17 stycznia 2018

Nowy rok,stara miłość~cz.7 [V&Jungkook]




- Wyjdź. - Taehyung odepchnął Sohee, wpatrując się w jej zadowolone, pełne triumfu oczy.
- Zadzwonię w sprawie badań. - uśmiechnęła się, kierując się do jego pokoju - Taejin, wychodzimy.
- Y y. - chłopiec pokręcił przecząco głową, przerysowując z mojej kartki jakiegoś ludzika.
- Pożegnaj się z Jungkookiem i chodź już.
- Nie. 
- Musisz się słuchać mamy, wiesz? - westchnąłem, głaszcząc go po głowie - Odprowadzę cię, dobrze?
- Mhm. - chwyciłem go za drobną rączkę, prowadząc go w kierunku przedpokoju.
- Chyba musisz zmienić metody wychowawcze. - spojrzałem na wściekłą Sohee, sadzając malucha na krześle.
- Nie mów mi, jak mam wychowywać swoje dziecko.
- Rzuciłem tylko propozycję. - westchnąłem, wręczając Taejinowi rysunek - Nie zapomniałeś o czymś? - chłopiec uśmiechnął się, ściskając w rączkach kartkę papieru.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. - pogłaskałem go po głowie, zerkając na Tae, który wściekły wpatrywał się w dziewczynę. Sohee podeszła do mojego chłopaka, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej.
- Dostanę buziaka na do widzenia?
- Nie... a teraz stąd wyjdź. 
- W takim razie sama sobie go wezmę. - dziewczyna spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, po czym pocałowała Taehyunga w policzek.
- Dość! Wypad stąd...
- Tae, dziecko... - wskazałem na małego, po czym pokuśtykałem do kuchni. Co za wyrachowana pipa. Nie mam na nią słów, naprawdę. Wyjąłem z lodówki wino, nalewając sobie solidną porcję. Gdy usłyszałem trzask drzwi, oparłem się o kuchenny blat, wpatrując się w Taehyunga.
- Jungkook, przepraszam za to...
- To nie twoja wina. - westchnąłem, upijając łyk alkoholu. Dość niezręczna sytuacja... Blondyn podszedł do mnie, po czym wyjął kieliszek z mojej dłoni, mocząc w nim usta - Słodki jest. - Tae zerknął na mnie, całując mnie w nos.
- Ładnie się nim zająłeś. 
- Wiesz... Taejin nie jest tu niczemu winien. Ta suka ciągle miesza...
- Nie wiedziałem, że znasz takie słownictwo.
- Taehyung, do cholery... Mam jej dość. Dość, rozumiesz? Non stop do ciebie wydzwania, łapie cię na niewinne dziecko, podrywa cię na moich oczach... Przysięgam, że gdyby nie była dziewczyną, dawno by ode mnie oberwała. 
- Skarbie...
- Jesteś ze mną... jesteś moim chłopakiem i będziesz nim do końca życia. - wziąłem głęboki oddech, odwracając głowę - Przepraszam... Ale boję się, że cię stracę i nie pozwolę jej cię zabrać... 
- Chodź tu. - chłopak wtulił mnie w siebie, całując mnie w głowę - Zapewniam cię, że żadna Sohee czy inna laska, nigdy więcej nie namiesza mi w głowie. 
- Wiem... - odetchnąłem, zamykając oczy - Wiem to, przepraszam.
                              Taehyung w ramach rekompensaty przygotował dla nas naprawdę pyszną kolację. Zjedliśmy ją, oglądając po raz setny nasz ulubiony film. Uwielbiałem takie wieczory i cholernie mi ich brakowało...
- Wygodnie ci? - zapytał kładąc mnie do łóżka.
- Tak, jest okej. 
- Nie dałem ci leków. - blondyn pobiegł w stronę kuchni, przynosząc mi po chwili garść leków przypisanych przez lekarza - Proszę. - gdy je wziąłem, wbiłem w niego wzrok, wpatrując się w niego z ogromnym bólem serca - Co tam? 
- Jak twoja ręka?
- Dobrze... nie boli, ani nic. Lekarz mówił, że wszystko będzie okej. - chłopak zgasił światło, kładąc się obok mnie - Czemu pytasz?
- Latasz koło mnie jak służący, a sam jesteś połamany... mam wyrzuty sumienia... 
- Kotek, to tylko ręka. - uśmiechnął się, całując mnie w policzek - Jutro wpadną do nas chłopaki, okej?
- Jasne. - odwzajemniłem jego uśmiech, wtulając się w jego klatkę piersiową - Czuję, że ten wypadek bardzo nas do siebie zbliżył.
- Mhmm... masz rację. - chłopak sięgnął po książkę oraz okulary - Poczytam, okej?
- Y y. - odłożyłem przedmioty na szafkę nocną, wpatrując się w swojego chłopaka - Dzisiaj zajmiesz się mną.
- Okeeeej... a jak?
- A jak myślisz? - nachyliłem się do niego, całując go po twarzy. Tae ułożył dłoń na mojej talii, pieszcząc ją opuszkami palców. Mruknąłem przywierając do jego warg. Moja dłoń wylądowała pod koszulką blondyna, dotykając jego rozgrzanej klatki piersiowej - Ale bije ci serce.
- Zawsze tak przy tobie mam. - zachichotał, kładąc mnie ostrożnie na plecach. Zdjąłem z siebie koszulkę, ponownie go do siebie przyciągając. Czując na swojej nagiej klatce piersiowej jego ciało, przygryzłem wargę , mrużąc lekko oczy. Taehyung pocałował mnie w szyję, wprowadzając moje ciało w lekkie drżenie - Lubisz jak całuję cię po szyi?
- Uwielbiam. 
- Warto zapamiętać. - szepnął, pieszcząc wargami moją szyję. Palce jego dłoni krążyły wokół mojego sutka, który z sekundy na sekundę twardniał coraz bardziej. Gdy Taehyung oderwał się od mojego czułego punktu, chcąc przejść na obojczyki oraz klatkę piersiową, zaprotestowałem zaciskając dłoń na jego koszulce.
- Chcę jeszcze. - chłopak zaśmiał się ściągając koszulkę, po czym ponownie przywarł do mojej szyi, lekko ją podgryzając, ssąc i całując. Gdy przejechał po niej językiem, jęknąłem dość głośno, szarpiąc go lekko za włosy. Po usłyszeniu cichego chichotu, poczułem ponownie jego język, tym razem jednak na jabłku Adama. Wygiąłem się w łuk, ułatwiając mu dostęp do miejsca, w którym pieszczoty sprawiają mi największą przyjemność.
- Widzę, że nie muszę nic więcej robić. - uśmiechnął się, dotykając ostrożnie mojego członka.
- Proszę, nie tak szybko. - Tae spojrzał mi w oczy, oblizując wargę. Zarzuciłem ręce na jego szyję, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
- Gdzie chciałbyś dostać ode mnie buziaka?
- Mmm nie wiem.
- Tutaj? - mruknął całując mnie w policzek - A może tutaj? - jego wargi przywarły do mojego czoła, wywołując uśmiech na mojej twarzy - Mój mały skarb. - szepnął muskając moje wargi - Kochane maleństwo. - nigdy mnie tak nie nazywał. Nie sądziłem, że tak proste słowa, sprawią mi tyle przyjemności. Zaczęliśmy się całować... delikatnie, czule, napawając się swoją bliskością... ucząc się siebie od nowa. Owinięta bandażem dłoń chłopaka sunęła przez moją klatkę piersiową oraz brzuch, lekko drażniąc moją wrażliwą skórę. Ciepłe, wilgotne wargi chłopaka, przeszły na moją klatkę piersiową oraz brzuch - Muszę na chwilę przerwać.
- Dlaczego? - chłopak wyprostował się, łapiąc za spodnie dresowe, w których zwykle śpię.
- Przypominam ci Kookie, że masz połamane biodro i ta cała gra wstępna zajmie nam trochę więcej czasu. - zaśmiałem się, patrząc na blondyna, jak pozbawia mnie dresu - Boli?
- Trochę mnie rwie... ale zaraz mnie wyleczysz. 
- Ty i te twoje teksty na podryw. - zaśmiał się, całując moje biodro.
- Pf... uczę się od najlepszego mistrza podrywu na świecie. - Tae chichocząc, pieścił wargami moją ranę na nodze.
- Jak widać moje teksty na podryw działają. - szepnął przywierając wargami do mojego członka. Zagryzłem wargę, zaciskając dłoń na włosach chłopaka - Tylko nie wierzgaj nogami, bo sobie krzywdę zrobisz.
- Łatwo ci mówić. - mój oddech przyspieszył. Blondyn wsunął mojego członka do ust, oplatając go ostrożnie swoim językiem. Wygiąłem się lekko czując, jak moje palce u stóp wykrzywiają się we wszystkie możliwe strony. Gdy usłyszałem mlaskanie i ciche stękanie chłopaka, zagryzłem dość mocno wargę, szarpiąc go za włosy. Usta Taehyunga pieściły główkę mojego członka, doprowadzając mnie do obłędu. By nie popaść w rutynę, pieścił naprzemiennie językiem moje wrażliwe prącie oraz wsuwał go w cewkę - Tae... - jęknąłem czując jego zimne dłonie na swoich udach. Chłopak zassał się na moich jądrach. Chwyciłem za pościel, wyginając się ponownie w łuk - Taehyung! 
- Mmm... - Tae podniósł się, oblizując wargi - Nie chcę żebyś za szybko doszedł. - zamknąłem oczy, szeroko się uśmiechając.
- Chodź tu. - podłożyłem poduszkę pod głowę, oblizując wargi. Tae zdjął dres wraz z bielizną i klęknął tuż przed moją twarzą.
- Czuję się dziwnie.
- Ja też. - poczułem jak moja twarz się czerwieni - Nie patrz na mnie. - szepnąłem wkładając jego członka do ust. Chłopak jęknął, opierając się dłońmi o ścianę. Tae śmiał się zawsze ze mnie, że mam ssanie jak odkurzacz.... co ja na to poradzę, że to sprawia mi taką przyjemność?
- Kookie... - jego twarz nabrała wyraz grymasu. Uniosłem na niego wzrok czując, jak moja twarz płonie. Z drugiej strony było to dość ciekawe i cholernie podniecające doświadczenie. Tae wpatrywał mi się w oczy, głaszcząc mnie po policzku. Ssałem jego członka, pieszcząc jego talię oraz pośladki. Taehyung ruszył w końcu biodrami, wpychając swojego penisa coraz głębiej w moje gardło. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie... zawsze lubiłem być przez niego lekko "torturowany" i "wykorzystywany". W pewnym momencie, chłopak sięgnął po moją rękę, składając na niej czułe pocałunki. Zamknąłem oczy czując, jak jego wargi ssą każdy z moich palców, co zawsze działało na mnie jak najsilniejszy narkotyk. W pewnym momencie zachłysnąłem się, chcąc złapać powietrze. Chłopak wysunął członka z moich ust, po czym nachylił się do mnie, całując mnie w czoło. Ułożyłem dłonie na jego karku, zachęcając go do pocałunku, na który rzecz jasna nie musiałem długo czekać. Blondyn "przycupnął" obok mnie, namiętnie mnie całując, podczas gdy jego dłoń pieściła ostrożnie moje obolałe trochę biodro - Kocham cię.
- Bardzo?
- Najbardziej. - uśmiechnąłem się, całując go w kącik ust. Tae sięgnął do szafki nocnej, wyjmując z niej lubrykant.
- Kiedy zdążyłeś go kupić? 
- Czułem, że kiedyś do siebie wrócimy. 
- Nie kłam... pewnie sprowadzałeś to jakiś bezbronnych chłopaczków.
- Dobra, masz mnie. - westchnął kładąc mnie na boku - Ale żaden z nich nie był tak dobry jak ty. - szepnął rozprowadzając lodowaty żel po moim wejściu. Zadrżałem zamykając oczy. Taehyung dmuchał delikatnie na mój kark, wywołując ciarki na moim ciele. Po chwili poczułem jak kładzie się za mną, całując mnie po karku oraz plecach.
- Zimne. - szepnąłem spoglądając na niego.
- Ale przyjemne. - zachichotałem, cmokając go.
- Jeszcze w takiej pozycji się nie kochaliśmy.
- Taka pozycja będzie dla ciebie najlepsza. - Tae ułożył dłoń na mojej talii, powoli we mnie wchodząc. Zacisnąłem dłoń na poduszce, jęcząc z rozkoszy. Gdy chłopak wszedł we mnie do końca, przytulił mnie, całując mnie po karku. Jego biodra delikatnie się poruszały, przez co idealnie czułem każdy jego ruch. Chwyciłem jego dłoń, przykładając ją do ust. Zacząłem ją całować i oblizywać jego palce. Tae, podobnie jak ja, uwielbia takie pieszczoty.
- Mocniej.
- Tak jest dobrze. - mruknął, przenosząc wargi na moje ucho.
- Ahhh Tae... - rozpływałem się pod wpływem jego dotyku i bliskości. Nie przypuszczałem, że będzie mi dane kiedykolwiek znów poczuć to samo - Rozpływam się.
- Czuję. - zaśmiał się, pieszcząc dłonią mojego członka. Nie wiedziałem, że delikatny, czuły seks może dawać taką przyjemność - Jesteś taki słodki.
- Wcale nie. - odwróciłem ponownie głowę, spoglądając mu w oczy.
- Widzisz coś? - zaśmiał się, całując mój nos - Oczka zaszły ci mgłą.
- Uwielbiam się z tobą kochać. - połączyłem nasze usta pocałunkiem - Jestem od ciebie uzależniony.
- Żabuńka moja.
- Tae.. - chłopak trafił w mój czuły punkt. Jęknąłem, przygryzając wargę - Mówię prawdę. Proszę... dotykaj mnie cały czas.
- Dotykam. - szepnął przytulając mnie - Jestem cały czas przy tobie i będę... obiecuję. 


*

- O której mają przyjść chłopaki? - oparłem się o ladę, podjadając winogrona.
- Za pół godziny. - Tae cmoknął mnie, idąc do przedpokoju. 
- Gdzie idziesz?
- Do sklepu. Chcesz coś?
- Y y.... tylko uważaj na siebie. - sięgnąłem po kule, kuśtykając za chłopakiem - Kiedy wrócisz?
- Za jakieś piętnaście minut. Idę tylko po alkohol.
- Nie zostawiaj mnie. - jęknąłem siadając na stojącym w przedpokoju krześle.
- Kookie, nie będę cię wyprawiał tylko po to, żebyś poszedł ze mną do sklepu i z powrotem. Idź się położyć i nie nadwyrężaj tej nogi... Ja za moment wrócę. 
- Uważaj, proszę cię.
- Skarbie, na co mam uważać?
- Na samochody... - Taehyung westchnął, kucając przede mną.
- Wieczorem o tym porozmawiamy, dobra?
- Nie, ja... boję się po prostu żeby to się nie powtórzyło.
- Nie powtórzy się. Zapewniam cię. - szepnął całując mnie - Proszę cię, połóż się, okej?
- Mhm...
- Zaraz wrócę. - chłopak sięgnął po klucze, po czym wyszedł z mieszkania. Nie ruszając się z miejsca, wpatrywałem się w drzwi, czekając na jego powrót. 
- Żeby tylko nic ci się nie stało... - szepnąłem, po czym wziąłem głęboki oddech. Miałem wrażenie, że mijające minuty, przemieniają się w potwornie długie godziny. Gdy wstałem dość niechętnie z krzesła, by pójść na kanapę, usłyszałem dzwonek do drzwi. Sięgnąłem po kule, idąc powoli w ich stronę. Dzwonek nie ustępował. Czyżby chłopaki przyszli już lekko wstawieni? - Już idę! - po otwarciu drzwi ujrzałem wściekłą do granic możliwości Sohee - Co ty...
- Widziałam, jak Tae wychodził... mamy do pogadania.
- Siedzisz pod naszym domem? - zamknąłem drzwi, nie odrywając od niej wzroku.
- Moja przyjaciółka mieszka niedaleko, a tak się składa, że teraz u niej mieszkam.
- Ojej... jak bardzo mnie to nie interesuje. - westchnąłem idąc do kuchni - Pewnie chciałabyś zamieszkać tutaj, co?
- Chcę i zrobię to. - parsknąłem śmiechem, opierając się o ladę - Twoja bezczelność mnie irytuje gnojku.
- Odezwała się dorosła. Jesteś zaledwie dwa lata ode mnie starsza.
- Widać to wystarczy. - sięgnąłem po winogrono, wkładając je do buzi.
- Powiedz lepiej, po co tu przyszłaś. 
- Uświadomić ci, jak bardzo cię nienawidzę i jak bardzo spieprzyłeś nam życie.
- Nam?
- Mi i Tae.
- Z tego co wiem, zerwał z tobą po dwóch czy trzech miesiącach... nie wiem, skąd te ciągłe wyrzuty. Pogódź się z tym, że jest ze mną.
- Tak ci powiedział? - dziewczyna zaśmiała się, podchodząc bliżej mnie - Zerwał ze mną po tym, jak spotkał cię na sylwestrze. 
- Nie wierzę ci.
- Najwyższa pora przejrzeć na oczy gnoju.... Taehyung się tobą bawi, jak tylko zechce. Za moment znów mu się znudzisz i wróci do mnie. Mamy dziecko.... a ty co możesz mu dać, hm?
- To nie jest dziecko Tae... - poczułem jak załamuje mi się głos, co wywołało uśmiech na twarzy Sohee.
- Szybko mu się znudzisz... to tylko kwestia czasu. 
- Mówisz tak, bo jesteś zazdrosna... 
- Nie... jestem bardzo wyrozumiała i cierpliwa. Skoro Tae lubi próbować nowych rzeczy, to proszę bardzo... poczekam na niego.
- W takim razie nie wiem, ile czasu będziesz musiała na niego czekać, bo on do ciebie nie wróci... koniec tematu.
- Widzę, że boli cię fakt, że możesz go stracić. 
- Wyjdź stąd...
- To nie twoje mieszkanie.
- Wypad! - zostałem uderzony w twarz. Przyjąłem to w pokorą, zerkając niepewnie na dziewczynę - Jesteś nienormalna... wyjdź stąd...
- Jaka jestem?
- Sohee, proszę... opuść to mieszkanie. - na twarzy byłej dziewczyny Taehyunga, pojawił się cwaniacki uśmiech.
- Mówisz, że byłeś w szpitalu i masz połamane biodro, tak?
- Co ty kombinujesz... Nie... Sohee, do cholery, miej odrobinę... - Sohee uderzyła mnie w pięści w udo. Osunąłem się na ziemię, zwijając się z bólu - Co ty wyprawiasz?!
- Odpieprz się od Taehyunga, dobrze ci radzę popaprańcu! - wrzasnęła, kopiąc mnie w bolące miejsce.
- Dość! - oczy zaszły mi mgłą. Chwyciłem się za nogę czując, jak zbiera mi się na wymioty.
- To dopiero było ostrzeżenie... - zamknąłem oczy słysząc dźwięk zamykanych drzwi. Mimo koszmarnego, przeszywającego moje ciało bólu, starałem się unormować oddech i spróbować się podnieść. Tae nie mógł zobaczyć mnie w takim stanie. Czułem jak zalewa mnie pot, a serce łomocze jak szalone. Błagam, niech to chociaż przestanie boleć... nie podniosę się, nie ma opcji.
- Dobry wieczór panowie! 
- Tae, drzwi zamykaj! - cholera jasna... chwyciłem się klamki szafki, starając się usiąść.
- Hej, gdzie jesteście?! 
- Może są w sypialni? 
- W sumie to dość prawdopodobne. - usiadłem dysząc przy tym jak parowóz - Jungkook? - wymusiłem uśmiech, spoglądając na zaniepokojonego Jimina i Hoseoka.
- Co ty wyprawiasz? - Hoseok nachylił się do mnie, łapiąc mnie w pasie.
- Nie... chwilę. 
- Co jest? - w kuchni zjawiła się reszta chłopaków.
- Jungkook...
- Idźcie do pokoju, ja to ogarnę. - Jimin kucnął przy mnie, uważnie mi się przyglądając.
- Ale..
- No idźcie, idźcie... spoko. - chłopak westchnął, wycierając mi czoło - Co ty wyprawiasz?
- Wywróciłem się. 
- Jasne... wiesz, jak ty wyglądasz?
- Nie mów nic Tae.
- Nie muszę nic mówić... sam zobaczy. - jęknąłem, łapiąc chłopaka za rękę - Pomóc ci? - skinąłem jedynie głową. Jimin podniósł mnie jednym, zwinnym ruchem, opierając mnie o blat.
- Dzięki. - wziąłem głęboki oddech, przecierając twarz.
- Ooo już jesteście. - spiąłem się słysząc, jak do mieszkania wchodzi Taehyung.
- Z Jungkookiem jest coś nie tak.
- Jak to?
- Jimin jest z nim w kuchni. - kretyni. Wymusiłem uśmiech, spoglądając na swojego chłopaka.
- Jungkook...
- Jesteś. - wziąłem od Jimina kulę, kuśtykając w stronę pokoju.
- Hej... - Tae zatrzymał mnie, wbijając we mnie wzrok - Co się dzieje?
- Nic.
- Nic? Wiesz, jak ty wyglądasz?
- Tae... chcę się położyć.
- Boli cię noga?
- Ponoć się wywrócił... - wtrącił Jimin - Ale to tak nie wyglądało.
- Kookie...
- Dość. - spojrzałem na Taehyunga, zaciskając zęby z bólu - Nie lubię skakania nad sobą. Chcę iść do pokoju się położyć... to wszystko. - chłopak skinął głową, wręczając Jiminowi reklamówkę z alkoholem.
- Idź... za chwilę do ciebie przyjdę. - było mi głupio, ale z drugiej strony naprawdę nienawidzę takiego użalania się nad moją osobą i skakania koło mnie, jakbym był nie wiadomo kim. Jestem dorosły i sobie jakoś poradzę. Położyłem się do łóżka, sięgając po stojące na szafce leki przeciwbólowe, po czym nasypałem kilka na dłoń, połykając je.
- Ja pierdzielę... - stęknąłem, zamykając oczy. Miałem szczerą nadzieję, że niedługo mi przejdzie i będę mógł posiedzieć z chłopakami... wolałbym nie spędzać tego wieczoru w łóżku, myśląc o słowach Sohee.
- Jungkook... 
- Hm? - mruknąłem, nie otwierając nawet oczu. Tae usiadł na łóżku, całując mnie w czoło.
- Co się stało?
- Nic... w kuchni była śliska podłoga i się przewróciłem. 
- Upadłeś na tą nogę?
- Mhm..
- Cholera jasna... ciebie naprawdę nie można zostawiać samego...
- Myślisz, że zrobiłem to specjalnie?
- Nie... oczywiście, że nie... ale musisz bardziej na siebie uważać.
- Tae, nic mi nie będzie. Chwilę poboli i przestanie. - spojrzałem na niego czując, jak kręci mi się w głowie. Czasami te proszki przeciwbólowe, działały lepiej, jak niejeden narkotyk - Idź do chłopaków.
- Posiedzą chwilę sami.
- Nie wydurniaj się.... idź. 
- Ale...
- Ja mam złamaną nogę, a nie raka.
- Przestań.
- No sam widzisz. - chwyciłem go za rękę, delikatnie ją całując - Leć... chwilę poleżę i do was przyjdę.
- Jakby cię bardziej bolało, to wołaj.
- Dobrze skarbie, idź już. - jęknąłem, naciągając poduszkę na twarz. Znów zamknąłem oczy... dosłownie na chwilę... chciałem jedynie odpocząć i poczekać, aż mi przejdzie ból...

*

                          Obudziłem się w środku nocy, widząc leżącego obok mnie Taehyunga. Sięgnąłem po telefon, chcąc sprawdzić godzinę - dochodziła czwarta rano. 
- W końcu się obudziłeś.
- Boże. - złapałem się za klatkę piersiową, spoglądając na chłopaka - Myślałem, że śpisz.
- Żartujesz? - Tae usiadł, ziewając - Wiesz, jak się o ciebie bałem?
- Co? Dlaczego?
- Brałeś leki przeciwbólowe? 
- Mhm.
- Ile?
- No... jedną tabletkę...
- Ile, pytam..
- Tae, co za różnica...
- Ile?! - spuściłem głowę w dół, przełykając z trudem ślinę.
- Nie... nie wiem... tyle, ile wypadło mi na rękę...
- Wziąłeś całą garść leków?!
- Przepraszam... bardzo mnie bolało.
- Dlaczego mi nic do cholery nie powiedziałeś? Mogłeś się od tego przekręcić!
- Nie drzyj się na mnie! - wymieniłem z nim spojrzenie, po czym zszedłem z łóżka, sięgając po kule.
- Jungkook...
- Odwal się...
- Nie wygłupiaj się. - Taehyung podszedł do mnie, łapiąc mnie za nadgarstek - Posłuchaj mnie.
- Nie mam ochoty... puść mnie. 
- Nie... porozmawiaj ze mną. 
- Nie będę słuchał twoich krzyków. 
- Przepraszam... nie chciałem na ciebie krzyczeć. Po prostu bałem się o ciebie... Te leki są potwornie silne, przecież wiesz...
- Jest czwarta... rano o tym pogadamy. 
- Skarbie...
- Dobranoc... - nigdy na mnie nie krzyczał. Nienawidzę jak się na mnie krzyczy... po prostu tego nie znoszę. Wolałem spędzić tą noc w swoim pokoju, z dala od niego...
                                    Poczułem silny zapach kawy. Wpół przytomny i całkowicie niewyspany, otworzyłem oczy, widząc przed sobą Taehyunga.
- Dzień dobry. - przekręciłem się na bok, głęboko wzdychając - Spałeś coś?
- Nie.
- Zrobiłem ci śniadanie... zjedz coś i pójdziesz spać.
- Nie jestem głodny. - blondyn westchnął, łapiąc mnie za rękę.
- Przepraszam. Nie chciałem na ciebie nakrzyczeć, naprawdę.
- Wiesz, że tego nie cierpię...
- Wiem... i źle się czuję z tym, że się na ciebie wydarłem. Po prostu się o ciebie bałem... - chłopak położył się obok mnie, całując moją rękę - Nie gniewaj się.
- Nie gniewam się...
- Chodź. - po chwili wylądowałem w jego ramionach. Taehyung objął mnie, głaszcząc mnie delikatnie po plecach - Kocham cię, przepraszam... - uniosłem lekko głowę, całując go w kącik ust.
- Sohee tu wczoraj była...
- O czym ty mówisz?... Dobrze się czujesz?
- Nie chciałem ci wczoraj psuć wieczoru z chłopakami. 
- Jungkook...
- Taehyung, ona mi grozi... wiem, że to głupie, ale naprawdę zaczynam się jej bać...
- Nie bój się... Kookie, no co ty. - Tae wzmocnił uścisk, całując mnie w czoło - A... twoja noga... - skinąłem jedynie głową, wypuszczając z siebie powietrze.
- Aż wstyd się przyznawać do tego, że pobiła mnie dziewczyna...
- Przestań... załatwię to, nie myśl o tym...


~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Kochani,
wielkimi krokami zbliża mi się sesja i co za tym idzie, do 10.02 będę raczej wyłączona z blogowania :(
Być może w przerwie między nauką znajdę czas na napisanie kolejnej części, ale niczego nie obiecuję. Przepraszam, że zostawiam Wam z niedokończonym ficzkiem. Miałam nadzieję, że zamknę to opowiadanie przed sesją, ale raczej nie dam rady, bo nauki mam od groma, a czasu coraz mniej.
Mam nadzieję, że wybaczycie:(

Buziaki!

2 komentarze:

  1. Dziękuję za scenę łóżkową ❤️ Mam nadzieję, że Kookiemu się nic więcej nie stanie. Wystarczy, że ma połamane żebra i biodro. Będę czekał z niecierpliwością na następną część.

    Życzę weny i jak najlepiej zdanej sesji ❤️ ❤️ ❤️

    OdpowiedzUsuń