- Mamo, dowiem się o co chodzi?- stałem jak wryty nie mogąc oderwać wzroku od matki Hyuka. Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek spotkał ją czy jej męża więc nie mogłem wyrządzić im żadnej krzywdy.
- Wody...- mój chłopak pobiegł do kuchni podczas gdy jego ojciec usadził kobietę na kanapie stojącej w salonie - Nie wierzę... spójrz na nich...
- Uspokój się... za chwilę to wyjaśnimy.
- Dowiemy się w końcu o co chodzi?- stanąłem nad małżeństwem głęboko oddychając. Wtedy też do salonu wszedł Hyuk wręczając mamie szklankę wody.
- Długo ze sobą jesteście?
- A przepraszam, jakie to ma znaczenie?- oburzyłem się mając dość odwlekania przez nich powiadomienia nas o wydaje mi się dość istotnej kwestii.
- Hyung, zaczekaj... jesteśmy ze sobą ponad rok.
- Matko jedyna.- kobieta złapała się za klatkę piersiową z trudem łapiąc oddech - Na pewno dopuścili się kazirodztwa, na pewno...- otworzyłem szeroko oczy czując jak grunt osuwa mi się spod nóg. Hyuk usiadł na fotelu nie mogąc oderwać wzroku od swojej matki.
- Mamo...
- Co pani powiedziała?- nie mogę panikować. To na pewno jakieś nieporozumienie...
- Honggi, to on... jestem pewna, że to nasze dziecko...- tego już za wiele - Czuję, że to mój syn...
- O czym pani do cholery mówi?!
- Tato, o co tutaj chodzi...- mężczyzna wziął głęboki oddech zerkając niepewnie na Hyuka.
- Dwa lata przed twoimi narodzinami twoja mama była w ciąży...- ojciec mojego chłopaka westchnął głęboko podczas gdy ja odczuwałem coraz większe zaniepokojenie i absolutną dezorientację zaistniałą sytuacją - Mieliśmy wtedy bardzo trudny okres i z bólem serca musieliśmy oddać nasze dziecko do adopcji...- co oni pieprzą?! Nie wierzę, po prostu nie wierzę w te bzdury!
- Zaraz... chcą mi państwo wmówić, że jesteście moimi biologicznymi rodzicami, tak? Że ludzie, z którymi mieszkałem całe życie są mi całkowicie obcy i że Hyuk to mój biologiczny brat? Czy wy słyszycie jak to absurdalnie brzmi?!
- Błagam, uspokój się...
- Nie... chcę papiery... macie na pewno papiery z moich narodzin czy papiery związane z rzekomą adopcją.- parsknąłem śmiechem czując, że jednak ci ludzie mogą mieć racje. Zawsze słyszałem od znajomych rodziców, że skąd ja się urwałem... że nie jestem podobny do żadnego z nich... - Poza tym wykonamy testy... nie pozwolę robić z siebie idioty...
- Masz charakter po mnie...- uśmiechnął się mężczyzna robiąc krok w moim kierunku.
- Skończ człowieku... cała ta sytuacja jest chora...- spojrzałem na Hyuka, który był w tak ogromnym szoku, że nie był w stanie wydusić z siebie nawet jednego słowa - Hyukkie...- kucnąłem przed chłopakiem łapiąc go niepewnie za ręce - To kłamstwo, słyszysz? Wyjaśnimy to.
- Kochałem się z własnym bratem...- poczułem ogromny ścisk w klatce piersiowej. To paranoja... nie wiem co ci ludzie mają na celu mówiąc nam takie rzeczy. To obrzydliwe.
- Nie... to nieprawda, słyszysz?
- Rodzice jeszcze nigdy mnie nie okłamali...
- Hyuk, to nie może być prawda, zrozum... nie słyszysz jak to absurdalnie brzmi?- chłopak zerknął na mnie niepewnie, jednak po chwili zerwał się z krzesła - Hyuk...
- Niedobrze mi...- burknął idąc w kierunku balkonu. Rzuciłem jego rodzicom złowrogie spojrzenie biegnąc pospiesznie za nim. Nastolatek usiadł na balkonowej posadzce głęboko oddychając. Usiadłem za nim wtulając go w siebie - Hongbin...
- Ciii... to bzdury... oni kłamią skarbie...- szepnąłem całując go w kark - Jak się czujesz?
- Okropnie...w głowie mi się to nie mieści.
- Nie mamy żadnych dowodów... Hyuk, ja w to nie wierzę.
- Od samego początku złapaliśmy wspólny język, pamiętasz? Rozmawialiśmy ze sobą jakbyśmy znali się od lat...- to prawda... nasze relacje od początku znajomości były bardzo bliskie - Jak mogłem pójść do łóżka z własnym bratem? Nie wierzę...- chłopak pociągnął nosem... czułem, że płacze. Nie wiem co mam o tym myśleć... w tym momencie już całkowicie zgłupiałem - A wiesz co jest najgorsze?- Hyuk odwrócił głowę w moim kierunku patrząc mi w oczy - Bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie...- ułożyłem dłoń na policzku partnera delikatnie go po nim głaszcząc.
- Twoi rodzice na pewno się pomylili... jestem tego pewny.- szepnąłem starając się go uspokoić, jednak z sekundy na sekundę czułem, że coś jest nie tak... że to wszystko może być jednak prawdą - Kocham cię i będę z tobą choćby nie wiem co się stało...
- A co jak okaże się, że jesteśmy braćmi?... Hyung, ja tego nie zniosę.
- Zobaczysz, że twoi rodzice będą nas jeszcze przepraszać za tą pomyłkę.- wymusiłem uśmiech delikatnie go całując. Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że niedługo będę mógł zapomnieć o tych wargach na całe życie. To byłoby stanowczo ponad moje siły...
*
- Witam... mógłbym zamienić z panem dwa słowa?- zapytałem z mocno bijącym sercem. Mężczyzna uśmiechnął się wpuszczając mnie do swojego pokoju.
- Coś się stało?- westchnąłem siadając niepewnie na jednym z foteli.
- Chciałbym wykorzystać swój urlop... muszę zostać dłużej w Busan...
- Dobrze, ale... o co konkretnie chodzi?
- Wolałbym o tym nie rozmawiać...- szef usiadł obok mnie biorąc głęboki oddech.
- Problemy z chłopakiem?
- Niewyobrażalne...- szef skinął głową głaszcząc mnie po plecach.
- Nie będę wnikał... ile potrzebujesz wolnego?
- Myślę, że tydzień.
- Okej, niech tak będzie. Mam nadzieję, że wszystko się między wami wyjaśni.
- Dziękuję.- wymusiłem uśmiech wychodząc z pokoju mężczyzny. Udałem się do siebie... Hyuk został w swoim mieszkaniu z rodzicami, by wyjaśnili mu całą sytuację. Jak mogli go tak podle okłamywać przez tyle lat i nie powiadomić go o tym, że ma brata? Brata, którym nie jestem oczywiście ja... to musi być jakieś nieporozumienie. Po zamknięciu za sobą drzwi oddałem się w pełni myślom. Zaraz... że też na początku o tym nie pomyślałem. Sięgnąłem po telefon wybierając numer do mamy... nie wiem... do kobiety, która wychowywała mnie całe życie.
- Słucham?
- Hej mamuś...
- Ooo Hongbin, jak dobrze, że dzwonisz... co słychać?- westchnąłem czując jak do oczu napływają mi łzy.. czuję, że po tej rozmowie moje dotychczasowe życie całkowicie się posypie.
- Mamo... muszę z tobą poważnie porozmawiać.
- Coś się stało?
- Tak i... chciałbym to jak najszybciej wyjaśnić, tylko błagam cię, bądź ze mną szczera...
- No... dobrze, to słucham.
- Mamo... czy ja jestem adoptowany?- po drugiej stronie telefonu zapadła głucha cisza - Jestem?! Boże, mamo!- poderwałem się z fotela czując jak moje serca pęka na tysiące kawałków - Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?! Jak mogliście ukrywać przede mną tak istotną sprawę?!
- Skarbie...
- Nie mów mi tylko, że moi rodzice pochodzą z Busan i że mam młodszego brata Hyuka, bo chyba oszaleję...- znów cisza. Zacisnąłem wolną dłoń w pięść uderzając nią o ścianę.
- Jak się dowiedziałeś?
- Mamo...- z trudem łapałem powietrze... to nie może być do cholery prawda!- Mamo...- powtórzyłem czując, że muszę wyznać jej teraz całą prawdę - Poznałem w wojsku chłopaka... zakochałem się w nim...- pociągnąłem nosem wycierając spływające po policzkach łzy - Poznałem dzisiaj jego rodziców... moich biologicznych rodziców... Zakochałem się we własnym bracie, czy ty to rozumiesz?! Jak mogliście to przede mną ukrywać?!
- Kochanie...
- Wiesz jak ja się teraz czuję?!
- Nie wiem co mam ci powiedzieć...- wyszlochała kobieta będąc w takim samym szoku jak ja. Nie wiem jak mam z nią rozmawiać. Postąpiła źle nie informując mnie o tak istotnej sprawie, ale z drugiej strony nie powinienem się na niej wyładowywać.
- Zadzwonię wieczorem...- rozłączyłem się zastanawiając się jak mam porozmawiać teraz z Hyukiem... przecież wszystko jest już jasne. Zakochałem się, uprawiałem seks i wiązałem przyszłość z moim własnym, biologicznym bratem. Boże, jakie to obrzydliwe i chore... a najgorsze w tym wszystkim jest to, że mimo iż wiem, że powinniśmy się natychmiast rozstać, to nie będę w stanie tego zrobić. Za bardzo go kocham i zbyt mocno mi na nim zależy... Mogę zgrywać głupa przed Hyukiem mówiąc mu, że rodzice pokazali mi papiery, w których wyraźnie jest powiedziane, że jestem ich biologicznym dzieckiem lub najzwyczajniej w świecie wyznać mu prawdę. Wyznanie prawdy jednak będzie równoznaczne z podjęciem decyzji o rozstaniu. Nie wyobrażam sobie życia bez niego... naprawdę nie będę w stanie bez niego funkcjonować... Co mam robić do cholery? Wtedy też usłyszałem pukanie do drzwi. Zmęczony, roztrzęsiony i pozbawiony jakichkolwiek chęci do życia podszedłem do drzwi otwierając je. Gdy zobaczyłem stojącego w nich, zalanego łzami Hyuka, otworzyłem szeroko oczy nie wiedząc jak mam się zachować... nie spodziewałem się go tutaj.
- Mogę wejść?- skinąłem jedynie głową wpuszczając chłopaka do środka. Po chwili ten wtulił się we mnie szlochając - Co teraz?- objąłem go nie wiedząc jak mam go pocieszać... chyba jeszcze nigdy w życiu nie czułem takiej niemocy.
- Więc to prawda...
- Nie wierzę, że przytulam się do własnego brata...- co mam powiedzieć? Co mam zrobić do cholery? - Hongbin... mimo wszystko nie chcę się z tobą rozstawać... nie chcę, rozumiesz?
- Hyuk...- zaprowadziłem chłopaka w głąb pokoju, po czym posadziłem go na łóżku - To stało się tak nagle... ja... kocham cię jako swojego chłopaka, ale wiem, że... wiem, że ten związek nie utrzyma się zbyt długo...
- Hyung...
- Jesteśmy braćmi Hyuk... biologicznymi braćmi, rozumiesz to?- uniosłem wzrok na chłopaka widząc w jego oczach strach pod postacią łez... chyba jestem dla niego zbyt ostry - Skarbie...
- Hongbin, nie rób mi tego... wolę zginąć niż się z tobą rozstawać, zrozum to...
- Wydaje mi się, że mimo wszystko tak będzie lepiej...
- Lepiej dla kogo? Na pewno nie dla nas...- ma rację, ale nie wiem czy powinienem mu ją przyznawać.
- Dobrze... co w takim razie proponujesz?
- Wrócę z tobą do Seoulu... przeniosę się tam na uczelnię, zapomnę o rodzicach...
- Hyuk, posłuchaj siebie... a zapomnisz o tym, że chodzisz pod prysznic z własnym bratem? Że śpisz z nim w jednym łóżku, kochasz się, całujesz... Hyuk, to chore...
- Do tej pory ci to nie przeszkadzało...
- Bo nie wiedziałem, że jesteś moim bratem!- Hyuk spuścił głowę wbijając wzrok w dywan. Wziąłem kilka głębszych wdechów głaszcząc go niepewnie po dłoniach - Przepraszam... to... jest to po prostu dla mnie bardzo ciężkie...
- A myślisz, że ja się tym nie przejmuję?... Hyung, nie wiem co mamy zrobić... nie wiem, rozumiesz? Wiem tylko to, że cię bardzo kocham i nie chcę się z tobą rozstawać...
- Hyuk...
- Pocałuj mnie.
- Nie... nie mogę...- chłopak ułożył dłoń na moim karku delikatnie mnie po nim głaszcząc, po czym spojrzał mi nieśmiało w oczy - Hyukkie...
- Proszę... czuję, że też tego chcesz.- zbliżyłem się do nastolatka wymieniając z nim ciężkie oddechy. Chłopak przełknął z trudem ślinę muskając niepewnie moje wargi. Czułem większą ekscytację niż kiedykolwiek dotąd, jednak gdzieś w głowie miałem świadomość tego, że postępujemy bardzo... bardzo źle - Całuj mnie Hyung.- klęknąłem między nogami partnera pogłębiając jego nieśmiały pocałunek. Smakował on lepiej niż przedtem... to chore... co my do cholery jasnej wyprawiamy? - Powiedz, że mnie kochasz...- mruknął kładąc się na łóżku. Zawisłem nad ciałem... brata... patrząc uważnie na jego przejętą twarz.
- Kocham cię...- szepnąłem całując go po buzi i szyi - Kocham cię najbardziej na świecie, ale to co robimy...
- Proszę cię, nie mów o tym.
- Nie będę wnikał... ile potrzebujesz wolnego?
- Myślę, że tydzień.
- Okej, niech tak będzie. Mam nadzieję, że wszystko się między wami wyjaśni.
- Dziękuję.- wymusiłem uśmiech wychodząc z pokoju mężczyzny. Udałem się do siebie... Hyuk został w swoim mieszkaniu z rodzicami, by wyjaśnili mu całą sytuację. Jak mogli go tak podle okłamywać przez tyle lat i nie powiadomić go o tym, że ma brata? Brata, którym nie jestem oczywiście ja... to musi być jakieś nieporozumienie. Po zamknięciu za sobą drzwi oddałem się w pełni myślom. Zaraz... że też na początku o tym nie pomyślałem. Sięgnąłem po telefon wybierając numer do mamy... nie wiem... do kobiety, która wychowywała mnie całe życie.
- Słucham?
- Hej mamuś...
- Ooo Hongbin, jak dobrze, że dzwonisz... co słychać?- westchnąłem czując jak do oczu napływają mi łzy.. czuję, że po tej rozmowie moje dotychczasowe życie całkowicie się posypie.
- Mamo... muszę z tobą poważnie porozmawiać.
- Coś się stało?
- Tak i... chciałbym to jak najszybciej wyjaśnić, tylko błagam cię, bądź ze mną szczera...
- No... dobrze, to słucham.
- Mamo... czy ja jestem adoptowany?- po drugiej stronie telefonu zapadła głucha cisza - Jestem?! Boże, mamo!- poderwałem się z fotela czując jak moje serca pęka na tysiące kawałków - Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?! Jak mogliście ukrywać przede mną tak istotną sprawę?!
- Skarbie...
- Nie mów mi tylko, że moi rodzice pochodzą z Busan i że mam młodszego brata Hyuka, bo chyba oszaleję...- znów cisza. Zacisnąłem wolną dłoń w pięść uderzając nią o ścianę.
- Jak się dowiedziałeś?
- Mamo...- z trudem łapałem powietrze... to nie może być do cholery prawda!- Mamo...- powtórzyłem czując, że muszę wyznać jej teraz całą prawdę - Poznałem w wojsku chłopaka... zakochałem się w nim...- pociągnąłem nosem wycierając spływające po policzkach łzy - Poznałem dzisiaj jego rodziców... moich biologicznych rodziców... Zakochałem się we własnym bracie, czy ty to rozumiesz?! Jak mogliście to przede mną ukrywać?!
- Kochanie...
- Wiesz jak ja się teraz czuję?!
- Nie wiem co mam ci powiedzieć...- wyszlochała kobieta będąc w takim samym szoku jak ja. Nie wiem jak mam z nią rozmawiać. Postąpiła źle nie informując mnie o tak istotnej sprawie, ale z drugiej strony nie powinienem się na niej wyładowywać.
- Zadzwonię wieczorem...- rozłączyłem się zastanawiając się jak mam porozmawiać teraz z Hyukiem... przecież wszystko jest już jasne. Zakochałem się, uprawiałem seks i wiązałem przyszłość z moim własnym, biologicznym bratem. Boże, jakie to obrzydliwe i chore... a najgorsze w tym wszystkim jest to, że mimo iż wiem, że powinniśmy się natychmiast rozstać, to nie będę w stanie tego zrobić. Za bardzo go kocham i zbyt mocno mi na nim zależy... Mogę zgrywać głupa przed Hyukiem mówiąc mu, że rodzice pokazali mi papiery, w których wyraźnie jest powiedziane, że jestem ich biologicznym dzieckiem lub najzwyczajniej w świecie wyznać mu prawdę. Wyznanie prawdy jednak będzie równoznaczne z podjęciem decyzji o rozstaniu. Nie wyobrażam sobie życia bez niego... naprawdę nie będę w stanie bez niego funkcjonować... Co mam robić do cholery? Wtedy też usłyszałem pukanie do drzwi. Zmęczony, roztrzęsiony i pozbawiony jakichkolwiek chęci do życia podszedłem do drzwi otwierając je. Gdy zobaczyłem stojącego w nich, zalanego łzami Hyuka, otworzyłem szeroko oczy nie wiedząc jak mam się zachować... nie spodziewałem się go tutaj.
- Mogę wejść?- skinąłem jedynie głową wpuszczając chłopaka do środka. Po chwili ten wtulił się we mnie szlochając - Co teraz?- objąłem go nie wiedząc jak mam go pocieszać... chyba jeszcze nigdy w życiu nie czułem takiej niemocy.
- Więc to prawda...
- Nie wierzę, że przytulam się do własnego brata...- co mam powiedzieć? Co mam zrobić do cholery? - Hongbin... mimo wszystko nie chcę się z tobą rozstawać... nie chcę, rozumiesz?
- Hyuk...- zaprowadziłem chłopaka w głąb pokoju, po czym posadziłem go na łóżku - To stało się tak nagle... ja... kocham cię jako swojego chłopaka, ale wiem, że... wiem, że ten związek nie utrzyma się zbyt długo...
- Hyung...
- Jesteśmy braćmi Hyuk... biologicznymi braćmi, rozumiesz to?- uniosłem wzrok na chłopaka widząc w jego oczach strach pod postacią łez... chyba jestem dla niego zbyt ostry - Skarbie...
- Hongbin, nie rób mi tego... wolę zginąć niż się z tobą rozstawać, zrozum to...
- Wydaje mi się, że mimo wszystko tak będzie lepiej...
- Lepiej dla kogo? Na pewno nie dla nas...- ma rację, ale nie wiem czy powinienem mu ją przyznawać.
- Dobrze... co w takim razie proponujesz?
- Wrócę z tobą do Seoulu... przeniosę się tam na uczelnię, zapomnę o rodzicach...
- Hyuk, posłuchaj siebie... a zapomnisz o tym, że chodzisz pod prysznic z własnym bratem? Że śpisz z nim w jednym łóżku, kochasz się, całujesz... Hyuk, to chore...
- Do tej pory ci to nie przeszkadzało...
- Bo nie wiedziałem, że jesteś moim bratem!- Hyuk spuścił głowę wbijając wzrok w dywan. Wziąłem kilka głębszych wdechów głaszcząc go niepewnie po dłoniach - Przepraszam... to... jest to po prostu dla mnie bardzo ciężkie...
- A myślisz, że ja się tym nie przejmuję?... Hyung, nie wiem co mamy zrobić... nie wiem, rozumiesz? Wiem tylko to, że cię bardzo kocham i nie chcę się z tobą rozstawać...
- Hyuk...
- Pocałuj mnie.
- Nie... nie mogę...- chłopak ułożył dłoń na moim karku delikatnie mnie po nim głaszcząc, po czym spojrzał mi nieśmiało w oczy - Hyukkie...
- Proszę... czuję, że też tego chcesz.- zbliżyłem się do nastolatka wymieniając z nim ciężkie oddechy. Chłopak przełknął z trudem ślinę muskając niepewnie moje wargi. Czułem większą ekscytację niż kiedykolwiek dotąd, jednak gdzieś w głowie miałem świadomość tego, że postępujemy bardzo... bardzo źle - Całuj mnie Hyung.- klęknąłem między nogami partnera pogłębiając jego nieśmiały pocałunek. Smakował on lepiej niż przedtem... to chore... co my do cholery jasnej wyprawiamy? - Powiedz, że mnie kochasz...- mruknął kładąc się na łóżku. Zawisłem nad ciałem... brata... patrząc uważnie na jego przejętą twarz.
- Kocham cię...- szepnąłem całując go po buzi i szyi - Kocham cię najbardziej na świecie, ale to co robimy...
- Proszę cię, nie mów o tym.
*
- Wychodzę! Wrócę koło 19-stej!
- Miłego dnia Hyung!- wyszedłem z mieszkania kierując się do pracy. Trochę czasu minęło, nie powiem... Nie wiem też w zasadzie od czego powinienem zacząć. Hm... wróciłem do Seoulu. Hyuk przeniósł się na jedną z Seoulskich uczelni i tutaj kontynuuje studia. Mieszka ze mną w mieszkaniu, które dzieliłem niegdyś z Sohee. Moja była dziewczyna przeprowadziła się do mojego szefa... o dziwo gdy dowiedziała się o mojej sytuacji stwierdziła, że będzie mnie wspierać i zapewniła, że zawsze będę mógł na nią liczyć. Nie poznaję jej, ale jest to miła odmiana... Moi rodzice adopcyjni spotkali się z moimi biologicznymi rodzicami... ich rozmowa trwała ponad pięć godzin. Ich decyzją było całkowite odcięcie nas od siebie. My jednak wbrew temu co mówili, ułożyliśmy sobie życie po swojemu i sami zadecydowaliśmy o swoim szczęściu. Nie utrzymujemy kontaktu z naszymi rodzicami. W zasadzie nie potrzebujemy ich wsparcia finansowego, psychicznego czy ciągłego pouczania. Ja zarabiam sporą ilość pieniędzy, która spokojnie zadowala potrzeby moje i Hyuka.
Mimo że Hyuk mieszka ze mną od dwóch miesięcy, trochę dziwnie czujemy się w swoim towarzystwie. Owszem... całujemy się, dotykamy, rozmawiamy absolutnie o wszystkim, ale mamy barierę jeśli chodzi o łóżko. Niby oboje tego pragniemy, ale podchodzimy do tego jak pies do jeża... albo Hyuk się wycofuje albo ja. Bardzo się kochamy i pragniemy być ze sobą blisko, chcemy by wszystko było jak dawniej, ale mamy świadomość tego, że łączą nas więzy krwi, a tego choćbyśmy nie wiem jak chcieli, nigdy się nie pozbędziemy. Mimo to wiemy, że będziemy ze sobą do końca życia nie informując oczywiście nikogo o tym, że jesteśmy braćmi. Zawsze będziemy dla siebie wsparciem, do końca życia będziemy darzyć się zaufaniem i się wspierać. Wiem, że będzie nam ciężko, ale wierzę też, że na pewno damy sobie radę. A Wy jak myślicie? Dobrze robimy czy sytuacja w jaką się wplątaliśmy jest jednym wielkim nieporozumieniem, które powinniśmy jak najszybciej zakończyć?
~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakieś propozycje co do paringu?^^