24 lutego 2018

Z pamiętnika idola~cz.5 [V&Jungkook]




11.04.2015

                  Byliśmy w trakcie nagrywania MV do "I need you". Pogoda była paskudna... lało, wiało, a my jak ci idioci biegaliśmy po dworze, czekając na zapalenie płuc. Jedyne co mnie rozgrzewało to Taehyung. Wyglądał tak niesamowicie, że nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku.
- Tae?
- Hm? - nachyliłem się do chłopaka, lekko się uśmiechając.
- Świetnie wyglądasz. - chłopak zmierzył mnie wzrokiem, szeroko się uśmiechając.
- Wiesz, że mamy teraz przerwę?
- Mhm.
- To chodź. - nie patrząc na to, co dzieje się wokół mnie, ruszyłem za Taehyungiem. Chłopak szedł w kierunku pustych wagonów, wśród których nagrywaliśmy MV.
- Co ty wyprawiasz?
- Zobaczysz... chodź szybko. 
- Będą nas szukać.
- Trudno. - chłopak wskoczył do jednego z wagonów, po czym podał mi rękę, sprawnie mnie do niego wciągając.
- Co ty... - Tae chwycił mnie gwałtownie w talii, namiętnie mnie przy tym całując. Zaśmiałem się jedynie, oddając jego pocałunki. Od zawsze wiedziałem, że Taehyung to szaleniec, ale dzisiaj wyjątkowo mnie zaskoczył. Owinąłem ręce wokół jego szyi, czując jak ten przyciska mnie do zimnej ściany wagonu - Będą... będą nas szukać. - wysapałem między pocałunkami, czując zimne dłonie chłopaka na swoich nagich plecach - Aishh...
- Zimno?
- Jak cholera. - zaśmiałem się, czując wargi Taehyunga na swojej szyi - A... ah... uważaj. 
- Nic po sobie nie zostawię, spokojnie. 
- Tae. - zamknąłem oczy, jęcząc przy tym jak szalony.
- Ciii. - chłopak przejechał językiem po mojej szyi - Mam pomysł.
- Jaki? 
- Zróbmy dzisiaj to, do czego namawiał nas menadżer.
- A... co masz na myśli?
- Pójdźmy do hotelu. - zamarłem. Spojrzałem na chłopaka wielkimi oczami, czując jak robi mi się gorąco.
- A... to wiesz... możemy się poprzytulać w dormie. 
- Kookie, wiesz, że nie o tym mówię. 
- Ja... jeju... zaskoczyłeś mnie. - Tae objął mnie, całując mnie po głowie.
- Jeśli nie chcesz...
- Nie... nie, ja chcę. Chcę Hyung. - uśmiechnąłem się, całując go w policzek - Po prostu wcześniej o tym nie rozmawialiśmy i wiesz... zaskoczyłeś mnie. 
- Gołąbki... szukamy was. - krzyknąłem, łapiąc się za klatkę piersiową. Obok wagonu stał zadowolony Jimin w towarzystwie Hoseoka.
- Chciałeś mnie zabić?! 
- Przepraszam. - zaśmiał się - Chodźcie, bo wszyscy was szukają. 
- Znaleźliśmy ich! - wrzasnął Hoseok, tradycyjnie się przy tym szczerząc - To co? Znikacie dzisiaj z dormu?
- Podsłuchiwaliście? 
- Może troszkę. 
- Aish... gdybym tylko był starszy. - zacisnąłem dłonie w pięści, chcąc wyskoczyć z wagonu, jednak wtedy Tae złapał mnie za nadgarstek, całując mnie - Przestań no. 
- Wstydzisz się?
- Nie.
- To dawaj buzi.
- Hyung... - spojrzałem na Hoseoka i Jimina, którzy chichotali, przepychając się.
- Liczę do trzech. - chwyciłem twarz Taehyunga w obie dłonie, po czym złożyłem na jego wargach pocałunek.
- Głupi jesteś. - burknąłem, wyskakując w końcu z wagonu.

*

                 Jeszcze tego samego dnia, menadżer odwiózł mnie i Taehyunga do hotelu. Musieliśmy być bardzo ostrożni, by nie wzbudzać podejrzeń. Na szczęście po wwiezieniu nas na podziemny parking, tłum fanów został od nas odizolowany i mogliśmy bezpiecznie przejść do recepcji i pokoju. 
- Ale się cieszę, wiesz? - Tae objął mnie, całując po mnie karku. 
- Ja też. 
- Czuję... jesteś strasznie spięty. 
- Bo... to wszystko jest bardziej skomplikowane, niż mi się wydawało. - chłopak zaciągnął mnie na łóżko, na które opadliśmy z hukiem. Gdy wylądowałem w jego ramionach, odetchnąłem, zamykając przy tym oczy.
- No to słucham.
- Musimy uważać.... na wszystko. Czasami mam tak, że nie mogę się już powstrzymać. Boję się nawet na ciebie spojrzeć, bo mam wrażenie, że ktoś to wychwyci i zaczną się plotki. Ja... nie wiedziałem po prostu, że to będzie takie trudne. - chłopak jedynie westchnął, całując mnie w czoło - Ale bardzo się cieszę, że spędzę dzisiaj z tobą wieczór... tylko z tobą. 
- Wiesz... obserwuję cię cały czas i widzę, że potwornie cię to męczy. Jungkook, ja... nie chcę cię unieszczęśliwiać... jeśli to dla ciebie za duży ciężar, to może powinniśmy... wiesz...
- Co powinniśmy? - uniosłem głowę, przyglądając się uważnie chłopakowi - A... chcesz ze mną zerwać...
- Nie chcę, ale...
- Jak mogłeś w ogóle o tym pomyśleć? 
- Posłuchaj mnie...
- Skoro nie chcesz ze mną być, to mi to powiedz. - Tae przycisnął mnie do łóżka, przytrzymując mnie za nadgarstki.
- Chcę z tobą być... daj mi w końcu dojść do słowa. - zagryzłem wargę, czując jak po moich policzkach spływają łzy - Nie płacz. 
- To nie mów mi takich rzeczy. 
- Posłuchaj. - Taehyung wytarł mi łzy, po czym zaczął mnie głaskać po twarzy, by mnie uspokoić - Odkąd cię lepiej poznałem i się do siebie zbliżyliśmy, jestem cholernie szczęśliwy... naprawdę. I absolutnie nie chcę tego kończyć, tylko... widzę, że w tej relacji tylko ja jestem szczęśliwy, a chyba nie o to chodzi, prawda?
- Jestem szczęśliwy... tylko się boję. Boję się, że zrobię coś nie tak i ktoś nas nakryje. 
- A możesz chociaż dzisiaj o tym nie myśleć? Skup się tylko i wyłącznie na mnie, a nie na całym świecie... Kookie, ty nigdy nie będziesz szczęśliwy, jeśli cały czas będziesz przejmował się opinią innych. 
- Wiem, masz rację. 
- Tylko tak mówisz... wprowadź to w życie. Najwyższa pora. - chłopak nachylił się do mnie, po czym złożył pocałunek na moim czole - Nie smuć się. 
- Ale nie rozstaniemy się...
- Nigdy. 
                 Kelner przyniósł nam do pokoju kolację. Mało romantycznie, ale wiecie jak jest. Nie mogliśmy pokazać się jak na razie w restauracji. Nie było z nami menadżera.. w pełni nam zaufał i zostawił nas samych. Nie mogliśmy go zawieść i wpaść, jedząc kolację w hotelowej restauracji. Gdy zjedliśmy te wszystkie pyszności i wzięliśmy kąpiel, zadzwonił do nas menadżer, by skontrolować, czy aby na pewno wszystko jest okej.
- Tylko uważajcie, błagam was.
- Hyung, zaufaj nam... naprawdę uważamy. - wtuliłem się w chłopaka, przysłuchując się jego rozmowie z mężczyzną.
- Ufam wam no... a powiedz mi, co dobrego jedliście. 
- Hyung...
- Dobra, przepraszam... po prostu się o was boję. 
- Po prostu wyluzuj i nam zaufaj.
- Dobrze, dobrze. Przyjedziemy po was o 8 rano, okej?
- Dobrze. 
- No... to bawcie się dobrze i...
- Nie wpadniemy, o to nie musisz się martwić.
- Tae. - prychnąłem, uderzając go w klatkę piersiową.
- Hyung, muszę kończyć, bo dziecko mi się tutaj burzy. 
- Dobrze... to dobranoc... do jutra. 
- Dobranoc, pozdrów chłopaków. - Taehyung rozłączył się, odkładając telefon na szafkę nocną.
- Jaki ty jesteś nieokrzesany.
- No a źle powiedziałem? Raczej nie skończysz z brzuszkiem. 
- A kto powiedział, że w ogóle będę się dzisiaj z tobą kochać? 
- A nie? - chłopak nachylił się do mnie, całując mnie po szyi.
- Tae, mówię poważnie. - zachichotałem, obejmując go.
- Bije wręcz od ciebie powagą. 
- Powiedz lepiej, co powiedział menadżer.
- A tam, menadżer... zapomnij teraz o nim. - Taehyung przygryzł moją szyję, uśmiechając się.
- Uważaj. 
- Uważam, nic nie widać. - spojrzałem na mojego chłopaka, głaszcząc go po idealnej twarzy. Ten jedynie uśmiechnął się, całując mnie w nos.
- Buzi. - chłopak nachylił się mnie, całując mnie. Objąłem go dość mocno, po czym nie chcąc wypuścić go z objęć, oddawałem jego pieszczoty. Dłonie Tae wsunęły się pod moją koszulkę, pieszcząc opuszkami palców moją klatkę piersiową oraz brzuch. Mimo iż za moment miałem kochać się pierwszy raz w życiu, czułem się wyjątkowo spokojny. Wiadomo, że z tyłu głowy miałem jakieś obawy, ale byłem też tym wszystkim niesamowicie podekscytowany - Masz zimne łapki. 
- Zaraz się rozgrzeją. - Taehyung zdjął ze mnie koszulkę, po czym wbił wzrok w moje ciało.
- Fajne mam ciałko, co? - zachichotałem, głaszcząc go po biodrze.
- Bardzo fajne. - mruknął, po czym przywarł wargami do mojego brzucha. Zagryzłem wargi, łapiąc go odruchowo za włosy. Moje powieki zamknęły się, a głowa lekko odchyliła się do tyłu. Było mi tak cholernie dobrze. Jego wargi pieściły każdy milimetr mojej skóry, doprowadzając mnie do obłędu. Gdy dłonie Hyunga dotarły do moich bokserek, zdejmując je ze mnie, dopiero wtedy lekko się spiąłem, odczuwając stres.
- To takie krępujące. - jęknąłem, czując na nagich udach jego dłonie.
- Oj no nie przesadzaj. - Taehyung zrzucił z siebie koszulkę, ponownie się do mnie nachylając.
- A bokserki?
- Może ty je zdejmiesz? - usiadłem, składając pocałunek na jego klatce piersiowej.
- Zaczynasz mnie stresować.
- Czym Kookie?
- Wiesz... nigdy nikogo nie rozbierałem. 
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - zaśmiał się, całując mnie po twarzy. Zamknąłem jedynie oczy, zsuwając nieśmiało z jego bioder materiał bokserek. Gdy poczułem pod dłońmi jego nagie pośladki, zadrżałem, czując jak się czerwienię - Jesteś przesłodki. - spojrzałem na Hyunga, szeroko się uśmiechając.
- Onieśmielasz mnie.
- Wyluzuj się troszkę. - Taehyung położył mnie ponownie na łóżku, przywierając do mnie swoim nagim ciałem.
- Hyung. - zrobiło mi się potwornie gorąco. Wtuliłem się w niego, chcąc za wszelką cenę uniknąć jego spojrzenia. Jego członek ocierał się o mój, przyprawiając mnie o przedwczesny zawał serca.
- Kookie... popatrz na mnie. 
- Wstydzę się. - zaśmiałem się, unosząc nieśmiało wzrok.
- Ale kokietujesz. - zarzuciłem rękę na jego szyję, przywierając do jego warg. Taehyung poruszał delikatnie biodrami, oddając przy tym moje pocałunki.
- Nie dam rady. - jęknąłem, wyginając się. To, co wyprawiał Tae, było tak potwornie podniecające, że dla mnie jako prawiczka, było ponad moje siły.
- Co ty mówisz?
- Przepraszam.
- Jungkook, co jest?
- Nie możemy od razu przejść do rzeczy?
- Chyba nie rozumiem... jesteśmy parą, a nie dziwką i klientem, że mamy od razu przechodzić do rzeczy... - westchnąłem, odwracając wzrok - Zrobiłem coś nie tak?
- Nie... to wszystko mnie po prostu krępuje. 
- Czemu nie powiedziałeś, że nie jesteś gotowy?
- Jestem... to nie o to chodzi Tae.
- Jungkook, rozmawiaj ze mną jak człowiek. - Hyung usiadł, uważnie mi się przyglądając - Powiedz mi wprost o co chodzi.
- Ja... jak nasze ciała... wiesz... wstydzę się. To... - wziąłem głęboki oddech, czując jak chłopak łapie mnie za rękę - Nie wiem czy dojrzałem do tego psychicznie... Fizycznie cholernie tego chcę, ale coś w głowie mnie blokuje... Nie chciałem cię zawieść Hyung...
- Jesteś głupi Jungkook, że od razu mi tego nie powiedziałeś. Dlaczego?
- Byłem pewien, że dam radę. Znaczy... ja dam radę... tylko bez tych wszystkich ... no... gier wstępnych. - możecie sobie wyobrazić, jak mocno płonęła moja twarz.
- Kookie... to jest nieodłączny element tego...
- Nie, niekoniecznie. Spróbujmy chociaż.
- Ale...
- Najwyżej przerwiemy. - przekręciłem się na brzuch, sięgając po długo chowany przed menadżerem i chłopakami lubrykant. Z trudem udało nam się go tutaj przywieźć.
- Nie chcę cię zranić. - Taehyung przywarł ponownie do moich pleców, po czym pocałował mnie w ucho. Muszę przyznać, że gdy poczułem na pośladkach jego członka, poczułem przyjemne mrowienie w brzuchu.
- Na pewno tego nie zrobisz. - wręczyłem mu żel, uśmiechając się - Spróbujmy. - nie będę wam opisywał całego procesu przygotowawczego Tae, gdyż jest to dla mnie potwornie niekomfortowe i krępujące. Generalnie rzecz biorąc, pierwszy raz jest okropny. Nie chodzi o ból i tego typu rzeczy, bo wiadomo, że każdy odczuwa to inaczej, ale rozebranie się przed osobą, na której ci zależy, poczucie nagiego ciała drugiej osoby, sam moment zbliżenia.... Jeden wielki stres. Nasz stosunek trwał zaledwie kilka minut. Wiecie... bez fajerwerków. Ja byłem trochę obolały i za bardzo spięty. Taehyung po kilku pchnięciach zestresował się do tego stopnia, że nie był w stanie dalej tego kontynuować. No cóż... wiemy przynajmniej jak to wygląda i na co zwrócić uwagę przy następnym razie.

20.07.2015

                    Jęknąłem, czując jak paskudzę swój brzuch. Taehyung nachylił się do mnie, dysząc przy tym, jak po najcięższym treningu.
- Ciszej. - szepnął chichocząc.
- Nikt tu nie przyjdzie. - uśmiechnąłem się, po czym zatopiłem się w jego gorących wargach. Odkąd ja i Tae jesteśmy razem, menadżer zarządził inny układ pokoi w naszym dormie. Mimo że jesteśmy w pokoju sami, musimy mieć się na baczności, gdyż menadżer zabrania nam zamykania się na klucz... no cóż.
- A co jeśli ktoś by nas nakrył?
- Miałby uraz do końca życia. - zaśmiałem się, uważnie mu się przyglądając. Jego idealna twarz, skąpana lekkim rumieńcem, biła tak przyjemnym ciepłem, że nie byłem w stanie oderwać od niej dłoni - Tae?
- Hm?
- Wiesz, że odkąd jesteśmy razem, żaden z nas nie powiedział "kocham cię"?
- Naprawdę?
- Mhm.
- Mówię to sobie w myślach za każdym razem, jak cię widzę. - uśmiechnąłem się, czule go całując - Kocham cię. Najbardziej na świecie.... znowu płaczesz.
- Przepraszam. - objąłem go, nie mogąc oderwać się od jego warg - Też cię kocham... i strasznie się cieszę, że dałeś mi szansę. 
- Byłbym skończonym idiotą, jakbym tego nie zrobił. 
- Chłopcy... ciszej. - usłyszeliśmy pukanie do drzwi i towarzyszący temu, zaspany głos menadżera.
- Już skończyliśmy.... rozmawiamy. - odpowiedział Tae, chichocząc.
- Idźcie spać... niedługo pobudka. 
- Dobrze, dobranoc. - sięgnąłem po telefon, otwierając szerzej oczy.
- Jest po czwartej...
- A o szóstej pobudka.... Dzisiaj sobie nie pośpimy. 
- Żałujesz?
- Absolutnie nie. - mruknął, ponownie mnie całując.


~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze:

  1. Skończyć w takim momencie?! Jak tak można;-) Czekam na kontynuację!

    OdpowiedzUsuń