22 września 2016

Myungsoo&Sungjong~cz.2[Amour Français Coréen]



- Sungjong.- podałem chłopakowi rękę, na co ten uśmiechnął się jeszcze szerzej zapraszając mnie do środka. Po chwili wszedłem do nowoczesnego, pachnącego nowością przedpokoju.
- To mówisz, że mieszkałeś we Francji?- skinąłem jedynie głową - Widać.
- To znaczy?
- A mniejsza.- brunet machnął ręką otwierając drzwi do jednego z pokoi - Ten pokój jest do wynajęcia.- muszę przyznać, że robił wrażenie. Ogromne łóżko, biurko, garderoba, lustro zajmujące pół ściany... wszystko co było mi niezbędne - I jak?
- Bardzo ładny pokój.- odpowiedziałem spoglądając na właściciela - Mogę zobaczyć cały dom?- kąciki ust Myungsoo uniosły się lekko ku górze.
- Pewnie, chodź.- łazienka mieszcząca w sobie zarówno kabinę prysznicową jak i wannę, duża, przestronna kuchnia z najnowszym sprzętem i ziołami ustawionymi alfabetycznie na parapecie... cudownie - A tutaj jest mój pokój.- wszedłem do dużego, jasnego pokoju z tarasem pokrytym mnóstwem zieleni. W pokoju chłopaka również stało wielkie łóżko, na przeciwko którego wisiała plazma... do tego garderoba, jakiś sprzęt do gier, na którym absolutnie się nie znam, kącik z komputerem, laptopem i ogromnymi głośnikami... naprawdę świetne mieszkanie.
- Jesteś... em... jak to się mówi... informatyk?- brunet zachichotał.
- Nie, nie jestem, ale bardzo lubię kolekcjonować nowe sprzęty.
- Rozumiem.- westchnąłem rozglądając się raz jeszcze po mieszkaniu - Daleko stąd na Yonsei?
- Nie... koło osiedla jest przystanek, wsiadasz w... chyba 453 i za pięć minut jesteś na miejscu.
- Idealnie.- ciągle czułem na sobie spojrzenie właściciela... muszę przyznać, że było to dość krępujące.
- Masz jeszcze jakieś mieszkania na oku czy...
- Nie.- zaprzeczyłem pospiesznie - Wezmę to.- chciałbym powiedzieć to w bardziej kolokwialny, wyrafinowany, francuski sposób, ale nie potrafiłem... szkoda, że ten cały Myungsoo nie umie mówić po francusku - Oczywiście... jeśli jest aktualne.
- Dla ciebie zawsze.- co takiego? Otworzyłem szeroko oczy wbijając je w uśmiechniętego chłopaka - Kiedy chciałbyś się wprowadzić?
- Dzisiaj?- odpowiedź pytaniem na pytanie... tracisz swoją francuską manierę Sungjong...
- Dzisiaj?... No to świetnie. Potrzebujesz pomocy?
- Em...- spojrzałem na bruneta pytająco - Nie rozumieć to ostatnie słowo.
- O proszę jak ta Europa zmienia... pytam czy trzeba ci pomóc z przewiezieniem rzeczy. Zakładam, że trochę ich masz.
- Tak... ale nie chcę cię... ym... 
- Fatygować?
- No właśnie.- Myungsoo zaśmiał się podchodząc do szafki, z której wyciągnął jakieś papiery.
- To jest umowa... podpisz ją i pojedziemy po twoje rzeczy.
- My?
- No tak... pomogę ci.- sympatyczny chłopak. Westchnąłem czytając uważnie umowę. Oczywiście musiałem prześledzić tekst kilka razy by coś zrozumieć, ale koniec końców udało mi się to i złożyłem na niej swój podpis - No to jedziemy.- po wskazaniu chłopakowi dokąd ma jechać, ruszyliśmy do Gwanak-gu w absolutnej ciszy. Wstydziłem się go... Myungsoo jest moim totalnym przeciwieństwem. Wydaje mi się, że jest to typ, którego wszędzie jest pełno, który jest głośny i wiecznie ze wszystkiego zadowolony... nie to co ja. Pytanie czy wytrzymam z takim współlokatorem? Jakby nie patrzeć mieszkanie jest tego warte - Z tego co mówiłeś, to chyba jesteśmy na miejscu.- skinąłem głową wysiadając z auta.
- Merci.- usłyszałem za sobą jedynie cichy chichot... co za prostak... śmieje się z tak pięknego języka. Gdy otworzyłem drzwi, Myungsoo wszedł do środka marszcząc brwi.
- Jesteś spakowany.
- Tak... nie chciałem rozkładać tutaj swoich ubrań. 
- No okej... schowaj laptopa i chodź.- brunet narzucił na plecy jedną z toreb i dwie kolejne wziął w ręce.
- Ja to wziąć.
- Takie chucherko? Jeszcze się połamiesz.- mówiąc to rzucił mi uśmiech wychodząc z goshiwona.
- Chucherko?... Co to jest chucherko?- spojrzałem za chłopakiem, jednak ten był już w drodze do windy. Westchnąłem wzruszając ramionami, po czym schowałem laptopa do torby ruszając za nim. Gdy zszedłem na dół moje rzeczy były już spakowane do bagażnika, a chłopak zadowolony palił przed autem papierosa - Fu.
- Przeszkadza ci dym?
- Brzydko pachnie... em... dusi mnie.
- Spoko... nie będę przy tobie palił.- mówiąc to zgasił go i wsiadł do samochodu.

*

- Jak się rozpakujesz to przyjdź do mnie... Zrobimy sobie kawę i pogadamy.
- Dobrze.- ukłoniłem się, po czym zacząłem się spokojnie rozpakowywać. Tak się cieszę, że udało mi się znaleźć to mieszkanie. Jest idealne... Pokój jest odpowiedniej wielkości i do tego to łóżko i garderoba. 
                 Po około dwóch godzinach wszystkie rzeczy znalazły już dla siebie miejsce. Torby ukryłem w garderobie, dzięki czemu mój pokój wyglądał bardzo schludnie.. wręcz pedantycznie. Swoją drogą nienawidzę bałaganu, a życie w pomieszczeniach, w których jest jak w pudełeczku bardzo mi odpowiada. Po rozpakowaniu się miałem iść do Myungsoo, tak? Aishh, to takie kłopotliwe i niezręczne. Mimo to, by nie zrobić mu przykrości przełamałem się i ruszyłem do jego pokoju. Brunet leżał na łóżku rozmawiając z kimś przez telefon.
- Oh... pardon.- szepnąłem zmieszany wycofując się.
- Oo widzę, że już skończył... Dobra Sunggyu, widzimy się wieczorem.- chłopak pospiesznie wyszedł do przedpokoju, w którym czekałem.
- Nie chcieć ci przeszkodzić.
- No coś ty... przecież nic się nie stało.- spojrzałem na współlokatora lekko się uśmiechając. 
- A... pieniądze za dom? Dać ci?
- Później... póki co się nie pali.- brunet poklepał mnie po ramieniu - Chodź, zrobię ci kawę.- gdy weszliśmy do kuchni Myungsoo włączył ekspres pogwizdując - Na jaką masz ochotę?
- Mmm... może affogato. Tylko mleko sojowe, a nie takie zwykłe.
- Okeeej.- na jego twarzy znów zagościł uśmiech. Myungsoo podszedł do zamrażarki wyciągając z niej lody waniliowe - Masz szczęście... zwykle nie miewam w domu takich rzeczy.- uśmiechnąłem się podchodząc bliżej niego.
- Zrobić to z tobą?- na twarzy bruneta wyskoczyło lekkie zakłopotanie, jednak po chwili parsknął nerwowym śmiechem zerkając na mnie.
- W sensie, czy mi pomóc?- skinąłem jedynie głową - Dam radę... Muszę ci powiedzieć, że bardzo mnie intrygujesz.- powiedział zalewając kulkę lodów mocnym naparem z kawy.
- Czemu?
- Jesteś... dość specyficzny.- spojrzałem na niego pytająco - Inny... wyróżniasz się z tłumu i... do tego jeszcze te francuskie wstawki.
- Podobają ci się?- zapytałem z uśmiechem biorąc swoją kawę.
- Są... ciekawe.- zaśmiał się biorąc swoją kawę - Siadaj.- usiedliśmy przy stole, przy którym można było podziwiać niesamowity widok na rzekę.
- To Han?- brunet skinął głową upijając łyk gorącego napoju.
- Na pewno nie jest tak piękna jak Sekwana, ale wiesz... zawsze coś.
- Sekwana jest najlepsza.- burknąłem wybierając łyżeczką odrobinę lodów z kawy.
- Skoro jesteś taki zakochany we Francji to czemu wróciłeś do Korei?
- Rodzice mi... no.. kazali.
- Wolałeś zostać tam?- skinąłem głową wzdychając - Mieszkałeś tam od urodzenia?
- Nie... rodzice tam pojechać jak miałem 6 lat.
- Hm... przez 6 lat powinieneś się trochę nauczyć tego koreańskiego.- wzruszyłem jedynie ramionami.
- W Paryżu mówimy w domu po francusku.
- Żartujesz... dlaczego?
- Nie wiem.- wziąłem łyka kawy wyglądając ponownie przez okno - Zabrać mnie tam?
- Nad Han?
- Mhm... chcę iść na spacer.
- Jasne, tylko...- chłopak spojrzał na telefon - Dochodzi 18-sta... niedługo mają wpaść do mnie kumple.
- O... to pójdę sam.
- Zgubisz się... pójdziemy razem, ale jutro.
- Nie chcę wam przeszkadzać.
- Chłopaki chętnie cię poznają.- Myungsoo wstał wstawiając kubek do zmywarki - Chodź, pokażę ci ich.- uśmiechnąłem się idąc za chłopakiem. Czuję, że może nam się naprawdę dobrze ze sobą mieszkać. Gdy weszliśmy do jego pokoju, brunet stanął przed biurkiem wskazując na ścianę pełną zdjęć. Na każdym z nich znajdowała się jego grupa znajomych - To oni... Sunggyu, Dongwoo, Woohyun, Howon i Sungyeol... pewnie wpadną ze swoimi znajomymi, także szykuje się coś grubszego.
- To może jednak pójdę.
- Nie lubisz imprez?- pokręciłem przecząco głową. "Nie lubię" to za mało powiedziane. Po prostu ich nienawidzę - Sungjoooong, zrób wyjątek i zostań.
- Czemu tak bardzo chcesz?
- Rozmawiałem z moim najlepszym przyjacielem Sunggyu i powiedział, że bardzo chce cię poznać.
- Hmm... dobrze, ale w nagrodę idziemy jutro na spacer nad ten wasz Han.
- Masz to jak w banku.- wymieniliśmy się uśmiechami - Wiesz... fajnie, że od razu złapaliśmy wspólny język.
- Mhm... to nam ułatwi mieszkanie razem.- chłopak znowu się zaśmiał - Czemu...
- Będę musiał poduczyć cię koreańskiego. 
- Oh... oui monsieur.- uśmiechnąłem się - Pójdę się ładnie ubrać.- dodałem znikając za drzwiami swojego pokoju. Ale mi się trafiło. Idealne mieszkanie blisko uczelni i do tego całkiem sympatyczny współlokator. Póki co wszystko jest na dobrej drodze. Gdy wszedłem do garderoby przyjrzałem się uważnie swoim ubraniom. Wybrałem wśród nich pudrowe rurki, biały, jedwabny t-shirt wycięty w serek i do tego sweterek w odcieniu wiśniowej czerwieni dla uzyskania lepszego, żywszego efektu. Poprawiłem jeszcze włosy, spryskałem się moją ulubioną wodą od Giorgio Armaniego z serii Pierre de lune, po czym wyszedłem do przedpokoju pokazując się współlokatorowi - I jak?
- Idziesz na randkę czy co?
- Chcę się podobać twoim znajomym.- Myungsoo uśmiechnął się podchodząc bliżej mnie.
- Armani?
- Oui... widzę, że się na tym znasz.
- Wyglądasz i pachniesz jak typowy francuzik.
- To źle?
- Tego nie powiedziałem.- rozmowę przerwał dźwięk domofonu - Idą.- wziąłem głęboki oddech czekając na najgorsze. W zasadzie nie rozumiem czemu jako jego współlokator, którego zna od kilku godzin mam uczestniczyć w imprezie z jego przyjaciółmi... boję się, że nie będą się przy mnie dobrze bawić - Rozluźnij się.- uśmiechnął się chłopak otwierając drzwi. Po chwili do mieszkania wszedł ogrom ludzi... miał rację mówiąc, że jego przyjaciele przyprowadzą ze sobą innych znajomych. Schowałem się lekko w swoim pokoju z nadzieją, że mnie nie zauważą - A to jest mój współlokator Sungjong... dzisiaj się do mnie wprowadził.- gdy usłyszałem swoje imię poczułem na sobie kilka par oczu. Uśmiechnąłem się lekko się kłaniając - Sungjong... kolega Howona mówi trochę po francusku.
- I co w związku z tym?- zapytał jeden z chłopaków.
- Sungjong od 6 roku życia mieszkał w Paryżu i lepiej mówi po francusku niż po koreańsku.
- Comment etes-vous?- usłyszałem z tłumu zdecydowany, męski głos. Uśmiechnąłem się robiąc śmielszy krok w przód.
- Bien, merci.
- Wooo jaki akcent.- niski brunet przypominający koreańską wersję Bruno Marsa klasnął w dłonie podchodząc bliżej mnie - Powiedz coś jeszcze.
- Un peu honte.
- Nie męcz go Howon.- Myungsoo uśmiechnął się łapiąc kolegę za ramię - Chodź, lepiej poleję ci soju.- gdy chłopcy poszli do pokoju mojego nowego kolegi, ten spojrzał na mnie wzdychając - W porządku?- skinąłem pospiesznie głową uśmiechając się - Nie śmiem nawet zaproponować ci soju... co powiesz na czerwone, wytrawne wino?
- Bardzo chętnie.- uśmiechnąłem się szeroko idąc za chłopakiem do kuchni. Brunet wyciągnął z lodówki wino nalewając go powoli, z gracją do kieliszka - Dziękuję.- skinąłem głową gdy ten wręczył mi alkohol. 
- Jeśli będziesz miał dość to mi powiedz, okej?
- To twój dom... możesz robić imprezy.
- Tak, ale teraz mieszkamy razem i jeśli imprezy to nie twoja bajka, to nie będę ich robił.
- Ale...
- Jutro zrobimy sobie taką listę, co kto może robić, a teraz chodź.- no cóż... niech tak będzie. W sumie wpadł na dobry pomysł z tą listą. Gdy weszliśmy do pokoju zasiadłem w kącie, by nie wzbudzać niczyjej uwagi. Zamknąłem oczy delektując się pysznym, schłodzonym winem. Muzyka grała w najlepsze... muzyka absolutnie nie w moim guście. To... nawet nie wiem co to za gatunek. Wydaje mi się, że jest to jakaś ichnia, popowa muzyka. Aish... ja wolę słuchać Mozarta czy Czajkowskiego. Spojrzałem na chłopców, którzy pili, śmiali się, niektórzy w coś grali, inni pokazywali sobie coś w telefonach. Innymi słowt dżungla. Westchnąłem, po czym podszedłem do Myungsoo.
- Przepraszam...
- Co tam?- chłopak wstał uśmiechając się.
- Em.. mogę jeszcze?- zapytałem pokazując mu pusty kieliszek.
- Czuj się tutaj jak u siebie... nalejesz sobie sam? Gram z chłopakami o sporą sumkę.
- Jasne, tylko uważaj co robisz.- ruszyłem do kuchni, po czym otworzyłem lodówkę starając się dosięgnąć na ostatnią pułkę - Za wysoko.- jęknąłem stając na palcach. Po chwili poczułem jak ktoś dotyka mojej talii. Przestraszyłem się więc gwałtownie odwróciłem się za siebie. Ujrzałem stojącego za mną, obcego mi chłopaka - Proszę mnie nie dotykać.
- Podać ci wino?- zapytał ciepło lekko się uśmiechając. Skinąłem tylko głową chcąc odejść na bok jednak ten uniemożliwił mi to, napierając na mnie swoim ciałem - Proszę.- nieznajomy wręczył mi butelkę. Ukłoniłem się, po czym podszedłem do stołu nalewając sobie alkoholu. Po chwili znów poczułem jak chłopak wodzi rękoma po moim ciele.
- Przestań.- syknąłem chcąc się wyrwać, jednak ten naparł członkiem na moje pośladki przyciskając mnie do stołu - Co ty robić?- czułem jak do oczu napływają mi łzy... naprawdę się go bałem.
- Jest impreza, a ty wyglądasz jak laska... łatwo się można pomylić.- mruknął wkładając zimne dłonie pod moją koszulkę. 
- Puść mnie.- pisnąłem czując jak zaczynam się trząść ze strachu.
- Już nie bądź taką francuską cnotką... Ulżę sobie i przy okazji tobie.
- Nie rozumiem.- szarpnąłem się jednak wtedy chłopak złapał mnie za członka.
- W ogóle masz coś między tymi nogami?
- Myungsoo!
- Zwariowałeś? Zamknij się.
- MYUNGSOO!- poczułem jak nieznajomy popycha mnie na szafki kuchenne. Przerażony starałem się zapiąć spodnie, jednak moje dłonie zbyt mocno się trzęsły. Gdy podniosłem głowę napastnika już nie było. W progu stał za to zaniepokojony Myungsoo.
- Co... coś się stało?- brunet podszedł do mnie uważnie mi się przyglądając. Czułem się taki poniżony. Nie byłem w stanie nic z siebie wydusić... był to dla mnie za duży szok - Hej... Sungjong...
- Twój... twój kolega mnie rozbierał.- chłopak otworzył szeroko oczy nie wiedząc co ma powiedzieć - Nie kłamię.- spojrzałem na swoją rękę, na której już wyskoczył fioletowy siniak.
- Który kolega? Jak on wygląda?
- Wysoki... ma... 
- Spokojnie.
- Ma czarną bluzkę z fioletowym nadrukiem i...- złapałem oddech spoglądając na zbierający się tłum gapiów.
- Koniec imprezy.- Myungsoo spojrzał na swoich znajomych - Kto przyprowadził chłopaka w czarnej bluzce z fioletowym nadrukiem?!
- Chyba mówisz o Seungjunie.- z tłumu wyszedł jeden z chłopaków.
- Gdzie on jest?
- Widziałem jak wychodził.- odpowiedział Howon - Coś się stało? Skrzywdził Sungjonga?
- To już nie jest istotne.- jak dobrze, że niczego im nie powiedział... jest to dla mnie ogromny wstyd - Przepraszam chłopaki, ale na dzisiaj kończymy.- wytarłem pospiesznie policzki udając się w stronę swojego pokoju. Słyszałem za sobą jedynie szepty, jednak nie miałem ochoty na nie reagować. Zamknąłem za sobą drzwi kładąc się na łóżku. Czułem jak nadal się trzęsę... wciąż czuję na sobie jego wstrętne łapy... jak dobrze, że Myungsoo zareagował na czas. Jak dobrze, że ten oblech nie posunął się dalej. Zamknąłem oczy starając się uspokoić. Nie chciałem wychodzić przed brunetem na płaczkę i łajzę. Po pewnym czasie usłyszałem pukanie do drzwi - Mogę wejść?
- Pewnie.- wziąłem głęboki oddech siadając. Współlokator wszedł do środka siadając obok mnie.
- Sungjong... bardzo cię przepraszam.- spojrzałem na chłopaka ze zdziwieniem.
- Za co?
- Za to co ci się przytrafiło.
- Ale to nie twoja wina.
- Moja, bo cię nie pilnowałem.- poczułem jak robi mi się ciepło na sercu. Skinąłem głową lekko się uśmiechając.
- Dobrze, że przyszedłeś na czas... dziękuję.- chłopak westchnął.
- Bardzo cię skrzywdził?
- Chciał... chyba chciał ze mną... no wiesz... powiedział, że jestem jak dziewczyna. Jak cię zawołać to mnie rzucił na szafki.- mówiąc to wystawiłem przed siebie posiniaczoną rękę.
- Poczekaj.- chłopak wstał wychodząc z pokoju jednak po chwili wrócił trzymając w ręku jakąś maść, którą zaczął smarować opuchnięte miejsce - Wybacz mi... naprawdę nie chciałem żeby spotkało cię coś takiego.
- Zapomnieć o tym.
- Jak?
- Napij się ze mną wina.- Myungsoo spojrzał na mnie lekko zaskoczony.
- Jesteś pewien, że to ci pomoże?
- Tak... nie wracajmy do tego.- gdy chłopak opatrzył moją rękę przyniósł do mojego pokoju wino i dwa kieliszki, po czym napełnił je czerwonym trunkiem. 
- Mam nadzieję, że rano nie będziesz niczego pamiętał. 
- Na pewno tak będzie.- uśmiechnąłem się upijając łyk wina. Mimo uśmiechu czułem wewnętrzne rozdarcie. Można powiedzieć, że w głębi duszy krzyczałem i przeklinałem ten wieczór gdyż nigdy dotąd nie przytrafiło mi się nic takiego i naprawdę bardzo mnie to przeraziło. Jednak tak jak mówiłem... nie chcę wyjść przed nim na panienkę, która się nad sobą użala. Zbyt wielu ludzi postrzega mnie w ten sposób. Chcę żeby chociaż Myungsoo widział we mnie fajnego, pewnego siebie chłopaka.

~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jeśli wśród Was są osoby uczące się francuskiego, to bardzo przepraszam Was za wszelkie błędy.

1 komentarz:

  1. Jejku jakie to opowiadanie jest przyjemne :D Już kocham tu charakter Myungsoo ;_; jest taki awww >//<

    OdpowiedzUsuń