31 marca 2017

Hongbin&Hyuk~cz.6[Busan-Koniec]



- Mamo, dowiem się o co chodzi?- stałem jak wryty nie mogąc oderwać wzroku od matki Hyuka. Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek spotkał ją czy jej męża więc nie mogłem wyrządzić im żadnej krzywdy.
- Wody...- mój chłopak pobiegł do kuchni podczas gdy jego ojciec usadził kobietę na kanapie stojącej w salonie - Nie wierzę... spójrz na nich... 
- Uspokój się... za chwilę to wyjaśnimy.
- Dowiemy się w końcu o co chodzi?- stanąłem nad małżeństwem głęboko oddychając. Wtedy też do salonu wszedł Hyuk wręczając mamie szklankę wody.
- Długo ze sobą jesteście?
- A przepraszam, jakie to ma znaczenie?- oburzyłem się mając dość odwlekania przez nich powiadomienia nas o wydaje mi się dość istotnej kwestii.
- Hyung, zaczekaj... jesteśmy ze sobą ponad rok.
- Matko jedyna.- kobieta złapała się za klatkę piersiową z trudem łapiąc oddech - Na pewno dopuścili się kazirodztwa, na pewno...- otworzyłem szeroko oczy czując jak grunt osuwa mi się spod nóg. Hyuk usiadł na fotelu nie mogąc oderwać wzroku od swojej matki.
- Mamo...
- Co pani powiedziała?- nie mogę panikować. To na pewno jakieś nieporozumienie...
- Honggi, to on... jestem pewna, że to nasze dziecko...- tego już za wiele - Czuję, że to mój syn...
- O czym pani do cholery mówi?!
- Tato, o co tutaj chodzi...- mężczyzna wziął głęboki oddech zerkając niepewnie na Hyuka.
- Dwa lata przed twoimi narodzinami twoja mama była w ciąży...- ojciec mojego chłopaka westchnął głęboko podczas gdy ja odczuwałem coraz większe zaniepokojenie i absolutną dezorientację zaistniałą sytuacją - Mieliśmy wtedy bardzo trudny okres i z bólem serca musieliśmy oddać nasze dziecko do adopcji...- co oni pieprzą?! Nie wierzę, po prostu nie wierzę w te bzdury!
- Zaraz... chcą mi państwo wmówić, że jesteście moimi biologicznymi rodzicami, tak? Że ludzie, z którymi mieszkałem całe życie są mi całkowicie obcy i że Hyuk to mój biologiczny brat? Czy wy słyszycie jak to absurdalnie brzmi?! 
- Błagam, uspokój się...
- Nie... chcę papiery... macie na pewno papiery z moich narodzin czy papiery związane z rzekomą adopcją.- parsknąłem śmiechem czując, że jednak ci ludzie mogą mieć racje. Zawsze słyszałem od znajomych rodziców, że skąd ja się urwałem... że nie jestem podobny do żadnego z nich... - Poza tym wykonamy testy... nie pozwolę robić z siebie idioty...
- Masz charakter po mnie...- uśmiechnął się mężczyzna robiąc krok w moim kierunku.
- Skończ człowieku... cała ta sytuacja jest chora...- spojrzałem na Hyuka, który był w tak ogromnym szoku, że nie był w stanie wydusić z siebie nawet jednego słowa - Hyukkie...- kucnąłem przed chłopakiem łapiąc go niepewnie za ręce - To kłamstwo, słyszysz? Wyjaśnimy to.
- Kochałem się z własnym bratem...- poczułem ogromny ścisk w klatce piersiowej. To paranoja... nie wiem co ci ludzie mają na celu mówiąc nam takie rzeczy. To obrzydliwe.
- Nie... to nieprawda, słyszysz? 
- Rodzice jeszcze nigdy mnie nie okłamali...
- Hyuk, to nie może być prawda, zrozum... nie słyszysz jak to absurdalnie brzmi?- chłopak zerknął na mnie niepewnie, jednak po chwili zerwał się z krzesła - Hyuk...
- Niedobrze mi...- burknął idąc w kierunku balkonu. Rzuciłem jego rodzicom złowrogie spojrzenie biegnąc pospiesznie za nim. Nastolatek usiadł na balkonowej posadzce głęboko oddychając. Usiadłem za nim wtulając go w siebie - Hongbin...
- Ciii... to bzdury... oni kłamią skarbie...- szepnąłem całując go w kark - Jak się czujesz?
- Okropnie...w głowie mi się to nie mieści.
- Nie mamy żadnych dowodów... Hyuk, ja w to nie wierzę.
- Od samego początku złapaliśmy wspólny język, pamiętasz? Rozmawialiśmy ze sobą jakbyśmy znali się od lat...- to prawda... nasze relacje od początku znajomości były bardzo bliskie - Jak mogłem pójść do łóżka z własnym bratem? Nie wierzę...- chłopak pociągnął nosem... czułem, że płacze. Nie wiem co mam o tym myśleć... w tym momencie już całkowicie zgłupiałem - A wiesz co jest najgorsze?- Hyuk odwrócił głowę w moim kierunku patrząc mi w oczy - Bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie...- ułożyłem dłoń na policzku partnera delikatnie go po nim głaszcząc.
- Twoi rodzice na pewno się pomylili... jestem tego pewny.- szepnąłem starając się go uspokoić, jednak z sekundy na sekundę czułem, że coś jest nie tak... że to wszystko może być jednak prawdą - Kocham cię i będę z tobą choćby nie wiem co się stało...
- A co jak okaże się, że jesteśmy braćmi?... Hyung, ja tego nie zniosę.
- Zobaczysz, że twoi rodzice będą nas jeszcze przepraszać za tą pomyłkę.- wymusiłem uśmiech delikatnie go całując. Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że niedługo będę mógł zapomnieć o tych wargach na całe życie. To byłoby stanowczo ponad moje siły...

*

- Witam... mógłbym zamienić z panem dwa słowa?- zapytałem z mocno bijącym sercem. Mężczyzna uśmiechnął się wpuszczając mnie do swojego pokoju.
- Coś się stało?- westchnąłem siadając niepewnie na jednym z foteli.
- Chciałbym wykorzystać swój urlop... muszę zostać dłużej w Busan...
- Dobrze, ale... o co konkretnie chodzi?
- Wolałbym o tym nie rozmawiać...- szef usiadł obok mnie biorąc głęboki oddech.
- Problemy z chłopakiem?
- Niewyobrażalne...- szef skinął głową głaszcząc mnie po plecach.
- Nie będę wnikał... ile potrzebujesz wolnego?
- Myślę, że tydzień.
- Okej, niech tak będzie. Mam nadzieję, że wszystko się między wami wyjaśni.
- Dziękuję.- wymusiłem uśmiech wychodząc z pokoju mężczyzny. Udałem się do siebie... Hyuk został w swoim mieszkaniu z rodzicami, by wyjaśnili mu całą sytuację. Jak mogli go tak podle okłamywać przez tyle lat i nie powiadomić go o tym, że ma brata? Brata, którym nie jestem oczywiście ja... to musi być jakieś nieporozumienie. Po zamknięciu za sobą drzwi oddałem się w pełni myślom. Zaraz... że też na początku o tym nie pomyślałem. Sięgnąłem po telefon wybierając numer do mamy... nie wiem... do kobiety, która wychowywała mnie całe życie.
- Słucham?
- Hej mamuś...
- Ooo Hongbin, jak dobrze, że dzwonisz... co słychać?- westchnąłem czując jak do oczu napływają mi łzy.. czuję, że po tej rozmowie moje dotychczasowe życie całkowicie się posypie.
- Mamo... muszę z tobą poważnie porozmawiać.
- Coś się stało?
- Tak i... chciałbym to jak najszybciej wyjaśnić, tylko błagam cię, bądź ze mną szczera...
- No... dobrze, to słucham.
- Mamo... czy ja jestem adoptowany?- po drugiej stronie telefonu zapadła głucha cisza - Jestem?! Boże, mamo!- poderwałem się z fotela czując jak moje serca pęka na tysiące kawałków - Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?! Jak mogliście ukrywać przede mną tak istotną sprawę?!
- Skarbie...
- Nie mów mi tylko, że moi rodzice pochodzą z Busan i że mam młodszego brata Hyuka, bo chyba oszaleję...- znów cisza. Zacisnąłem wolną dłoń w pięść uderzając nią o ścianę.
- Jak się dowiedziałeś?
- Mamo...- z trudem łapałem powietrze... to nie może być do cholery prawda!- Mamo...- powtórzyłem czując, że muszę wyznać jej teraz całą prawdę - Poznałem w wojsku chłopaka... zakochałem się w nim...- pociągnąłem nosem wycierając spływające po policzkach łzy - Poznałem dzisiaj jego rodziców... moich biologicznych rodziców... Zakochałem się we własnym bracie, czy ty to rozumiesz?! Jak mogliście to przede mną ukrywać?!
- Kochanie...
- Wiesz jak ja się teraz czuję?!
- Nie wiem co mam ci powiedzieć...- wyszlochała kobieta będąc w takim samym szoku jak ja. Nie wiem jak mam z nią rozmawiać. Postąpiła źle nie informując mnie o tak istotnej sprawie, ale z drugiej strony nie powinienem się na niej wyładowywać.
- Zadzwonię wieczorem...- rozłączyłem się zastanawiając się jak mam porozmawiać teraz z Hyukiem... przecież wszystko jest już jasne. Zakochałem się, uprawiałem seks i wiązałem przyszłość z moim własnym, biologicznym bratem. Boże, jakie to obrzydliwe i chore... a najgorsze w tym wszystkim jest to, że mimo iż wiem, że powinniśmy się natychmiast rozstać, to nie będę w stanie tego zrobić. Za bardzo go kocham i zbyt mocno mi na nim zależy... Mogę zgrywać głupa przed Hyukiem mówiąc mu, że rodzice pokazali mi papiery, w których wyraźnie jest powiedziane, że jestem ich biologicznym dzieckiem lub najzwyczajniej w świecie wyznać mu prawdę. Wyznanie prawdy jednak będzie równoznaczne z podjęciem decyzji o rozstaniu. Nie wyobrażam sobie życia bez niego... naprawdę nie będę w stanie bez niego funkcjonować... Co mam robić do cholery? Wtedy też usłyszałem pukanie do drzwi. Zmęczony, roztrzęsiony i pozbawiony jakichkolwiek chęci do życia podszedłem do drzwi otwierając je. Gdy zobaczyłem stojącego w nich, zalanego łzami Hyuka, otworzyłem szeroko oczy nie wiedząc jak mam się zachować... nie spodziewałem się go tutaj.
- Mogę wejść?- skinąłem jedynie głową wpuszczając chłopaka do środka. Po chwili ten wtulił się we mnie szlochając - Co teraz?- objąłem go nie wiedząc jak mam go pocieszać... chyba jeszcze nigdy w życiu nie czułem takiej niemocy.
- Więc to prawda...
- Nie wierzę, że przytulam się do własnego brata...- co mam powiedzieć? Co mam zrobić do cholery? - Hongbin... mimo wszystko nie chcę się z tobą rozstawać... nie chcę, rozumiesz?
- Hyuk...- zaprowadziłem chłopaka w głąb pokoju, po czym posadziłem go na łóżku - To stało się tak nagle... ja... kocham cię jako swojego chłopaka, ale wiem, że... wiem, że ten związek nie utrzyma się zbyt długo...
- Hyung...
- Jesteśmy braćmi Hyuk... biologicznymi braćmi, rozumiesz to?- uniosłem wzrok na chłopaka widząc w jego oczach strach pod postacią łez... chyba jestem dla niego zbyt ostry - Skarbie...
- Hongbin, nie rób mi tego... wolę zginąć niż się z tobą rozstawać, zrozum to...
- Wydaje mi się, że mimo wszystko tak będzie lepiej...
- Lepiej dla kogo? Na pewno nie dla nas...- ma rację, ale nie wiem czy powinienem mu ją przyznawać.
- Dobrze... co w takim razie proponujesz?
- Wrócę z tobą do Seoulu... przeniosę się tam na uczelnię, zapomnę o rodzicach...
- Hyuk, posłuchaj siebie... a zapomnisz o tym, że chodzisz pod prysznic z własnym bratem? Że śpisz z nim w jednym łóżku, kochasz się, całujesz... Hyuk, to chore... 
- Do tej pory ci to nie przeszkadzało...
- Bo nie wiedziałem, że jesteś moim bratem!- Hyuk spuścił głowę wbijając wzrok w dywan. Wziąłem kilka głębszych wdechów głaszcząc go niepewnie po dłoniach - Przepraszam... to... jest to po prostu dla mnie bardzo ciężkie...
- A myślisz, że ja się tym nie przejmuję?... Hyung, nie wiem co mamy zrobić... nie wiem, rozumiesz? Wiem tylko to, że cię bardzo kocham i nie chcę się z tobą rozstawać...
- Hyuk...
- Pocałuj mnie.
- Nie... nie mogę...- chłopak ułożył dłoń na moim karku delikatnie mnie po nim głaszcząc, po czym spojrzał mi nieśmiało w oczy - Hyukkie...
- Proszę... czuję, że też tego chcesz.- zbliżyłem się do nastolatka wymieniając z nim ciężkie oddechy. Chłopak przełknął z trudem ślinę muskając niepewnie moje wargi. Czułem większą ekscytację niż kiedykolwiek dotąd, jednak gdzieś w głowie miałem świadomość tego, że postępujemy bardzo... bardzo źle - Całuj mnie Hyung.- klęknąłem między nogami partnera pogłębiając jego nieśmiały pocałunek. Smakował on lepiej niż przedtem... to chore... co my do cholery jasnej wyprawiamy? - Powiedz, że mnie kochasz...- mruknął kładąc się na łóżku. Zawisłem nad ciałem... brata... patrząc uważnie na jego przejętą twarz.
- Kocham cię...- szepnąłem całując go po buzi i szyi - Kocham cię najbardziej na świecie, ale to co robimy...
- Proszę cię, nie mów o tym.


*

- Wychodzę! Wrócę koło 19-stej!
- Miłego dnia Hyung!- wyszedłem z mieszkania kierując się do pracy. Trochę czasu minęło, nie powiem... Nie wiem też w zasadzie od czego powinienem zacząć. Hm... wróciłem do Seoulu. Hyuk przeniósł się na jedną z Seoulskich uczelni i tutaj kontynuuje studia. Mieszka ze mną w mieszkaniu, które dzieliłem niegdyś z Sohee. Moja była dziewczyna przeprowadziła się do mojego szefa... o dziwo gdy dowiedziała się o mojej sytuacji stwierdziła, że będzie mnie wspierać i zapewniła, że zawsze będę mógł na nią liczyć. Nie poznaję jej, ale jest to miła odmiana... Moi rodzice adopcyjni spotkali się z moimi biologicznymi rodzicami... ich rozmowa trwała ponad pięć godzin. Ich decyzją było całkowite odcięcie nas od siebie. My jednak wbrew temu co mówili, ułożyliśmy sobie życie po swojemu i sami zadecydowaliśmy o swoim szczęściu. Nie utrzymujemy kontaktu z naszymi rodzicami. W zasadzie nie potrzebujemy ich wsparcia finansowego, psychicznego czy ciągłego pouczania. Ja zarabiam sporą ilość pieniędzy, która spokojnie zadowala potrzeby moje i Hyuka. 
Mimo że Hyuk mieszka ze mną od dwóch miesięcy, trochę dziwnie czujemy się w swoim towarzystwie. Owszem... całujemy się, dotykamy, rozmawiamy absolutnie o wszystkim, ale mamy barierę jeśli chodzi o łóżko. Niby oboje tego pragniemy, ale podchodzimy do tego jak pies do jeża... albo Hyuk się wycofuje albo ja. Bardzo się kochamy i pragniemy być ze sobą blisko, chcemy by wszystko było jak dawniej, ale mamy świadomość tego, że łączą nas więzy krwi, a tego choćbyśmy nie wiem jak chcieli, nigdy się nie pozbędziemy. Mimo to wiemy, że będziemy ze sobą do końca życia nie informując oczywiście nikogo o tym, że jesteśmy braćmi. Zawsze będziemy dla siebie wsparciem, do końca życia będziemy darzyć się zaufaniem i się wspierać. Wiem, że będzie nam ciężko, ale wierzę też, że na pewno damy sobie radę. A Wy jak myślicie? Dobrze robimy czy sytuacja w jaką się wplątaliśmy jest jednym wielkim nieporozumieniem, które powinniśmy jak najszybciej zakończyć?

~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jakieś propozycje co do paringu?^^

29 marca 2017

Hongbin&Hyuk~cz.5[Busan]



                     Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Obok łóżka, na którym leżałem siedział zamyślony Hyuk wpatrując się w swój telefon.
- Hyuk...- brunet westchnął odkładając komórkę, po czym spojrzał na mnie z dość surowym wyrazem twarzy.
- Jak się czujesz Hyung?
- Mmm... chce mi się pić.- chłopak wstał leniwie z krzesła udając się do lodówki, z której wyciągnął butelkę zimnej wody wręczając mi ją.
- Nie zasłużyłeś... powinieneś cierpieć za to co wczoraj odstawiłeś.
- A... co zrobiłem? 
- Powiedzieć ci od razu wprost?- skinąłem jedynie głową czekając na najgorsze.
- Zrobiłeś szefowi wydymke o to, że spotyka się z Sohee i mało co nie wygadałeś się, że jesteśmy razem.
- Czekaj... ktoś słyszał moją rozmowę z szefem?
- Na szczęście nie... szybko zabrałem cię do pokoju.- złapałem się za głowę czując się jak skończony kretyn, który lada moment może zostać bezrobotny.
- Hyuk...
- Mhm... nie dziękuj. 
- Co ja mam teraz zrobić?
- Przede wszystkim porozmawiać z szefem... poza tym cholera no... jesteś dorosły, nie powinienem dawać ci takich rad. To ja tu jestem zagubionym dzieciakiem.- uśmiechnąłem się lekko łapiąc chłopaka za rękę.
- Chodź tu do mnie mój zagubiony dzieciaku.- gdy Hyuk wskoczył na łóżko pocałowałem go w czoło głaszcząc go delikatnie po policzku - Dziękuję... nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
- Hm... stracił pracę?
- A ząbki chcesz stracić?
- Ojjj wolałbym nie.- zaśmialiśmy się wymieniając się namiętnym pocałunkiem - Weź prysznic i idź do szefa... lepiej załatwić to od razu. 
- No tak... masz rację.- westchnąłem zwlekając się leniwie z łóżka. Czułem jak kac rozsadza mi głowę na tysiące kawałków... czemu do cholery nigdy nie potrafię pić z umiarem? Wtedy też rozległo się donośne pukanie do drzwi.
- Idź do łazienki, ja otworzę.- Hyuk przebiegł przez pokój otwierając drzwi, w których stał wspomniany wcześniej szef - Oo... dzień dobry.
- Hej... Hongbin jeszcze śpi?
- Ymm... on...
- Dzień dobry szefie.- by nie kłopotać dalej mojego kochanego chłopaka ubrałem się pospiesznie wychodząc naprzeciw szefa.
- Oh... jak się czujesz?
- Niech pan wejdzie.- gdy mężczyzna wszedł do środka, Hyuk ukłonił się lekko się uśmiechając.
- Pójdę po jakieś śniadanie także... no...- zaraz po tym go nie było. Uśmiechnąłem się w myślach spoglądając na szefa.
- Nie wiem jak mam pana przepraszać za wczorajszą sytuację... 
- Poczekaj...- gdy pan Choi zajął miejsce na kanapie westchnął unosząc na mnie wzrok - Rozumiem, że rozmawiałeś z Sohee.
- Pokłóciliśmy się... w trakcie kłótni sama mi się do tego przyznała... Szefie, ja naprawdę... mnie to już nie dotyczy, nie chcę się w to mieszać.
- Wczoraj...
- Wczoraj byłem pijany i jest mi strasznie wstyd... proszę mi wybaczyć...
- Wiesz... to ja tu przyszedłem prosić cię o wybaczenie.
- Hm?- poczułem się lekko zdezorientowany.
- Spotykam się z twoją dziewczyną... chciałem to wyjaśnić. Naprawdę bardzo cię szanuję jako swojego pracownika i... wolałbym nie być z tobą w żadnym konflikcie.
- Ah... proszę się nie martwić... naprawdę wszystko jest okej.- facet odbił mi dziewczynę, a ja podchodzę do tego tak lekko jakbyśmy mówili o zapożyczonych bokserkach czy parze skarpetek.
- Źle się stało, że dowiedziałeś się o tym w taki sposób.
- Szefie... naprawdę z mojej strony sprawa jest już wyjaśniona. Od dawna ja i Sohee chcieliśmy się rozstać więc dobrze się stało...- mężczyzna uśmiechnął się podnosząc się leniwie z kanapy.
- Cieszę się, że również kogoś sobie znalazłeś... Hyuk wydaje się być fajnym chłopakiem.- zatkało mnie. Otworzyłem szeroko oczy wpatrując się z niedowierzaniem w mężczyznę.
- Słucham?
- Noo... wczoraj się wygadałeś... przypomnij sobie.
- A... ale... Hyuk ciągle ze mną był... jak...
- Ale nie był z tobą na fajce... staliśmy przed hotelem, a ty z dumą oznajmiłeś, że Hyuk to twój chłopak.- wbiłem oczy w dywan czując jak moja twarz płonie, a ciało zalewa pot. Normalnie powiedziałbym do osoby mówiącej mi o takiej sytuacji, by wyszła, ale cholera to jest mój szef... nie mogę go wyprosić - Wiesz... nie mam nic przeciw...
- Szefie... wystarczy.- szepnąłem czując się jak skończony kretyn... co za upokorzenie.
- No tak, wybacz... pójdę już.- gdy mężczyzna podszedł do drzwi łapiąc za klamkę spojrzał na mnie uśmiechając się - Dziś macie wolne, także...
- Rozumiem.- szef zaśmiał się opuszczając mój pokój. Jęknąłem opadając na kanapę - Kurwa mać...- syknąłem przecierając twarz dłońmi. Nikt... absolutnie nikt nie miał prawa się o tym dowiedzieć. Czemu tradycyjnie musiałem zrobić z siebie kompletnego debila? Przecież gdy Sohee się o tym dowie nie da mi spokoju do końca mojego nędznego żywota...

*

                Po dość obfitym śniadaniu ruszyliśmy z Hyukiem na spacer po Busan. Spacerując ramię w ramię pieściliśmy nieśmiało wzajemnie swoje palce. 
- Złap mnie za rękę.- szepnął chłopak zerkając na mnie z uśmiechem. 
- Wolę nie wzbudzać niezdrowej sensacji skarbie.
- Hyuuung... nam też się coś od życia należy.
- Zgadzam się, ale tutaj jest to bardzo trudne.- Hyuk westchnął, po czym stanął przede mną patrząc mi uważnie w oczy - Co ty...- wtedy też chłopak chwycił mnie za twarz namiętnie mnie całując. Zrobiłem krok w tył chcąc się wycofać, jednak ten podtrzymał mnie w talii pogłębiając tą pieszczotę jeszcze bardziej. Naprawdę pragnę okazywać mu miłość na każdym kroku, ale w dzisiejszych czasach, żyjąc w Korei jest to naprawdę bardzo trudne. 
- Hyung...
- Tak?
- Chodźmy do mnie... co ty na to?- uśmiechnąłem się jedynie przytakując. Po około 40 minutach byliśmy już w mieszkaniu chłopaka. Gdy tylko drzwi się za nami zamknęły postawiłem go pod ścianą pospiesznie go rozbierając. Hyuk robił z moją garderobą dokładnie to samo... zrzucając ze mnie kolejne warstwy ubrań mruczał całując mnie po szyi - Dzisiaj ja dominuję.- parsknąłem śmiechem rozpinając jego spodnie.
- Chyba zwariowałeś. 
- Pozwól mi w siebie wejść.
- Zapomnij.
- To ty zapomnij o tym, że będę się ciebie słuchał.- Hyuk zaciągnął mnie do swojego pokoju rzucając mnie na łóżko, po czym usiadł na mnie triumfalnie się uśmiechając.
- Skarbie, no co ty...
- To nie boli, nie bój się.
- Hyuk do cholery...
- Spokojnie... rozluźnij się.- mruknął kładąc się na brzuchu między moimi nogami. Po chwili poczułem na członku jego cieplutkie, wilgotne wargi. Jęknąłem głaszcząc go po głowie, tym samym lekko dociskając go do swojej męskości. Język partnera stymulował ostrożnie mojego członka wprowadzając mnie w stan absolutnej błogości. Mógłby robić to cały czas... uwielbiam to. W pewnym momencie poczułem wsuwający się w moje wejście palec. Zadrżałem czując okropny dyskomfort.
- Hyuk...
- Mmm...- chłopak oblizał wargi lekko nim poruszając - Za chwilę przywykniesz.
- Boże... co ci strzeliło do głowy dzieciaku...- jęknąłem wyginają się w łuk... Cholera, podziwiam go, że pozwalał mi dominować. Przecież to uczucie jest okropne. Po chwili Hyuk zaczął ssać główkę mojego członka dokładając kolejny palec. Stwierdziłem, że zacisnę zęby i jakoś to przeboleję. Widocznie chłopak ma chęć wyładowania się... niech się uczy. Zamknąłem oczy ciesząc się jego delikatnymi wargami pieszczącymi mojego penisa. Niestety mam to do siebie, że gdy tylko jestem blisko Hyuka mój penis... ekhem... jakby to... momentalnie się podniecam. Nie mam pojęcia czemu to kochane dziecko tak na mnie działa. Gdy partner wyczuł pod ustami moją twardą męskość wyprostował się lekko się uśmiechając - Aishh Hyukkie...
- Też tak się ze mną drażnisz. Fajnie, co?
- Nienawidzę cię.- Hyuk zaśmiał się całując mnie w brzuch, po czym sięgnął po lubrykant rozprowadzając go na swoim członku. Czemu się denerwuję? Czuję się jak podczas pierwszego razu... cholera, naprawdę się boję - Hyuk...
- Hm?
- Wejdź we mnie od razu do końca... nie chcę się z tym cackać. 
- Ale... to może być dość nieprzyjemne.
- Proszę skarbie...
- Denerwujesz się Hyung?
- Aż tak bardzo to widać?- chłopak posłał mi uśmiech ostrożnie się na mnie kładąc.
- No co ty staruszku? 
- Ty się nie bałeś? W ogóle... kurde no ja jestem starszy... ja powinienem być na górze.
- Aishh lecisz stereotypami.- szepnął całując mnie po twarzy - Jak mam być szczery w ogóle się nie bałem... Kocham cię i ufałem ci od samego początku. Wiedziałem, że mnie nie skrzywdzisz.- westchnąłem łapiąc go za twarz, po czym wstrzymałem oddech patrząc mu w oczy.
- Zrób to.- chłopak z uśmiechem na twarzy wtulił mnie w siebie układając miednicę między moimi nogami. Już po kilku sekundach mogłem czuć wchodzącego we mnie sporych rozmiarów członka, wraz z którym do gardła podchodził mi żołądek z całą jego zawartością... paskudne uczucie. Owinąłem ręce wokół szyi partnera widząc wirujące mi mroczki przed oczami. Czułem, że wszedł we mnie od razu... tak jak go prosiłem... pewnie czekał teraz aż się przyzwyczaję. Oddychałem głęboko chcąc się uspokoić, ale było to cholernie trudne. 
- Hyu...
- Mm... nic nie mów.- jęknąłem wbijając paznokcie w jego plecy. Czułem, że ból powoli zaczyna puszczać, jednak mimo to odczuwałem cholerny dyskomfort i swego rodzaju poniżenie. Kto to widział, żeby dominował nade mną młodszy ode mnie chłopak? 
- Źle się czujesz?
- Nie nie... już jest okej.- spojrzałem na zatroskaną mordkę Hyuka lekko się uśmiechając - Działaj skarbie.- szepnąłem wbijając się w jego wargi. Chłopak pieścił opuszkami moją talię ostrożnie, miarowo się we mnie poruszając. No dobra, przyznaję... po kilku pchnięciach było to naprawdę całkiem przyjemne. Tym bardziej odczuwałem większą przyjemność czując na sobie ciepły, ciężki oddech partnera i jego jęki wydobywające się z jego ust z każdym kolejnym ruchem. W pewnym momencie usłyszeliśmy dźwięk jego telefonu. W pół przytomny chłopak uniósł się sięgając drżącą dłonią po komórkę - Za każdym razem muszą nam przeszkadzać, co?- uśmiechnąłem się głaszcząc go po twarzy. 
- Seks nie jest nam pisany.- zaśmiał się odbierając. Jego biodra cały czas delikatnie się poruszały doprowadzając mnie do przedwczesnego orgazmu - Słucham?... Ma... mama?- zamurowało mnie. Zagryzłem wargi zakrywając twarz leżącą obok mnie poduszką - Zajęty? Nie... nieeee, coś ty, a co się dzieje?... Ale nie jestem sam... Nie no pewnie, wpadnijcie.- że co?! Zrzuciłem z siebie poduszkę posyłając chłopakowi złowrogie spojrzenie. To chyba nie jest najlepszy moment bym poznawał jego rodziców - To czekamy.... Mówiłem ci, że nie jestem sam... mhm, pa.
- Czyś ty zwariował?! 
-To tylko moi rodzice, daj spokój.
- I przepraszam, przedstawisz mnie jako kogo?
- Swojego chłopaka.- nie no... czy ta dominacja i emocje związane z seksem całkowicie wyżarły mu szare komórki?
- Skarbie... ty się dobrze czujesz?
- Bardzo dobrze... moi rodzice wiedzą, że jestem gejem... spoko.- Hyuk wyszedł ze mnie nachylając się od mojego pobrudzonego spermą brzucha - Coraz gorzej z tobą Hyung.- zaśmiał się zlizując moje nasienie... Boże... ten dzieciak jest nieziemski. 

*

- Stresuję się.- jęknąłem poprawiając kołnierzyk koszuli.
- Przestań... moi rodzice są naprawdę wyluzowani. Wypiją z nami kawę i pojadą, spokojnie.
- Będziesz musiał mi to później wynagrodzić.
- Z przyjemnością.- mruknął ponownie smakując moich warg. Wtedy jednak naszą pieszczotę przerwał dzwonek do drzwi - Już są... Jak powiem, że jesteś moim chłopakiem to dopiero wyjdź z pokoju, okej?
- Tak jest... tak jak się umawialiśmy.- cmoknąłem go w kącik ust widząc jak ten biegnie do przedpokoju. Zacisnąłem oczy biorąc głęboki oddech. Nie mogę spieprzyć sprawy... za bardzo mi na nim zależy, muszę wypaść dobrze. 
- Tak... jest... jest ze mną mój chłopak.- fuck, to już?! Dobra Hongbin, dasz radę! Wyszedłem z pokoju szeroko się uśmiechając. Rodzice chłopaka wpatrywali się we mnie wielkimi oczyma... nie wiedziałem zbytnio o co chodzi.
- Dzień dobry...- ukłoniłem się głęboko czując, że coś idzie nie tak od samego początku - Nazywam się Hongbin...
- Matko jedyna...- kobieta złapała swojego męża za płaszcz głęboko oddychając - To on... jestem pewna, że to on...
- Mamo, co jest?- widziałem, że Hyuk jest równie zaskoczony jak ja. Zrobiłem coś nie tak? Z tego co pamiętam nie popełniłem żadnego przestępstwa, nikogo chyba nie zamordowałem, nie okradłem.... co jest do cholery jasnej?!

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jeśli czujecie, że to opowiadanie jest bez ładu i składu to bardzo Was za to przepraszam, ale mój alergiczny umysł już dzisiaj nie myśli. Obiecuję poprawę!:)

26 marca 2017

Hongbin&Hyuk~cz.4[Busan]



                   Musiałem zapalić. Cieszę się, że sprawę rozstania mamy już za sobą, ale nie sądziłem, że rozegra się to w taki sposób. Żeby Sohee miała romans z moim szefem? W głowie mi się to nie mieści. Tylko opuściłem Koreę, a ta od razu znalazła sobie pocieszenie... podła małpa.
- Hyung...- zgasiłem papierosa odwracając się w stronę chłopaka - Mogę?
- Pewnie.- uśmiechnąłem się łapiąc go za rękę. Jak dobrze, że go mam... jest moim lekarstwem na całe zło.
- Jak się czujesz?
- Dobrze... naprawdę. Musiałem tylko ochłonąć. 
- Wiesz... mam dziwne wrażenie, że to wszystko to moja wina.
- Zwariowałeś... Sohee zdradziła mnie jako pierwsza. Nie jesteśmy niczemu winni.- przyciągnąłem do siebie chłopaka delikatnie go całując - Kocham cię... bardzo, bardzo, baaaardzo mocno cię kocham. Proszę cię, nie obwiniaj się, hm?- Hyuk skinął głową wtulając się we mnie. Mimo, że jest kawałem zdrowego, wyrośniętego chłopa, czułem jakbym trzymał w ramionach najmniejszą, najdelikatniejszą kruszynkę tego świata.
- O której masz to wyjście pracownicze?
- Nie mam pojęcia, ale idziesz na nie ze mną... ile masz jutro wykładów?
- Co? Hyung, ja...
- Ile?
- Jeden wykład, ale...
- Pójdziesz ze mną... proszę.- Hyuk uśmiechnął się całując mnie.
- Nie wiem czy mi wolno.
- Oczywiście, że tak.- wyjąłem z kieszeni spodni telefon wybierając numer do dupka, który gździ się po godzinach z moją byłą już dziewczyną - Witam szefie.... mm... nie, wszystko jest w porządku. Mam pytanie... mogę zabrać na imprezę znajomego? Nie widzieliśmy się sto lat i chciałbym spędzić z nim trochę czasu... mhm... jasne, niedługo będziemy. Dziękuję.- rozłączyłem się uśmiechając się - Zbieraj się skarbie.
- Aishhh... jaki strój obowiązuje?
- Luźny.- zaśmiałem się bawiąc się jego włosami - Masz czuć się dobrze.
- Ale nie chcę przynieść ci wstydu.
- Mysza o czym ty mówisz? Ubierz się jak chcesz... masz tam iść po to żeby dobrze się bawić, a nie przejmować się wyglądem i opinią innych ludzi, jasne?
- Tak jest Hyung.- Hyuk wbiegł do mieszkania przekopując szafki z ubraniami. Kochany dzieciak... najchętniej zabrałbym go do hotelowego pokoju i już stamtąd nie wypuszczał. Boję się jedynie tego, by podczas spotkania integracyjnego nie przesadził z alkoholem i nie wygadał się, że jesteśmy razem... mogę mieć wtedy spore nieprzyjemności. Wiem, że Hyuk ma dość słabą głowę do picia, co jest cholernie urocze, ale do czasu oczywiście - Mogę tak iść?- postrzępione, dżinsowe spodnie, zwykły, biały t-shirt i czarna, skórzana kurtka... idealnie. Wszedłem do mieszkania chowając zimne dłonie pod koszulką partnera. Ten jedynie syknął lekko się uśmiechając - Zimne.- szepnął cofając się.
- Bardzo?- mruknąłem smakując wargami jego szyi.
- Bardzo.- jęknął głęboko oddychając. Aishh, jak on na mnie działa - Hyung.- chłopak złapał moją twarz w obie ręce patrząc na mnie nieprzytomnym już spojrzeniem - Zróbmy to przed wyjściem.
- Zwariowałeś.- uśmiechnąłem się całując go po twarzy.
- Hongbin...- Hyuk zdjął z siebie kurtkę, po czym drżącymi dłońmi zaczął ściągać z siebie spodnie.
- Nie wytrzymam z tobą.- pozbawiłem się szybko spodni i bokserek, po czym wbiłem się obrzydliwie namiętnie w usta partnera. Hyuk nie odrywając się od moich warg położył się na łóżku ciągnąc mnie za sobą. W życiu nie kochałem się tak spontanicznie, ale muszę przyznać, że cholernie mi się to podoba. Niewiele myśląc położyłem się między nogami chłopaka wchodząc w niego dość sprawnie, zapominając całkowicie o tym, że nie kochaliśmy się ponad miesiąc i może być to dla niego nieprzyjemne. Hyuk krzyknął zaciskając dłonie na mojej koszulce. Spojrzałem na jego spoconą twarz delikatnie całując go w czoło - Przepraszam...- dawno nie czułem się tak dobrze... jak mogłem być w tym wypadku takim cholernym egoistą? Chłopak uśmiechnął się lekko głaszcząc mnie po policzku.
- Nie przerywaj.- wysapał niemalże zamykając oczy.
- Nie boli cię?
- Nie... daj spokój Hyung.- wtuliłem się w jego ciało całując jego szyję i wystające spod koszulki obojczyki. Moje biodra poruszały się bardzo rytmicznie czując jak z każdym kolejnym ruchem wejście chłopaka zaciskało się coraz mocniej na moim członku - Hongbin...- uniosłem głowę wbijając wzrok w zaczerwienioną, uśmiechniętą twarz Hyuka - Nie przerywajmy tego.- zaśmiałem się łącząc nasze usta pocałunkiem. Czułem, że równie szybko jak zaczęliśmy... tak samo szybko skończymy. Pragnęliśmy siebie tak bardzo... po ponad 30- dniowej przerwie na pewno nie damy rady pociągnąć tego dłużej - Za chwilę dojdę.- uśmiechnąłem się cwaniacko wychodząc pospiesznie z Hyuka - Ahhh Hyung!- jego twarz wykrzywiła się w cudowny, zbolały grymas.
- Nie tak szybko.- mruknąłem pieszcząc opuszkami palców jego drżące uda. Dłonie Hyuka zacisnęły się na pościeli szarpiąc ją na wszystkie możliwe strony. Jego członek wyglądał tak, jakby miał za moment eksplodować, ale nie chciałem dać mu dojść tak szybko... w końcu co to za zabawa? Po chwili przysunąłem się do chłopaka wkładając w niego główkę penisa. Hyuk jęknął wyginając się w łuk. Mogę robić tak cały czas... ten widok jest tak przyjemny, chociaż wiem, że mój skarb bardzo teraz cierpi. Wyszedłem z niego ponownie nachylając się do jego członka. Po włożeniu w niego trzech palców pochłonąłem jego penisa wargami zasysając się na nim z całej siły. Po kilku sekundach mogłem usłyszeć gardłowy jęk partnera i czuć w buzi jego słodką spermę. Niewiele myśląc połknąłem ją spoglądając na bezwładne ciało mojego skarba - Hyukkie.
- Mmm...- usiadłem na nim okrakiem delikatnie całując go po twarzy.
- Kociu mój...- chłopak otworzył oczy wyglądając przy tym jakby przedawkował mocno jakieś prochy - Bardzo przegiąłem?- ten pokręcił przecząco głową biorąc kilka głębokich wdechów.
- Jeszcze.
- Jeszcze?- zaśmiałem się, po czym zszedłem z niego ostrożnie go sadzając - Chyba na dzisiaj wystarczy.
- Aishh Hyung...- Hyuk wtulił się we mnie głaszcząc mnie delikatnie po karku - Ja wiem, że jesteś stary... niedołężny... ale wierzę, że jakbyś się postarał, to dałbyś sobie radę.- po tych słowach zerknął na mnie słodko się uśmiechając.
- Przysięgam, że któregoś pięknego dnia cię zabiję.
- Mmmm, nie miałbyś serca... patrz jaki jestem słodki.
- Nie odzywam się do ciebie.- zszedłem z łóżka ubierając się. Ten mały gnojek uwielbia mi non stop dogryzać. Nie wkurza mnie to ani trochę... wręcz przeciwnie, jest to bardzo słodkie, ale niech się trochę pomartwi myśląc, że powiedział coś nieodpowiedniego do swojego Hyunga.
- Hongbiiiiin...
- Y y.... nie mów do mnie. 
- Mój najlepszy Hyungu na świecie...- chłopak ubrał pospiesznie bokserki podchodząc do mnie.
- A to przepraszam bardzo, masz jakiś innych Hyungów?
- Aishhh źle się wysłowiłem... Jesteś jedyny i najlepszy.
- Mhm...
- HONGBIIIIIN!- odwróciłem się cicho chichocząc. Lubię gdy się denerwuje... zachowuje się wtedy jak rozkapryszona nastolatka.
- Hukkie...- spojrzałem na partnera łapiąc go za nadgarstki - Poznaj proszę... to jest BinBin... a tooo... Hongbin junior. Od dzisiaj oni będą cię zadowalać, bo twój stary i niedołężny Hyung nie ma niestety już na to siły.- Hyuk zaśmiał się całując mnie w policzek.
- A czy będę mógł cię z nimi zdradzić na twoich oczach?- zaśmiałem się obejmując go.
- Uwierz mi, że bardzo chętnie to zobaczę. 
- W takim razie dzisiaj po imprezie zrobię ci mały pokaz... co ty na to?
- Przemyślę tą niemoralną propozycję. 

*

- Stresuję się.- burknął Hyuk gdy stanęliśmy przed drzwiami do hotelowej sali, w której miała odbyć się impreza mojej firmy. 
- Czym?
- Że zrobię coś, co ci się nie spodoba... albo powiem coś głupiego... albo że twoi znajomi mnie nie polubią. 
- Ciebie nie da się nie lubić skarbie... a co do gadania głupot... po prostu pij z umiarem.- zaśmiałem się otwierając drzwi do sali, by nie przedłużać marudzenia tego głupka. Gdy Hyuk zapoznał się z moim zespołem i emocje nieco już z niego zeszły, zajęliśmy miejsce na końcu stołu pijąc soju i zagryzając je pysznym, grillowanym mięskiem. Muszę przyznać, że bawiliśmy się naprawdę fajnie... Hyuk dużo rozmawiał z moimi znajomymi, widać, że od razu złapali dobry kontakt, co bardzo mnie cieszyło, a z każdą kolejną wypitą szklanką soju, był duszą towarzystwa zagadującą ludzi o absolutnie najmniejszą nawet pierdołę. 
- Hyung.... Hongbin...- uniosłem głowę spoglądając nieprzytomnym wzrokiem na partnera. Miałem go pilnować, by nie przegiął z alkoholem, a widzę, że to mnie złapało jako pierwszego.
- Co jest?
- Chyba się trochę upiłeś, co?- uśmiechnął się nakładając mi na talerz kolejną porcję mięsa - Jedz, to cię szybciej puści. 
- Mmmm jestem pełny. 
- Tylko kawałek... poczujesz się lepiej.
- Skarbie, ja się czuję bardzo... bardzo dobrze.- wstałem od stołu starając się złapać równowagę.
- Dokąd idziesz?
- Do łazienki... zsikam się zaraz, nie?
- Boże, Hyung...- chłopak wstał łapiąc mnie w talii - Zaprowadzę cię.
- Ejjj poradzę sobie.
- Cicho... narobisz sobie problemów w pracy.
- A to ja jestem w pracy?
- Hongbin, skup się... bądź cicho, wiem co mówię.
- Noo... dobrze.- Hyuk westchnął prowadząc mnie w stronę łazienki. Czułem przyjemne oszołomienie i dziwne mrowienie w kolanach - Mogę się zlać tutaj?
- Na środku sali? Wątpię żeby to był dobry pomysł.
- A daj spokój... zaszalejmy.
- Pewnie... zaszalejmy i wylećmy z pracy.
- A nie nie... muszę mieć za co utrzymać mojego kochanego chłopaka.- mruknąłem całując Hyuka w głowę.
- Przestań... są tu twoi znajomi z pracy. Możesz mieć nieprzyjemności.
- Aishhh... nie przejmuj się tymi idiotami. Nienawidzę ich!
- Hongbin, do cholery...
- Hongbin, coś się stało?- nagle stanął przed nami mój szef. Wyprostowałem się lekko się uśmiechając.
- Kolega przesadził trochę z alkoholem, ale spokojnie, zajmę się nim.
- Może trzeba ci pomóc?
- Nie nie, poradzę sobie.
- Nie, Hyuk... poczekaj... ty.- uniosłem dłoń w kierunku mężczyzny czując, że ledwo trzymam się na nogach - Jak tam Sohee? Jak wam się układa?
- Słucham?
- Hongbin... przepraszam za niego, lepiej zabiorę go już do pokoju.
- O wszystkim wiem... Jak pan mógł mi coś takiego zrobić, co? Gdzie męska solidarność?
- Hongbin.... myślę, że to nie jest najlepszy moment na rozmowę.
- Dlaczego? Aishh w głowie mi się to nie mieści... Poszedłem do wojska, a pan to tak podle wykorzystał...
- Hyung, chodź już do pokoju.- Hyuk wzmocnił uścisk przypominając mi, że w ogóle koło mnie stoi.
- Ooo Hyukkie... o właśnie, szefie... dobra... dobra tam, ma pan Sohee, a ja mam...
- Yyy my już pójdziemy... jeszcze raz, bardzo za niego przepraszam.- Hyuk ukłonił się wyprowadzając mnie pospiesznie z sali - Ty idioto... jak wytrzeźwiejesz to zrobię ci kazanie, bo teraz to nie ma sensu. 
- Ale co ja zrobiłem?
- I tak nie zrozumiesz... gdzie masz klucz do pokoju?
- Mmm szukaj. 
- Hyung no...
- Oj no nie wiem... pewnie gdzieś w spodniach.- chłopak westchnął przeszukując moje spodnie. Miałem jedynie ochotę oprzeć się na nim i zasnąć... ja i alkohol chyba jednak się nie polubimy. 
- Dobra mam... pokój 547.- po kilku minutach byliśmy już w pokoju. Chłopak zaprowadził mnie do łóżka, po czym zaczął mnie rozbierać.
- Ojjj... chcesz wykorzystać swojego Hyunga?
- Nie gadaj głupot... zachowujesz się jak idiota.
- Ej... wypiłem dużo to wiesz... miesza mi się.
- Aż za bardzo.- burknął zdejmując ze mnie buty, spodnie oraz koszulę - Śpij... rano pogadamy. 
- Zostań ze mną.
- Zostanę... wezmę tylko prysznic.
- Mmm... nie zasnę dopóki mnie nie przytulisz. 
- Skarbie...
- Tuuuuul.- Hyuk położył się obok mnie, po czym wtulił mnie w siebie całując mnie w czoło.
- Dobranoc. 
- Dobranoc kochanie ty moje.- uśmiechnąłem się czując jak automatycznie urywa mi się film. Czuję, że jutro baaardzo mocno pożałuję tego, co dzisiaj wyprawiałem. 

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

23 marca 2017

Hongbin&Hyuk~cz.3[Busan]



- Zabiorę cię do siebie, co ty na to Hyung?- uśmiechnąłem się głaszcząc chłopaka po ramieniu.
- A twoi rodzice?
- A nie, nie... mieszkam z kolegą.
- Ahh to zmienia postać rzeczy, ale wiesz... mam pokój w hotelu.
- Ale tam są twoi znajomi z pracy... czułbym się dziwnie...
- A w twoim mieszkaniu? Co jak twój kolega nam przeszkodzi?
- Jest czwartek... w piątki nie ma zajęć więc pojechał już do domu. 
- Dobrze... skoro będziesz czuł się pewniej u siebie, to nie ma problemu.- Hyuk uśmiechnął się łapiąc mnie za rękę.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię znowu widzę. Strasznie za tobą tęskniłem.
- Mam nadzieję, że niedługo będziemy spędzać razem każdy dzień.- chłopak zatrzymał się na przystanku sprawdzając rozkład autobusów.
- A co z Sohee? Rozmawiałeś z nią?
- Nie chcę z nią póki co rozmawiać.
- Jak długo chcesz ją jeszcze okłamywać?
- Hyuk, nie rozumiesz... ja od dawna jej nie kocham. Jesteśmy razem z czystego przyzwyczajenia.
- Nie rozumiem dlaczego w takim razie jeszcze się nie rozeszliście.
- Sohee jest... dość trudną osobą. Wie o mnie dość sporo rzeczy, które wiem, że po rozstaniu obróci przeciwko mnie. 
- Co na przykład? Wiesz, że nie uwierzę w żadne jej słowo... twoi bliscy na pewno też także nie przejmuj się.- wymusiłem uśmiech głaszcząc chłopaka po policzku - Powiesz mi co takiego Sohee ma na ciebie, czego tak się boisz?- wtedy też podjechał autobus, do którego zostałem zaciągnięty przez Hyuka. Gdy zajęliśmy miejsca wziąłem głęboki oddech zerkając na chłopaka.
- No... na przykład to, że przez bardzo długi czas odkąd zaczęliśmy być razem, nie chciałem iść z nią do łóżka...
- Dlaczego?- spojrzałem na chłopaka wymownie czując jak robi mi się gorąco ze wstydu - Ooo prawiczek... jakie to urocze.
- A przestań... to było bardzo uwłaczające mojej męskości.- Hyuk zaśmiał się opierając głowę na moim ramieniu.
- Też pierwszy raz kochałem się z tobą... Nie uważam tego za wstyd.- pocałowałem go w głowę wzdychając - Jest coś jeszcze?
- Nie chcę o tym rozmawiać Hyukkie.
- No dobrze, nic na siłę.- westchnął łapiąc mnie za rękę, w którą po chwili mnie pocałował - Chciałbym żeby tak było już zawsze.
- Będzie, obiecuję. Daj mi tylko trochę czasu.
           Gdy dojechaliśmy na osiedle, na którym Hyuk i jego kolega wynajmują mieszkanie, ten złapał mnie za rękę szeroko się uśmiechając.
- Zawsze tak chciałem.
- Nie boisz się? Ktoś może to zobaczyć.
- I co z tego? Jestem szczęśliwy, nikogo nie powinno to obchodzić. 
- Niby masz rację, ale to nie zmienia faktu, że wciąż mieszkamy w ciemnogrodzie jakim jest Korea więc wiesz... to może być trochę źle odebrane.
- Hyuuung... ty stary pierniku. Daruj sobie, co?- chłopak posłał mi swój najsłodszy uśmiech, po czym zaprowadził mnie do swojego mieszkania. Miłe, przestronne, 3-pokojowe mieszkanie prezentowało się naprawdę przyjemnie. Gdy tylko weszliśmy do sypialni Hyuka, ten rzucił plecak w kąt pokoju, po czym podszedł do mnie układając dłonie na guzikach mojej koszuli - Co powiesz na wspólny prysznic?
- Wspólny mówisz... nie wiem, nie wiem.
- Nie daj się prosić.- uśmiechnąłem się pieszcząc dłońmi biodra chłopaka.
- A co jak nie dam rady się pohamować i pójdę o krok dalej pod tym prysznicem?
- Myślę, że jakoś przymknę na to oko.- zaśmialiśmy się patrząc sobie głęboko w oczy. Po chwili jednak twarz Hyuka nabrała dość poważnego wyrazu, co z początku nieco mnie zaniepokoiło - Hongbin...
- Tak?
- Bardzo cię kocham, wiesz? I naprawdę strasznie się cieszę, że jesteś teraz w Busan.- uśmiechnąłem się całując mojego uroczego kochanka w czoło.
- Też cię kocham skarbku... Mam nadzieję, że niedługo uda nam się być razem.
- Musi... tylko pozbądź się tej Sohee.- zaśmiał się rozpinając moją koszulę.
- Dla ciebie wszystko.- szepnąłem wbijając się w jego pełne wargi. Czuję się jak pijawka... jego wargi są dla mnie niczym narkotyk. Nie potrafię przestać ich smakować i pieścić. Hyuk czuje chyba podobnie. Oddając pocałunki mruczał cicho prowadząc mnie w kierunku łazienki. Gdy do niej weszliśmy cmoknąłem go w kącik ust zerkając na niego.
- Nie przerywaj Hyung.- uśmiechnąłem się cwaniacko stawiając kochanka przodem do wielkiego lustra, po czym całując go po karku rozpinałem guziki w jego mundurkowej koszuli. Ten jedynie zamknął oczy pojękując... tak cholernie mi tego brakowało. Serce nastolatka biło jak szalone... podobnie z resztą jak moje. Czułem się jak przy pierwszym razie z nim... masa emocji, podekscytowanie pomieszane z obrzydliwym pożądaniem i chęcią posmakowania jego niewinnego ciała. Gdy rozpiąłem ostatni guzik w jego koszuli, zsunąłem materiał z ciała chłopaka, po czym przygryzłem wargi przywierając nimi do łopatek partnera - Hon... Hongbin...- mruknąłem jedynie odwracając kochanka przodem do swojej osoby, całując go po obojczykach, klatce piersiowej, aż w końcu zszedłem do klęczka pieszcząc wargami jego idealny brzuch. Hyuk jęcząc ułożył drżące dłonie na moich włosach lekko za nie szarpiąc - Ja... ja już zapomniałem...- chłopak wziął głęboki oddech lekko się uśmiechając - Już nie pamiętam jak to jest.- zaśmiałem się rozpinając jego spodnie, po czym zsunąłem je na ziemię wraz z bokserkami.
- Z chęcią ci przypomnę Hyukkie.- moje wargi spoczęły na członku chłopaka. Było mi teraz niewyobrażalnie dobrze, podobnie z resztą jak temu dzieciakowi.
- Hyung.- chłopak oparł się o ścianę głęboko oddychając - Pry... prysznic.
- Uwielbiam cię takiego.- szepnąłem wstając. Jego oczy były już absolutnie nieobecne, a tak naprawdę do niczego między nami jeszcze nie doszło.
- A ja nienawidzę gdy doprowadzasz mnie do takiego stanu.- uśmiechnął się lekko ciągnąc mnie pod prysznic. Gdy poszły na nas ciepłe strużki wody uśmiechnąłem się całując chłopaka po twarzy.
- Pozwolisz mi teraz dokończyć to co zacząłem?- gdy ten skinął głową, klęknąłem całując główkę jego członka.
- Aishh... Hongbin.- uwielbiam ten grymas na jego uroczej buźce. By nie przedłużać jego męk zassałem się na jego żołądziu pieszcząc jednocześnie językiem jego wrażliwe wędzidełko. Chłopak krzyknął osuwając się na ziemię. W sumie kończyło się tak za każdym razem gdy chciałem dogodzić mu na stojąco - Nie wytrzymam.
- Jesteś dużym chłopcem.- mruknąłem całując go - Na pewno dasz sobie radę.- dodałem zajmując ponownie usta jego twardą już męskością. Hyuk trzymał mnie kurczowo za włosy wijąc się jak mały robaczek na deszczu. Uwielbiam to, że jest tak nieśmiały i niespokojny podczas zajmowania się nim. Widać, że jednocześnie bardzo tego chce, ale też potwornie się wstydzi.
- Dojdę...
- Mhmmm...- przytaknąłem poruszając głową nieco szybciej. Po chwili mogłem słyszeć niezykle podniecający krzyk partnera, podczas gdy moje usta wypełniła lepka, słodkawa maź. Nie sądziłem, że tym razem pójdzie aż tak szybko. Gdy zebrałem całą spermę z członka chłopaka, usiadłem na nim okrakiem znacząco na niego spoglądając. Ten jedynie zachichotał przyciągając mnie do siebie, po czym połączył nasze wargi pocałunkiem.
- Nigdy nie zrozumiem twojego fetyszu... ale podoba mi się.- uśmiechnął się oblizując wargi.
- Ty jesteś moim największym fetyszem.- chłopak jedynie posłał mi uśmiech głaszcząc mnie po mokrej od wody twarzy - Pozwól mi zrobić to, co robiliśmy w wojsku.- ten pokręcił przecząco głową całując mnie w nos.
- Nigdy więcej.
- Hyukkie... 
- Nie Hyung... to było upokarzające. 
- Byłem przekonany, że ci się to podobało. 
- Nawet nie wiesz jak głupio się czuję patrząc ci teraz w oczy.
- Skarbie, no co ty...
- Y y, naprawdę... zgodzę się na wszystko, tylko nie na to.- westchnąłem przytakując, po czym wstałem podając chłopakowi rękę - Jesteś na mnie zły?
- Nie... nie mam prawa cię do niczego zmuszać.
- Ale Hyung...
- Uspokój się... zajmę się tobą inaczej.- pocałowałem go w czoło sięgając po ręcznik, którym zacząłem wycierać ociekającego wodą chłopaka. Ten jednak złapał za niego patrząc mi głęboko w oczy.
- Pieprzyć to.- szepnął wieszając mi się na szyi, podczas gdy jego wargi ponownie posmakowały moich. Odwzajemniałem jego zachłanne pocałunki idąc za nim pospiesznie do pokoju. Gdy w końcu się w nim znaleźliśmy, Hyuk położył się na łóżku ciągnąc mnie za sobą. Gdy wylądowałem na jego wilgotnym ciele zacząłem pieścić dłonią jego talię. Wiem, że tego nie lubi... dostaje od razu spazmów wijąc się jak głupi, ale co ja na to poradzę, że tak bardzo lubię go dotykać - Hyung...- chłopak szeptał ugniatając moje pośladki. Jęknąłem podgryzając ucho kochanka, na co ten reagował cichymi jękami - Ho... Hongbin...
- Hm?
- Telefon... twój telefon...- cmoknąłem płatek jego ucha zerkając na leżący na szafce telefon. Westchnąłem sięgając po niego, po czym ponownie zatopiłem się w ciele partnera.
- Słucham?
- No wreszcie! Ile można do ciebie dzwonić?!- mm Sohee... jak dobrze słyszeć jej miły głosik. Hyuk drapał mnie po plecach pocierając ostrożnie członkiem o moją męskość. Aż chciałoby się mruknąć, ale chyba nie będę tak ryzykował.
- Wybacz... jestem zajęty.
- Tak?! A co przepraszam bardzo jest ważniejsze ode mnie?!
- Ja.- szepnął Hyuk uśmiechając się.
- Sohee... mówiłem ci, że jadę do pracy... tutaj również pracujemy. 
- Wyobraź sobie, że dzwoniłam do twojego szefa. Ponoć zniknąłeś, podczas gdy reszta pracowników szykuje się na jakieś wyjście pracownicze... możesz mi powiedzieć co robisz?
- Zwiedzam. Poza tym czemu zawracasz głowę mojemu szefowi?
- Bardzo mnie lubi... wyśpiewa mi wszystko o co go poproszę.
- A w zamian dostaje od ciebie co?
- Nie twoja sprawa.- usiadłem będąc w lekkim szoku... czyżby ta małpa miała romans z moim szefem?!
- Czekaj... chcesz mi powiedzieć, że mnie z nim zdradzasz?
- Ja tego nie powiedziałam.
- Jeśli tak jest dobrze ci radzę... od razu się przyznaj.
- Naprawdę chcesz rozmawiać o tym przez telefon?
- Sohee, mów do cholery...- Hyuk otworzył szerzej oczy siadając, po czym spojrzał na mnie z wielkim zaciekawieniem.
- Spotkałam się z nim kilka razy podczas twojej nieobecności.
- Mhm... cudownie... jak długo to trwa?
- Jakieś dwa lata... Hongbin, ja z tym skończę...
- Nie musisz... życzę wam dużo szczęścia.
- Ale...
- Nie, nie, nie wycofuj się teraz. Może to i lepiej, że już kogoś masz.
- Jak to?
- Miałem w końcu z tobą porozmawiać o tym, że powinniśmy się rozstać.
- Co?! Ale jak to?! Oppa, ja...
- Daj spokój, to naprawdę nie ma sensu... 
- Ale przyjmujesz to tak spokojnie?! 
- Mhm... jestem zakochany i w sumie ułatwiłaś mi sprawę...
- Co... czekaj... masz jakąś inną dziewczynę?!
- Przestań krzyczeć... Jesteśmy dorośli i proszę cię, zachowujmy się tak. 
- Kto to jest?! Znam ją?!- westchnąłem zerkając na przerażonego do granic możliwości partnera.
- Nie... i nigdy nie poznasz. 
- Pewnie jest tak paskudna, że aż wstydzisz się ją pokazywać.- parsknąłem śmiechem głaszcząc Hyuka po udzie.
- Jest najpiękniejsza na świecie... w przeciwieństwie do ciebie wrażliwa, urocza, inteligentna, spokojna... 
- Ty chuju...
- Bez wyzwisk... zachowuj się.
- Nienawidzę cię!
- Mhm... w niedzielę przyjadę po swoje rzeczy i zapewniam cię, że już nigdy więcej nie będziesz musiała mnie oglądać. 
- I co niby ze sobą zrobisz?! Nie masz dokąd iść!
- Mam Sohee... o to nie musisz się martwić.- rozłączyłem się biorąc głęboki oddech. Hyuk usiadł niepewnie za mną delikatnie mnie obejmując.
- Przykro mi...- szepnął całując mnie w plecy.
- Oboje przecież tego chcieliśmy.- spojrzałem na niego lekko się uśmiechając.
- Widzę, że cierpisz... proszę cię, zastanów się jeszcze.
- Skarbie... jestem po prostu w szoku, ale cieszę się, że tak to się skończyło.- odwróciłem się w stronę chłopaka delikatnie go całując - W końcu mogę z tobą być.
- Hongbin...
- Hm?
- Nie brzmisz przekonująco...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

21 marca 2017

Hongbin&Hyuk~cz.2[Busan]




                      Dni mijają, a ja coraz bardziej tęsknię za Hyukiem. Nie ma dnia, podczas którego nie myślałbym o tym dzieciaku. Zacząłem nawet mieć obawy, że Sohee może coś podejrzewać, gdyż non stop wiszę na telefonie, jestem nieobecny i dość nieprzyjemny w stosunku do niej. Nie wiem jak mam z nią o tym porozmawiać. Szczerze mówiąc nie mam chyba na tyle odwagi, by powiedzieć jej, że jej nie kocham... że pragnę być z kimś innym. Wiem, że Sohee byłaby w stanie zrobić mi piekło na ziemi z tego tytułu.
- Hongbin... Hej Hongbin.- wyjąłem z ucha słuchawkę zerkając na stojącego obok siebie szefa działu.
- Tak?
- Po pierwsze... dlaczego pracujesz ze słuchawkami na uszach?
- Przepraszam... mam gorszy okres, muszę się odciąć.
- Rozumiem... w takim razie wiadomość o wyjeździe integracyjnym powinna poprawić ci humor.
- Oo... dokąd jedziemy?
- Cztery dni w Busan... powinieneś odetchnąć.
- Na pewno tak będzie.- uśmiechnąłem się sięgając po telefon. Gdy szef opuścił mój gabinet wybrałem numer do Hyuka. Nie słyszałem jego głosu od ponad miesiąca... czułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową... naprawdę się denerwowałem.
- Hyung?- ten słodki, wesoły, świeży głos... jak mi tego cholernie brakowało. Wziąłem głęboki oddech uśmiechając się jak psychicznie chory.
- Hyuk... aishh... jak dobrze cię słyszeć.- chłopak zaśmiał się łykając łapczywie powietrze.
- Czemu do mnie zadzwoniłeś?
- Ja... niedługo wybieram się do Busan i...
- Naprawdę?!- Hyuk tak krzyknął, że aż musiałem zabrać słuchawkę od ucha, by nie ogłuchnąć.
- Naprawdę.- zaśmiałem się podchodząc do okna - Mam nadzieję, że uda nam się spotkać.
- Jasne... oczywiście, że tak. Nie widzę nawet innej opcji.- uśmiechnąłem się czując jak robi mi się ciepło w podbrzuszu.
- Widzę, że jesteś już śmielszy w stosunku do mnie.
- Aishh Hyung... pewnie podczas spotkania wszystko się zmieni. Nie widzieliśmy się ponad miesiąc.
- Hm... a przypomnij sobie co robiliśmy w noc przed powrotem.- chłopak zamilkł przyprawiając mnie o szybsze bicie serca. Jego twarz musiała aż płonąć ze wstydu.
- Jesteś okropny.- szepnął wywołując uśmiech na mojej twarzy.
- Wiesz, że z chęcią to powtórzę?- mruknąłem czując w sobie niepohamowaną chęć bliskości z nim.
- Przestań... nie dam się drugi raz.
- Ponoć ci się podobało.
- Byłem pewien, że widzę cię ostatni raz... Byłem gotów zrobić wszystko.
- Żałujesz?
- Tego nie powiedziałem.- westchnąłem wyglądając przez okno - Podobało mi się, ale... nie wiem czy bym to powtórzył.
- Nie będziesz miał wyboru Hyukkie.
- Aishh ty potworze.- zaśmiałem się oblizując wargi... uwielbiam jak mnie tak nazywa.
- Twój potwór musi niestety kończyć.
- Jesteś w pracy?
- Mhm.
- Rozumiem... ja właśnie jestem w drodze na zajęcia.
- A właśnie...
- Pogadamy o tym jak przyjedziesz.- a to drań. Uśmiechnąłem się przytakując.
- Zgoda... uważaj na siebie, okej?
- Obiecuję.
- Pa... do zobaczenia.
- Mhm... nie mogę się już doczekać.- rozłączyłem się czując się jak zakochany nastolatek. Dawno nie czułem tak fajnego uczucia. Nie sądziłem, że ten gnojek uczyni mnie tak szczęśliwym facetem.

*

               Po powrocie do domu zjadłem pospiesznie obiad, po czym po wygrzebaniu z dnia szafy walizki rozpocząłem pakowanie się. Byłem strasznie podekscytowany faktem, że znów ujrzę Hyuka. Wiedziałem też, że czeka mnie wojna gdy tylko Sohee wróci do domu. Strasznie nie lubi gdy gdzieś wyjeżdżam, zwłaszcza sam... Pewnie będzie myślała, że jadę tam tylko po to, by zabawić się z panienkami z biura... obawiam się, że bardzo bym ją zaskoczył gdybym wyznał jej prawdę. Dlatego lepiej chyba będzie gdy wszelkie informacje zostawię dla siebie i nie pisnę jej o Hyuku ani słowem. 
- Wróciłam!- wywinąłem oczami idąc do przedpokoju. Czuję, że nasz związek dawno się wypalił i że jesteśmy ze sobą jedynie z czystego przyzwyczajenia. 
- Hej... jak było w pracy?
- Świetnie... zleceniodawcy zaakceptowali mój projekt także szykuje się spora wypłata.- Sohee uśmiechnęła się podchodząc do mnie - Jakbyś mi się w końcu oświadczył mielibyśmy odłożone już trochę na ślub.- uśmiechnąłem się od niechcenia odsuwając się lekko od dziewczyny.
- Jesteś pewna, że chciałabyś spędzić całe życie z takim facetem jak ja?
- O czym ty mówisz? Oczywiście, że tak. W ogóle dlaczego o to pytasz?
- Sam nie wiem.- westchnąłem drapiąc się po głowie - Jutro wyjeżdżam na cztery dni do Busan.
- Co? Po co?
- Mam w pracy wyjazd integracyjny. Wiesz... po dwóch latach w wojsku przyda mi się wyjazd z nowym zespołem.
- Ah no pewnie... zespół jest ważniejszy ode mnie.
- Skarbie... w niedzielę wieczorem wrócę. Zrozum, że potrzebuję tego.
- Ta... jedź... przecież jak ci zabronie to i tak się mnie nie posłuchasz.
- Z jakiej racji masz mi zabronić tego wyjazdu?
- Z takiej, że jestem twoją dziewczyną.
- Wybacz, ale co w związku z tym? Nie masz prawa zabraniać mi czegokolwiek... Możesz się ze mną nie zgadzać, ale nie zabraniać mi... nie jestem twoim dzieckiem. 
- Ale bardzo często się tak zachowujesz.
- Wyjazd z pracy uznajesz za dziecinną zachciankę, tak? Sohee, czy ty siebie słyszysz?
- Nie będę dłużej z tobą dyskutować.
- Widzę, że siła argumentu jak zwykle stoi u ciebie na wysokim poziomie.
- Pieprz się.- machnąłem ręką wracając do pokoju. Nienawidzę się z nią kłócić, ale z drugiej strony robimy to tak często, że powinienem już do tego przywyknąć.

*

                 Gdy się obudziłem Sohee już nie było. Może to i lepiej... chociaż z drugiej strony wypadałoby się pożegnać, mimo że jadę tylko na cztery dni. Myślę, że przebieg mojej porannej rutyny czy tego jak siedziałem przez ponad cztery godziny w busie z pracownikami z mojego biura nie jest dla Was zbyt ciekawy, dlatego też pozwoliłem to sobie pominąć. Po zameldowaniu się w hotelu mieliśmy caly dzień dla siebie, gdyż dopiero wieczorem planowana była impreza rozpoczynająca nasz wyjazd. Nie mogłem zmarnować tego czasu na siedzenie w pokoju hotelowym. Wiem, że Hyuk składał papiery na Dongju College... jeśli udało mu się tam dostać, to zapewne tam go znajdę. Nie chciałem go uprzedzać... chciałem, by mój przyjazd był dla niego niespodzianką... mam nadzieję, że udaną. Po lekkim błądzeniu po mieście, dojechałem pod uczelnię mojego... kochanka? Hm... w zasadzie nie wiem jakim mianem powinienem go określić. 
- Hej... przepraszam, ale szukam Han Sanghyuka. Wiesz może gdzie go znajdę?- zaczepiłem jednego ze studentów siedzących na dziedzińcu uczelni.
- Nie znam go zbyt dobrze, ale pokaże ci chłopaka, z którym się trzyma.
- Oo super... będę wdzięczny.- niesamowicie delikatny blondyn uśmiechnął się prowadząc mnie w kierunku jakiejś grupki palącej przed głównym wejściem. 
- Widzisz tego chłopaka z termosem na kawę?
- Mhm.
- To jego najlepszy kumpel... na pewno będzie wiedział gdzie jest Hyuk.
- Super... dziękuję ci bardzo.- uśmiechnąłem się podchodząc do grupki młodszych ode mnie chłopców - Hej... mogę cię na chwilę prosić?- wskazałem na chłopaka, na co ten wymienił jedynie spojrzenia z resztą kolegów - Spokojnie, nic ci nie zrobię.- zaśmiałem się widząc, że chłopak odrobinę wyluzowuje.
- Okej, to chodź.- gdy odeszliśmy na bok westchnąłem zerkając na lekko wystraszonego chłopaka.
- Szukam Hyuka... ponoć dobrze go znasz. 
- Tak, to mój przyjaciel.
- Tak się składa, że mój też. Powiesz mi gdzie go znajdę?
- Jasne.- ruszyłem za chłopakiem rozglądając się po uczelni. Czułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. Czułem się niezwykle podekscytowany tym spotkaniem - Jesteś trochę do niego podobny więc myślałem, że jesteście może braćmi.- zaśmiałem się spoglądając na chłopaka.
- Nie, nie, nic z tych rzeczy. 
- Rozumiem... wybacz, palnąłem tradycyjnie głupotę.
- Nie przejmuj się.- kolega Hyuka zatrzymał się rozglądając się.
- Widzisz tamte drzwi?
- Mhm.
- To pracownia biologiczna... dosłownie za dwie minuty powinien skończyć ćwiczenia. 
- Nie wiem jak mam ci dziękować.
- Żaden problem.- chłopak ukłonił się wracając do swojego towarzystwa. Z mocno bijącym sercem stanąłem pod drzwiami pracowni czekając aż Hyuk wyjdzie z sali. Jak mam się zachować jak go zobaczę? Przecież nie będę mógł pocałować go na korytarzu gdyż wszyscy studenci wytykaliby go palcami. Gdy go przytulę, co poniektórzy również mogą to dwuznacznie odebrać. Aishh... co robić? 
- Do widzenia!- drzwi do sali otworzyły się... o mój Boże, w końcu zobaczę Hyuka. Nie ma słów, którymi mogę opisać teraz to, jaki jestem szczęśliwy. 
- Hyuk, co dostałeś za projekt?- zaraz wyjdzie z sali... ależ się stęskniłem za tym dzieciakiem.
- Tradycyjnie pięć.
- Aishh ty kujonie.
- A tam kuj...- nie Hongbin, nie płacz... bądź facetem do cholery. Uśmiechnąłem się szeroko czując jak serce szuka wolnego ujścia, przez które mogłoby uciec - Hyung... Hongbin!- chłopak rzucił mi się w ramiona o mały włos nie wywalając mnie na ziemię - Nie mówiłeś, że przyjedziesz już dzisiaj!
- Ciii, nie krzycz.- zaśmiałem się mocno go przytulając. Znów byłem szczęśliwy... tak samo jak ponad miesiąc temu, gdy byłem jeszcze blisko Hyuka. 
- Jak dobrze cię widzieć.- Hyuk spojrzał mi w oczy pieszcząc delikatnie moją twarz - Jesteś jeszcze bardziej przystojny...- uśmiechnął się lekko, podczas gdy z jego oczu wypłynęły strużki łez - Jak ty to robisz?
- Proszę cię, nie płacz... nie chcę żebyś przeze mnie płakał.
- To ze szczęścia Hyung... naprawdę bardzo się cieszę.- wydusił delikatnie mnie całując. Mimo, że obiecałem sobie, że nie będę robił scen na jego uczelni, by nie miał przeze mnie nieprzyjemności, to nie byłem w stanie się pohamować. Tak bardzo brakowało mi jego słodkich warg. 
- Hyuk...- kochanek oderwał się ode mnie oblizując nieśmiało wargi. Odsunąłem się lekko od niego widząc wpatrzonego w nas jakiegoś chłopaka. 
- Tak?- szepnął niemalże spoglądając na kolegę.
- Rozumiem, że nie idziesz na wykład.
- Nie... właśnie wychodziłem z uczelni...
- Mhm...- chłopak zmierzył mnie wzrokiem, po czym lekko zniesmaczony poszedł w swoim kierunku.
- Przepraszam... mogłem bardziej uważać.- złapałem Hyuka za dłoń głaszcząc ją delikatnie kciukiem.
- Nie przejmuj się nim.- odpowiedział ponownie wieszając mi się na szyi.

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


16 marca 2017

Hongbin&Hyuk~cz.1[Busan]




                          Wreszcie wróciłem do domu... "Wreszcie"- czy to aby na pewno jest odpowiednie słowo? Mimo początkowej tęsknoty, absolutnego odizolowania i zmiany stylu życia, z czasem zaczęło mi się podobać w wojsku. Takie z pozoru nic nie znaczące dwa lata służby wojskowej kształtują ludzki charakter, siłę i przy okazji potrafią nieźle namieszać. Jestem w Seoulu zaledwie drugi dzień i już nie potrafię sobie poradzić z najprostszymi czynnościami jakimi są chociażby zakupy. Sohee- moja dziewczyna, poprosiła mnie bym wyszedł rekraacyjnie na spacer i kupił przy okazji kilka rzeczy potrzebnych na kolację. Wziąłem więc na spacer naszego pudla i teraz krążę po Seoulu starając się sobie przypomnieć co gdzie jest. Nie sądziłem, że przez dwa lata pozmienia się tutaj tak dużo.
- Kashi, gdzie my jesteśmy, co?- rudy psiak uniósł jedynie głowę wbijając we mnie wzrok, po czym szczeknął machając ogonem - Dzięki... teraz wszystko jasne.- uśmiechnąłem się głaszcząc jej puszysty łebek. Po przejściu kilku wąskich uliczek trafiłem w końcu do sklepu, ktróy jak się okazało znajdował się naprzeciwko domu, który wynajmowałem wraz z Sohee. Jak to możliwe, że wcześniej go nie zauważyłem? Podczas pobytu w wojsku miałem wszystko podane przed oczami na tacy... nie musiałem skupiać się na takich rzeczach. Z resztą, co ja mówię? Spokojnie Hongbin... po tygodniu znów będziesz żyć jak kiedyś... chyba. Po wejściu do domu zaniosłem rzeczy do kuchni, po czym zacząłem je rozpakowywać, by móc przygotować jakąś dobrą kolację. Sohee nie wróciła jeszcze z pracy, ale mam nadzieję, że zda się na mój gust kulinarny i dzisiejszego wieczoru nie będzie wybrzydzać. Zerknąłem na telefon jednak nie miałem w nim ani jednej wiadomości... cholera jasna.

*

- Oppa!! Wróciłam!- uśmiechnąłem się wstając z kanapy, po czym ruszyłem w kierunku przedpokoju.
- Witam moją księżniczkę.- podszedłem do dziewczyny delikatnie ją całując - Jak było w pracy?
- Nudno jak zawsze.- brunetka uśmiechnęła się wieszając mi się na szyi - Nie mogłam się doczekać powrotu do domu.
- Mmm a to dlaczego?
- A jak myślisz? 
- Nie wiem, oświeć mnie.
- Wczoraj byłeś zmęczony... ale dzisiaj już ci nie odpuszczę.- szepnęła przygryzając wargę - Jestem pewna, że reszta twoich kolegów ze służby w pierwszej kolejności zaciągnęła swoje kobiety do łóżka.
- Nie byłbym tego taki pewien.- mruknąłem głaszcząc ją po plecach. 
- No tak... mógł ci się trafić jakiś pedał.
- Gej.
- No tak tak.- Sohee westchnęła rozbierając się - Co dobrego przygotowałeś?
- Zobaczysz... mam nadzieję, że będzie ci smakować.
- Oczywiście, że tak. W końcu przygotował to mój mężczyzna.- dziewczyna pobiegła do kuchni po czym usiedliśmy przy stole do kolacji. Jedząc piliśmy wino i rozmawialiśmy bardzo dużo o moim pobycie w wojsku. Mogłem mówić o tym non stop. Oczywiście dla własnego dobra nie mogłem zdradzać co poniektórych rzeczy... niektóre z nich wręcz odbijały się na mnie kłując mnie potwornie w sercu, jednak sam temat wojska mogłem przerabiać setki razy. W sumie nie miałbym nic przeciwko ponownemu wysłaniu mnie na służbę. Po kolacji posprzątałem w kuchni, wziąłem prysznic, po czym czym prędzej wskoczyłem do łóżka z nadzieją, że szybko zasnę. Szczerze mówiąc nie miałem ochoty na seks z Sohee. Kocham ją, ale nie mam ochoty na żadne czułości - Hongbiiiin... śpisz skarbie?- udawaj, że śpisz do cholery - Oppa, widzę, że nie śpisz. Spójrz co kupiłam.
- Zasypiam już.- mruknąłem przekręcając się na drugi bok.
- Oppaaa... popatrz na mnie.- westchnąłem zerkając na dziewczynę, stojącą przede mną w niesamowicie wyzywającej, czerwonej bieliźnie.
- Ładna, ale gdzie ty masz zamiar w niej chodzić?- Sohee zaśmiała się wskakując na łóżko. 
- Do łóżka z moim Oppą.
- Skarbie, nie dzisiaj.
- Ale dlaczego?- brunetka położyła się na mnie pieszcząc palcami moje wargi - Wiem, że nie robiłeś tego dwa lata i pewnie się boisz, ale spokojnie... poradzimy sobie.
- Nie Sohee... po prostu nie mam dzisiaj ochoty na seks. 
- Proszę cię... tak bardzo za tobą tęskniłam.
- Muszę napisać raporty... przepraszam.- pocałowałem dziewczynę w czoło, po czym wstałem z łóżka udając się do pokoju, w którym miałem coś na wzór swojego biura. Nie potrafię pójść z nią do łóżka... czuję potwornie silną blokadę. Gdy zamknąłem za sobą drzwi, usiadłem w fotelu biorąc głęboki oddech. Nie powinienem tak dużo myśleć o tym dzieciaku. Czemu ten gnojek nie może mi wyjść z głowy? Obiecaliśmy sobie, że po powrocie do Korei nasze ścieżki się rozejdą i o sobie zapomnimy. Czemu to jest takie trudne? Nie wiecie zapewne o czym mówię... Chodzi o to, że po III roku studiów przed pójściem na magisterkę, zdecydowałem, że pójdę do wojska, by odbębnić swoją obowiązkową, dwuletnią służbę. Zostawiłem swoją rodzinę, przyjaciół i dziewczynę na rzecz masy ćwiczeń, musztry i życia pod odstrzałem. Po około czterech miesiącach poznałem tam Hyuka- 19-letniego koreańczyka mieszkającego w Busan. Chłopak zdecydował się na pójście do wojska jeszcze przed rozpoczęciem studiów, by później móc w spokoju oddać się nauce. Gdy tylko na siebie wpadliśmy, od razu złapaliśmy wspólny język... chętnie Wam to przytoczę.
/
- Hej... mogę się do ciebie dosiąść?- uniosłem głowę widząc stojącego na przeciwko siebie bruneta, o uroczym uśmiechu i... dość charakterystycznym, jednak niemniej słodkim nosku.
- Jasne, siadaj.
- Dziękuję.- gdy chłopak zajął miejsce zerknął na mnie uśmiechając się - Nazywam się Hyuk, a ty?
- Hongbin, miło mi.- wymieniliśmy się uśmiechami łapiąc za pałeczki - Wyglądasz bardzo młodo.
- Ah tak... mam dopiero 19 lat.
- I już zdecydowałeś się na wojsko? Wow, podziwiam.
- Aaa to nic takiego... w końcu nikogo to niestety nie ominie. Czym szybciej to odbębnię tym lepiej.
- W sumie masz rację.- westchnąłem nakładając Hyukowi na tacę swoją porcję mięsa.
- Co ty...
- Jedz... musisz mieć dużo siły.
- Ale...
- Jedz, jedz.
- Aish... dziękuję Hyung.
/
Od tamtego dnia byliśmy nierozłączni. Wspólne treningi, wyjścia, spacery, poranny jogging, nawet głupia zamiana pokoi... jak dzieci. Dzięki temu dzieciakowi jednak nie myślałem o tym, co dzieje się w Seoulu. Zapomniałem całkowicie o Sohee i o tym jaką potrafi być dla mnie zołzą. Gdy raz w tygodniu mieliśmy zgodę na telefon, dzwoniłem jedynie do rodziców, by uspokoić ich, że wszystko ze mną w porządku. Z dnia na dzień zapominałem o przyjaciołach... o swojej dziewczynie, której planowałem się oświadczyć zaraz po powrocie do Korei. O moich planach na przyszłość zadecydowała jedna jedyna noc spędzona sam na sam z Hyukiem... Wciąż nie mogę pojąć tego dlaczego wylądowaliśmy razem w łóżku... dlaczego się ze sobą kochaliśmy... po co to wszystko... Byłem święcie przekonany, że jestem zagorzałym heteroseksualistą... otóż nie jestem... całkowicie pomyliłem się co do samego siebie. Dopiero 19-latek mnie w tym uświadomił. Przez bardzo długi czas nie mogłem się z tym pogodzić. Można powiedzieć, że przez około miesiąc po seksie z Hyukiem unikałem go, bo nie wiedziałem jak mam się zachować. Nie wiedziałem co on myśli o tej całej sytuacji. Czy wziął to na poważnie, czy potraktował jako jednorazową przygodę? Starałem się dokładnie przeanalizować tą sytuację... rozważyć wszystkie za i przeciw. Wszystko wskazywało na to, że czułem się o niebo lepiej z Hyukiem. Gdy po miesiącu pogodziłem się ze swoją "odmienną" orientacją zdecydowałem się na rozmowę z chłopakiem. Jak się okazało podejście tego dzieciaka było podobne do mojego... lekki strach pomieszany z niezwykłą ekscytacją, chęcią poznania drugiej osoby, pożądaniem, zauroczeniem... Po tej dość długiej rozmowie spędzaliśmy wspólnie każdą noc. Z początku czułem się dziwnie uprawiając seks z dzieciakiem... z czasem jednak gdy poznałem go lepiej, zobaczyłem jaki jest dojrzały, że twardo stąpa po ziemi i wie czego chce. Podoba mi się w nim absolutnie wszystko... to jakie ma podejście do życia, charakter, zapał do wszystkiego, jaki jest pozytywny, inteligentny, oczytany... Każdy spędzony z nim dzień to była czysta przyjemność, której teraz cholernie mi brakuje, mimo że rozstaliśmy się zaledwie dwa dni temu...
Nie wytrzymam tej ciszy z jego strony. Fakt... obiecaliśmy sobie, że po powrocie do Korei nie odezwiemy się do siebie ani słowem. Hyuk ze względu na rozpoczęcie studiów w Busan, ja ze względu na Sohee. Przecież gdyby moja dziewczyna dowiedziała się o tym, że podczas pobytu w wojsku zdradziłem ją z chłopakiem to by mnie wykastrowała, a moją męskość wystawiła na widok publiczny z dopiską "Jaja zdrajcy". Mimo to bardzo za nim tęsknię i jednak chciałbym utrzymać z nim kontakt. Jak mogło nam przyjść do głowy coś tak głupiego, by zerwać ze sobą kontakt po tych wszystkich, wspólnych chwilach jakie przeszliśmy? Sięgnąłem po telefon nie mogąc dłużej już walczyć z samym sobą... po prostu nie potrafię udawać, że przez ostatnie dwa lata nic się nie stało.

<- Hej... wiem, że obiecaliśmy sobie, że zerwiemy ze sobą kontakt, ale ja tak nie potrafię, przepraszam. Bardzo za Tobą tęsknię... Proszę, daj znać co u Ciebie.- Hongbin 

Czemu on nie odpowiada? Może zmienił numer? Może spieprzyłem właśnie sprawę i nie powinienem był w ogóle do niego pisać? Co ja mam ter...

-> Cześć... Przepraszam, że odpisuję po takim czasie, ale jestem w szoku. Hyung, obiecaliśmy sobie, że to koniec. Masz dziewczynę, nie chcę psuć Waszej relacji.
<- Rozmawialiśmy o tym... Hyuk, zerwę z nią, potrzebuję tylko czasu.
-> Nie chcę Cię do niczego zmuszać. Przemyśl to tysiąc razy zanim podejmiesz jakąś decyzję. 
<- Wiem czego chcę... Hyuk, nie skreślaj mnie.
-> Nie skreślam... Mówiłem ci w wojsku co do Ciebie czuję, pamiętasz? To się nie zmieniło i nie prędko się zmieni... Kocham Cię, chcę być z Tobą, ale Ty masz Sohee, z którą jesteś od 5 lat. Mnie znasz zaledwie 2 lata... Przemyśl to.
<- Powiem to jeszcze raz... Kocham Cię... bardzo Cię kocham i bardzo za Tobą tęsknię. Obiecuję, że niedługo się zobaczymy i spokojnie o tym porozmawiamy.
-> Wpadniesz do Busan?
<- A czemu by nie? Mówiłem Ci, że dla Ciebie zrobię wszystko.
-> Haha dureń. No dobrze, trzymam Cię za słowo Hyung. Pamiętaj żeby skasować wszystkie wiadomości i połóż się już do łóżka... dochodzi 1.
<- To samo tyczy się Ciebie. Śpij dobrze.

Skasowałem wiadomości szeroko się uśmiechając. Nie sądziłem, że 5 minut pisania sms-ów może tak uszczęśliwić człowieka.
- Z kim pisałeś?- poderwałem się z krzesła wbijając wzrok w Sohee.
- Z kolegą z wojska.... czemu nie śpisz?
- Po rozmowie z kolegą masz takie rumieńce na twarzy?
- On... opowiedział mi coś śmiesznego...
- Czyżby? Może poznałeś tam jakąś panienkę?
- Gdzie? W wojsku? W wojsku gdzie są sami faceci? 
- Hongbin, dobrze ci radzę... lepiej powiedz mi prawdę.
- Skarbie, mówię ci prawdę. Wiesz, że bym cię nie okłamał.- dziewczyna zamyśliła się biorąc głęboki oddech.
- Żeby mi to był ostatni raz...- burknęła wracając do sypialni. Odetchnąłem rozsiadając się ponownie na fotelu, po czym wyciągnąłem potrzebne rzeczy do napisania raportu... Widzę, że na drugi raz muszę się bardziej pilnować.

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Tak jak mówiłam, następna część pojawi się prawdopodobnie w poniedziałek, ponieważ na weekend jadę do przyjaciół do Krakowa. Dzisiaj już jednak życzę Wam udanego weekendu! :)

14 marca 2017

Taeyong&Ten~cz.10[Trainee-Koniec]




                  Siedzieliśmy w ciszy od dłuższego czasu niepewnie na siebie zerkając. Żaden nie wiedział jak odpowiednio zacząć ten dość dotkliwy temat. Z drugiej strony cisza ta była potwornie irytująca i wprowadzała mnie w niesamowity dyskomfort. Chociaż kto wie... może jest to nasze ostatnie, wspólne siedzenie gdy jesteśmy jeszcze razem... gdy któryś rozpocznie rozmowę, lada moment wszystko może się zakończyć.
- Podjąłeś jakąś decyzję?- uniosłem wzrok na Taeyonga kręcąc przecząco głową. Chłopak westchnął łapiąc mnie za rękę - Mam pewien pomysł, ale nie wiem czy wypali...
- Jaki? Zawsze możemy spróbować.- blondyn pocałował mnie w policzek biorąc głęboki oddech.
- Zawsze można wszystkim wmówić, że się rozstaliśmy. 
- Jak to...
- Skarbie, skup się... Powiemy szefowi, że robienie kariery jest dla nas najważniejsze i że podjęliśmy decyzję o rozstaniu...
- Ale nadal będziemy razem...
- Bystrzak.- zaśmiał się głaszcząc mnie po dłoni, za którą mnie trzymał - Nie chcę rezygnować ani z marzeń moich rodziców ani z ciebie... nie chcę zawieźć żadnej strony.
- Rodzice powinni tu odgrywać ważniejszą rolę...
- Nie... to ich marzenia, które pokornie spełnię... moim marzeniem jest bycie z tobą... nigdy z tego nie zrezygnuję.- aishhh Chittaphon, nie płacz! Uśmiechnąłem się lekko przygryzając wargę, po czym wtuliłem twarz w szyję chłopaka - Nie płacz... jakoś sobie poradzimy.
- Nie będzie łatwo...
- Oczywiście, że nie, ale wierzę, że nam się uda... musi.- spojrzałem na chłopaka zerkając niepewnie na jego wargi - Dawaj buzi.- skinąłem głową całując niepewnie chłopaka. Bałem się, że ktoś nas przyłapie, ale z drugiej strony nie miałem już nic do stracenia - Kocham cię... bądź silny, proszę cię.
- Postaram się...- pociągnąłem nosem wycierając policzki.
- Nie płacz już... albo nie, czekaj... płacz, to będzie bardziej wiarygodne, jak powiem, że podjęliśmy decyzję o rozstaniu.
- Dureń.- burknąłem uderzając Taeyonga w klatkę piersiową - I tak jak powiesz coś takiego, to się rozpłaczę... 
- Chittaphon...
- Miało być wiarygodnie, tak?- wstałem głaszcząc chłopaka po głowie - Chodź.- ten jednak wtulił się w moje nogi wzdychając. Zalałem się rumieńcem bawiąc się jego włosami - Tae, nie teraz. 
- Aishh... nie robię ci loda tylko cię przytulam.
- Przestań zboku.- odsunąłem się od Tae mierząc go wzrokiem - Tylko jedno ci w głowie.
- A powiedz mi jaki mam być mając przy sobie takiego chłopaka?
- Zaraz naprawdę z tobą zerwę.
- Wytrzymałbyś beze mnie?- zamyśliłem się otwierając drzwi.
- Nie... a teraz chodź.- blondyn zaśmiał się idąc za mną do biura szefa. Serce bijące w mojej klatce piersiowej zachowywało się tak, jakby miało zaraz nawiać najprostszą drogą jaką jest moja lewa pierś... ał, okropny widok.
- Proszę.- po wejściu do środka stanęliśmy naprzeciwko mężczyzny czekając na ruch z jego strony - Aa to wy... podjęliście decyzję tak szybko?
- Tak.- widzę, że Taeyong przejął rozmowę... jak dobrze - Rozstaliśmy się... ma pan rację, kariera jest najważniejsza... poza tym nie chcemy żadnych skandali.
- Ten?- uniosłem wzrok na szefa czując jak po policzku spływa mi łza. Nie wiem czemu tak bardzo przejąłem się tą rozmową. Z drugiej strony może to i lepiej... przynajmniej wygląda to wiarygodnie.
- Tak?
- Jesteś tego samego zdania co Tae?
- Tak... doszliśmy do wniosku, że... że jednak się nie kochaliśmy więc... nie było chyba sensu ryzykować kariery dla czegoś takiego...- ał... czemu sobie to robię? Mężczyzna westchnął przytakując.
- Cieszę się, że zmądrzeliście... Będzie wam teraz ciężko, ale proszę, skupcie się na pracy i promocji.
- Tak zamierzamy.- sprostował Tae zerkając na mnie.
- No dobrze... to jedną kwestię mamy wyjaśnioną.- dyrektor usiadł na krześle zerkając w jakieś papiery - A co z waszą chorobą? Jak się czujecie?... Ten, jest już lepiej?
- Póki co nie ma żadnych, niepokojących objawów... cały czas się leczę więc...
- Rozumiem... a ty Tae?
- Narazie czuję się dobrze, dziękuję. 
- Oby tak dalej... musisz o siebie dbać Taeyong. Jesteś najbardziej pożądanym członkiem NCT.-  pf... ja mu dam. Niech tylko jakaś panna się do niego zbliży to przysięgam, że zginie.
- Oh... bardzo się cieszę, ale... może nie powinniśmy rozmawiać o tym teraz... rozumie pan...
- Ah tak, oczywiście. No cóż panowie... wracajcie do dormu i tak jak mówiłem, spróbujcie skupić się na pracy. 
- Tak jest.
- A... dostaliście razem pokój, tak?
- Tak... jest jeszcze z nami Mark.
- Jeśli chcecie możecie się z kimś zamienić.
- Oczywiście, jakoś sobie poradzimy.- ukłoniliśmy się kierując się w stronę drzwi.
- Narazie.
- Dobranoc.- gdy wyszliśmy z gabinetu Taeyong spojrzał na mnie łapiąc mnie za rękę - Ale nawymyślałeś.
- Nic nie mów... myślałem, że mi serce pęknie.- blondyn westchnął patrząc mi w oczy.
- Na pewno się dobrze czujesz?
- Tak... póki co jest okej.
- Wiesz co zrobię gdy wrócimy do dormu?
- Co takiego?
- Jak tylko Mark zaśnie wycałuję cię za wszystkie czasy.- zaśmiałem się, jednak po chwili wbiło mnie w ziemię gdy ujrzałem wychodzącego zza rogu Minho z Shinee.
- Spoko... udam, że nie słyszałem.- powiedział unosząc ręce do góry, po czym z uśmiechem na ustach zniknął za drzwiami szatni.
- Dobra... o matko...- wypuściłem powietrze patrząc z zażenowania w podłogę - Tooo ten... do zobaczenia w dormie kolego.
- Chittaphon, no co ty.
- Wybacz, muszę uważać.- chłopak jedynie zaśmiał się udając się za mną.

*

           Trochę głupio kończyć tę historię w takim miejscu, co? Jednak przez mój napięty grafik, masę zajęć, występów i promowania kawiarni rodziców, nie mam niestety czasu na dłuższe opowieści, mimo że bardzo bym tego chciał. Tak naprawdę każda minuta spędzona w towarzystwie Taeyonga jest warta opisania. No cóż... może po kolei. Tak jak wspomniałem wyżej życie mojej rodziny w końcu się ustabilizowało. Mama otworzyła kawiarnię, w której pomaga jej Hathai, zaraz po tym gdy wróci ze szkoły. Mój ojciec znalazł pracę w jednej z firm zajmujących się marketingiem, także powoli idziemy do przodu. Co do mojego związku z Taeyongiem... Aishh w życiu nie byłem tak szczęśliwy. Układa nam się wręcz idealnie. Mimo wykreowanemu przez wytwórnię wizerunkowi podłego, zbuntowanego chłopaka, Tae jest niezwykle zabawnym, ciepłym, opiekuńczym partnerem, który dba o mnie jak o swój największy skarb. Podczas tego czasu pokłóciliśmy się tylko jeden jedyny raz... o co? Podczas pobytu w Tajlandii będąc w hotelu opowiadaliśmy sobie historie o duchach. Tae po tym wszystkim poszedł na trening... ja jednak wolałem zostać w pokoju, wziąć prysznic i się położyć. Bałem się jednak tak bardzo, że pod prysznic wszedł ze mną Doyoung, który jak na złość musiał wygadać się w busie, że brał prysznic ze mną. Taeyong był tak wściekły, że nie odezwał się do mnie do końca wyjazdu. Po powrocie do Korei sprostowałem sprawę... po pójściu z nim do łóżka i wielokrotnym przepraszaniu w końcu mi uwierzył i wybaczył. Tak jak mówiłem... od tamtego czasu układa nam się jak w bajce i chyba przez całe swoje życie nie czułem się tak szczęśliwy jak teraz. Szef mimo rozmowy z lekarzami, którzy kazali nam przychodzić na kontrolę raz w miesiącu, każe nam biegać do szpitala co tydzień i badać się pod każdym kątem. Dzięki temu przynajmniej wiem, że choroba Taeyonga się zatrzymała i są duże szanse na skuteczniejsze leczenie. Oczywiście gdy pyta mnie o wyniki, mówię mu to samo... "Choroba się cofa". Wiem, że nie powinienem go okłamywać, ale z drugiej strony nie chcę go martwić. 
           Powiem Wam, że w życiu nie spodziewałbym się, że ze zwykłego sprzątacza przeistoczę się w artystę SM. Życie rzeczywiście potrafi nas nieźle zaskoczyć... zarówno pozytywnie jak i negatywnie oczywiście, jednak ja jestem zdania, że w każdej najgorszej nawet sytuacji jest jakiś cel i że po całym tym złym okresie czeka na nas coś dobrego. Dlatego nigdy się nie zniechęcajcie gdy podwinie Wam się noga czy napotka Was coś nieprzyjemnego. Przeskoczcie to i brnijcie dalej po swoje!

~Koniec.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Zbieram zamówienia na paring:) Gdy do jutra coś dostanę, postaram się dodać kolejnego ficzka we czwartek. Później jednak druga część pojawiłaby się dopiero w poniedziałek, ponieważ wyjeżdżam na weekend do przyjaciół. 
I przy okazji chciałabym zaprosić Was na stronę mojej uczelnianej gazety, w której mam zaszczyt być. Z mojej strony znalazł się już na stronie artykuł o koreańskim przemyśle muzycznym i o tym jak go postrzegam--> Coś Nowego . Generalnie z mojej strony pojawiać się będą wpisy dotyczące głównie Korei, Japonii, Chin czy Tajlandii. Jeśli macie chwilę czasu to serdecznie zapraszam. :)