18 sierpnia 2016

Mark&Hyungwon~cz.2[Odkryć siebie]



                         Pocałowałem w czoło śpiącą jeszcze Dahyun, po czym wyszedłem z namiotu, by trochę pobiegać. Ćwiczę codziennie, jednak teraz nadarza się jedna z niewielu okazji, kiedy to mogę pobiegać na świeżym powietrzu. Po wyjściu na dwór zauważyłem rozciągającego się Hyungwona. Uśmiechnąłem się podchodząc do niego.
- Hej, już nie śpisz?- brunet spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.
- Nie... nie mogłem dzisiaj zasnąć...- odpowiedział wzdychając, po czym pomasował się po karku.
- Spanie w samochodzie chyba ci nie służy.
- To nie to.- Hyungwon przygryzł wargi spoglądając na morze - A ty co? Czemu nie w namiocie?
- Idę pobiegać.
- O... właśnie szykowałem się do treningu... mogę iść z tobą?
- Pewnie.- posłałem mu uśmiech klepiąc go po ramieniu. Po chwili w ciszy ruszyliśmy przed siebie. Słyszeliśmy jedynie trzask łamanych, drobnych gałązek i nasze ciężkie oddechy. Trwało to około 30 minut. Po tym czasie dotarliśmy do ogromnej, jednak bardzo kameralnej i cichej polany, na której nie było absolutnie nikogo. Otoczona była ciemnym, gęstym lasem, a na jej powierzchnię nie padały promienie słoneczne - Trochę strasznie.- szepnąłem uważnie się rozglądając. Chłopak przytaknął wychodząc na jej środek.
- Boisz się?
- Nie powiem, że nie.
- Stojąc tu mam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował.- czułem jak dostaję gęsiej skórki. Mimo to podszedłem do Hyungwona spoglądając w ciemny las - I co powiesz?
- Spadajmy stąd.
- No co ty.
- Nie jestem miłośnikiem horrorów... czuję się tu dość dziwnie.- brunet skinął głową, po czym zaczęliśmy wychodzić z polany na ścieżkę, którą biegliśmy. W pewnym momencie zerwał się dość silny wiatr, jednak wtedy wymieniliśmy się jedynie uśmiechami idąc dalej. Dopiero gdy usłyszeliśmy za plecami warczenie podobne do tego jakie wydają z siebie wściekłe psy wpadliśmy w panikę biegnąc pospiesznie przed siebie - Szybciej!- nagle usłyszałem krzyk Hyungwona. Spanikowany przystanąłem odwracając się za siebie. Chłopak leżał na ziemi jak długi zwijając się z bólu, jednak nikogo przy nim nie było. Przerażony podbiegłem do niego starając się go podnieść - Wstawaj, już niedaleko.
- Nie dam rady.- syknął masując się po kostce.
- Cholera...- kucnąłem uważnie oglądając jego nogę, która rzeczywiście nie wyglądała za dobrze - Dasz radę wskoczyć mi na plecy?
- Dojdę do namiotów sam.
- Nie wygłupiaj się.- podniosłem go stawiając jego obolałe ciało pod drzewem.
- Mark, ja naprawdę...
- Wskakuj.- powiedziałem stanowczo stając tyłem do chłopaka. Hyungwon jęknął, po czym owinął ręce wokół mojej szyi, niezdarnie na mnie wskakując. Złapałem go za pośladki, po czym usadziłem go wygodnie na swoich plecach - W którą stronę do namiotów?
- To chyba tam.- odpowiedział wskazując jedną ze ścieżek. Niosłem go do naszego obozu z mocno bijącym sercem. Cały czas miałem wrażenie, że ktoś nam się przygląda i za nami idzie - Nie jest ci ciężko?
- Hm?- zerknąłem za siebie czując jak denerwuję się coraz bardziej.
- Pytałem czy nie jest ci ciężko.
- Nieee, coś ty... jesteś leciutki.- wziąłem głęboki oddech rozglądając się nerwowo na boki - Nie czujesz się obserwowany?
- Hmmm.... nie.
- Dziwne...
- Daj spokój... faktycznie to było dziwne, ale nie przesadzajmy.
- Może masz rację.- wracaliśmy do obozu z dobre 40 minut gdyż ciężko nam było odnaleźć drogę powrtoną. Gdy weszliśmy na naszą polanę, dziewczyny siedziały przy ognisku grzejąc wodę w garnku.
- Oppa!- ucieszyła się Dahyun idąc w naszą stronę, podczas gdy jej przyjaciółka nawet nie drgnęła na widok swojego rannego chłopaka.
- Cześć skarbie.- pocałowałem ją delikatnie, po czym otworzyłem w samochodzie drzwi do bagażnika.
- Co się stało?- zapytała patrząc na Hyungwona.
- Przewróciłem się i trochę boli mnie noga... ale to nic takiego.- odpowiedział z uśmiechem.
- Przestań się nad sobą użalać...- burknęła Jungyeon zalewając sobię herbatę - Cioty tak mają...- dodała czym wprowadziła mnie w spore nerwy.
- Coś ty powiedziała?- wyprostowałem się odstawiając wcześniej wyciągniętą z bagażnika apteczkę.
- Daj spokój...- szepnął Hyunwon spuszczając głowę, na co Dahyun jedynie przytaknęła.
- Twój chłopak skręcił prawdopodobnie kostkę, a ty nawet nie zainteresowałaś się jego stanem... nie masz serca.
- Ja nie mam serca?- dziewczyna parsknęła śmiechem wbijając wzrok w bruneta - Hyungwon, robimy sobie dzisiaj dzień szczerości?
- Daruj sobie...- burknął zalewając się rumieńcem. O co tu do cholery chodzi? Spojrzałem na Dahyun, która zdenerwowana szarpała mnie za rękaw bluzy.
- Oppa... jedź z nim do szpitala, a my przygotujemy coś do jedzenia.- wypuściłem z siebie powietrze pomagając Hyungwonowi zająć miejsce z przodu samochodu.
- Najlepiej zamknij się w namiocie i poczekaj aż wrócimy...
- Co? Dlaczego?
- Coś tu jest... 
- Co... Mark, o czym ty mówisz?
- Jeszcze niczego tak naprawdę nie wiemy, nie strasz jej.- odpowiedział brunet zapinając pasy.
- O czym wy mówicie?
- Do namiotu.- pocałowałem ją w czoło, po czym usiadłem za kółkiem ruszając w stronę miasta. Gdy nasza polana zniknęła mi z zasięgu wzroku westchnąłem spoglądając na chłopaka - Hyungwon...
- Hm?
- Nie powinienem się w to mieszać, ale... o czym mówiła Jungyeon?- ten od razu zamilkł wbijając wzrok w okno. Po chwili jednak otworzył szybę wyciągając ze schowka papierosy, po czym odpalił jednego z nich - Hyungwon...
- Nie chcę o tym rozmawiać...
- Ale...- chłopak wywinął oczami włączając radio... to był ostateczny znak mówiący, bym nie poruszał więcej tego tematu. W absolutnej ciszy dojechaliśmy do szpitala, w którym kostka Hyungwona została zmrożona i umieszczona w opasce uciskowej - Jak się czujesz?- zapytałem gdy przekraczaliśmy próg szpitala.
- Już dobrze... dzięki, że mnie tu przywiozłeś.- uśmiechnąłem się lekko sadzając kolegę w samochodzie.
- Od tego ma się kumpli.- brunet odwzajemnił uśmiech opierając głowę o zagłówek - Coś cię gryzie.
- Nie coś, tylko Jungyeon...- kucnąłem na szpitalnym parkingu przyglądając się uważnie chłopakowi.
- Na pewno nie chcesz o tym pogadać?
- Wiesz... ufam ci, ale to chyba zbyt szybko... znamy się w końcu dopiero dwa dni.
- No tak.- uśmiechnąłem się wzdychając - Tooo... co robimy? Bo zakładam, że nie chcesz tam wracać.
- Normalnie czytasz mi w myślach.- zachichotałem sięgając po telefon.
- Poczekaj.- zadzwoniłem do Dahyun pytając ją o to czy wszystko z nią w porządku. Gdy dziewczyna zapewniła mnie, że nic się nie dzieje, zapytałem czy potrzebujemy czegoś ze sklepu... Dahyun... laska jak każda inna. Jej lista zakupów mogłaby się ciągnąć przez całą długość szpitalnego parkingu - No... to jedziemy na zakupy.- w sklepie poza potrzebnymi produktami kupiliśmy alkohol będący niezbędnikiem wieczornego ogniska. Przez cały ten czas świetnie się ze sobą dogadywaliśmy... nie brakowało nam tematów do rozmów, a z naszych twarzy nie schodziły uśmiechy. Znam Hyungwona od dwóch dni, a dogaduję się z nim jak z najlepszym przyjacielem.
- Boże spraw aby te 9 dni zleciało jak najszybciej.- burknął chłopak gdy wjeżdżaliśmy do lasu.
- Źle ci ze mną?- zaśmiałem się.
- Z tobą bardzo dobrze.- odpowiedział z grobową miną - Gorzej z tą pindą.
- Dasz radę... jakoś tak zorganizujemy czas żebyś z nią nie przebywał.- brunet skinął głową spoglądając na las. Ciekawe co to za sprawa, o której było tak głośno dzisiaj rano. Mam nadzieję, że gdy wieczorem trochę wypije, wszystko mi wyśpiewa. Wiem, że nie powinienem być tak wścibski, ale co ja na to poradzę, że tak bardzo mnie to ciekawi. Gdy zajechaliśmy na polanę wysiadłem pospiesznie z auta podbiegając do drzwi Hyungwona. Gdy je otworzyłem chciałem pomóc mu wysiąść, jednak ten odtrącił mnie spoglądając na swoją dziewczynę.
- Nie przy niej... znowu zacznie pieprzyć głupoty.- skinąłem głową dając mu wolną rękę. Jungyeon pokręciła jedynie głową wyciągając zakupy z bagażnika.
- Możemy pogadać?- spojrzałem na krótkowłosą dziewczynę, która jakoś niespacjalnie wyrażała zainteresowanie moją osobą - Mówię do ciebie...
- O czym chcesz ze mną rozmawiać?- westchnęła zerkając na mnie. Czułem jak tracę nad sobą kontrolę. Chwyciłem ją za rękę ciągnąc ją w stronę mostu - Hej!
- Nie irytuj mnie, dobrze ci radzę.- gdy weszliśmy na pomost, dziewczyna założyła ręce robiąc minę obrażonej divy - Dlaczego tak się zachowujesz?
- Nie wiem o czym mówisz.
- O tym jak traktujesz Hyungwona... to twój chłopak do cholery.
- Nie mam już do niego szacunku... nie po tym co zrobił.
- Z tego co wiem to ty go zdradziłaś.
- Owszem, ale miałam powód.
- Nic nie jest w stanie wytłumaczyć zdrady.
- On zdradził mnie pierwszy...- przyznam, że trochę zgłupiałem.
- Poczekaj... o czym ty mówisz?- blondynka westchnęła patrząc w stronę polany, jednak nikogo nie było na niej widać.
- Kilka dni przed urodzinami Hyungwona, jego kumpel zorganizował domówkę... Trochę popiliśmy i... Minhyuk... jego kolega, który jest gejem... zmusił go do pocałunku. Najlepsze jest to, że Hyungwon nie protestował. Całował się z nim na moich oczach, a później upierał się, że mu się to bardzo podobało i że czuje się bi... Podczas jego urodzin stwierdziłam, że się zemszczę...
- Przespałaś się z jego przyjacielem będąc tego w pełni świadoma, podczas gdy Hyungwon jedynie pocałował swojego kolegę i to jeszcze będąc pod wpływem...- Jungyeon wzruszyła jedynie ramionami.
- Ze mną nie ma żartów.
- Jesteś żałosna... mam nadzieję, że Hyungwon w końcu cię pogoni i znajdzie porządną dziewczynę.
- Albo chłopaka.- odpowiedziała drwiąco idąc w stronę polany - Ahh... zapomniałabym!- odwróciłem się spoglądając na dziewczynę - Uważaj żeby nie dobrał ci się do dupy!- Jungyeon zaśmiała się biegnąc w stronę Dahyun. Co za podła laska... nie rozumiem po co Dahyun brała ich ze sobą wiedząc w jakich są teraz relacjach. Jeśli chodzi o Hyungwona, mój stosunek co do niego nie zmienił się po tym, czego się właśnie dowiedziałem. Jeśli pocałunek z przyjacielem utwierdził go w tym, że czuje się bi, to chyba dobrze. Jesteśmy już w takim wieku, że to już najwyższa pora, by się określić.
                    Na szczęście reszta dnia minęła nam dość szybko i nawet bezkonfliktowo. Dahyun co chwilę plotkowała z Jungyeon o nowościach w świecie k-pop'u, dzięki czemu mogłem spędzić trochę czasu z Hyungwonem. Rozmawialiśmy o książkach, muzyce, sporcie, naszych zainteresowaniach, planach na przyszłość... naprawdę z przyjemnością będę wracał do tego dnia. Pod wieczór gdy dziewczyny poszły nad wodę, by się wykąpać, ja wraz z Hyungwonem zajęliśmy się przygotowaniem ogniska.
- Aishh...- brunet syknął siadając na przygotowanym kocu.
- Aż tak cię boli?
- Trochę... ale zaraz mi przejdzie i ci pomogę.
- Nie ma mowy.- rzuciłem drewno w miejsce wyznaczone na ognisko, po czym kucnąłem przed przyjacielem biorąc w ręce jego kostkę - Nasmaruję ci ją tym żelem, który dał lekarz.
- Nie no... mogę to zrobić sam.
- Nie kłóć się ze mną.- wymieniliśmy się uśmiechami, po czym odłożyłem delikatnie jego nogę idąc do namiotu po apteczkę. W sumie nie muszę jakoś specjalnie przejmować się słowami Jungyeon... widać, że Hyungwon traktuje mnie jedynie jak kumpla i niczego więcej ode mnie nie oczekuje. Po zabraniu żelu i czystego bandaża wróciłem do chłopaka siadając przed nim po turecku - Połóż na mnie nogę.- gdy Hyungwon ułożył kostkę na mojej nodze zdjąłem ostrożnie opaskę, po czym zacząłem smarować obolałe miejsce. Brunet wzdrygnął się sycząc - Zimne?- uśmiechnąłem się unosząc brew.
- Strasznie... ale to dobrze.
- Mam nadzieję, że po tym przestanie cię boleć.- dawałem z siebie naprawdę wszystko wczuwając się w każdy ruch.
- Na pewno.- Hyungwon przygryzł wargę - A jak jeszcze mamy pić, to pójdę spać absolutnie znieczulony.- zaśmiałem się owijając kostkę bandażem.
- Jakby jednak coś się działo w nocy to przyjdź po mnie, okej?
- Nie będę cię budził.
- Hyungwon...
- Dobrze, nie denerwuj się.- włożyłem kostkę w opaskę ciesząc się ze swojej roboty.
- Gotowe.
- Dziękuję.
- Możemy zaczynać!- usłyszałem za plecami krzyk Dahyun. Przytaknąłem, po czym zacząłem znosić do ogniska najpotrzebniejsze rzeczy w postaci jedzenia, alkoholu czy talerzy. Bez zastanowienia zająłem też miejsce obok chłopaka zaczynając z nim od razu rozmowę. Zdezorientowana Dahyun usiadła naprzeciwko nas wraz ze swoją koleżanką. Noc mijała naprawdę przyjemnie. Alkohol lał się litrami, a nasza czwórka była w coraz to lepszych nastrojach - Mam pomysł!- Dahyun wstała trzymając w ręku butelkę soju - Zagramy w butelkę na pytania albo zadania!- wraz z Jungyeon przytaknęliśmy na ten pomysł, jednak Hyungwon jako jedyny nie pałał jakimś szczególnym optymizmem.
- Co z tobą?- zapytałem kładąc mu rękę na kolanie.
- Nie lubię takich zabaw.
- Daj spokój... pośmiejemy się, może być fajnie.- gdy dziewczyny usiadły bliżej nas zaczęliśmy kręcić butelką. Wiadomo... każdy na początku prosił o pytania gdyż bał się wyzwań ze strony przeciwników. Gdy wypadło na Jungyeon ta uśmiechnęła się pijąc kolejną porcję soju.
- Chcę wyzwanie!
- Wskocz na golasa do morza.- odpowiedziała roześmiana Dahyun.
- Żaden problem... i tak jedynym facetem, któremu się to może spodobać będzie Mark.- dziewczyna zdjęła z siebie ubrania biegnąc w stronę wody. Dahyun nagle posmutniała jednak mimo to starała się dobrze bawić. Westchnąłem spoglądając na pozbawionego jakichkolwiek chęci do życia Hyungwona.
- W porządku?- brunet skinął głową lekko się uśmiechając. Nagle usłyszeliśmy plusk.
- Zadanie zaliczone!- krzyknęła Jungyeon.
- Wracaj do nas i bawimy się dalej!- moja dziewczyna wzięła głęboki oddech spoglądając na Hyungwona - Przepraszam, że cię tu zaciągnęłam.
- Nie przepraszaj mnie... dzięki tobie poznałem Marka.- Dahyun uśmiechnęła się spoglądając na mnie z błyskiem w oku. Pewnie się cieszyła, że zająłem się jej przyjacielem gdy tego najbardziej potrzebował. Gdy wróciła do nas mokra dziewczyna, Dahyun otuliła ją ręcznikami, po czym pomogła jej się ubrać.
- To teraz kręce ja.- krótkowłosa usiadła na kocu kręcąc butelką. Pech chciał, że wypadło na mnie. Uśmiechnąłem się cwaniacko prosząc o zadanie - Pocałuj Hyungwona.
- Jungyeon, no co ty...- Dahyun jakby trochę oniemiała.
- Daj spokój skarbie... to tylko zabawa.- odpowiedziałem patrząc na zaczerwienionego chłopaka - Hyungwon...
- To nie zepsuje relacji między nami?
- Nie ma takiej opcji.- odpowiedziałem wbijając się w pełne, niezwykle słodkie wargi kolegi...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



5 komentarzy:

  1. Szkoda, że skończyłaś w tym momencie, bo już się wczułem XD Ale piękne :3 No i jeszcze to wciśnięcie paringu Minhyuka i Hyungwona, który bardzo kocham ;-; super, zniecierpliwiony czekam na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Jestem zachwycona *^*

    OdpowiedzUsuń
  3. To się porobiło. Dopiero drugi dzień, a oni już się całują 😊 Jak to się mówi: im szybciej tym lepiej :D
    Nie wiem czemu, ale gdy wyobraziłam sobie Jungyeon skaczącą do morza na golasa, nagle straciłam apetyt xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego czekam że ktoś lub coś tam wpadnie i coś będzie nie tak

    OdpowiedzUsuń
  5. Ash! Mark całujący Hyungwona chyba się nie do końca domyśla jak to się skończy xD Mam ochotę na krwawą scenę jestem ciekawa czy Mark ma tylko wybujała wyobraźnię czy jednak czeka ich coś strasznego xD

    OdpowiedzUsuń