4 sierpnia 2016

Jaebum&Jinyoung~cz.1 [Podróż w jedną stronę]




                               W końcu po wielu próbach udało mi się dostać na staż do gazety zajmującej się kryminalistyką. Miałem dość słuchania rodziny i znajomych, wmawiających mi, że nic nie umiem i że nigdy do niczego nie dojdę... że pisanie to nie mój konik... że powinienem zakopać te marzenia i pójść w ślady ojca, który jest najbardziej cenionym lekarzem w Busan. Po moim trupie... Mój starszy brat przez nadgorliwość i upartość rodziców poszedł na medycynę. Dzięki wpływom ojca studiował na najlepszym wydziale medycyny w Korei... co z tego ma? Po dwóch latach ciężkiej pracy, która absolutnie go nie interesowała postanowił porozmawiać z rodzicami o zmianie kierunku studiów. Chciał zacząć resocjalizację na Uniwersytecie w Busan, jednak spotkał się z ogromnym sprzeciwem rodziców. Po kilku tygodniach nie wytrzymał presji z ich strony i odebrał sobie życie. Niestety śmierć Jinkyunga nie dała im do myślenia. Przez pierwszy rok mojej studenckiej przygody również studiowałem medycynę, jednak nie chciałem popełniać tego samego błędu co mój brat. Zbuntowałem się i zmieniłem kierunek na dziennikarstwo. Rodzice dowiedzieli się o mojej decyzji jakieś pół roku po tym jak dokonałem zmiany na Uczelni. Jak? Kazali pokazać wyniki sesji. Miałem w domu piekło, ale z czasem się z tym pogodzili i stwierdzili, że to moje życie, które dzięki tej zmianie mogę już spieprzyć do końca. Teraz gdy zauważyli, że uczę się na samych 5 trochę odpuścili.
Jak już mówiłem, udało mi się dostać na staż do gazety, która ma swoją siedzibę w Incheon. Bardzo cieszyłem się na myśl o nim i o wyprowadzce z rodzinnego miasta. Od Busan do Incheon jest około 4,5 godziny drogi, także wybacz rodzinko... ale nie będę cię zbyt często odwiedzać, chociaż wątpię żebyś jakoś specjalnie nad tym ubolewała. Moje mieszkanie... a raczej goshiwon*, znajduje się na obrzeżach miasta, a co za tym idzie... mam niesamowity widok na Zatokę Kyonggi. Przyjechałem tu wczoraj wieczorem i szczerze mówiąc od tych kilku godzin jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Nie sądziłem, że ucieczka od rodziców może być tak przyjemna i orzeźwiająca.
Zmotywowany do pracy rozpakowałem swoje rzeczy, po czym pobiegłem do najbliższego sklepu po potrzebne do pracy rzeczy. Wiecie... zeszyty, notatniki i tak dalej. Teraz całymi dniami będę podawał dziennikarzom kawę, a w międzyczasie notował ile wlezie. Taaak... staże to jest właśnie to.
                       Nastał nowy dzień. Zerwałem się z łóżka około godziny szóstej, po czym w pierwszej kolejności wskoczyłem pod prysznic. Po kąpieli wciągnąłem szybko ssal ro ppung, gdyż tylko to miałem w domu do jedzenia i gotowy do pracy ruszyłem do redakcji. Gdy wyszedłem z klatki wciągnąłem nosem świeże, morskie powietrze uśmiechając się szeroko. Ahh... tego mi było trzeba. To jest właśnie mój czas, który muszę dobrze wykorzystać. Ruszyłem na autobus, gdyż byłem pewien, że bez problemu dotrę nim pod redakcję, jednak myliłem się. Z mojego przystanku autobusowego żaden nie jechał we wskazane miejsce. Westchnąłem rozglądając się dookoła w poszukiwaniu kogoś, kto wskazałby mi drogę. W niewielkiego, osiedlowego sklepiku wyszedł wysoki, szczupły brunet, po czym odpalił papierosa. Wyglądał na kogoś w moim wieku więc od razu ruszyłem w jego stronę.
- Przepraszam!- chłopak spojrzał na mnie od niechcenia, po czym wypuścił powoli dym - Jak dojadę w to miejsce?- mówiąc to wskazałem mu mapkę.
- A co tam niby takiego jest, że tam jedziesz?- jego głos był niski i okropnie szorstki. Przełknąłem z trudem ślinę nie odrywając wzroku od jego znudzonej życiem twarzy.
- Redakcja, w której mam odbyć staż...
- Kolejna hiena dziennikarska...- brunet westchnął rzucając peta na ziemię - Widzisz tą stację metra?- mówiąc to pokazał na podziemne wejście.
- Tak.
- Wsiadasz w linię numer 3 w kierunku centrum i wysiadasz na końcowym przystanku.- chłopak splunął na ziemię spoglądając ponownie na mapę - Później jak wyjdziesz z metra idź na przystanek autobusowy i wejdź w cokolwiek co jedzie pod tą redakcję... nazwa przystanku jest taka sama.
- O... bardzo ci dziękuję.- ukłoniłem się lekko się uśmiechając.
- Spoko... a teraz sorry, muszę już spadać.- mówiąc to odpalił kolejnego papierosa ruszając przed siebie. Długo jeszcze wpatrywałem się w jego skórzane spodnie oraz kurtkę. Wyglądał jak rockman albo wysokiej klasy harleyowiec. W końcu jednak oprzytomniałem, że spóźnię się na pierwszy dzień stażu więc czym prędzej ruszyłem w kierunku metra. Nieznajomy miał rację. Dojechałem do redakcji bez najmniejszego problemu. Gdy go jeszcze raz spotkam będę musiał mu się za to odwdzięczyć... może wyciągnę go na jakieś jedzonko? W sumie przydałby mi się w Incheon chociaż jeden kolega. No cóż... oczyściłem myśli skupiając się teraz tylko i wyłącznie na stażu. Wszedłem do niesamowitego, wysokiego, przeszklonego budynku udając się w stronę informacji.
- Dzień dobry.- uśmiechnąłem się spoglądając na około 40-letnią kobietę.
- Witam, w czym mogę panu pomóc?
- Nazywam się Park Jinyoung i miałem odbyć tutaj staż...
- Ahh tak, rzeczywiście... Dyrektor wspominał mi o panu.- kobieta spojrzała w notatnik, po czym wykonała telefon nie odrywając ode mnie wzroku - Mhm, rozumiem.- gdy odłożyła słuchawkę uśmiechnęła się wręczając mi kartę i identyfikator - Ta karta umożliwia panu dostanie się do każdego pomieszczenia w naszej redakcji. Identyfikator musi pan nosić na szyi przez cały dzień pracy. Po pracy rzeczy te wracają do mnie.
- Rozumiem... dziękuję.
- Pan Choi prosi pana do pokoju numer 563... na dziesiątym piętrze.- kobieta uśmiechnęła się wskazując szereg wind - Tam są windy.
- Bardzo pani dziękuję.- ukłoniłem się, po czym skierowałem się we wskazanym kierunku. Wow... mam własną kartę i identyfikator. Zwykłe gadżety, a ile dają mi radochy. Gdy drzwi do windy się zamknęły, uśmiechnąłem się szeroko nakładając identyfikator na szyję. Przez chwilę czułem się jak prawdziwy dziennikarz. Zaśmiałem się wysiadając na wskazanym piętrze. Przy windzie czekał na mnie uśmiechnięty, wysoki, niesamowicie przystojny mężczyzna.
- Jinyoung, mam rację?
- Tak... bardzo mi miło.- ukłoniłem się, po czym podałem mu rękę.
- Mi również... pozwól za mną.- weszliśmy do wspomnianego wcześniej pokoju numer 563, który mimo stanowisk pracy, wiał absolutną pustką.
- Em... dlaczego...
- Za chwilę wszystko ci wyjaśnię.- skinąłem głową wchodząc za mężczyzną do jego gabinetu - Usiądź.- gdy zająłem wskazane miejsce, dyrektor usiadł za biurkiem głęboko wzdychając - Nie będę owijał w bawełnę, bo my dziennikarze musimy walić prawdę prosto z mostu.
- Nie rozumiem...
- Wiesz czym zajmuje się nasza gazeta i na jaki dział zostałeś przyjęty.
- Tak wiem...
- Nie boisz się wyzwań?
- Nie... wiem z czym wiąże się ta praca.
- Świetnie... skoro interesuje cię dziennikarstwo to zapewne wiesz co dzieje się obecnie w Incheon.
- Zależy o czym teraz mówimy... czy o sprawie politycznej, handlowej, nie wiem... czy chodzi o rynek pracy...- mężczyzna uśmiechnął się, po czym podszedł do szafy wyciągając z niej segregator z masą notatek.
- Mówimy o szalejącym po Incheon gangu, który paraliżuje strachem mieszkańców.- otworzyłem szeroko oczy wpatrując się w zapiski z tej sprawy. Jak to możliwe, że o tym nie słyszałem? - Sprawa ta jest nagłaśniana jedynie w Incheon więc mogę wybaczyć ci twoją niewiedzę.- miałem ochotę parsknąć śmiechem i wyjść, ale wiem, że są to właśnie uroki posiadania pracodawcy. Zmiesza cię z gównem i błotem, no ale cóż... chcesz się rozwijać i pracować w zawodzie? To zaciśnij zęby i działaj.
- To bardzo tajne zapiski... nie rozumiem dlaczego pan mi je pokazuje.
- Chcę żebyś zajął się tą sprawą.- zamurowało mnie. Uniosłem bardzo powoli wzrok na szefa.
- Ja... miałem odbyć tu staż... podawać wam kawę, ja... jest pan pewien?
- Czytałem twoje prace i wiem ile potrafisz... Od dzisiaj jesteś moim pracownikiem.- pan Choi odpalił papierosa, po czym podszedł do ekspresu do kawy - Kawki?- pokręciłem przecząco głową spoglądając na segregator.
- Ja... nie wiem co powiedzieć.
- Wystarczy "dziękuję, już lecę do pracy".
- Oj to chyba za mało.- wstałem kłaniając się mężczyźnie - Bardzo panu dziękuję... nie wie pan jak wiele to dla mnie znaczy.- szef uśmiechnął się biorąc łyka kawy.
- Cieszę się.... a teraz proszę cię, weź do domu te materiały i uważnie się z nimi zapoznaj. 
- Oczywiście. 
- Przyjdź do mnie jutro koło 10-tej... wytłumaczę ci wszystko i rozpoczniesz śledztwo w tej sprawie.- wyszczerzyłem się głęboko się kłaniając.
- Nie zawiodę pana.
- Wiem to Junior... spadaj do domu.
- Do widzenia!- chwyciłem za akta sprawy, po czym pędem, w błogim wręcz stanie ruszyłem do mieszkania. Byłem tak podekscytowany, że czułem iż teraz mogę zrobić absolutnie wszystko. Gdy wsiadłem w metro wyciągnąłem telefon dzwoniąc do mamy.
- Słucham.
- Hej! Nie uwierzysz co się stało.
- Zmądrzałeś i wracasz do Busan studiować medycynę.- cała mama... kochana, prawda? Westchnąłem zaciskając powieki.
- Byłem dzisiaj w tej redakcji.
- I co?
- Dyrektor powiedział, że bardzo dużo umiem i że mogę zacząć od razu u nich pracę, rozumiesz to? Jestem tak szczęśliwy, że nawet sobie nie wyobrażasz.- mama westchnęła.
- Świetnie... i co teraz zamierzasz?- szczerze nienawidzę za to mojej mamy. Nigdy mnie nie wspierała i we mnie nie wierzyła. To cholernie boli, gdy własni rodzice nie cieszą się z twojego sukcesu.
- No... zostaję tutaj i zaczynam pracę jako dziennikarz, to chyba oczywiste.
- Boże Jinyoung... mam nadzieję, że jeszcze zmądrzejesz i wrócisz tutaj z podkulonym ogonem.
- Dostałem pracę... wymarzoną pracę... dlaczego nie możesz powiedzieć choć raz, że się cieszysz, że mi się udało?- czułem jak do oczu napływają mi łzy.
- Bo się nie cieszę... marnujesz sobie życie.- moja stacja. Wysiadłem idąc pędem do domu.
- Wiesz co? Mam was po prostu dosyć... dziwię się, że śmierć Jinkyunga niczego cię nie nauczyła.
- Nie pozwalaj sobie...
- Taka jest prawda do cholery!- wybiegłem z podziemi mocno w kogoś uderzając, przez co na ziemię wypadł mi segregator z aktami. Rozłączyłem się spoglądając na osobę, w którą wbiegłem. Okazało się, że był to chłopak, którego pytałem rano o drogę - Strasznie cię przepraszam.
- Znowu się spotykamy.- brunet westchnął podnosząc segregator - Chyba ci coś wypadło.
- O... dzięki.- wziąłem go do rąk biorąc głęboki oddech - Mieszkasz w okolicy?
- Mhm... a co?
- Bo... jestem tu nowy i... może skoczymy wieczorem na jakieś żarcie?
- No nie wiem.- chłopak zapalił spoglądając na mnie - Czuję, że jesteśmy z dwóch różnych światów.
- Czemu tak myślisz?
- Ja to wiem... po co przyjechałeś do Incheon? Tylko na ten staż?
- W zasadzie to... miał być staż, ale dzisiaj dyrektor zaproponował mi pracę i...
- Wow, szybko... musisz być naprawdę dobry.- uśmiechnąłem się lekko się pesząc.
- Czy ja wiem...
- Tak w ogóle jestem Jaebum.
- Jinyoung.- podaliśmy sobie ręce.
- Chodź, odprowadzę cię... póki co nie mam co robić.- czyżbym miał tu kogoś znajomego? Byłoby super. Ruszyliśmy w stronę wieżowca, w którym mieszkam.
- A ty czym się zajmujesz?
- Powiedzmy, że... mam swoją działalność.
- Oo... na czym ona polega?
- Nie za dużo chciałbyś wiedzieć?- zaczerwieniłem się czując jak robi mi się gorąco.
- Przepraszam...
- No tak... w końcu dziennikarz.- chłopak zaśmiał się spoglądając na segregator - Co tam masz?
- Akta sprawy, którą mam się zająć.
- O proszę... co to za sprawa?
- Hm... nie za dużo chciałbyś wiedzieć?- na twarzy Jaebuma pojawił się uśmiech.
- Ładnie pogrywasz.
- Uczę się od najlepszych.- zaśmiałem się podchodząc pod klatkę - To tutaj... wejdziesz?
- Może nie dzisiaj... ale umówmy się tu o 20-stej... mam ochotę na coś dobrego.
- Pewnie, super.
- No to trzymaj się.- brunet zniknął za moim blokiem. Uśmiechnąłem się, po czym wszedłem do środka kierując się do mieszkania. Gdy do niego wszedłem, zaparzyłem sobie kawy i zająłem się lekturą. Generalne streszczenie? W Incheon od ponad roku grasuje nieuchwytna grupa zajmująca się kradzieżami, handlem narkotykami, zastraszaniem mieszkańców itp. Działają zwykle w nocy... za dnia są normalnymi, spokojnymi obywatelami. Najlepsze jest to, że nikt nie wie jak wyglądają. Osoby, którym jednak udało się dostrzec ich twarze, ginęły zwykle na drugi dzień od zgłoszenia tego na policję. Ofiary twierdziły, że grupa składa się z sześciu chłopców w wieku około 20 lat. Jak to więc możliwe, że tak młode osoby potrafią sparaliżować strachem całe miasto? Co nimi kieruje? Dlaczego będąc w takim wieku nie zajmują się nauką tylko światem przestępczym? No właśnie... tego muszę dowiedzieć się sam. Byłem tak pochłonięty notatkami, że prawie zapomniałem o wieczornym spotkaniu z Jaebumem. Szybko się przebrałem biegnąc pod blok, pod którym czekał już chłopak.
- Hej!
- Czekam od dziesięciu minut.
- Przepraszam... byłem zajęty pracą.
- No tak... gdzie chcesz iść?
- Nie wiem... nie znam za dobrze miasta.
- No to musisz zdać się na mnie.- skinąłem głową, po czym ruszyłem za chłopakiem do pobliskiej, bardzo przytulnej knajpki. Gdy zamówiliśmy jedzenie, usiedliśmy przy barze pijąc piwo - Powiesz mi coś o sobie?
- Nie wiem co chciałbyś wiedzieć.
- Wszystko... skoro mamy być kumplami.
- No tak... to może...- w tej chwili zadzwonił telefon chłopaka... całe szczęście, bo nie lubię mówić o sobie.
- Przepraszam.- Jaebum odebrał telefon wsłuchując się w to, co mówi druga strona - Spoko... jem w tej knajpie co zawsze, to chodź.... no... spoko, hej.- gdy się rozłączył, spojrzał na mnie lekko się uśmiechając - Na chwilę wpadnie mój kumpel.
- Jasne... nie ma problemu.- gdy zaczęliśmy jeść ogarnęła nas absolutna cisza. Każdy zajęty był swoim jedzeniem. W pewnym momencie pod bar podjechał czarny motor, a na nim dobrze zbudowany chłopak o blond włosach.
- Siema.- gdy do nas podszedł, zmierzył mnie wzrokiem wzdychając.
- Hej...- rzuciłem nieśmiało biorąc łyka piwa.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz...- burknął spoglądając na Jaebuma.
- Luzuj, nie jestem głupi... tak w ogóle to Jinyoung... Jinyoung, to mój dobry kumpel Jackson.
- Miło mi.- uśmiechnąłem się nieśmiało, jednak mój entuzjazm zdusiło chłodne spojrzenie blondyna.
- Ta... Jaebum, mamy sprawę do załatwienia.
- Jaką?
- Chyba dasz się wyciągnąć na chwilę przed bar, co?
- Jasne...- brunet westchnął zerkając na mnie - Za chwilę wrócę.- skinąłem głową patrząc jak ci wychodzą na zewnątrz. Jackson wręczył coś Jaebumowi okropnie przy tym gestykulując. Słyszałem jak krzyczał, jednak nie mogłem wyłapać o co chodzi. W pewnym momencie blondyn wsiadł na motor zakładając kask. Jaebum schował tajemniczy podarunek od kolegi i jakby nigdy nic wrócił do środka - Jestem.
- Czemu tak krzyczał?
- A nie ważne... ma teraz gorszy okres i troszkę się gubi.
- Rozumiem...
- Z czasem na pewno się dogadacie... trzeba mu tylko trochę czasu.- skinąłem głową wpakowując do ust porcję makaronu - Powiesz mi co to za sprawa, którą się zajmujesz?
- Aishh... czy to ważne?
- Ciekawi mnie to.
- Mam dowiedzieć się czegoś więcej o tej grupie, która grasuje po Incheon... pewnie wiesz o kogo chodzi.
- Bardzo dobrze wiem... no cóż...- chłopak zaśmiał się popijając swoje ostre danie piwem - W takim razie powodzenia.

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*goshiwon- nazwa używana w Korei. Goshiwony są to niewielkie pokoiki, zazwyczaj o wymiarach 2 na 2 metry. W takim pokoju znajduje się łóżko, jakaś szafka, malutka kuchnia oraz kabina prysznicowa. Goshiwony służą za stancje dla studentów lub są zakwaterowaniem przyjezdnych turystów.

5 komentarzy:

  1. Stara to bd genialne! Ale czemu Junior jest tym dobrym on ma być tym bad! XD
    JB jest na to za słodki sorry,ale to fakty xD
    Czekam na next~

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się :D Liczyłam jednak na MarkJina... Ale i tak super v.v

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem na 100% pewna, że JB jest w tym gangu xD super, czekam na więcej ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooow! Wróciła właśnie z Japonii a tu opowiadanko z Got7! Zapowiada się nieźle wbiłaś się w moje klimaty! xD Czekam na dalszą część i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń