1 września 2016

V&Jungkook~cz.3[Aż po grób]




                               Tak jak myślałem. Jimin jest trochę na mnie zły, ale mimo to dowiedział się co lubi leżący obok niego Jungkook. Dziś szedłem do szpitala przygotowany w stu procentach. Niosłem dla chłopaka kilka książek kryminalnch, film, na który mam nadzieję Jimin użyczy mu swojego laptopa oraz trochę przekąsek, które ponoć lubi chłopak. Przykleiłem do twarzy uśmiech, po czym pełen optymizmu wszedłem do sali.
- Hej.- uśmiechnąłem się robiąc kilka kroków w przód - Gdzie Jimin?- łóżko mojego przyjaciela stało puste.
- Cześć.- Jungkook podciągnął się do siadu głęboko wzdychając - Kilka minut temu wzięli go na jakieś badania.
- Mhm.- postawiłem na łóżku torbę przeznaczoną dla Jimina, po czym podszedłem do chłopaka, zajmując miejsce obok niego - A ty jak tam? Jak się czujesz?
- Nawet dobrze.
- Super.... Mam coś dla ciebie.
- Dla mnie?- brunet o anielskiej buźce spojrzał na mnie wielkimi oczyma. Uśmiechnąłem się stawiając na łóżku torbę.
- Proszę.
- A... ale... dlaczego?
- Chyba wczoraj rozmawialiśmy na ten temat, hm?- jego twarz nabrała jakby rumieńców. Strasznie się cieszyłem, że mogłem sprawić mu choć trochę radości. Brunet zajrzał do środka wyciągając po kolei wszystkie rzeczy.
- Ah... już teraz rozumiem przesłuchanie Jimina.- zaśmiałem się czochrając chłopakowi włosy. Gdy ten wyciągnął ostatnią rzecz jaką było pudełko orzechowych pepero po jego twarzy spłynęła łza.
- Jungkook... wszystko dobrze?
- Nie wiem jak mam ci dziękować.- wydusił w końcu ze ściśniętym gardłem spoglądając na mnie.
- Daj spokój... to nic takiego.
- Dla mnie znaczy to bardzo dużo.- jego drobna, sina dłoń złapała mnie za rękę - Naprawdę bardzo dziękuję.- zagryzłem wargę, by nie wybuchnąć płaczem. Nie sądziłem, że kilka książek i słodyczy może komuś sprawić tyle radości.
- Nie ma za co.- uśmiechnąłem się delikatnie głaszcząc go kciukiem po ręce. Trwaliśmy tak dłuższą chwilę patrząc na siebie, jednak przerwała nam pielęgniarka, która weszła do sali.
- Cześć Kookie.- przywitała się uśmiechając się.
- Dzień dobry.
- Oo, to ten kolega, o którym mi wczoraj tyle opowiadałeś?- spojrzałem na Jungkooka, którego twarz płonęła rumieńcem.
- Tak...- szepnął puszcząjąc moją dłoń - To Taehyung.
- Dzień dobry.- ukłoniłem się dostając w zamian uśmiech.
- Muszę wam na chwilkę przeszkodzić.- mówiąc to powiesiła na wysokim stojaku woreczek z jakimś płynem - Muszę ci podpiąć nową kroplówkę.
- Rozumiem.- brunet westchnął przenosząc wzrok na swoje prezenty - Niech pani zobaczy co dostałem.
- Właśnie widzę... możesz teraz czytać jak szalony.- chłopak skinął głową odwracając wzrok od igły wbijającej się w jego żyłę. Cała jego ręka była pokłuta, pokryta niewielkimi, czerwonymi ranami po igłach - Dalej nie lubisz tego widoku?
- Raczej nigdy się do niego nie przyzwyczaję.- pielęgniarka uśmiechnęła się lekko kończąc wbijanie igły.
- Już. 
- Dziękuję.- gdy kobieta wyszła z sali Jungkook spojrzał na mnie zalewając się rumieńcem - Przepraszam.
- Za co?
- No... za to, że rozmawiałem o tobie z panią Lee.
- Przestań.... mam tylko nadzieję, że mówiłeś o mnie same dobre rzeczy.
- Oczywiście, że tak.- oburzył się chłopak patrząc mi w oczy. Zaśmiałem się głaszcząc go po głowie.
- Uśmiechnij się.
- Już nie potrafię. 
- Na pewno potrafisz... Jak będziesz się uśmiechał, łatwiej ci będzie przez to wszystko przejść.
- Tak myślisz?
- Wiem to.- chłopak zaczerwienił się unosząc lekko ku górze kąciki ust. Jego uśmiech jest tak uroczy i nieśmiały. Ile ja bym dał żeby to słodkie stworzonko było zdrowe - Mam pomysł.
- Jaki?
- Dasz radę wstać?
- Pewnie.- brunet wstał z lekkim trudem, po czym złapał się stojaka, na którym wisiała jego świeża kroplówka. Zaszedłem go z drugiej strony łapiąc go w talii, po czym zacząłem prowadzić go w stronę korytarza.
- Dokąd mnie prowadzisz?
- Porywam cię.
- Tak właśnie czułem.- spojrzeliśmy na siebie uśmiechając się. Jego twarz wygląda zupełnie inaczej gdy gości na niej piękny, szczery uśmiech - A co z Jiminem?
- Nie ma wyjścia... będzie musiał na mnie poczekać.- odpowiedziałem wyprowadzając chłopaka przed szpital.
- Idziemy do parku?- jego oczy zabłysły i zrobiły się dwa razy większe.
- Mhm... najwyższa pora żebyś zobaczył to, do czego tak wzdychałeś. 
- Ale super.- szepnął do samego siebie czym wywołał ogromny uśmiech na mojej twarzy. Gdy zobaczyłem wolną ławkę posadziłem na niej bruneta, który z zafascynowaniem rozglądał się dookoła - Ale tu ładnie.
- Cieszę się, że ci się podoba.- chłopak skinął głową wskazując na łabędzia wychodzącego z niewielkiego, sztucznego zbiornika - Lubisz zwierzaki?
- Mhm... zwłaszcza łabędzie.
- Dlaczego?- usiadłem obok niego patrząc jak ten z uśmiechem na twarzy przyglądał się ptakowi.
- Odzwierciedlają ludzką naturę.... Są przykładem tego, że nawet najpaskudniejsza dusza... albo najokropniejsza rzecz jaka może spotkać człowieka, z czasem zmieni się w coś pięknego i dobrego.- Jungkook uśmiechnął się - Popatrz jaki jest dumny i wyniosły.- skinąłem głową zagłębiając się bardziej w słowa kolegi.
- Chcesz go nakarmić?- zapytałem po dłuższym czasie.
- Mhm... Ale nie mam czym.
- Poczekaj chwilę.- pobiegłem pospiesznie do szpitalnego barku po jakąś bułkę, po czym podbiegłem do chłopaka łapiąc go w talii - Chodź.
- Szybki jesteś.- uśmiechnął się idąc powoli w stronę stawu - Taehyung...
- Tak?
- Czemu jesteś dla mnie taki dobry?- bo mi się podobasz? Bo jest mi cię cholernie szkoda? Bo wiem, że są to twoje ostatnie dni i chcę byś spędził je jak najlepiej?
- Taki już po prostu jestem.- odpowiedziałem wręczając mu bułkę - Nakarm go, bo chyba już się niecierpliwi.- chłopak skinął głową rzucając łabędziowi drobne kawałki. Patrzyłem na niego z boku hamując z trudem łzy. Zrobiłbym wszystko, by spędził ten czas nie w szpitalu lecz poza jego murami. Chcę by robił to co kocha... by w końcu poczuł, że żyje.
- Tae...
- Hm?
- Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłem.- wyjście do parku nazywa dobrą zabawą? Czułem jak kłuje mnie serce. Wytarłem pospiesznie spływającą po policzku łze, po czym spojrzałem na bruneta uśmiechając się.
- Strasznie się cieszę. 
- A... mogę mieć do ciebie prośbę?
- Jasne... o co chodzi?
- Moglibyśmy to jutro powtórzyć?- podszedłem bliżej Kooka głaszcząc go po plecach.
- Pewnie... jeśli chcesz możemy to robić codziennie.- nastolatek uśmiechnął się robiąc niezdarny obrót, po którym wtulił się we mnie wolną ręką. Poczułem jak moje serce przyspiesza. Objąłem go czując, że trzymam w ramionach wrak człowieka... to cholernie nieprzyjemne i bolesne uczucie.
- Chciałbym trochę poszaleć w te ostatnie dni.
- To nie są twoje ostatnie dni... wbij to sobie do głowy.
- Tae, ja to wiem... został mi może miesiąc.- odpowiedział lekko się uśmiechając - Psycholog przygotowuje mnie na śmierć podczas każdej wizyty... dzięki niemu już się jej nie boję.
- Ale...
- Taka jest kolej rzeczy.- mówiąc to pogłaskał mnie po klatce piersiowej. Westchnąłem spuszczając wzrok.
- Co... co chciałbyś w takim razie zrobić?
- Na pewno spotkać się z rodzicami, ale to jest raczej niemożliwe... Chciałbym... chciałbym pożyć jak zwyczajny chłopak w moim wieku... nie wiem... Chodzić do kina, do klubów, spacerować.... chciałbym to wszystko robić z tobą.- dodał szeptem zerkając na mnie z lekkim rumieńcem. Uśmiechnąłem się głaszcząc go po policzku.
- Załatwione.
- Ale... nie, nie mogę... To przecież twój wolny czas.
- Jungkook, koniec dyskusji. Muszę tylko iść do lekarza, zapytać się czy mogę cię porwać.
- Myślisz, że się zgodzi?
- Musi! Jak nie to... poszczujemy go tym łabędziem.- Jungkook zachichotał, jednak można było dostrzec w jego oczach łzy - Hej...- jego drobna dłoń złapała mnie za koszulkę, a twarz wtuliła się w klatkę piersiową.
- Dziękuję.- po pełnym wdzięczności słowie z jego czarnych oczu zaczęły płynąć łzy.
- Nie płacz Kookie.- zacząłem głaskać go po głowie - Musisz być silny. 
- Nikt nigdy nie był dla mnie tak dobry jak ty. 
- No co ty płaczko... nic takiego przecież nie zrobiłem.
- Zrobiłeś bardzo dużo... sam fakt, że chcesz ze mną przebywać...
- Rozumiem.- wytarłem jego mokre policzki wzdychając - Jutro jak do ciebie przyjdę ma na mnie czekać lista z rzeczami jakie chciałbyś zrobić, zrozumiano?
- Nie mogę cię tak wykorzystywać.
- Jungkook... pytam czy zrozumiano.
- Tak, a...
- No śmiało.
- Ja... ja nigdy... nigdy z nikim nie byłem...- nie do końca zrozumiałem o co mu właściwie chodzi - Nie, to głupie...
- Ahh... chcesz... mamy się zachowywać jak para, tak?
- Boże, jaki ja jestem głupi... przepraszam.
- Czekaj, czekaj, spokojnie.- tak! Jak on ułatwił mi sprawę!
- Ja... nie wiem po prostu jak to jest.- jego twarz aż płonęła.
- Czyli dobrze rozumiem? Jesteś... gejem?
- Nie... nie wiem... ale wiem, że ty jesteś.- spojrzałem na niego pytająco - Jimin...- przysięgam, że jak tylko wyjdzie ze szpitala to trafi do niego z powrotem po próbie mordu na jego osobie.
- No tak... dobrze.- złapałem go za rękę - Chodź do środka bo zmarzniesz.- brunet przytaknął idąc potulnie do sali. Gdy się w niej znaleźliśmy Jimin jedynie skinął znacząco głową nie odzywając się nawet jednym słowem. Po ułożeniu Jungkooka do łóżka, ten złapał mnie za rękę patrząc na mnie wielkimi oczyma - Co się dzieje?
- Dziękuję.- szepnął całując mnie w policzek przez co moje serce zabiło dwa razy szybciej.

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

3 komentarze:

  1. OMG CUDOWNE *^* czekam na kolejne części... Kiedy to czytałam i poleciało "Haru Haru" nie mogłam powstrzymać łez. Jesteś genialna w tym co robisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam oderwać oczu od tego rozdziału. Jednak świadomość, że Kooki umrze mnie dobija. Nie chce, żeby umierał! W ogóle dlaczego on ma umrzeć? (no dobra wiem dlaczego) Ale i tak się na to nie zgadzam! Tae zostanie sam... :(
    Po mimo tego i tak czekam na kolejną część!
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. NIEEEEE. NIE ZABIJAJ GO, PROSZĘ, ZA BARDZO ICH UWIELBIAM W TYM FICZKU. A teraz keep calm. Strasznie mie się podoba to, jakie wartości ujmujesz w tym opowiadaniu. Cieszę się, że Tae pomaga Kookiemu!!! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń