- ... a jak już stąd wyjdziemy to cię gdzieś zabiorę.- dokończył wypowiedź Jaebum uśmiechając się delikatnie w moim kierunku.
- Gdzie?- szepnąłem całując chłopaka w czoło. Oboje doskonale wiedzieliśmy, że stąd nie ma wyjścia... że to już nasz koniec.
- Hm... gdzie zawsze chciałeś jechać?
- Do Brazylii.
- No to postanowione.- uśmiechnąłem się przez łzy patrząc w głąb pięknych oczu partnera - Czemu tak patrzysz?
- Chciałbym... chciałbym ci coś powiedzieć.- przełknąłem z trudem ślinę czując jak się czerwienię.
- Co takiego?
- Kocham cię...- szepnąłem spuszczając głowę w dół.
- Chyba nie słyszałem.
- Kocham cię durniu.
- Popatrz na mnie.- gdy to zrobiłem chłopak zbliżył się do mnie delikatnie mnie całując. Pogłębiłem pocałunek ciesząc się słodkim smakiem warg Jaebuma. Chciałem go objąć... czuć jego bliskość... wszystko na nic - Kocham cię.- szepnął cmokając mnie - Przysięgam, że zrobię wszystko żeby cię stąd wyciągnąć.
- Obaj stąd wyjdziemy.
- I pojedziemy do Brazylii.- zaśmiał się całując mnie w nos. Ile ja bym dał żeby tak się stało. Zagryzłem wargę czując, że znów się rozklejam - Będzie dobrze, nie płacz.
- Naprawdę tak myślisz?
- Ja to wiem skarbie.- szepnął, jednak po chwili podskoczył na dźwięk otwieranych drzwi. Do pokoju wleciały lekkie promienie światła dobiegające z korytarza. W otwartych drzwiach stał szef głównego gangu. Czułem jak pocę się z nerwów, a serce przyspiesza ze zdwojoną siłą.
- Oo Jaebum... w końcu się wybudziłeś.- przywitał się, po czym wszedł do środka zapalając lekkie, białe światło, które po kilku dniach spędzonych w ciemnościach było i tak zbyt jasne.
- Dziwne by było jakbym nie oprzytomniał po trzech dniach.
- Ah tak... to już jesteście tutaj trzy dni.... Zmarnowaliście mi całe trzy dni!- mężczyzna uderzył ręką o ścianę czym wzbudził we mnie ogromny lęk.
- Czym szefie?... Przecież siedzimy tu sobie grzecznie, nikomu nie wadząc.
- Mówiłem ci, że lubię w tobie tą pieprzoną bezczelność?
- Hm... kilka razy.- JB uśmiechnął się cwaniacko, po czym ciężko westchnął - To co? Rozumiem, że skończymy wreszcie tą zabawę i mnie stąd wypuścisz.- zamarłem.
- Ciebie?- pisnąłem niemalże wpatrując się w chłopaka wielkimi oczyma.
- Mhm... musisz sobie zasłużyć na wyjście.
- A... ale...
- Ale, ale... skończ już mnie denerwować.- szef zaśmiał się odwiązując zadowolonego Jaebuma.
- No ładnie chłopaku... widzę, że te trzy dni czegoś cię nauczyły.
- Owszem... nie będę zaniedbywał rodziny i pracy na rzecz jakiegoś frajera.- w tym momencie pękło mi serce. Nie mogłem pohamować łez, które po przebyciu drogi przez policzki spadały na piaszczystą posadzkę. Byłem potwornie osłabiony przez brak jedzenia i wody, ale to co powiedział Jaebum... te słowa nie mogą się równać z żadnym innym bólem.
- Zdziwiony?- zaśmiał się mężczyzna częstując chłopaka papierosem - Chłopaki, zajmijcie się Jaebumem!- gdy brunet opuszczał pokój spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.
- Do zobaczenia Junior.
- Nienawidzę cię...- szepnąłem patrząc jak ten odchodzi - Nienawidzę cię, rozumiesz?!- wtedy też drzwi do pokoju zamknęły się. Gangster stanął naprzeciwko mnie szeroko się uśmiechając.
- Zdrada chłopaka boli, co? Pewnie się tego po nim nie spodziewałeś.- zakapior odpalił papierosa, po czym zaciągnął się nim wypuszczając dym prosto na moją twarz - Jaebum taki jest... mogę o nim powiedzieć, że jest pracownikiem idealnym.
- Zabij mnie...- szepnąłem nie mając siły podnieść głowy, by spojrzeć na mężczyznę.
- Mmm czemu? Jeszcze trochę możesz sobie pożyć.
- Zabij mnie, błagam!... Mam już tego dość!
- No i widzisz? Nie spotkałoby cię to gdybyś się nie wpieprzał w nie swoje sprawy.
- Jeśli mnie zabijesz będziesz miał pewność, że nikt się już o was nie dowie...
- Skoro chcesz umrzeć powinno ci być wszystko jedno co zrobię z tobą przed śmiercią.- spojrzałem na mężczyznę, który podszedł do drzwi ponownie je otwierając - Zapraszam na przedstawienie panowie!
- Co... co chcesz zrobić?
- Za chwilę się przekonasz.- po chwili pomieszczenie wypełnione było przedstawicielami obu gangów. Wśród gapiów znajdował się również Jaebum... - Rozbierzcie go.
- Co?... Błagam, nie...- Jackson odciął liny podnosząc mnie do pionu. Nie dałem rady stać o własnych siłach, dlatego też non stop byłem podtrzymywany przez tego dupka. Mark i Yugyeom podeszli do mnie pospiesznie mnie rozbierając... czułem się cholernie upokorzony - Proszę, przestańcie!- w sumie po co ja się tak wysilam? I tak zrobią to co zechcą. W pomieszczeniu było potwornie zimno więc całe moje ciało automatycznie posiniało.
- Zamknijcie drzwi.- rozkazał szef, na co jeden ze starszych mężczyzn pospiesznie wykonał jego polecenie. Stałem jak słup soli... nagi, upokorzony, zziębnięty, czerwony ze wstydu na twarzy. Moje oczy wypełniały łzy, a w głowie kotłowały się tysiące myśli związanych z dalszym ciągiem wydarzeń. Za każdym razem gdy spoglądałem na JB, ten uciekał wzrokiem zagryzając nerwowo wargi - Jackson... chcesz jako pierwszy?
- Z przyjemnością szefie.- chłopak uśmiechnął się podchodząc do mnie. Przykleiłem się do lodowatej ściany czekając na najgorsze. Gangster złapał mnie za ramiona ciskając mną o ziemię. Złapałem z trudem oddech patrząc na to, co dzieje się wokół mnie. Blondyn kucnął łapiąc mnie za włosy - Masz już świadomość tego z kim zadarłeś?
- Nic o was nie napiszę, przysięgam.- wydusiłem przez łzy posyłając byłemu chłopakowi spojrzenie błagające o pomoc - Jaebum, zrób coś, błagam...- wtedy też poczułem silne uderzenie w twarz. Ciepła strużka krwi zalała mój nos i wargę. Splunąłem lepką cieczą chcąc się podnieść, jednak Jackson przytrzymywał moje obolałe ciało nogą.
- Odpieprz się w końcu od Jaebuma.- chłopak splunął na mnie robiąc kilka kroków w tył. Chwyciłem się krzesła starając się usiąść, jednak nie miałem już na to siły...
- BamBam...- wywołany przez szefa chłopak podszedł do mnie sadzając mnie na krześle. Zaraz po tym zostałem znów przywiązany liną.
- Zabijcie mnie...- wydusiłem czując jak tracę przytomność. Szef gangu podszedł do chudzielca wręczając mu obcęgi.
- Baw się dobrze... a potem przekaż pałeczkę komuś innemu.- chłopak uśmiechnął się, po czym kucnął łapiąc mnie za nogę.
- Nie... BamBam, błagam, nie rób te...- miałem wrażenie, że mój wrzask słychać było w całym Incheon. Sparaliżowała mnie potworna fala bólu... nie mogłem zamknąć ust, z których co chwilę wydobywały się krzyki i błagania o to, by przestali. Gangsterzy wpatrywali się we mnie z uśmiechami na twarzach czekając na więcej.
- Uuu mały palec... pewnie już nic z niego nie zostało.- podsumował szef głaszcząc swojego podopiecznego po głowie - Kto się zabawi teraz?
- Normalnie dałbym to szefowi, ale chcę żeby nasz kochany Jaebum zajął się resztą.- gdy padło imię bruneta, ten zamarł otwierając szeroko oczy.
- Ooo w sumie dobry pomysł... Chodź tu Jaebum.- ani słowa sprzeciwu... nic... JB stanął przy swoim szefie oglądając ze spokojem mój koniec.
- Co mam zrobić?
- Sam zdecyduj... ja się zwijam do roboty.- mężczyzna podszedł do drzwi otwierając je - Chodźcie panowie... niech młodzież się zabawi.- gdy główny gang Incheon opuścił pokój, BamBam w podskokach podszedł do JB uśmiechając się.
- Zdążyłeś go przelecieć?
- Nie...
- To zrób to teraz.
- Nie mam zamiaru...
- Co? Dlaczego?
- Ciało ma nawet spoko... szef mógłby wziąć go do burdelu.- burknął z kąta pomieszczenia Youngjae odpalając fajkę. Jaebum rzucił na ziemię obcęgi udając się w stronę drzwi.
- Co ty robisz do cholery?- zdziwił się Jackson łapiąc mnie za włosy - Ta cipa chciała nas wydać... chcesz to tak zostawić?
- Nie mam dzisiaj do tego głowy... chodźcie już.
- Jaebum, no co ty...
- Wychodzimy... to jest rozkaz.- zawiedziony blondyn cisnął moją głową, po czym wyszedł z pomieszczenia. Zaraz za nim wyszła cała reszta. Trzymający drzwi Jaebum spojrzał na mnie, jednak nie wydusił z siebie ani jednego słowa.
- Dlaczego...- zacząłem unosząc powoli głowę.
- Wszystko ci wyjaśnię.- szepnął patrząc czy nikt nie idzie.
- Teraz... teraz kocham cię... i nienawidzę... jednocześnie...- splunąłem krwią lekko się uśmiechając... czułem, że powoli wariuję - Planowałeś to... od samego początku? Mam rację?
- Nie, to nie tak do cholery...
- Nie tak?... to jak?
- Później ci wszystko wyjaśnię.
- Kiedy?... w niebie? A nie, przepraszam... ty tam nie trafisz... podły dupku...- JB zagryzł wargę spuszczając głowę w dół - Nienawidzę cię...
- Nie mów tak...
- Gardzę tobą... jak mogłeś... jak mogłeś mnie zostawić?
- Jinyoung...
- Obiecałeś, że nikt mnie nie skrzywdzi...- czułem jak znów się rozklejam. Spojrzałem na chłopaka... zapłakany, pobity, zbroczony krwią. Jaebum niechętnie na mnie zerknął robiąc krok w moją stronę. Po chwili zamknął za sobą drzwi w bardzo cichy sposób, po czym kucnął przede mną dotykając delikatnie mojego policzka - Nie dotykaj mnie.
- Ciii... posłuchaj mnie uważnie.- szepnął wycierając krew z twarzy - Wiem co robię... mam plan jak stąd wyjść.
- Co takiego...- chyba nie do końca rozumiem - Znowu ze mnie żartujesz?
- Nie... Jinyoung zrobiłem to specjalnie... kocham cię najbardziej na świecie i cholernie boli mnie to, że musisz przez to przechodzić, ale przysięgam ci, że to nie potrwa długo... Daj mi jakieś dwa dni.
- Nie wierzę ci... straciłem do ciebie zaufanie...
- Wcale się nie dziwię...- westchnął wyciągając spod kurtki butelkę wody. Pospiesznie ją odkręcił podstawiając mi ją do ust - Napij się.
- Co tam dałeś?
- Jinyoung, do cholery jasnej, to sama woda... pij.- w sumie było mi wszystko jedno. Wziąłem łyka wody, jednak była ona tak dobra, że pospiesznie wypiłem ją do końca. JB zakręcił butelkę chowając ją pod ubrania - Błagam, zrozum mnie...
- Nawet jeśli stąd wyjdę nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Skarbie...
- Nie mów tak do mnie...- spuściłem głowę ponownie płacząc - W sumie czego ja się spodziewałem?... Jesteś tylko bandziorem bez serca... za bardzo się w to zaangażowałem...
- Jinyoung, zrobiłem to po to żeby cię stąd wyciągnąć... Gdybym nie zagrał, siedziałbym teraz koło ciebie niewiadomo jak długo...
- Przykra wizja, co?
- Nic nie rozumiesz...
- I nie chcę zrozumieć.
- A rozumiesz to, że cię kocham?- spojrzałem na niego, po czym po chwili zastanowienia skinąłem lekko głową - Wiem jak to wygląda, ale niedługo ten horror się skończy, przysięgam...
- Przepraszam... po prostu...
- Wiem... spokojnie.- Jaebum pogłaskał mnie po policzku delikatnie mnie całując - Proszę cię, wytrzymaj...- skinąłem głową patrząc jak ten kieruje się w stronę drzwi - Niedługo cię stąd wyciągnę.- dodał, po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi. Mam dość... w co on pogrywa? O co w tym wszystkim chodzi? Jest mi cholernie zimno... nie wiem co z moimi rodzicami... nie wiem jaki jest dziś dzień tygodnia, ani która jest godzina... Siedziałem na krześle wpatrując się w ciemne pomieszczenie. Miałem wrażenie, że czas potwornie mi się dłuży. Marzyłem o tym by przez te dwa dni nic się nie stało... żeby nikt tu nie przyszedł... żeby oszczędzili mi tych upokorzeń - Dlaczego ja mam to zrobić?!- Jaebum? Zadrżałem słysząc jego krzyk.
- Masz mi udowodnić, że nic już dla ciebie nie znaczy.
- Nigdy nic dla mnie nie znaczył do cholery!
- To nie powinieneś mieć żadnego "ale", prawda?- drzwi do pokoju otworzyły się. W progu stanął wściekły Jaebum wraz ze swoim szefem - Jak się czujesz?- zapytał z uśmiechem wpychając bruneta do środka. Nie odpowiedziałem... spojrzałem na Jaebuma, który aż się gotował ze złości - Nie chcesz ze mną rozmawiać? No dobrze...- mężczyzna podszedł do mnie podnosząc mnie do góry, po czym postawił mnie przodem do ściany rozszerzając moje nogi.
- Co... co ty robisz?!- wrzasnąłem chcąc się wyrwać.
- Ułatwiam JB zadanie.
- Jakie zadanie?- gangster nachylił się do mnie szepcząc.
- Ma cię zerżnąć żeby udowodnić mi, że nic już dla niego nie znaczysz...
~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O kurwa... Junior dasz radę!
OdpowiedzUsuńJa pierdole. ..
OdpowiedzUsuńJa nie mogę... *.*
OdpowiedzUsuń*o* Omg
OdpowiedzUsuńJunior sam nie wie co ma myśleć i to jest raczej pewien problem... no bo po takich przejściach kto by ufał?
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej i co zrobi JB...
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ;)