25 września 2016

Myungsoo&Sungjong~cz.4[Amour Français Coréen]



                          Nie opuszczałem swojego pokoju do samego wyjścia na tą nieszczęsną imprezę. Godzinę przed wyjściem wziąłem prysznic, uczesałem się, ubrałem w ulubione, jeansowe rurki z obniżonym stanem, zwykły biały t-shirt z kieszonką na piersi, czarny kapelusz i czerwone conversy. W takim zestawieniu wyszedłem do przedpokoju czekając w milczeniu na Myungsoo. Stwierdziłem, że zrobię mu dzisiaj na złość. Nie chce żebym pił? Spiję się jak świnia i narobię mu wstydu przed znajomymi. Nie jest to absolutnie w moim stylu, ale mój współlokator przesadza wmawianiem mi różnych chorób i uzależnień, a to potwornie mnie denerwuje.
- O... jesteś już gotowy.- podniosłem głowę spoglądając na chłopaka, który właśnie opuścił swój pokój. Skinąłem jedynie głową wbijając ponownie wzrok w podłogę - Fajnie wyglądasz.
- Dziękuję... ty również.- usłyszałem donośne westchnięcie i kroki zmierzające w moim kierunku.
- Sungjong, jeśli czymś cię uraziłem...
- Daj spokój.
- Jeśli czymś cię uraziłem to mi to powiedz... Chcę wiedzieć co wolno mi mówić, a czego nie.- milczałem. Myungsoo złapał mnie ostrożnie za podbródek podnosząc moją głowę do góry - Czym cię obraziłem?- w sumie dobrze by było mieć ten temat za sobą. Oblizałem wargi biorąc głęboki oddech.
- Nie lubię jak ktoś mi mówi, że wyglądam jak anorektyk.
- Dlaczego?
- Leczyłem się na to we Francji i nie mam miłych wspomnień z tą chorobą.
- Nie wiedziałem... przepraszam, przecież jakbyś mi powiedział...
- Nie chcę żebyś nazywał mnie dzieckiem... całe życie byłem postrzegany jako infantylny dzieciak, mam już tego dość.- brunet skinął jedynie głową - Piję gdy mam problemy bo nie umiem sobie z nimi poradzić... to nie alkoholizm.
- Takim zapijaniem problemów możesz się w niego wkręcić...
- Liczę na to, że niedługo mój stres minie i nie będę musiał pić.
- Sungjong...
- To wszystko mnie przerasta... rozwód rodziców, to... to co zrobiłem wczoraj... Boże, tak mi wstyd.- szepnąłem zakrywając twarz dłońmi.
- Hej...- Myungsoo chwycił moje dłonie zabierając je z mojej buzi - Przepraszam, że się ciebie czepiałem... Nie miałem pojęcia, że chorowałeś na anoreksję... nie wiedziałem, że ludzie postrzegali cię jako dzieciaka. Jakbym to wiedział uwierz mi, że nie zahaczałbym o ten temat.- skinąłem jedynie głową - Z alkoholem jednak musimy zrobić porządek... wiem, że się teraz bardzo stresujesz, ale... wydaje mi się, że to nie jest dobre wyjście.
- Postaram się z tym skończyć...- brunet uśmiechnął się głaszcząc mnie po ramieniu.
- Wiesz co?- podniosłem głowę patrząc w oczy współlokatora - Bardzo poprawił ci się koreański.
- Merci.- wymieniliśmy się uśmiechami, po czym ruszyliśmy do willi rodziców przyjaciela Dongwoo.

*

- To tutaj.- zajechaliśmy na ogromny podjazd znajdujący się na niesamowicie zalesionym obszarze. 
- Impreza jest w środku, a muzykę słychać aż tutaj.- westchnąłem odpinając pasy.
- Uśmiechnij się Sungjong... pamiętaj, że masz się dzisiaj dobrze bawić. 
- A... co jeśli znowu spotkam tego chłopaka?- Myungsoo spojrzał na mnie łapiąc mnie za rękę.
- Jesteś silnym chłopakiem, pamiętasz? Poza tym będziesz ze mną... a ja nie pozwolę cię skrzywdzić.- po tych słowach wysiadł z auta zostawiając mnie rozpromienionego jak nigdy dotąd. Jak miło usłyszeć takie słowa z ust takiego chłopaka jak Myungsoo - Chodź księciuniu.- zaśmiałem się wychodząc z samochodu. Po chwili byliśmy już w środku... huk muzyki rozsadzający moją klatkę piersiową, lejący się litrami alkohol i obcy sobie ludzie robiący to po kątach... Myungsoo, jedźmy już do domu!- Jest dość... 
- Strasznie.- dokończyłem łapiąc go z przerażenia za rękę - Przepraszam, ale...
- Przestań... wszystko jest okej, spokojnie.- powiedział zaciskając uścisk. Dzięki temu poczułem się odrobine bezpieczniej - Chodź, poszukamy chłopaków!- dobrze, że krzyknął, gdyż huk muzyki zaczynał powoli odcinać mnie od świata rzeczywistego. Przeszliśmy przez ogromny salon, w którym przebywało co najmniej z 50 osób. Na każdej z kanap odbywały się grupowe orgie w grupach zarówno hetero, jak i homoseksualnych. Ludzie stali na każdym skrawku wolnej posadzki pijąc, rozmawiając i śmiejąc się. Gdy przeszliśmy przez kuchnię ujrzałem siedzącą na stole grupę ludzi palących jakieś zielsko, które aż dusiło gdy się nim zaciągnęło. Czułem się coraz gorzej i miałem coraz większą ochotę na powrót do domu. Gdy chorowałem na anoreksję zacząłem unikać ludzi i widzę, że ten wstręt do drugiej osoby pozostał mi do dnia dzisiejszego - Ooo są!- wreszcie... w grupie znajomych mi osób powinienem poczuć się lepiej. 
- Jesteście!- uśmiechnął się Dongwoo ściskając Myungsoo dłoń. Uśmiechnąłem się lekko kłaniając się - Fajnie, że przyszedłeś Sungjong!- dodał klepiąc mnie po ramieniu. 
- Czego się napijecie?!- głos zabrał lekko wstawiony już Sungyeol trzymający w ręku szklankę z jakimś kolorowym drinkiem. 
- Ja tradycyjnie whisky... a Sungjong niestety dzisiaj nie pije!
- Uuu czemu?!
- Pozwól chłopakowi się zabawić!- dodał Sunggyu wręczając mi jakiegoś shota. Spojrzałem na Myungsoo oddając mu kieliszek. 
- Ale go wytresowałeś!
- Prawdziwy francuski piesek!- zaśmiał się Woohyun czym sprawił mi ogromny ból. Mimo to uśmiechnąłem się spoglądając na Myungsoo. Po chwili złapałem go za ramię nachylając się do jego ucha.
- Pójdę poszukać łazienki.
- Sungjong, przepraszam za niego.
- Nic się nie stało... zaraz do ciebie wrócę.- uśmiechnąłem się ponownie oddalając się od znajomych mojego współlokatora. Pragnąłem znaleźć ciche, puste pomieszczenie, w którym przeczekam te katorgi. Szlajałem się po całej willi patrząc z pogardą na obcych mi ludzi - Przepraszam!- zaczepiłem jakąś stojącą pod ścianą dziewczynę - Gdzie tu jest jakiś wolny pokój?!
- A co?! Chcesz się pieprzyć?!
- Ym... nie?!
- Ale sztywniak!- parsknęła śmiechem - Zobacz na końcu korytarza, tam gdzie są takie szklane drzwi!- ukłoniłem się udając się pospiesznie we wskazane miejsce. Rzeczywiście... Znajdował się tam przeszklony pokój, w którym nie było absolutnie nic poza czarnym fortepianem. Uśmiechnąłem się do siebie gdyż od małego uczyłem się gry na tym pięknym instrumencie. Nie sądziłem, że będę miał okazję jeszcze kiedyś na nim zagrać. Wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi, które były wykonane w taki sposób, że idealnie izolowały to, co działo się w pozostałej części domu. Usiadłem przy fortepianie ciesząc oczy jego pięknym kształten i wdziękiem. Po chwili jednak uniosłem dłonie kładąc ja na klawiszach i zacząłem odgrywać swoją ulubioną melodię jaką jest Nocturne Chopina. Uwielbiam taką muzykę... po chwili grania absolutnie zatraciłem się w tym co robię. Zapomniałem o rodzicach, porannych problemach z Myungsoo, o tym, że za ścianą jest huczna impreza, a ja zamiast się bawić gram odizolowany od reszty świata. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Nie potrafię wyrazić emocji jakie mi wtedy towarzyszyły.
- Wow... masz talent.- usłyszałem za sobą klaskanie. Przestraszony odwróciłem się za siebie widząc zmierzającego w moim kierunku chłopaka.
- Merci.- zabrałem dłonie z fortepianu bojąc się, że nieznajomy powie o wszystkim właścicielowi.
- Jesteś Sungjong, mam rację?- zapytał siadając obok mnie... skinąłem jedynie głową - Jooyoung... miło mi.
- Mi również.- uśmiechnąłem się lekko widząc z jakim zainteresowaniem wpatruje się we mnie chłopak.
- Dongwoo opowiadał mi, że bardzo polubiliście się z Myungsoo.
- Tak... myślę, że tak.- Jooyoung uśmiechnął się łapiąc mnie delikatnie za ręce.
- Zagrasz coś jeszcze?- zapytał kładąc je na klawiszach.
- Nie wiem co powie na to właściciel.
- Ja nim jestem... nie denerwuj się tak.- otworzyłem szeroko oczy zerkając na chłopaka - Cieszę się, że ktoś w końcu obudził tego staruszka.- dodał przejeżdżając ręką po górnej nakrywie.
- Też... też grasz?- czułem, że robię się coraz bardziej nieśmiały w stosunku do chłopaka.
- Nie... to fortepian po mojej babci... Był dla niej bardzo ważny więc po jej śmierci rodzice dali mu swój własny pokój, ale szczerze mówiąc od lat stoi nietknięty. 
- Rozumiem...- Jooyoung uśmiechnął się zachęcając mnie do grania. Gdy zacząłem odgrywać melodię z jedynego anime jakie kiedykolwiek obejrzałem chłopak wbił we mnie wzrok uśmiechając się.
- Rozumiem, że nie lubisz imprez.
- Nie... to absolutnie nie moja bajka.
- Więc dlaczego tu przyszedłeś?
- Dla Myungsoo... prosił żebym z nim przyszedł.
- Ciekawe czy Myungsoo wpadł już na to jaki ma koło siebie skarb.- przerwałem grę spoglądając na organizatora imprezy, który wykorzystując moment wbił się w moje wargi.

/w tym samym czasie/
- Gdzie on do cholery jasnej jest?!- Myungsoo nerwowo biegał po willi zerkając w każdy możliwy zakamarek.
- Mówił, że idzie do łazienki!- starał się podpowiedzieć mu Hoya, jednak to tylko bardziej denerwowało zaniepokojonego chłopaka.
- Już tam sprawdzałem i go nie ma!
- Daj sobie z nim spokój! Sam się znajdzie!- chłopak spojrzał z pogardą na Woohyuna.
- Nikt cię nie prosił żebyś go ze mną szukał! Idź poobracaj jakieś panienki, sam go poszukam!
- Spokój panowie!- Sunggyu złapał Myungsoo za ramię nachylając się do jego ucha - Niech oni wracają na imprezę... ja go z tobą poszukam.- brunet skinął głową przedstawiając reszcie pomysł swojego przyjaciela. Po chwili obaj chłopcy byli w drodze na górę willi.
- Boję się, że coś mu się stało.
- Niby co? 
- Sunggyu... wiem o nim dużo więcej niż ci się wydaje.
- Na przykład?
- Teraz to nie jest istotne.
- Chcę cię zrozumieć żeby wiedzieć jak ci pomóc.- Myungsoo westchnął oblizując wargi.
- Chorował na anoreksję, która akurat tu nie ma nic do rzeczy, ale jesteś moim przyjacielem więc powinieneś wiedzieć... ostatnio ma gorszy okres, bo dowiedział się o rozwodzie rodziców... pije przez to jak głupi, sypia z byle kim... boję się żeby nie zrobił niczego głupiego. 
- Uu... to rzeczywiście niezbyt ciekawie... A... sorry, że tak pytam, ale... czemu właściwie tak ci na nim zależy? On jest tylko twoim współlokatorem.- milczenie bruneta było dla Sunggyu wystarczającą odpowiedzią - Okej... mam nadzieję, że kiedyś ze mną o tym pogadasz.
- Tego możesz być pewien...- odpowiedział zawstydzony rozglądając się za Sungjongiem - Zaraz mnie krew zaleje... gdzie on do cholery jest?
- Myungsoo...- Sunggyu stanął przed szklanymi drzwiami przyglądając się uważnie rozgrywającej się tam scenie. Jooyoung obejmował zawstydzonego Sungjonga, a ten z wypiekami na twarzy starał się unikać jego dotyku - Widzę, że jest następną ofiarą Jooyounga.
- Dość tego.
- Myungsoo...

                     Jooyoung obejmował mnie starając się być coraz bliżej mojej osoby. Fakt... chciałem dzisiejszego wieczoru zrobić na złość Myungsoo, ale nie potrafię. Za bardzo mi na nim zależy i mimo że on niczego do mnie nie czuje, to nie chcę robić niczego, co nie jest bezpośrednio związane z jego osobą. Gdyby on mnie tak objął, powiedział, że jestem utalentowanym chłopakiem, prawdziwym skarbem... byłbym w stanie zrobić dla niego wszystko. Komplementy z ust innych osób niezbyt do mnie trafiają.
- Tu jesteś Sungjong.- zamarłem. Serce biło mi jak szalone. Całkowicie zapomniałem o tym, że miałem oddalić się od Myungsoo tylko na chwilę... ale dałem ciała.
- Hyung!- zerwałem się na równe nogi starając się ukryć potworny wstyd i zażenowanie malujące się na mojej twarzy - Przepraszam, ja...
- Chyba wam nie przeszkodziłem, co?
- Nie ukrywam, że spędziliśmy ten czas naprawdę przyjemnie.- organizator imprezy wstał obejmując mnie w talii - Prawda Sungjonggie?- spojrzałem na Myungsoo, na którego twarzy malowała się ogromna złość.
- Hyung... tylko rozmawialiśmy. 
- Na nas już czas.- rzucił brunet nie odrywając wzroku od Jooyounga. Chłopak westchnął spoglądając na mnie.
- Dostanę buziaka na do widzenia?- to było dla mnie zbyt wiele. Czułem, że za chwilę wybuchnę płaczem.
- Poczekaj... czy ja dobrze usłyszałem?- Myungsoo podwinął rękawy koszuli stając twarzą w twarz z właścicielem domu.
- Myungsoo odpuść... szkoda na niego nerwów.- na szczęście do pokoju wszedł Sunggyu starający się opanować nerwy swojego przyjaciela.
- Całowałeś się z nim?!- czułem na sobie wściekłe spojrzenie osoby, na której mi potwornie zależy... co ja narobiłem?
- Tylko raz, ale...
- Z tego co wiem nie jesteście razem więc nie wiem skąd te nerwy.- Jooyoung parsknął śmiechem głaszcząc mnie po plecach - Czyżbym znowu zabrał ci coś, na czym ci zależy?
- Dość.- nie minęła nawet sekunda, a Jooyoung leżał na ziemi jak długi. Z jego nosa toczyła się krew zalewająca podłogę. Wyglądało to strasznie i szczerze mówiąc w tamtym momencie przestraszyłem się Myungsoo jednak nie miałem nawet na tyle odwagi by mu się postawić. Chłopak złapał mnie za rękę ciągnąc mnie w stronę wyjścia. Biegłem za nim jak ten pies... może Woohyun miał rację nazywając mnie tak? Na dworze znów szalał deszcz. Gdy wyszliśmy na zewnątrz Myungsoo wziął głęboki oddech spoglądając na mnie - Podjadę pod ciebie...
- Nie trzeba.- rzuciłem idąc przez deszcz w stronę samochodu. Ruszyliśmy do domu w absolutnej ciszy. Nie wiedziałem czy mam zaczepiać chłopaka, czy lepiej sobie odpuścić i go bardziej nie denerwować. Nie wiem nawet czym zawiniłem. Nie psułem mu imprezy swoim smętnym towarzystwem.. usunąłem się na bok, a jeśli chodzi o Jooyounga... Naprawdę tylko rozmawialiśmy. Chłopak chciał mnie pocałować i owszem zrobił to, ale ja to pospiesznie przerwałem... czułem się z tym po prostu podle. Gdy zajechaliśmy pod nasz blok, brunet wyłączył silnik wyglądając przez okno... deszcz padał coraz mocniej i nie zanosiło się na to, że szybko przestanie - Myungsoo...- spojrzałem na niego z wyrzutami sumienia - Hyung przepraszam, ale... nie rozumiem skąd twoja złość... nic nas nie łączy, ja...
- Nie musisz się tłumaczyć.
- To... powiedz mi dlaczego go pobiłeś... stałeś się agresywny jak zobaczyłeś nas razem.
- Sungjong...
- On... może Jooyoung ci się podoba?- współlokator parsknął śmiechem wysiadając z auta - Co cię tak bawi?- wyszedłem na dwór oddając się w pełni działaniu deszczu.
- Naprawdę jesteś tak ślepy i głupi?!- tego już za wiele. Zacisnąłem dłonie w pięści czując coraz większe, wewnętrzne rozdarcie... takie słowa z jego ust ranią mnie jak najostrzejsze noże.
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi!... i nie życzę sobie żebyś tak do mnie mówił!- na dworze panował mrok... środek nocy... osiedle spało, a my odstawialiśmy piękną scenę zazdrosnej miłości.
- Nie wiesz o co mi chodzi?!- Myungsoo podszedł do mnie głęboko oddychając.
- Nie...- czułem jak deszcz miesza się ze spływającymi po moich policzkach łzami - I błagam cię... wiem, że jesteś na mnie zły, ale nie wrzeszcz na mnie...- w pewnym momencie chłopak złapał mnie za twarz przykładając swoje czoło do mojego.
- Zakochałem się w tobie i nie pozwolę żeby ktoś inny mi cię zabrał.- po tych słowach złożył na moich wargach delikatny pocałunek. Czułem jak się rozpływam. Lekko oszołomiony odwzajemniałem pocałunki wodząc dłońmi po jego mokrym od deszczu ciele. Nie mogłem sobie tego lepiej wymarzyć. Prawdziwy, namiętny pocałunek z osobą, którą kocham... do tego noc, deszcz, pełna intymność i oddanie się drugiej osobie.
- Dzieci, idźcie do domu, bo się nabawicie zapalenia płuc!- zaśmialiśmy się spoglądając na naszą starszą sąsiadkę, która uwielbiała wyprowadzać swojego psa w środku nocy. Ukłoniliśmy się jej, po czym chłopak złapał mnie za rękę prowadząc mnie w stronę klatki. Gdy tylko weszliśmy do windy znów przywarł do moich ust uśmiechając się.
- Widzisz co narobiłeś... będziemy mieć teraz zapalenie płuc.- zaśmiałem się całując go w policzek.
- Razem chyba sobie z nim poradzimy, co?- przytaknąłem ponownie go całując. Czułem się jak wyjęty z filmu buchającego romantyzmem. O takiej miłości i takich chwilach zawsze marzyłem. Po wejściu do mieszkania całując się zawędrowaliśmy do łazienki - Rozbierzesz się czy mam ci pomóc?- mruknął zdejmując mi z głowy kapelusz.
- Idziemy pod prysznic razem?
- Oczywiście, że tak.
- Wstydzę się.- zaśmiałem się rozpinając mu koszulę.
- Obiecuję, że nie będę patrzył.- uśmiechnąłem się zdejmując pospiesznie buty. Po chwili znajdowaliśmy się w ogromnej kabinie prysznicowej, a nasze zmarznięte ciała ogrzewały ciepłe strużki wody.
- Czemu nie powiedziałeś mi od razu?- chłopak odwrócił mnie tyłem do siebie, po czym objął mnie całując mnie po karku.
- Bałem się, że mnie odrzucisz.- spojrzałem na niego całując go w policzek.
- Moje ostatnie wybryki po pijaku nie ośmieliły cię?
- Nie sądziłem, że robisz to świadomie.
- Na trzeźwo w życiu nie zrobiłbym pierwszego kroku. 
- Aż tak cię onieśmielam?- zapytał całując mnie w ucho. Pisnąłem wyginając się przez co potarłem pośladkami o jego członka.
- Myungsoooo.
- Tak?- tym razem zassał się na moim uchu. Aishh, nienawidzę jak ktoś pieści moje uszy.
- Hyung przestań!- zaśmiałem się czując nabrzmiałego członka chłopaka. Pragnąłem czegoś więcej dzisiejszej nocy, ale nie chciałem być aż tak zachłanny. Odwróciłem się twarzą do niego lekko się uśmiechając - Pocałuj mnie.- brunet oparł mnie o szklaną ścianę kabiny łącząc nasze usta pocałunkiem. Moje dłonie wodziły po jego zbudowanej klatce piersiowej i chudym brzuchu. W końcu jedna z nich spoczęła na jego biodrze, a druga zjechała niepewnie na jego członka. Myungsoo jęknął lekko się czerwieniąc. Nieśmiałymi, powolnymi ruchami zacząłem mu dogadzać. Było to potwornie krępujące jak i niesamowicie podniecające. Oddech chłopaka stawał się coraz cięższy. Mając poczucie, że mój partner jest zadowolony, zaczynam podniecać się tak samo jak on. Moja dłoń przyspieszyła. Myungsoo przerwał pocałunek opierając się ręką o szybę znajdującą się za mną.
- Boże, Sungjong.- chłopak jęknął dochodząc na moją rękę. Mimo grzecznego, pieskowatego wyglądu i osobowości przerobiłem w swoim życiu masę kontrowersyjnych rzeczy więc nic tak naprawdę nie jest mi straszne. Przygryzłem wargi uważnie mu się przyglądając... wyglądał idealnie. Na jego pięknej, porcelanowej twarzy malował się lekki grymas połączony z uroczym rumieńcem - Co ty ze mną robisz?- zaśmiałem się cmokając go.
- Zobaczysz na co jeszcze mnie stać.- mruknąłem zatapiając się w jego ciele.

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

4 komentarze:

  1. O Boże jakie to piękne v.v taki romantyzm to ja rozumiem 8) czekam na kolejną część *^*

    OdpowiedzUsuń
  2. ojeja, kocham tego ficzka

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam. Wiedziałam no! Ten ficzek to idealne spełnienie wszystkich marzeń o L x Sung XD Nie wytrzymam, znając Ciebie to tak różowo na długo między nimi nie zostanie... 'francuski piesek' *u*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń