29 sierpnia 2016

V&Jungkook~cz.2[Aż po grób]



                    Wziąłem drobne po czym niechętnie ruszyłem we wskazane miejsce. Nie miałem ochoty śledzić Jungkooka, ani tym bardziej wchodzić z nim w jakiekolwiek, bliższe relacje. Mimo to chciałem spełnić prośbę Jimina i przynieść mu coś do picia. Gdy wszedłem do barku ujrzałem siedzącego przy jednym ze stolików wspomnianego wcześniej chłopaka. Wpatrywał się beznamiętnie w to, co znajduje się za oknem. Szpitalny park zapełniony niewielką grupką pacjentów i ich najbliższych. Kupiłem butelkę wody, po czym stanąłem w bezpiecznej odległości przyglądając się chłopakowi. Wygląda na potwornie smutnego, czekającego jedynie na swój koniec. Westchnąłem głęboko chcąc wrócić do sali, jednak wtedy Jungkook odwrócił głowę w moją stronę, wbijając we mnie wzrok. Głupio było mi zignorować go i wyjść, dlatego też przykleiłem do twarzy uśmiech i zająłem miejsce obok niego.
- Jak się czujesz?- brunet westchnął spoglądając ponownie w okno.
- Życie jest dość dziwnie skonstruowane, nie sądzisz?- zmarszczyłem brwi siadając bliżej chłopaka - Jednego dnia jesteś, a kilka dni później zostaje po tobie jedynie wspomnienie.
- Nie mów tak... jestem pewien, że z tego wyjdziesz.- Jungkook zerknął na mnie obracając w palcach korek od butelki po zimnej, zielonej herbacie.
- To rak, a nie grypa... z resztą po co ja ci o tym mówię? Jesteś zdrowy więc nie wiesz jak to jest gdy twoje życie wisi na włosku.
- No tak... masz rację...
- Fajnie, że odwiedziłeś Jimina.
- Hm?
- To miłe z twojej strony, że go wspierasz.
- No wiesz... to mój najlepszy przyjaciel...- chłopak skinął głową znów spoglądając na park. Dziwna z niego osoba... dziwna, ale też niezwykle intrygująca i ciekawa - A ciebie kto odwiedza?
- Nikt.- odpowiedział od razu, co spowodowało, że poczułem się niezwykle głupio.
- Oh... przepraszam ja...
- Moi rodzice wyjechali do Stanów jak miałem kilka lat i zostawili mnie pod opieką babci.- nie chciałem mu przerywać. Widocznie chłopak miał potrzebę wygadania się - Moja babcia jest już stara i nie zawsze ma siłę żeby do mnie przyjść...
- Wiesz... jeżdżę samochodem także w każdej chwili mogę ją do ciebie przywieźć.- ten jedynie pokręcił przecząco głową, po czym wziął łyka herbaty.
- Chcesz? Jest bardzo zimna. 
- Nie, dziękuję... powinieneś uważać i nie pić tak lodowatych rzeczy.
- Może mnie szybciej zabiją.- odpowiedział zakręcając butelkę - Takie wegetowanie tutaj jest bardzo męczące. 
- Myślisz, że lekarze daliby ci jakąś przepustkę?
- Nie wiem... nawet jeśli to gdzie pójdę? Do domu żeby pooglądać z babcią telewizję?
- A przyjaciele?
- Nie mam przyjaciół. Całe życie byłem sam.- musi mu być bardzo ciężko. Co mam mu powiedzieć? Co zrobić by poczuł się choć na chwilę lepiej?
- Teraz gdy będę odwiedzał Jimina, będę również odwiedzał ciebie... pogadamy, przywiozę ci jakieś książki...
- Masz swoje życie, w które nie powinienem się wtrącać.
- To nie jest wtrącanie się.- wstałem z krzesła głęboko wzdychając - Wracasz ze mną do sali?
- Jeszcze chwilę tu posiedzę.- skinąłem głową wracając do pokoju, w którym czekał na mnie mój przyjaciel. A Jungkook? Znam dzieciaka od jakiejś godziny i już zdążył porządnie namieszać mi w głowie. Nie tylko urokiem osobistym, ale też podejściem do życia i ludzi. Wszedłem zamyślony do sali, po czym usiadłem na łóżku Jimina wręczając mu wodę.
- I jak?- zapytał z uśmiechem szturchając mnie w ramię.
- Normalnie.- westchnąłem obdarzając go lekkim uśmiechem - Szkoda mi go. 
- Czego się o nim dowiedziałeś?
- Że nikt go tutaj nie odwiedza.- cisza. Jimin westchnął głaszcząc mnie po plecach - W zasadzie nie powinno mnie to obchodzić... praktycznie się nie znamy.
- Jasne, musiałbym cię nie znać... najchętniej pomógłbyś całemu światu.
- Mam ciebie i całą swoją uwagę muszę skupić na tobie.
- Ej no nie przesadzaj... ja jestem dużym chłopcem i sobie poradzę.
- Czy ty chcesz mnie na siłę wepchnąć w kolejny związek?- kąciki ust chłopaka uniosły się do góry.
- Nic na siłę Tae... moim zdaniem powinieneś dać mu szansę.
- Zwolnij trochę... znam go godzinę i wcale nie jest powiedziane, że on jest gejem.
- Jest w twoim typie i znając ciebie nie odpuścisz mu i zrobisz wszystko żeby się w tobie zakochał.- westchnąłem wbijając wzrok w łóżko Jungkooka. W ogóle o czym my mówimy? To szaleństwo... poza tym po ostatnim związku nie chcę się z nikim wiązać, a już na pewno nie z osobą, która za kilka dni mnie opuści. Oczywiście nie powiem tego na głos, bo nie chcę wyjść na egoistę i skończonego dupka, ale taka jest prawda. Chyba nie ma sensu angażować się w związek, który się zakończy po tygodniu czy miesiącu, a ty zostaniesz ze złamanym sercem i wyrzutami sumienia - Mam rację?
- Nie tym razem.- chłopak zdziwił się uważnie mi się przyglądając.
- Co to znaczy?
- On każdego dnia może umrzeć... nie chcę później cierpieć.
- O ty egoisto.
- Co takiego?- oburzyłem się wstając z łóżka.
- A pomyślałeś o nim? Na pewno czuł by się lepiej gdyby ktoś towarzyszył mu w tych ostatnich dniach życia.
- Ja w to nie wchodzę.
- Tae znam cię... teraz cały czas będziesz o nim myślał i rozważał wszystkie za i przeciw.
- Czemu ty mnie tak na niego nakręcasz?
- Bo chcę twojego szczęścia młotku.- narzuciłem torbę na ramię, po czym zrobiłem koło łóżka porządek.
- Do jutra.
- Taehyung no co ty.
- Wieczorem do ciebie zadzwonię.- rzuciłem wychodząc z sali. Na zakręcie, który znajdował się tuż obok drzwi wpadłem na Jungkooka, który odbił się od ściany jęcząc z bólu - Przepraszam, nie chciałem.
- Ah to ty.- brunet pomasował tył głowy spoglądając na mnie - Idziesz już do domu?
- Tak, ale zobaczymy się jutro.
- Dobrze.- chłopak wziął głęboki oddech robiąc krok w stronę drzwi - Uważaj na siebie.- dodał znikając w sali. Przygryzłem wargę idąc w stronę wyjścia. W ciszy przemierzałem szpitalne korytarze zastanawiając się nad Jiminem i Jungkookiem. Tak naprawdę bardziej powinienem martwić się o Jimina, gdyż to on jest mi znacznie bliższy, ale Jungkook... ten chłopak jest tak delikatny, samotny i cholernie biedny przez to paskudne choróbsko... Ja z moim charakterem i podejściem do ludzi bym się nim chętnie zaopiekował i zrobił wszystko, by był szczęśliwy, ale to nie jest takie proste. Z drugiej strony nie wiem też, dlaczego Kook się tak przede mną otworzył. Może przed śmiercią chce zdobyć kogoś na wzór przyjaciela? W sumie... nic nie stracę, a mogę zyskać wiele wchodząc z nim w jakieś interakcje. Chłopak wydaje się być naprawdę fajny, poukładany, dobrze wychowany i przede wszystkim mający coś w głowie. Muszę poprosić Jimina, by dowiedział się kilka rzeczy na temat jego ulubionego gatunku książek i filmów oraz co nie co o jego ulubionym jedzonku. Myślę, że jutro uda mi się go pozytywnie zaskoczyć.

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Przepraszam, że tak krótko, ale ostatnio mam gorszy okres i przez to brak weny do pisania;;

6 komentarzy:

  1. V niech i się zapiera, ale jednocześnie chce sprawić Jungkookemu przyjemność :D Jestem ciekawa jak potoczą się dalej losy tej słodkiej parki.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że takie ale i tak jest świetny:D Jestem naprawdę ciekawa co się dalej wydarzy. Życzę dużo weny i wierzę że nowy rozdział pojawi się już niedługo :P

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja, jak ja się wciągnęłam w to opko... Tak genialnie wszystko opracowałaś, że już czuję, że będę płakać pod koniec! Nie mogę się doczekać kolejnej części! Weny Ci życzę, oby nadeszła szybko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Omom... To genialne!!

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest genialne,co dziennie sprawdzam czy czasem czegoś nie dodałas, ale jak cm ic nie ma to i tak mam zajęcie bo już tak dano nic nie czytałam, że mam do nadrobienia wszystkie twoje opowiadania od marca ale piszesz tak cudownie że to czysta przyjemnośc tylko

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest genialne,co dziennie sprawdzam czy czasem czegoś nie dodałas, ale jak cm ic nie ma to i tak mam zajęcie bo już tak dano nic nie czytałam, że mam do nadrobienia wszystkie twoje opowiadania od marca ale piszesz tak cudownie że to czysta przyjemnośc tylko

    OdpowiedzUsuń