- Jaebum, nie rób tego...- spojrzałem na chłopaka czując jak z nerwów cały żołądek podchodzi mi do gardła. Brunet przygryzł wargę, po czym wziął głęboki oddech spoglądając na szefa.
- W sumie masz rację szefie... Takiego chłopaczka dawno nie miałem.- mężczyzna zaśmiał się robiąc krok w tył.
- Do roboty Jaebum.- wtedy też stało się coś, czego w życiu bym się nie spodziewał. JB zaszedł gwałtownie szefa od tyłu zakrywając mu usta ręką. Mężczyzna wrzasnął chcąc się wyrwać, jednak brunet był silniejszy.
- Zamknij mordę bo cię zabiję.- szepnął przykładając do szyi gangstera strzykawkę z jakimś płynem. Po chwili zawartość strzykawki uszła z pojemniczka. W oczach mężczyzny widać było jedynie białka... dusił się. Otworzyłem szeroko oczy nakładając pospiesznie t-shirt i spodnie... zaczęło się.
- Zabiłeś go?- wydusiłem z trudem przyklejając się ze strachu do ściany.
- Mam nadzieję, że tak.- chłopak puścił bezwładne ciało mężczyzny, które z impetem uderzyło o ziemię. Jaebum nachylił się do niego sprawdzając puls - Nie żyje.- zamarłem... właśnie byłem świadkiem morderstwa. JB odetchnął podchodząc do mnie - Dasz radę iść?- postawiłem lewą stopę na ziemi. Bolała mnie jak jasna cholera, co Jaebum od razu zauważył - Cholera...- syknął obmyślając pospiesznie nowy plan - Zostań tu.
- Co?
- Nie dasz rady mi pomóc... po wszystkim po ciebie wrócę.
- Nie... dam radę. Co mam zrobić?
- Pogorszysz tylko swój stan.
- To tylko stopa... lekarze później coś z nią zrobią.- chłopak westchnął wręczając mi broń.
- W magazynku jest tylko 10 naboi. Staraj się strzelać celnie.- przełknąłem z trudem ślinę, po czym skinąłem głową - W pokoju kilka metrów stąd siedzi Jackson z BamBamem i Markiem... Wykonaj trzy strzały celując w każdego z nich. Gdy strzały rozejdą się po siedzibie, wszyscy się tam zlecą...
- Boję się...
- Jinyoung...- brunet złapał mnie za twarz delikatnie mnie całując - Będę przy tobie... zajmę się całą resztą.
- Nigdy nikogo nie zabiłem.
- Wiem, że dasz radę, słyszysz?... Poradzisz sobie.
- Tak myślisz?
- Wiem to.- wtuliłem się w Jaebuma biorąc głęboki oddech. Chłopak objął mnie całując mnie w głowę - Niedługo będzie po wszystkim.- spojrzałem na niego, po czym skinąłem głową. Ruszyłem w stronę drzwi sycząc z bólu spowodowanym zmiażdżoną stopą - Jinyoung.- zatrzymałem się spoglądając na chłopaka - Kocham cię.
- Też cię kocham.- szepnąłem ruszając przed siebie. Co ja miałem zrobić? W mojej głowie panowała totalna pustka. Nie poradzę sobie... nie ma bata. W życiu nie strzelałem, nie mam pojęcia jak to się robi. A co z Jaebumem? Gdzie on teraz poszedł i co zamierza zrobić? Co mam robić jak starszy gang przybiegnie do pomieszczenia i zastanie ciała chłopców, a wśród nich mnie? Wtedy na pewno będzie po mnie. Zatrzymałem się na środku korytarza nie mając siły iść dalej. Potworny ból paraliżował całe moje ciało. Wiedziałem jednak, że muszę zacisnąć zęby i wykonać powierzone mi zadanie. W pewnym momencie usłyszałem czyjąś rozmowę. Wśród głosów rozpoznałem Jacksona... to musi być ten pokój. Z szybko bijącym sercem nabiłem broń stając w otwartych drzwiach. Ze łzami w oczach strzeliłem w BamBama... zamurowało mnie. Gdy chłopak padł na ziemię Jackson wrzasnął wyciągając z kieszeni spodni broń, jednak pospiesznie trafiłem go w rękę, po czym oddałem drugi strzał w jego klatkę piersiową. [włączamy]
- Oszalałeś?!- Mark uniósł ręce do góry cofając się do tyłu - Nie mam broni! Błagam cię, nie rób tego!
- Też cię o coś błagałem!
- O czym ty mówisz?!
- Rozebrałeś mnie i upokorzyłeś przed wszystkimi!
- Przepraszam! Nie chciałem te...- upadł na ziemię. Otworzyłem szeroko czy spoglądając za siebie gdyż strzał nie był oddany z mojej broni.
- Przygotuj się teraz na najgorsze skarbie.- skomentował sprawę Jaebum patrząc w głąb korytarza, z którego słychać było głosy mężczyzn.
- Co mam robić?!- byłem tak spanikowany jak nigdy dotąd. Mordowaliśmy ich jak popadnie... deptaliśmy po nich jak po mrówkach... nie poznaję sam siebie.
- To co robiłeś do tej pory... uspokój się i strzelaj do kogo popadnie.
- Co?- na schodach zaczęli pojawiać się pierwsi mężczyźni. JB zagryzł wargi celując do nich. Po chwili sturlali się po schodach prosto pod nasze nogi. Czułem jak po policzkach spływają mi łzy - Tak nie można...
- Przestań do cholery!- nagle poczułem jak ktoś zachodzi mnie od tyłu. Ktoś złapał mnie w klatce piersiowej przykładając pistolet do mojej szyi.
- Jaebum!- wrzasnąłem starając się wyrwać. Brunet spojrzał na nas kpiąco się uśmiechając.
- Youngjae...
- Jestem po waszej stronie.
- Tak jak byłeś do tej pory?
- Też mam tego dość... z resztą nie ma czasu na rozmowy...
- Mogę ci zaufać?
- Powinieneś... a ty Jinyoung graj.
- Co?- zgłupiałem... naprawdę już nie wiedziałem komu i w co mam wierzyć.
- Zaufaj mu.- rzucił JB patrząc jak pozostali członkowie gangu zbiegają po schodach. Chłopak uniósł ręce w geście poddania się. Gang zatrzymał się uważnie nam się przyglądając - Macie nas...
- Youngjae...- jeden z mężczyzn zrobił krok w przód spoglądając na mnie - Rozwal mu łeb.
- Nie, błagam!- zanosiłem się łzami... to nie była gra. Naprawdę panicznie się bałem.
- Darujcie mu... zabijcie mnie.- syknął Jaebum. Widziałem jak ukradkiem wyciąga spod kurtki broń. Youngjae również musiał to zauważyć gdyż automatycznie się spiął.
- Zabij go!- warknął mężczyzna, jednak po chwili padł na ziemię postrzelony w czoło. Zrobiło mi się niedobrze. Youngjae pchnął mnie na ścianę, po czym dołączył do Jaebuma pomagając mu rozprawić się z pozostałymi gangsterami. Zacisnąłem powieki czekając na koniec. Miałem nadzieję, że to zły sen, z którego za chwilę się obudzę. Nagle poczułem jak ktoś przede mną staje. Spanikowany uniosłem wzrok na tę osobę... był to Yugyeom celujący we mnie bronią.
- Ty szmato...- warknął nabijając pistolet. Przerażony wstałem trzymając się kurczowo ściany - Zabiłeś BamBama...
- Nie... posłuchaj mnie...- usłyszałem strzał, po którym moje ciało zaczęło osuwać się na ziemię. Zdezorientowany złapałem się za brzuch. Gdy spojrzałem na dłoń zauważyłem, że jest ona cała pokryta krwią - Jaebum...- spojrzałem w stronę bruneta... widziałem go przez mgłę - Jaebum!- splunąłem krwią czując jak tracę przytomność. Ostatkiem sił spojrzałem na zadowolonego Yugyeoma, do którego jednak po chwili dorwał się Youngjae.
- Junior...- znalazłem się w czyichś ramionach. Chwyciłem się za brzuch spoglądając na tę osobę - Jinyoung, patrz na mnie, słyszysz?!- Jaebum... skinąłem głową czując jak robi mi się coraz bardziej słabo.
- Udało... się...- szepnąłem zamykając oczy.
- Nie! Jinyoung do cholery, nie zamykaj oczu! Patrz na mnie!... Youngjae, pomóż mi!- całkowicie odpłynąłem nie mając kontroli nad tym, co działo się dalej.
*
Po kilku dniach obudziłem się w szpitalu. Moja lewa stopa została amputowana. Była tak zmiażdżona, że lekarze nie byli w stanie z nią nic zrobić. Zostałem postrzelony w brzuch, jednak lekarzom udało się w porę usunąć kulę. Byłem w szpitalu sam... Kilka razy odwiedził mnie szef... Moi rodzice przyjechali do Incheon i nie odstępowali mojego łóżka na krok. Dzień w dzień wypytywałem personel szpitala o Jaebuma, jednak nikt o nim nie słyszał. Ojciec chciał zabrać mnie do Busan, jednak postawiłem na swoim i powiedziałem, że chcę zostać w Incheon... w końcu uległ. Każdego dnia próbowałem skontaktować się z Jaebumem lecz wszelkie próby szły na marne... jego telefon ciągle milczał. Zakładałem dwie opcje: Youngjae okazał się być zdrajcą i go zabił albo o wszystkim dowiedziała się policja i poszedł siedzieć. Stwierdziłem, że gdy wyjdę ze szpitala obdzwonię wszelkie możliwe zakłady pogrzebowe w Incheon, jednak żaden z pracowaników nie przygotowywał do pogrzebu osoby o tym imieniu... trochę mi ulżyło. Następnym krokiem był telefon do więzienia, jednak stwierdziłem, że to będzie totalna głupota z mojej strony. Jeśli policja go nie złapała i udało mu się uciec, bym go nieźle wkopał tym telefonem.
*
Minęły trzy miesiące. Moje ciało zdążyło się zregenerować... gorzej z psychiką, która po porwaniu, morderstwach i porzuceniu przez Jaebuma zaczęła całkowicie wariować.
Siedziałem w goshiwonie przygotowując materiały do kolejnego artykułu, tym razem poświęconemu rynkowi pracy w Korei Południowej. Nie byłem w stanie skupić się na pracy. Moje myśli ciągle uciekały w stronę Jaebuma, którego z dnia na dzień brakowało mi coraz bardziej. Wstałem niechętnie z krzesła kuśtykając do kuchni po kolejny kubek kawy. Wtedy też usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Chwila!- złapałem za kule pomagając sobie nimi w drodze. Gdy otworzyłem drzwi ujrzałem stojącego w nich Jaebuma.. byłem pewien, że śnię... że już całkowicie zwariowałem.
- Hej...- rzucił niepewnie czym przyprawił mnie o szybsze bicie serca - Mogę wejść? Chcę z tobą porozmawiać.- skinąłem głową robiąc niezdarnie krok do tyłu. Brunet pospiesznie złapał mnie w talii, jednak gdy był już pewien, że nie upadnę, puścił mnie zamykając za sobą drzwi - Jinyoung...
- Ty żyjesz...- szepnąłem nie mogąc oderwać od niego oczu.
- Nie wiem od czego mam zacząć...- czułem jak kule wypadają mi z rąk, a co za tym idzie... zacząłem lecieć na ziemię. JB złapał mnie patrząc mi w oczy, jednak po chwili oprzytomniał sadzając mnie na łóżku - Twoja stopa...
- To nic.- czułem się jak w amoku. Moje oczy ciągle wbite były w sylwetkę chłopaka. Byłem pewien, że nigdy więcej go nie zobaczę. Jaebum usiadł obok mnie ciężko wzdychając.
- Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Dziwnie się zachowujesz...- mrugnąłem kilkakrotnie, po czym przetarłem oczy rękoma.
- Przepraszam... jestem po prostu w szoku...
- No tak...- brunet złapał mnie za rękę - Przepraszam, że nie odwiedziłem cię w szpitalu... byłem... byłem zajęty...
- Ucieczką?
- Nie... musiałem załatwić kilka spraw na policji... przesłuchiwali mnie i Youngjae...
- I co?- wpatrywałem się w chłopaka ogromnymi oczyma czekając na odpowiedź.
- Jesteśmy czyści... musieliśmy dobrze grać, ale się udało.- odetchnąłęm z ulgą, po czym sięgnąłem po leżące na stoliku leki.
- Co teraz zamierzasz?- zapytałem biorąc kilka tabletek.
- Co ty bierzesz?
- Leki na krzepliwość krwi i przeciwbólowe... ta noga nie daje mi normalnie żyć.- westchnąłem rzucając pudełka na ich miejsce - Co teraz będziesz robił?
- Naprawiał relacje z tobą.- spojrzałem na bruneta otwierając usta ze zdziwienia - Oczywiście jeśli po tym wszystkim mi na to pozwolisz...
- Uciekłeś ode mnie... patrzyłeś jak mnie biją i się nade mną znęcają...
- Jinyoung...
- Wiem, że zrobiłeś to dla mojego dobra...- szepnąłem nachylając się do chłopaka. Po zamknięciu oczu wbiłem się w jego usta smakując ich na nowo. Poczułem się cudownie... jak nowonarodzony. Nie mam słów, którymi byłbym w stanie opisać tęsknotę za nim... za jego bliskością, głosem, dotykiem...
- Daj mi jeszcze jedną szansę... przysięgam, że zaczniemy wszystko od nowa.- wydyszał między pocałunkami głaszcząc mnie po twarzy - Teraz wszystko będzie dobrze, tylko...
- Ciii...- cmoknąłem go patrząc mu w oczy - Strasznie za tobą tęskniłem.
- Jinyoung...
- Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz.
- Przyrzekam ci to.- skinąłem głową łącząc ponownie nasze usta. Czy dobrze zrobiłem dając mu jeszcze jedną szansę? Nie wiem, ale wydaje mi się, że tak... Nie każdy byłby w stanie zachować się tak jak on... grać wbrew sobie... patrzeć na cierpienie ukochanej osoby, tylko po to, by w międzyczasie obmyślić plan wydostania jej z rąk mafii. Nie mam stopy... moje ciało jest oszpecone, a on mimo to chce ze mną być. Chyba rzeczywiście musi mnie kochać... Co by się nie działo, zawsze go zrozumiem i mu wybaczę... Kocham go najbardziej na świecie i w sumie nie zakładałem nawet innego zakończenia tej historii. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie dobrze... Trzymajcie za nas kciuki.
~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czekam na propozycje paringów i konceptów:)
Omg!!! Płcze to było piękne! I nawet nie chce cię zabić za to że zabiłaś mojego Marka xD
OdpowiedzUsuńIdealne zakończenie
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o paringi do kolejnego opo to dałabym się pociąć za Vixx i koncept jak z Fantasy *-*
Idealne zakończenie
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o paringi do kolejnego opo to dałabym się pociąć za Vixx i koncept jak z Fantasy *-*
No to pięknie. Zabili mi Bambusa...Znowu... CHOCIAŻ NAWET TO MI NIE PRZESZKADZA! Genialne i tyle! Następnego ficzka pragnę z Monsta X i Got7... Uwielbiam kiedy mieszasz zespoły, jest mega ciekawie... Liczę na coś równie dobrego jak do tej pory! Fighting kochana!
OdpowiedzUsuńZaiste *__* po prostu zaiste
OdpowiedzUsuńI błagam cię o Jren (nu'est) lub Neo (vixx) xD
Cudo *.* Dziekuje za poznanie kolejnej swietnej piosenki ㅇㅅㅇ
OdpowiedzUsuńJa proponuje jakiegos Yoonmin'a albo ogolnie yoongiego i kogos z BTS z konceptem z AugustD nowego mixtape'u szlugi ㅋㅋ
Takiego zakończenia to ja się nie spodziewałam. Na szczęście JB i Junior jakoś przez to wszystko przeszli. Prawdziwa miłość wszystko przetrwa.
OdpowiedzUsuńCo do paringu to... Może Super Junior (EunHae) albo SHINee (JongKey) lub EXO (BaekYeol), (KaiSoo) bądź BTS (VHope).
Paringów jest mnóstwo i tylko od Ciebie zależy, który wybierzesz. Ja tam każde Twe opko przeczytam, bo wiem, że nigdy się na Tobie nie zawiodę. Najbardziej to chciałabym przeczytać opko z EunHae, bo ostatnio mam faze na SuJu i przeczytałam już multum (jak nie wszystkie) opka z nimi i nadal mam niedobór. No, bo Donghae to taki słodziak, a Eunhyuk taki seksiak, że po prostu brak mi słów.
A koncept to... Sama nie wiem. Jakoś narazie angsty mi się przejadły, choć je uwielbiam. Raczej wolałaby coś puchatego itp. Może coś związanego z wakacjami albo Donghae nagle znajduje pod drzwiami dormu małego szkraba i postanawia się nim zająć, bo nie zamierza oddać go do Domu Dziecka, a Eunhyuk jako przykładowy chłopak, pomaga swojej Rybce (wiem, zjebany pomysł, ale przed chwilą na niego wpadłam, lepszego nie mam).
Po przeczytaniu komentarzy widzę, że nie jestem jedyną zrozpaczoną przez zabicie Marka xD
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania to bardzo mi się podobało, lubię opowiadania o zabarwieniu mafijnym xD
Odnośnie propozycji chętnie przeczytałabym coś zespołem BTS i Got7 (Jungkook & Mark), bo podoba mi się kiedy mieszasz zespoły, poczytałabym coś o szkole.
Czekam na kolejne opowiadanie i pozdrawiam ;)
Podbijam ^
Usuń