Wróciłem do mieszkania.... wróciłem z ogromnym poczuciem winy, pozbawiony godności i jakichkolwiek ludzkich odczuć. Nienawidzę siebie za to... Z pełną świadomością krzywdzę Sungjonga, ale z drugiej strony coś niewidzialnego pcha mnie w stronę Marka. Nie wiem co ten dzieciak w sobie ma, że tak cholernie mnie pociąga.
Starałem się wejść do mieszkania tak cicho jak tylko jest to możliwe. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem jednak zapalone w sypialni niewielkie światło. Sungjonggie zawsze przy nim śpi gdy spędza noc w mieszkaniu sam. Rozebrałem się po czym cicho zamknąłem drzwi. W drodze do sypialni chciałem jeszcze wstąpić do kuchni po coś do picia, jednak wtedy usłyszałem cichy, nieśmiały pomruk dobiegający z progu pokoju.
- Hyung...- wziąłem głęboki oddech odwracając się w stronę partnera.
- Czemu nie śpisz skarbie?
- Czekałem na ciebie.- chłopak podszedł do mnie wtulając się we mnie - Jesteś pewnie głodny i zmęczony, co?
- Trochę, ale poradzę sobie... leć spać.
- Y y.... przygotowałem ci gopchang gui.- mówiąc to włączył kuchenkę, by podgrzać danie - Wiem, że na noc to jest za ciężkie, ale pomyślałem, że skoro tak ciężko pracowałeś to przed spaniem...
- Myszko... dziękuję.- uśmiechnąłem się głaszcząc go po głowie. Sungjong uśmiechnął się delikatnie, po czym westchnął - Coś cię gnębi?
- Trochę... ale nie będę ci zawracał tym głowy.- zmarszczyłem brwi nalewając nam soku.
- Mów co się dzieje.- chłopak chwycił niepewnie szklankę upijając łyk napoju.
- Nie chcę cię denerwować na noc...
- Sungjong...
- No już już...- mówiąc to nałożył mi jeść stawiając talerz na stole - Jedz.- westchnąłem siadając.
- Słucham.
- Hyung... byłeś dzisiaj u niego?- chłopak zacisnął dłonie na szklance wbijając tym samym wzrok w podłogę. Otworzyłem szeroko oczy nie wiedząc co mam odpowiedzieć i jak się w tej chwili zachować.
- O czym ty mówisz?
- Mówię o Marku.... byłeś u niego czy... czy nie?- po jego porcelanowej twarzy popłynęły łzy.
- Oczywiście, że nie... skąd ten pomysł?- starałem się zachować spokój, ale nie jest to takie proste.
- Widziałem przecież jak na siebie patrzycie... on... pożerał cię wzrokiem... pozwoliłeś mu dominować... Gyu do cholery...- Sungjong spojrzał na mnie z trudem hamując wybuch płaczu - Spotykasz się z nim?
- Nie... nie spotykam się z nim...- podszedłem do niego patrząc mu głęboko w oczy - Kocham cię... przestań ciągle węszyć i podejrzewać mnie o ciągłe zdrady.
- Zrozum.... zrozum, że nie chcę cię stracić...
- Wiem to... i tysiące razy mówiłem ci, że mnie nie stracisz... Sungjong, co ja mam zrobić żebyś w końcu poczuł się przeze mnie kochany?
- Okaż mi to... podejdź do mnie choć raz i przytul mnie sam z siebie... zabierz mnie gdzieś... nawet głupi pocałunek na dzień dobry sprawi mi ogromną radość... Nigdy nie pocałowałeś mnie pierwszy... dopóki ja tego nie zrobię to nie wyjdziesz sam z inicjatywą. Nie wiem... może to wina leży po mojej stronie? Co robię źle?- westchnąłem głaszcząc go po twarzy - Powiedz mi Gyu... jeśli to z mojej winy szukasz pocieszenia u innych...
- U nikogo nie szukam żadnego pocieszenia, zrozum... Byłem dzisiaj w pracy i kończyłem projekt, który rano ma trafić w ręce inwestorów... Błagam cię, uwierz mi...- Sungjong skinął głową wycierając z policzków łzy.
- Przepraszam...
- Boże, co ja się z tobą mam...- wtuliłem go w siebie głaszcząc go po głowie.
- Usuń jego numer...
- Ty dalej swoje...
- Proszę cię, zrób to.
- Dobrze.- wyciągnąłem telefon kasując na oczach partnera numer Marka - Teraz troszkę spauzujesz?- ten jedynie skinął głową wieszając mi się na szyi.
- Jesteś tylko mój... żaden Mark nie będzie mi cię zabierał...
- Sungjonggie...
- Jakbyś odszedł do kogoś innego bym się zabił... nie zniósłbym rozłąki z tobą.- westchnąłem biorąc go na ręce. On coś wie... wie i teraz bezczelnie gra mi na emocjach i mną manipuluje.
- Nigdy od ciebie nie odejdę. Naprawdę nie wiem ile razy mam ci to jeszcze powtarzać.- mówiąc to zaniosłem go do sypialni kładąc go do łóżka - Jest już po trzeciej... śpij.
- A ty?
- Zjem, wykąpię się i do ciebie przyjdę.
- Wykąpiemy się razem?- uśmiechnąłem się całując chłopaka w czoło.
- Mam lepszy pomysł... pozwalam ci nie iść jutro na uczelnię, a ja zrobię sobie dzień wolny od pracy iii.... spędzimy cały dzień razem... może być?
- Hyung.- Sungjong przyciągnął mnie do siebie mocno mnie przytulając - Nie pamiętam kiedy ostatnio spędziliśmy razem cały dzień. Mogę zaplanować ten dzień?
- Pewnie, ale to rano.- odpowiedziałem cmokając go - Teraz obiecaj mi, że pójdziesz spać.
- Dobra no...- jęknął patrząc mi w oczy - Dobranoc Sunggyu.- nie zdążyłem nawet otworzyć ust - Kocham cię.
- Ja ciebie też klusku.... śpij dobrze.- pocałowałem go najdelikatniej jak tylko mogłem, po czym po nakryciu go kołdrą i jego ulubionym kocem wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni. Co za dzień... muszę to wszystko dokładnie przemyśleć. W piątek pojadę ostatni raz do Marka, ale tylko i wyłącznie na rozmowę... chcę się dowiedzieć czegoś więcej o jego związku z Jacksonem i pomóc mu ewentualnie w znalezieniu odpowiadającego mu partnera.
*
- Sunggyuuu...- usłyszałem cichy głos tuż obok mojego ucha. Mruknąłem naciągając na siebie kołdrę - Grubasie... wstawaj już.
- Mm... ja ci dam grubasa.- nie chciało mi się nawet otwierać oczu. Zaspany wtuliłem w siebie Sungjonga cmokając go w czoło - Jeszcze chwilę.
- Hyung jest już 11-sta. Chciałbym żebyśmy wykorzystali cały dzień.
- Mhm.- ziewnąłem spoglądając na tą słodką istotkę leżącą obok mnie - Mógłbyś zrobić mi kawę?
- Głupio się pytasz.- chłopak pocałował mnie wyskakując z łóżka. Sięgnąłem po telefon odczytując zaległe wiadomości.... jedna z nich przyszła od niezapisanego numeru... Mark. "Nie mogę przestać o Tobie myśleć Sunggyu. Błagam Cię, przyjedź dzisiaj do mnie". Zagryzłem wargę kasując od razu sms'a, po czym usiadłem na łóżku przecierając twarz - Proszę.- chłopak postawił na szafce nocnej kubek z gorącą kawą - Co chcesz na śniadanie?- upiłem łyk napoju, po czym odstawiłem kubek na bok spoglądając na partnera.
- Ciebie.- Jong zachichotał kucając między moimi nogami.
- Tak na dzień dobry?- zapytał całując mnie - Wiesz, że wolę się kochać wieczorem.
- Wiem... ale dzisiaj jest wyjątkowa sytuacja.- chłopak usiadł na mnie okrakiem patrząc mi w oczy.
- Jaki ty jesteś zaspany.
- Rozbudzisz mnie jakoś?- złapałem go w talii, delikatnie go po niej głaszcząc.
- Postaram się.- jego twarz nabrała delikatnych rumieńców... wyglądał tak samo jak podczas pierwszego razu... nieśmiały, zaczerwieniony... definicja słodyczy. Po chwili jednak połączył nasze usta pocałunkiem głaszcząc mnie po karku i tyle głowy. Położyłem się na łóżku ciągnąc go za sobą. Sungjong przeniósł wargi na moją szyję oraz obojczyki. Przygryzłem jedynie wargę pieszcząc delikatnie jego nagie plecy - Hyung?
- Hmm?
- Mógłbym dzisiaj być na górze?
- Jeśli to cię uszczęśliwi...
- Nie wiesz jak bardzo.- uśmiechnął się powracając do wcześniejszej czynności. W pewnym momencie naszą grę wstępną przerwał dzwonek do drzwi. Sungjong wyprostował się patrząc w stronę przedpokoju - Spodziewasz się kogoś?
- Nie.- westchnąłem siadając - Poczekaj chwilę, zaraz wrócę.
- Gyu...
- Może to coś ważnego.- pocałowałem chłopaka kierując się do drzwi. Gdy je otworzyłem wbiło mnie w ziemię. Pospiesznie wyszedłem na klatkę schodową zamykając za sobą drzwi - Mark?!- syknąłem trzymając klamkę, by nie wyszedł do nas Sungjong - Co ty tu robisz?
- Nie odpisałeś na mojego sms'a...
- Skąd wiesz gdzie mieszkam...
- Wiem o tobie wszystko.- mówiąc to zbliżył się do mnie całując mnie - Tęskniłem.
- Sungjong jest w domu... co ty wyprawiasz?
- Zlej go... Zrozum, że to mnie potrzebujesz.- mówiąc to ponownie wbił się w moje usta. Odtrąciłem go głęboko oddychając.
- Przyjdę do ciebie w piątek... a teraz spadaj.
- Przyjdź dzisiaj...
- Dzisiaj cały dzień spędzam z Sungjongiem...
- Hyung...
- Idź już stąd.- wszedłem do mieszkania zamykając za sobą drzwi. W progu sypialni ujrzałem zaciekawionego partnera - Już jestem.
- Kto to?
- Jakiś ankieter... zawraca tyłek i tyle.- serce rozsadzało mi klatkę piersiową. Jestem tak potwornie zestresowany, że za cholerę nie mogę się uspokoić. Sungjong podszedł do mnie wtulając się we mnie.
- Czym się tak denerwujesz?
- Nie denerwuję się.
- Mocno bije ci serce.- po tych słowach pocałował mnie w klatkę piersiową posyłając mi przy tym uśmiech.
- Bo jestem potwornie na ciebie napalony, a ten dupek nam przerwał.
- Spokojnie Hyung... za chwilkę do tego wrócimy.- po tych słowach zaciągnął mnie do sypialni rzucając mną na łóżko. Dopiero teraz widzę jak bardzo potrzebowałem zbliżenia z nim. Muszę za wszelką cenę skupić się na swoim chłopaku, by jak najszybciej dotarło do mnie, że Mark był jednorazową przygodą, którą muszę jak najszybciej zakończyć. Gdy po udanym stosunku z Sungjongiem wyszedłem spod prysznica ten zrezygnowany podszedł do mnie wzdychając teatralnie.
- Co się dzieje divo?
- Wieczorem ma przyjść do nas Dongwoo.
- Uwielbiam go, ale... po cholerę ma tu przyłazić?- chłopak zaśmiał się dźgając mnie w brzuch.
- Chce z tobą o czymś pogadać... a mi kazał jechać do rodziców.
- Co takiego?... coś się stało czy o co chodzi?- zapytałem wycierając włosy.
- Nie mam pojęcia... może ma jakiś problem czy coś...
- Powiedziałby ci o tym.- westchnąłem rzucając ręcznik do łazienki - To co? Zamawiamy żarcie i oglądamy jakiś film?- chłopak pospiesznie skinął głową biegnąc do kuchni po ulotki z różnych knajp.
- Dzisiaj mam ochotę na mandu i jjajangmyeon!
- Weź wszystko na co masz ochotę.... i nie krzycz.- zaśmiałem się przytulając partnera od tyłu. Sungjong uśmiechnął się wręczając mi ulotki.
- A ty co zjesz?
- Sungjonga w... czymkolwiek.- odpowiedziałem całując go w policzek.
- A tak poważnie?- znów się zaczerwienił... moje kochane cudo.
- Hmmm.... może maeuntang.
- Tylko?
- Mhm... nie jestem głodny.
- No dobrze.- Sungjong sięgnął po telefon wybierając numer do restauracji. Gdy jedzenie w końcu przyszło, rozsiedliśmy się przed telewizorem oglądając wspólnie film, do którego zabieraliśmy się od dobrych dwóch miesięcy.
- O której ma przyjść Dongwoo?
- Mówił, że będzie koło 19-stej.
- Aish... to zaraz.
- No.... zjem i spadam do rodziców.
- Daj spokój... zostań w domu.
- Nie chcę wam przeszkadzać.
- Gadanie... masz zostać.
- Hyung prosił żebym pojechał... ponoć to coś poważnego.- westchnął biorąc ostatni kęs mandu do ust - Ale liczę na to, że później mi wszystko opowiesz.
- Pewnie, że tak.- uśmiechnąłem się zastanawiając się o czym poważnym może rozmawiać ze mną Dongwoo... on i poważna rozmowa? To nie idzie ze sobą w parze. Po kilku minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Jęknąłem spoglądając na chłopaka.
- Otworzę.- Jonggie wyrwał do drzwi otwierając je - Cześć Hyung.
- Hej młody... jak tam?
- Dobrze... tylko odkąd dostałem od ciebie telefon zastanawiam się co jest tak poważne, że aż muszę jechać do rodziców.
- Dowiesz się w swoim czasie... spakowałeś się?
- Tak.- mówiąc to wskazał na leżący w przedpokoju plecak.
- Tu masz kasę na taksówkę.- westchnąłem idąc leniwie do przedpokoju.
- Hej.
- Cześć...- Dongwoo zmierzył mnie wzrokiem podając bratu bluzę - Ubierz ją i zmykaj.
- Już?
- Sungjong nie dyskutuj.- chłopak westchnął podchodząc do mnie.
- Wrócę jutro po zajęciach.- uśmiechnąłem się cmokając go.
- Uważaj na siebie.
- Dobrze... ah... i dziękuję ci za dzisiejszy dzień.- czułem jak pęka mi serce... nie sądziłem, że wspólne leniuchowanie na kanapie sprawi mu tyle radości.
- Nie masz za co dziękować skarbie.- pocałowałem go zapinając mu w międzyczasie bluzę - Jak będziesz szedł spać...
- Tak wiem... zadzwonię.- wymieniliśmy się uśmiechami, po czym Sungjong wyszedł z mieszkania. Dongwoo zamknął drzwi na klucz, po czym przeniósł na mnie wzrok.
- Coś się stało?- zapytałem idąc do salonu.
- Rzygać mi się chcę jak na was patrzę...- zatrzymałem się odwracając się niepewnie do tyłu.
- O czym ty mówisz?
- O czym mówię?!- przyjaciel podszedł do mnie wręczając mi telefon z wiadomościami - Przeczytaj to!- zdziwiony zacząłem przeglądać smsy.... zamurowało mnie. Mark zdobył numer do Dongwoo i powiedział mu o naszym romansie... po prostu nie wierzę.
- Co... jak on...
- Sypiasz z nim, a później jak gdyby nigdy nic wracasz do Sungjonga?! Jak możesz?! Nie wstyd ci?!
- Nie mów, że w to uwierzyłeś.
- To ty wpadłeś na pomysł zamiany partnerów!... Teraz mogę spodziewać się po tobie wszystkiego!
- Nie spotykam się z nim! Co wam do cholery odwaliło?!
- Oo czyli jednak Sungjong też coś podejrzewa, tak?!
- Jesteście przewrażliwieni!- chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za koszulkę.
- My przewrażliwieni czy ty puszczalski?!
- Uważaj co mówisz!
- Jeśli nie potrafisz utrzymać fiuta w spodniach to nie powinieneś być z nikim! Po cholerę jesteś z moim bratem skoro i tak puszczasz się z innymi?!- odepchnąłem od siebie przyjaciela głęboko oddychając.
- Nie zdradziłem Sungjonga, jasne?
- Nie chcę mi się w to wierzyć...
- Gówno mnie obchodzi w co wierzysz, a w co nie...
- Posłuchaj mnie uważnie.... jeśli Sungjong się o tym dowie i coś sobie przez to zrobi to kurwa nie ręczę za siebie...
- Wyjdź stąd...
- Rozumiesz co do ciebie mówię?!
- Chyba wyraźnie powiedziałem żebyś stąd spieprzał!
- Dupek... nienawidzę cię...- podszedłem do Dongwoo wypychając go za drzwi, które zamknąłem za nim z hukiem. Byłem wściekły. Zlapałem za telefon wybierając numer Marka. Czułem, że jak go spotkam to go zabiję.
- Słucham.
- Słucham?! Za 5 minut masz u mnie być!
- Coś się stało?!
- Nie rób z siebie idioty!
- Sunggyu...
- Rusz dupę i tu przyjdź!- rzuciłem telefonem głęboko oddychając. Właśnie straciłem przyjaciela, a jak tak dalej pójdzie to stracę też chłopaka. Co ten pieprzony Mark sobie wyobraża?! Jak może tak bardzo ingerować w moje życie?! Chodziłem po całym mieszkaniu czekając na przyjście kochanka. W międzyczasie obmyślałem plan zemsty. Nie zostawię tak tego... nie dam mu spieprzyć sobie życia. Gdy usłyszałem pukanie do drzwi pospiesznie je otworzyłem wciągając rudzielca do środka - Ty podły dupku...
- Hyung, o co chodzi...
- O co chodzi?!... Bawisz się w prześladowcę czy o chuj ci chodzi?! Skąd wiesz gdzie mieszkam i skąd masz numer do Dongwoo?! W ogóle... jak mogłeś do niego napisać?!- Mark uśmiechnął się podchodząc bliżej mnie.
- To dlatego, że cie kocham.
- Co ty w ogóle mówisz?- syknąłem - Nic o sobie nie wiemy... tylko ze sobą sypiamy, to wszystko...
- Powinieneś dać mi szansę Sunggyu.
- Zapomnij... to koniec, rozumiesz?! Po tym co zrobiłeś mam dać ci szansę?! Jaja sobie robisz?!
- Sungjong na ciebie nie zasługuje... to dzieciak, który nic nie wie o poważnym związku.
- Jesteś chory...
- Po prostu zakochany.
- Wybij to sobie z głowy... przekraczasz próg tego domu i o mnie zapominasz... to koniec Mark.
- Boisz się, co?
- Wyjdź stąd, dobrze ci radzę...- Mark uśmiechnął się oblizując wargi.
- Szkoda gdyby Sungjong się o tym dowiedział, co?
- Spróbuj pisnąć mu choć słówko... zatłukę cię jak psa...
- Hm... myślę, że dopiero wtedy mi podziękujesz za to, że cię od niego uwolniłem.- wściekły wyrzuciłem chłopaka za drzwi osuwając się po nich. To koniec... wystarczył jeden skok w bok, by moje dotychczasowe, idealne życie, którego nie potrafiłem docenić, posypało się jak domek z kart...
~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------