8 września 2016

V&Jungkook~cz.6[Aż po grób]



                    Sobotnie popołudnie. Wróciłem wraz z Jungkookiem z zakupów. Chłopak miał dziś ochotę na barbecue jednak nie miałem w domu mięska, które akurat smakowało mu najbardziej.
- To co Kookie? Zaczynamy o 20-stej?- zapytałem gdy weszliśmy do windy. Ten jedynie skinął głową lekko się uśmiechając - Coś się stało?
- Nie.
- Mhm... czuję, że coś kręcisz. 
- Oj Hyung...
- No słucham, słucham.
- Bo... chciałbym dzisiaj spędzić ten wieczór tylko z tobą.- uśmiechnąłem się oblizując wargi - Znaczy... bardzo lubię Jimina, ale...
- Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć.- podszedłem do chłopaka całując go - Jakoś z nim pogadam.- Jungkook skinął głową uśmiechając się. Gdy winda zatrzymała się na naszym piętrze wyszliśmy z niej dzwoniąc do drzwi.
- Znowu łajzo nie wziąłeś kluczy?!- dobiegł nas zza drzwi głos Jimina.
- I co łajzo?- zapytał Kookie cmokając mnie - Co teraz zrobimy?
- Chyba musimy zająć się sobą pod drzwiami.- objąłem nastolatka w talii namiętnie go całując.
- Spokojnie panowie, nie róbcie tego na korytarzu.- w progu stanął zadowolony Jimin, czym przyprawił mojego chłopaka o cudowne rumieńce na twarzy - Co jest Jungkook? Czyżbym cię zawstydził?
- Przestań.
- Żartuję.- brunet wziął ode mnie zakupy - Zapraszam was do kuchni... musimy pogadać.- wymieniliśmy z Kookiem spojrzenia zdejmując jednocześnie buty.
- Coś się stało, mam rację?- zapytałem drżącym głosem.
- Mmm ile mięska. Ale dzisiaj pojemy.
- Jimin, o co chodzi?
- Jemy w domu czy na tarasie?
- Jimin, do cholery!- chłopak westchnął wywijając oczami.
- Uno momento panowie.- przyjaciel pobiegł do pokoju, po czym przyniósł z niego mojego laptopa stawiając go na ladzie.
- Po co ci mój laptop?
- Zostawiłeś go włączonego i pech chciał, że wtedy przyszedł do ciebie mail.
- Nie mów, że go...
- Wybacz mi kochanie ty moje.- Jungkook prychnął stając bliżej mnie - Tak wiem, tylko ty możesz tak do niego mówić.
- Jimin, do rzeczy...- przyznam szczerze, że powoli kończyła mi się cierpliwość.
- No dobrze.- chłopak klasnął w dłonie uśmiechając się - Jungkook... jak już wiesz, Taehyung kocha cię ponad wszystko na świecie... nawet bardziej niż mnie.- mówiąc to spojrzał na mnie z "nienawiścią" i "żalem" - Nasz biedny chłopak był tak zdesperowany, że napisał maila do własnego ojca, by ten dał mu na lot i operację w Stanach...
- Jimin, skończ.- warknąłem patrząc na zdezorientowanego partnera.
- No cóż... mój kochany wujek się zgodził i za dwa dni macie lot do Stanów... ty Kookie zobaczysz swoich rodziców, Tae trochę pozwiedza, a co najważniejsze... ojciec Taehyunga postawił na nogi tamtejszych lekarzy, którzy stwierdzili, że podejmą się leczenia ciebie... no... pora na radość.- zamurowało mnie. Szczerze mówiąc nie spojdziewałem się takiego odzewu ze strony ojca. Niepewnie przeniosłem wzrok na Jungkooka, który ze łzami w oczach wpatrywał się w laptopa.
- Jungkook...- podszedłem do niego głaszcząc go po ramieniu - Przepraszam... nie chciałem załatwiać tego za twoimi plecami...- po jego bladej twarzy spłynęła łza. Spojrzałem na Jimina, który zrozumiał, że ma nas zostawić samych. Gdy schował się w swoim pokoju stanąłem na wprost partnera głaszcząc go po policzku - Jesteś dla mnie bardzo ważny i...
- Dziękuję.- szepnął podnosząc na mnie przekrwione oczy - Dziękuję Hyung.- chłopak wtulił się we mnie wybuchając płaczem. Obejmując go czułem, że trzymam w rękach cały swój świat... przerażony, zagubiony, niesamowicie wdzięczny... - Tae, dziękuję!
- Ciii, już dobrze.- pocałowałem go w ucho wzmacniając uścisk - Nie płacz... teraz wszystko będzie dobrze, zobaczysz.- chłopak skinął głową nie odrywając się ode mnie.
- Boże, jesteś najlepszy.- usłyszeć takie słowa od osoby, którą się kocha... nie potrzebuję niczego więcej.
- Cieszę się, że jesteś teraz szczęśliwy.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. 
- No to co?- zapytał Jimin zmierzając do przedpokoju - Ja się zmywam do Hoseoka, a wy się bawcie dobrze.
- Kiedy ty...
- Jestem cichy jak ten... no.. coś co jest ciche.- Jungkook zaśmiał się rzucając się chłopakowi na szyję.
- Tobie też bardzo dziękuję.- Jimin uśmiechnął się głaszcząc go po łysinie.
- To wszystko to tylko i wyłącznie zasługa tego matoła.- odpowiedział zerkając na mnie - No... bawcie się dobrze. A, jeszcze jedno.... Tae, jak chcesz jechać do Stanów to jedź jutro na uczelnię załatwić sobie dziekankę.
- Tak jest.- stanąłem na baczność czym wywołałem uśmiech na twarzy przyjaciela - Ah, Jimin... 
- Hm?
- Nie szalejcie tam zbytnio z Hoseokiem.
- Co?
- Ty już dobrze wiesz co.- uniosłem brwi chichocząc. Jimin zalał się rumieńcem, po czym wyszedł z mieszkania - No to mamy go z głowy.- zaśmiałem się spoglądając na Jungkooka. Ten podbiegł do mnie rzucając mi się na szyję.
- Tak się cieszę.- zaszczebiotał całując mnie po twarzy i szyi.
- Nooo powiem ci, że taka forma podziękowania bardzo mi się podoba.- chłopak zaśmiał się podgryzając moje ucho.
- W takim razie po kolacji odwdzięczę ci się w lepszy sposób... w taki, jaki byś chciał.- poczułem przyjemne kłucie w brzuchu.
- Co masz na myśli?
- Ty już dobrze wiesz co, Hyung.- Jungkook cmoknął mnie podchodząc do reklamówek z zakupami - O... przed kolacją zadzwonię jeszcze do rodziców, dobrze?
- Pewnie... leć do pokoju Jimina, bo ja się będę kręcił po mieszkaniu.- nastolatek skinął głową, po czym zniknął za drzwiami sypialni mojego przyjaciela. Podjarany do granic możliwości pobiegłem do pokoju, po czym zanurkowałem w szufladzie mojej szafki nocnej, w której od zawsze trzymam prezerwatywy i lubrykanty - Jimin, ty dupku...- syknąłem wybierając do niego numer.
- No co tam Tae?
- Gdzie moje dwa lubrykanty, hm?
- O... nie sądziłem, że się zorientujesz.
- Wiedziałem... idziecie z Hoseokiem na panienki czy będziecie zabawiać się we dwójkę?
- Taehyung...
- No słucham słucham.
- Pogadamy o tym w domu.
- Ahhh czyli jednak... 
- Tae...- syknął zdenerwowany.
- Widzę, że czeka nas poważna rozmowa.- westchnąłem wyciągając z szuflady ostatni, napoczęty już lubrykant - Zostawiłeś mi tylko wiśnię... wiesz, że go nie lubię.
- To po co ci on, skoro go nie lubisz?
- Jinyoung go uwielbiał...
- No tak... czekaj... czy między tobą i Kookiem w końcu do czegoś dojdzie?
- Noo... myślę, że tak.
- Super! Miłej zabawy skarbku.- rozłączył się pozostawiając mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Dupek.- zaśmiałem się idąc do kuchni. Po wyjęciu mięska i warzyw ruszyłem na taras by sprawdzić stan naszego grilla. Wtedy też usłyszałem rozmowę Jungkooka z rodzicami, gdyż pokój Jimina znajdował się tuż przy drzwiach balkonowych.
- Tak mamuś.- płakał... Przystanąłem uważnie przysłuchując się jego rozmowie - Też się bardzo cieszę.... Tak... odkąd z nim mieszkam czuję się o wiele lepiej.- chłopak zaśmiał się cicho - Kocham go chociaż wiem, że nie chcecie pewnie słyszeć takich słów z ust waszego syna.- nastała cisza. Przełknąłem z trudem ślinę wytężając słuch - Skoro niedługo umrę to zaakceptujcie mój wybór.... umrę mamo, pogódźcie się z tym w końcu.- poczułem jak znów bierze nade mną góre to cholernie nieprzyjemne, przygnębiające uczucie - Wiem i dzięki Tae pożyję może trochę dłużej... no i przede wszystkim w końcu was zobaczę.- zacisnąłem dłonie w pięści czując jak do oczu napływają mi łzy - Tak, to naprawdę dobry chłopak... jak go poznacie, to na pewno go polubicie.- mimo tak miłych słów kąciki moich ust nawet nie drgnęły. Wziąłem głęboki oddech wychodząc na taras, po czym zająłem się przygotowywaniem grilla i miejsc. Jeśli lekarze w Stanach mu nie pomogą to nie wiem co zrobię. Nie mam już żadnych pomysłów. Nie mam pojęcia co jeszcze mogę zrobić, by zatrzymać go przy sobie do pięknych lat starości - Taeee...- wytarłem szybko mokre policzki, po czym odwróciłem się w stronę uroczego głosu chłopaka.
- Co tam skarbie?- jego twarz nabrała rumieńców. Partner podszedł do mnie obejmując mnie.
- Kocham cię.- szepnął chowając buźkę w mojej szyi. Uśmiechnąłem się kryjąc go w swoich ramionach.
- Ja ciebie też... nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo.- Kookie podniósł głowę patrząc mi w oczy.
- Dziękuję za wszystko co dla mnie robisz.- mówiąc to pocałował mnie bardzo namiętnie, jednak też niezwykle czule i zarazem delikatnie. Spojrzałem lekko oszołomiony na jego uśmiechniętą, dziecięcą buźkę - Chodź... zrobimy sobie jeść, bo padam z głodu.- skinąłem głową idąc za niezwykle szczęśliwym dzieciakiem. Nie poznaję go... do tej pory był smutnym, zmęczonym życiem chłopakiem... po dzisiejszej wiadomości jest niesamowicie szczęśliwy i taki hm... bardziej kochliwy? Oczywiście nie mam nic przeciwko temu i taka zmiana bardzo mi się podoba - Tak się cieszę.- były to pierwsze słowa, które wypowiedział po dotarciu do kuchni. Uśmiechnąłem się całując go w łysą głowę.
- Z czego tak się cieszysz, hm?
- No jak to z czego?- chłopak sięgnął po deskę do krojenia, po czym zaczął myć uważnie i bardzo dokładnie warzywa - Cieszę się, że spędzimy dzisiejszy wieczór sami. Cieszę się, że za dwa dni lecimy do Stanów.... mam nadzieję, że nam się uda.- dodał szeptem lekko się rumieniąc.
- Na pewno nam się uda.- zaszedłem go od tyłu całując go po karku.
- Przestań.
- Czemu?
- Aż mnie ciarki przechodzą.
- To znaczy, że ci się to podoba.
- Hyung!- zaśmialiśmy się, po czym odszedłem od chłopaka pomagając mu w przygotowaniu kolacji. Gdy usiedliśmy na tarasie zajęliśmy się grillowaniem, rozmową i śmianiem się ze wszelkich, możliwych rzeczy. Gdy nastał mrok Jungkookowi zaczęło robić się zimno. Mimo dwóch bluz, które na sobie miał telepało go na wszystkie możliwe strony.
- Leć do gorącej wanny.- wstałem i zacząłem sprzątać naczynia.
- Pomogę ci.
- Y y... spadaj stąd.
- Ale Tae...
- Chodź.- złapałem go za rękę prowadząc go do łazienki. Gdy się w niej znaleźliśmy odkręciłem ciepłą wodę napełniając nią wannę - Czy z resztą poradzi sobie pan sam?
- Oczywiście, że tak.- uśmiechnąłem się więc opuszczając pomieszczenie, po czym zająłem się sprzątaniem tarasu. To był naprawdę udany wieczór. Co chwilę uśmiechałem się sam do siebie na samo wspomnienie słodkiego uśmiechu Kooka, jego mądrze wypowiadanych słów oraz wymalowanego na twarzy szczęścia przy pałaszowaniu ulubionego mięska. Po nastawieniu zmywarki przygotowałem zastrzyk i usiadłem w kuchni czekając na chłopaka.
- Kookie!
- Już wychodzę!- po dość krótkim upływie czasu, Jungkook wyszedł z łazienki.
- Chodź tu, muszę ci zrobić zastrzyk.
- Nie lubię ich.- burknął siadając obok mnie.
- Wiem skarbie, ale to konieczność.- podwinąłem rękaw jego puchatego szlafroka, po czym wbiłem w jego rękę kolejną igłę, zostawiając na niej paskudny ślad - Już.
- Ciumnij to.
- Hm?
- No żeby mnie nie bolało.- uśmiechnąłem się całując miejsce, w które została wbita igła. Jungkook wstał zachodząc mnie od tyłu - A teraz leć do łazienki, a ja poczekam na ciebie w łóżku.- mówiąc to pocałował mnie w policzek i w mgnieniu oka uciekł do sypialni. Odetchnąłem głęboko biegiem lecąc do łazienki, w której w mgnieniu oka wskoczyłem do wanny. W pośpiechu odkręciłem wodę ciesząc się jej ciepłymi strużkami. W głowie układał mi się idealny scenariusz dzisiejszej nocy spędzonej z Kookiem. Scenariusz scenariuszem... wiedziałem, że nie da się tego zaplanować, bo w takich sytuacjach idzie się zwykle na żywioł, jednak jeśli chodzi o Jungkooka chciałbym by ten nasz pierwszy raz był idealny. Szybko się wytarłem narzucając na siebie szlafrok i czym prędzej pobiegłem do sypialni. Gdy do niej wszedłem zastałem idealnie przystrojony pokój. W tym czasie gdy się kąpałem Jungkook rozpalił świeczki i kadzidełka.
- Kookie...
- Ładnie?- spojrzałem na leżącego na łóżku chłopaka.
- Żartujesz? Jest idealnie.- położyłem się obok nastolatka całując go w czoło.
- Na pewno ci się podoba?
- Oczywiście, że tak.- szepnąłem głaszcząc go po policzku.
- Chciałbym zapamiętać tą noc do końca życia.
- Obiecuję, że tak będzie.
- To... może zacznijmy.- zaśmiałem się delikatnie go całując - Co cię śmieszy Hyung?
- Nie spieszmy się tak.- szepnąłem ponownie zatapiając usta w jego szyi...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

4 komentarze:

  1. DLACZEGO W TAKIM MOMENCIE TO BOLI >< Ale cudowne!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam to trzeci raz XD nadal się nie nudzi...zasiałaś nadzieję na dobry koniec....:/ a ja nie wierzę w takie zwroty akcji i zaczęłam się bardziej denerwować niż przed tem, gdy jego los był wiadomy 9.9
    No...nie ważne, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze....
    PRZERWAC W TYM MOMENCIE?! Srsly jak możesz?!

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim pięknym momencie przerwać to grzech ;;;

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie... i nie wiem jak skończył się ten romantyczny wieczór... Już się nie mogę doczekać kiedy Tae pozna rodziców Kookiego!Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń