3 września 2016

V&Jungkook~cz.4[Aż po grób]




                               Dziś jest wielki dzień. W końcu będę mógł zabrać Jimina ze szpitala. Operacja się udała i dzięki przypisanym lekom będzie mógł dzisiaj wrócić do domu. Wszedłem do szpitala kierując się w stronę sali przyjaciela. Nie myślałem o niczym innym. Cieszyłem się, że Jimin wróci do domu, że znów będziemy mogli razem oglądać filmy, robić sobie głupkowate żarty i imprezować. Bardzo się cieszę, że dzięki lekarzom będzie w pełni zdrowy.
- Witam!- wszedłem do sali z uśmiechem na twarzy. Jimin zaśmiał się pakując do torby piżamę.
- Hej.- odpowiedział zachrypniętym głosem - Dobrze, że już jesteś.
- Jak się czujesz?
- Dobrze jak zawsze.- uśmiechnąłem się zerkając na łóżko Jungkooka.
- Gdzie Jungkook?
- Miał w nocy straszne bóle i wzięli go na badania.- chłopak kaszlnął podchodząc do mnie. Po chwili poczułem na ramieniu jego silną, męską dłoń - Mam nadzieję, że się nie zaangażowałeś. 
- Co takiego?- zmarszczyłem brwi przyglądając się uważnie przyjacielowi.
- Niedługo będzie po nim.
- Przestań... jak możesz tak mówić?
- Tae, wiem jaki jesteś i wiem, że już pewnie zdążyłeś się zakochać, ale to nie zmienia faktu, że niedługo zostaniesz sam...- poczułem kłucie w sercu. Po chwili do oczu zaczęły napływać mi łzy, które pod wpływem silnego bólu spłynęły po moich policzkach.
- Nie mów tak...
- Przez egzamin nie byłeś tu przez trzy dni.
- Daj spokój... co takiego mogło zdarzyć się przez ten czas?
- Jungkook trochę się zmienił.
- W jakim sensie?
- Zobaczysz... zakładam, że nie wyjdziemy stąd dopóki się nie spotkacie.- skinąłem głową siadając na łóżku chłopaka. Zacząłem układać pogniecioną poduszkę i wtedy też poczułem pod dłonią coś twardego. Zaciekawiony wyciągnąłem spod niej zeszyt - Co tam masz?
- Nie wiem... chyba pamiętnik.- odpowiedziałem wycierając łzy z twarzy.
- Przeczytaj coś.
- Nie mogę... to prywatna rzecz.
- Ty i te twoje moralne problemy.- Jimin wyciągnął z moich dłoni zeszyt otwierając go na przypadkowej stronie.
- Jimin, nie rób tego.
- Cicho.- syknął wczytując się w zapiski - "Dzisiaj też mnie odwiedził. Wiem, że bardziej interesuje go stan zdrowia Jimina, ale mimo wszystko to miłe z jego strony, że przynosi mi prezenty i ze mną rozmawia."
- Przestań.
- "Mam tylko jego, a boję się, że za kilka dni gdy Jimin wyjdzie ze szpitala, stracę go. Nikt nigdy nie był dla mnie tak dobry jak Tae."- nie mogłem powstrzymać łez. Zacisnąłem dłonie na spodniach trzęsąc się z emocji -"Boję się powiedzieć mu o tym, że...- Jimin urwał spoglądając na mnie - Jeszcze tego brakowało.- burknął odkładając pamiętnik na miejsce. Spojrzałem na przyjaciela wielkimi oczyma.
- O czym ty mówisz?
- Jungkook się w tobie zakochał.- zamurowało mnie. Siedziałem w bezruchu wpatrując się w drewnianą podłogę - Tae, błagam cię nie rób nic głupiego.- po dłuższej chwili wstałem kierując się w stronę drzwi - Taehyung nie wchodź w to bagno. On za kilka dni umrze.
- Przestań do cholery!- zatrzymałem się wpatrując się z nienawiścią w przyjaciela - Jak możesz być tak bezduszny? Za każdym razem jak rozmawiałem z Jungkookiem mówił, że ma nadzieję, że twoja operacja się powiedzie i że niedługo wrócisz do domu... Jak możesz życzyć mu tak źle?
- Tae, ja po prostu wiem jak jest... nie chcę żebyś później cierpiał.
- Spokojnie, nie będę ci wtedy zawracał sobą głowy.- drzwi do sali otworzyły się. Lekarz wraz z pielęgniarką wprowadzili do środka wózek, na którym siedział blady chłopak. Jego usta były fioletowego odcieniu, a na głowie zaczęły powstawać łyse miejsca - Kookie...- szepnąłem kucając przed brunetem. Ten uśmiechnął się lekko głaszcząc mnie po policzku.
- Więc się udało.- odpowiedział spoglądając z uśmiechem na Jimina.
- Jak... jak ty się czujesz?- mój głos załamał się. W życiu nie doświadczyłem jeszcze tak bolesnego widoku.
- Pan Taehyung, mam rację?- wstałem patrząc na wymawiającego moje imię lekarza.
- Tak.
- Mogę pana na chwilę prosić?- pogłaskałem Jungkooka po głowie, po czym wyszedłem za lekarzem na korytarz - Wprawdzie nie jest pan nikim z rodziny, ale tylko pan do niego przychodzi więc postanowiłem przekazać wszystkie informacje panu.
- Co się z nim dzieje?- zapytałem czekając w napięciu na odpowiedź.
- Nie chcę tutaj nikogo oszukiwać, ale naszemu Kookiemu nie zostało wiele czasu... Nie ma też sensu trzymać go w szpitalu, bo leczenie niczego więcej już niestety nie wnosi.- zagryzłem wargi dławiąc się słonymi łzami - Mógłby pan zabrać Jungkooka ze szpitala i sprawić by te ostatnie dni spędził w należyty sposób?
- Błagam...- szepnąłem łapiąc mężczyznę za rękaw fartucha - Niech pan spróbuje coś zrobić.
- Przykro mi...
- Na pewno jest jakieś rozwiązanie.
- Rozumiem pana ból, ale leczymy tego chłopaka od trzech lat... przegraliśmy walkę z tym cholerstwem...- skinąłem głową starając się uspokoić.
- Zabiorę go do siebie... musi... musi mi pan dać zastrzyki dla niego...
- Tak wiem... pielęgniarka wszystko przygotuje.
- Dziękuję.- w pół przytomny wróciłem do sali z przyklejonym do twarzy uśmiechem - Dobre wieści Kookie.
- Jakie?- chłopak spojrzał na mnie wielkimi oczyma, w których można było dostrzec nadzieję na to, że za chwilę powiem mu iż uda się pozbawić jego drobne ciało raka.
- Zabieram cię do siebie... w końcu będziesz mógł robić to, na co masz ochotę.- brunet wstał z łóżka, po czym podszedł do mnie całując mnie w policzek.
- Naprawdę?
- Mhm... zaraz cię spakuję.
- A... Jimin...- Jungkook spojrzał na mojego przyjaciela bawiąc się palcami - Nie masz nic przeciwko, że będę u was gościem?- nim ten odpowiedział skarciłem go wzrokiem.
- Zwariowałeś? Bardzo się cieszę.- uśmiechnął się głaszcząc go po łysawej głowie.
                Po około dwóch godzinach udało nam się opuścić szpital. Dostałem od lekarza pudełko z zastrzykami, które muszę dawać Jungkookowi codziennie rano i wieczorem. Gdy wrzuciłem torby do bagażnika spojrzałem na Jimina wzdychając.
- Dzięki, że tak się zachowałeś.- brunet uśmiechnął się lekko klepiąc mnie po ramieniu.
- Poradzisz sobie z nim?
- Myślę, że tak.
- Ja zajmę się sobą sam... faktycznie zrób wszystko żeby dobrze się bawił przez te ostatnie dni.
- Jimin...- westchnąłem zerkając na siedzącego na ławce Kooka, który z zafascynowaniem wpatrywał się w swojego ulubionego łabędzia - Nie chcę go stracić.- pisnąłem ponownie zalewając się łzami.
- Tego właśnie się obawiałem.- westchnął wycierając mi łzy - Musisz być silny Taehyung... nie pokazuj przy nim, że coś cię gryzie. 
- Tak... masz rację.
- Czyli... jednak coś do niego czujesz?- skinąłem głową biorąc głęboki oddech - Cholera... 
- Sam chciałeś żebym...
- Tak wiem... cicho, bo Jungkook idzie.- odwróciłem się wbijając wzrok w człapiącego w naszą stronę chłopaka. Po chwili ten wtulił się we mnie uśmiechając się.
- Tae, mogę mieć prośbę?
- Jasne, o co chodzi?
- Dałbyś mi swój sweter? Strasznie mi zimno.- mamy sierpień, a on marznie...
- Pewnie, że tak.- zdjąłem sweter nakładając go na chłopaka - Lepiej?
- Tak... dziękuję. 
- Ja sobie wsiądę do samochodu, a wy tam poróbcie co trzeba.- uśmiechnął się Jimin zasiadając z przodu, po czym zamknął za sobą drzwi. Wymieniliśmy się uśmiechami, po czym Kookie pogłaskał mnie po twarzy muskając niepewnie moje usta. Skoro mamy tylko kilka dni, nie chciałem marnować ani jednej sekundy. Oparłem bruneta o samochód pogłębiając pocałunek. Starałem się być czuły i delikatny i tak wszystko wymierzyć, by ten pierwszy pocałunek nie trwał zbyt długo. Gdy cmoknąłem go w kącik ust Kookie spojrzał na mnie przygryzając wargę.
- Pamiętaj, że tylko udajemy.- szepnął zaczerwieniony spuszczając wzrok.
- To może przestańmy udawać?- uśmiechnąłem się całując go w policzek. Jungkook uniósł wzrok lekko się uśmiechając.
- Nie chcę wywracać twojego życia do góry nogami.
- Już je wywróciłeś, ale w pozytywnym sensie.- cmoknąłem go otwierając drzwi do auta - Zapraszam pana. 

*

                      Mimo okropnych informacji dzień minął nam bardzo przyjemnie. Wieczorem gdy wszyscy byliśmy już po kąpieli leżałem na łóżku pisząc na facebooku z siedzącym w pokoju obok Jiminem. Umówiliśmy się, że Jungkook będzie spał ze mną w pokoju... w sumie nie ma się co dziwić. Tak jakby jesteśmy razem. 
- Jestem.- Jungkook wszedł do pokoju powolnym krokiem. Miał na sobie biały, puchaty szlafrok, a z jego włosów kapały strużki wody. Odłożyłem laptopa na szafkę nocną uśmiechając się. 
- Źle wytarłeś włosy... zaraz będziesz chory.
- A jakie to ma teraz znaczenie?- Kookie usiadł na łóżku obok mnie wręczając mi ręcznik. 
- Wierzę, że z tego wyjdziesz.- westchnąłem wycierając jego gęste niegdyś włosy. 
- Bardzo bym tego chciał... zwłaszcza teraz.- cmoknąłem go w kark, po czym usiadłem za nim przytulając go.
- Na pewno tak będzie.- Kookie głaskał mnie delikatnie po dłoniach lekko się uśmiechając.
- Pamiętasz jak ci mówiłem, że nie boję się śmierci?
- Oczywiście, że pamiętam.
- Bardziej boję się utraty ciebie... Znamy się dopiero 18 dni, ale... czuję, że jesteś dla mnie kimś więcej...
- Odliczasz dni odkąd się znamy?- szepnąłem całując go po uchu.
- Tak... każdy dzień spędzony z tobą sprawiał, że czułem się naprawdę szczęśliwy.- brunet westchnął spoglądając na mnie - Nie chcę tego tracić.
- Obiecuję ci, że zrobię wszystko żebyś z tego wyszedł... to nie jest koniec Kookie.
- Obaj doskonale wiemy jak jest... szkoda, że poznaliśmy się tak późno.
- Widzisz? To musi być znak.
- Znak?
- Mhm... znak mówiący, że wszystko będzie dobrze.- cmoknąłem go w czoło mocniej go obejmując - Musi być dobrze...- dodałem szeptem chowając twarz w szyi Jungkooka.

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 komentarze:

  1. Przepraszam... ale nienawidzę Cię! To opowiadanie jest cudowne, mam łzy w oczach a uwierz mi trudno mnie doprowadzić do tego stanu! Każde zadanie z tego rozdziału rani moje serce! Idealnie opisujesz emocje Tae! Zdaję sobie sprawę, że kolejny rozdział nie będzie krokiem do happy end, ale i tak na niego czekam!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadszedl ten dzien kiedy to przeszkadza mi, ze bedzie sad end. Jak zazwyczaj mialam na to wyrabane i wkurzalo mnie jak ludzie pisali, ze chca happy end tak ja teraz tez bym chciala happy end. Dlaczego ? Przeciez nie przebadam za Vkookiem .. co ty ze mna robisz ? *-*

    OdpowiedzUsuń