdy rozpiąłem ostatni guzik jego koszuli zacząłem podgryzać jego sutki co wywołało u kochanka szybszy oddech i niezwykle podniecające jęki. Gdy poczułem na pośladkach, że jego męskość jest już odpowiednio twarda rozpiąłem mu spodnie spuszczając je wraz z bielizną na wysokość kolan bruneta. Z szybko bijącym sercem chwyciłem jego członka stawiając go do pionu, po czym ze łzami w oczach zacząłem się na niego nabijać - Co... co ty wyprawiasz?- Hyungwon chwycił mnie w talii uniemożliwiając mi dalszego działania. Usiadłem na brzuchu chłopaka nachylając się do jego ucha.
- Zrób to ze mną.- szepnąłem błagalnie głaszcząc go po ramieniu.
- To niebezpieczne...
- Dam ci gumkę.
- Dlaczego tak ci na tym zależy?- w sumie mogłem się spodziewać tego pytania. Przełknąłem z trudem ślinę całując chłopaka w szyję.
- Bo się w tobie zakochałem...
- Mark...
- Chcę być z tobą...
- Nie wiem... nie wiem co ci powiedzieć.- szepnął głaszcząc mnie po tyle głowy.
- Prawdę...
- Prawda jest taka, że spodobałeś mi się jak tylko cię zobaczyłem... później jak zobaczyłem jakim jesteś człowiekiem to uczucie... bardziej się nasiliło...- spojrzałem na niego wielkimi oczyma. Hyungwon pogłaskał mnie po policzku delikatnie mnie całując. Pogłębiłem pocałunek szukając w szufladzie szafki nocnej gumki. Gdy ją znalazłem wręczyłem ją chłopakowi lekko się uśmiechając - Nie odpuścisz.
- Nigdy.- Hyungwon usiadł nakładając pospiesznie prezerwatywę. Wyjąłem z szafki lubrykant nalewając trochę na dłoń, po czym zacząłem rozsmarowywać go na członku partnera. Brunet zamknął oczy głęboko oddychając. Klęknąłem bardzo blisko niego całując go po szyi i obojczykach. Hyungwon nalał lubrykantu na palce, po czym zaczął nimi jeździć między moimi pośladkami. Jęknąłem wbijając się zębami w jego szyję. Chłopak syknął wkładając we mnie jeden palec. Poczułem lekki dyskomfort, jednak po kilku sekundach zastąpił go przyjemny, lekki ból.
- I jak?
- Dobrze.- westchnąłem owijając się rękoma wokół jego szyj. Brunet objął mnie jedną ręką, a drugą kontynuował rozciąganie mnie. Gdy znalazł się we mnie drugi palec pisnąłem z bólu, jednak gdy ciało się przyzwyczaiło sam prowokowałem chłopaka ujeżdżając delikatnie jego palce. Hyungwonowi udzieliła się atmosfera. Chłopak zasysał się na mojej szyi i ramionach mrucząc przy tym jak zadowolony kocur. Jego palce przybrały kształ nożyc. Czułem jakby moje wnętrze było rozdzierane jednak był to przyjemny rodzaj bólu, którego nie chciałem przerywać. W pewnym momencie Hyungwon usiadł na łóżku ciągnąc mnie na siebie. Zacząłem nabijać się na jego członka wydając przy tym z siebie gardłowe jęki. Gdy usiadłem do końca, chłopak złapał mnie w talii delikatnie mnie całując. Odwzajemniałem tą pieszczotę czekając aż mój organizm się przyzwyczai do jego ogromnego przyrodzenia - Już.- szepnąłem spoglądając mu w oczy. Chlopak skinął głową kładąc się na łóżku. Po chwili jego drobne dłonie spoczęły na mojej talii dając mi znać żebym zaczął we własnym tempie. Oparłem się na jego klatce piersiowej wykonując delikatne i niepewne ruchy biodrami. Hyungwon przygryzł wargę odchylając głowę do tyłu... było mu dobrze i to jest najważniejsze. Zresztą ja też nie miałem na co narzekać. Moje ruchy stawały się coraz śmielsze. Nachyliłem się do kochanka namiętnie go całując. Hyungwon przejął inicjatywę... złapał mnie za pośladki poruszając płynnie swoimi biodrami. Byłem bliski postradania wszelkich zmysłów. Czemu Hyungwon musi być tak idealny pod każdym względem? - Mocniej.- szepnąłem podgryzając jego wargi.
- To twój pierwszy raz... nie przesadzaj.
- Hyun...- zamroczyło mnie. Chłopak trafił w taki punkt, który odebrał mi jasność myślenia.
- Czyżby to było to?- uśmiechnął się skierowując członka jeszcze raz w to samo miejsce. Jęknąłem wbijając paznokcie w jego ramiona.
- Jeszcze.- Hyungwon objął mnie przyspieszając biodrami. Każde pchnięcie idealnie trafiało w moją prostatę. W pewnym momencie poczułem kłucie w podbrzuszu... mamy to. Po chwili nasze ciała sklejone były moim drugim już dzisiaj orgazmem. Brunet uśmiechnął się wchodząc we mnie po same jądra. Jego twarz przybrała wyraz grymasu, a z ust wydobyło się ciche westchnięcie. Opadłem na jego mokre ciało głęboko oddychając - Kocham cię.- szepnąłem lekko się uśmiechając. Chłopak spojrzał na mnie delikatnie mnie całując.
- Też cię kocham.- odpowiedział głaszcząc mnie po plecach. Cóż za idealne rozpoczęcie i jednocześnie zakończenie naszego związku. Za kilka godzin gdy ojciec wróci z pracy wszystko się posypie.


*

                      Gdy mama wróciła z pracy, widok nas razem jakoś nie wzbudził w niej negatywnych emocji. Przywitała się z Hyungwonem proponując mu obiad, podczas którego chłopak został oczywiście o wszystko wypytany. O rodziców, szkołę, przyjaciół, plany na przyszłość, dlaczego woli chłopców... robiła to jednak w taki sposób, że Hyungwon odpowiadał raczej na pytania z uśmiechem będąc absolutnie wyluzowanym. Po obiedzie udaliśmy się do mojego pokoju pooglądać jakieś filmy i porozmawiać. Gdy dochodziła godzina 20-sta serce zaczęło podchodzić mi do gardła. Pocałowałem Hyungwona, po czym wyszliśmy do kuchni, by przywitać się z moim ojcem.
- Cześć...- burknąłem przekraczając próg kuchni.
- Dobry wieczór.... miło mi pana poznać.- brunet ukłonił się niepewnie czekając na reakcję ze strony ojca. Mężczyzna obrócił się w naszą stronę przyglądając się uważnie Hyungwonowi.
- Skądś cię znam.- burknął w końcu biorąc łyka piwa.
- Skąd?- zapytałem obserwując bacznie to ojca... to chłopaka.
- Twój ojciec pracuje w KB Kookmin Bank... mam rację?
- Zgadza się.
- Jest moim wspólnikiem... tak myślałem, że skądś cię kojarzę.
- Tak to prawda... swego czasu często go odwiedzałem w pracy.- wziąłem głęboki oddech dając chłopakowi znać żeby usiadł. Gdy zasiedliśmy do stołu i mama podała kolację zaczęliśmy w ciszy jeść. W pewnym momencie ojciec wbił wzrok w bruneta głęboko wzdychając.
- Twój ojciec wie?
- O czym?
- O tym, że wolisz chłopców.
- Tato...- syknąłem widząc jak Hyungwon zalewa się rumieńcem.
- Nie... nie zrozumiałby tego...
- Też nie mogę tego pojąć... nie tak ma to wszystko funkcjonować.- ojciec nabrał pałeczkami kawałek mięsa, jednak przed włożeniem go do ust musiał znowu palnąć coś głupiego - Kto to widział żeby dwóch chłopców wsadzało sobie w tyłek? Przecież tyłek ma służyć w innym celu.
- Kochanie, siedzisz przy stole.- upomniała go mama, dzięki czemu trochę spauzował.
- No tak... Nie wiem panowie... 
- Zaakceptuj nas... nie będziemy ci się pokazywać razem na oczy, ale nie utrudniaj nam spotkań...- spojrzałem na niego lekko przestraszony bojąc się, że znów oberwę.
- To nie jest takie proste... liczyłem na wnuki... na przekazanie mojego nazwiska...
- Tato, czasy się trochę pozmieniały... tradycyjny moduł związku dwóch osób też...
- Wiem i to jest przerażające. 
- Moim zdaniem najważniejsze jest to czy dane osoby się kochają, a nie jakiej są płci czy wieku...- wtrącił Hyungwon biorąc łyka soku.
- O to czy się kochacie nawet nie chcę pytać.
- Nie wystarczy ci to, że jestem po prostu szczęśliwy?
- Kochanie przemyśl to...- mama pogłaskała ojca po ręce obdarzając go przy tym uśmiechem.
- Przemyślę... ale potrzebuję na to kilku dni.- uśmiechnąłem się w duchu głaszcząc pod stołem bruneta po nodze. Hyungwon musiał zrozumieć o co chodzi, bo po chwili spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.
- Tatooo...- oczy wszystkich zostały skierowane na zdezorientowanego Davida - A co oni wsadzają sobie w tyłek?- spojrzałem na Hyungwona, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem. To pytanie w pewnym stopniu poruszyło nawet kąciki ust mojego twardego ojca.
- Jak będziesz starszy to się dowiesz.- odpowiedziała mama.
- Byle nie na własnej skórze.- burknął ojciec, jednak po chwili dodał lekko się uśmiechając - A raczej nie na własnym tyłku.


*

                         Proces akceptacji przez mojego ojca trwał bardzo długo. Zajęło mu to dobre kilka tygodni, jednak jak się później dowiedziałem nie działał sam. W swoją misję "zaakceptować syna geja" wciągnął również ojca Hyungwona, którego wyznanie, że jego syn jest gejem jakoś niespecjalnie zdziwiło. Ostatnio spacerując z chłopakiem nad Hanem spotkałem Dahyun u boku jakiegoś nowego chłopaka. Gdy mnie zobaczyła zaśmiała się przedstawiając nam z dumą Youngjae. Uścisnąłem mu jedynie dłoń współczując mu tym samym stosunków z dziewczyną. Jej mina? Bezcenna.
Lekcja na koniec? Kierujcie się sercem, a nie opinią innych ludzi. To co powiedzą rówieśnicy, byli partnerzy, przyjaciele czy rodzice nie powinno mieć dla Was najmniejszego znaczenia. Pamiętajcie, że opinia ludzi Was hamuje i zniechęca do działania. Życie jest tylko jedno i jeśli podporządkujemy je pod opinię publiczną całkowicie je sobie za przeproszeniem spieprzymy. Nie oglądajcie się za siebie... nie słuchajcie nikogo... idźcie dzielnie do przodu z podniesioną głową. Bądźcie dumni z tego kim jesteście!

~Koniec.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------



10 komentarzy:

  1. Dlaczego to już koniec v.v coś cudownego! Czekam na kolejnego ficzka c: może teraz coś z Infinite i Monsta X? Ciekawe połączenie c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tak krótko? Ale baaardzo mi się podobało <3
    A ja czekam na Kyungjeong :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakończenie super!!! A czy teraz napiszesz o VKook'u ????? Bardzo proszę!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym wiedzieć, jak w końcu poradzili sobie z tym hiv T-T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też jestem ciekawa jak to się skończyło???

      Usuń
  5. Happy End <3
    Ja też się dołączę do prośby o Vkooka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo opowiadanie cudowne aż szkoda, że się skończyło!
    Czekam na kolejne takie, chętnie poczytała bym coś z BTS i Monsta X ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie zakonczenie. Chcialabym następną historię z I.M i Jooheon.

    OdpowiedzUsuń
  8. NO A CO Z HIVEM ? ;;; To nie może być jeszcze koniec mam niedosyt

    OdpowiedzUsuń