19 sierpnia 2016

Mark&Hyungwon~cz.3[Odkryć siebie]



- Dość!- oburzyła się Dahyun. Po kilku sekundach od jej krzyku przerwałem pocałunek patrząc nieprzytomnym wzrokiem w oczy Hyungwona. Brunet oblizał wargi lekko się czerwieniąc - Mark... śpisz dzisiaj na dworze!- po tych słowach obrażona dziewczyna ruszyła do namiotu, podczas gdy ja wciąż topiłem się w oczach przyjaciela.
- Wiedziałam...- Jungyeon westchnęła powoli wstając - Hyungwon, to koniec.- dodała, po czym zniknęła w namiocie, który dzieliłem z Dahyun.
- Jesteś wolny.- uśmiechnąłem się wracając powoli do siebie.
- Tak... na to wygląda.
- Uśmiechnij się... musimy to opić.- kąciki ust Hyungwona uniosły się lekko ku górze. Polałem nam soju wręczając jeden kieliszek chłopakowi - Nie cieszysz się?
- Bardzo się cieszę... za to ty będziesz miał jutro niezłą jazdę z Dahyun.
- A tam.- wzruszyłem ramionami unosząc kieliszek - Jakoś ją złagodzę.... Zdrówko.- piliśmy przez kolejne kilka godzin dopóki nie zaczęło świtać. Po tym czasie ledwo żywy ułożyłem się na kocu spoglądając na zamyślonego chłopaka - Zaraz umrę.
- Mmm... też nie czuję się najlepiej.
- Połóż się... może się lepiej poczujesz.
- A co powiesz na kąpiel w morzu?
- Teraz?- usiadłem wpatrując się w kolegę. Ten jedynie spojrzał na mnie uśmiechając się, po czym zaczął się rozbierać.
- To nam dobrze zrobi.
- Może i masz rację.- wstałem leniwie zdejmując z siebie warstwy ubrań. Gdy byłem już w samych bokserkach poczułem na swojej dłoni delikatny, nieśmiały dotyk, od którego zrobiło mi się przyjemnie ciepło.
- Gotowy?- zapytał z uśmiechem Hyungwon.
- Aishh... woda musi być teraz cholernie zimna.
- To mi zrobi dobrze na kostkę.- skinąłem głową łapiąc kolegę w talii. Gdy go dotknąłem ten zadrżał lekko się czerwieniąc. Poczułem w brzuchu dziwny ucisk, a serce jakby nagle przyspieszyło. Mimo to zacząłem prowadzić go w stronę wody.
- W ogóle... pamiętasz co się wczoraj stało?- zapytałem stawiając go w morzu.
- Pewnie... mimo, że wypiłem dużo to wszystko pamiętam.- skinąłem głową wchodząc nieco głębiej.
- Nie żałujesz?
- Rozstania z Jungyeon czy pocałunku?- zamurowało mnie. Odwróciłem się niepewnie w stronę kuśtykającego chłopaka.
- Em... w zasadzie obu tych rzeczy...
- Nie żałuję żadnej z tych rzeczy... dobrze się stało.- podsumował dając nura. Nie wiem czemu, ale od wczoraj odkąd się pocałowaliśmy moje serce bije przy nim dwa razy szybciej. Z resztą... wydaje mi się, że ja też nie jestem mu obojętny. Dzisiaj gdy go dotknąłem... aishh, o czym ja myślę. Jestem z Dahyun, a poza tym jestem w stu procentach hetero... była to jedynie chwila słabości pod wpływem alkoholu, to wszystko - Na co czekasz?!- krzyknął brunet znajdujący się już po drugiej stronie pomostu. Nie powiem mu przecież, że panicznie boję się wody, bo naoglądałem się za dużo horrorów... to by było dość głupie.
- Już płynę!- przeklnąłem w duszy tę chwilę, po czym zacząłem płynąć w stronę Hyungwona. Oczywiście wmówiłem sobie, że krąży koło mnie chmara rekinów, a pod piaskiem leżą zakopane zwłoki, które tylko czekają żeby wciągnąć mnie pod wodę - Jestem.- wysapałem łapiąc się panicznie pomostu. Brunet zmarszczył brwi uważnie mi się przyglądając.
- Boisz się?
- No co ty... po prostu dawno nie pływałem. 
- Mogłeś od razu powiedzieć, że masz lęk przed wodą... wtedy bym nie naciskał.
- Nie mam żadnego lęku do cholery.
- Takiego bohatera możesz zgrywać przed Dahyun, ale mnie nie oszukasz.- uśmiechnął się patrząc w stronę pomarańczowego słońca.
- Nie irytuj mnie.- chłopak zaśmiał się zerkając na mnie.
- A tak swoją drogą... ciekawe co nas wczoraj goniło, nie?
- Co by to nie było, mogłoby cię zjeść. 
- Ty tak na poważnie?- zapytał otwierając szeroko oczy.
- Hm... miałbym z głowy ciebie i twoje głupie gadki.
- Oh...- brunet westchnął, po czym odbił lekko od pomostu płynąc powoli w stronę plaży.
- Hyungwon... Hyungwon, nie wygłupiaj się.- zacząłem płynąć za nim, jednak ten nawet nie pomyślał o tym, by się zatrzymać - Hyungwon, żartowałem.- przez skręconą kostkę był osłabiony, dzięki czemu mogłem go zatrzymać. Widok jaki zastałem cholernie mnie zabolał - Płaczesz?
- Nie... jesteśmy w wodzie, to chyba logiczne, że...
- Zamknij się.- westchnąłem lekko się uśmiechając. Chciałem za wszelką cenę załagodzić sytuację - To był żart... przepraszam.
- Głupi żart.- szepnął brunet zlizując z warg łzę.
- Nie płacz...- zacząłem wycierać jego delikatną buźkę z łez - Wiem, że to było nie na miejscu... coś naprawdę mogło ci się stać...
- Przecież tego właśnie chciałeś.
- Nie... nie wybaczyłbym sobie tego, jakby ktoś cię wtedy skrzywdził.- Hyungwon zamknął oczy łapiąc mnie delikatnie za dłoń. Następnie przysunął ją w okolice swoich warg, po czym złożył na niej delikatny pocałunek. Mimo, że byłem w ogromnym szoku, z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie... nic więcej... nie potrafiłem go odepchnąć... powiedzieć, że ma przestać. Chyba za bardzo mi się to podobało... - Nie powinniśmy...- szepnąłem ciesząc się ostatnimi sekundami tej pieszczoty. Brunet spojrzał na mnie lekko zawstydzony.
- Przepraszam.- odpowiedział z lekkim uśmiechem i ponownie zaczął płynąć w stronę lądu. Tym razem go nie zatrzymywałem. Co tu się właśnie stało? Na szczęście nikt tego nie widział... poprzez "nikt", mam na myśli oczywiście Dahyun. Stałem w wodzie jak wryty wpatrując się w przepływające przede mną, drobne ryby.
- Mark...- mrugnąłem kilkakrotnie spoglądając na osobę stojącą obok mnie - Wołam cię już któryś raz...- była to Dahyun. Skinąłem głową uciekając wzrokiem na stojącego przy samochodzie Hyungwona - Oppa... wszystko w porządku?
- Kazałaś mi spać na dworze... jak może być w porządku?- jego idealne, mokre ciało lśniło skąpane promieniami słonecznymi.
- Wiem skarbie... zbyt ostro zareagowałam, przepraszam.- dziewczyna westchnęła głaszcząc mnie po ramieniu - Chodź do namiotu... jakoś ci to wynagrodzę.
- Nie mam ochoty.- burknąłem wychodząc z morza.
- Oppa!- no tak... należę do osób, które zwykle nie odmawiają, ale szczerze mówiąc nie mam ochoty na seks... z nią. Minąłem Hyungwona w absolutnej ciszy, po czym sięgnąłem do namiotu po ręcznik, którym pospiesznie zacząłem się wycierać. Czułem na sobie jego spojrzenie. Wiedziałem, że relacje między nami będą coraz gorsze, a atmosfera coraz cięższa. Nie obwiniam go za to, że mnie pocałował...w końcu sam tego chciałem. Najgorsze jest to, że całuje tak cholernie dobrze, że mam ochotę na więcej. Można więc powiedzieć, że głównie jestem wściekły na samego siebie - Oppa... co się z tobą dzieje? Proszę cię, nie bądź na mnie zły. 
- Boże Dahyun...
- Zrobię wszystko, tylko się na mnie nie złość.
- Zrozum, że to nie chodzi o ciebie! Nie wszystko kręci się wokół twojej osoby!- rzuciłem ręcznikiem, narzucając na siebie zdjęty kilkanaście minut wcześniej t-shirt. Miałem dość... chyba ta sytuacja trochę mnie przerosła.
- Mark...- usłyszałem cichy, zaniepokojony lekko głos Hyugwona. Spojrzałem na niego biorąc głęboki oddech.
- Jadę do miasta...
- Po co?
- Po fajki... jak chcesz to wsiadaj.- burknąłem idąc w stronę samochodu. Siadając za kierownicą ujrzałem jedynie płaczącą w ramionach koleżanki Dahyun. Kocham ją, ale miałem teraz poważniejszy problem. Gdy Hyungwon zajął miejsce obok mnie, spojrzał na mnie przełykając z trudem ślinę.
- Może... może nie powinienem z tobą jechać.- zamknąłem automatycznie drzwi, po czym ruszyłem w stronę centrum - Mark... co się stało?
- Chcę z tobą porozmawiać.
- O czym?- zamilkłem. Stwierdziłem, że bezpieczniej będzie odjechać kilka kilometrów od miejsca biwaku i dopiero zacząć rozmowę - Mark...- szepnął chłopak, jednak po ujrzeniu mojej kamiennej twarzy zamilkł skupiając się na drodze. Po przemierzeniu około 10 kilometrów, zatrzymałem się niedaleko wyjazdu z lasu. Otaczały nas drzewa... wokół nas było cicho i bardzo spokojnie... idealna atmosfera na rozmowę.
- Nie wiem nawet od czego mam zacząć...
- Mam czas...- szepnął brunet zaciskając dłonie na dresowych spodniach.
- Wybacz, ale... wiem o wszystkim.
- Nie rozumiem...
- Wiem, że całowałeś się ze swoim przyjacielem... wiem, że przez to poczułeś coś do facetów...
- Co?!... Skąd to wiesz do cholery?!
- Rozmawiałem z Jungyeon... 
- Jak mogłeś?!
- Co czułeś jak całowałeś mnie?- cisza. Wziąłem głęboki oddech spoglądając na zdziwionego kolegę.
- O czym ty mówisz...
- Odpowiedz mi...
- Nie chcę o tym rozmawiać...
- W końcu będziesz musiał... to dla mnie cholernie ważne...- Hyungwon odpiął pasy łapiąc za klamkę - Co ty robisz?
- Otwórz drzwi.
- Dlaczego?
- Po tym wszystkim nie będziesz chciał mnie widzieć.
- Więc ci się to podobało.- Hyungwon zaśmiał się nerwowo przygryzając wargę. Zapadła między nami cisza - Co teraz?
- Jak to co?- brunet zerknął w moją stronę czerwieniąc się - Po powrocie do Seoulu każdy idzie w swoją stronę... Jungyeon idzie zatruwać dupę innym ludziom, ty będziesz dalej wiódł słodkie, cukierkowe życie z Dahyun...
- A ty?... co z tobą?
- Nie wiem...
- A... jeśli bym ci powiedział, że...- czułem jak robi mi się gorąco, a słowa, które chciałem wypowiedzieć, nie mogły mi przejść przez gardło - Nie wiem czy nadal chcę być z Dahyun...- znów cisza. Hyungwon wpatrywał się we mnie wielkimi oczyma szukając w międzyczasie odpowiednich słów.
- Co ty pieprzysz...
- Nie chcę się wtrącać w twoje życie, ale dzięki tobie chyba zrozumiałem, kim naprawdę jestem...
- Przemyśl to dokładnie...- miałem dość. Nachyliłem się do chłopaka patrząc mu w oczy. Wymienialiśmy się jedynie ciężkimi oddechami... czuliśmy nasze szybko bijące serca - Nie rób tego.- szepnął, czym jeszcze bardziej zachęcił mnie do działania. Ułożyłem delikatnie dłoń na jego bladym policzku, po czym w bardzo subtelny sposób spróbowałem jego warg. Hyungwon zadrżał cmokając mnie w kącik ust - Będziesz tego żałował...
- Niczego nie będę żałował.- szepnąłem łącząc nasze wargi namiętnym pocałunkiem. Brunet mruczał głaszcząc mnie po karku - Dlaczego masz przed tym takie opory?
- Boję się, że spieprzę ci życie.
- Spieprzysz, jeśli się ode mnie odwrócisz i mnie zostawisz.- znów pocałunek. Nie potrafiłem się od niego oderwać. Wiedziałem, że zranię tym Dahyun, dlatego też stwierdziłem, że z wyznaniem prawdy poczekam aż wrócimy do domu. Hyungwon całował mnie coraz zachłanniej szarpiąc mnie delikatnie za włosy. Po jego policzkach spływały łzy, jednak jak później tłumaczył, były one wywołane szczęściem. W końcu brunet zaczerpnął powietrza przenosząc swoje pełne wargi na moją wrażliwą szyję. Jęknąłem przyciągając go w swoją stronę. Po chwili pieszczot, Hyungwon zostawił na mojej szyi krwawy ślad, jednak jękami zachęcałem go do zrobienia ich więcej. Tym razem wszystkie malinki chłopak umiejscowił pod moją koszulką. Po wszystkim oparł swoje drobne dłonie na mojej klatce piersiowej, po czym głęboko oddychając patrzył mi w oczy.
- To szaleństwo.- uśmiechnąłem się lekko go całując - Nie wracajmy tam.- zaśmialiśmy się stykając się czołami. Nie mam pojęcia, co wyprawiam. Działam pod wpływem chwili, ale jestem w takim wieku, w którym kieruję się głównie emocjami, a nie rozumem. Póki co mam przy sobie Hyungwona... nie chcę myśleć o nadchodzących konsekwencjach.

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


4 komentarze:

  1. Kocham kocham kocham kocham kocham

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz mam tylko mętlik w głowie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo! Chłopcy poszli na całość! Biorę się za kolejny rozdział! To powiadanie podbija moje serce!

    OdpowiedzUsuń