3 kwietnia 2016

V & Youngjae ~cz.6 [Spotkanie po latach- Koniec]



- Chłopcy, obiad!- spojrzeliśmy na siebie nic nie mówiąc - Youngjae! Tae!
- Wymyśl coś...- szepnął V wbijając ponownie wzrok w telefon. Wziąłem więc głęboki oddech, po czym wyszedłem z pokoju.
- Oo jesteś... a Taehyung?
- My... musimy wyjść.- czułem jak do oczu napływają mi łzy, jednak za wszelką cenę starałem się pozostać twardy.
- No dobrze, to zjecie i pójdziecie.
- Tato...- podszedłem do mężczyzny wtulając się w niego. Był ogromnie zaskoczony, co było można było od razu wyczuć. Przytulił mnie po kilkunastu sekundach, przez co po zaciśnięciu powiek wypłynęły spod nich łzy... czułem, że widzę go po raz ostatni.
- Youngjae... wszystko dobrze?
- Powiedzmy.
- Co się dzieje?
- Nic... przytul mnie.- wtedy też do kuchni wszedł V, który poruszony widniejącym widokiem zacisnął pięści i wargi powstrzymując się od łez.
- Co się do cholery dzieje?- czułem, że ojciec jest naprawdę wystraszony. W sumie mu się nie dziwie... teraz ma już tylko mnie i całą swoją uwagę i miłość przelewa na mnie. Gdyby mnie nagle zabrakło chyba by zwariował.
- Tato...- spojrzałem na mężczyznę wycierając wilgotne od łez policzki - Ja... wiem, że nie byłem najlepszym synem...
- Youngjae...
- Tak cholernie się boję...- Tae podszedł do mnie wtulając mnie w swoje roztrzęsione ciało.
- Nigdzie stąd nie wyjdziecie dopóki nie dowiem się o co chodzi.
- Chodzi o to, że... Muszę zniknąć na kilka dni... ale... mam nadzieję, że wrócę...
- Na pewno... spokojnie.- szepnął V całując mnie w czoło.
- Wiedziałem do cholery, że na rzeczy jest coś poważnego... te pobicia to nie wina kolegów ze szkoły, mam rację?- nie zdążyłem nawet otworzyć ust - Oczywiście, że mam... kto ci to zrobił?
- Tato...
- Mów do cholery, bo stracę cierpliwość!
- Nie krzycz na mnie!- jestem chodzącym kłębkiem nerwów... możliwa strata chłopaka, czy zagrożenie życia ojca jedynie to wszystko nasilają.
- Masz rację... przepraszam...- ojciec wziął głęboki oddech siadając obok blatu kuchennego - Taehyung... powiesz mi co się dzieje?
- Nie mogę... przepraszam.
- Prześladują was rówieśnicy? Porozmawiam z nauczycielami...
- Nie... proszę cię, skończ...- odpowiedziałem zerkając na niego niepewnie - Co byś zrobił jakbym ci powiedział, że... istnieje taka możliwość...- wziąłem głęboki oddech patrząc na Tae - Wyjdę dzisiaj z domu i już nigdy nie wrócę... nigdy mnie już nie zobaczysz...
- Synu, o czym ty mówisz...
- Youngjae, nic już nie mów...- uciszył mnie chłopak zerkając na mojego przerażonego ojca.
- Nie mogę...- szepnąłem połykając słone łzy.
- Jeśli się wygadasz bardzo poważnie mu zaszkodzisz...
- Kurwa mać... co się tu do cholery dzieje?
- Bierzemy udział w nielegalnych walkach i dzisiaj... czuję, że zginę.- cisza... w pomieszczeniu zapanowała głucha cisza, zagłuszana jedynie mocnymi uderzeniami naszych serc. Taehyung wbił wzrok w ziemię... czułem, że jest na mnie zły. W sumie jestem idiotą, że się wygadałem, ale kierował mną strach... jak się boję to nie potrafię trzeźwo myśleć.
- To żart?- zapytał po chwili odpalając papierosa.
- Tato...
- Jak... jak mogliście wpakować się w takie gówno?! Wiecie czym to grozi?!
- My...
- Youngjae, mam tylko ciebie!
- Wrócę do ciebie, przyrzekam...
- Nigdzie nie pójdziesz... nie pozwalam ci na to.
- Musi...- oboje wbiliśmy wzrok w przestraszonego całą tą sytuacją V - Jeśli tego nie zrobi nasz szef zabije nas i naszych najbliższych... 
- Czyli jak go puszczę to życie straci jedynie moje dziecko...- ojciec parsknął śmiechem odpalając kolejnego papierosa - Masz wszystko Youngjae.... czego ty jeszcze dzieciaku chcesz?! 
- Nie mam kochającej się, pełnej rodziny... przez kilka lat żyłem z depresją w totalnej samotności, podczas gdy ty z matką skupialiście się na rozwodzie...
- Do czego zmierzasz...
- Szukałem dla siebie czegoś, co wyciągnie mnie z tej pieprzonej, dobijającej pod każdym względem rutyny...
- I dlatego postanowiłeś ryzykować własnym życiem...
- Dzięki temu odnalazłem Tae...
- Pieprzenie...
- Tato, dam radę, tylko.... wesprzyj mnie... powiedz...- nie potrafiłem dokończyć... gula w moim gardle totalnie uniemożliwiła mi mówienie.
- Kocham cię najmocniej na świecie i w ciebie wierzę... ale zrozum, że nie pozwolę ci uczestniczyć w czymś takim... właśnie dlatego, że tak cholernie mi na tobie zależy...- Taehyung wytarł łzy, po czym podszedł do mojego ojca.
- Jeśli będzie taka potrzeba poświęce za niego własne życie... obiecuję, że nie dam go skrzywdzić...
- Taehyung!- wyrwałem w stronę chłopaka pchając go na ścianę - Co ty pieprzysz?!- widzę, że strach udziela się naszej dwójce, przez co jesteśmy potwornie nerwowi i trochę podchodzimy do tego w histeryczny sposób.
- Uspokój się...- szepnął delikatnie mnie całując - To moja wina i nie mogę dopuścić do tego, by coś ci się stało...
- Tae...
- Posłuchaj mnie choć jeden raz...- nic nie odpowiedziałem. Chłopak złapał mnie za rękę patrząc na mojego ojca - Proszę na niego czekać... powinien wrócić koło drugiej w nocy...
- Pojadę z wami...
- Tato, nie...
- Nie dyskutuj do cholery... wystarczająco narobiłeś.- fakt... nie miałem już siły na te kłótnie. Wszyscy w ogromnym stresie i nerwach wpakowaliśmy się do auta Tae, po czym ruszyliśmy w nasze miejsce pracy. Gdy zajechaliśmy pod budynek żaden nawet nie drgnął - Pokażcie im...- ciszę przerwał ojciec łapiąc za klamkę drzwi - I Youngjae...- spojrzałem na niego przełykając z trudem ślinę - Kocham cię synu... proszę cię, pamiętaj o tym...
- Też cię kocham tato...- szepnąłem, po czym pospiesznie wysiadłem z auta kierując się wraz z Tae w stronę drzwi budynku.
- Wszystko dobrze?- zapytał łapiąc mnie za rękę.
- Nie mogę zawieść ojca...- po tych słowach przekroczyliśmy próg kierując się w stronę szatni. Po wejściu do niej jako pierwszy zwrócił na nas uwagę Jackson.
- Masz szczęście, że walczymy z wrogim gangiem... inaczej rozpieprzyłbym ci dzisiaj łeb. 
- Odpierdol się ode mnie...- syknąłem zaczynając się przebierać.
- Co powiedziałeś?- westchnąłem spoglądając na chłopaka.
- Powiedziałem, że masz się ode mnie odpierdolić... mam powtórzyć raz jeszcze?- zapytałem podchodząc bliżej niego.
- Youngjae, nie zaczynaj z nim.- V złapał mnie za rękę, jednak pospiesznie ją wyrwałem.
- Mam przeprowadzić na tobie rozgrzewkę przed dzisiejszą walką?
- A ty znowu swoje...- zza wieszaków z ubraniami wyszedł zrezygnowany i znudzony całą tą sytuacją Jaebum - Odpieprz się od chłopaka i zajmij się swoją dupą.- wiem, że Jackson czuje do JB wielki szacunek, z racji tego, że przyszedł do gangu jako pierwszy i jest kimś w rodzaju opiekuna, trenera i lidera - Poza tym, nie ty dzisiaj walczysz, tylko Taehyung... ochłoń.- czułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. Spojrzałem na przerażonego Tae, który mimo wszystko starał się ukryć zdenerwowanie za wymuszonym i sztucznym uśmiechem.
- Tae...- podszedłem do niego odciągając go na bok.
- Nie denerwuj się... wszystko będzie dobrze.
- Nie możesz dzisiaj walczyć...
- Zostałem wybrany... nie zmienisz tego.
- Wyjdę na ring z tobą.
- Skarbie... dam radę.- powiedział z uśmiechem, po czym postawił mnie pod ścianą delikatnie mnie całując - Idź, uspokój ojca.
- Hyung...- po policzkach znów zaczęły mi spływać łzy.
- Youngjae... co by się nie stało, pamiętaj, że cię bardzo kocham.
- Tae, nie...
- Chodź tu płaczko.- chłopak przyciągnął mnie do siebie namiętnie mnie całując. Nie byłem w stanie odwzajemniać jego pieszczoty, gdyż ból i łzy mi na to nie pozwalały.
- TAEHYUNG! ZACZYNAMY!- przyjaciel spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Jutro rano będziemy się z tego śmiać.
- Wiem.... na pewno tak będzie.- szepnąłem głaszcząc go po twarzy - Kocham cię Tae...
- Ja ciebie też.- odpowiedział całując mnie w dłoń, po czym bez przeciągania wyszedł z szatni. Spanikowany pobiegłem na trybuny szukając ojca. Gdy go namierzyłem usiadłem obok niego.
- Youngjae... nie walczysz?- zapytał z uśmiechem. Pokręciłem przecząco głową wtulając się w niego - Taehyung?- wybuchłem płaczem zerkając niepewnie na ring - Ciii, nie płacz... na pewno sobie poradzi.
- Stracę go.- pisnąłem gwałtownie się podnosząc, gdyż szef właśnie rozpoczął walkę - Boże, nie...- czułem na sobie ramiona ojca, który w tym momencie był dla mnie ogromnym wsparciem. Patrząc na ring mogłem dostrzec mojego drobnego chłopaka, na przeciwko którego stał potężny, wysoki chłopak patrzący na niego z drwiącym uśmiechem. Był z gangu mającego swoją siedzibę w Yeosu... dużo się o nich słyszało. Zwłaszcza tych złych rzeczy.
- Zabij skurwiela, Tae!- wrzasnąłem podnosząc się z miejsca. Walka się rozpoczęła... z początku ten dupek pogrywał z V na wszelkie możliwe sposoby... robił z niego idiotę, ganiał go po całym ringu, co chwilę szturchał i wyzywał... dopiero po tym jak mój chłopak stracił cierpliwość i uderzył go z całej siły w żebra, coś w nim pękło i cała dotychczasowa zabawa z jego strony się skończyła. Nie miał szans... Taehyung został przyciśnięty do ziemi ogromnym ciężarem przeciwnika.
- Youngjae, usiądź...- szepnął ojciec ciągnąc mnie za rękę.
- TAEHYUNG ZATŁUCZ GO!- wtedy też V oberwał w głowę tracąc tym samym chwilowo świadomość.
- Youngjae...
- Puść mnie.- zacząłem się szarpać z ojcem.
- To nic nie da!
- Puść mnie do cholery, przecież on go wykończy!- przeciwnik V podniósł jego bezwładne ciało pokazując je podnieconemu tłumowi.
- Poczekaj aż odzyska przytomność!
- Dokładnie! Niech zdycha w świadomości!- nie wierzę...
- Tato, puść mnie!
- Nie pozwolę żeby ciebie też zabił!
- Jak możesz?!- wtedy też V uniósł lekko głowę rozglądając się dookoła - Tae... Hyung błagam cię, walcz!- spojrzeliśmy na siebie... miałem wrażenie, że na sali znajdujemy się tylko we dwoje.... cisza... głośne bicie serca i słowa wypowiedziane przez Tae z uśmiechem "Kocham cię płaczko". Po nich bezsilny chłopak został rzucony o ścianę i dobity przez bezlitosnego przeciwnika. Straciłem kontakt z rzeczywistością.... znów głucha cisza.... widziałem wiwatujący tłum i kolegów z mojego gangu, którzy pobiegli chłopakowi na ratunek, na który jednak było już za późno.
- Youngjae...- wylądowałem w ramionach ojca. Chyba nie do końca miałem świadomość tego, co właśnie się stało.... Znów go straciłem. Tym razem jednak nieodwracalnie, na zawsze... Jak mogłem do tego dopuścić? Co jest ze mną nie tak, że bez przerwy musieliśmy się mijać... kłócić i rozstawać... Czemu miłość i nastoletnie życie muszą być tak cholernie trudne?! Czemu musimy walczyć o tak proste z pozoru rzeczy, jakimi są miłość i bliskość drugiej osoby?! Dlaczego gdy się do kogoś zbliżamy i nasze życie zaczyna wyglądać jak scena z filmu, coś musi stawać nam na przeszkodzie?! Czemu to musiało spotkać właśnie nas... Dwójki zwyczajnych nastolatków pragnących oderwania od rzeczywistego świata i zaznania prawdziwej, niezwykle romantycznej miłości... Niczym przecież nie zawiniliśmy, a mimo to zostaliśmy brutalnie ukarani.... dlaczego?

~Koniec.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Bardzo przepraszam za to zakończenie... mam nadzieję, że nie będziecie za to na mnie źli. Przyrzekam, że wynagrodzę Wam to następnym, przesłodkim ficzkiem iiii.... konkursem, którego szczegóły zdradzę Wam już niedługo.
Buziaki~

9 komentarzy:

  1. Hej, mam prośbę, czy mogłabyś teraz napisać coś z Kaiem z EXO? Wszystko jedno jaki pairing, może być jaki wolisz, ale chciałabym, żeby był Kai :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejjjjj no nie... Dlaczego???
    Ja liczyłam na happy end... Przynieście mi chusteczki...
    JAK TO KONIEC?
    Ale... Ale V... No kurwa no musi żyć... ;;;;;;

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże!! przez ciebie płacze no ale widocznie musiało tak być.... Bardzo dziękuję ci za wysłuchanie mojej prośby o połączeniu Bts i Got7 <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę napisz cos o astro .. To nowa grupa i jeszcze nic z nimi nie ma, a że ty tak fajnie piszesz, napis z coś o nich *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ryczę jak głupia. To było takie smutne i zarazem świetne T.T
    Co do zakończenia, to nie masz za co przepraszać. Wyszło Ci naprawdę dobrze. Przynajmniej nie było lania wody.
    Czekam na Twoje nowe opka :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak mógł Tae zginąć? Po dajcie chusteczki!! Mimo to opowiadanie bylo super. Ja bym poprosiła o iKON lub ASTRO.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że zginął, takie opka łamią mi serce ;__; miałam wrażenie, że sama zemdleje, mimo że nie jestem fanką zespołu i ich nie znam XD
    Nie mam na co liczyć z tą prośbą...ale jest tak mało słodkiego Jren (nu'est) w necie :/ jeżeli miałabyś czas to byłoby miło gdyby coś takiego się tu pojawiło ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłabym na Ciebie zła, ale niestety pomimo tego, że w moich oczach są łzy a serce mi pękło, czuje się rozbita i ogólnie przez to zakończenie otoczyła mnie jakaś dziwna melancholia i osamotnienie to, rozdział był wspaniały. I to przed samym snem! Za karę masz mi to wynagrodzić opowiadaniem z Got 7!
    Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejne opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak mogłaś to tak zakończyć? ;;
    Płacze ;;
    Biedy Youngjae ;; Domyślam się ze tak to się skończy, ale miałam nadzieję że się mylę ;;
    Mam nadzieje że nie będę już musiała czytać o śmierci V ;;
    Ale i tak całe opowiadanie było świetne ^^ Czekam na kolejne pomysły ♡
    Może JRen? :D
    Pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń