24 lutego 2018

Z pamiętnika idola~cz.5 [V&Jungkook]




11.04.2015

                  Byliśmy w trakcie nagrywania MV do "I need you". Pogoda była paskudna... lało, wiało, a my jak ci idioci biegaliśmy po dworze, czekając na zapalenie płuc. Jedyne co mnie rozgrzewało to Taehyung. Wyglądał tak niesamowicie, że nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku.
- Tae?
- Hm? - nachyliłem się do chłopaka, lekko się uśmiechając.
- Świetnie wyglądasz. - chłopak zmierzył mnie wzrokiem, szeroko się uśmiechając.
- Wiesz, że mamy teraz przerwę?
- Mhm.
- To chodź. - nie patrząc na to, co dzieje się wokół mnie, ruszyłem za Taehyungiem. Chłopak szedł w kierunku pustych wagonów, wśród których nagrywaliśmy MV.
- Co ty wyprawiasz?
- Zobaczysz... chodź szybko. 
- Będą nas szukać.
- Trudno. - chłopak wskoczył do jednego z wagonów, po czym podał mi rękę, sprawnie mnie do niego wciągając.
- Co ty... - Tae chwycił mnie gwałtownie w talii, namiętnie mnie przy tym całując. Zaśmiałem się jedynie, oddając jego pocałunki. Od zawsze wiedziałem, że Taehyung to szaleniec, ale dzisiaj wyjątkowo mnie zaskoczył. Owinąłem ręce wokół jego szyi, czując jak ten przyciska mnie do zimnej ściany wagonu - Będą... będą nas szukać. - wysapałem między pocałunkami, czując zimne dłonie chłopaka na swoich nagich plecach - Aishh...
- Zimno?
- Jak cholera. - zaśmiałem się, czując wargi Taehyunga na swojej szyi - A... ah... uważaj. 
- Nic po sobie nie zostawię, spokojnie. 
- Tae. - zamknąłem oczy, jęcząc przy tym jak szalony.
- Ciii. - chłopak przejechał językiem po mojej szyi - Mam pomysł.
- Jaki? 
- Zróbmy dzisiaj to, do czego namawiał nas menadżer.
- A... co masz na myśli?
- Pójdźmy do hotelu. - zamarłem. Spojrzałem na chłopaka wielkimi oczami, czując jak robi mi się gorąco.
- A... to wiesz... możemy się poprzytulać w dormie. 
- Kookie, wiesz, że nie o tym mówię. 
- Ja... jeju... zaskoczyłeś mnie. - Tae objął mnie, całując mnie po głowie.
- Jeśli nie chcesz...
- Nie... nie, ja chcę. Chcę Hyung. - uśmiechnąłem się, całując go w policzek - Po prostu wcześniej o tym nie rozmawialiśmy i wiesz... zaskoczyłeś mnie. 
- Gołąbki... szukamy was. - krzyknąłem, łapiąc się za klatkę piersiową. Obok wagonu stał zadowolony Jimin w towarzystwie Hoseoka.
- Chciałeś mnie zabić?! 
- Przepraszam. - zaśmiał się - Chodźcie, bo wszyscy was szukają. 
- Znaleźliśmy ich! - wrzasnął Hoseok, tradycyjnie się przy tym szczerząc - To co? Znikacie dzisiaj z dormu?
- Podsłuchiwaliście? 
- Może troszkę. 
- Aish... gdybym tylko był starszy. - zacisnąłem dłonie w pięści, chcąc wyskoczyć z wagonu, jednak wtedy Tae złapał mnie za nadgarstek, całując mnie - Przestań no. 
- Wstydzisz się?
- Nie.
- To dawaj buzi.
- Hyung... - spojrzałem na Hoseoka i Jimina, którzy chichotali, przepychając się.
- Liczę do trzech. - chwyciłem twarz Taehyunga w obie dłonie, po czym złożyłem na jego wargach pocałunek.
- Głupi jesteś. - burknąłem, wyskakując w końcu z wagonu.

*

                 Jeszcze tego samego dnia, menadżer odwiózł mnie i Taehyunga do hotelu. Musieliśmy być bardzo ostrożni, by nie wzbudzać podejrzeń. Na szczęście po wwiezieniu nas na podziemny parking, tłum fanów został od nas odizolowany i mogliśmy bezpiecznie przejść do recepcji i pokoju. 
- Ale się cieszę, wiesz? - Tae objął mnie, całując po mnie karku. 
- Ja też. 
- Czuję... jesteś strasznie spięty. 
- Bo... to wszystko jest bardziej skomplikowane, niż mi się wydawało. - chłopak zaciągnął mnie na łóżko, na które opadliśmy z hukiem. Gdy wylądowałem w jego ramionach, odetchnąłem, zamykając przy tym oczy.
- No to słucham.
- Musimy uważać.... na wszystko. Czasami mam tak, że nie mogę się już powstrzymać. Boję się nawet na ciebie spojrzeć, bo mam wrażenie, że ktoś to wychwyci i zaczną się plotki. Ja... nie wiedziałem po prostu, że to będzie takie trudne. - chłopak jedynie westchnął, całując mnie w czoło - Ale bardzo się cieszę, że spędzę dzisiaj z tobą wieczór... tylko z tobą. 
- Wiesz... obserwuję cię cały czas i widzę, że potwornie cię to męczy. Jungkook, ja... nie chcę cię unieszczęśliwiać... jeśli to dla ciebie za duży ciężar, to może powinniśmy... wiesz...
- Co powinniśmy? - uniosłem głowę, przyglądając się uważnie chłopakowi - A... chcesz ze mną zerwać...
- Nie chcę, ale...
- Jak mogłeś w ogóle o tym pomyśleć? 
- Posłuchaj mnie...
- Skoro nie chcesz ze mną być, to mi to powiedz. - Tae przycisnął mnie do łóżka, przytrzymując mnie za nadgarstki.
- Chcę z tobą być... daj mi w końcu dojść do słowa. - zagryzłem wargę, czując jak po moich policzkach spływają łzy - Nie płacz. 
- To nie mów mi takich rzeczy. 
- Posłuchaj. - Taehyung wytarł mi łzy, po czym zaczął mnie głaskać po twarzy, by mnie uspokoić - Odkąd cię lepiej poznałem i się do siebie zbliżyliśmy, jestem cholernie szczęśliwy... naprawdę. I absolutnie nie chcę tego kończyć, tylko... widzę, że w tej relacji tylko ja jestem szczęśliwy, a chyba nie o to chodzi, prawda?
- Jestem szczęśliwy... tylko się boję. Boję się, że zrobię coś nie tak i ktoś nas nakryje. 
- A możesz chociaż dzisiaj o tym nie myśleć? Skup się tylko i wyłącznie na mnie, a nie na całym świecie... Kookie, ty nigdy nie będziesz szczęśliwy, jeśli cały czas będziesz przejmował się opinią innych. 
- Wiem, masz rację. 
- Tylko tak mówisz... wprowadź to w życie. Najwyższa pora. - chłopak nachylił się do mnie, po czym złożył pocałunek na moim czole - Nie smuć się. 
- Ale nie rozstaniemy się...
- Nigdy. 
                 Kelner przyniósł nam do pokoju kolację. Mało romantycznie, ale wiecie jak jest. Nie mogliśmy pokazać się jak na razie w restauracji. Nie było z nami menadżera.. w pełni nam zaufał i zostawił nas samych. Nie mogliśmy go zawieść i wpaść, jedząc kolację w hotelowej restauracji. Gdy zjedliśmy te wszystkie pyszności i wzięliśmy kąpiel, zadzwonił do nas menadżer, by skontrolować, czy aby na pewno wszystko jest okej.
- Tylko uważajcie, błagam was.
- Hyung, zaufaj nam... naprawdę uważamy. - wtuliłem się w chłopaka, przysłuchując się jego rozmowie z mężczyzną.
- Ufam wam no... a powiedz mi, co dobrego jedliście. 
- Hyung...
- Dobra, przepraszam... po prostu się o was boję. 
- Po prostu wyluzuj i nam zaufaj.
- Dobrze, dobrze. Przyjedziemy po was o 8 rano, okej?
- Dobrze. 
- No... to bawcie się dobrze i...
- Nie wpadniemy, o to nie musisz się martwić.
- Tae. - prychnąłem, uderzając go w klatkę piersiową.
- Hyung, muszę kończyć, bo dziecko mi się tutaj burzy. 
- Dobrze... to dobranoc... do jutra. 
- Dobranoc, pozdrów chłopaków. - Taehyung rozłączył się, odkładając telefon na szafkę nocną.
- Jaki ty jesteś nieokrzesany.
- No a źle powiedziałem? Raczej nie skończysz z brzuszkiem. 
- A kto powiedział, że w ogóle będę się dzisiaj z tobą kochać? 
- A nie? - chłopak nachylił się do mnie, całując mnie po szyi.
- Tae, mówię poważnie. - zachichotałem, obejmując go.
- Bije wręcz od ciebie powagą. 
- Powiedz lepiej, co powiedział menadżer.
- A tam, menadżer... zapomnij teraz o nim. - Taehyung przygryzł moją szyję, uśmiechając się.
- Uważaj. 
- Uważam, nic nie widać. - spojrzałem na mojego chłopaka, głaszcząc go po idealnej twarzy. Ten jedynie uśmiechnął się, całując mnie w nos.
- Buzi. - chłopak nachylił się mnie, całując mnie. Objąłem go dość mocno, po czym nie chcąc wypuścić go z objęć, oddawałem jego pieszczoty. Dłonie Tae wsunęły się pod moją koszulkę, pieszcząc opuszkami palców moją klatkę piersiową oraz brzuch. Mimo iż za moment miałem kochać się pierwszy raz w życiu, czułem się wyjątkowo spokojny. Wiadomo, że z tyłu głowy miałem jakieś obawy, ale byłem też tym wszystkim niesamowicie podekscytowany - Masz zimne łapki. 
- Zaraz się rozgrzeją. - Taehyung zdjął ze mnie koszulkę, po czym wbił wzrok w moje ciało.
- Fajne mam ciałko, co? - zachichotałem, głaszcząc go po biodrze.
- Bardzo fajne. - mruknął, po czym przywarł wargami do mojego brzucha. Zagryzłem wargi, łapiąc go odruchowo za włosy. Moje powieki zamknęły się, a głowa lekko odchyliła się do tyłu. Było mi tak cholernie dobrze. Jego wargi pieściły każdy milimetr mojej skóry, doprowadzając mnie do obłędu. Gdy dłonie Hyunga dotarły do moich bokserek, zdejmując je ze mnie, dopiero wtedy lekko się spiąłem, odczuwając stres.
- To takie krępujące. - jęknąłem, czując na nagich udach jego dłonie.
- Oj no nie przesadzaj. - Taehyung zrzucił z siebie koszulkę, ponownie się do mnie nachylając.
- A bokserki?
- Może ty je zdejmiesz? - usiadłem, składając pocałunek na jego klatce piersiowej.
- Zaczynasz mnie stresować.
- Czym Kookie?
- Wiesz... nigdy nikogo nie rozbierałem. 
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - zaśmiał się, całując mnie po twarzy. Zamknąłem jedynie oczy, zsuwając nieśmiało z jego bioder materiał bokserek. Gdy poczułem pod dłońmi jego nagie pośladki, zadrżałem, czując jak się czerwienię - Jesteś przesłodki. - spojrzałem na Hyunga, szeroko się uśmiechając.
- Onieśmielasz mnie.
- Wyluzuj się troszkę. - Taehyung położył mnie ponownie na łóżku, przywierając do mnie swoim nagim ciałem.
- Hyung. - zrobiło mi się potwornie gorąco. Wtuliłem się w niego, chcąc za wszelką cenę uniknąć jego spojrzenia. Jego członek ocierał się o mój, przyprawiając mnie o przedwczesny zawał serca.
- Kookie... popatrz na mnie. 
- Wstydzę się. - zaśmiałem się, unosząc nieśmiało wzrok.
- Ale kokietujesz. - zarzuciłem rękę na jego szyję, przywierając do jego warg. Taehyung poruszał delikatnie biodrami, oddając przy tym moje pocałunki.
- Nie dam rady. - jęknąłem, wyginając się. To, co wyprawiał Tae, było tak potwornie podniecające, że dla mnie jako prawiczka, było ponad moje siły.
- Co ty mówisz?
- Przepraszam.
- Jungkook, co jest?
- Nie możemy od razu przejść do rzeczy?
- Chyba nie rozumiem... jesteśmy parą, a nie dziwką i klientem, że mamy od razu przechodzić do rzeczy... - westchnąłem, odwracając wzrok - Zrobiłem coś nie tak?
- Nie... to wszystko mnie po prostu krępuje. 
- Czemu nie powiedziałeś, że nie jesteś gotowy?
- Jestem... to nie o to chodzi Tae.
- Jungkook, rozmawiaj ze mną jak człowiek. - Hyung usiadł, uważnie mi się przyglądając - Powiedz mi wprost o co chodzi.
- Ja... jak nasze ciała... wiesz... wstydzę się. To... - wziąłem głęboki oddech, czując jak chłopak łapie mnie za rękę - Nie wiem czy dojrzałem do tego psychicznie... Fizycznie cholernie tego chcę, ale coś w głowie mnie blokuje... Nie chciałem cię zawieść Hyung...
- Jesteś głupi Jungkook, że od razu mi tego nie powiedziałeś. Dlaczego?
- Byłem pewien, że dam radę. Znaczy... ja dam radę... tylko bez tych wszystkich ... no... gier wstępnych. - możecie sobie wyobrazić, jak mocno płonęła moja twarz.
- Kookie... to jest nieodłączny element tego...
- Nie, niekoniecznie. Spróbujmy chociaż.
- Ale...
- Najwyżej przerwiemy. - przekręciłem się na brzuch, sięgając po długo chowany przed menadżerem i chłopakami lubrykant. Z trudem udało nam się go tutaj przywieźć.
- Nie chcę cię zranić. - Taehyung przywarł ponownie do moich pleców, po czym pocałował mnie w ucho. Muszę przyznać, że gdy poczułem na pośladkach jego członka, poczułem przyjemne mrowienie w brzuchu.
- Na pewno tego nie zrobisz. - wręczyłem mu żel, uśmiechając się - Spróbujmy. - nie będę wam opisywał całego procesu przygotowawczego Tae, gdyż jest to dla mnie potwornie niekomfortowe i krępujące. Generalnie rzecz biorąc, pierwszy raz jest okropny. Nie chodzi o ból i tego typu rzeczy, bo wiadomo, że każdy odczuwa to inaczej, ale rozebranie się przed osobą, na której ci zależy, poczucie nagiego ciała drugiej osoby, sam moment zbliżenia.... Jeden wielki stres. Nasz stosunek trwał zaledwie kilka minut. Wiecie... bez fajerwerków. Ja byłem trochę obolały i za bardzo spięty. Taehyung po kilku pchnięciach zestresował się do tego stopnia, że nie był w stanie dalej tego kontynuować. No cóż... wiemy przynajmniej jak to wygląda i na co zwrócić uwagę przy następnym razie.

20.07.2015

                    Jęknąłem, czując jak paskudzę swój brzuch. Taehyung nachylił się do mnie, dysząc przy tym, jak po najcięższym treningu.
- Ciszej. - szepnął chichocząc.
- Nikt tu nie przyjdzie. - uśmiechnąłem się, po czym zatopiłem się w jego gorących wargach. Odkąd ja i Tae jesteśmy razem, menadżer zarządził inny układ pokoi w naszym dormie. Mimo że jesteśmy w pokoju sami, musimy mieć się na baczności, gdyż menadżer zabrania nam zamykania się na klucz... no cóż.
- A co jeśli ktoś by nas nakrył?
- Miałby uraz do końca życia. - zaśmiałem się, uważnie mu się przyglądając. Jego idealna twarz, skąpana lekkim rumieńcem, biła tak przyjemnym ciepłem, że nie byłem w stanie oderwać od niej dłoni - Tae?
- Hm?
- Wiesz, że odkąd jesteśmy razem, żaden z nas nie powiedział "kocham cię"?
- Naprawdę?
- Mhm.
- Mówię to sobie w myślach za każdym razem, jak cię widzę. - uśmiechnąłem się, czule go całując - Kocham cię. Najbardziej na świecie.... znowu płaczesz.
- Przepraszam. - objąłem go, nie mogąc oderwać się od jego warg - Też cię kocham... i strasznie się cieszę, że dałeś mi szansę. 
- Byłbym skończonym idiotą, jakbym tego nie zrobił. 
- Chłopcy... ciszej. - usłyszeliśmy pukanie do drzwi i towarzyszący temu, zaspany głos menadżera.
- Już skończyliśmy.... rozmawiamy. - odpowiedział Tae, chichocząc.
- Idźcie spać... niedługo pobudka. 
- Dobrze, dobranoc. - sięgnąłem po telefon, otwierając szerzej oczy.
- Jest po czwartej...
- A o szóstej pobudka.... Dzisiaj sobie nie pośpimy. 
- Żałujesz?
- Absolutnie nie. - mruknął, ponownie mnie całując.


~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

20 lutego 2018

Z pamiętnika idola~cz.4 [V&Jungkook]



19.01.2015

- I jak tam? Zmęczony? - uniosłem głowę, widząc stojącego nade mną Taehyunga. Chłopak wręczył mi butelkę wody, kucając przede mną.
- Strasznie. - wydyszałem, upijając kilka łyków. Tae ułożył dłonie na moich kolanach, lekko się uśmiechając. Odkąd wróciłem z Busan jest dla mnie niezwykle miły i coraz lepiej się ze sobą dogadujemy. Jin twierdzi, że widać bijącą od nas chemię, ale gdy widzi, jak zalewam się przy tym rumieńcem, od razu się zamyka. Generalnie rzecz biorąc, nikt nie porusza tematu mojej orientacji, co bardzo mi się podoba. Wiem, że pewnie o tym myślą, ale nie komentują tego, nie są złośliwi, nie dokuczają mi... i to jest super.
- Na szczęście już wracamy do dormu, to odetchniesz. - skinąłem głową, oddając mu wodę - Pij... ledwo żyjesz. 
- Już nie mogę.
- Jak tam panowie? - nasz lider usiadł obok mnie, wycierając ręcznikiem twarz oraz kark.
- W porządku... tylko zmęczenie daje już o sobie znać.
- No tak... ale wracamy do dormu, coś zjemy i będziecie mogli odpocząć. 
- Van jest już podstawiony! - do garderoby wszedł menadżer - Zbierajcie się! - uniosłem się dość gwałtownie, czując jak kręci mi się w głowie. Jedyne co zdążyłem zrobić, to chwycić się stojącego obok kanapy Hoseoka... totalnie mnie zamroczyło.
- Jungkook, co jest? - chłopak przytrzymał mnie, uważnie mi się przyglądając.
- Połóż go. 
- Nie... jest okej. - wziąłem kilka głębszych wdechów, czując jak dochodzę do siebie.
- Trzeba powiedzieć menadżerowi.
- Nie... za szybko wstałem, to wszystko.
- Nigdy wcześniej nie miałeś podobnych problemów.
- Taehyung... już jest dobrze, daj spokój. - napiłem się wody, po czym pospiesznie się wyprostowałem, widząc nadchodzącego w naszym kierunku menadżera.
- Jak tam? Gotowi?
- Tak. - wypaliłem pospiesznie, jednak zaraz po mnie głos zabrał Namjoon.
- Jungkooka musi ktoś zobaczyć... zakręciło mu się w głowie jak wstał. - westchnąłem, zapinając bluzę, którą chwilę wcześniej Tae narzucił na moje ramiona.
- Jak to? Ale już jest w porządku?  
- Tak, wszystko dobrze. Chłopaki niepotrzebnie panikują. - wymusiłem uśmiech, idąc w kierunku drzwi. Nie lubię jak dużo się wokół mnie dzieje i jak wszyscy koło mnie skaczą.

*

- Wszystko jest okej. Jest tylko przemęczony.
- I co teraz?
- Niech dużo odpoczywa. Z resztą... jestem pewien, że tyczy się to wszystkich pana podopiecznych. - wstałem z łóżka, chcąc iść do kuchni, jednak wtedy do pokoju wparował Taehyung, zamykając za sobą drzwi.
- Hyung...
- Jak się czujesz?
- Dobrze. - uśmiechnąłem się, narzucając na siebie bluzę - Zjadłeś już kolację?
- Nie mogłem nic przełknąć.
- Dlaczego?
- Bo za dużo o tobie myślał i się martwił. - Tae podskoczył, łapiąc się za klatkę piersiową. Z góry piętrowego łóżka wyłonił się Yoongi, chichocząc. 
- Co... co ty tu robisz do cholery?
- Mieszkam w tym pokoju. - chłopak zeskoczył z łóżka, po czym podszedł do Taehyunga - Zapomniałeś?
- Nie, ale...
- Dobra, już was zostawiam. - Yoongi opuścił sypialnię, zamykając za sobą drzwi. Usiadłem ponownie na łóżku, lekko się uśmiechając.
- To... dlaczego nic nie zjadłeś?
- A... denerwowałem się i wiesz... - Hyung położył się na łóżku, biorąc głęboki oddech - Także mówisz, że wszystko w porządku. 
- Mhm. - położyłem się na boku, wpatrując się w kolegę - Was też powinien ktoś zobaczyć... wszyscy harujemy jak te woły. 
- E tam... nic nam nie będzie.
- Też tak myślałem. - spojrzeliśmy na siebie, wsłuchując się jedynie w swoje oddechy i tykanie wiszącego na ścianie zegara.
- Nie ruszaj się. - Taehyung przyłożył dłoń do mojego policzka, delikatnie coś z niego ściągając - Jakieś cholerstwo ci się przyczepiło. - zastygliśmy. Ten moment wspominam jeszcze lepiej niż dzień debiutu. Postanowiłem działać pod wpływem chwili i spróbować jeszcze raz. W głowie miałem tylko jedno.... albo mnie odrzuci i skreśli raz na zawsze.... albo w końcu dopnę swego i będę najszczęśliwszą osobą na świecie. Zbliżyłem się do chłopaka, całując go nieśmiało w kącik ust. Pamiętam, że moje serce biło tak mocno, jak nigdy dotąd. Idąc do wytwórni na przesłuchanie, nie czułem tak ogromnego stresu, jak w tym momencie.
- Przepraszam. - szepnąłem, oblizując wargi.
- Nie odpuścisz mi... prawda? - spojrzałem mu w oczy, czując, jak robi mi się niedobrze z nerwów. Tae jednak ułożył dłoń na moim karku, po czym przyciągnął mnie do siebie, zatapiając się w moich wargach. Zamarłem... Mimo ogromnych nerwów, oddałem się jego pieszczotom, totalnie mu ulegając. Wspominam ten pocałunek jako jedno z większych upokorzeń swojego życia. Zupełnie nie miałem pojęcia jak to się robi, ale z tego co czułem... Tae chyba też.
- Tae... - chłopak jedynie pocałował mnie w czoło, po czym wstał z łóżka i wyszedł z mojego pokoju. Ten dzień był początkiem tego, co ciągnie się do tej pory i mam nadzieje, że będzie trwać do końca mojego życia...

04.02.2015

- Jungkook? - odwróciłem się do tyłu, widząc stojącego za mną Jina.
- Tak?
- Może ci pomogę, co? - byłem w trakcie przygotowywania kolacji. W sumie pomoc Hyunga była w tym momencie jak najbardziej trafiona - Pogadamy? - zapytał wyjmując deskę do krojenia.
- Pewnie... a co się dzieje?
- Chyba ja powinienem o to zapytać. - zmarszczyłem brwi, uważnie mu się przyglądając.
- Co ty mówisz Hyung?
- No... widzimy z chłopakami, że między tobą a Tae znowu coś się stało. Znowu się pożarliście?
- Co? Dlaczego tak myślisz?
- Unikacie się. 
- Nie no... między nami jest wszystko okej.
- Na pewno?
- Tak.
- Hej. - do kuchni wszedł Hoseok w towarzystwie Namjoona - Co robicie?
- Kolacje. Możecie nam pomóc. - odpowiedział Jin, rzucając mi podejrzliwe spojrzenie.
- Hyung...
- Kookie, nie rozumiem cię. Mówiłeś mi o wszystkim... 
- Ale powiedziałem ci prawdę. Wszystko między nami okej.
- Panowie, spokój.... o czym wy mówicie? - lider wszedł w między nas, uważnie nam się przyglądając.
- Jungkook znowu coś kombinuje z Taehyungiem i oczywiście nie chce mi o niczym powiedzieć.
- Poczekaj... nie widzę żeby się kłócili więc o co chodzi?
- Unikają się. 
- Nic nie kombinujemy. - do kuchni wszedł wspomniany Tae, przyprawiając mnie o zawał serca - Jungkook... pogadajmy. - skinąłem jedynie głową, po czym pospiesznie ruszyłem za chłopakiem. Hyung wciągnął mnie do swojego pokoju, lekko się uśmiechając - Robili ci przesłuchanie?
- Nie stawiaj mnie nigdy więcej w takiej sytuacji.... zestresowałem się.
- Czym? Mnie też wypytywali, dlaczego się unikamy.
- I co im powiedziałeś?
- Nic... powiedziałem, że wszystko między nami okej i tyle. 
- To dobrze. - chłopak podszedł do mnie, po czym objął mnie, składając pocałunek na moich wargach.
- Nie denerwuj się. 
- Co będzie, jak nas przyłapią?
- Nawet jeśli, to co? Wiesz, że i tak wszystko zostanie między nami.
- Niby tak. Ale wiesz Hyung... przyznaj, że jest to trochę nietypowe... 
- Czy ja wiem. Musimy po prostu uważać... to wszystko. - skinąłem głową, czując jak ten ciągnie mnie w stronę łóżka. Gdy się położyliśmy, westchnąłem, wpatrując się w wiszącego nade mną chłopaka.
- Przyłapią nas.
- Przestań się tym ciągle martwić. - Taehyung nachylił się do mnie, całując mnie po twarzy. Ułożyłem dłoń na jego karku, po czym zamknąłem oczy, czując jak się rozpływam. Rzadko kiedy mamy czas na takie czułości więc celebruję te chwile najlepiej, jak tylko się da. Gdy poczułem jego wargi na swoich, mruknąłem wsuwając język w jego usta. Tae głaskał mnie po brzuchu, sprawiając że ten co chwilę się kurczył, wprawiając mnie w zakłopotanie.
- Kolacja! - oderwałem się od chłopaka, głęboko oddychając.
- Co jest?
- Wołają nas... zaraz ktoś mógłby tu przyjść. 
- Kookie... 
- No chodź już. - pocałowałem go w czoło, po czym ruszyłem w stronę kuchni. Już od wejścia widziałem, jak chłopaki uważnie nam się przyglądają. Przy stole panowała absolutna cisza, zagłuszana jedynie dźwiękiem skwierczącego mięsa - Coś się stało? 
- Może wy nam powiecie? - wymieniłem spojrzenie z Taehyungiem.
- Ja... mówiłem, że jest między nami okej.
- O tak, to już wiemy. Pytanie tylko, kiedy chcieliście nam powiedzieć o tym, że jesteście razem? - zatkało mnie. Otworzyłem jedynie szeroko oczy, czując, jak robi mi się słabo z nerwów.
- Co wy mówicie... - burknął Tae, patrząc po kolegach.
- Dobra... wszedłem wam do pokoju, przepraszam. - razem z Tae przenieśliśmy wzrok na Jimina - Ale skąd mogłem wiedzieć, że wy.... w życiu by mi to do głowy nie przyszło.
- Nie mogłeś zapukać?
- Tae, o czym ty mówisz? I tak byśmy się o tym dowiedzieli.
- Dokładnie... jak długo chcieliście to ukrywać? 
- Świetnie... - wstałem od stołu, jednak wtedy poczułem, jak Tae łapie mnie za rękę.
- Siadaj... trzeba o tym pogadać. - odwróciłem jedynie głowę czując, jak robi mi się potwornie przykro. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo było mi wstyd - Jungkook...
- Kookie usiądź... pogadamy. - gdy do kuchni wszedł menadżer, nie wytrzymałem.
- Nie płacz durniu. - Taehyung przyciągnął mnie do siebie, mocno mnie przytulając. W kuchni panowała absolutna cisza, zagłuszana moim szlochem.
- Musimy porozmawiać... tylko Jungkook... nie zrobiliście nic złego, nie powinieneś tak tego przeżywać. - zaczął menadżer, podając mi szklankę z wodą.
- Jest mi wstyd. - wydusiłem, upijając kilka łyków.
- A nie powinno... nie płacz. - mężczyzna westchnął, zajmując miejsce przy stole - Jedzcie, a ja będę mówił... Ile to już trwa? 
- Maksymalnie dwa tygodnie. - odpowiedział mój chłopak, głaszcząc mnie po plecach.
- Szybko daliście się przyłapać.
- To nie nasza wina... Jimin wszedł nam do pokoju bez pukania. 
- Tae, ja nie miałem o niczym pojęcia... - zaczął Jimin, jednak został szybko uciszony przez menadżera.
- Nie musisz się tłumaczyć. To jest wasz dom i nie możecie się od siebie izolować.... Jestem tak zaskoczony, że nie wiem, co mam wam powiedzieć... 
- Jedyne co możesz im powiedzieć Hyung, to to, że mają trzymać się od siebie z daleka, kiedy jesteśmy poza dormem i żeby uważali, co robią przy ludziach. - odpowiedział Jin, ładując do ust kawałek jakiegoś mięsa - A poza tym, co można zrobić? Nic. Ja tam się cieszę, że są razem. Kiedy w końcu nerwy z nas zejdą, zobaczę szczęśliwego Jungkooka i to mnie najbardziej cieszy. - uniosłem głowę, spoglądając na przyjaciela - Głowa do góry. 
- Dzięki Hyung. - uśmiechnąłem się, czując jak po jego słowach, schodzi ze mnie stres.
- No tak... przyjaźnimy się więc... macie nasze wsparcie w każdej sytuacji. - dodał Yoongi.
- Cieszę się, że macie do tego takie podejście panowie. - menadżer pogłaskał mnie po głowie, biorąc głęboki oddech - Muszę porozmawiać z Sihyukiem.
- Ale po co? On nie musi o niczym wiedzieć. - poderwał się Taehyung.
- Powinien być pierwszą osobą, która wiedziałaby o waszym związku. 
- No to możemy pożegnać się z zespołem...
- Żartujesz? Na pewno nie zrobi wam takiego świństwa. - Namjoon wstał od stołu, po czym zaczął przechadzać się po kuchni - Trzeba tylko wyjaśnić mu wszystko na spokojnie. 
- Jeszcze będziecie mieć przeze mnie problemy. - wstałem z kolan Taehyunga i oparłem się o ladę, wbijając wzrok w podłogę.
- Przestań. Pamiętajcie, że jesteśmy paczką i przez wszystko przejdziemy razem. 


~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

14 lutego 2018

Z pamiętnika idola~cz.3 [V&Jungkook]




12.08.2014

                 Leżałem w łóżku wpatrując się w sufit. Yoongi i Jin leżeli obok siebie, oglądając jakieś głupie filmiki na tablecie. Cały czas przez głowę przewijał mi się obraz zapłakanego Taehyunga. Było mi go tak bardzo szkoda, ale wiem, że nie powinienem zawracać mu teraz głowy.
- Hej. - spojrzałem w stronę drzwi, widząc stojącego w nich Tae.
- Co tam? - Jin wręczył tablet Yoongiemu, po czym wstał, podchodząc bliżej kolegi.
- Chcę pogadać z Jungkookiem. - gdy usłyszałem swoje imię, serce mało mi nie stanęło. Otworzyłem szeroko oczy, po czym usiadłem, nie odrywając wzroku od Tae.
- Ze mną?
- Yoongi... chodź. - Jin skinął głową wychodząc z pokoju. Zaraz za nim wyszedł dość niechętnie wspomniany chłopak, wpatrujący się w tablet. Gdy drzwi za nimi w końcu się zamknęły, Taehyung oparł się o ścianę wzdychając.
- Coś się stało Hyung?
- Dzięki za wczoraj... - na moje usta cisnął się uśmiech, ale chyba w tej sytuacji wypadało się powstrzymać. Podsunąłem się robiąc tym samym obok siebie miejsce. Hyung usiadł obok mnie, wpatrując się ślepo przed siebie - Twoje słowa dużo mi pomogły... także... dziękuję. 
- Jak się czujesz? - pogłaskałem go po plecach, uważnie mu się przyglądając.
- Dobrze. 
- Jadłeś coś? Źle wyglądasz. 
- Nie spałem w nocy... może to dlatego. 
- Mamy wolne popołudnie. Może powinieneś się przespać? - chłopak zaprzeczył skinieniem głowy, po czym spojrzał na mnie, nie wyrażając przy tym absolutnie żadnych emocji - Połóż się... w sumie chętnie się z tobą prześpię. - Tae zmarszczył jedynie brwi, a przez moją głowę przeszła analiza tego, co właśnie przed chwilą powiedziałem. Zalałem się rumieńcem, odwracając pospiesznie wzrok - Ja... wiesz... przepraszam. 
- W porządku. - chłopak położył się głęboko wzdychając - Wiesz... ostatnio mama prosiła mnie żebym wziął kilka godzin wolnego, odwiedził babcię... a ja to bagatelizowałem i albo nie miałem na to ochoty albo nawet możliwości wziąć to zasrane wolne. - przełknąłem z trudem ślinę, nie odrywając od niego wzroku - Mam teraz potworne wyrzuty sumienia.
- Hyung, to nie jest twoja wina... Nie powinieneś się obwiniać. 
- Mieliśmy tak napięty grafik, że nie miałem jak się urwać...
- Właśnie. - złapałem go za rękę, mocno za nią ściskając - To nie jest twoja wina Taehyung... Twoja babcia jest z ciebie bardzo dumna... wiem to. 
- Dzięki... Nie wiem dlaczego, ale tylko tobie mówię o tym wszystkim. 
- W sumie to... bardzo mi miło.
- Ta... - Tae westchnął siadając.
- Już idziesz... - Hyung spojrzał na mnie, drapiąc się po głowie - Nadal mnie nienawidzisz? 
- Jungkook, o co ci chodzi?
- Po prostu nie jestem w stanie cię zrozumieć Hyung... 
- Nie musisz rozumieć wszystkiego Jungkook... niech zostanie tak, jak jest. - Taehyung wstał z łóżka, idąc w kierunku drzwi.
- Hyung... - drzwi za chłopakiem zamknęły się. Sięgnąłem po poduszkę, rzucając nią o podłogę. Jestem potwornie rozdarty. Byłem pewien, że jesteśmy na dobrej drodze do tego, by się zaprzyjaźnić, ale jak widać, znów się pomyliłem - Cholera jasna! - warknąłem uderzając dłońmi o łóżko.
- Co to za złość?
- Daj mi spokój. - położyłem się na łóżku biorąc głęboki oddech. Jin usiadł book mnie, głaszcząc mnie po ramieniu.
- Hej... co się dzieje?
- Nic.
- Znowu się pożarliście? 
- Nie... ja... - westchnąłem przekręcając się na plecy - Miałeś kiedyś taką sytuację, że... osoba, na której ci potwornie zależy, miała cię głęboko w nosie? 
- Chyba nie rozumiem...
- No właśnie... Nikt tego nie zrozumie. - narzuciłem na siebie kołdrę, po czym wbiłem wzrok w ścianę.
- Jungkook... ty... coś... coś tam do Tae... Tak? - zamilkłem, czując narastającą w gardle gulę - Mam rację?
- Daj mi spokój.... wszyscy dajcie mi święty spokój!

04.10.2014

- Powinniśmy pogadać.
- Tak? O czym? - sięgnąłem po ręcznik, wycierając nim spocony kark.
- Dobrze wiesz o czym... Zbywasz mnie od ponad miesiąca. - upiłem kilka łyków wody, rzucając przy tym ręcznik na jedną z kanap.
- Widocznie nie mam ochoty o tym rozmawiać. - Jin rozejrzał się dookoła, po czym odciągnął mnie na bok - Przestań.
- Jungkook pogadajmy.
- Naprawdę chcesz rozmawiać o tym w garderobie? Przy jakiś dwudziestu osobach?
- Jak wrócimy do dormu, pójdziesz pod prysznic i spać. Pogadaj ze mną. 
- Nie Hyung, nie będę ci się z niczego spowiadał. 
- Chcę ci pomóc.
- Tak? Niby jak? Zmienisz moją orientację? - przy ostatnim pytaniu mój głos się załamał. Nie sądziłem, że jest to tak krępująca i bolesna sprawa - Po prostu daj mi z tym spokój, okej?
- O czym wy mówicie? - zza parawanu wyszedł Namjoon, patrząc na nas wielkimi oczyma.
- Wielkie dzięki. - odepchnąłem Jina, opuszczając garderobę. Czułem, że tak to się skończy. Nigdy nie może trzymać języka za zębami.
- Jungkook... Hej, zaczekaj. - lider złapał mnie za ramię, zatrzymując mnie. Uniosłem jedynie niepewnie głowę, wpatrując się w jego zaniepokojone, duże oczy - Jungkook, ja dobrze słyszałem?
- Ciszej, proszę... - chłopak postawił mnie pod ścianą, rozglądając się czy aby na pewno nikt nas nie słyszy.
- Jesteś... wiesz... 
- Nie, nie jestem. 
- Jungkook, słyszałem.
- To po co pytasz?! - oczy chodzących po korytarzu ludzi zostały skierowane w naszym kierunku - Przepraszam Hyung.
- W porządku. - Namjoon westchnął klepiąc mnie po ramieniu - Ktoś wie?
- Jin i teraz ty... Hyung błagam cię, nikomu nic...
- Zwariowałeś? Nikt się nie dowie, przysięgam. 
- To takie upokarzające...
- Nie mów tak. To nie jest powód do wstydu. 
- Jasne... Łatwo ci mówić.
- Tak bardzo cię to męczy?
- Potwornie... - westchnąłem udając się w kierunku łazienki.

08.12.2014

                     Jestem zmęczony i koszmarnie przybity, ale fakt, że mam wielkie wsparcie w Namjoonie i Jinie, trzyma mnie jeszcze w pionie i pozwala normalnie funkcjonować. Nadal nie rozumiem moich relacji z Taehyungiem. Są chłodne... ten ciągle trzyma mnie na dystans. Naprawdę mnie to boli i nie wiem, jak mam do niego dojść. Za każdym razem, jak Tae kręci się obok mnie, moje serce bije trzy razy mocniej, a dłonie pocą się jak jasna cholera. Dobrze, że chociaż on niczego nie podejrzewa, ale staram się kryć z tym, jak tylko mogę. Są momenty, w których z trudem daję radę. Mam wtedy ochotę złapać go za rękę, powiedzieć, co czuję... Boże, jakie to żałosne.
- Kto jest w łazience?! - zakręciłem wodę, przecierając pospiesznie twarz. Za drzwiami stał Tae, dobijający się do łazienki.
- Już wychodzę Hyung! Daj mi chwilę!
- Spoko. - usłyszałem burknięcie, po którym pospiesznie wybiegłem z kabiny, doprowadzając się do jakiegoś ładu. Nie chciałem, by Tae czekał za długo. Nie chcę go znowu denerwować. Ubrałem bokserki, po czym otworzyłem drzwi, wycierając mokre włosy - Szybko. - Taehyung zmierzył mnie wzrokiem, po czym wszedł do łazienki rozbierając się.
- Ja... może wyjdę...
- Jak chcesz. - chłopak wzruszył ramionami, rozbierając się do naga. Gdy zobaczyłem jego ciało, którego tak zachłannie pragnę od ponad roku, coś we mnie ruszyło.
- Jesteś piękny. - szepnąłem, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
- Że co? - Tae zaśmiał się, narzucając ręcznik na biodra - Przestań tak patrzeć... Słyszysz co do ciebie mówię? - podszedłem do chłopaka, przykładając dłoń do jego nagiej klatki piersiowej - Co ty... - uniosłem wzrok, wpatrując się w jego piękne oczy, w które mogłem patrzeć się godzinami - Zachowujesz się jak gej... co z tobą? - zamknąłem oczy, nachylając się do warg chłopaka, jednak wtedy poczułem silne uderzenie w twarz - Do reszty cię pogięło?! 
- Aish... - chwyciłem się za policzek, unosząc wzrok na Taehyunga.
- Wypad stąd! No wyjdź, głuchy jesteś?!
- Hej, panowie... co jest? - do łazienki wparował menadżer - Co tu się dzieje?
- On mnie molestuje!
- Słucham?
- Dobiera się do mnie! On jest chory! - przełknąłem z trudem ślinę, widząc zbiegowisko Hyungów wokół łazienki.
- Taehyung, przestań krzyczeć. - mężczyzna spojrzał na chłopaków - Panowie, rozejść się. 
- Jungkook jest gejem, chciał mnie pocałować! - zamknąłem oczy, czując jak robi mi się gorąco ze wstydu. Jak on może tak mnie traktować... - Jesteś obrzydliwy! 
- Co? Jungkook, to prawda?
- Zostawcie mnie... - pociągnąłem nosem, przebijając się przez tłum kolegów.
- Kookie... - Jin złapał mnie za rękę, jednak wyrwałem ją pospiesznie, uciekając do pokoju. Gdy zniknąłem za drzwiami sypialni, narzuciłem na siebie koszulkę, wybuchając płaczem. W życiu nie spodziewałbym się takiej reakcji z jego strony. Jak tak można? - Jungkook. 
- Zostaw mnie!
- Proszę cię, nie krzycz. - chłopak podszedł do mnie, mocno mnie przytulając.
- Zostaw. - odepchnąłem go, szukając w amoku swoich walizek - Jak on mógł...
- Co ty robisz? - rzuciłem walizkę na łóżko, ładując do niej wszystkie rzeczy, jakie tylko wpadły mi w ręce - Jungkook, do cholery, co ty wyprawiasz? 
- Mam dość. 
- Poczekaj, hej... - Hyung chwycił mnie za ramiona, potrząsając mną - Opanuj się, słyszysz?... Jungkook. - kciuki chłopaka zaczęły głaskać mnie po twarzy, ściągając przy tym łzy - Kookie, słyszysz?
- Wracam do domu.
- Przestań... Nigdzie nie wracasz. Chodź. - wtuliłem się w Jina, czując jak ten głaszcze mnie po głowie - Wiem, że jesteś w szoku, ale postaraj się uspokoić.
- Y y... wracam dzisiaj do Busan.
- Jungkook, o czym ty mówisz? Nie ma nawet takiej opcji.
- Nie chcę tutaj być.
- Mówisz tak, bo jesteś w szoku... ochłoń. 
- Nie... mam już dość, naprawdę.
- Jungkook... - nawet nie drgnąłem. Zacisnąłem dłonie na bluzie Jina, bojąc się odwrócić głowę - Jin, zostawisz nas? 
- Jasne... Kookie puść.
- Nie.
- Zostanę z wami. 
- No dobrze. - menadżer westchnął, siadając na łóżku - Rozmawiałem z Taehyungiem...
- Nie chcę o nim słyszeć. 
- Jungkook, posłuchaj mnie... Rozumiem, że  jest ci z tym ciężko, ale jesteś bardzo młody... może to przejściowe?
- Nie wydaje mi się... 
- No dobrze... powiedz mi Kookie... jak długo to trwa?
- Nie będę o tym rozmawiał. - warknąłem szarpiąc za bluzę Hyunga.
- A powiedz mi, po co ci te walizki?
- Uparł się, że wyjeżdża do domu.
- Mhmm... - mężczyzna westchnął, przecierając twarz - Jeśli potrzebujesz wolnego, to oczywiście można nad tym pomyśleć. 
- Nie chcę być już w zespole. 
- Jungkook... to jest twoja praca, a nie chwilowa zachcianka. Podjąłeś się tego i masz to pociągnąć do końca. 
- Dzisiaj jest ten koniec. - odsunąłem się od Jina, przecierając dłońmi zapuchniętą od płaczu twarz - Mam dość ciągłych upokorzeń... Nikt mnie tutaj nie szanuje...
- Jungkook, to nie prawda.
-  Nie mogę z nim żyć pod jednym dachem.
- Wolne dobrze mu zrobi. - wtrącił Jin, zerkając na menadżera.
- Tak, wiem... porozmawiam tylko z Sihyukiem.
- Nie chcę wolnego, chcę odejść z BTS! Tak trudno to zrozumieć?! - kopnąłem w łóżko, łapiąc się przy tym za włosy. Byłem tak rozgoryczony, wściekły, przerażony i rozczarowany, że nie potrafiłem nad sobą zapanować.
- Jin, zostań z nim, okej? Nie spuszczaj z niego oczu.
- Dobrze.

17.12.2014

                Dostałem od CEO tydzień wolnego. Będąc w rodzinnym Busan, codziennie otrzymywałem dziesiątki wiadomości z pytaniem, jak się czuję. Pisali wszyscy... tylko nie Taehyung. Po powrocie do dormu, chłopaki przygotowali dla mnie imprezę powitalną, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Menadżer musiał ich nieźle prześwięcić skoro stali się nagle wobec mnie tak bardzo miłosierni.
- Jin nawet upiekł dla ciebie tort. - uśmiechnął się Namjoon prowadząc mnie w stronę salonu.
- Dziękuję, ale nie mam na nic ochoty... - burknąłem, idąc z walizką w kierunku swojego pokoju.
- Jungkook... naprawdę się staraliśmy.
- Wiem Hyung... bardzo to doceniam. 
- Ale?
- Ale nie dam rady siedzieć tam z Taehyungiem. - ułożyłem walizkę na łóżku, po czym rozpiąłem ją chcąc się rozpakować.
- Prędzej czy później będziecie musieli ze sobą pogadać.
- Wolę później w takim razie. 
- Kookie... nie bądź uparty. - westchnąłem przytakując.
- Dobrze.
- Zobaczysz, że nie będzie tak źle. - lider zaprowadził mnie do salonu, w którym siedział cały zespół w towarzystwie CEO i naszego menadżera. Po wejściu do pokoju ukłoniłem się, po czym w ciszy zająłem miejsce obok Jina.
- Jak tam? Odpocząłeś? - skinąłem głową napawając się cudownymi zapachami jedzenia przygotowanego przez Hyungów.
- Dobrze, że do nas wróciłeś. - powiedział Hoseok, lekko się uśmiechając.
- Pusto tu bez ciebie. - dodał Jimin.
- Naprawdę nie musicie być dla mnie tacy mili. - w pokoju zapadła cisza. Uniosłem niepewnie wzrok, patrząc po Hyungach - Przepraszam. 
- Jungkook... trochę ostatnio rozmawialiśmy i wydaje mi się, że chłopaki dużo zrozumieli. - CEO sięgnął po szklankę z wodą, upijając nerwowo kilka łyków.
- To bez znaczenia. - westchnąłem zerkając na stół - Mógłbym coś zjeść?
- Tak, pewnie... jedzcie chłopaki. - tradycyjnie... wszyscy rozmawiali między sobą, uśmiechali się, żartowali... miło, że CEO zdecydował się zjeść z nami kolację. Strasznie porządny z niego facet. Mimo wszystko moja uwaga podczas tego wieczoru, skupiona była tylko i wyłącznie na Tae, który podobnie jak ja, bez słowa zajadał się różnymi potrawami. Ciekaw jestem, co takiego menadżer powiedział chłopakom, że nagle ich nienawiść do mnie zmieniła się w coś na wzór przyjaźni.
- Dziękuję. - wstałem, kłaniając się.
- Najadłeś się?
- Tak... bardzo wam dziękuję. - odniosłem po sobie naczynia, po czym ruszyłem do pokoju. Chciałem jedynie wziąć prysznic i w końcu się położyć. Droga z Busan do Seoulu potwornie męczy. Gdy nachyliłem się do walizki, by wyciągnąć z niej brudne rzeczy, usłyszałem za sobą dźwięk zamykanych drzwi.
- Pogadajmy. - zamarłem. Ściskając w dłoniach koszulkę, zastygłem bojąc się odwrócić za siebie. Przełknąłem z trudem ślinę, słysząc jedynie ciężki oddech Taehyunga odbijający się od ścian pokoju.
- O czym?
- Dobrze wiesz o czym. - chłopak usiadł na łóżku, zmuszając mnie tym samym do tego, bym na niego spojrzał.
- Tae, ja naprawdę przepraszam...
- Y y... ja jestem winien ci przeprosiny. - otworzyłem szerzej oczy, wbijając je w kolegę - Zachowałem się jak kretyn. Cały czas się tak zachowuję... źle cię oceniłem. - usiadłem obok niego, mieląc w dłoniach materiał koszulki - Ostatnio... otworzyłeś się przede mną, a ja... - chłopak westchnął, przenosząc na mnie wzrok - Przepraszam za wszystko. Postaram się zmienić. - byłem w tak ogromnym szoku, że nie miałem pojęcia, jak mam się zachować. Skinąłem jedynie głową, otwierając przy tym usta - Chodź tu. - szepnął, po czym usiadł bliżej mnie wtulając mnie w swoją klatkę piersiową - Mam nadzieję, że kiedyś o tym zapomnisz i mi wybaczysz.


~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Kochani, jutro jadę do Zakopanego, także kolejna część pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu.

Buziaki!

11 lutego 2018

Z pamiętnika idola~cz.2 [V&Jungkook]




25.05.2014

Rozpoczęliśmy promocję w Japonii. Promocję, której potwornie się bałem. Dlaczego? Zostałem przydzielony do hotelowego pokoju z Taehyungiem, który nienawidzi mnie jak psa. Swoją drogą, dopiero teraz przypomniałem sobie, że w poprzednim wpisie nie powiedziałem o sobie ani słowa. Jak już wiecie, mam na imię Jungkook i jestem najmłodszym członkiem zespołu Bangtan Boys. Nigdy nie myślałem o tym, że mogę zostać idolem, ale kiedy po razy pierwszy zobaczyłem występ G-Dragona, zapragnąłem być taki sam jak on. Długo walczyłem z rodzicami, błagając ich o to, by zaprowadzili mnie na przesłuchanie. Dopiero gdy mój starszy brat wstawił się za mną, zlitowali się i zaprowadzili mnie do wytwórni na casting. Udało się. Jedyną osobą, która wspierała mnie w tym wszystkim, był i jest nadal mój brat. Dopiero gdy zadebiutowałem, moi rodzice zrozumieli, że mam potencjał i odpuścili. Mam wsparcie całej rodziny i to jest dla mnie najważniejsze. Boli mnie jedynie to, że widuję się z nimi tak rzadko. Wydaje mi się, że gdyby nasz kontakt był częstszy, walka o siebie w BTS byłaby dla mnie dużo łatwiejsza.
- Co robisz Hyung? - chłopak westchnął, nie odrywając wzroku od telefonu.
- Piszę z chłopakami. - mhm... widzę, że mają też oddzielną konwersację, do której nie należę.
- A... może coś porobimy? 
- Co chcesz robić o 23? Zaraz będzie twoja pora spania.
- Pytania "co ci zrobiłem?", nie mają już sensu, także... 
- Właśnie... więc daruj sobie. - wstałem z łóżka, szukając swoich rzeczy do spania i ręcznika. Chyba kąpiel i pójście spać będą najlepszym rozwiązaniem - Idziesz do łazienki? 
- Tak... chyba że ty...
- Nie, idź. - zmierzyłem go jedynie wzrokiem, po czym zniknąłem za drzwiami łazienki. Plułem sobie w twarz i żałowałem każdego słowa, wypowiedzianego w jego kierunku. Tak bardzo chciałem się z nim zaprzyjaźnić, a on z dnia na dzień odsuwał mnie od siebie coraz bardziej...

26.05.2014

- Świetnie się dzisiaj spisaliście. Jestem z was dumny. - uśmiechnął się szeroko menadżer, po tym jak weszliśmy do busa. Byłem totalnie wypompowany z sił i jakiejkolwiek energii i jedyne o czym marzyłem, to zamknięcie oczu chociaż na kilka minut. Nie pozwalało mi na to jednak dość dziwne zachowanie moich Hyungów. Od momentu śniadania chichotali i szeptali coś między sobą. Nie chciałem nawet pytać, o co im chodzi, bo wiem, że i tak bym się niczego nie dowiedział - To co? Macie ochotę na jakąś dobrą kolację? - w busie aż zawrzało od wiwatów. Co jak co, ale do jedzenia nie trzeba nas namawiać. Menadżer zabrał nas do jednej z lepszych, Tokijskich restauracji, w której serwują najlepsze steki w całej Japonii. Jedząc, wpatrywałem się cały czas w Jina, chcąc zapytać go o zachowanie chłopaków, jednak z dnia na dzień coraz bardziej bałem się do kogokolwiek odzywać.
- Hyung? - chłopak spojrzał na mnie, po czym nałożył mi na talerz kawałek mięsa, uśmiechając się przy tym życzliwie - Dziękuję. - odwzajemniłem uśmiech, zajadając się danym mi przez niego stekiem.
- Co tam?
- Mam pytanie. - usiadłem bliżej niego, nachylając się trochę do jego ucha - Zrobiłem coś nie tak, że chłopaki się znowu ze mnie śmieją? - Jin westchnął dość ciężko, po czym wyjął z kieszeni spodni telefon.
- Wolałem ci o tym nie mówić, ale już za długo to wszystko trwa. - zmarszczyłem brwi, zerkając na to, co mi pokazuje. Hyung wszedł w konwersację, do której nie należałem i włączył filmik. Film przedstawiający mnie, absolutnie nagiego... - Tae nam to wczoraj wysłał. - zatkało mnie. Musiał uchylić drzwi do łazienki, kiedy się wczoraj kąpałem - Jungkook...
- Co tam oglądacie? - zaciekawił się menadżer. Jin bez zastanowienia wręczył mu telefon, po czym zerknął na chłopaków - Co to ma być do cholery? - wstałem gwałtownie od stołu, czując, jak cała ta sytuacja mnie przerasta.
- Jungkook... - poszedłem do łazienki, zamykając się w jednej z kabin. Co za wstyd i poniżenie. Mam już dość... naprawdę mam już szczerze dość tego wszystkiego i zaczynam żałować tego, że namawiałem rodziców na to przesłuchanie. Byłbym teraz zwyczajnym uczniem, prowadził normalne życie, miał prawdziwych przyjaciół... a nie wymuszał uśmiech na widok kamer i aparatów i udawał, że ja i BTS to kochająca, wspierająca się rodzina - Kookie, jesteś tu? - słysząc głos Jina, wytarłem pospiesznie policzki, po czym otworzyłem drzwi kabiny, w której siedziałem. Chłopak wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi - Nie płacz. 
- Nie płaczę.
- Menadżer prosił żebyś się uspokoił... Wiesz, że nie możemy robić takich publicznych dram. - skinąłem jedynie głową sięgając po papier - Jungkook...
- Dobrze, że mi to pokazałeś Hyung. - wydmuchałem nos, po czym wyszedłem z kabiny, przepłukując twarz zimną wodą.
- To, co zrobił Taehyung... - oparłem się o umywalkę, starając się uspokoić.
- Wszyscy to widzieli?
- Tak.
- Proszę cię, pilnuj mnie żebym go nie rozszarpał. - Jin zmarszczył brwi, torując mi wyjście z łazienki.
- Co ty mówisz?
- Mam ochotę go zabić.
- Jungkook, pilnuj się.
- Wiem. - wziąłem głęboki oddech wychodząc z łazienki. Podchodząc do stołu, ujrzałem siedzących w ciszy chłopaków i zaniepokojonego menadżera.
- Trzymaj. - menadżer wręczył mi maskę oraz czapkę z daszkiem - Nałóż to... Panowie, wychodzimy. - widziałem jak triumfujący Tae patrzy w moim kierunku. Odwróciłem jedynie wzrok, udając się za menadżerem do zaparkowanego na przeciwko restauracji busa. Czułem wewnętrzne rozdarcie i miałem ochotę wypłakać się za wszystkie czasy. Na wierzchu jednak starałem się udawać, że wszystko jest w porządku. Pod restauracją stała grupa wyczekujących nas fanów oraz kilku reporterów. Nie mogli wyczuć, że coś się stało, prawda? Jak widzicie, rola idola jest potwornie ciężka. Nawet mimo potwornego bólu i smutku jaki odczuwasz, musisz się zawsze uśmiechać i mówić wszystkim, że czujesz się rewelacyjnie i jesteś najszczęśliwszą osobą na świecie.

*

- Idziecie wszyscy do swoich pokoi i nie ruszacie się stamtąd nawet na krok. 
- Tak jest.
- Jungkook i Taehyung... idźcie do pokoju, zaraz do was przyjdę. - skinęliśmy głowami, po czym ruszyliśmy w kierunku pokoju. Szedłem za Taehyungiem, czując jak się rozklejam. Z każdym kolejnym krokiem do oczu cisnęła mi się kolejna łza. Najgorsze było to, że on nie widział w tym najmniejszego problemu... wyglądał, jakby był dumny z tego, że mi dokopał. Gdy weszliśmy do pokoju, spojrzałem na kolegę, pociągając nosem. Ten jedynie ułożył swoje rzeczy na fotelu, uważnie mi się przyglądając. 
- Dlaczego to zrobiłeś? - Tae uśmiechnął się, podchodząc bliżej mnie - Jak mogłeś nagrać coś takiego?!
- Nie podnoś na mnie głosu. 
- Jak można być tak podłym?! - chłopak pchnął mnie na drzwi, po czym oparł się na nich jedną ręką.
- Ja jestem podły?
- Tak Hyung. Ja nie wchodzę ci do łazienki, nie nagrywam cię, kiedy jesteś nagi.... co ci w ogóle przyszło do głowy?! - spojrzałem mu w oczy, czując jak po policzkach spływają mi łzy. Jestem poniżany od ponad roku, ale dopiero teraz wybuchłem, pokazując tłumione w sobie emocje - Co, jeśli ktoś by to zobaczył? Naprawdę tak ci zależy na tym żeby mnie zniszczyć? - Taehyung oblizał wargi, nie odrywając ode mnie wzroku - Nie wchodzę ci w drogę, a ty nadal nie odpuszczasz... Wiesz jak ja się teraz czuję?
- Dobra, nie wyj... To miał być żart.
- Świetny żart... szkoda tylko, że ja się nie uśmiałem. - wtedy też poczułem szarpnięcie za klamkę.
- Otwórzcie. - zerknąłem na Taehyunga, otwierając drzwi, przez które wparował wściekły menadżer - Co wy do cholery macie w głowach? Taehyung, nie mam po prostu słów do ciebie. Zachowujesz się jak bachor. Wredny, rozpieszczony bachor. Ile razy mam wam powtarzać, że tworzycie rodzinę? Rodzinę, a nie rywalizującą między sobą grupę. Poza tym o co ty chcesz tak walczyć?... No mów! Teraz ci mowę odjęło?! 
- To miał być żart...
- Mówię o całokształcie, nie o tej jednej sytuacji! Jak ty się chłopie zachowujesz?! 
- Hyung, nie krzycz... - uniosłem wzrok na menadżera, czując jak się cały trzęsę.
- Nie krzyczę przecież na ciebie.
- Taehyung mnie przeprosił. - momentami nienawidzę swojego charakteru. Nie mam pojęcia, dlaczego stanąłem wtedy w jego obronie. Tae spojrzał na mnie jedynie wielkimi oczami, absolutnie nic nie mówiąc.
- Na pewno?
- Tak... wybaczyłem mu...
- Jesteś dla niego za dobry. - spojrzałem na Taehyunga, który speszony wbił wzrok w dywan - Tae... pakuj się i zapraszam do swojego pokoju. - menadżer poklepał mnie po ramieniu, po czym opuścił nasz pokój. W sumie to ulżyło mi na myśl, że dzisiejszą noc spędzę sam. Usiadłem na łóżku, czując na sobie przeszywający wzrok kolegi. Bałem się nawet unieść na niego oczy... Mając świadomość tego, że mnie tak uważnie obserwuje, przez moje ciało przebiegały ciarki.
- Dlaczego to powiedziałeś? - nie mam pojęcia. Milczałem, bawiąc się nerwowo palcami - Dzięki... nie musiałeś tego robić. - skinąłem głową, głęboko wzdychając. Hyung zaczął pakować swoje rzeczy. Obserwowałem go uważnie, zastanawiając się nad tym, o czym teraz myśli. Czasami chciałbym wejść w jego myśli żeby sprawdzić, co o mnie sądzi.
- Mógłbyś to usunąć? - wybełkotałem pod nosem, zderzając się z jego spojrzeniem.
- Co takiego?
- Czy mógłbyś to usunąć? Boję się, że dotrze to do fanów...
- Tak. - Taehyung wyciągnął telefon, kasując na moich oczach, upokarzający mnie filmik.
- Dzięki. - położyłem się na łóżku, wbijając wzrok w ścianę. Dziwnie się czułem... Byłem obserwowany przez osobę, która wczorajszego wieczoru widziała mnie nago. Teoretycznie wszyscy mamy to samo, ale mimo wszystko, wolałbym unikać tego typu sytuacji - Możesz na mnie nie patrzeć? - zapytałem, narzucając na siebie kołdrę.
- To... to naprawdę miał być żart...
- Nie Hyung... chciałeś mnie po raz kolejny upokorzyć i udało ci się to. - chłopak narzucił plecak na ramiona, po czym sięgnął po walizkę i płaszcz. Usłyszałem jedynie jego westchnięcie i zamykające się za nim drzwi. Zacisnąłem dłonie na kołdrze czując, jak znów się rozklejam. Przynajmniej w końcu byłem sam i nie musiałem niczego, przed nikim udawać.

02.07.2014

                        Od ostatniego, nieprzyjemnego incydentu, Tae unika mnie jak ognia. Nie wchodzi mi w drogę, nie usłyszałem z jego strony ani jednego, uszczypliwego słowa... Trochę to dziwne, ale absolutnie za tym nie tęsknię.
- Co robisz? - uniosłem głowę znad tabletu, widząc stojącego nad sobą Jina.
- Piszę z bratem. 
- I co u niego?
- Poszedł do wojska. - westchnąłem, robiąc koło siebie miejsce. Hyung usiadł obok mnie, uważnie mnie obserwując.
- Dzisiaj? - skinąłem głową, odkładając tablet.
- Za dwa lata wróci...
- Tak, wiem... Ale nawet nie mieliśmy okazji się pożegnać, czy coś.
- Chodź tu. - położyłem głowę na klatce piersiowej Hyunga, wsłuchując się w jego serce - Ogólnie, to jak się czujesz?
- Jestem zmęczony... ale generalnie jest okej. - do garderoby wszedł Taehyung w towarzystwie Namjoona i Jimina. Wymieniłem z nimi jedynie spojrzenia, jednak ci pospiesznie odwrócili wzrok, kierując się za coś w rodzaju parawanu - Hyung?
- Hm?
- Taehyung coś o mnie ostatnio wspominał?
- To znaczy?
- No nie wiem... mówił coś o mnie?
- Mówił tylko, że uratowałeś mu tyłek przed menadżerem, ale kiedy to było...
- No właśnie... od tamtego czasu nic?
- Kookie, o co ci chodzi?
- Nie, o nic... pytam z ciekawości. 
- Na pewno nic złego na ciebie nie powiedział. O to możesz być spokojny. 
- Mhm... to dobrze. - zamknąłem oczy, czując bijące od Hyunga ciepło i spokój. Tak bardzo chciało mi się spać... Śpimy po 2-3 godziny w ciągu doby. Czasami, gdy grafik jest naprawdę napięty, zdarza się, że śpimy około godziny. Mój organizm nadal nie może przywyknąć do takiego trybu, a najwyższa pora, by się przyzwyczaił do tego, że sen jest teraz w moim życiu rzadkim gościem.
- Zbierajcie się panowie! - poderwałem się gwałtownie, czując jak serce roznosi moją klatkę piersiową.
- Uspokój się. - Jin zaśmiał się, wtulając mnie w siebie. Zamknąłem jedynie oczy, przytakując na jego słowa.
- Spał?
- Odleciał dosłownie trzy minuty temu, ale jak widać, to mu wystarczyło.
- Doprowadź go jakoś do busa. Będziemy jechać jakieś pół godziny na nagrania, to będzie miał czas się zdrzemnąć. 
- Słyszałeś Kookie?
- Mhm. - na śmierć zapomniałem o tym, że kręcimy dziś reklamę. Ale czego ma ta reklama dotyczyć, to chyba tylko sam menadżer pamięta.

*

                       Nasze makijaże zostały zmyte, a na nasze twarze została narzucona nowa warstwa tapety. Sceniczny make-up zmienił się w bardziej stonowany, nazwijmy to - naturalny, który ma nam pomóc w kręceniu spotu. Pijąc jakiegoś ohydnego energetyka, rozglądałem się po szatni, chcąc zaczepić któregoś z Hyungów. Moją uwagę przyciągnął śpiący jak dziecko Jimin. Siedział na krześle, zwinięty w kulkę i drzemał. Swoją drogą, współczuję mu pobudki i wstania z tego krzesła. Ból całego ciała gwarantowany. Dopiłem energetyka, po czym zdjąłem z siebie bluzę, przykrywając nią kolegę. 
- Mmm..
- Śpij Hyung. - szepnąłem, szczerząc się przy tym jak głupi. Nie sądziłem, że taka prosta czynność, da mi tyle radości. 
- Jungkook... - odwróciłem się, widząc stojącego za mną Taehyunga.
- Tak?
- Co ty robisz?
- Ja... nie chcę żeby zmarzł. Dałem mu tylko swoją bluzę. - znowu zrobiłem coś nie tak... Westchnąłem, odwracając wzrok. Taehyung skinął jedynie głową, po czym odszedł do stanowiska, przy którym malowany był Hoseok. 
- Jungkook! - spojrzałem na Jina, machającego w moim kierunku paczką jakiś przekąsek.
- Co ty wyprawiasz? - zaśmiałem się, zabierając mu jedzenie.
- Ej... oddawaj.
- Zapomnij. - władowałem do ust całą garść chrupek, zerkając na zniesmaczonego Hyunga.
- No daaaaj. 
- No daaaj. - przedrzeźniłem go, oddając mu przekąski. 
- Ty... nie na za dużo sobie pozwalasz?
- Przy tobie mogę Hyung. - posłałem mu swój najsłodszy uśmiech, dostając za to solidnie w ramię - Auć. 
- Dobrze... Trzymaj młodego krótko. - spojrzałem na Namjoona, który podszedł do mnie, obejmując mnie ramieniem. Zamurowało mnie. Uniosłem na niego jedynie wzrok, jednak gdy ten zetknął się z jego spojrzeniem, odwróciłem go pospiesznie, czując jak się najzwyczajniej w świecie krępuję. 
- Co zrobiłem Hyung?
- A co miałeś zrobić? Wyluzuj młody. - zmarszczyłem brwi, zerkając na Jina, jednak ten wzruszył jedynie ramionami, ładując chrupka do buzi. Dziwna sytuacja, ale na pewno bardzo przyjemna. 

11.08.2014

               Od rana widziałem, że Taehyung jest potwornie przybity. Nie wyglądał na zmęczonego, ale coś w jego zachowaniu wzbudziło we mnie niepokój. Staliśmy właśnie na backstage'u, czekając na nasz występ. Krzyk fanów i dudniąca muzyka, nie pozwalały się na niczym skupić, ani pozbierać myśli przed wyjściem na scenę. Wtedy też zauważyłem wycierającego oczy Tae. Płakał... to jest pewne.
- Hyung... - chłopak uniósł głowę, jednak gdy mnie zobaczył, wbił ponownie wzrok w ziemię - Co się stało?
- Nic. 
- Płaczesz... przecież widzę. 
- Daj mi spokój. 
- Hyung, martwię się. - kolega zerknął na mnie, pociągając nosem - O co chodzi?  
- Moja babcia dzisiaj zmarła... - wydusił lekko zachrypniętym głosem, przyprawiając mnie o kłucie w sercu. 
- Tae... tak mi przykro. - złapałem go za dłonie, mocno za nie ściskając. 
- Bangtani, szykować się! 
- Wiem, że ci ciężko Hyung, ale musisz być teraz silny...
- Wiem.
- Zadedykuj ten występ swojej babci... Na pewno jest z ciebie bardzo dumna. - uśmiechnąłem się lekko, po czym wtuliłem w siebie chłopaka. Wiem, że mnie nie cierpi, ale właśnie między innymi w takich chwilach powinniśmy trzymać się razem - Daj z siebie wszystko... dla babci.
- Wchodzicie za trzy.... dwa... jeden!


~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

8 lutego 2018

Z pamiętnika idola~cz.1 [V&Jungkook]




                     Hej... skoro tu jesteście, zapewne kochacie k-pop i interesujecie się kulturą Korei Południowej. Świetnie się składa. Należę do tego świata prawie pięć lat, plus oczywiście okres bycia trainee. Mimo iż my, jako idole, przedstawiani jesteśmy jako kochające się grupy przyjaciół, rzeczywistość jednak dość brutalnie odbiega od tego wyreżyserowanego świata. Oczywiście nie zawsze, nie martwcie się. Jednak uwierzcie mi.... początki bywają potwornie trudne i to w absolutnie każdym zespole.


02.02.2013

- Hyung, pomożesz mi? - spojrzałem na Jimina, próbując zapiąć sobie ochraniacz na łokciu.
- Nie mam czasu. - burknął pisząc coś w swoim telefonie. Westchnąłem jedynie, rozglądając się po szatni.
- Hyung. - podbiegłem do Taehyunga wyciągając rękę w jego kierunku - Mógłbyś mi pomóc?
- W czym? - chłopak uniósł brew, przeżuwając powolnie gumę.
- Nie mogę zapiąć ochraniacza.
- Boże, ile ty masz lat... - westchnął zapinając wszystkie rzepy - Naprawdę jak zedrzesz sobie łokieć, to nic ci nie będzie. 
- Tak, ja... ja wolę po prostu uważać.
- Tak to jest, jak przez całe życie rodzice na ciebie chuchali i dmuchali, byleby tylko nic ci się nie stało. - wtrącił Namjoon, klepiąc Tae w ramię - Idziemy na salę?
- Jasne. - odwróciłem głowę biorąc głęboki oddech. Jak widzicie, nie byłem lubiany od samego początku. Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia. Już od czasów trainee robiłem wszystko, by chłopaki mnie polubili i zaakceptowali. Robiłem dla nich absolutnie wszystko. Chcieli wodę - przynosiłem wodę, mieli ochotę na mięso - rezygnowałem ze swojej porcji, oddając je im. Starałem się być zabawny, ale tak, by nie przesadzić, odnosiłem się do nich z szacunkiem... wszystko na nic. Były momenty, gdzie chciałem się poddać i absolutnie to wszystko olać, ale za cztery miesiące mieliśmy debiutować, a co za tym idzie... musieliśmy współpracować i przebywać ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Jak żyć z kimś, kto cię nienawidzi i to zupełnie bez powodu? Naprawdę już momentami byłem zupełnie bezsilny.
              Jeszcze tego samego dnia, wróciliśmy po treningu do dormu. Nasz menadżer zamówił nam nasze ulubione jedzenie, na które wszyscy czekaliśmy. Chcieliśmy jak najszybciej zjeść i iść spać. Jeszcze nie zdążyliśmy zadebiutować, a już byliśmy potwornie zmęczeni. Siedzieliśmy wszyscy w salonie, zajadając się kolacją. Chłopcy rozmawiali, żartowali, śmiali się... dzień jak co dzień.
- Idę do kuchni po picie... chcecie? - wstałem z ziemi, wpatrując się w kolegów.
- Nie.
- Też nie chcę.
- Weź tylko sobie. - po nalaniu sobie wody, wróciłem do salonu. Gdy siadałem, Taehyung, obok którego siedziałem, podniósł się gwałtownie, wytrącając z moich rąk szklankę, której zawartość wylądowała na mojej koszulce oraz spodniach.
- Zlałeś się? - wśród śmiechu chłopaków, usłyszałem jedynie karcący ich głos menadżera.
- Dość... Taehyung, przeproś w tej chwili.
- Za co?
- Za to, że go celowo oblałeś i się z niego śmiałeś... no już.
- Niech on uważa jak chodzi.
- Nic się nie stało... - westchnąłem, ściskając szklankę w dłoni - Pójdę już spać.
- Idź, idź, to już twoja pora. 
- Panowie, co z wami?!
- Nie... niech pan na nich nie krzyczy. - ukłoniłem się, idąc do pokoju, który na tamten czas dzieliłem z Jinem i Yoongim. Na szczęście ta dwójka była z nich wszystkich najspokojniejsza więc dzielenie z nimi pokoju nie było jakimś ogromnym piekłem. Tak właśnie przedstawiał się każdy dzień naszego okresu bycia trainee. Dzień w dzień myślałem o tym, co robię źle. Może zrobiłem coś, co ich uraziło? A może to kwestia tego, że jestem najmłodszy? W końcu na takich wypierdków nikt nie zwraca uwagi.

28.06.2013

Byłem pewien, że sprawa po debiucie choć trochę się uspokoi. Cóż... nasza debiutancka piosenka została przyjęta bardzo ciepło, a w komentarzach wrzało od przepełnionych miłością komentarzy skierowanych głównie do mojej osoby. To wszystko zaogniło konflikt między nami jeszcze bardziej. Chłopcy praktycznie w ogóle się do mnie nie odzywali, a gdy już to robili, wytykali mi to, jaki jestem beznadziejny, upierdliwy i dziecinny.
- Ależ chce mi się pić. - zeszliśmy ze sceny. Gdy usłyszałem głos Taehyunga, ruszyłem pędem do szatni, by wyjść mu na przeciw z butelką wody. Chciałem być dobrym przyjacielem, troszczącym się o swoich Hyungów. Zależy mi na nich i chcę, by czuli się jak najlepiej...
- Proszę. - wręczyłem chłopakowi butelkę wody, lekko się przy tym uśmiechając.
- Wiesz, że przez taką nadgorliwą upierdliwość nikt cię nie polubi? - spuściłem jedynie wzrok, wbijając go w ziemię - No nic... dzięki. 
- Hyung... - Tae uniósł brew, upijając kilka łyków - Świetnie sobie dzisiaj poradziłeś. 
- Ta... ty też. - moje oczy zaświeciły się i to w bardzo wyraźny sposób.
- Naprawdę tak uważasz?
- Nie przechwalaj go, bo siądzie na laurach. - wtrącił Jimin, łapiąc Tae w talii.
- Nie... ja naprawdę chcę ciężko pracować. 
- Pracuj... a na pewno zasłużysz na pochwały. - skinąłem jedynie głową, po czym podszedłem do wpatrującego się we mnie przez dłuższą chwilę menadżera.
- Nadal się nie dogadujecie? - zaprzeczyłem jedynie skinieniem głowy - Nie martw się. Wszystkie początki są trudne. 
- Ciekaw jestem, ile to jeszcze potrwa. - spojrzałem na Taehyunga, żartującego w najlepsze z Jiminem - Tae wydaje się być fajny... dopóki nie przebywa wśród innych. 
- Tae i Jimin znają się od lat. Nic dziwnego, że się świetnie ze sobą dogadują. 
- Też bym tak chciał...
- Wiesz co? Oni na pewno są zazdrośni o to, że masz największe powodzenie wśród fanek. - zaśmiałem się, zalewając się rumieńcem.
- Oni są dużo przystojniejsi jak ja. 
- Nie powiedziałbym. - zaśmiał się klepiąc mnie po plecach - Panowie, zbierajcie się!

23.10.2013

Z dnia na dzień pracujemy coraz ciężej. Namjoon wpadł ostatnio na pomysł, by założyć grupową konwersację na kakaotalk o nazwie "Bangtan Room". Świetny pomysł... szkoda tylko, że w ogóle się tam nie udzielam.
- Znacie scenariusz? - przytaknęliśmy, po czym zerknąłem w kierunku Taehyunga, który miał grać dzisiaj mojego wielkiego przyjaciela, w jednym z programów rozrywkowych. Tak... do takich rzeczy również dostajemy scenariusze.
- Uważajcie na to, co mówicie, okej? Macie trzymać się wszyscy razem. Pokażcie, że jesteście zgrani.
- Tak jest!
- Wchodzicie za trzy.... dwa... jeden!
Nigdy nie zapomnę tego wystąpienia. Tae przez cały czas skakał koło mnie jak pies. Łapał mnie za rękę, śmiał się... Gdy prowadzący prosili mnie o zrobienie czegoś, chłopcy śmiali się... mówili, że jestem najlepszym maknae na świecie. Szkoda, że na co dzień nie słyszę od nich takich słów... Tamtego dnia postawiłem sobie za cel zaprzyjaźnienie się z Taehyungiem. Wydaje mi się, że nasze charaktery naprawdę do siebie pasują i gdyby wykazał choć odrobinę chęci, moglibyśmy stworzyć naprawdę zgrany duet. Gdy szliśmy do busa, zauważyłem idącego samotnie Hyunga. Zacisnąłem dłonie w pięści, podbiegając do niego.
- Hyung. - chłopak spojrzał na mnie, chowając telefon do kieszeni kurtki.
- Co jest?
- Ja... fajnie się dzisiaj bawiłem. 
- To dobrze.
- Znaczy... chodzi mi o nasze relacje... 
- Mów wprost, o co ci chodzi. 
- Nie moglibyśmy się zaprzyjaźnić?
- Tae chodź! - spojrzałem w kierunku machającego do chłopaka, Jimina.
- Chwila! - Taehyung spojrzał na mnie, marszcząc brwi - Przyjaźnić się z tobą?
- Hyung, co ja wam zrobiłem?
- Naprawdę chcesz rozmawiać o tym tu i teraz?
- Chcę tylko wiedzieć czym zawiniłem...
- I prawdę chcesz poznać na parkingu.
- Hyung...
- Tae choooodź!
- Pogadamy w dormie. - sami widzicie. Nie wiem, jakbym się starał i tak nie dojdę z nimi do żadnego porozumienia. Należę jednak do osób, które łatwo się nie poddają i nie zniechęcają. Postawiłem sobie za cel mieć w Tae przyjaciela i to osiągnę. Po powrocie do dormu, gdy wszyscy wzięliśmy prysznic, zjedliśmy i każdy usiadł do swoich przyjemności, poszedłem do pokoju Taehyunga, by z nim porozmawiać. Jego współlokator - Hoseok - grał akurat na konsoli z Namjoonem i Jiminem więc miałem dobrą okazję.
- Hej...
- Znowu ty. - Taehyung usiadł dość niechętnie, odkładając na szafkę nocną swój telefon.
- Mieliśmy porozmawiać.
- Słuchaj... - zamknąłem drzwi, wbijając wzrok w kolegę - Nie wiem zbytnio, jak to delikatnie ująć, ale... no nie przepadamy za tobą.
- To już wiem...
- Po pierwsze, jesteś najmłodszy... po drugie masz o sobie potwornie wysokie mniemanie. Uważasz, że wszystko robisz najlepiej, wchodzisz wszystkim w dupę, wszędzie jest cię pełno. 
- Chcę po prostu się z wami zaprzyjaźnić...
- To tak nie działa Jungkook... 
- Jestem dla was miły, to wszystko. Nie uważam, żeby to było coś złego. 
- Nie, nie jesteś miły... jesteś upierdliwy. Poza tym co nie zrobisz, jesteś przez wszystkich wychwalany pod niebiosa.
- Ciężko na to pracuję...
- Nie... jesteś najmłodszy i dlatego koło ciebie skaczą. 
- A wy jesteście o to zazdrośni...
- Nie przeginaj, dobrze ci radzę. - westchnąłem, przytakując.
- Mimo wszystko, naprawdę dobrze się dzisiaj z tobą bawiłem...
- Już to słyszałem. 
- Hyung... 
- No co?
- Co mam zrobić żebyś mnie polubił?
- Zejść mi z oczu. Tak będzie najlepiej. 
- TaeTae... - odwróciłem się gwałtownie, widząc stojącego za mną Jina - Odpuść trochę.
- Nie mam zamiaru.
- Kookie...
- W porządku. - wymusiłem uśmiech, opuszczając pokój Taehyunga. Nie sądziłem, że jestem aż tak bardzo nielubiany, ale nie zgodzę się ze słowami kolegi. Wcale się nie wywyższam, nie jestem faworyzowany i nie wchodzę nikomu w tyłek... Nie wiem, dlaczego tak się na mnie uwziął...

16.03.2014

Moje relacje z chłopakami wciąż są chłodne i opierają się na czysto - zawodowych stosunkach. Z dnia na dzień pracujemy coraz ciężej, a ja każdego dnia jestem coraz bardziej chwalony przez trenerów, co jedynie irytuje chłopaków. Dziś po skończonym treningu, menadżer zabrał nas na kolację do naszej ulubionej restauracji, znajdującej się w dzielnicy Gwangjin-gu. Cały wieczór spędziłem właśnie w jego towarzystwie... chłopcy całkowicie o mnie zapomnieli.
- Najadłeś się? - spojrzałem na mężczyznę, przytakując.
- Mhm... było pyszne. 
- Zjedz jeszcze mięsa. - menadżer sięgnął po ugrillowane mięsko, na które wyraźnie miał ochotę Taehyung, wpatrujący się w nas z nienawiścią.
- Ja... ja naprawdę dziękuję. - wręczyłem swój talerz chłopakowi, uśmiechając się przy tym - Weź je Hyung. 
- Nie chcę.
- Widziałem, że masz ochotę na to mięso.
- Mówię, że nie chcę.
- Taehyung... - Jin wziął ode mnie talerz, wzdychając - Odpuść. - Tae podniósł się gwałtownie od stołu, po czym zajął miejsce obok Jimina.
- Hyung. - spojrzałem na Jina, łapiąc go niepewnie za nadgarstek - Co ja wam zrobiłem?
- Pytaj chłopaków... Ja nic do ciebie nie mam. 
- Panowie. - menadżer sięgnął po szklankę z wodą, upijając kilka łyków - Proszę was żebyście po powrocie do dormu zebrali się w salonie... wszyscy.
- A coś się stało?
- Owszem... stało i to dobrze ponad rok temu. - widziałem jedynie jak chłopaki wymieniają się spojrzeniami. Domyślam się, że menadżer chce poruszyć kwestię tego, jak mnie traktują. Boję się tylko tego, że to jedynie pogorszy sprawę.

*

                            Wpatrywałem się w Hyungów, którzy znudzeni siedzieli w swoich telefonach. Bałem się tej rozmowy i uważałem, że jest ona całkowicie zbędna. 
- Schowajcie te telefony. - do pokoju wszedł menadżer w towarzystwie Bang Sihyuka... założyciela naszej wytwórni. Podnieśliśmy się pospiesznie z kanap i foteli, po czym ukłoniliśmy się, chcąc się przywitać i wyrazić swój szacunek. Nie sądziłem, że sprawa będzie aż tak poważna... 
- Usiądźcie. - Pan Bang stanął na środku salonu z założonymi rękoma, mierząc nas wszystkich wzrokiem.
- Coś się stało? - zapytał Hoseok, wbijając wzrok w CEO. 
- Tak chłopaki, stało się. Doskonale wiecie, co się stało. - westchnął, zajmując miejsce obok Namjoona - Możecie mi powiedzieć, jak wyglądają wasze relacje?
- Bardzo dobrze.
- Tak, świetnie się dogadujemy.
- Tak? A ty co powiesz Jungkook? - gdy usłyszałem swoje imię, zamarłem. Serce podeszło mi do gardła, a dłonie spoczywające na moich kolanach, zacisnęły się na materiale spodni.
- Wszystko jest między nami w porządku. 
- Czyżby? - skinąłem pospiesznie głową, bojąc się nawet zerknąć na swoich Hyungów - Panowie... wiem jak traktujecie Jungkooka. To, że jest najmłodszy, nie oznacza, że macie go gnoić i od siebie odsuwać. 
- Ale my...
- Jimin, teraz ja. - CEO westchnął, przecierając twarz - Naprawdę nie sądziłem, że będę musiał ingerować w takiej sprawie i tłumaczyć wam tak podstawowe rzeczy. Jesteście teraz rodziną, rozumiecie to? A rodzina się wspiera i się szanuje... Jungkook jest najmłodszy i waszym obowiązkiem, jako starszych kolegów, jest pomaganie mu w każdej kwestii. Nie chcę też, żebyście po tej rozmowie rzucili się na niego z pretensjami. On nie pisnął na was ani jednego, złego słowa... 
- Nam nie można nic zarzucić. - zaśmiał się Taehyung, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca.
- Naprawdę? Wydaje mi się Tae, że właśnie tobie mogę zarzucić najwięcej w tej kwestii. Wytłumacz mi proszę, co Jungkook ci zrobił. - spojrzałem na kolegę będąc potwornie ciekaw tego, co powie. 
- Denerwuje mnie... i nie chcę tego ukrywać. 
- Mhm... a tobie Jimin? Zrobił ci coś?
- Denerwuje mnie jego osoba. 
- Ja tu siedzę i wszystko słyszę... - westchnąłem czując, jak pierwszy raz od momentu rozpoczęcia tej całej, nieprzyjemnej sytuacji, kuje mnie w sercu. Potworne uczucie... - Ciągle próbuję złapać z wami wspólny język. Kiedy pytam, co powinienem zrobić żebyście mnie polubili, to albo mnie olewacie albo każecie zejść wam z oczu. Powiedzcie mi wprost, co powinienem w sobie zmienić, a nie mówicie mi tylko, że was denerwuję. 
- Maknae, a ma więcej oleju w głowie jak wy. - westchnął menadżer, spoglądając na CEO. 
- No to słucham... co takiego irytuje was w Kookim. - w pokoju zapadła cisza - Mamy czas... nie wyjdziecie stąd, dopóki nie wyjaśnimy sobie tej sprawy... Teraz nie macie nic do powiedzenia?
- Chyba... chyba wszystko zostało już powiedziane... - szepnął niemalże Hoseok, wbijając wzrok w menadżera.
- Okej... - wstałem z fotela, mierząc wszystkich wzrokiem - Nie mam pojęcia, co wam zrobiłem, ale przepraszam... nie będę się do was odzywał, nie będę zawracał wam głowy... przepraszam. - westchnąłem idąc do pokoju.
- No... brawo panowie. Co jak co, ale tego się po was nie spodziewałem...



~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

6 lutego 2018

Nowy rok,stara miłość~cz.9 [V&Jungkook] Koniec




                              Siedziałem w salonie, czekając na powrót Taehyunga i Sohee. Poszli dziś odebrać wyniki testów na ojcostwo Tae. Bałem się jak jasna cholera, ale byłem przygotowany tak naprawdę na najgorsze. Jakby nie wyszło, wiem, że muszę być wsparciem dla mojego chłopaka, a nie jeszcze bardziej mu dokładać. Taehyung wypiera się tego, że to jego syn, ale wiem, że gdzieś z tyłu głowy wie, że prawda może okazać się inna. Mam jednak nadzieję, że to nie jest jego dziecko i jeszcze dziś będziemy mogli o tym zapomnieć. Swoją drogą pozbyłem się już kul... nadal kuśtykam, ale radzę sobie bez nich. Ręka Taehyunga też wydaje się być już w porządku. Lekarz twierdzi, że wszystko z nią okej, ale nadal mam obawy i podejrzenia, że coś jest nie tak.
- Dobrze, zaraz się wszystko wyjaśni.
- Wiem, że wyjdzie na moje... a wtedy nie wiem, co ci zrobię. - wrócili.... Wyszedłem do przedpokoju, spoglądając zaniepokojony na swojego chłopaka - Hej.
- Cześć... - chłopak mnie pocałował, po czym ruszył w stronę salonu.
- Otwieraj. - Sohee poszła zaraz za nim, rozsiadając się na kanapie.
- To jeszcze tego nie sprawdziliście?
- Nie... Tae uparł się, że musi sprawdzić te wyniki przy tobie śmieciu.
- Sohee, do cholery jasnej.. - blondyn warknął, karcąc ją wzrokiem.
- Luz... sprawdzaj. - podszedłem do Taehyunga, uważnie mu się przyglądając. Widziałem, że się denerwuje.
- Spokojnie... nie denerwuj się tak. - szepnąłem wymuszając uśmiech. Ten jedynie skinął głową, po czym otworzył zaklejoną kopertę.
- I co? Taejin może już mówić do ciebie "tato"? - zadrwiła dziewczyna, zerkając na mnie.
- Tae, powiedz coś... co tam jest?
- Taejin to nie jest moje dziecko.
- Że co?! - Sohee poderwała się z kanapy, wyrywając dokumenty z rąk blondyna. Uśmiechnąłem się, całując Tae w policzek.
- Już dobrze.
- Jak to możliwe?!
- Tak, że nawet będąc ze mną, puszczałaś się z innymi. 
- Zabawa skończona Sohee. - uśmiechnąłem się, wskazując jej drzwi - Poszukaj innego jelenia. 
- Ty gnoju się zamknij. - warknęła, rzucając we mnie wynikami - A ty... - dziewczyna podeszła do Tae, naciskając palcem na jego klatkę piersiową - Jeszcze do mnie wrócisz.
- Nie mam tego w planach. - uśmiechnął się, po czym objął mnie, całując mnie w głowę.
- Pieprzone pedały... - zaraz po tym Sohee w końcu opuściła nasze mieszkanie. Zaśmiałem się, łapiąc w obie dłonie idealną twarz mojego chłopaka.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. 
- Ulga, co?
- I to jaka. - pocałowałem go, po czym oblizałem wargi, lekko się uśmiechając - Chociaż z drugiej strony rola tatusia by ci pasowała. 
- Wolę być twoim tatuśkiem. - wybuchnąłem śmiechem, lądując w jego objęciach.
- Jesteś nienormalny. 
- Ale kochasz mnie?
- Oczywiście. Najbardziej na świecie.
- To daj buziaka.

*

                              Pocałowałem nagą klatkę piersiową Taehyunga, po czym wyszedłem po cichu z łóżka, narzucając na siebie szlafrok. Dochodziła trzecia w nocy, ale wyjątkowo nie mogłem dzisiaj spać. Odkąd wyniki testów rozwiały nasze wszelkie wątpliwości, mój związek z Taehyungiem rozkwitł na nowo. Nawet nie wiecie, jak świetnie nam się układa. Strasznie się cieszę, że Tae zmądrzał, a ja wyluzowałem i dałem mu drugą szansę. Cholera wie, jakby wyglądało teraz moje życie bez Tae. 
Poszedłem do kuchni. Chciałem napić się wody i postać trochę przy otwartym oknie... może to by pomogło mi zasnąć. 
- Przeziębisz się. - podskoczyłem, odwracając się pospiesznie w kierunku drzwi - Czemu nie śpisz?
- Tak mnie wymęczyłeś przed spaniem, że do tej pory jestem nabuzowany tym wszystkim. - Tae zaśmiał się, po czym podszedł do mnie, wtulając się w moje ciało - Mój zaspany skarb. - objąłem go, całując go w głowę. 
- Wróć ze mną do łóżka. - uśmiechnąłem się, głaszcząc go po nagich, rozgrzanych plecach. Chłopak uniósł głowę, wpatrując się we mnie zaspanymi oczkami - Czemu tak patrzysz?
- Kocham cię... i lubię na ciebie patrzeć. - pamiętacie, jak mówiłem, że jestem od niego uzależniony? Z dnia na dzień kocham go coraz bardziej i z każdym kolejnym dniem, czuję z nim coraz głębszą więź. Teraz to już naprawdę, żadna siła mi go nie zabierze i jestem pewien, że będziemy razem do końca życia... i jeden dzień dłużej. 


~Koniec.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Przepraszam, że tyle to odwlekałam, a później napisałam dosłownie kilka zdań. Tak jak mówiłam, mam jeszcze we czwartek ostatni egzamin, a chciałam już coś dla Was naskrobać.

Nie macie nic przeciwko, jeśli kolejny ficzek dotyczyłby również BTS? Ostatni śnił mi się dość ciekawy Vkook.... nie wiem, nie pytajcie, często mam takie sny haha i zainspirowało mnie to do napisania kolejnego opowiadania.

Buziaki!